Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Strony 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 221 ]

Temat: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Cześć Wszystkim!

1 raz udzielam się na tego typu forum, ale muszę się anonimowo wygadać. Jestem aktualnie na etapie leczenie serca, po krótkiej, ale intensywnej relacji.

Napiszę po krótkie, o ile to możliwe.

Poznaliśmy się we wrześniu, zeszłego roku na znanym portalu randkowym. Byłam tam dosłownie godzinę, pojawił się on i przenieśliśmy się na innym komunikator plus telefon. Byłam wtedy w innym mieście w delegacji, więc nasze rozmowy trwały 2 tygodnie. Później wróciłam, spotkaliśmy się i wszystko zagrało. Niestety do końca stycznia widzieliśmy się tylko 5 razy, byłam w rozjazdach w innych Państwach, podpisałam zobowiązujące aneksy. W tym czasie kontakt był codziennie, zawsze 2-3 godziny rozmów przez telefon wieczorem i także kontakt pisany w ciągu dnia. Budziliśmy się i chodziliśmy razem spać. Milion zdjęć, planów i wyznań.

Poznaliśmy na odległość swoje zwyczaje, zainteresowania, dużo rozmów o uczuciach, przeszłości i przeszłości. Odsłoniłam się całkowicie i doszło nawet z jego strony do słowa kocham, które odwzajemniłam. Mówił, że nigdy tak nie czuł, że mnie sobie wymarzył i czeka tylko na stałą obecność. Pomógł mi nawet załatwić kilka spraw, zawsze pomocny i zainteresowany. W listopadzie zaczęły się pierwsze problemy, bo ciążyła nam odległość i pragnął obecności. W grudniu napisał, że coś się zmienia, że walczy o tą znajomość i chce jej, ale jeśli podpiszę kolejny aneks ( firma wyszła z propozycją do maja ), to coś się w nim zmieni.

Podpisałam, bo to był ważny projekt, firma wpompowała w to środki i czułam się zobowiązana. Jednocześnie miałam jakieś opory, żeby przyjeżdżał do mnie jak byłam w delegacji, ja od września do listopada bałam się zaangażowania, a co raz więcej czułam ( rok wcześniej zmarł mój narzeczony, po 9 latach bycia razem, stąd trauma i blokady ), które on rozumiał i powoli łamał. Odbyliśmy na ten temat setki rozmów, szukaliśmy rozwiązań i mieliśmy razem to zmienić, aby to uczucie zwyciężyło.

Jak wspomniałam wyżej w grudniu zaczęło się coś zmieniać i pisał, że już nie może mi nic obiecać. Ta sytuacja trwała 2 tygodnie, mieliśmy znikomy kontakt, głównie pisał, że on się wypruł z emocji i starań o mnie przez te kilka msc i teraz moja kolej. Jak mi zależy to mam walczyć, albo odpuścić. Zaczęłam negocjacje z firmą i gdy widziałam, że to wisi na włoku, złożyłam rezygnacje z miesięcznym wypowiedzeniem. 2 ostatnie tygodnie projektu miałam dokończyć na miejscu, jako dogranie papierów i podsumowanie. Wróciłam, napisałam mu, że wracam na tydzień przed. Nie wierzył, bo zarzucał mi, że często zmieniam zdanie i jak będę to mam dać znać. Przyjechałam do niego, zadzwoniłam i spotkaliśmy się. To było pod koniec stycznia.

Spotykaliśmy się cały luty, ale nie tak często jak tego pragnęłam, mimo że miałam multum czasu, ze względu na home office. Rozumiałam jego pracę, treningi, spotkania rodzinne, więc to 1 spotkanie w tygodniu by mnie w pełni satysfakcjonowało, gdybym czuła, że mu zależy. A on zaczął mi odpisywać na smsa po 6h, wcześniej to nie miało miejsca. Obserwowałam to przez jakiś czas i na początku marca zaczęłam pytać, czy mu mniej zależy, czy już nie czuje, czy jestem mało ważna. Słyszałam ciągle to samo, że po tym wszystkim ( on głównie walczył o tą relację od września do grudnia - w kwestii mojej blokady częstszych spotkań, wychodził z inicjatywą ) musi na spokojnie przemyśleć i poczuć. Niestety z emocji zaczęłam się dopytywać co się zmieniło, bo bardzo cenię sobie rozmowę i zawsze między nami ona grała 1 skrzypce i nie mogłam zrozumieć, dlaczego nie chce tego przegadać, jakoś mnie uspokoić, że mu zależy, że będzie się starał, odrobinę bardziej niż to robił, czyli zbywając temat. Moimi pytaniami wywołałam jego awersję i wszystko popsuło się 14 marca. Odpisał na moją wiadomość, dopiero po próbie dzwonienie do niego, czyli po kilku godzinach. Odpisał z wykrzyknikami, że mam dokładnie przeczytać co napisał kilka dni temu, że ciągle wałkuję tej sam temat, że osaczam go, odkąd wróciłam i nie daję mu chwili pomyśleć. W tym momencie dotarło do mnie, że on się dystansuje, że chyba nie czuje, że to minęło. To był jakiś cios. Napisałam mu spokojnego smsa wieczorem i czekałam do popołudnia aż odp, niestety cisza. Następnego dnia dzwoniłam 2 razy, nie odebrał. Mieszkamy 15 minut do siebie, więc odważyłam się odwiedzić go, wcześniej dzwoniąc - nie odebrał, zadzwoniłam domofonem i z łaski odebrał, bo wiedział, że jestem pod mieszkaniem. On był wtedy 2 dni w domu na rzekomej kwarantannie, ze względu na pracę. Nie mógł się ze mną widzieć, ale porozmawialiśmy 15 minut, w trakcie których nakrzyczał na mnie, że potrzebuje spokoju, że go osaczam, że to tak nie zadziała i że nie mam na niego czekać.

Mając w głowie jego wszystkie słowa, stwierdziłam, że to przez złość i życiowe poirytowanie, bo skoro tak kochał i wcześniej to on walczył, to teraz ja będę.
Nie brałam pod uwagę poważnie jego słów i następnie dnia znowu napisałam spokojne wiadomości i zero odzewu. Wpadłam w emocjonalny szał 1 raz w życiu i jednego dnia napisałam mu 12 smsów i 10 razy dzwoniłam, wszystko odrzucał. Czułam się oszukana i jawnie mu to pisałam, a on że szukam winnego i nie da się wkręcić, bo wcześniej się starał wiele ms, a ja obudziłam się za późno, mówił że oświadczył mi prędzej, że coś się zmieniło w nim i nie może nic obiecać. Słowa były mocne, ale nie obraźliwe, bardzo dosadne z dwóch stron.

Napisałam także na media społecznościowe, ale nie czytał moich wywodów i chęci wyjaśnienia w cztery oczy i się bardziej nakręciłam. Napisałam nawet e-maila, mając nadzieję, że odczyta i spotka się ze mną. Wyszłam na totalną wariatkę i w jego oczach na psychopatkę, to jest 1 raz kiedy się tak zachowałam, bo mi tak zależało. Nikt mi nigdy nie poświecił tyle czasu, emocji, troski co ta osoba. Zakochałam się szczerze i chciałam pokazać, że walczę, ale chyba z odwrotnym skutkiem. Z jego strony było ciągle ( jeśli odp raz na 3 dni ), że osaczam, zadaję te sama pytania i prosił o spokój. Po tym tygodniu pisania i dzwonienia, dałam sobie na 5 dni spokój. Odezwałam się spokojnie czy możemy się spotkać porozmawiać, zero odzewu. Poczułam się ze wszystkim oszukana, z tymi słowami ile to on czuje, że takiej kobiety szukał, że ja zrezygnowałam z dobrze płatnej pracy, aby związek miał sens i dać mu obecność, że zrobiłam 1 krok w jego stronę, a on się cofnął. Nie było w nim entuzjazmu, chęci, może miałam za duże oczekiwania?

W końcu się spotkaliśmy ( przez moje naciski ), umówiliśmy się na południe, ale on od rana mi nie odp, więc wybrałam się do niego, chcąc to zakończyć definitywnie i pożegnać się jak dorośli. Auto stało pod domem, więc zadzwoniłam na telefon. Odebrał po 3 połączeniu i 20 minutach stania pod jego domem, był zły, że przyszłam mimo że nie ustaliliśmy godziny i przeszkodziłam mu w domowych czynnościach. Zrobił mi herbatę i w trakcie rozmowy sprzątał kuchnię. Poczułam się olana. Mówił, że nic nowego mi nie powie, bo wszystko napisał i że chce spokoju i uspokojenia emocji, że ma jedyny dzień wolny i sporo zajęć, tak zwany napięty grafik, że nie mogę go nachodzić w domu i czuje się osaczony. Pogadaliśmy 30 minut, uścisnęliśmy się na pożegnanie i wyszłam.

Za dwa dni napisałam mu pierwsza smsa na dobranoc, odpisał. Na drugi dzień 1 smsa i czekałam 7 h aż odpowie, odpisał, ale bardzo neutralnie. Trzeciego dnia zapytałam, żeby napisał czy jest jakaś nadzieja, nie odp wcale. Więc kolejnego dnia na spokojnie napisałam mu, że milczenie jest wymowne i rozumiem, że nikogo nie można zmusić żeby chciał. Przeprosiłam jeszcze raz za dzwonienie i pisanie, wyjaśniłam ponownie, że to z emocji i ze strachu i że ja taka nie jestem, tylko zależało mi na tej znajomości i zawsze mówił, że mam walczyć, że czyny pokazują jak kochamy. Życzyłam mu powodzenia i niech trzyma się ciepło.

Tak w głębi serca sądziłam, że może za 2 lub 4 tygodnie odezwie się, że może musi przemyśleć i potrzebuje więcej czasu. Oglądając jednak zdjęcia na jego IG zobaczyłam, że dodał nową osobą, a ma wyselekcjonowane grono. W dodatku to była dziewczyna mieszkająca w klatce obok, taki zbieg okoliczności. Moja intuicja mnie nie zawiodła, bo postawiłam wszystko na jedną kartę i odezwałam się do niej, prosząc o dyskrecję. Okazało się, że jest to jego ex, s którą był w zeszłym roku 3msc, 1 dziewczyna po jego długim rozstaniu. 10 lat młodsza i rzekomo dlatego, nie chciał kontynuować tej relacji, bo mieli inny pogląd na życie. Napisała mi, że odezwał się do niej pierwszy raz 25.02, po tym jak zobaczył ją w aucie na światłach, od tej pory pisał co kilka dni, co słychać, że może wpadnie odebrać swoje rzeczy ( których nie wysłał jej wiele msc temu ) i że chciałby porozmawiać w cztery oczy, dlaczego z nią zerwał bez powodu. Ona go zbywała, bo także kiedyś się zaangażowała w znajomość, sądziła, że im się układa, aż raptownie on zakończył tą znajomość przez smsa. Najlepsze jest to, że zaprosił ją na kolację z winem kilka dni temu, wcześniej pytając kiedy ma czas i że miło im się spędzało kiedyś czas, to może i wieczór będzie miły, oczywiście napisała, że to zły pomysł, na co on że rozumie i szanuje.

To mnie zabolało, bo jeszcze 2 tygodnie byliśmy razem, a on po takim czasie wypisuje do swojej byłej i zaprasza na kolację z winem, nie mając dla mnie czasu na konkretną rozmowę i wyjaśnienia. Wcześniej twierdził, że on taki nie jest, że po rozstaniu musi uspokoić emocje i dojść do siebie, widocznie nie byłam ważna. Po uzgodnieniu z tą kobietą, napisałam mu, że wszystko wiem. Oczywiście zareagował w sposób krzykliwy, pisząc z wykrzyknikami, że nie mogę go śledzić, nie mogę wypytywać jego znajomych o niego, że nic nas nie łączy, nic mi nie obiecywał i nie byliśmy razem - sądziłam, że byliśmy, widocznie byłam w błędzie. Myślałam, że ludzie po 30 nie muszą sobie mówić: chodzimy ze sobą. Napisałam mu dosadnie, że zostałam oszukana, że przedstawił mi mylną wersję siebie, że faszerował mnie mrzonkami o sobie, o swoim wnętrzu i zasadach. Napisałam mu, że nie ma kręgosłupa moralnego, o którym tyle mówił i jest zwykłym dupkiem, zapraszając swoją ex, a wcześniej twierdził, że ona była błędem i nic do niej nie czuł, wiadomo na co i do czego szukał, to przykre.

Wiem, że wyszłam na kompletną wariatkę, która wypisywała, dzwoniła, nachodziła w domu te dwa razy, pisała e-maile i rozmawiała z sąsiadką, która były właśnie tą jego ex ( świat jest mały ). Zrobiłam z siebie psychopatkę i straciłam dumę, ale tak mi zakręcił w głowie, tak mi naopowiadał, tyle mieliśmy połączeń, wspólnych cech i zainteresowań. Poznał wszystkie moje, a ja jego sekrety. Nigdy przed nikim się tak nie otworzyłam. Kiedy zrobiłam krok w jego stronę, poważny to on zamiast budować, to niszczył. Nie czułam zainteresowania, moja intuicja szalała. Niby miał prawo inicjować kontakt z byłą partnerką, skoro wszystko skończone, ale i tak zabolało. To za szybko, po tych intensywnych msc. Czuję się tak jakby to wszystko było kłamstwem i ogromna pustka. Sądziłam, że spotkałam najlepszego przyjaciela i partnera, że to dojrzały facet z poukładaną głową.

Co o tym wszystkim myślicie? Uważacie, że jest w tym tylko moja wina?

Najgorszy jest aktualny czas, praca w domu ( na szczęście mam inny etat, w tej samej firmie, bez delegacji w przyszłości ) i nie myślenie o nim. W ostatnim smsie pisał, że mam dać mu spokój, że ma mnie dosyć i nie chce nigdy jakiegokolwiek kontaktu. Oczywiście to przyjęłam i niczym się nie łudzę, nie mam już zamiaru do niego pisać. Dzisiaj rano wysłałam przemyślaną wiadomość, ostatnią i nawet nie wiem czy odczytał czy skasował, bo to już nie ważne. Jak widać byłam na koniec mało istotnym elementem w jego życiu.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Coś mi się wydaje, że zakochaliście się wirtualnie w waszych wyobrażeniach na własny temat. Poczucie winy, tak, to się zdarza, to efekt przeżywania żałoby po rozstaniu. Daj sobie z nim spokój, nie wypisuj już, nie nachodź go, spełnij jego prośbę. Kwestia czasu, a Tobie też przejdzie i wyciągniesz wnioski.

3

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Bardzo się broniłam przed zaangażowaniem, a on jakimś cudem zdjął mój pancerz. W 2018roku zmarł mój wieloletni partner, nagle i odkryłam jego zdrady. Byłam właściwie bez wartości i entuzjazmu na nową relację. On wiedział, że jestem połamana i wrażliwa, obiecywał, że mnie nie skrzywdzi i da szczęście, ja mu chciałam dać to samo. Z mojej strony nic po powrocie nie zmieniło się, ale czułam, że u niego tak i ostrzegał mnie przed tym.

A później ten brak zainteresowania, brak walki z jego strony. Próba randki ze swoją ex, zaledwie po 2 tygodniach od tej rozpoczęcia złej atmosfery.

Widzę swoje błędy, ale chyba on nie do końca był fair....

4

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Tak, nie był fair, ale spróbuj tego nie rozstrząsać, tylko zaopiekować się swoim zdrowiem psychicznym. Podejdź do tego rozumowo, to nie był ktoś odpowiedni dla Ciebie. Lepiej, że szybko prawda wyszła na jaw.

5

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
Symbi napisał/a:

Tak, nie był fair, ale spróbuj tego nie rozstrząsać, tylko zaopiekować się swoim zdrowiem psychicznym. Podejdź do tego rozumowo, to nie był ktoś odpowiedni dla Ciebie. Lepiej, że szybko prawda wyszła na jaw.


To samo napisała jego była partnerka, że życzy mi powodzenia, ale nie z nim, bo to dziwny typ.
Ja wiem, że często te znajomości internetowe są złudne, ale my widzieliśmy się wizualnie dość szybko i b. dużo rozmawialiśmy. Pasowaliśmy do siebie i ja po powrocie byłam sobą, tą osobą z którą rozmawiał dzień w dzień, nikogo nie udawałam i podałam siebie na tacy, taką jaką jestem w życiu prawdziwym.

On nie widzi w sobie błędu, zarzucał mi ciągle osaczanie i że nic mi nie obiecywał.

Muszę zapomnieć, będzie ciężko, bo bardzo dobrze się zaprezentował, dobry i opiekuńczy. Zaradny i dbający o kobietę, żyłam tym wyobrażeniem i najgorzej pozbyć się uczuć. Oczywiście już nie piszę, wyrzuciłam jego numer, a on mnie nawet wszędzie zablokował ze złości.

6

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

SKoro Cię zablokował, to widzisz jakie szczere bylo jego uczucie. Nie ma co żałować typa. Może to osobowość narcystyczna?

7

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Zrobilas tak dlugi wpis, a przeciez tam nic nie bylo.
Jakas internetowa znajomosc, pare spotkan i kupa bzdur z jego strony.
Nawyobrazalas sobie zbyt wiele, zyjesz w jakiejs iluzji, a fecet sie ulotnil, bo nie mial zadnych powaznych zamiarow wobec ciebie.
Musisz zejsc na ziemie i pogodzic sie ze swoja naiwnoscia.
Tam nic wielkiego pomiedzy wami nie zaszlo, nawet jesli ci sie teraz tak wydaje.

8

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
Pronome napisał/a:

Zrobilas tak dlugi wpis, a przeciez tam nic nie bylo.
Jakas internetowa znajomosc, pare spotkan i kupa bzdur z jego strony.
Nawyobrazalas sobie zbyt wiele, zyjesz w jakiejs iluzji, a fecet sie ulotnil, bo nie mial zadnych powaznych zamiarow wobec ciebie.
Musisz zejsc na ziemie i pogodzic sie ze swoja naiwnoscia.
Tam nic wielkiego pomiedzy wami nie zaszlo, nawet jesli ci sie teraz tak wydaje.

Poświęciłam mu swój czas przez te wszystkie miesiące, godziny rozmów dzień w dzień, moim zdaniem to było intensywne. Faktycznie spotkań było wcześniej nie wiele, ale naopowiadał mi pięknych bajek, które wszystkie łyknęłam, jak naiwna nastolatka. Ja to wszystko doskonale widzę i chciałabym się szybko do tego zdystansować.

9

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
Symbi napisał/a:

SKoro Cię zablokował, to widzisz jakie szczere bylo jego uczucie. Nie ma co żałować typa. Może to osobowość narcystyczna?


Widocznie szybko mu przeszło, po tym jak za późno się obudziłam, dlatego nie widzi w sobie błędu, bo nic mi już nie mógł obiecać. Zablokował mnie po tym, jak dowiedział się, że rozmawiałam z jego ex ( moją sąsiadką ) na jednym portalu.

Mnie chyba najbardziej boli fakt, że tak szybko chciał działać z kimś innym, z osobą o której mówił, że żałuje znajomości i to była pomyłka. Poczułam się tak jakbym nie znała tego człowieka. I oczywiście to, że dzwoniłam, pisałam i byłam nachalna, sama siebie nie poznałam w owej sytuacji. Za szybko zrezygnowałam dla niego z dobrze płatnej pracy i chciałam w to wejść w całości. To były tylko piękne słowa i plany, nie mające nic wspólnego z rzeczywistością.

10

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Sama widzisz, że to były tylko bajki. Dobrze, że się szybko obudziłaś. Gdyby miało się spełnić wszystko to, co obiecywali mi w życiu mężczyźni, to miałabym co najmniej czwórkę udanych dzieci, udane małżeństwo, psa, kota i lampkę wina co wieczór z partnerem. Wygraną w totka. Czego się nie robi, by upolować zwierzynę. Jak śpiewali Skaldowie, chodzi o to, by gonić króliczka...

11

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Wiodąc delegacyjny tryb życia, tak właściwie nikogo nie poznasz. Związki się rozlatują przez takie coś, a co dopiero faza poznawania itd.

Znajomość wirtualna nie przetrwała zderzenia z realem i tyle. Nie ma tu Twojej winy, bo równie dobrze Tobie mogło nie zagrać, gdy już pierwsza chemia opadła. Szukaj dalej.

12

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Ludzie bardzo często są zakłamani i grają kogoś innego niż są udając nawet przed samym sobą.
Tamta dziewczyna musiała dla niego wiele znaczyć i szczerze mówiąc ty miałaś być tym plasterkiem na ranę po niej.
Wiesz, wiem że to boli ale z perspektywy czasu uczymy się oddzielać ziarna od plew. Niech to będzie nauczka. Trzeba kogoś baaaaardzo dobrze poznać a szczególnie sprawdzić się w kryzysowych sytuacjach żeby powiedzieć komuś kocham.
Bo czym jest miłość ? Miłość to nie jest uczucie a postawa i wybór . To świadomość że dla tej drugiej osoby jesteś wstanie poświęć siebie i stawiać jego dobro ponad swoim .

13

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
assassin napisał/a:

Wiodąc delegacyjny tryb życia, tak właściwie nikogo nie poznasz. Związki się rozlatują przez takie coś, a co dopiero faza poznawania itd.

Znajomość wirtualna nie przetrwała zderzenia z realem i tyle. Nie ma tu Twojej winy, bo równie dobrze Tobie mogło nie zagrać, gdy już pierwsza chemia opadła. Szukaj dalej.


W nim już przed moim przyjazdem na stałe nie grało, odzywał się mniej i był inaczej nastawiony. Sądziłam jedynie, że skoro dam nam ,,obecność' to wszystko się naprawi, bo wychodzę z założenia, że jeśli są szczere uczucia, to można przekreślić to co było i budować coś fajnego.

Zarzucił mi, że nie dałam mu spokoju i ciągle pytałam, ale moim zdaniem jakby naprawdę mu zależało, to by cierpliwie wyjaśnił i dążył do tego by było dobrze, a nie chciał spokoju i czasu. Zrobiłam z siebie totalną wariatkę, dążąc za wszelką cenę do kontaktu i rozmowy. To lekcja na przyszłość.

14

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Moim zdaniem wieszaniem psów na facecie może sobie trochę ulżysz, ale na moje oko pretensje do niego są z tyłka.
Latał za Tobą przez kilka miesięcy, to Ty nie chciałaś przyjechać do niego i to Ty nie chciałaś żeby on jeździł do Ciebie.
Z mojej strony podziw i szacunek dla jego cierpliwości, chociaż z drugiej strony ta historia tylko potwierdza regułę,
że nie warto się starać ani trochę więcej, nie warto poświęcać ani jednego dnia dłużej dla jakichkolwiek znajomości,
gdzie wyraźnie jest zaburzona równowaga w zaangażowaniu stron. Nie można wszystkiego tłumaczyć pracą, nawet za granicą,
ja też pracowałem za granicą utrzymując równolegle relacje z kobietami, realne nie internetowe, także jak się chce, to można.
Nie można wszystkiego tłumaczyć stratą czy rozstaniem, ja też straciłem bliskie mi osoby i też się rozstawałem wielokrotnie,
a mimo to poza już raczej ogólnym zniechęceniem do związków jako takich, nie mam żadnych blokad poznając kogoś nowego.

Ten facet bardzo dobrze czuł, że Ci w ogóle nie zależy i doskonale go rozumiem, kiedy czytam o wypruciu ze starań o Ciebie.
W ogóle mnie nie zaskakuje i nie wiem dlaczego Ciebie dziwi, że po tak długim czasie rozłąki, proszenia i tłumaczenia że tak się nie da,
widząc kompletny brak reakcji z twojej strony (tak, wiem, w końcu przyjechałaś, na ile to była twoja decyzja, a na ile przełożonych...)
po prostu mu przeszło, bo tak się naprawdę nie da, jeśli facet poważnie się w to wciągnął i jedyne co z tego miał, to pisanie i telefony.
Normalny, zdrowy i wolny 30 latek oczekuje od związku z kobietą czegoś więcej, niż pisanie ckliwych wiadomości i gruchanie przez telefon,
tym bardziej że z tego co piszesz o częstych zmianach zdania, prawdopodobnie nie raz i nie dwa coś mu obiecywałaś, a potem się wycofałaś.

Żeby już nie przynudzać za długo proponuję, abyś najpierw dobrze przyjrzała się sobie i swojej postawie w prowadzeniu tej relacji,
a potem ewentualnie zgłaszaj pretensje pod adresem faceta, że po iluś tam miesiącach stracił zapał i chęci do czegokolwiek.
Ja bym podziękował za taki układ znacznie szybciej, a sąsiadka klatkę obok w tej historii, to są już jedynie naturalne konsekwencje,
wcale bym się nie zdziwił, gdyby się okazało, że oprócz sąsiadeczki był jeszcze ktoś inny wcześniej, co pomogło mu wyleczyć się z Ciebie,
kiedy sobie przekalkulował, że życie płynie, czas ucieka, a z czekania w nieskończoność na nie wiadomo co, praktycznie nie ma nic.

15

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
sathi_83 napisał/a:

Ludzie bardzo często są zakłamani i grają kogoś innego niż są udając nawet przed samym sobą.
Tamta dziewczyna musiała dla niego wiele znaczyć i szczerze mówiąc ty miałaś być tym plasterkiem na ranę po niej.
Wiesz, wiem że to boli ale z perspektywy czasu uczymy się oddzielać ziarna od plew. Niech to będzie nauczka. Trzeba kogoś baaaaardzo dobrze poznać a szczególnie sprawdzić się w kryzysowych sytuacjach żeby powiedzieć komuś kocham.
Bo czym jest miłość ? Miłość to nie jest uczucie a postawa i wybór . To świadomość że dla tej drugiej osoby jesteś wstanie poświęć siebie i stawiać jego dobro ponad swoim .


On był z tamtą dziewczyną 3 miesiące, spotykali się tylko w weekendy i skończyło się tak, że pewnego dnia nie odebrał jej z umówionego miejsca, a następnie napisał że nie będzie towarzyszyć na weselu i to koniec. Poznał ją w ten sam sposób co mnie, tylko oni krótko pisali i od razu zaczęli się spotykać. Mi mówił, że nic do niej nie czuł poza sympatią i dlatego to zakończył, bo byli na innym etapie życia.

Natomiast teraz nagle zaprasza ją na kolację i wino, to wymowne zaproszenie i ewidentnie szukał okazji na upojną noc, ona sama to tak odebrała. Więc nie wiem czy wiele dla niego znaczyła, czy tylko szukał miłego wieczoru?

16

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
anderstud napisał/a:

Moim zdaniem wieszaniem psów na facecie może sobie trochę ulżysz, ale na moje oko pretensje do niego są z tyłka.
Latał za Tobą przez kilka miesięcy, to Ty nie chciałaś przyjechać do niego i to Ty nie chciałaś żeby on jeździł do Ciebie.
Z mojej strony podziw i szacunek dla jego cierpliwości, chociaż z drugiej strony ta historia tylko potwierdza regułę,
że nie warto się starać ani trochę więcej, nie warto poświęcać ani jednego dnia dłużej dla jakichkolwiek znajomości,
gdzie wyraźnie jest zaburzona równowaga w zaangażowaniu stron. Nie można wszystkiego tłumaczyć pracą, nawet za granicą,
ja też pracowałem za granicą utrzymując równolegle relacje z kobietami, realne nie internetowe, także jak się chce, to można.
Nie można wszystkiego tłumaczyć stratą czy rozstaniem, ja też straciłem bliskie mi osoby i też się rozstawałem wielokrotnie,
a mimo to poza już raczej ogólnym zniechęceniem do związków jako takich, nie mam żadnych blokad poznając kogoś nowego.

Ten facet bardzo dobrze czuł, że Ci w ogóle nie zależy i doskonale go rozumiem, kiedy czytam o wypruciu ze starań o Ciebie.
W ogóle mnie nie zaskakuje i nie wiem dlaczego Ciebie dziwi, że po tak długim czasie rozłąki, proszenia i tłumaczenia że tak się nie da,
widząc kompletny brak reakcji z twojej strony (tak, wiem, w końcu przyjechałaś, na ile to była twoja decyzja, a na ile przełożonych...)
po prostu mu przeszło, bo tak się naprawdę nie da, jeśli facet poważnie się w to wciągnął i jedyne co z tego miał, to pisanie i telefony.
Normalny, zdrowy i wolny 30 latek oczekuje od związku z kobietą czegoś więcej, niż pisanie ckliwych wiadomości i gruchanie przez telefon,
tym bardziej że z tego co piszesz o częstych zmianach zdania, prawdopodobnie nie raz i nie dwa coś mu obiecywałaś, a potem się wycofałaś.

Żeby już nie przynudzać za długo proponuję, abyś najpierw dobrze przyjrzała się sobie i swojej postawie w prowadzeniu tej relacji,
a potem ewentualnie zgłaszaj pretensje pod adresem faceta, że po iluś tam miesiącach stracił zapał i chęci do czegokolwiek.
Ja bym podziękował za taki układ znacznie szybciej, a sąsiadka klatkę obok w tej historii, to są już jedynie naturalne konsekwencje,
wcale bym się nie zdziwił, gdyby się okazało, że oprócz sąsiadeczki był jeszcze ktoś inny wcześniej, co pomogło mu wyleczyć się z Ciebie,
kiedy sobie przekalkulował, że życie płynie, czas ucieka, a z czekania w nieskończoność na nie wiadomo co, praktycznie nie ma nic.




W ciągu tych kilku msc jak byłam w delegacji spotkaliśmy się tylko 5 razy na weekendy, raz ja przyleciałam z Berlina, raz on przyjechał do Mnie. Następnie to również były weekendy. To prawda, że przez dwa miesiące się mocno broniłam przed zaangażowaniem, ale on był konsekwentny. Ja nie jestem krystaliczna i wiem, że źle postąpiłam i doceniam jego cierpliwość, o czym mu wiele razy mówiłam. To właśnie do mnie przemówiło. Ciężko opisać naprawdę jak wyglądały te dni, bo my nawet treningi robiliśmy razem online, naprawdę się do siebie zbliżyliśmy.

Pisał do sąsiadki, kiedy byłam na miejscu i spotykaliśmy się, nie uznaję tego za granie fair. Skoro postawiłam wszystko na jedną kartę, pojawiłam się na miejscu, to mógł nam dać więcej czasu na ,,poznanie'' i dotarcie. Po za tym mówił o tej kobiecie pomyłka i zostawił ją bez wyjaśnień po 3 msc.

Absolutnie siebie nie wybielam, bo nie jestem bez winy. Przepraszałam go za tamten czas i podjęłam próbę naprawy.

17 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-04-05 16:57:36)

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Jak czytam to,to wybacz, autorko, nie znam Cię i nie chcę Ci personalnie przyłożyć, ale nie masz pojęcia że jest jakaś różnica pomiędzy kontraktami i pracą,a związkiem mężczyzny i kobiety
Jak słyszę, jak się poświęcałas rozmawiając z nim  jakby to była jakaś inwestycja, albo łaska z Twojej strony..:(
I tyle wodolejstwa w samym tekście..a jak ktoś zauważył,mało treści.

18 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-04-05 17:05:11)

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Nie pochwalając oczywiście zbyt często wypowiadanych męskich słów, obiecujących nie wiadomo co, to jednak widzę, że to już przybiera rozmiary epidemii. Tak samo, jak wiara kobiet w to, ze cokolwiek nie usłyszy od kogoś, to bierze to na serio. Tym bardziej, jeśli znajomość jest krótka i opiera się właściwie w większości na rozmowach telefonicznych czy kontakcie internetowym. Poziom nakręcania się i zaangażowania po upływie tak krótkiego czasu zwyczajnie zadziwia. Ciężko taką opisaną relację nazwać w ogóle związkiem. Zanim cokolwiek poważnego się rozwinie, ludzie obiecują sobie wielką miłość, wyobrażając sobie, że od razu uczucie wybuchnie z siłą wulkanu a od samego początku relację można już traktować prawie jak dożywotnią. Nie pochwalam takich akcji, ale trzeba podchodzić do tego bardziej na luzie, zęby się za bardzo nie sparzyć. Sam kiedyś zbyt szybko chciałem się zaangażować i skutki były zupełnie przeciwne do zamierzonych...Do tego składa się opieranie się głównie na znajomości wirtualnej - póki nie ma kontaktu bezpośredniego, to ciężko mówić o związku...

19

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
promission napisał/a:

Absolutnie siebie nie wybielam, bo nie jestem bez winy. Przepraszałam go za tamten czas i podjęłam próbę naprawy.

W porządku, ja tego nie neguję, zwracam tylko twoją uwagę na to, że po prostu było już na to za późno.

20

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
anderstud napisał/a:
promission napisał/a:

Absolutnie siebie nie wybielam, bo nie jestem bez winy. Przepraszałam go za tamten czas i podjęłam próbę naprawy.

W porządku, ja tego nie neguję, zwracam tylko twoją uwagę na to, że po prostu było już na to za późno.


Jak widać za późno, przed moją decyzją pytałam go oto i jak sam twierdził nic obiecać mi nie może, ale uczucia w nim nadal są i albo mam walczyć, albo sobie odpuścić. Zależało mi, więc postanowiłam na pierwszą opcję.

21

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
Ela210 napisał/a:

Jak czytam to,to wybacz, autorko, nie znam Cię i nie chcę Ci personalnie przyłożyć, ale nie masz pojęcia że jest jakaś różnica pomiędzy kontraktami i pracą,a związkiem mężczyzny i kobiety
Jak słyszę, jak się poświęcałas rozmawiając z nim  jakby to była jakaś inwestycja, albo łaska z Twojej strony..:(
I tyle wodolejstwa w samym tekście..a jak ktoś zauważył,mało treści.

Wybacz mi ten potok słów, chciałam klarownie opisać sytuację i wiem, że niezbyt dobrze to wyszło.


Rozmowa z nim to nie było poświęcenie to była czysta przyjemność obustronna, a napisałam o tym dlatego, że uważam to za jakiś tam wspólnie poświęcony czas dla drugiej osoby, chodziło mi oto, że pomimo tego iż był on wirtualny to znaczył dla mnie wiele, tylko oto smile

22

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
bagienni_k napisał/a:

Nie pochwalając oczywiście zbyt często wypowiadanych męskich słów, obiecujących nie wiadomo co, to jednak widzę, że to już przybiera rozmiary epidemii. Tak samo, jak wiara kobiet w to, ze cokolwiek nie usłyszy od kogoś, to bierze to na serio. Tym bardziej, jeśli znajomość jest krótka i opiera się właściwie w większości na rozmowach telefonicznych czy kontakcie internetowym. Poziom nakręcania się i zaangażowania po upływie tak krótkiego czasu zwyczajnie zadziwia. Ciężko taką opisaną relację nazwać w ogóle związkiem. Zanim cokolwiek poważnego się rozwinie, ludzie obiecują sobie wielką miłość, wyobrażając sobie, że od razu uczucie wybuchnie z siłą wulkanu a od samego początku relację można już traktować prawie jak dożywotnią. Nie pochwalam takich akcji, ale trzeba podchodzić do tego bardziej na luzie, zęby się za bardzo nie sparzyć. Sam kiedyś zbyt szybko chciałem się zaangażować i skutki były zupełnie przeciwne do zamierzonych...Do tego składa się opieranie się głównie na znajomości wirtualnej - póki nie ma kontaktu bezpośredniego, to ciężko mówić o związku...

To prawda, ja realną relację chciałam zbudować, ale jak widać było za późno.

23

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Wydaje mi się, że takie pisane, telefony, rozmowy o uczuciach itp. są bardziej atrakcyjne dla kobiet. Mężczyźni jednak lubia konkrety. Uważam, że przez ten czas waszej "relacji na odległość" nie byłaś jedyna dlatego on w ogóle dał radę to ciagnac. Na przyszłość lepiej się w coś takiego nie pchaj, bo - jak widzisz - to inwestycja w uczuć w coś co tak naprawdę nie istnieje. Dużo można sobie też dopowiedzieć, wyidealizowac itp. Łatwo być idealnym "na odległość". Jeżeli jesteś poraniona to lepiej inwestuj swój czas w realne poznanie osoby, bo tak to żyjesz złudzeniami i myślę, że coś takiego może miałoby jakikolwiek sens u bardzo młodych ludzi, idealistycznie podchodzących do miłości. Jednak w pewnym wieku liczą się już konkrety.

24

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
gracjana1992 napisał/a:

Wydaje mi się, że takie pisane, telefony, rozmowy o uczuciach itp. są bardziej atrakcyjne dla kobiet. Mężczyźni jednak lubia konkrety. Uważam, że przez ten czas waszej "relacji na odległość" nie byłaś jedyna dlatego on w ogóle dał radę to ciagnac. Na przyszłość lepiej się w coś takiego nie pchaj, bo - jak widzisz - to inwestycja w uczuć w coś co tak naprawdę nie istnieje. Dużo można sobie też dopowiedzieć, wyidealizowac itp. Łatwo być idealnym "na odległość". Jeżeli jesteś poraniona to lepiej inwestuj swój czas w realne poznanie osoby, bo tak to żyjesz złudzeniami i myślę, że coś takiego może miałoby jakikolwiek sens u bardzo młodych ludzi, idealistycznie podchodzących do miłości. Jednak w pewnym wieku liczą się już konkrety.


Właśnie myślałam, że jestem jedyna, bo czułam z naszej strony obustronne zainteresowanie, no i te codzienne, wieczorne rozmowy przed snem. Być może mnie poniosło w kwestii uczuć do osoby, którą widziałam kilka razy na oczy, przed tym moim powrotem. Ale bardzo chciałam wierzyć, że on czuje naprawdę to co ja i jest to mocne i silne. Ja mam 1 raz taką sytuację, że poznałam kogoś przez internet i tak się potoczyła znajomość.


W sumie cieszę się, że napisałam do tej dziewczyny, bo intuicja mi dobrze podpowiedziała, że coś jest na rzeczy. Przynajmniej dowiedziałam się, że szybko mu przeszło zainteresowanie mną i ma inne plany. Tak bym pewnie miesiąc czekała, aż się odezwie i może przemyśli sytuację na spokojnie.

Żałuję trochę, że napisałam mu, że czuję się oszukana jego słowami i tym jak się kreował, że jest dupkiem, pewnie zareagowałam nad wyraz i nie powinnam go cisnąć, tylko zostawić to w spokoju. Czasu nie cofnę.

25

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Te dwa ostatnie tygodnie są ciężkie, moje wyobrażenie na temat tworzenia czegoś legły w gruzach.

Sporo płakałam, za dużo analizowałam i ciągle doszukiwałam się błędów w sobie. Można zwariować smile

Stąd pomysł na przelanie tego na forum. Dziękuję za wszystkie odpowiedzi.

26

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Nie wdając się w ogóle w to, czy facet mógł jeszcze kogokolwiek mieć na boku, ale zwyczajnie nie rozumiem tego umiłowania do wiszenia na telefonie i podtrzymywaniem relacji w sposób wirtualny. Nie wiem, czy rzeczywiście facet poczuł się niecierpliwie, mając wrażenie, że nie możesz się na nic zdecydować. Natomiast całkowicie go rozumiem, jeżeli miał pretensje w sprawie braku bezpośredniego kontaktu. Czy kontakt wirtualny jest taki atrakcyjny, kiedy można się spotkać na żywo, w miarę możliwości? Autorko, tak na zdrowy rozsądek, to czy nie przyjemniej się z kimś zobaczyć, widzieć, słyszeć, mieć kogoś blisko siebie? Być może( choć wiadomo, że nie ma pewności), gdyby to przybrało bardziej konkretną formę, to facet nie zmyłby się tak szybko.
Tak, czy inaczej nie ma co sobie obiecywać wielkiej miłości po tak krótkiej znajomości a tym bardziej, kiedy jest ona podtrzymywana wirtualnie.

27 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-04-05 20:00:24)

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
bagienni_k napisał/a:

Nie wdając się w ogóle w to, czy facet mógł jeszcze kogokolwiek mieć na boku, ale zwyczajnie nie rozumiem tego umiłowania do wiszenia na telefonie i podtrzymywaniem relacji w sposób wirtualny. Nie wiem, czy rzeczywiście facet poczuł się niecierpliwie, mając wrażenie, że nie możesz się na nic zdecydować. Natomiast całkowicie go rozumiem, jeżeli miał pretensje w sprawie braku bezpośredniego kontaktu. Czy kontakt wirtualny jest taki atrakcyjny, kiedy można się spotkać na żywo, w miarę możliwości? Autorko, tak na zdrowy rozsądek, to czy nie przyjemniej się z kimś zobaczyć, widzieć, słyszeć, mieć kogoś blisko siebie? Być może( choć wiadomo, że nie ma pewności), gdyby to przybrało bardziej konkretną formę, to facet nie zmyłby się tak szybko.
Tak, czy inaczej nie ma co sobie obiecywać wielkiej miłości po tak krótkiej znajomości a tym bardziej, kiedy jest ona podtrzymywana wirtualnie.


Ten projekt miał w fazie początkowej trwać do końca roku, następnie pojawił się aneks do końca maja. Obydwoje po rozmowach zdecydowaliśmy się, że warto się poznać i ciągnąć tą znajomość, wiele razy pytałam czy chce i ma ochotę czekać i np. widzieć się raz w miesiącu na weekend, albo częściej jeśli będę bliżej.

Zdawałam sobie sprawę, że odległość jest trudna, ale przeszliśmy tak daleko, dając sobie nadzieję, a ja z każdym miesiącem przyzwyczajałam się do niego bardziej i skończyło się to rozczarowaniem.

Na pewno zrobiłam wiele błędów po drodze, jestem tylko człowiekiem tak samo i on, ale poczułam pod koniec, że ja uwierzyłam w to wszystko bardziej i zaangażowałam się mocniej, sądząc chociażby po końcówce. Ja na chwilę obecną nie wyobrażam sobie nawet przytulić do innego faceta, a on już kilka dni temu planował kolację. Tak wiem, każdy jest inny i jak jest wolny to ma do tego prawo, ja to rozumiem i pewnie nie powinnam mieć pretensji, a jednak one gdzieś są, bo mówił mi o sobie całkowicie inaczej.

Pomimo tego nadal mam przebłyski, że dobrze o nim myślę i doszukuję się i analizuję wszystko, że niepotrzebnie miałam pretensje o tą kolację, że nie potrzebnie czuję się oszukana, że to moja wina. Analizuję swoje postępowanie i jego. Jeszcze tydzień temu chciałam wziąć wszystko na swoje barki odpowiedzialności i zacząć na spokojnie, ale on już nie wykazywał inicjatywy, nawet na moje spokojne i wyważone smsy. Zraziłam go całkowicie do siebie.

Z drugiej strony mam myśli, że walczyłam i ta moja reakcja była z emocji i jakby naprawdę mu zależało, to by przemyślał i nic nie inicjował z inną.

28

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
promission napisał/a:

Pomimo tego nadal mam przebłyski, że dobrze o nim myślę i doszukuję się i analizuję wszystko, że niepotrzebnie miałam pretensje o tą kolację, że nie potrzebnie czuję się oszukana, że to moja wina. Analizuję swoje postępowanie i jego. Jeszcze tydzień temu chciałam wziąć wszystko na swoje barki odpowiedzialności i zacząć na spokojnie, ale on już nie wykazywał inicjatywy, nawet na moje spokojne i wyważone smsy. Zraziłam go całkowicie do siebie.

Z drugiej strony mam myśli, że walczyłam i ta moja reakcja była z emocji i jakby naprawdę mu zależało, to by przemyślał i nic nie inicjował z inną.

Wszystkie Twoje odczucia są naturalne, to poczucie oszukania, poczucie winy często występują. Jakikolwiek by on nie był, zbudowałaś sobie jakiś obraz jego i tej relacji, dowiedzieć się, że to był ułuda z reguły boli, o czym świadczy liczba wątków w tym dziale. Wyciągnij wnioski, następnym razem obserwuj i korzystaj z tego doświadczenia.

29

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
Symbi napisał/a:
promission napisał/a:

Pomimo tego nadal mam przebłyski, że dobrze o nim myślę i doszukuję się i analizuję wszystko, że niepotrzebnie miałam pretensje o tą kolację, że nie potrzebnie czuję się oszukana, że to moja wina. Analizuję swoje postępowanie i jego. Jeszcze tydzień temu chciałam wziąć wszystko na swoje barki odpowiedzialności i zacząć na spokojnie, ale on już nie wykazywał inicjatywy, nawet na moje spokojne i wyważone smsy. Zraziłam go całkowicie do siebie.

Z drugiej strony mam myśli, że walczyłam i ta moja reakcja była z emocji i jakby naprawdę mu zależało, to by przemyślał i nic nie inicjował z inną.

Wszystkie Twoje odczucia są naturalne, to poczucie oszukania, poczucie winy często występują. Jakikolwiek by on nie był, zbudowałaś sobie jakiś obraz jego i tej relacji, dowiedzieć się, że to był ułuda z reguły boli, o czym świadczy liczba wątków w tym dziale. Wyciągnij wnioski, następnym razem obserwuj i korzystaj z tego doświadczenia.

Ja za bardzo analizuję, bo to już w tej sytuacji nic nie da. Do głowy dochodzą irracjonalne pytania, czemu mnie odepchnął, czemu z tą kobietą chciał się spotkać, a dla mnie nie miał czasu, czy byłam za mało wystarczająca, gorsza, za dużo pytałam? Później myślę, że po prostu nic już nie chciał, bo zraziłam go, pytaniami, albo tym, że mi zależało bardziej, albo już wcześniej coś się zmieniło, przed moim przyjazdem - co było widoczne gołym okiem. Może chciał sprawdzić realnie czy to się odbuduje? Mam takie pytania, że skoro wróciłam, a on nie był pewny swoich uczuć, to czemu tego nie przystopował. Dlaczego widząc, że kocham i mi zależy, to mi nie zaproponował kolacji, a no dlatego, że ma do mnie niechęć i awersję o czym mi napisał.

Albo dlaczego nie powiedział mi, że od końca lutego kontaktuje się ze swoją ex? Mieliśmy być zawsze szczerzy, ja to sobie cenię ponad wszystko, przyjmę najgorszą prawdę, ale bezpodstawnie łudzę się, że ją dostanę.

Ja zawiodłam wiem, ale przez to czuję się mało wartościowa i niedoceniona. Ciężko mi to zaakceptować.

30 Ostatnio edytowany przez Symbi (2020-04-05 19:11:38)

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Na te pytania nie dostaniesz odpowiedzi, przynajmniej nie od niego, ja też ich nie znam, bo nie siedzę w jego głowie. Pytania będą się rodzić i napływać, Ty będziesz analizować, oby przeszło jak najszybciej. Zreszta zastanów się, co by Ci dały te odpowiedzi, wcale by nie pomogły, a może sprawiłyby, że poczułabyś się jeszcze gorzej.
EDIT: poszukaj w sieci czegoś o etapach żałoby po rozstaniu czy po rozwodzie, jesteś klasycznym przypadkiem.

31

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

A ja spojrzę na sytuację z jeszcze innej strony.

Sypać się zaczęło, gdy stwierdził, że Twoja wyjazdowa praca mu nie odpowiada. I że musisz walczyć (wtf?) o niego, jeśli Ci zależy. Jaki facet mówi kobiecie, żeby o niego walczyła? Nawet sobie nie wyobrażam kobiety, która mówi coś takiego mężczyźnie, a co dopiero na odwrót. Że niby co. On sobie będzie siedział wygodnie w fotelu i obserwował, jak walczysz, a potem ewentualnie łaskawie da Ci szansę na związek? Brak mi słów....

No ale wracając do tematu. Z jakichś powodów przestała mu pasować relacja z Tobą. Nie ważne, z jakich. Tak po prostu czasem jest.
I miał super wymówkę z Twoją pracą. Teraz opcje są dwie:
- albo nie spodziewał się, że zrezygnujesz dla niego z pracy i myślał, że będzie miał spokój, zrzucając winę za rozpad związku na Ciebie. Niespodziewanie to zrobiłaś, więc on zaczął się dalej dystansować licząc, że sama zrozumiesz, że nic z tego nie będzie, bo nie chciał Ci tego powiedzieć wprost, albo go bawiło i podbudowywało mu ego, że tak do niego wydzwaniasz i wypisujesz
- albo wystraszyło go, że zrobiłaś dla niego coś takiego, czyli że jesteś mega zaangażowana, a to chyba atrakcyjną cechą kobiety dla mężczyzn nie jest. Tak samo, jak wydzwanianie i dopraszanie się kontaktu, czyli to całe walczenie o niego, którego chciał. Wybacz, że tak to nazwę, ale w jego oczach pewnie zrobiłaś z siebie wycieraczkę do nóg. Kobieta nie walczy o mężczyznę! Nie płaszczy się i nie błaga o kontakt! To na pewno nie zachęca mężczyzn do miłości... Wręcz przeciwnie... W końcu miał Ciebie dość...

Tak to wygląda z mojego punktu widzenia. Czyli jemu przestało zależeć już dawno temu, jeszcze zanim zrezygnowałaś z kontraktu. Niepotrzebnie dał Ci nadzieję, że jeśli to zrobisz, to będziecie razem.

32 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-04-05 20:01:20)

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
umajona napisał/a:

A ja spojrzę na sytuację z jeszcze innej strony.

Sypać się zaczęło, gdy stwierdził, że Twoja wyjazdowa praca mu nie odpowiada. I że musisz walczyć (wtf?) o niego, jeśli Ci zależy. Jaki facet mówi kobiecie, żeby o niego walczyła? Nawet sobie nie wyobrażam kobiety, która mówi coś takiego mężczyźnie, a co dopiero na odwrót. Że niby co. On sobie będzie siedział wygodnie w fotelu i obserwował, jak walczysz, a potem ewentualnie łaskawie da Ci szansę na związek? Brak mi słów....

No ale wracając do tematu. Z jakichś powodów przestała mu pasować relacja z Tobą. Nie ważne, z jakich. Tak po prostu czasem jest.
I miał super wymówkę z Twoją pracą. Teraz opcje są dwie:
- albo nie spodziewał się, że zrezygnujesz dla niego z pracy i myślał, że będzie miał spokój, zrzucając winę za rozpad związku na Ciebie. Niespodziewanie to zrobiłaś, więc on zaczął się dalej dystansować licząc, że sama zrozumiesz, że nic z tego nie będzie, bo nie chciał Ci tego powiedzieć wprost, albo go bawiło i podbudowywało mu ego, że tak do niego wydzwaniasz i wypisujesz
- albo wystraszyło go, że zrobiłaś dla niego coś takiego, czyli że jesteś mega zaangażowana, a to chyba atrakcyjną cechą kobiety dla mężczyzn nie jest. Tak samo, jak wydzwanianie i dopraszanie się kontaktu, czyli to całe walczenie o niego, którego chciał. Wybacz, że tak to nazwę, ale w jego oczach pewnie zrobiłaś z siebie wycieraczkę do nóg. Kobieta nie walczy o mężczyznę! Nie płaszczy się i nie błaga o kontakt! To na pewno nie zachęca mężczyzn do miłości... Wręcz przeciwnie... W końcu miał Ciebie dość...

Tak to wygląda z mojego punktu widzenia. Czyli jemu przestało zależeć już dawno temu, jeszcze zanim zrezygnowałaś z kontraktu. Niepotrzebnie dał Ci nadzieję, że jeśli to zrobisz, to będziecie razem.




Jak wróciłam to powiedziałam mu, że zostawiłam projekt, bo mnie zmęczyły psychicznie te wyjazdy, spanie w hotelach, o czym on doskonale wiedział i że wstępnie mam propozycję nowego etatu. Nie chciałam by czuł się za to odpowiedzialny, ale także wiedział, że zrobiłam to dla nas.

Pamiętam nasze rozmowy i to było coś w stylu: Zrób krok w naszą stronę, aby w końcu była obecność, bo ciągle ja inicjowałem spotkania, nic ci nie mogę obiecać, ale walcz albo odpuść.

Tak ja wiem, że w jego oczach wiele straciłam, on nawet mi powiedział, że przestraszył się mnie po tym wydzwanianiu i pisaniu do niego i że nie znał mnie z takiej strony. Myślałam, że zrozumie, że człowiek w miłości robi głupoty, bo ja na początku dążyłam wyłącznie do rozmowy w cztery oczy o naszej sytuacji, a odrzucanie połączeń i nie czytanie wiadomości nakręcało mnie negatywnie, żałuję tego, że tak mnie poniosło za co go przeprosiłam, ale on już miał urazę do mnie. Nie sądzę, że go to ,,rajcowało'', raczej zadziałało w drugą stronę, bo miał tego dosyć i wkurzyło go moje zachowanie.

Jak zerwał z tą swoją ex bez wyjaśnień w cztery oczy, to podobno odezwał się po miesiącu i przepraszał za swoje zachowanie, chciał wyjaśnić to na żywo, ale ona nie chciała, tylko przyjęła przeprosiny. Była rozsądniejsza i odpuściła go sobie nie zadając pytań i nie drążąc tematu, stąd zostawiła po sobie pozytywne wspomnienia, a ja zastosowałam taktykę ataku, więc do mnie na pewno nie odezwie się w przyszłości, ani nigdy więcej.

Uważam, że mu nie zależało w ogóle od pewnego czasu i tylko się ośmieszyłam tą próbą kontaktu.

Fakty są takie, że dokładnie tydzień temu w południe spotkaliśmy się na te 30 minut pogadać w cztery oczy - spotkanie wymuszone. On w trakcie rozmowy ogarniał kuchnie i coś robił, na chwilę przystanął, aby rozmawiać w cztery oczy, bo rzekomo ma napięty grafik i multum spraw do ogarnięcia. Jakby mu zależało na rozwijaniu tego na spokojnie, to by usiadł i pogadał od serca, tak jak to widzę.

Po tej rozmowie, gdy prosił o spokój i wyciszenie emocji i utrzymywał, że nie ma mi nic więcej do powiedzenia, bo wszystko już powiedział przez telefon ( a mówił wiele, m.i.n że mam nie czekać i to mówił już po 3 dniach od napiętej sytuacji ), odezwałam się w poniedziałek wieczorem pisząc smsa na dobranoc i odp neutralnie. Następnie dwa smsy i odpisał neutralnie. Kolejna próba w środę z pytaniem, czy widzi nadzieję i brak odp, więc w czwartek odp, że rozumiem i życzę mu wszystkiego dobrego.

On miał mnie już dosyć i totalnie gdzieś, bo we wtorek lub w środę pisał do ex ( w czasie kiedy ja pytałam czy jest nadzieja) z zaproszeniem na tą kolację, jak nie chciała to pisał, żeby chociaż swoje rzeczy odebrała itp. On mnie wyrzucił ze swojej głowy i odp mi na spokojne smsy tylko ze swoich znanych powodów, a jak zapytałam o coś konkretnie to zamilkł, bo bał się, że znowu czegoś chcę. I to są fakty.

W piątek dowiedziałam się od tej dziewczyny szczegółów i coś we mnie pękło.

33

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Więc przynajmniej wiesz na czym stoisz. Teraz pozostaje pogodzić się z sytuacją. Wystarczająco dosyć okazałaś mu, że zależy Ci na tej znajomości, on nie był zainteresowany.

34

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Niestety każdy będzie na Twoim miejscu, zaraz po odrzuceniu, zastanawiał się i analizował wszystko dokładnie, szczególnie Panie mają do tego tendencję wink Tylko co Ci z tego przyjdzie? To też dopiero po czasie musi do człowieka dotrzeć, że nie warto się przejmować kimś, kto i tak nie traktował nas poważnie. Do tego jego podejście, że będzie sobie leżał, czekając na to, aż będziesz o niego cały czas walczyć i zabiegać, zakrawa na jakiś dramat. Wiadomo, że każda ze stron powinna się w miarę równo angażować, ale z początkiem to (zwykle) facet wykazuje inicjatywę.

35

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

On przez wiele msc naprawdę się starał, ale na ile był szczery to nie wiem. Stąd ta moja próba naprawy i rozwinięcia tego na żywo.

Do piątku łudziłam się, że jeszcze coś z tego będzie i wybaczy mi mój wybuch emocji i zachowanie, zechce to naprawić, bo mu zależy. Jakoś miałam nadzieję, że przegryzie te moje słowa, że poczułam się oszukana i wspomni czas, kiedy było dobrze i śmialiśmy się razem.

Codziennie wieczorem tęskniłam za tym, żeby zadzwonił z propozycją spotkania. Tak mi bardzo brakowało jego obecności i rozmowy na żywo, okrutnie tęskniłam za kimś, kogo uznawałam za przyjaciela. Byłam w zasięgu ręki, tak blisko, a on mnie nie chciał. Ta frustracja do tej sytuacji odbiła się na mnie, nie wiem nawet jak to możliwe, by tak mocno zaangażować się w tak krótkim czasie. Był dobrym mówcą i dotarł do samej głębi mnie.

Po tym piątku wiedziałam, że już nie będę chciała niczego z nim budować, bo jaki jest sens? Zresztą on ze mną także by nie chciał, nikogo nie interesuje ,,psychopatka'', która wydzwania i prosi o rozmowę, następnie marudzi i robi wyrzuty o brak zaangażowania. Staram się samej sobie wytłumaczyć moje zachowanie, ale i tak żałuję.

Jego ostatni kontakt był dosadny, że mam nie ingerować w jego życie, nie mam prawa wypytywać o niego, zarzucił mi, że go śledzę i mam mu dać spokój, bo ma mnie dosyć i nie chce jakiegokolwiek kontaktu. Niby należała mi się prawda i dlatego napisałam do tej kobiety, ale wiem że nie powinnam, bo to już nie były moje sprawy.

36 Ostatnio edytowany przez umajona (2020-04-05 21:54:32)

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Promission, rezygnując ze swojej pracy zrobiłaś wystarczająco dużo, żeby mu udowodnić, że Ci na nim zależy (czyli walczyłaś o niego, jak on sam sobie zażyczył). Moim zdaniem zrobiłaś nawet zbyt dużo. A on i tak się wypiął i zdystansował, a potem urwał znajomość. Cała reszta, czyli wydzwanianie, była zbędna. To nie jest walka o mężczyznę i udowadnianie mu swoich uczuć. W sumie nawet nie mam pojęcia, co on rozumiał mówiąc, żebyś o niego walczyła. Dalej jedyne, co mi przychodzi na myśl po tym tekście z jego strony, to "wtf"...
W sumie nie wiem, co Ci powiedzieć, ale wiem na pewno, że dalsze wydzwanianie i pisanie, czyli walczenie o niego, niczego nie naprawi. Wręcz przeciwnie.

Nie zadręczaj się, tylko wynieś wnioski na przyszłość smile
Spotkasz jeszcze innego mężczyznę, w którym się zakochasz i który sam będzie się starał o Ciebie, a nie każe Ci walczyć o niego. Jesteś tego warta! smile

37

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
umajona napisał/a:

Promission, rezygnując ze swojej pracy zrobiłaś wystarczająco dużo, żeby mu udowodnić, że Ci na nim zależy (czyli walczyłaś o niego, jak on sam sobie zażyczył). Moim zdaniem zrobiłaś nawet zbyt dużo. A on i tak się wypiął i zdystansował, a potem urwał znajomość. Cała reszta, czyli wydzwanianie, była zbędna. To nie jest walka o mężczyznę i udowadnianie mu swoich uczuć. W sumie nawet nie mam pojęcia, co on rozumiał mówiąc, żebyś o niego walczyła. Dalej jedyne, co mi przychodzi na myśl po tym tekście z jego strony, to "wtf"...
W sumie nie wiem, co Ci powiedzieć, ale wiem na pewno, że dalsze wydzwanianie i pisanie, czyli walczenie o niego, niczego nie naprawi. Wręcz przeciwnie.

Nie zadręczaj się, tylko wynieś wnioski na przyszłość smile
Spotkasz jeszcze innego mężczyznę, w którym się zakochasz i który sam będzie się starał o Ciebie, a nie każe Ci walczyć o niego. Jesteś tego warta! smile


Nie mam już zamiaru nic pisać, a dzwonić nie dzwoniłam od tygodnia. Nasze ostatnie wiadomości były ostre, a ja wystarczająco się poniżyłam zabiegając o uwagę i czas, jest mi po prostu przykro, że tak to się potoczyło, bo zależało mi mocno na nim.

Pewnie chciał walki, bo wcześniej to on walczył inicjatywą, a jak to zrobiłam to i tak nic z tego nie wyszło. Wyszłam tylko na osobę, która ma pretensje, osacza i wypisuje do ex. Mam nadzieję, że ból rozczarowania szybko minie. Dziękuję smile

38

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
promission napisał/a:

Pewnie chciał walki, bo wcześniej to on walczył inicjatywą, a jak to zrobiłam to i tak nic z tego nie wyszło. Wyszłam tylko na osobę, która ma pretensje, osacza i wypisuje do ex. Mam nadzieję, że ból rozczarowania szybko minie. Dziękuję smile

Minie, zapewniam cię i chociaż teraz sytuacja wydaje ci się być może beznadziejna.. ale za jakis czas, za miesiąc, rok...zdasz sobie sprawę że dobrze się stało że jest jak jest i że zasługujesz na coś o niebo lepszego smile

39

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Jeśli masz ochotę, to polecam do poczytania blog Tatiany Kostyry. Pomoże Ci zrozumieć pewne rzeczy. Aż sama się zdziwisz smile

40

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Te jego podejście do zaangażowania, opisane tutaj, przypomina raczej staranie się za dwóch. Zrobiłaś dla niego dużo a on zrobił niewiele albo i nic, zatem pozostaje pytanie czy warto? Odpowiedź znasz już chyba sama..

41

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
bagienni_k napisał/a:

Te jego podejście do zaangażowania, opisane tutaj, przypomina raczej staranie się za dwóch. Zrobiłaś dla niego dużo a on zrobił niewiele albo i nic, zatem pozostaje pytanie czy warto? Odpowiedź znasz już chyba sama..


Ja wciąż pamiętałam jak on się starał i mimo odległości rozwijał znajomość, pomimo tych moich blokad i dystansu. Wykazał się wtedy cierpliwością, zrozumieniem i spokojem. Byliśmy dla siebie pomocni, nawet na odległość, a przede wszystkim dał mi swój czas i zainteresowanie, które dostał z wzajemnością. Wiedziałam, że taki układ, chociaż od początku tymczasowy na odległość nie jest dobry dla ludzi w naszym wieku, bo wymaga się czegoś innego, ale oboje zaryzykowaliśmy.

Stąd też ta moja ostateczna próba, nie żałuję, bo chyba bym bardziej żałowała jakbym to zostawiła i nie zrobiła nic, tylko czekała co będzie aż wrócę i czy on w ogóle będzie się chciał ze mną widzieć. A teraz wiem, że on by doskonale sobie radził beze mnie, bo jak widać szybko mu mija i zajmuje głowę inną osobą.

Ja nigdy nie chciałam wieszać na nim psów, wręcz przeciwnie, przez ostatnie 2 tygodnie głównie obarczałam siebie winą, że może faktycznie nie dałam mu pomyśleć? Ale na zdrowy rozum, kto w początkowej fazie chce odpocząć, kto nie wykazuje entuzjazmu i chęci spotkania nawet na godzinę, skoro mieszkamy od siebie 15 minut? Moim zdaniem tak to nie wygląda, a przede wszystkim brakowało mi ciepła i rozmowy jak kiedyś, ale także to zrzucałam na to, że może wyolbrzymiam. Miałam jednak intuicję i widziałam, że coś jest nie tak.

A ta ostatnia sytuacja z sąsiadką tyko utwierdziła mnie w przekonaniu, że to nie we mnie jest problem i nie tylko ja jestem winna.

42

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
umajona napisał/a:

A ja spojrzę na sytuację z jeszcze innej strony.

Sypać się zaczęło, gdy stwierdził, że Twoja wyjazdowa praca mu nie odpowiada. I że musisz walczyć (wtf?) o niego, jeśli Ci zależy. Jaki facet mówi kobiecie, żeby o niego walczyła? Nawet sobie nie wyobrażam kobiety, która mówi coś takiego mężczyźnie, a co dopiero na odwrót. Że niby co. On sobie będzie siedział wygodnie w fotelu i obserwował, jak walczysz, a potem ewentualnie łaskawie da Ci szansę na związek? Brak mi słów....

A ja to akurat rozumiem. Każda czynność może powodować wypalenie, zabieganie o kogoś również. Wcześniejszym etapem może być wyrażenie oczekiwania, że druga osoba też zacznie się starać (i będą się ładnie starać oboje, żyć długo i szczęśliwie w domu z ogródkiem itd.), ale jeśli to nic nie daje, to dochodzi się właśnie do takiego momentu: ja już dużo robiłem, ale bez rezultatu, więc mam dość, już nie będę. Teraz Twoja kolej - chcesz, to się staraj, nie chcesz, to nie. I tak, oczywiście, że się nie ma gwarancji na to, że taka "walka" przyniesie skutek. Tylko dlaczego tego pana miałoby to obchodzić? On przecież też wcześniej się starał bez żadnej gwarancji, jego zniechęcenie więc zupełnie nie dziwi.

Dziwi natomiast, że autorka, ostrzeżona przecież, zmieniła na takie dictum plany zawodowe, a potem nie mogła zrozumieć, że pan jest wciąż zdystansowany - bo pewnie skoro przez moment pokazała, że jej zależy, to on musi natychmiast zacząć się zachowywać jak wcześniej, nie może być tak, że tylko ona się będzie starać, no jak to. A jak pan wyjaśnił, że potrzebuje spokoju i czuje się osaczony, to autorka ponownie zignorowała jego słowa i to staranie się z jego strony zaczęła wymuszać. Szczerze mówiąc, też bym uciekła z tej relacji, bo miałabym poczucie, że nie mogę sobie być np. zniechęcona, zdystansowana, nie mogę poczekać, żeby zobaczyć, jak się coś rozwinie, tylko wymusza się na mnie natychmiastową reakcję na czyjeś działania. A po kilku miesiącach moich starań taka chwila to byłoby zdecydowanie za mało, żebym mogła cokolwiek ocenić. Trochę takie: ja długo unikałam pogłębienia relacji, mimo że ty chciałeś, ale teraz, skoro już chcę, to ty musisz chcieć teraz, już, natychmiast; ja się mogłam trzymać na dystans cały czas, ale tobie nie wolno! Nie widzę w tym zabiegania o drugą osobę, tylko próbę zmuszenia jej do ponownego zaangażowania. To różnica.

43

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
SaraS napisał/a:
umajona napisał/a:

A ja spojrzę na sytuację z jeszcze innej strony.

Sypać się zaczęło, gdy stwierdził, że Twoja wyjazdowa praca mu nie odpowiada. I że musisz walczyć (wtf?) o niego, jeśli Ci zależy. Jaki facet mówi kobiecie, żeby o niego walczyła? Nawet sobie nie wyobrażam kobiety, która mówi coś takiego mężczyźnie, a co dopiero na odwrót. Że niby co. On sobie będzie siedział wygodnie w fotelu i obserwował, jak walczysz, a potem ewentualnie łaskawie da Ci szansę na związek? Brak mi słów....

ać (i będą się ładnie starać oboje, żyć długo i szczęśliwie w domu z ogródkiem itd.), ale jeśli to nic nie daje, to dochodzi się właśnie do takiego momentu: ja już dużo robiłem, ale bez rezultatu, więc mam dość, już nie będę. Teraz Twoja kolej - chcesz, to się staraj, nie chcesz, to nie. I tak, oczywiście, że się nie ma gwarancji na to, że taka "walka" przyniesie skutek. Tylko dlaczego tego pana miałoby to obchodzić? On przecież też wcześniej się starał bez żadnej gwarancji, jego zniechęcenie więc zupełnie nie dziwi.
A ja to akurat rozumiem. Każda czynność może powodować wypalenie, zabieganie o kogoś również. Wcześniejszym etapem może być wyrażenie oczekiwania, że druga osoba też zacznie się star

Dziwi natomiast, że autorka, ostrzeżona przecież, zmieniła na takie dictum plany zawodowe, a potem nie mogła zrozumieć, że pan jest wciąż zdystansowany - bo pewnie skoro przez moment pokazała, że jej zależy, to on musi natychmiast zacząć się zachowywać jak wcześniej, nie może być tak, że tylko ona się będzie starać, no jak to. A jak pan wyjaśnił, że potrzebuje spokoju i czuje się osaczony, to autorka ponownie zignorowała jego słowa i to staranie się z jego strony zaczęła wymuszać. Szczerze mówiąc, też bym uciekła z tej relacji, bo miałabym poczucie, że nie mogę sobie być np. zniechęcona, zdystansowana, nie mogę poczekać, żeby zobaczyć, jak się coś rozwinie, tylko wymusza się na mnie natychmiastową reakcję na czyjeś działania. A po kilku miesiącach moich starań taka chwila to byłoby zdecydowanie za mało, żebym mogła cokolwiek ocenić. Trochę takie: ja długo unikałam pogłębienia relacji, mimo że ty chciałeś, ale teraz, skoro już chcę, to ty musisz chcieć teraz, już, natychmiast; ja się mogłam trzymać na dystans cały czas, ale tobie nie wolno! Nie widzę w tym zabiegania o drugą osobę, tylko próbę zmuszenia jej do ponownego zaangażowania. To różnica.



Myślałam o tym i wyjaśniałam mu, że chcę na spokojnie. Prosiłam o spotkanie w cztery oczy i szczerą rozmowę. Jeśli widziałam, że jest mocno inaczej, że drażnią go zwykłe pytania, to chciałam o tym pogadać, ale on się szybko irytował. Przeprosiłam za wybuch i dałam mu spokój na kilka dni, ale miałam wrażenie, że to nas tylko oddala, może błędnie. On mi zarzucił, że ze mną się nie da na spokojnie, ale czułam, że mówi to chyba specjalnie i szuka we mnie wad.

Nie było tak, że wróciłam i chciałam wszystkiego szybko i już. Na pierwszym spotkaniu mówiłam, że niech to się rozwija, że wiem że wiele czasu zmarnowałam, ale jeśli są chęci to zobaczymy co i jak. Może źle odebrałam jego traktowanie? Może zbyt naciskałam? Biorę winę za to na siebie. Wracając wiedziałam, że może się nie udać, bo nic na siłę.

Tak jak napisałam wyżej, w czwartek napisałam mu pożegnalnego smsa, bo nie odp na moje wcześniejsze, że życzę mu wszystkiego dobrego i przepraszam, on nawet nie odp że życzy mi tego samego, ale mniejsza oto. Dopiero jak w piątek się dowiedziałam o tej kobiecie, to zaczęłam myśleć, że to nie do końca tylko moja wina.

Rozmawialiśmy wiele na temat relacji i mówił, że jak czuje, to nie umie szybko przenieść się na inną osobę, a on po zaledwie 2 tygodniach chce skakać z kwiatka na kwiatek. Ja w chwili obecnej nawet nie myślę o tym, by się z kimś umówić, kogoś dotknąć, skoro nie tak dawno byłam blisko niego. To chyba świadczy o tym, że mu wszystko minęło i nie byłam dla niego wiele warta, bo coś się w nim zmieniło. I oczywiście miał do tego prawo, ale przedstawił mi mylny obraz samego siebie, chodzi mi oto, że poczułam się oszukana, tym bardziej że tydzień temu pytałam go, czy z kimś się spotyka lub ma kogoś w głowie i zaprzeczył. Myślicie, że nie mam prawa czuć się oszukana?

44

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Mi chyba ciąży najbardziej fakt, że po tej naszej rozmowie, kiedy powiedział że potrzebuje spokoju, opadnięcia emocji, jest zajęty i ma napięty grafik i oczywiście wszystko mi wcześniej już powiedział ( że mam nie czekać ) tak szybko szukał innej atencji i chciał nas przekreślić. Nie dał sobie czasu, aby spokojnie pomyśleć i dać mi pokazać, że chcę na spokojnie, tylko już działał w innym temacie, co świadczy o tym, że moje czekanie byłoby ułudą. Tylko z tego względu nie żałuję kontaktu z tą kobietą, ale wiem, że źle zrobiłam.

45

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Smutna historia.. niestety nie zawsze wszystkie sie układa tak jakbysmy chcieli. Trzymaj sie i probuj zajac sobie glowe czyms pozytywnym, zeby nie zwariowac, szkoda zdrowia a stres sieje spustoszenie.

promission napisał/a:

Ja za bardzo analizuję, bo to już w tej sytuacji nic nie da. Do głowy dochodzą irracjonalne pytania, czemu mnie odepchnął, czemu z tą kobietą chciał się spotkać, a dla mnie nie miał czasu, czy byłam za mało wystarczająca, gorsza, za dużo pytałam?

Nie bylas gorsza. On po prostu wybral inaczej niz oczekiwalas. Nie wiadomo do konca czym sie kierowal przy swoim wyborze, co sie stalo ze zmienil zdanie.

promission napisał/a:

Albo dlaczego nie powiedział mi, że od końca lutego kontaktuje się ze swoją ex? Mieliśmy być zawsze szczerzy, ja to sobie cenię ponad wszystko, przyjmę najgorszą prawdę, ale bezpodstawnie łudzę się, że ją dostanę.

Nie powiedzial bo nie chcial, bo tak mu bylo wygodnie, bo uznal ze to jego sprawa, bo jest egoista, bo uznal ze to nieistotne. Powodow moze byc duzo, zastanow sie czy roztrzasanie ich cos dla Ciebie zmieni. Moze juz pora zaczac isc dalej, bo nie da sie zmeinic tego co juz sie wydarzyło.

promission napisał/a:

Ja zawiodłam wiem, ale przez to czuję się mało wartościowa i niedoceniona. Ciężko mi to zaakceptować.

Moze wyobraz sobie, jakie bylo Twoje zycie zanim go poznalas, co sprawialo Ci radosc, co Cie fascynowało. Zycie toczy sie dalej, nie jestesmy w stanie zmienic drugiego czlowieka ani wplynac na jego wybory. Odpowiadamy tylko za siebie i swoje osobiste szczescie. Moze mala to teraz pociecha, ale zobaczysz, ze bedzie dobrze. Kto wie kogo poznasz na swojej drodze jutro albo pojutrze? Powodzenia! smile

46

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Wiem, że odpowiedzi nie uzyskam, a analizowanie tego nie ma sensu, bo będę się tylko katowała myślami. Ten stan już trwa kolejny tydzień i czas się z tym pogodzić, że nie wyszło. Rzuciliśmy w swoją stronę mocne słowa, więc żadnych szans nie ma, a poza tym po tym wszystkim ja bym nie chciała, bałabym się zaufać i otworzyć.

Aktualny czas nie sprzyja, by zając optymalnie głowę. Trzeba to jakoś przetrwać. Poznałam go akurat po rocznej żałobie i był takim moim promykiem, ale oczywiście nie uzależniam szczęścia od drugiej osoby, bo ono musi być w nas. Jednocześnie bardzo przeżywam taką porażkę uczuciową, bo za mocno i za szybko się przywiązuję. Jestem też osobą, która ma w głowie takie różne detale i często z sentymentem patrzę na pewne rzeczy. Czas leczy rany, przekonałam się o tym nie raz.

47

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
promission napisał/a:

Czas leczy rany, przekonałam się o tym nie raz.

I to powinno być teraz Twoim mottem. Jak nie masz czym, to zajmij się pracą, ćwicz w domu, rób sobie SPA, słuchaj muzyki, dbaj o dietę, sen, relaks. Zajmuj ręce. Pozwól myślom przepływać i nie zatrzymywać się na dłużej.

48

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
Symbi napisał/a:
promission napisał/a:

Czas leczy rany, przekonałam się o tym nie raz.

I to powinno być teraz Twoim mottem. Jak nie masz czym, to zajmij się pracą, ćwicz w domu, rób sobie SPA, słuchaj muzyki, dbaj o dietę, sen, relaks. Zajmuj ręce. Pozwól myślom przepływać i nie zatrzymywać się na dłużej.

,


Robię to od ponad 2 tygodni, czyli pracuję, dużo śpię i staram się ćwiczyć ( chociaż jestem bez energii ), oglądam filmy i czytam.

Najgorsze, że w trakcie dnia motają mną uczucia i są chwile kiedy chcę złapać za telefon i napisać do niego, abyśmy przekreślili to grubą kreską i dali sobie szansę, ale już to pisałam 2 tygodnie temu i nie było reakcji z jego strony. Teraz tym bardziej by mi nie odp i pomyślał, że jestem niepoważna.

Bo jestem, jak można chcieć to napisać, skoro on zaprosił inną na kolację, a mnie totalnie olał. Czuję się jak małolata, która nie słucha głosu rozsądku. To co chcę zrobić nie ma w wyżej opisanej sytuacji sensu, prawda?

49

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
promission napisał/a:

Bo jestem, jak można chcieć to napisać, skoro on zaprosił inną na kolację, a mnie totalnie olał. Czuję się jak małolata, która nie słucha głosu rozsądku. To co chcę zrobić nie ma w wyżej opisanej sytuacji sensu, prawda?

Przeciez ten facet od samego poczatku nie byl powazny.
Po 2 miesiacach tinderowania stawia ci warunki: albo przyjezdzasz, albo koniec tego.
Uwazasz, ze to normalne?
Tak szybko mu sie odwiedzialo?
On ma gdzies ciebie, liczy sie adrealina. Jak nie ty mu ja dostarczysz, to inna.
Nie rob z siebie naiwnej ofiary, bo az trudno uwierzyc, ze z takimi przekonaniami zajmujesz sie powaznymi rzeczami w fimie.
Dalas sie nabrac, jak nastolatka, ale tez i jako nastolatka wytworzylas w glowie cos, czego w ogole nie bylo.
Przelknij te zabe, zejdz na ziemie i zajmij sie projektem.
Przynajmniej bedzie to produktywne.

50

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
promission napisał/a:
Symbi napisał/a:
promission napisał/a:

Czas leczy rany, przekonałam się o tym nie raz.

I to powinno być teraz Twoim mottem. Jak nie masz czym, to zajmij się pracą, ćwicz w domu, rób sobie SPA, słuchaj muzyki, dbaj o dietę, sen, relaks. Zajmuj ręce. Pozwól myślom przepływać i nie zatrzymywać się na dłużej.

,


Robię to od ponad 2 tygodni, czyli pracuję, dużo śpię i staram się ćwiczyć ( chociaż jestem bez energii ), oglądam filmy i czytam.

Najgorsze, że w trakcie dnia motają mną uczucia i są chwile kiedy chcę złapać za telefon i napisać do niego, abyśmy przekreślili to grubą kreską i dali sobie szansę, ale już to pisałam 2 tygodnie temu i nie było reakcji z jego strony. Teraz tym bardziej by mi nie odp i pomyślał, że jestem niepoważna.

Bo jestem, jak można chcieć to napisać, skoro on zaprosił inną na kolację, a mnie totalnie olał. Czuję się jak małolata, która nie słucha głosu rozsądku. To co chcę zrobić nie ma w wyżej opisanej sytuacji sensu, prawda?

No i super, że coś robisz dla siebie. Tak, utwierdzę Cię w przekonaniu, że to co chcesz zrobić, nie ma sensu. On się wyraźnie określił.

51

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
Pronome napisał/a:
promission napisał/a:

Bo jestem, jak można chcieć to napisać, skoro on zaprosił inną na kolację, a mnie totalnie olał. Czuję się jak małolata, która nie słucha głosu rozsądku. To co chcę zrobić nie ma w wyżej opisanej sytuacji sensu, prawda?

Przeciez ten facet od samego poczatku nie byl powazny.
Po 2 miesiacach tinderowania stawia ci warunki: albo przyjezdzasz, albo koniec tego.
Uwazasz, ze to normalne?
Tak szybko mu sie odwiedzialo?
On ma gdzies ciebie, liczy sie adrealina. Jak nie ty mu ja dostarczysz, to inna.
Nie rob z siebie naiwnej ofiary, bo az trudno uwierzyc, ze z takimi przekonaniami zajmujesz sie powaznymi rzeczami w fimie.
Dalas sie nabrac, jak nastolatka, ale tez i jako nastolatka wytworzylas w glowie cos, czego w ogole nie bylo.
Przelknij te zabe, zejdz na ziemie i zajmij sie projektem.
Przynajmniej bedzie to produktywne.


Znaliśmy się od września i do grudnia widzieliśmy się tylko 5 razy, następnie ogarniałam sprawy powrotu. Wszystko się tak szybko posypało. Ja wiem, że on mnie skreślił, nie zabiegał oto i jak facet nie wykazuje żadnej inicjatywy, to go nie zmuszę. Prosiłam już o naprawdę, o odcięcie tego co złe, ale nie były w nim do tego zapału, tylko głucha cisza.

I te moje wybuchy z pretensjami.

Jak to mawiają, stara i głupia, że w ogóle także myśli naprawy przychodzę mi do głowy.

52

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
promission napisał/a:
Pronome napisał/a:
promission napisał/a:

Bo jestem, jak można chcieć to napisać, skoro on zaprosił inną na kolację, a mnie totalnie olał. Czuję się jak małolata, która nie słucha głosu rozsądku. To co chcę zrobić nie ma w wyżej opisanej sytuacji sensu, prawda?

Przeciez ten facet od samego poczatku nie byl powazny.
Po 2 miesiacach tinderowania stawia ci warunki: albo przyjezdzasz, albo koniec tego.
Uwazasz, ze to normalne?
Tak szybko mu sie odwiedzialo?
On ma gdzies ciebie, liczy sie adrealina. Jak nie ty mu ja dostarczysz, to inna.
Nie rob z siebie naiwnej ofiary, bo az trudno uwierzyc, ze z takimi przekonaniami zajmujesz sie powaznymi rzeczami w fimie.
Dalas sie nabrac, jak nastolatka, ale tez i jako nastolatka wytworzylas w glowie cos, czego w ogole nie bylo.
Przelknij te zabe, zejdz na ziemie i zajmij sie projektem.
Przynajmniej bedzie to produktywne.


Znaliśmy się od września i do grudnia widzieliśmy się tylko 5 razy, następnie ogarniałam sprawy powrotu. Wszystko się tak szybko posypało. Ja wiem, że on mnie skreślił, nie zabiegał oto i jak facet nie wykazuje żadnej inicjatywy, to go nie zmuszę. Prosiłam już o naprawdę, o odcięcie tego co złe, ale nie były w nim do tego zapału, tylko głucha cisza.

I te moje wybuchy z pretensjami.

Jak to mawiają, stara i głupia, że w ogóle także myśli naprawy przychodzę mi do głowy.

Mnie też niedawno rzucił facet. Też czułam się oszukana, bo obiecywał i mówił dużo pięknych słów. Jednak ja się do niego odzywam, jest cisza. Nie trzeba mi 2 razy powtarzać, że ktoś mnie nie chce. Jeżeli by mu zależało to by zrobił wszystko, żeby to wszystko naprawić. Jak tak nie jest, znaczy, że to definitywny koniec, jemu nie zależy.
Staram się zapomniec, chociaż tęsknię.

Źle zrobiłaś z tym narzucaniem się, sama przyczyniłaś się do tego, że jeszcze bardziej cierpisz. Nie kontaktuj się z nim. Pogorszysz tylko swój stan psychiczny. Żaden facet, a tym bardziej taki, nie jest tego wart.

53

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Każde z nich miało tutaj swoją idealną wizję rozwoju związku. W wypadku faceta dziwne jest podejście, że gość prawie dosłownie siedzi, "pachnie" i czeka aż dziewczyna się odpowiednio postara, bo jego zdaniem on już   się napracował i więcej nie będzie niepotrzebnie się trudził. Autorka zaś zaczęła się zbytnio narzucać, naciskać, co on odebrał jeszcze gorzej, zniechęcając się. Ciężko zrozumieć w takim razie jego logikę, ale wychodzi na to, że skoro tak łatwo przyszło mu z tego zrezygnować, to może w ogóle od początku nie traktował Cię poważnie. Chyba się po prostu nie dogadali i rozminęli w potrzebach, nie mogąc znaleźć porozumienia.
Jeżeli każda ze stron tylko oczekuje czegoś od drugiej przez długi czas, to takie przeciąganie liny może być męczące. Na pewno nie ma sensu na przyszłość się aż tak od razu szybko angażować, po kilku zaledwie spotkaniach czy samych rozmowach.

54

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
bagienni_k napisał/a:

Każde z nich miało tutaj swoją idealną wizję rozwoju związku. W wypadku faceta dziwne jest podejście, że gość prawie dosłownie siedzi, "pachnie" i czeka aż dziewczyna się odpowiednio postara, bo jego zdaniem on już   się napracował i więcej nie będzie niepotrzebnie się trudził. Autorka zaś zaczęła się zbytnio narzucać, naciskać, co on odebrał jeszcze gorzej, zniechęcając się. Ciężko zrozumieć w takim razie jego logikę, ale wychodzi na to, że skoro tak łatwo przyszło mu z tego zrezygnować, to może w ogóle od początku nie traktował Cię poważnie. Chyba się po prostu nie dogadali i rozminęli w potrzebach, nie mogąc znaleźć porozumienia.
Jeżeli każda ze stron tylko oczekuje czegoś od drugiej przez długi czas, to takie przeciąganie liny może być męczące. Na pewno nie ma sensu na przyszłość się aż tak od razu szybko angażować, po kilku zaledwie spotkaniach czy samych rozmowach.


Tak, za dużo pytałam, a gdy znudziło mu się zdawkowe odp, to zaczął mnie ignorować. Następnie po moim zachowaniu nabrał totalnej awersji, stąd na pewno chęć umówienia się ze swoją ex. Ja w jego głowie jestem ,,zła' i natarczywa, dlatego teraz próba kontaktu nie ma sensu, bo 3 dni temu padły ostre słowa. Późniejsza również, bo pewnie z kimś będzie, a może nawet z tą swoją ex.

Najgorsze jest to poczucie straty, samotność w domu i wyobrażenia, które nawet nie doszły do skutku. Za dużo w tym wszystkim fantazji mojej, którą on bardzo mocno pobudził, a ja chłonęłam jak gąbka.

W pracy jestem rozważna i konkretna, a w sferze uczuciowej zagubiona jak dziecko. To wszystko wibruje mi w głowie, aż mam dreszcze z nerwów.

55

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Pytanie tylko co takiego wielkiego straciłaś? Porównując tak krótką i powierzchowną relację, gdzie było tyle niedomówień, z jakimś dłuższym związkiem i małżeństwem, to zupełnie inny wymiar. Można szczerze żałować czegoś, co było czymś trwałym i zgodnym a w tym przypadku to zwykłe potknięcie o kogoś, kto pomylił się w swoich ocenach. Mogłaś swoją drogą go czymś zniechęcić, może on poczuł się w pewnym stopniu osaczony czy zniesmaczony do tego stopnia, że jego ex wydawała mu się bardziej odpowiednia? Nie wiadomo, grunt, że się skończyło. Trzeba teraz wstać, otrzepać się i iść dalej smile

56

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
promission napisał/a:

Bardzo się broniłam przed zaangażowaniem, a on jakimś cudem zdjął mój pancerz. W 2018roku zmarł mój wieloletni partner, nagle i odkryłam jego zdrady. Byłam właściwie bez wartości i entuzjazmu na nową relację. On wiedział, że jestem połamana i wrażliwa, obiecywał, że mnie nie skrzywdzi i da szczęście, ja mu chciałam dać to samo. Z mojej strony nic po powrocie nie zmieniło się, ale czułam, że u niego tak i ostrzegał mnie przed tym.

A później ten brak zainteresowania, brak walki z jego strony. Próba randki ze swoją ex, zaledwie po 2 tygodniach od tej rozpoczęcia złej atmosfery.

Widzę swoje błędy, ale chyba on nie do końca był fair....

Ehhhh... nadal żyjesz w bajce. Jak ja „lubię” czytać te „paradoksy” wyssane z palca mające na celu zafałszować obraz. Do rzeczy. Promission nikt Ci niczego nie zdejmował bo nikt na świecie nie ma takich magicznych mocy ;-). Sama autorytarnie podjęłaś decyzję o zdjęciu tegoż pancerza bo jak znam życie zaczął zwyczajnie Cię uwierać. Ewentualnie facet „zagrał” na Twojej dawno nieużywanej i zaniedbanej strunie, poczułaś wibracje, zrobiło Ci się ciepło w okolicy serca z promieniowaniem do duszy i..... wyłączyłaś głowę. Wolno Ci. Jesteś dorosła. Ja uważam, że sytuacja jest kopalnią wiedzy o Tobie. Zamiast złorzeczyć i biec w stronę poczucia winy i wewnętrznych połajanek zatrzymaj się i spójrz w głąb siebie. Ta sytuacja będzie dokładnie taka jaki zrobisz z niej pożytek. Pokazuje ile masz niespełnionych potrzeb. Pokazuje jak uczciwa i zaangażowana być potrafisz. Pokazuje jak dużo emocji w sobie nosisz. Pokazuje Twoją odwagę w zaufaniu drugiemu człowiekowi na tyle by powierzyć mu własne intymności skrzętnie przed światem chowane. I wiele wiele innych prawd o Tobie pokazuje. Ten tam pożalsięboże chłopczyk w tej całej historii oprócz zawiedzionych nadziei jest jedynie bodźcem/stymulantem tego co w Tobie zalega i czego jesteś spragniona. Wyjdź z tej historii bogatsza, bogatsza o wiedzę kim jesteś i nad czym dobrze byłoby pochylić się w swoim życiu.

Pozdrawiam ciepło
Karolina

57

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
bagienni_k napisał/a:

Pytanie tylko co takiego wielkiego straciłaś? Porównując tak krótką i powierzchowną relację, gdzie było tyle niedomówień, z jakimś dłuższym związkiem i małżeństwem, to zupełnie inny wymiar. Można szczerze żałować czegoś, co było czymś trwałym i zgodnym a w tym przypadku to zwykłe potknięcie o kogoś, kto pomylił się w swoich ocenach. Mogłaś swoją drogą go czymś zniechęcić, może on poczuł się w pewnym stopniu osaczony czy zniesmaczony do tego stopnia, że jego ex wydawała mu się bardziej odpowiednia? Nie wiadomo, grunt, że się skończyło. Trzeba teraz wstać, otrzepać się i iść dalej smile



Tak, wiem. U mnie chyba na poziomie podświadomości, wróciły wspomnienia straty. Tak jak wspomniałam nie całe dwa lata temu zmarł nagle mój narzeczony, po prawie 10 latach bycia ze sobą i okropnie to przeżyłam. Zanurzałam się w poczuciu rozpaczy przez wiele miesięcy, a był on jedyną miłością mojego życia. Dodatkowo po odejściu wyszły na jaw pewne sprawy, związane z tym, że utrzymywał bliski kontakt z wiele młodszą osobą.

Może te sytuacje powodują u mnie jakieś porównanie emocjonalne, stąd ich taki ładunek. Staram się już mniej analizować, ale są lepsze i gorsze momenty. W tych lepszych mówię sobie, że była to pomyłka i grube nieporozumienie, a w tych gorszych że tęsknię, mimo że nie żyliśmy ze sobą jak para.

58

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
karolcia_38 napisał/a:
promission napisał/a:

Bardzo się broniłam przed zaangażowaniem, a on jakimś cudem zdjął mój pancerz. W 2018roku zmarł mój wieloletni partner, nagle i odkryłam jego zdrady. Byłam właściwie bez wartości i entuzjazmu na nową relację. On wiedział, że jestem połamana i wrażliwa, obiecywał, że mnie nie skrzywdzi i da szczęście, ja mu chciałam dać to samo. Z mojej strony nic po powrocie nie zmieniło się, ale czułam, że u niego tak i ostrzegał mnie przed tym.

A później ten brak zainteresowania, brak walki z jego strony. Próba randki ze swoją ex, zaledwie po 2 tygodniach od tej rozpoczęcia złej atmosfery.

Widzę swoje błędy, ale chyba on nie do końca był fair....

Ehhhh... nadal żyjesz w bajce. Jak ja „lubię” czytać te „paradoksy” wyssane z palca mające na celu zafałszować obraz. Do rzeczy. Promission nikt Ci niczego nie zdejmował bo nikt na świecie nie ma takich magicznych mocy ;-). Sama autorytarnie podjęłaś decyzję o zdjęciu tegoż pancerza bo jak znam życie zaczął zwyczajnie Cię uwierać. Ewentualnie facet „zagrał” na Twojej dawno nieużywanej i zaniedbanej strunie, poczułaś wibracje, zrobiło Ci się ciepło w okolicy serca z promieniowaniem do duszy i..... wyłączyłaś głowę. Wolno Ci. Jesteś dorosła. Ja uważam, że sytuacja jest kopalnią wiedzy o Tobie. Zamiast złorzeczyć i biec w stronę poczucia winy i wewnętrznych połajanek zatrzymaj się i spójrz w głąb siebie. Ta sytuacja będzie dokładnie taka jaki zrobisz z niej pożytek. Pokazuje ile masz niespełnionych potrzeb. Pokazuje jak uczciwa i zaangażowana być potrafisz. Pokazuje jak dużo emocji w sobie nosisz. Pokazuje Twoją odwagę w zaufaniu drugiemu człowiekowi na tyle by powierzyć mu własne intymności skrzętnie przed światem chowane. I wiele wiele innych prawd o Tobie pokazuje. Ten tam pożalsięboże chłopczyk w tej całej historii oprócz zawiedzionych nadziei jest jedynie bodźcem/stymulantem tego co w Tobie zalega i czego jesteś spragniona. Wyjdź z tej historii bogatsza, bogatsza o wiedzę kim jesteś i nad czym dobrze byłoby pochylić się w swoim życiu.

Pozdrawiam ciepło
Karolina




Dziękuję Karolina za te słowa, bo jest w nich wiele racji. To prawda, zrobiłam to w sposób świadomy, bo dotarł do mnie i rozbudził to wszystko o czym marzę.
Ja mam taki problem, że patrzę na inne osoby przez pryzmat siebie, a przecież każdy jest inny. To mnie zawsze gubi w uczuciach, bo myślę że skoro ja jestem uczciwa, to dostanę to w 100% z drugiej strony. Kieruję się w życiu absolutną szczerością we wszystkim i zawsze mu powtarzałam, że ma mi mówić kawa na ławę, wszystko bez zbędnego owijania w papierek. Stąd nie mogę zrozumieć, dlaczego nie powiedział mi o tej kobiecie, a jednocześnie wiem dlaczego, chciał uniknąć pytań, problemów, pewnie jakichś oskarżeń, a zrobił to bo czuł, że mógł i miał prawo i jak wspomniał nic mi nie obiecywał i nie był nawet ze mną.
To także rozumiem, taki paradoks.

Strasznie mnie irytuje brak klarowności sytuacji, ale chyba nie mam do tego prawa, skoro on już tyle dni temu powiedział, że nie mam czekać i nic z tego nie będzie. Określił się jasno, a ja dalej jak psychopatka drążyłam temat. Przez swoje zachowanie źle się czuję, nigdy nie chciałam na nikogo naciskać i jestem ostatnią osobą, która cokolwiek wymusza, bo wiem że to tak nie działa.

59 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-04-07 11:53:52)

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Zasady jakimi kierujemy się w życiu są raczej trwałe i im będą trwalsze( przynajmniej w pewnych aspektach) tym lepiej. Czasami jest jednak tak, że właśnie nie mówimy o wszystkim, czy to z obawy przed podejrzeniami czy konsekwencjami, jakie mogą wyniknąć. Co dla nas jest błahe i nieistotne, dla kogoś innego może już być ważne, dlatego milczenie czy ukrywanie prawdy jest wygodniejsze, bo człowiek jest spokojny, jedyne czego chce uniknąć to niepotrzebnych pytań, kłótni i sprzeczek, bo kto zagwarantuje, że na samo wspomnienie o byłym partnerze, czyli wyłożenie kawy na ławę, reakcja nie będzie za ostra? Il razy tutaj były przytaczane historie, gdzie nawet sporadyczny kontakt z byłym partnerem na stopie koleżeńskiej czy służbowej wywoływał zazdrość i podejrzenia? Nie wiem, może się dziwnymi ludźmi otaczam, ale jakoś takiego zjawiska nie zaobserwowałem. W każdym razie pewne zasady porozumienia powinny być wypracowane, ale właśnie u kogoś, kogo łączy coś bliższego. Im dłużej się poznajemy, tym większa szansa, że jednak coś nas  w tej osobie zachwyci i zdecydujemy się z nią związać na dłużej. Jednak ciężko oczekiwać po krótkotrwałej relacji wielkich deklaracji i oddania.
Dlatego sytuacja jest właśnie klarowna w Twoim przypadku, skoro twierdzisz, że sam jasno się określił, komunikując wyraźnie na koniec, że nie chce dalszego kontaktu.

60

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
bagienni_k napisał/a:

Zasady jakimi kierujemy się w życiu są raczej trwałe i im będą trwalsze( przynajmniej w pewnych aspektach) tym lepiej. Czasami jest jednak tak, że właśnie nie mówimy o wszystkim, czy to z obawy przed podejrzeniami czy konsekwencjami, jakie mogą wyniknąć. Co dla nas jest błahe i nieistotne, dla kogoś innego może już być ważne, dlatego milczenie czy ukrywanie prawdy jest wygodniejsze, bo człowiek jest spokojny, jedyne czego chce uniknąć to niepotrzebnych pytań, kłótni i sprzeczek, bo kto zagwarantuje, że na samo wspomnienie o byłym partnerze, czyli wyłożenie kawy na ławę, reakcja nie będzie za ostra? Il razy tutaj były przytaczane historie, gdzie nawet sporadyczny kontakt z byłym partnerem na stopie koleżeńskiej czy służbowej wywoływał zazdrość i podejrzenia? Nie wiem, może się dziwnymi ludźmi otaczam, ale jakoś takiego zjawiska nie zaobserwowałem. W każdym razie pewne zasady porozumienia powinny być wypracowane, ale właśnie u kogoś, kogo łączy coś bliższego. Im dłużej się poznajemy, tym większa szansa, że jednak coś nas  w tej osobie zachwyci i zdecydujemy się z nią związać na dłużej. Jednak ciężko oczekiwać po krótkotrwałej relacji wielkich deklaracji i oddania.
Dlatego sytuacja jest właśnie klarowna w Twoim przypadku, skoro twierdzisz, że sam jasno się określił, komunikując wyraźnie na koniec, że nie chce dalszego kontaktu.


Myślę, że jakby w trakcie spotkania na żywo ostatnim razem, przyznał że kogoś ma w głowie, to poskutkowałoby lepiej, albo jakby usiadł spokojnie i porozmawiał ze mną jak z człowiekiem, któremu pokazywał przez wiele miesięcy, że jest wiele wart też byłoby inaczej. To są jednak tylko moje oczekiwania i wyobrażenia, każdy postępuje w sposób w jaki uznaje za słuszny.

Mnie nie boli, że on z kimś się teraz spotyka, albo będzie spotykał. Boli to, że w tak krótkim czasie stałam się zbędna i problemem, że tak szybko potrafił wyjść z inicjatywą do innej kobiety. Nie wiem czy mam prawo się tak czuć, ale nie zmienię tego.

61

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Słuchaj, za bardzo to wszystko teraz rozkminiasz i analizujesz. Zakochałaś się w wyobrażeniu mężczyzny, nie w mężczyźnie. też kiedyś miałam takie relacje, potrafiłam z kimś rozmawiać przez telefon/internet godzinami, a potem okazywało się, że całej tej magii na spotkaniu nie i w życiu codziennym nie jesteśmy w stanie razem funkcjonować. Skup się na pracy i na sobie teraz, żebyś za jakiś czas jak będziesz gotowa nie popełnić znów tych samych błędów.

62

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
Rising_Sun napisał/a:

Słuchaj, za bardzo to wszystko teraz rozkminiasz i analizujesz. Zakochałaś się w wyobrażeniu mężczyzny, nie w mężczyźnie. też kiedyś miałam takie relacje, potrafiłam z kimś rozmawiać przez telefon/internet godzinami, a potem okazywało się, że całej tej magii na spotkaniu nie i w życiu codziennym nie jesteśmy w stanie razem funkcjonować. Skup się na pracy i na sobie teraz, żebyś za jakiś czas jak będziesz gotowa nie popełnić znów tych samych błędów.

To prawda, za bardzo. Zawsze wszystko analizuję, rozmyślam i odczuwam.
Potrafię rozłożyć dany problem na czynniki pierwsze i doszukiwać się drugiego dna, co często prowadzi do pogłębienia złego stanu niż wyjścia na prostą.

Muszę zaakceptować fakt, że on nie chce, nie chciał mnie już dwa tygodnie temu, zrobiłam z uczuć do niego z siebie idiotkę prosząc o rozmowę i zamknąć to.

63

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Akurat uporczywe rozkminianie czy analizowanie to Wasza wizytówka tongue, więc to nic nowego.

Fakt jest taki, że za często ludzie idealizują kogoś zbyt szybko i powierzchownie. Popadają w zachwyt nad czymś, co jest jedynie wyśnionym wyobrażeniem, idealną wizją, która się rozpada w zderzeniu z rzeczywistością. Czy nie jest dużo gorzej, kiedy ktoś kogoś porzuca po kilku-, kilkunastu czy więcej latach wspólnego życia? Kiedy niby ludzie się tak dobrze znają, że potrafią stawić czoła wszystkim trudom a tu nagle ciach, koniec.

64

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.
bagienni_k napisał/a:

Akurat uporczywe rozkminianie czy analizowanie to Wasza wizytówka tongue, więc to nic nowego.

Fakt jest taki, że za często ludzie idealizują kogoś zbyt szybko i powierzchownie. Popadają w zachwyt nad czymś, co jest jedynie wyśnionym wyobrażeniem, idealną wizją, która się rozpada w zderzeniu z rzeczywistością. Czy nie jest dużo gorzej, kiedy ktoś kogoś porzuca po kilku-, kilkunastu czy więcej latach wspólnego życia? Kiedy niby ludzie się tak dobrze znają, że potrafią stawić czoła wszystkim trudom a tu nagle ciach, koniec.


Jeśli kobiety tak mają, to ja mam razy dwa smile

Oczywiście, że jest gorzej, gdy wszystko się rozpada po kilku latach.
Pewnie jestem niepoważna, że tęsknię za nim i za tym wyobrażeniem. To tylko pokazuje czego mi brakuje w życiu i jak mocno tego pragnę, czyli ciepła drugiej osoby.

65

Odp: Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Skoro tak bardzo tego potrzebujesz, to czy nie warto trochę inaczej zainwestować w taką znajomość?
Chodzi mi głównie o relację opartą na rzeczywistym kontakcie a nie głównie rozmowach przez Internet. W sieci wybór jest duży, i zawsze ktoś może stwierdzić, że "na pewno znajdzie się jeszcze lepszy kandydat".
A jak od początku się kogoś bliżej pozna, mając z nim regularny kontakt, to masz lepszy wgląd w drugą osobę, inwestujesz w nią więcej i ostrożniej do niej podchodzisz. MOże nie warto po prostu pragnąc wszystkiego tak szybko i tak od razu? Za to powoli budować więź z drugim człowiekiem i się przed nim otwierać. Zmorą naszych czasów jest to, żę żyjemy za szybko i za szybko chcemy dostawać wszytko to, co sobie zażyczymy.

Posty [ 1 do 65 z 221 ]

Strony 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zmiana życia dla partnera i koniec jego miłości.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024