Witam. Zdecydowałam się tu napisać choć nie jestem już najmłodsza i wydaje się dość ułożona. Mam 33 lata, samotnie wychowuję dziesięciolatka i od początku jestem sama. Mam dobrą pracę ale w ogóle nie mam czasu, jestem z innego miasta i zawsze wszystko robię sama bez jakiejkolwiek pomocy. Samotne mamy na pewno mnie rozumieją. Na mojej ulicy mieszka facet na którego zawsze zwracałam uwagę. Wyróżnia się, pewnie nie tylko w moich oczach ale nie było sposobu jak Go poznać aż do momentu jak mój syn dość mocno rozbił sobie głowę. Bardzo mi pomógł a mojemu synkowi dał jakieś gry i zręcznościówki przez co synek zapomniał o rozbitej głowie. Od tego momentu zaczęliśmy ze sobą rozmawiać ale to tylko jakieś typowe pierdoliny sąsiedzkie. Nic więcej z tego nie wychodziło ale z moim synem zawsze mieli tematy. Jak mój synek złamał swój ukochany telefon to On po prostu dał mu nowy i mój mały piał ze szczęścia. Wtedy byłam pierwszy raz u niego w domu bo pobiegłam go oddać przecież nie mogłam przyjąć od obcego faceta za taką kasę. On jakoś mnie przekonał a ja upewniłam się, że jest i mieszka sam. Nasza znajomość nic się nie zmieniała chociaż robiłam różne zabiegi. Jak mój mały spytał dlaczego nie wita się ze mną jak z nim, to powiedział, że to zależy ode mnie i z moim imieniem było identycznie. Jakiś nie dzisiejszy ale w końcu skończyliśmy z tym pan/pani. U mnie w domu był jak wgrywał program dla syna ale to była porażka bo widział mnie rozmemłaną po domowemu przy garach. Za drugim razem, jak był coś naprawić, byłam przygotowana i jak spytał czy może zdjąć koszulę to mnie wzięło jak osiemnastkę ale niestety znów dupa, zrobił, wypił kawę i poszedł. Od tamtej pory nawet potrafi mi się przyśnić i wiadomo jak .Zawsze o nim myślę. On chyba nie zdaje sobie sprawy co ja bym z nim zrobiła i w ogóle nie odczytuje moich znaków. Wiem, że mu się podobam, potrafi walić mi komplementy i zawsze zauważy najmniejszy szczegół, nawet jak zmienię kolczyki ale i tak zawsze z tego wszystkiego gówno wychodzi. Jak nastał ten wirus miałam problem z opieką to powiedział, że mogę przyprowadzać syna i będzie uczestniczył w lekcjach bo i tak sam pracuje w domu. Synek cieszył się niesamowicie bo bardzo Go lubi i później nie chciał wracać do domu. Tak trwało tydzień a w drugim jeszcze mi się pogorszyło bo musiałam być na drugiej zmianie i wracałam bardzo późno. Mój synek zostawał u Niego a ja zawsze byłam raniutko. Już na drugi dzień mega zaskoczenie. Ta moja rozespana chudzina, jak się obudził i przyszedł do nas do kuchni to wdrapał mu się na kolana, objął za szyję i troszkę jeszcze sobie dosypiał. Zaniemówiłam, On też, ale przyjął to naturalnie i nawet był zadowolony. Mimo tego wszystkiego, nic między nami nie istnieje i cała ta nasza znajomość idzie w dziwnym kierunku. Nawet nie umiem nazwać tego czy my teraz się kumplujemy czy przyjaźnimy, cholera wie ale mi nie o to chodzi, przecież chcę by był ze mną, tylko jak to teraz zrobić ?. Jak tylko nakieruję rozmowę na odpowiedni temat zawsze to się jakoś rozmydli, wszystko ucieka i tak to trwa już dość długo. Co się dzieje z tym facetem ? Czy tylko ten taki ? Czy ja jestem taka nieporadna, że nie umiem ogarnąć faceta ? Dostaję nerwa i łapie już doła z tego wszystkiego. Nie chce wyjść na jakąś przeziębioną desperatkę.
Czy znacie jakiś sposób na takiego faceta ?