Witam jestem, młodą, samotną matką, mój syn ma 4,5 roku. Jestem załamana, nie mam pojęcia co robić i gdzie zgłosić się po pomoc. Mieszkam z siostrą oraz mamą, ale nie mam siły by dalej z nimi mieszkać. Czuję się gnębiona psychicznie, nie daję rady. Często myślę o tym aby się zabić, ale co rano witam nowy dzień dla dziecka, które jest moim światełkiem, ale nie mam pojęcia jak długo jeszcze wytrzymam z nimi pod jednym dachem. Niby jest spoko, niby nie dzieje nam się tutaj aż taka krzywda, ale siostra często wytyka mi, że źle zajmuję się dzieckiem, że jestem do niczego, że nie nadaję się na rodzica i nie zasługuję na to aby mieć dziecko. Nie mam już siły, ostatnio nawet się okaleczyłam, bo po prostu nie mogę już tego znieść. Staram się dla synka jak mogę, ze wszystkich sił próbuję zastąpić mu ojca, który nas olał gdy mały miał roczek. Porzucił nas i nawet nie interesuje się tym czy dziecko jest zdrowe. Przepraszam, że tak z grubej rury, może to nie temat na powitanie, ale błagam pomóżcie mi. Ja na prawdę nie wiem jak długo wytrzymam w takim stanie psychicznym.
Witam jestem, młodą, samotną matką, mój syn ma 4,5 roku. Jestem załamana, nie mam pojęcia co robić i gdzie zgłosić się po pomoc. Mieszkam z siostrą oraz mamą, ale nie mam siły by dalej z nimi mieszkać. Czuję się gnębiona psychicznie, nie daję rady. Często myślę o tym aby się zabić, ale co rano witam nowy dzień dla dziecka, które jest moim światełkiem, ale nie mam pojęcia jak długo jeszcze wytrzymam z nimi pod jednym dachem. Niby jest spoko, niby nie dzieje nam się tutaj aż taka krzywda, ale siostra często wytyka mi, że źle zajmuję się dzieckiem, że jestem do niczego, że nie nadaję się na rodzica i nie zasługuję na to aby mieć dziecko. Nie mam już siły, ostatnio nawet się okaleczyłam, bo po prostu nie mogę już tego znieść. Staram się dla synka jak mogę, ze wszystkich sił próbuję zastąpić mu ojca, który nas olał gdy mały miał roczek. Porzucił nas i nawet nie interesuje się tym czy dziecko jest zdrowe. Przepraszam, że tak z grubej rury, może to nie temat na powitanie, ale błagam pomóżcie mi. Ja na prawdę nie wiem jak długo wytrzymam w takim stanie psychicznym.
Są domy samotnej matki. Tam możesz niedługi czas pomieszkać zanim nie znajdziesz innego lokum.
Dziecko masz już trochę odchowane, nadaje się do przedszkola, możesz coś wynająć, pójść do pracy.
Masz alimenty na dziecko?
Czy Twoje dziecko chodzi do przedszkola?
Czy pracujesz?
Czy masz alimenty?
Czy powiedziałaś kiedykolwiek siostrze, żeby zajęla się swoim życiem?
Są domy samotnej matki. Tam możesz niedługi czas pomieszkać zanim nie znajdziesz innego lokum.
Dziecko masz już trochę odchowane, nadaje się do przedszkola, możesz coś wynająć, pójść do pracy.
Masz alimenty na dziecko?
A czy taki dom samotnej matki można załatwić w inny sposób niż przez MOSP? Czytałam o tym sporo i właśnie po MOPSu trzeba złożyć wniosek, a nie zrobię tego ponieważ odbiorą mi dziecko.
Alimenty tak, mam na dziecko.
Co do przedszkola to nie koniecznie, jeszcze nie woła na nocnik, dopiero po wizycie u siostry która ma dziecko pół roku starsze, sam dostrzegł, że jest coś nie tak i siada na nocnik. Wiem jak to brzmi, bo jest już bardzo duży, ale to nie do końca jest moja wina dlatego ponieważ zostałam z nim sama kiedy miał roczek mąż nas zostawił, a ja musiałam iść do pracy aby nas utrzymać, wtedy zajmowała się nim mama. Uczyłam go odkąd skończył dwa latka, ale kiedy ja go uczyłam jak byłam w domu to pilnowałam tego, ale kiedy poszłam do pracy mamie nie chciało się zajmować moim dzieckiem i po prostu zakładała mu pampersa. Prośby, tłumaczenia, błagania, krzyki i kłótnie nie dały nic, nadal robiła swoje, a ja oczywiście uczyłam nadal dziecko jednak to była syzyfowa praca, bo conajmniej 9h w domu mnie nie było, a potem kiedy wylali mnie z jednej roboty i znalazłam drugą to nawet po 12-13h pracowałam, wtedy po prostu nie miałam jak go nauczyć. Teraz kiedy straciłam kolejną pracę mam czas dla niego i mogę go przypilnować, ale i tak prędzej czy później muszę iść do pracy, a potem znowu będzie to samo. Ja po prostu nie mam sił. Ciągłe kłótnie w domu, obelgi, wyzwiska, a do tego moja siostra, która z nami mieszka nie wylewa alkoholu za kołnierz tymbardziej chcę się wyrwać.
Czy Twoje dziecko chodzi do przedszkola?
Czy pracujesz?
Czy masz alimenty?
Czy powiedziałaś kiedykolwiek siostrze, żeby zajęla się swoim życiem?
Chodził przez jakiś czas do przedszkola, ale go wypisałam, bo opiekunowie się nad nim znęcali i nie chciał chodzić.
Jak napisałam w poście wyżej, aktualnie straciłam pracę, ale muszę sobie znaleźć nie wcześniej to później.
To również jest wyżej, tak mam alimenty.
Tak, mówiłam już kilkadziesiąt razy, wtedy zwraca mi uwagę, że nie umiem zająć się dzieckiem, że jestem do niczego, że nic w domu nie robię, że wszystko tylko ona musi robić, że nie umiem wychować syna i nie powinnam go mieć, bo na niego nie zasługuje.
To nie trwa tydzień, dwa czy miesiąc. To trwa ze trzy lata. Jakoś to olewałam, bo przecież nic takiego się no działo, że sobie w nocy popłaczę zamiast spać. Ale teraz mój syn jest coraz starszy i patrzy jak oni mnie traktują, jak wyzywają od dzi*ek, ku*ew, sz*at i tym podobne zwroty, a czasem gorsze, słyszy jak siostra przy nim mówi, że na niego nie zasługuje. Boję się, że on będzie traktował mnie tak samo, a co gorsza jeszcze źle to wpłynie na jego psychikę, przecież to ja jestem dla niego najważniejsza, prawda? Mam nadzieję, że tak właśnie jest. Nie chcę aby przeciągnęli go na swoją stronę, nie przeżyję tego.