Cześć, to mój pierwszy post na forum. Trochę mam tremę. Potrzebuję wsparcia i dobrego słowa.
Dzisiaj zakończyłam obiecująca, wydawało się, znajomość. Trzymiesięczną, a więc stosunkowo krótką. Fascynacja, może zakochanie. Do soboty.
Z błahego powodu doszło do różnicy zdań, która eskalowała do oskarżania mnie o bycie emocjonalnym wampirem, balastem, dalej kimś najgorszym na świecie, podczas gdy to on ma być na pierwszym miejscu. Próby spokojnej komunikacji spełzły na niczym, doszło do słownej agresji i argumentów ad personam. Odpuściłam dalsze próby, dzisiaj tylko potwierdziłam, że to koniec znajomości.
Wiem, że dobrze wcześniej niż później. Wiem. Niczego dobrego by z tego nie było. Ale pęka mi serce. Czuję się jak szmata. Po prostu.