Witam wszystkich mam pytanie czy warto starać się dbać ,pielęgnować , troszczyć z całej siły jak i tak wszystko musi być oddane i stracone? Jeżeli nie masz nikogo i niczego to nic nie tracisz, więc po co się starać i walczyć
Witam wszystkich mam pytanie czy warto starać się dbać ,pielęgnować , troszczyć z całej siły jak i tak wszystko musi być oddane i stracone? Jeżeli nie masz nikogo i niczego to nic nie tracisz, więc po co się starać i walczyć
Myślę, że to wynika z osobistych potrzeb człowieka. Jeden będzie dbał dla siebie samego, drugi dla kogoś. Jedno jest pewne - gdy dbasz, to większa szansa, że kogoś znajdziesz. Egoiści często bywają samotni.
Egoiści często bywają samotni.
Zupełnie nie podzielam Twojego stwierdzenia.
Nie wiem dlaczego autor tego wątku snuje takie totalne zniechęcenie.
Zawsze warto inwestować jeśli nie w jakieś ""bibeloty" to w siebie. Sam w sobie jesteś wartością i nie wiesz jak działa życie.
Wszyscy jesteśmy łańcuchem (ogniwami) i nie wiadomo czy Twoje ogniwo nie wpływa na jego trwałość.
Samotni nie są egoistami. Ile potrzeba przerobić życiowych lekcji i jaką trzeba przejść w życiu drogę, aby móc sobie na nią pozwolić?
Tak, pozwolić. Samotność może być bowiem świadomym wyborem, bezkompromisowym wobec uczciwości dla własnych wartości i uczuć.
Bo właśnie świadomość i wybór nadają samotności inne znaczenie – umiejętność bycia samej, bez konieczności kompensacji własnych lęków i niedostatków.
Szczęście i poczucie spełnienia mają swoje źródło nie w tym co na zewnątrz, ale w nas samych.
Jak nie spróbujesz to się nie dowiesz.
Niestety jak ktoś ma inne podejście do danego tematu to na siłę nic nie zdziałasz. Tylko zaszkodzisz tej osobie. Czasem idzie przegadać. Rzadko. Wiem, bo sama jestem uparta i nie zawsze to jest dobre dla mnie.
Utożsamianie ludzi samotnych( tudzież samych) jako egoistów, to jakieś totalne nieporozumienie.
Wynikałoby to, że posiadanie partnera, rodziny czy dzieci to jest jakiś z góry założony i ustalony obowiązek a nie indywidualna potrzeba każdego człowieka a to wierutna bzdura. Nie ma przecież żadnego nakazu ani przymusu dzielenia się swoim życiem z innymi. To, czy ja się zdecyduję kogoś zaprosić do mojego życia jest moją wolną wolą a nie nakazem ani presją społeczną. Prędzej rozumiem, kiedy ktoś JUŻ będąc w związku, zapomina o swoich powinnościach czy obowiązkach, ale jak ja mam być egoistą, jeśli nikogo nie mam przy sobie?
Nie napisałam, że ludzie samotni to egoiści, tylko, że egoiści często są samotni...
Przeczytałam wszystkie wypowiedzi i zgodzę się jak najbardziej, z tym, że:
1. "Jeden będzie dbał dla siebie samego, drugi dla kogoś. Jedno jest pewne - gdy dbasz, to większa szansa, że kogoś znajdziesz"
2. "Zawsze warto inwestować jeśli nie w jakieś ""bibeloty" to w siebie. Sam w sobie jesteś wartością i nie wiesz jak działa życie.
Wszyscy jesteśmy łańcuchem (ogniwami) i nie wiadomo czy Twoje ogniwo nie wpływa na jego trwałość."
Wg mnie:
Samotnym bywa się nawet w związku. Samym bywa się z wyboru, okoliczności, czy z przymusu. Człowiek nigdy nie wie, jak długo będzie samotny/sam i czy zawsze tak będzie, a może nigdy tak się nie stanie. Czasami można się starać z kimś zaprzyjaźnić i zawsze nic z tego nie wychodzi. Im człowiek ma większe wymagania wobec siebie, tym większe ma wobec innych, a zatem trudniej mu znaleźć kogoś odpowiedniego.
Egoista często otacza się ludźmi, ale działa na zasadzie wysysacza. Czy zawsze jest sam? Nie. Czasami kochamy kogoś, czy jesteśmy z kimś, wbrew rozsądkowi. Czy egoista bywa samotny? Pewnie jak każdy tylko powody bywają różne.
To trudne i wymagające pytanie, ale przede wszystkim polecam pomyśleć o tym co jest dla Ciebie ważne - jeśli zadbasz o siebie, poczujesz się dobrze ze sobą, wówczas wiele rzeczy zacznie się układać. Nie ma znaczenia czy masz kogoś czy nie - istotne jest to, żeby zrozumieć o co nam tak naprawdę chodzi. Przesyłam mnóstwo energii!