Sama nie wiem, nie rozumiem mojego życia. Obecnie leczę się na ciężką depresję z nieudaną próbą samobójczą. Mam 50 lat. Całe życie chciałam tylko akceptacji. Mojej mamy, męża. A tu co. Siostra o rok starsza idealna, czerwony pasek na świadectwie. Najstarsza mądra ukochana córeczka mamusi. A ja ta druga. Nie pamiętam że mama mówi do mnie że mnie kocha, nigdy nie zauważyła coś dobrego u mnie, ale złe rzeczy owszem, siostra czerwony pasek a ja odwrotnie same niedostatecznie. Wyszłam za mąż. Mam dwóch wspaniałych synów. A dla męża, to inne są mądre, inteligentne i mają charakter a ja. Jak przyjechała karetka po mnie, bo jeszcze byłam przytomna. Przedstawiłam się imieniem Nikt. Mam 51 lat. Przegrałam życie. Terapia, antydepresanty są. Długa droga przedemną.
Wiem, teraz ci ciężko ale zapamiętaj jedno
Nie jesteś nikt - nikt to ten, kto tak o Tobie myśli.
Nie buduj poczucia własnej wartości na opinii innych a już na pewno nie na kimś kto cię nie docenia.
Męża postaw do pionu, jak mu żona nie pasi to wypad.
Rodziny się nie wybiera więc musisz to zaakceptować.
Nie wytłumaczę Ci tego, bo w głowie mi się nie mieści jak można wyróżniać swoje dzieci. Ale z życia wiem że tak jest, w mojej rodzinie również.