Dzis właśnie dowiedzilam sie o śmierci mojego kogoś bliskiego. Był całkiem młody, mial niespełna 45 lat i był mężem mojej rodzonej siostry. mieszkają w Australii. Nie lączyło mnie zbyt wiele z siostrą, rozdzielono nas kiedy byłyśmy bardzo małe. Trafiłyśmy do różnych rodzin zastępczych, a kiedy nas "zebrano" niewiele miałyśmy sobie do powiedzenia, byłysmy sobie prawie obce.
Ja przeżyłam gehennę, molestowanie, gwałt i różne rzeczy o których nawet nie chcę sobie przypominać. Moja siostra, choć młodsza trafiła lepiej. Bardzo lubiłam jej męża, choć nie utrzymywalyśmy kontaktów. Mnie wystarczylo, że była szczęsliwa i nic jej nie brakowało. Wlaśnie się dowiedziałam, że szwagier nie zyje a siostra nawet nie powiadomiła mnie o jego śmierci. Selavi Mam dzisiaj kompletnego doła i płaczę.