Samotność z rozsądku? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Samotność z rozsądku?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 30 ]

1 Ostatnio edytowany przez Zauamka (2020-05-30 15:28:38)

Temat: Samotność z rozsądku?

Długo nie chciałem tutaj tego pisać, bo tematów z kategorii "depresyjne" widzę, że jest sporo, ale spróbuję, tym bardziej, że moja historia toczy się dziwnym torem.

Mam 32 lata, od 14 lat leczę się psychiatrycznie, w zasadzie bez żadnych rezultatów. Trafiłem do lekarza będąc w liceum, wychowawca podsunął rodzicom pomysł, że może warto mnie na to namówić, argumentując to kompletnym wyizolowaniem od rówieśników. To prawda, nigdy nie miałem znajomych od zawsze siedziałem sam ze spuszczoną głową - widać, już wtedy biła ode mnie wyczuwalna beznadziejność.
I od tego czasu bujam się po różnych gabinetach, w sumie leczyłem się u kilku psychiatrów i terapeutów. Ciągle mam diagnozowane jakieś możliwie najogólniejsze icd10 - INNE epizody depresyjne, INNE zaburzenia nerwicowe - nigdy przez te lata nie powiedziano KONKRETNIE co mi jest. Jeden ze "specjalistów" po półtora roku terapii, rozłożył ręce i stwierdził, że ja "nie mam żadnej depresji, po prostu jestem stuknięty". Nie wiem jak lekarz może tak powiedzieć pacjentowi, chociaż w tym kraju niewiele mnie zdziwi. Choć im dłużej nad tym myślałem, tym bardziej twierdzę, że mógł mieć rację. Żadne leki, sesje - nic, nie wyciągnąłem żadnych wniosków, chyba jestem na to zwyczajnie za głupi. Był okres, że próbowałem w związku z tym uzyskać nawet stopień niepełnosprawności, ale się nie udało.

I tak wegetuję, mieszkając z rodzicami, bez pracy, bez szkoły. Pamiętam, że (jak już wyżej pisałem) nauczyciel próbował mi pomóc, ale rozwiałem wszelkie wątpliwości... nie przychodząc na maturę. To jest właśnie jeden z moich problemów. Działam pod wpływem jakichś dziwnych sił, nieracjonalnie, wszystko niszczę. Ale nie potrafię z niczyją pomocą dojść do źródła. Siedzę całymi dniami przed komputerem i trochę na zasadzie dysocjacji, żeby przetrwać i nie zwariować bezwiednie fokusuję się na jakichś youtubowych dramach dla nastolatków, sprawdzam każdy polski rap jaki wychodzi. Nie mogę powiedzieć, że sprawia mi to radość, ja nie czuję radości. To po prostu taka furtka, żeby nie rzucić się na linę.

Główne pytanie. Oczywiście jak się nie trudno domyślić, życie towarzysko-uczuciowe u mnie nie istniało i nie istnieje. Ale moje pytanie brzmi. Gdyby kiedyś zdarzył się cud jaki się zwykle nie zdarza i któraś kobieta postanowiła masochistycznie się mną zainteresować - byłby w ogóle sens w to brnąć? Przy takim paskudnym charakterze, osobowości, niezaradności życiowej - co bym jej dał, tylko ból? Bo wątpię, że umiem kochać. Popęd mam, ale kochanie to nie jest sam popęd. Pomyślcie jak fatalne geny, przekazałbym rozmnażając się.

Kiedyś umówiłem się na randkę przez internet. Dziewczyna zawróciła widząc mnie z kilkunastu metrów. I tak byłem zdziwiony, że na podstawie fotek zdecydowała się na taki desperacki krok, ale widać w porę otrzeźwiała.

Nie wiem po co to wszystko piszę, bo dla mnie nie ma już chyba ratunku, zostaje stagnacja. Miał tak ktoś przez tyle lat? Pewnie nie...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Samotność z rozsądku?

Powinieneś  pisać książki, bo masz lekkie pióro:) Ludzie będą  to czytać  i uśmiechać  się smile

3 Ostatnio edytowany przez esflores (2020-05-30 16:08:33)

Odp: Samotność z rozsądku?

Jeśli samotność cię unieszczęśliwia i przynosi cierpienie, to trwanie w niej nie jest rozsądne.
Nie składasz się z samych problemów - jasne, że je masz, ale one nie definiują tego jakim jesteś człowiekiem.

Związek z kimś nie oznacza automatycznie posiadania dzieci. Ważne jakim byłbyś ojcem/ rodzicem, jaki stworzyłbyś dom, a nie to, jakie geny byś przekazał (w przypadku zaburzeń / problemów psychicznych dziedziczenie też nie jest takie zero jedynkowe). Samo to, że martwisz się co mógłbyś zaoferować drugiej osobie czy podołałbyś wychowaniu dziecka już świadczą o jakiejś odpowiedzialności i wrażliwości.

Strasznie współczuję, że nie trafiłeś na dobrych lekarzy i psychologów. Czy byłeś chociaż diagnozowany pod kątem zaburzeń osobowości?
Jeśli chodzi o szukanie zrozumienia, wsparcia, a nawet potencjalnej partnerki - radziłabym zerknąć na grupy na fb, gdzie osoby z problemami psychicznymi rozmawiają i oferują sobie wsparcie. Przeciętna "Kowalska" może mieć nikłą wiedzę o tym, z czym się borykasz i przestraszyć się, gdy będziesz z nią szczery jeśli chodzi o leczenie psychiatryczne.

Moim zdaniem - miłość nie znosi rozsądku, ograniczeń. Ludzie z rozmaitymi problemami, niepełnosprawnościami itd. znajdują partnerów na całe życie. Nie poddawaj się.
Przed tobą pewnie sporo pracy - nie wiem jak chcesz pokierować swoim życiem - czy zamierzasz w ogóle dokończyć naukę albo czy wybierasz się na jakąś terapię (bo przecież nie chodzi o to, by faszerować się lekami, jeśli problem tkwi gdzieś głębiej...leki pomogą doraźnie, a zrozumienie siebie, swoich zachowań, emocji to coś nad czymś trzeba popracować (najlepiej z dobrym psychologiem/ terapeutą). EDIT: wiem, że chodziłeś już na terapię, ale podstawą jest dobra diagnoza i warto też zwrócić uwagę z jakich metod pracy korzysta terapeuta (są przecież różne rodzaje terapii/ podejścia/ metody - to, że jedna czy dwie okazały się nieskuteczne, nie znaczy, że następna taka będzie. Ale to oczywiście twoja decyzja, bo domyślam się, że po nienajlepszych doświadczeniach jesteś tym zmęczony i zniechęcony).
To chyba tyle...nie chcę tutaj dawać "dobrych rad" i złotych rozwiązań. Po prostu uważam, że każdy ma prawo do miłości (nawet jeśli to bardzo trudna miłość).

4

Odp: Samotność z rozsądku?
Ela210 napisał/a:

Powinieneś  pisać książki, bo masz lekkie pióro:) Ludzie będą  to czytać  i uśmiechać  się smile

Też tak sądzę. Nawet nick został wymyślony z polotem smile.

Masz, Autorze, bardzo zaniżone poczucie własnej wartości i to Cię chyba najbardziej blokuje. Utknąłeś w miejscu, bo nie wierzysz, że podejmując działanie masz szansę coś w swoim życiu zmienić, co w gruncie rzeczy niespecjalnie mnie dziwi, jeśli dociera do Ciebie tyle informacji podcinających skrzydła.

Sam o sobie napisałeś, że jesteś za głupi, żeby wyciągać wnioski, a ja nie potrafię się z tym zgodzić. Twój post jest bardzo logiczny, pokazuje, że jesteś siebie świadomy, potrafisz połączyć przyczynę ze skutkiem, wiesz dlaczego pewne rzeczy w Twoim życiu wyglądają tak, a nie inaczej, nawet jeśli chciałbyś czegoś zupełnie innego. Inteligencji na pewno nie mogę Ci odmówić.
Przeczytaj zresztą, co napisałeś - czy w ten sposób wypowiada się osoba z intelektualnymi deficytami? <pytanie retoryczne>

Zauamka napisał/a:

Kiedyś umówiłem się na randkę przez internet. Dziewczyna zawróciła widząc mnie z kilkunastu metrów. I tak byłem zdziwiony, że na podstawie fotek zdecydowała się na taki desperacki krok, ale widać w porę otrzeźwiała.

Co z tymi fotkami, co z Twoim wyglądem jest nie tak? Oczywiście Twoim zdaniem.

5 Ostatnio edytowany przez adiafora (2020-05-31 03:38:17)

Odp: Samotność z rozsądku?
Ela210 napisał/a:

Powinieneś  pisać książki, bo masz lekkie pióro:) Ludzie będą  to czytać  i uśmiechać  się smile

dokladnie. Opisal swoją niewątpliwą dramę w takim stylu, że nie sposob sie nie usmiechnąć pod nosem. Ma człowiek potencjał.

Może byś Autorze jakiegoś bloga prowadził? I zarabiał na nim kasę. Zawsze to jakiś sposob. Jak nie na szczęście to na zarobek i kontakt z ludżmi.

Co do Twego pytania. Nawet chorzy ludzie chcą kochać i być kochanymi. Nie wiem tylko, jak duża jest skala  Twojego wycofania. Na pewno będzie trudno o normalny związek. Ale czy wszystko musi być normalne? Może gdzieś tam istnieje podobna Tobie istota i stworzycie parę... Kto to wie. Ale wtedy faktycznie, lepiej się nie rozmnażajcie.  Ktoś, kto nie daje sobie rady ze sobą, nie powinien mieć dzieci.

6

Odp: Samotność z rozsądku?

Nie mam choroby, ale też od lat jestem z rozsądku sama.
Twoj problem jest dość specyficzny. Coś mi przeszło przez myśl. Można sie tu wymieniać mailami? nie moge znaleźć regulaminu

7

Odp: Samotność z rozsądku?

Masz za to poczucie humoru i świetnie się ciebie czyta. Na pewno jesteś wuec bardzo inteligentny.
Nie wiem jak wyglądasz, ale domyślam się, że w tym zakresie stylista albo po prostu osoba z gustem i wyczuciem miałaby niezłe pole do popisu. Do dzieła zatem.
Na resztę przyjdzie czas. To kwestia twojego nastawienia psychicznego. Twoje nastawienie od lat kuleje. Moje też by kulało, gdyby rodzice prowadzali mnie do psychiatrów odkąd skończyłabym 10 lat.
Mieszkasz sam czy dalej że swoimi rodzicami? Kto wpadł na pomysł, żeby ciągać cię po psychiatrach?

8

Odp: Samotność z rozsądku?

Do osób piszących powyżej: jesteście pewne, że autorowi chodziło o jakiś humor? Ja tam za Boga nie widzę humoru...jedynie dużo smutku, rozczarowanie i odrobinę gorzkiej ironii.

Inna sprawa....można wiedzieć o swoich destrukcyjnych skłonnościach, a mimo to nie umieć nad nimi zapanować. Emocje potrafią czasem całkowicie owładnąć człowiekiem...Nie jest łatwo ( przy depresji) wstać z łóżka, a co dopiero zająć się ogarnięciem własnego życia. Bo takie myśli przerażają.

9

Odp: Samotność z rozsądku?

Takie skojarzenie - jak się małego słonika przywiąże do palika na sznurku, to on nie jest w stanie się z niego uwolnić, bo jest mały i słaby. I potem, gdy jest już dorosły, to nawet nie próbuje, bo jest przekonany o tym, że to nie jest możliwe. A przecież jako duży słoń bez problemu by ten sznurek zerwał i mógł się uwolnić.
Może Tobie się tak wpoiło przez to wieloletnie ciąganie po psychiatrach, że jest z Tobą coś nie tak, że nawet nie bierzesz pod uwagę tego, że może to nieprawda? W końcu diagnozy żadnej nie ma... Choć co prawda leki mogły mocno spustoszyć.

Co konkretnie Ci uniemożliwia pójście do pracy czy zrobienie czegokolwiek innego, niż wegetacja przed komputerem (jak sam to określiłeś)? Co sprawia, że nie możesz? Może też jakiś wpływ ma uzależnienie od komputera? Coś takiego też istnieje.

10

Odp: Samotność z rozsądku?

Zauamka... czytam Twoj post i.. mam nieodparte wrazenie, ze moje dziecko za kilkanascie lat napisze podobnie w necie sad
Jak do tego doszlo ze odizolowales sie od grupy?? W podstawowce bylo ok?? Zmiana otoczenia, moze zmiana w liceum, moze rodzice jakos sie przyczynili-w domu ok? Masz rodzenstwo? masz jakies... choroby, jestes "inny" ze izolujesz sie (zadna grupa nie dopuscila?).
Jak sadzisz po tylu latach jak oceniasz co bylo powodem tego ze masz spoleczne klopoty , bo gdzies gleboko w sobie na pewno wiesz, forum jest anonimowe, w razie co napisz email do mnie, bo nie wiem jak dotrzec do swojego dziecka... sad
Tez widze tu duzo goryczy, smutku, ale tez checi zmiany tylko brak.. sposobu... co lubisz robic, masz jakies pasje oprocz komputera??

11

Odp: Samotność z rozsądku?

Również nie mogę za nic dostrzec tam cienia humoru, jedynie rozgoryczenie człowieka, który chciałby coś w swoim życiu zmienić a nie może się przełamać w sobie...

12

Odp: Samotność z rozsądku?

Przypomniała mi się taka piosenka.
Zwrotki może i nie są o Tobie, ale refren... Kto wie?

https://www.youtube.com/watch?v=U1UdAkEm9ec

13

Odp: Samotność z rozsądku?

Przecież nie chodziło o to, że post napisany został z humorem, ale że Autor ma lekkie pióro, czyli swoje myśli z łatwością przelewa w słowa, co z kolei daje możliwości, bo pozwala pisać w sposób, który czytelnikowi sprawia przyjemność. Przy czym tutaj zupełnie nie ma znaczenia czy pisze się o trudnych, czy lekkich tematach. Przynajmniej ja tak to widzę.

14

Odp: Samotność z rozsądku?
blueangel napisał/a:

Nie mam choroby, ale też od lat jestem z rozsądku sama.
Twoj problem jest dość specyficzny. Coś mi przeszło przez myśl. Można sie tu wymieniać mailami? nie moge znaleźć regulaminu

Regulamin Netkobiet znajduje się pod linkiem na samym dole forum, znajdziesz go również w mojej sygnaturce.
Jego siódmy punkt mówi, że zabronione jest dodawanie w postach jakichkolwiek danych kontaktowych (np. mail, numer Gadu-Gadu, Skype), jednak wchodząc w profil danego Użytkownika masz możliwość wysłać wiadomość bezpośrednio z forum, o ile taką opcję umożliwił. Jeśli nie, należy to po prostu uszanować.
Z pozdrowieniami, Olinka

15 Ostatnio edytowany przez Zauamka (2020-05-31 16:32:58)

Odp: Samotność z rozsądku?

Odpowiadając: tak, jestem jedynakiem, wciąż mieszkam u rodziców. Moja mama była/jest dość opiekuńcza, z tego co pamiętam aż do momentu szkoły nie miałem kontaktu z rówieśnikami. Tzn. najpierw poszedłem do zerówki, ale tam dzieci się już chyba znały z przedszkola, w każdym razie mam takie migawki, że po prostu cały czas sobie coś tam rysowałem kiedy nie było zajęć w ogólnej grupie i nie zawiązywałem przyjaźni. Potem w podstawówce było w zasadzie tak samo. Ja właściwie bardzo późno (przynajmniej tak mi się wydaje, może to normalne?) odkryłem w sobie taką potrzebę socjalizacji, w sumie dopiero jakoś pod koniec gimnazjum. Układałem sobie w głowie różne plany (to już jak się zaczęło liceum, nowa szkoła), że podejdę do ludzi i zagadam, ale byłem na tyle wycofany, że nigdy się na taką odwagę nie zdobyłem. No a ówczesny wychowawca klasy był jednocześnie dobrym znajomym moich rodziców. Początkowo sam ze mną rozmawiał, dopytywał czy poza szkołą mam jakieś kontakty, czy ktoś mnie gnębi (nie byłem gnębiony, raczej ignorowany, jako ten dziwny, który niby chodzi z nami do klasy, ale każdy woli go omijać - i słusznie z resztą), no bo rzeczywiście klasa nie była jakoś liczna i większość trzymała ze sobą, a ja wyraźnie zostawałem z boku. Byłem u pedagoga szkolnego, ale nie potrafiłem wówczas mówić o tym co siedzi mi w środku, otworzyć się przed obcą osobą. Następnie zacząłem się nieracjonalnie zachowywać, wychodzić nocą z domu (czułem wtedy takie uwolnienie) i włóczyć się po mieście. Skończyło się na absencji, o której od razu dowiedzieli się rodzice poprzez nauczyciela, bo po prostu rano odsypiałem te spacery, a mama w tamtym czasie miała jakąś dorywczą pracę i wychodziła wcześniej niż ja. Dodatkowo na jednym z takich wojaży zostałem pobity (nie dziwię się, chodziłem po takich zakamarkach miasta, że aż zbyt łagodnie zostałem potraktowany summa summarum). To był taki moment, który zaważył na decyzji rodziców i tego wychowawcy żeby wysłać mnie do psychiatry. Na początku brałem jakieś leki, ale nie było rezultatu, planowałem coraz głupsze rzeczy, czego kulminacją było nie przyjście na egzamin maturalny. Zrobiła się z tego spora afera, rodzice mieli olbrzymie pretensje, ale stety/niestety miałem w tamtym czasie takiego psychiatrę, który dotarł do ojca i jakoś udało mu się wmówić, że muszą mnie wspierać bo jestem w trudnym okresie (nie wiem z perspektywy czasu czy nie lepszy byłby dla mnie zimny prysznic, ale ja zawsze próbuję być mądry po szkodzie). No i właściwie bez żadnych perspektyw zostałem w czterech ścianach, zmieniałem kilka razy lekarzy, bo jeden rozwiązał kontrakt, drugi coś tam innego. Byłem nawet na testach osobowości i tu poszła diagnoza, chyba o tym nie napisałem wyżej - osobowość unikająca. Miałem zalecenie podjęcia terapii, gdzie uwaga! terapeuta kompletnie zanegował to co orzekli na testach (to ten od werdyktu ''jest Pan po prostu stuknięty). Potem chodziłem do innego psychologa, cały czas przyjmując silniejsze leki, ale kończyło się na tym, że głównie po nich spałem, co w połączeniu z moim zamknięciem się w pokoju dawało dość rozpaczliwy efekt. Był też epizod z ubieganiem się o stopień niepełnosprawności, ale jak już wspominałem zakończony niepowodzeniem. Próbowałem parę lat temu podjąć pracę i udało się jedynie wakacyjnie - roznosiłem ulotki, gdzie koniec końców zostałem oszukany i zrobiło się nieprzyjemnie. Oczywiście później przeczytałem sobie opinię na temat tej "firmy" - jak zwykle było już dłuuugo po fakcie.
Dziękuję w ogóle za odzew, kilka miłych zdań, choć subiektywnie (bo jak inaczej) patrząc wątpię czy mam dryg do pisania, ja się z resztą potrafię głównie żalić, a książki/blogi powstają przecież na różne tematy. Plus mój słomiany zapał i wieczna depresja - niby byli jacyś smutni artyści, ale im się prawdopodobnie coś jeszcze chciało. Nie wiem, może po tej całej epidemii poszukam ośmego już psychiatry i stanie się cud? Albo to historia zatoczy ośemkę.

16

Odp: Samotność z rozsądku?

Kluczowe zdanie.

Zauamka napisał/a:

(...) Moja mama była/jest dość opiekuńcza, z tego co pamiętam aż do momentu szkoły nie miałem kontaktu z rówieśnikami. (...)

Reszta jego konsekwencją.

17

Odp: Samotność z rozsądku?

Stety / Niestety żeby dokopać się do dobrego psychologa/ psychiatry trzeba wiele cierpliwości. Zawsze dobrze poszukać w necie i poczytać opinie zanim się do kogoś wybierzesz. Ale pewnie to już wiesz.
Jeśli masz jakieś zainteresowania / pasje cokolwiek czym możesz zająć myśli to spróbuj skupić się na tym.
Nie tak łatwo znaleźć odpowiednich ludzi ( tym bardziej przyjaciela, partnera). Nawet w necie nie jest to takie oczywiste.

18 Ostatnio edytowany przez Zauamka (2020-05-31 17:21:57)

Odp: Samotność z rozsądku?

Rzeczy, przy których spędzam czas (bo pasją tego raczej nie nazwę, choć pal licho, niech będzie) to śledzenie całymi dniami jakichś youtuberów, którzy nagrywają dla nastoletniego audytorium, słuchanie polskiego rapu, wszystkich nowości, które w tym kręgu wychodzą (czyli też raczej spora część targetu z mlekiem pod nosem). Tak jak pisałem w pierwszym poście, zajmuję sobie tym czas żeby doszczętnie nie powariować, ale jest to bezproduktywne.

Wielokropek napisał/a:

Kluczowe zdanie.

Zauamka napisał/a:

(...) Moja mama była/jest dość opiekuńcza, z tego co pamiętam aż do momentu szkoły nie miałem kontaktu z rówieśnikami. (...)

Reszta jego konsekwencją.

Nie zaprzeczam, było o tym wałkowane na terapiach, ale przy mojej obecnej sytuacji finansowej nie mam możliwości uniezależnienia się od rodziców co poniekąd wiąże się z uwiązaniem na nieprzeciętej pępowinie.

19 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2020-05-31 17:28:20)

Odp: Samotność z rozsądku?

Skoro "było wałkowane", to wnioski wyciągnąłeś, chyba że stawianie oporu było jedyną formą Twej działalności w trakcie psychoterapii.

20

Odp: Samotność z rozsądku?

A zależy ci na tym by było "produktywnie"? Przecież nie ma w tym nic złego, że tak spędzasz czas...tym bardziej, że nie jesteś w stanie teraz zdobyć się na bóg wie jakie wyzwania i plany. Jasne, że pewnie chciałbyś zerwać tę, jak piszesz, pępowinę, ale spróbuj zaakcepotować, że to nie nastąpi od razu....teraz ogólnie ciężko jest znaleźć pracę.
Każda metoda jest dobra by " nie zwariować" jeśli choć trochę pomaga.
Po prostu nie oczekuj i nie wymagaj od siebie że to wszystko się poukłada na już. Daj sobie czas na znalezienie kogoś...szukaj w necie. Nie uda się 100 razy może za 101 będzie ok.

21 Ostatnio edytowany przez Zauamka (2020-05-31 18:09:45)

Odp: Samotność z rozsądku?

Próbuję mieć takie nastawienie, ale jednak jestem już chyba w wieku, gdzie należałoby zająć się czymś poważnym (nawet nie chodzi mi o mitycznego lekarza i prawnika), po prostu mam świadomość, że mój obecny tryb życia nie przyciągnie żadnej znajomości. Konkurencją na "rynku" są faceci z samochodami, własnymi mieszkaniami, większość osób po 30stce chyba chociaż coś wynajmuje? Strzelam, nie znam życia.
Ale nie mam siły na razie tego wszystkiego zmienić (dlatego nie mam do nikogo pretensji, roszczeń, ciekawy jestem czy maksyma typu "trafi wreszcie swój na swego"/"każda potwora..." ma zastosowanie w tak beznadziejnych przypadkach jak mój).

22 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2020-05-31 18:17:51)

Odp: Samotność z rozsądku?

Wystarczy rozejrzeć się i zobaczyć jak wiele jest osób, które chcą być w związku, a wiodą życie singla, by stwierdzić, że cytowana przez Ciebie maksyma ma niewiele wspólnego z rzeczywistością, niezależnie od tego kim jest "potwora".


***
Twierdzisz, że

(...) Konkurencją na "rynku" są faceci z samochodami, własnymi mieszkaniami, większość osób po 30stce chyba chociaż coś wynajmuje? (...)

Spędzając życie w czterech ścianach trudno znaleźć jakiekolwiek towarzystwo. Na forum są wątki osób podobnych do Ciebie, znajdź, przeczytaj, by nie wyważać otwartych drzwi.

23

Odp: Samotność z rozsądku?

Czy nie masz innych schorzen, tylko depresyjna natura??? Dopytuje bo moje dziecko ma sporo o czym dowiedzielismy sie dosc pozno.. i to tlumaczylo izolacje w grupie.. Orzeczenie od reki, za co dziecko ma do mnie zal bo czuje sie gorsze...  ale w sumie to czy z orzeczeniem czy bez to jak ktos ma taka nature to chyba podobnie...
A miales kiedys jakiegos zwierzaka?? Badz chciales miec jako dziecko??? Czy zawsze internet tylko???

24

Odp: Samotność z rozsądku?

zacznij od pójścia do pracy. niezależność finansowa zawsze sprawia, że człowiek jest pewniejszy siebie.
może zostań na początek kelnerem? przy okazji wyjdziesz troche do ludzi.
sama kiedyś byłam kelnerką, ciężka praca, ale mile ją wspominam i dużo mnie o życiu nauczyła:)

25

Odp: Samotność z rozsądku?

Zauamka, ale skoro Ty jesteś tego wszystkiego świadomu, skoro wiesz, że to, co robisz jest nieracjonalne i skoro uswiadamiasz sobie te momenty to połowa sukcesu za Tobą. Druga polowa to zmiana. Zamiast poddawać się nieracjonalnej sile racjonalizuj swoje postępowanie i je zmieniaj w dobrą stronę. Bo Ty sobie teraz trwasz w tym co jest, a tak to nic się nie zmieni. Ty musisz się zmienić.

26

Odp: Samotność z rozsądku?

Missnowegojorku, strona druga w dziale o depresji to 8 stron lektury, moim zdaniem, odpowiedniej dla ciebie.
Czytając ciebie od razu przypomniałam sobie te kobietę, a przecież przeczytałam mnóstwo innych wątków tego typu.

27

Odp: Samotność z rozsądku?

Mam kolege ktory jest testerem oprogramowan, kocha to co lubi.. bo w sumie wciaz siedzi w komputerze, a dziewczyne znalazl online :].. praca doda Ci pewnosci siebie, pomijam wzgledy finansowe..
Nie wszystko od razu, zmiana musi byc bo i rodzice wiecznie zyc nie beda..

28

Odp: Samotność z rozsądku?

Nie wiem czy bierzesz jakieś anty - ale skoro bierzesz i nie ma poprawy to może trzeba to stopniowo odstawić? Niestety takie zmienianie prochów powoduję to, że chemia mózgu może zostać mocno zachwiana. Jedne wyłapują serotonine (tak w skrócie piszę bo mechanizm jest troche inny, ale mi znany), drugie dopamine a trzecie jeszcze inne neuroprzekaźniki. Może warto zacząc uprawiać jakiś sport skoro napisałeś że tracisz czas siedząc przed kompem?

29

Odp: Samotność z rozsądku?
Zauamka napisał/a:

Próbuję mieć takie nastawienie, ale jednak jestem już chyba w wieku, gdzie należałoby zająć się czymś poważnym (nawet nie chodzi mi o mitycznego lekarza i prawnika), po prostu mam świadomość, że mój obecny tryb życia nie przyciągnie żadnej znajomości. Konkurencją na "rynku" są faceci z samochodami, własnymi mieszkaniami, większość osób po 30stce chyba chociaż coś wynajmuje? Strzelam, nie znam życia.
Ale nie mam siły na razie tego wszystkiego zmienić (dlatego nie mam do nikogo pretensji, roszczeń, ciekawy jestem czy maksyma typu "trafi wreszcie swój na swego"/"każda potwora..." ma zastosowanie w tak beznadziejnych przypadkach jak mój).

Gdzieś czytałam, że teraz coraz więcej osób po trzydziestce mieszka jeszcze z rodzicami...to już nie ten rynek mieszkaniowy co kiedyś. Samochody są w odwrocie...bo generalnie bardziej się ceni zdrowy styl życia i rowery np. Poza tym, gdyby twoja dziewczyna poszła tylko na kasę i samochód, to byłoby słabo. A to co opisujesz, nie jest jakimś specjalnym minusem ( może jedynie oprócz braku pracy).
Zresztą ....co ja ci będę tutaj....sam zobaczysz czy ci się uda kogoś znaleźć.

30

Odp: Samotność z rozsądku?

Pozwolę sobie na małą dygresję w związku z kwestią mieszkania i samochodu, bo w wymaganiach kobiet pojawia się to coraz częściej na pierwszym miejscu, analogicznie, jak konieczność posiadania wyższego wykształcenia przy naborze na kierownicze stanowisko pracy. Problem w tym, że brany jest pod uwagę zawsze stan obecny a nie TENDENCJA do ewentualnej zmiany. Akurat sam, pracując do tej pory w rozjazdach i na zleceniach ,nie widziałem powodu, aby inwestować w swoje mieszkanie, stać mnie było na wynajmowanie pokoi czy kwater. Oczywistą oczywistością jest, że powinno się mieć swój własny kąt, ale wbrew temu co uważa chyba wiele Pań, tego własnego kąta nie dostanie się od razu, za pstryknięciem palca. A już broń boże, jeśli facet pomieszkuje z rodzicami, bo chce sobie odłożyć kasę( oczywiście cały czas normalnie pracując) na własny kąt, bez pakowania się w kredyty czy płacenia komuś za wynajem. Wtedy zostaje okrzyknięty nieudacznikiem, maminsynkiem czy wygodnickim.
Co do samochodu, to niestety wśród mojej rodziny wyrobił się swego rodzaju kult wobec 4 kółek i wszędzie, ale to absolutnie wszędzie trzeba się przemieszczać autem. Kiedyś wywołałem wielkie zdziwienie, jak oświadczyłem, że zamierzam przejść piechotą niecałe 2 km(!!!!) z jednego miejsca do drugiego, bo przecież jest auto weźmiemy Cię, po co będziesz chodził...?
Znając realia dużego miasta nie wyobrażam sobie poruszania się po nim samochodem. Jedynie jak trzeba gdzieś dalej zajechać, to może.

Posty [ 30 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Samotność z rozsądku?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024