Witam,
Piszę do was z prośbą o obiektywne spojrzenie na tę chorą sytuację w moim rodzinnym domu.
Jesteśmy rodziną 2+3 (dzieci w wieku córka 24, syn 25 i córka 27 lat), rodzice lekko po 50. Dzieci nie mieszkają z rodzicami już od ok 4 lat, najstarsza córka mieszka z narzeczonym a dwójka rodzeństwa razem również ze swoimi partnerami.
Z uwagi na epidemię koronawirusa my (dzieci) stwierdziliśmy ze nie pojedziemy do rodzinnego domu z uwagi na bezpieczeństwo naszych bliskich ( mama odwiedza babcie, robi jej zakupy no i z uwagi oczywiście na rodziców ). Nikt z nas nie wie czy przypadkiem nie jest zarażony, ryzyko jest ponieważ dzieci mieszkają w dużym mieście Wrocław, chodzą na zakupy, dodatkowo syn jest kierowcą międzynarodowym oraz najbliższe kuzynostwo mieszkające we Wrocławiu ma koronaworusa i ja w raz z bratem (mieszkamy razem) już od 2óch tygodni robiliśmy im zakupy do szpitala a później pod dom.
Problem jest ze świętami. Mama zrozumiała oczywiście powagę sytuacji, było jej przykro ze się nie zobaczymy ale zrozumiała ze nie będzie nas na święta. Problem jest z tatą, on uważa że nam się nie chce do nich przyjechać, ze tv kłamie z tymi zachorowaniami i że nie ma takiego zagrożenia. On chodzi sobie po wsi do znajomych kompletnie ignorując to co się dzieje, ignorując ze syn jego brata jest obecnie chory.
Pokłócił się tata z mamą o to, nawet jej powiedział ze jest wyrodną matką że akceptuje to ze nas nie będzie na święta... do dzieci się nie odzywa w ogóle a mamę na święta zostawił i sam poszedł sobie to rodziny....
Boli mnie to że mama została w ten dzień razem (oczywiście rozmawialiśmy długo przez videorozmowę) ale to nie jest tak jak być powinno, mama wszystkiego tez nam nie chce mówić przez telefon żeby nas nie martwić, a ja widzę ze jest jej ciężko, tak jak nam przez tą całą sytuację.
Jest mi wstyd za mojego tatę, ze tak ignoruje sobie to co się dzieje i stwarza zagrożenie dla innych chodząc po ludziach, jest mi wstyd ze mój tata tak histeryzuje a rodzice mojego partnera i rodzice partnerów mojego rodzeństwa akeptują to
Ze to nie jest nasze widzimisie ze nie ma nas na święta z nimi.
Nie wiem jak mamy rozmawiać z tatą, żadne ale to żadne argumenty do niego nie przemawiają oraz on chyba nie widzi jak nas rani, jak rani w szczególności mamę... jak z nim rozmawiać?
Czy to my wyolbrzymilismy zagrożenie i jesteśmy złymi dziećmi?
Temat: Święta bez rodziny przez koronawirus
Zobacz podobne tematy :
Odp: Święta bez rodziny przez koronawirus
A cóż możesz zrobić? Pewnie to nie pierwsza i nie ostatnia sytuacją gdy tata myśli tylko o sobie. I dla Twojej mamy pewnie też nie nowość.
Wstyd Ci za niego? To mu to powiedz i nie wdawaj się w dyskusje i przekonywanie go, że nie jesteś złą córką.