Od pewnego czasu jestem szczerze przestraszony tym co się dzieje w Polsce. Dziś natknąłem się na demotywatory "Warszawa solidaryzuje się że studentkami UŚ". Skłoniło mnie do do poszukiwań przyczyny tej solidarności. No i czytam że 12 osób złożyło skargę na treści głoszone w ramach zajęć z socjologii. I tak jak sama sprawa wydaje się drobiazgiem, bo takie rzeczy zawsze miały miejsce, to już jej dalszy ciąg oznacza dla mnie ostateczną degrengoladę panującą w Polsce.
Otóż pani głosiła poglądy rodem ze średniowiecza. Uczelnia nie zrobiła że skargą nic. Za to w sprawę zaangażował się prokurator generalny, policja i prokuratura rejonowa. Skarżące się studentki stały się obiektem śledztwa w trakcie którego zostały poddane wielogodzinnym przesłuchaniom z udziałem funkcjonariuszy dzisiejszej inkwizycji zwanej ordo iurdis. Odmówiono im prawa do skorzystania z pomocy prawnej wynajętego przez nie prawnika. W wielu innych dziedzinach widać zawłaszczenie panstwa przez PiS.
No i stąd moje pytanie- czy to już koniec Polski, na którą mieliśmy nadzieję w 1980 roku? I dalej, czy nie macie podobnie jak ja wrażenia, że już niedługo wobec kryzysu gospodarki wywołanego koronawirusem, totalnym rozdawnictwem i zwykłym złodziejstwem ten domek z kart się rozpadnie? Ukraińcy pracujący w Polsce już po trzech latach nabywają prawo do emerytury, a system emerytalny już jest niewydolny. Kasa jest pusta.
Czy rodzący się, a może już funkcjonujący, w Polsce totalitaryzm nie spowoduje że za chwilę obudzimy się z pustymi kieszeniami i w kajdanach?
Daleko od końca drogi Lagrange.
Pomijając działalność Ordo Iuris, która ostatnio jest aż nadaktywna.
Co do sprawy na uczelni. U mnie jedne z zajęć prowadził zadeklarowany marskista.
Przez dwa lata z sukcesem wojowałem z lokalną organizacją studencką, która nazywała siebie antyfaszystami, a latała z czerwonymi barwami z sierpem i młotem.
Ot po prostu konflikt się zaostrza.
Zwłaszcza kiedy socjaliści przejmują pojęcia i stosują tolerancję represyjną.
Zawsze i wszędzie może powtórzyć się scenariusz hiszpański.
3 2020-06-08 12:10:24 Ostatnio edytowany przez Znerx (2020-06-08 12:11:21)
No i czytam że 12 osób złożyło skargę na treści głoszone w ramach zajęć z socjologii. (...)
Otóż pani głosiła poglądy rodem ze średniowiecza. Uczelnia nie zrobiła że skargą nic.
Jakie? Bo nie napisałeś, a nie będę guglał.
Chociaż stawiam dolary przeciwko orzechom, że - z racji UŚ - to były to jakieś poglądy sprzeczne ze zdaniem współczesnej lewicy.
Czy rodzący się, a może już funkcjonujący, w Polsce totalitaryzm nie spowoduje że za chwilę obudzimy się z pustymi kieszeniami i w kajdanach?
Może mniej kopiowania platformerskiej narracji z tweetera?
Taka straszna dyktatura, a Kaczafi nie może postawić sobie 2 wież, bo mu radni z wawy blokują. Nie może przepchać sobie wyborów korespondencyjnych, senatem ciągle rządzi Grodzki (i nie pośliznął się na mydle, co by mu się pewnie przytrafiło np. w Rosji jakby blokował coś Putinowi), itd. itp.
4 2020-06-08 12:32:05 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-06-08 12:35:08)
Jakie? Bo nie napisałeś, a nie będę guglał.
Chociaż stawiam dolary przeciwko orzechom, że - z racji UŚ - to były to jakieś poglądy sprzeczne ze zdaniem współczesnej lewicy.
Słyszałam takie tezy, która głosiła wykładowczyni, że np. stosowanie antykoncepcji jest zachowaniem aspołecznym, albo że stosowanie wkładek domacicznych skutkuje tym, że dzieci rodzą się z wkładkami wrośniętymi w ich ciało :-O
Pewnie to są poglądy zgodne ze zdaniem współczesnej prawicy, ale na bakier ze współczesną nauką.
Ciekawe jak się rozwinie to dalej, bo z tego, co się orientuję, to zapowiedziano zmiany w szkolnictwie wyższym, które miałyby umożliwić głoszenie poglądów m.in. jak wyżej, czyli otwarcie na zróżnicowaną retorykę. Zatem wkrótce na uniwersytety wstąpią plaskoziemcy i antyszczepionkowcy, aby w ramach wolności słowa uniwersytety otworzyły się na wolność ekspresji wszelkich poglądów.
5 2020-06-08 12:44:59 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-06-08 12:47:03)
Koniec nastąpi, jak cały czas będzie dochodziło do dzielenia ludzi na prawicę i lewicę zamiast na rozsądnych, myślących i tych pozostałych....
Jeśli ktoś głosi otwarcie poglądy sprzeczne z ogólnie przyjętymi naukowymi paradygmatami, należy temu przeciwdziałać. No chyba, że chcemy się cofnąć do ciemnych wieków. Mam tylko nadzieję, że tacy właśnie płaskoziemcy czy antyszczepionkowcy nie dojdą do głosu, bo ja wtedy decyduję się na emigrację. To już nie o wolność słowa chodzi, czy o pozwolenie na głoszenie alternatywnych hipotez, ale rozpowszechnianie steku bzdur, robiącym innym wodę z mózgu i zaprzeczającym przymiotnikowi "sapiens" w naszej nazwie gatunkowej.
Lagrange napisał/a:No i czytam że 12 osób złożyło skargę na treści głoszone w ramach zajęć z socjologii. (...)
Otóż pani głosiła poglądy rodem ze średniowiecza. Uczelnia nie zrobiła że skargą nic.Jakie? Bo nie napisałeś, a nie będę guglał.
Chociaż stawiam dolary przeciwko orzechom, że - z racji UŚ - to były to jakieś poglądy sprzeczne ze zdaniem współczesnej lewicy.
Poglądy jako takie są w sumie nieistotne. Faktycznie chodziło o mocno anachroniczne tezy dotyczące antykoncepcji.
Chodzi o coś zupełnie innego. Rzecz w tym że Ziobro zajmuje się sprawą wewnetrznej skargi na uczelni. Policja, pod pretekstem naruszenia dóbr osobistych osoby, przesłuchuje przez cztery godziny człowieka odmawiając wstępu na przesłuchanie prawnikowi który z tą osobą przyszedł, a za to naginając prawo wpuszcza przedstawiciela osoby rzekomo pokrzywdzonej. Komentujący to profesor prawa stwierdził że takie przesłuchania są udziałem sprawców najcięższych przestepstw, a nie świadków w sprawie pomówienia (a w takim charakterze byli przesłuchiwani studenci). Byłem studentem za komuny i nawet wtedy milicja nie wnikała w skargi na wykladowcow, a tu prokurator generalny i minister sprawiedliwości w jednym używa swego autorytetu żeby spacyfikować 12 studentów. Premier wypowiada się w sprawie listy przebojów w radio, a prezydent jak popieprzony obiecuje 1000+ na wakacje, po czym zmienia zdanie i nie tysiąc, a trzysta i może będzie, może nie. Chodzi o totalną degrengoladę która stała się naszym udziałem.
A ja mam inne wnioski. Kierunki typu socjologie, politologie i inne tego typu wynalazki nie powinny być dotowane z budżetu państwa. A te środki winny wylądować na politechnikach i uczelniach medycznych.
A ja mam inne wnioski. Kierunki typu socjologie, politologie i inne tego typu wynalazki nie powinny być dotowane z budżetu państwa. A te środki winny wylądować na politechnikach i uczelniach medycznych.
Szkolnictwo, w tym wyższe to tylko część poważniejszego problemu. Kolejne rządy dążą do obniżenia naszej siły jako państwa. Aby gospodarka była nowoczesna potrzebuje fachowców we wszystkich dziedzinach inżynierskich, biologii, medycynie, genetyce. W tych dziedzinach mamy pojedynczych fachowców, ale nie mamy systemu podnoszenia kwalifikacji społeczeństwa. Od najniższego szczebla edukacji nauki ścisłe są deprecjonowane, a dziś nawet tokarz musi mieć sporą wiedzę, bo obsługa CNC z laptopa to nie dawna rzeźba w szopie. No a dalej, bez fachowców nie zbudujemy nowoczesnej gospodarki. A bez nowoczesnej gospodarki musimy być eksporterem hydraulików i pomywaczy bo co innego może robić kilka milionów socjologów, politologów i filozofów. Osiedle na którym mieszkam w Niemczech, budowali polscy murarze, teraz kafelkują polscy płytkarze, trawniki tworzyli polscy ogrodnicy. Dobrze że zarabiają, ale szkoda że nie w ojczyźnie. Dobrze że ja zarabiam w Niemczech, ale moja wiedza i doświadczenie mogłyby pomóc kilku polskim firmom. Nie pomogą. Moja córka z mężem, oboje inżynierowie nie musieliby wyjeżdżać z tego mlekiem i miodem płynącego kraju gdyby nie to że mleko skisło, a miód sfermentował. Druga córka pracowała w korpo we Wrocławiu, ale uznała że może to samo, w tym samym języku robić w Monachium. W końcu rocznie 50 tysięcy euro to nie 50 tysięcy zlotych.
I tu nie chodzi już nawet o pieniądze. Chodzi o to, że polska gospodarka to kilka miast i pola. W Niemczech praca w moim zawodzie, to więcej ofert w moim, trzystutysięcznym mieście, niż w całej Polsce. Czemu? Bo państwo polskie jest skrajnie nieprzyjazne gospodarce, bo nawet jakbym zarobił tak jak w Niemczech, to netto zostanie mi mniej. Bo tu może dostanę emeryturę. W Polsce nie miałbym na nią szans. Bo tu wiem co mnie czeka za rok, dwa, trzy. W Polsce nikt nie wie co będzie jutro.
Poglądy jako takie są w sumie nieistotne. Faktycznie chodziło o mocno anachroniczne tezy dotyczące antykoncepcji.
Chodzi o coś zupełnie innego. Rzecz w tym że Ziobro zajmuje się sprawą wewnetrznej skargi na uczelni. Policja, pod pretekstem naruszenia dóbr osobistych osoby, przesłuchuje przez cztery godziny człowieka odmawiając wstępu na przesłuchanie prawnikowi który z tą osobą przyszedł, a za to naginając prawo wpuszcza przedstawiciela osoby rzekomo pokrzywdzonej. Komentujący to profesor prawa stwierdził że takie przesłuchania są udziałem sprawców najcięższych przestepstw, a nie świadków w sprawie pomówienia (a w takim charakterze byli przesłuchiwani studenci). Byłem studentem za komuny i nawet wtedy milicja nie wnikała w skargi na wykladowcow, a tu prokurator generalny i minister sprawiedliwości w jednym używa swego autorytetu żeby spacyfikować 12 studentów. Premier wypowiada się w sprawie listy przebojów w radio, a prezydent jak popieprzony obiecuje 1000+ na wakacje, po czym zmienia zdanie i nie tysiąc, a trzysta i może będzie, może nie. Chodzi o totalną degrengoladę która stała się naszym udziałem.
Ciekawe dlaczego prokuratora tak zaciekle i nieadekwatnie do sytuacji działa...
Wiadomo, że robi tak, bo może. Bo czuje się bezkarna i może niektórzy czerpią przyjemność z wielogodzinnych przesłuchań studentów, którzy mieli odwagę zaprotestować przeciwko herezjom wypowiadanym w miejscu, które przeznaczone jest na głoszenie prawd naukowych.
Ale po co prokuratura tak mocno interweniuje w taką sprawę i jedno, co mi przychodzi do głowy, to lobbowanie przez ordo iuris. Wychodzi na to, że mamy fundamentalistyczną organizację o niejasnych powiązaniach i dziwnych okrągłych sumach wpływających na jej konta, która ma dojścia w prokuraturze i je wykorzystuje dla własnych celów.
Dla mnie to kompletny upadek. Uprzedziles mnie, bo chcialam założyć ten temat.
Jeśli młodzież nie może czuć się bezpiecznie w wyrażeniu poglądów na uczelni, to gdzie może? Studiowałam wiele lat temu, ale nikt z wykładowców, a mieli różne poglądy, nie stawiał swoich jako dogmatów do przyjęcia.
Pani pomylila Uniwersytet z amboną.
Bez względu na poglądy, dla takich osób nie powinno być miejsca ba uczelni.
Ps. ASSASIN, poglądy narodowych socjalustow: palenie dzieł filozofów, i budowa czolgow...śmiać się czy płakać?
Ciekawe tylko dlaczego uczelnie techniczne walczyly o miano Uniwersytetu?
Podpowiem, bo to wyższa ranga.
By ją osiągnąć musieli wprowadzić przedmioty humanistyczne do programu nauczania jako obowiązkowe.
A ja mam inne wnioski. Kierunki typu socjologie, politologie i inne tego typu wynalazki nie powinny być dotowane z budżetu państwa. A te środki winny wylądować na politechnikach i uczelniach medycznych.
Tak bo boicie się konkurencji. Technokraci to kuce a kucy łatwo manipulować ogłupiać.