Witam, 1 raz jestem na tego typu forum. Jednak desperacja, smutek oraz mętlik w głowie sprawia że nie wiem już co począć..
Odrazu mówię nie będzie to krótke historia, ale postaram się bardzo streścić, więc mam 23 lata. Musze zaznaczyć że za dziecka zawsze byłem stłamszonym zakompleksionym i wstydliwym chłopakiem z powodów naprawdę popieprzonych trudnych sytuacji życiowych które ciągną sie za mną do dziś. Od dzieciństwa podobała mi się pewna dziewczyna, teraz już właściwie kobieta bo jest w moim wieku. Dosłownie onieśmielała mnie gdy tylko przechodziła, nigdy nie miałem odwagi do niej sie odezwać czego bardzo żaluję i tak tylko obserwowałem ją przy każdej możliwej okazji.
W życiu miałem 2 kobiety, po pare lat każda, jednak nigdy nie działały na mnie w taki sposób, po prostu uważałem że miłosne uniesienia nie istnieja i że taki wporządku związek też jest okey. Po szkole wyjechałem za granicę ułożyć sobie życie, z czasem popadałem w depresje pod naciskiem problemów oraz innych spraw, moja 2 dziewczyna mnie zostawiła, brałem lekarstawa byłem totalnie samotny.
Pewnej bezsennej nocy (niestety odstawiłem lekarstwa co widocznie źle na mnie wpłyneło) zobaczyłem tą dziewczyne dostępną na facebooku, pomyślałem, napisze, ciekawe jak sie jej życie potoczyło.. I o dziwo rozmowa toczyła sie niesamowicie przez bity miesiąc pisaliśmy, rozmawialismy przez telefon non stop, zdarzało sie że nie kładała sie spać nawet tylko o 8 rano konczyła ze mną rozmowę i bezpośrednio szła na zajęcia.. Bardzo sie do siebie zblizylismy, mowiła mi nawet że zależy je na tej znajomości i myśli o mnie zawsze czy wszystko ze mna dobrze zanim zaśnie, powiedziała mi że jestem przystojnym mezczyzna i ogolnie mowiła mi wiele komplemntow...
Postanowiłem wrócić do kraju z powodu pandemi i mielismy sie spotkać.. Jednak niestety przez moją samotność zacząłem za szybko za mocno naciskać, mocno naciskać wdeług niej.. I ona sie spłoszyła zanim skończyłem jeszcze obowiązkową kwarantanne zaczeła odkładać spotkanie mimo to mowila ze nie chce urywać kontaktu i stał on sie taki chłodniejszy.. co w mojej sytuacji z depresja bardzo mnie bolało bo rozmowy z nią były dla mnie jak lekarstwo.. Więc chcąc walczyć o nią nieświadomie zacząłem naciskać mocniej, co prawda dobrej wierze. pewnego wieczoru uznałem że po prostu pojade do niej i powiem jej prawdę że podobała mi się całe życie i to na zabój. pojechałem wieczorem i uznała ze moja zachwoanie jest straszne i ją przerażam. że nie powinienem o tej godzinie jej nachodzić nie spotykajac sie z nia nawet. A ja po prostu chciałem wyjsc z strefy komfortu i naprawić bład z dziecinstwa mowiac jej jak bardzo mi sie podobała od zawsze. Zerwała kontakt, powidziała że nie chce tak toksycznej znajomości, zablokowała mnie gdzie sie tylko da.
Mimo to nie chce odpuścić, i teraz moje pytanie drogie panie co zrobić? jak działać? myślałem nad przeprosinami w formie poczty kwiatowej. za jakies 3 tygodnie gdy tylko odpocznie..
Przy rozmowach z nią poczułem sie po prostu niesamowicie, była to 1 osoba która potrafiła podniesc moja niską samoocene i sprawić ze czułem ze jednak niesamowite historie sie zdarzają. naprawdę bardzo nie chce odpuścić
Proszę o wasze rady i pomoc.
P.S Nie chce słyszeć tekstów odpuść, nie biorę takiej opcji do siebie.