Czy to jest toksyczny człowiek, związek? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy to jest toksyczny człowiek, związek?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 29 ]

Temat: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?

Witam,
Proszę pomóżcie bo już sama nie wiem, czy to ja jestem wariatką czy on wariatem. Jesteśmy razem rok.

Na początku byłam nim zachwycona; codzienny kontakt, randki, pomoc we wszystkim, uprzejmy, kulturalny, wyrozumiały; czułam, że mu zależy, że mu się podobam. Powiedziałam mu na początku znajomości, że jedyne czego w życiu żałuje, to to, że nie odeszłam od mężczyzny z głęboką depresją, bo bardzo na tym ucierpiałam. I nigdy tego nie powtórzę. Pierwsza sytuacja, która zapaliła mi lampkę była po 3 miesiącach znajomości, gdy wyjechaliśmy na Sylwestra, z inną parą, za granicę. Pod wpływem alkoholu zaczął się mnie czepiać, że za bardzo śmieje się z żartów jego kolegi. Nie chciałam robić afery więc zaczęłam zachowywać się tak jak ode mnie oczekiwał. Po godzinie 24 dostałam życzenia od starego znajomego, skierowane również do niego. Podziękowałam wstawiając na koniec emotikonę z całusem albo serduszkiem, i zrobił taką aferę, że do tej pory się wstydzę przed tymi znajomymi. Widzieli i słyszeli  o wiele za dużo. Przez parę godzin chciałam załagodzić sytuację, wyjaśnić. Nad ranem to już choćby po to, by on choć trochę wypoczął bo czekała nas długa podróż a on miał być kierowcą. Wykrzyczał mi wtedy, że ma depresje. Zrozumiałam w mig jego zachowanie. Podczas sylwestra i wcześniej, gdyż bardzo potrzebował zapewnień od mnie, że on mi się też podoba. Był często zdenerwowany, niespokojny, często przepraszał za błahostki. Trochę to było irytujące, ale skończyło się gdy pokazałam, że mi też zależy.

W czasie związku co najmniej raz w tygodniu, mówił mi co robię źle, i czego ode mnie oczekuje:
1. mam nie mówić nic o facetach, nie opowiadać o żadnym, czy to kolega, sąsiad, szef.
2. nie mogę przebywać w towarzystwie gdzie jest jakiś facet; u mnie w domu też nie może żaden meżczyzna przebywać, np stolarz, hydraulik itp
3. mam nie mówić o pracy, go to nie interesuje
4. mam najlepiej o nikim nie mówić, bo go inni ludzie nie interesują
5. życzy sobie tylko rozmów na poziomie, o nauce, muzyce, filmie
6. nie lubi cebuli, pod żadnym pozorem nie mogę jej dodawać do jedzenia
7. mam nie mówić, jak coś nieprzyjemnego mi się w pracy stało, bo to jest marudzenie, a on nie będzie mnie pocieszał,
8. mam mówić mu tylko pozytywne rzeczy
9. oczekuje komplementów na swój temat, głaskania po główce, przytulania

Gdy tego nie ma i gdy robię coś wg niego nie tak jak on tego oczekuje - focha się. Często nawet nie wiem co nie tak zrobiłam, i gdy pytam, odpowiada mi, że powinnam sama wiedzieć, żebym pomyślała o co może chodzić, bo on mi mówił co lubi a co nie. A jak w końcu sam powie o co się focha to jestem wg niego nierozumną istotą i głupią bo trzeba mi ciągle powtarzać... Do tego w ogóle o nim nie myślę, skoro robię te rzeczy, których nie lubi, bądź nie dostaje tego, czego oczekuje. To go dołuje, i przez to mu się depresja pogłębia. Gdy staram się naprawić atmosferę, też źle bo nie umiem wg niego postępować z osobą z depresją.

Z tą jego depresją to jest tak, że na początku związku zapewniał mnie, że on to kontroluje, że nie czuje, że jest chory, bierze leki i w ogole o tym nie pamięta, że to ma. I żebym się tym zupełnie nie przejmowała.  Teraz są okresy gdy mu się nasila depresja, proszę go o to by poszedl do lekarza, brał leki. On nie chce, focha się, że to nie moja sprawa, że mam mu dać spokój, ale jednocześnie mam go traktować jak chorego i chodzić wokół na paluszkach.

Z jednej strony rozumiem, że on ma jasne oczekiwania, staram się zawsze brać pod uwagę co lubi a co nie. Robić tak jak on chce, albo przynajmniej tak jak mi się wydaję, że by chciał. Jednak gubię się i czuję się jak wariatka bo:
ad. 1. przykro, gdy nie mogę powiedzieć niczego o swoim bracie, tacie, szefie i znajomych
ad. 2. sam mi nie pomoże naprawić kranu, czy cos przekręcić; gdy byli stolarze, hydraulik itp musial siedzieć u mnie z nosem w laptopie, nawet nie zainteresował się ich robotą.
ad. 3. sam codziennie dzwoni do mnie po wyjściu z pracy i przez całą drogę do domu opowiada mi o niej. Gdy ja zmieniłam prace i chcialam mu opowiedzieć o swoich wrażeniach, był foch.
ad. 4. sam często mi opowiada o ludziach, których poznał, z którymi rozmawiał
ad. 5. uzasadnia to tym, że w pracy ma ludzi prostych i non stop musi słuchać ich durnych rozmów, np o dzieciach, brakuje mu rozmów z profesorami (odeszli z jego pracy) i oczekuje ode mnie takich rozmów, przy czym nigdy sam ich nie zaczął. W ogóle najlepiej nie rozmawiać bo on jest zmęczony po pracy.
ad. 6. jego ulubione dania to ryba po grecku i szakszuka
ad. 7. wg niego, gdy ktoś marudzi na pracę, jest nikim dla niego, bo taki ktoś stoi w miejscu, nic nie robi ze swoim życiem. Mi jest przykro, gdy nie mogę powiedzieć o tym, że coś w pracy mi się nie udało, albo że szef premie obciął. Bo to jest marudzenie, a on nie chce słuchać o tym, nie podoba mi się praca - zmień.
ad. 8. wszystko co mówię , tak po prostu inforamcyjnie, np smsa  "dziś dłużej musze zostać w pracy", odbiera jako coś negatywnego, nawet gdy się śmieje sama z siebie "np ale ze mnie ChPD- spaliłam już 4 ostatni garnek ;p , odbiera to jako marudzenie. Ciężko mi to zrozumieć.
ad. 9. Wg niego, za mało się staram, za mało się przytulam sama z siebie, gdy tłumaczę mu, że przecież nie miałam nawet jak bo to robiłam nam jajecznice, bo to zmywałam po obiedzie itp, że np gdy jestem na zakupach to o nim myślę, często mu kupuje rzeczy, jedzenie które lubi, itp itp. To mi wypala, że on takich rzeczy nie potrzebuje.

Czuję, że on ma podwójne standardy, dla mnie i dla siebie. We mnie już powoli pęka wszystko. Nie wiem co robić. Bo gdy się nie czepia i nie focha jest wszystko idealnie.
Opowiem jeszcze sytuacje z ostatniego tygodnia.

Bylismy na wyjeździe, z mojej inicjatywy. Mamy oboje teraz w okresie świątecznym wolne, a mieliśmy już dawno gdzieś wyjechać więc zaproponowałam wycieczkę. On ok, ustalimy to wieczorem. Więc ja do wieczora przeglądałam oferty hoteli, atrakcje, pomysły na wyjazd, to góry, to morze, to mazury. Gdy przyjechał zaczęłam rozmowę, że szukałam miejsc i najlepiej będzie jak wyjedziemy w tym okresie od 26-30. 12 bo w innych termianch nie ma nigdzie miejsc. On na to "aha to mamy jechac aby jechac, malomiasteczkowe myslenie, nie wazne gdzie, aby hej do przodu". Nawet nie zdążyłam przedstawić propozycji wyjazdu. Skończyłam temat. Bo było mi przykro, że zostałam zaatakowana zanim dokończyłam zdanie. Więc on dalej: i co myslisz teraz, ze nie chcę nigdzie jechać?". Odpowiedziałam, że chyba na to wychodzi, bo nie rozumiem skąd ta złość i atak, sam powiedziałes mi rano, że razem obgadamy ten wyjazd, a wychodzi na to, że powinnam już mieć cały plan, wraz z zarezerwowanym hotelem. Pokrzyczał, jak to ja nic nie rozumiem, itp itp, i pojechał do domu bo "dziś już się nie dogadamy". Gdy dojechał do domu, zaczął mi pisać, że przeprasza, że wyjedziemy na pewno, i że może do lublina. I takim sposobem udaliśmy się do Lublina, było wszystko ok. Aż jednego ranka, gdy leżeliśmy jeszcze w łożku, dostałam smsa od mamy z prośbą o opłacenie fv o ktorej zapomniała a nie umie przez internet i od szefa, czy czytam maile, że potrzebuje informacji kiedy klient dostanie pliki od nas. Więc zapłaciłam fv, odpisałam mamie i szefowi. Zajeło mi to maks 8 min. On wybiegł z sypialni i już czuję, że foch. Siedział przez 3 godziny z nosem w laptopie. Zrobiłam jajecznice, zjadł. Ale nawet na mnie nie patrzył, odpowiadał półśłówkami. Pytam, czy coś sie stało? "nic, odczep się". Czułam jakbym znów zrobiła coś złego, ale nie wiedziałam co. W końcu wydusił, że może powinnam szefa zapytać...no i przez cały dzień sluchałam, jaka jestem nierozumna, że o nim nie myślę, bo mogłam 15 min później odpisać szefowi, jak on pójdzie pod prysznic, by tego nie widzieć. Gdy tłumaczyłam, że to było jedynie 8 min w ciagu całego wyjazdu gdzie w ogóle miałam telefon w ręku i za jednym zamachem odpisałam wszystkim by mieć spokój, to on "ze ta rozmowa idzie do nikąd bo ja używam tylko "bo, ale" i zaprzeczam jego słowom, zamiast załagodzić sytuację i przyjąć do siebie, że zjebałam.

Dziś sylwester. O sylwestrze próbowałam z nim rozmawiać juz ponad miesiąc temu a nawet dwa, dając różne propozycje, pytając czy on może też ma jakiś pomyśl. Odpowiedział, że jest jeszcze czas i on nie ma na to czasu, i chęci by teraz o sylwestrze myśleć. Nie naciskałam. Odpuściłam temat. Wczoraj zaczęłam temat mówiąc, że jeżeli z jego kolegą nie wypali to może zrobimy sobie wieczór sushi, odburknął, że przecież z kolegą sie umowił i zebym dała spokoj. Dzis do mnie napisał o 13, że kolega nie chce robić u siebie sylwestra, on tez nie moze bo mieszka z rodzicami, którzy robią u siebie imprezę i że może u mnie. Napisałam że ok, mozemy u mnie. Pomyślmy co do jedzenia zrobimy. I cisza... po godzinie dzwonie, słysze po tonie, że foch. Pytam co się stało, a on, że jest taki zmęczony, że musi ciągle podejmować decyzje i wymyślać... że na wyjezdzie ciągle (moim zdaniem nie) wymyślał co bedziemy robić i teraz też ma wymyśleć co bedziemy jesć na sylwestrze. Zrobiło mi się przykro, bo zupełnie nie to miałam na myśli. Choć po tych słowach przyszło mi na myśl, że to nie fair, że nawet nie zaproponował pomocy przy oraganizacji sylwestra. Zakupy, wniesienie stołu itp itp. On chce przyjść na gotowe i już. Okazało się, że jego kolega wraz z partnerką nie chca z nami sylwestra spędzać, więc pytam go "to co przyjedziesz do mnie i sobie posiedzimy razem?" milczenie i westchnienie w słuchawce "ty nic nie rozumiesz...." chciałem byś powiedziała o której mam przyjechać a nie pytać o to czy będę. Więc powiedziałam, że ok to bądź o 19. I chciałam skończyć rozmowę, bo było mi zwyczajnie przykro i już miałam dość. To on ciągnał temat, że on już nie wie jak do mnie mówić bym rozumiała itp itp. Odpowiedziałam, że nie mam siły i chęci dziś o tym rozmawiać i widzimy sie o 19 (zachowałam się tak jak on, gdy ja chciałam czasem na jakiś temat porozmawiać) skrytykował to i sie pożegnał. I się już nie odzywa. Jestem pewna, że przyjedzie z pustymi rękami, z oczekiwaniami fajnej zabawy i rozrywki, którą mam mu zapewnić. Chyba, że w ogóle nie przyjedzie po powie, że źle się psychicznie przeze mnie czuje, bo miał dobry humor a ja mu zepsułam i bedzie chciał z rodzicami posiedzieć. I to obstawiam za bardzo prawdopodobne bo mam obecnie okres i opryszczkę na ustach, i trzyma się metr ode mnie, więc przytulania, pocałunków i seksu nie będzie.

Czy to ze mną jest coś nie tak, czy z nim? Czy faktycznie przesadzam? Jest mi często smutno przez jego zachowanie, i wcześniej mu o tym wprost mówiłam, teraz nie, bo gdy mówiłam o tym, że przykro mi, przez to jak do mnie i co mówi, i ze przesadza w swoich osądach, że nie slucha tego co ja mam do powiedzenia, to był zły, że jak mogę go wpędzać w poczucie winy, ze to on ma depresje i że zamiast mu przytakiwać to z nim "walczę".

Mamy po 31 lat. Ja od ponad 10 mieszkam sama i się sama utrzymuję. On mieszka z rodzicami, pracuje na etacie i miał swoją działalność ale narobił zaległości w zusie i usie i zawiesił. Żeby papiery nie przyszły do jego pracy to w ogóle by się tym nie przejął. Ale szef się wkurzył bo przez jego olewanie, i firma musiała 10 tysiecy zapłacic.  A dlaczego " bo mu się nie chciało otwierać listów z urzędu by sobie humoru nie psuć". To ja często musze mu przypominać o tym, że musi coś zrobić, to wizyte u lekarza, fryzjera, to z tym zeby wkoncu te listy otworzył. Gdy proszę o pomoć to zawsze się chętnie zgadza, jednak gdy przychodzi co do czego to o tym nie pamięta. Po stłuczce, którą miałam na jego osiedlu gdy wracałam z pracy o 22, nie chciał przyjechać bo już spał. Czuję, że sama wszystko muszę ogarniać bo on o niczym nie pomyśli. A jak mu powiem to i tak zapomni. Miał wczoraj mój samochod zaprowadzić ze mną do mechanika, pojechał na ryby na cały dzień. Nic nie powiedziałam, bo uznałam, że i tak obroci to przeciw mnie, więc sama pojechałam do mechanika i wróciłam mpkami. Gdy powiem potem ile za tego mechanika zapłaciłam to pewnie powie "oj kotek, oszukał cie, mowilem, zebym to ja pojechał" i foch dlaczego nie przypomniałam... Mówi, że mnie kocha i że mu zależy, choć mam wrażenie, że tylko wtedy gdy ma jakieś wyrzuty sumienia. Np wczoraj, przyjechał tylko na 30 min, obejrzał odcinek swojego serialu i powiedzial, jade kotek do domu bo chce mi sie na gitarze pograć. Wieczorem przed snem napisal, ze mnie kocha. Nie czuję, że to szczere, że z jego strony to nie miłość, że on nie wie co to miłość. Nie wiem, jestem strasznie pogubiona w tym wszystkim. Czuje się jak wariatka. Czy jestem w toksycznym, patologicznym związku? Mimo, że nie ma bójek, wyzwisk itp?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?

Stara, ten człowiek ma zaburzenia osobowości i jesteś na najlepszej drodze do stania się popychadłem. Jego zachowania są kompletnie nie do zaakceptowania. Uciekaj.

3 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2019-12-31 19:00:33)

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?
QueenOfWinter napisał/a:

(...) Czy jestem w toksycznym, patologicznym związku? Mimo, że nie ma bójek, wyzwisk itp?

Tak. Jesteś w toksyczny związku.


***
Wpisz w wyszukiwarkę hasło "przemoc domowa", jako jedna z pierwszych stron pokaże się 'Niebieska Linia', otwórz ją i dokładnie przeczytaj. Pan stosuje wobec Ciebie przemoc psychiczną.

4

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?

Nie muszą być bójki i wyzwiska, aby związek byl toksyczny.  Będziesz nie tylko popychadłem. Wiecznie będzie odgadywać co pan chce, zrobisz coś nie po myśli pana i już foch. A co jest po myśli pana, to pan nawet sam nie wie.
Ja natomiast nie muszę odgadywać, że za jakiś czas będziesz brała prochy uspokajające... coraz mocniejsze, a na końcu psychoterapie.
Na serio nie wiesz co zrobić?

5

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?

Uciekaj i to już. Toż to klasyczny psychopata i manipulant.

6

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?
QueenOfWinter napisał/a:

W czasie związku co najmniej raz w tygodniu, mówił mi co robię źle, i czego ode mnie oczekuje:
1. mam nie mówić nic o facetach, nie opowiadać o żadnym, czy to kolega, sąsiad, szef.
2. nie mogę przebywać w towarzystwie gdzie jest jakiś facet; u mnie w domu też nie może żaden meżczyzna przebywać, np stolarz, hydraulik itp
3. mam nie mówić o pracy, go to nie interesuje
4. mam najlepiej o nikim nie mówić, bo go inni ludzie nie interesują
5. życzy sobie tylko rozmów na poziomie, o nauce, muzyce, filmie
6. nie lubi cebuli, pod żadnym pozorem nie mogę jej dodawać do jedzenia
7. mam nie mówić, jak coś nieprzyjemnego mi się w pracy stało, bo to jest marudzenie, a on nie będzie mnie pocieszał,
8. mam mówić mu tylko pozytywne rzeczy
9. oczekuje komplementów na swój temat, głaskania po główce, przytulania

Nie wiem, czy się śmiać czy płakać...

Ten facet jest nienormalny. Jeden z ciekawszych przypadków na tym forum, ekstremalny - a Ty się pytasz, czy to toksyk. Co on musiałby robić, żebyś pozbyła się tych wątpliwości? yikes

7

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?

To nie toksyk, to psycho- i socjopata.

8

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?
IsaBella77 napisał/a:

To nie toksyk, to psycho- i socjopata.

Aaa, to wszystko zmienia. Jak psychopata, a nie toksyk, to niech będzie, można mu darować.

9

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?

co ty z nim jeszcze robisz? masz odgadywać zdanie pana i władcy i nieważne,że po ustaleniach pan zmieni nagle decyzje, ty się masz domysleć a w ogole zła kobieta jesteś.  No i zapewne będziesz go zdradzala z panem hydraulikiem, choć gdyby byl konsekwentny, to sam powinien ci tę cieknąca rure naprawić i samemu pólki poprzykręcać, skoro go draznią obcy faceci kolo ciebie.   Facet ma podwojne standardy, dla siebie oczekuje atencji , uwagi i wsparcia, ty tego wg. niego nie potrzebujesz. A cokolwiek MOŻESZ w tym związku, co nie jest bezpośrednio skierowane do pana, i coś co nie jest dla niego?

Dobrze ,że sie pytasz, bo to znaczy,że zaczynasz rozumiec, że wpadlaś jak sliwka w kompot. lepiej nie bedzie, bo jak zaczniesz z nim rozmawiac, to pan albo będzie atakował, albo przyzna ci rację i dalej będzie robil po swojemu. Nie daj boże miec z takim dziecko  .

10

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?
CatLady napisał/a:
IsaBella77 napisał/a:

To nie toksyk, to psycho- i socjopata.

Aaa, to wszystko zmienia. Jak psychopata, a nie toksyk, to niech będzie, można mu darować.

?? Jestem pod ogromnym wrażeniem, jak wielkiej nadinterpretacji i przekształcenia mojej wypowiedzi dokonałaś.
Szkoda tylko, że cały wysiłek na nic, ponieważ nigdzie nie napisałam, że można mu cokolwiek darować.

O ile dla toksyka jest nadzieja terapeutyczna, jeśli sam dojdzie do tego, że ma problem i zechce zwrócić się po pomoc - o tyle niestety socjopata i psychopata, to przypadek beznadziejny, nie rokujący pod żadnym pozorem, a jedyne co można z nim zrobić, to opuścić go jak najprędzej i dobrze zatrzeć za sobą ślady.
To by było na tyle o tym darowaniu.

11

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?

Czy z Tobą jest coś nie tak? Owszem, jesteś zmanipulowana do granic możliwości przez faceta, który poza toksycznym zachowaniem nie oferuje Ci kompletnie NIC. Po co z nim jesteś? Przecież niedługo już nie będzie Ci wolno oddychać w jego obecności.
Tak nisko się cenisz, że potrzebujesz związku z kimś takim? Pamiętaj, że lata lecą. Szkoda czasu i nerwów.
Poszukaj pomocy terapeutycznej dla siebie i odejdź od tego człowieka jak najszybciej.

12

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?

Koles jest niebezpieczny.
To, ze kiedy nie ma focha jest idealnie?
Klasyk.
Chyba zdajesz sobie sprawe, ze prawie zawsze tak postepuja tacy ludzie?
To dziala tak.
Facet stosuje przemoc psychiczna, facet jest TYPOWYM abuserem.
Zachowuje sie wspaniale i idealnie.
Pozniej strzela focha o byle co.
Dlaczego? Zebys Ty miala cel.
Ten cel to bedzie wrocic do stanu idealnego.
Zeby byc w stym stanie musisz zrobic wszystko czego on chce.
I tak w kolo.
W ten sposob tacy ludzie sobie wlasnie trzymaja ofiary.

Jezeli in przy okazji krytykuje Cie to stara sie sprawic bys nie wierzyla wlasnym zmyslom. Co znaczy, ze bedziesz kwestionowac czy on naprawde zachowuje sie zle czy Ty przesadzasz.

Jesli z nim zostaniesz to bedziesz pedzic w kolo do tego idealnego stanu. On bedzie Ci wydzielal tego czasu mniej i mniej. On Ciebie trenuje jak psa.
Zostaw go i tyle.

Jak Ty to opisujesz to wiesz co widze?
Widze drabine. Koles siedzi na samym dole w bagnie jak jakas kreatura. Jest brzydki i slaby.
Ty jestes na kilku szczebach wyzej. Nie masz twarzy zwroconej w jego strone.
Nie widzisz jak on naprawde wyglada. Widzisz tylko opis, ktory on Ci wciska. Ty zapatrzona w to jak on sie przedstawia nie widzisz nawet, ze on Cie za spodnice juz sciaga w dol. Do bagna.
Co powinnas zrobic to odwrocic sie i zobaczyc go jakim jest. I kopnac go obcasem w twarz.

Ty wcale nie wiesz kim on jest. Jak brzydki jest, slaby i nikczemny. On Ci daje tyle zadan, ze nie masz czasu go zobaczyc.

13

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?

QueenOfWinter, kilkukrotnie zaglądałaś na forum. Do jakich wniosków doszłaś?




Mieszane uczucia wzbudza widok moich sformułowań przyjętych przez innych jako własne.

14

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?

Na szczęście nie jestem od niego uzależniona. Od początku bardzo uważnie mu się przyglądałam, byłam ostrożna i nadal jestem. Nieco spowalniałam związek i nadal to robię. Jakbym czuła podskórnie, że on nie pokazuje mi swojego prawdziwego siebie i czekam aż pokaże cały swój wachlarz zachowań. Na wiele rzeczy z jego strony sobie nie pozwalam. Kończę dyskusję gdy zaczyna mówić o mnie przykre rzeczy niezgodne z prawdą. Często to siebie i swoje potrzeby stawiam na pierwszym miejscu. Nawet jeśli ma się fochać przez tydzień (bo nie napisałam mu smsa na dobranoc i nie rozumie tego, że po prostu zasnęłam; wg niego, da się wyczuć moment, w którym się zasypia i można jeszcze wysłać smsa ...)

Go to chyba denerwuje, bo jakies 2 tygodnie temu, gdy zapomniałam mu wysłać "specjalnego zaproszenia" do siebie na czas gdy był u mnie stolarz (choć dobrze wiedział o ktorej i kiedy będzie i umówiliśmy się, ze ma przyjechać tego dnia już z tydzień wcześniej) to się wkurzył, że zapominam o jego potrzebach itp. Wysłał mi smsa o treści: zamiast przemyśleć i się zreflektować to ty swoje, bo podświadomie nie czujesz ze ja to ten na zawsze, bo chcesz sobie zostawić furtkę bezpieczeństwa i po prostu móc tak robić jak ty chcesz bez refleksji nade mną. Bo nie wierzysz, tak w 100% że nawet jęsli się mnie posłuchasz to będzie lepiej. Bo po prostu nie chcesz".
Po takim smsie coś we mnie zaczęło pękać, dochodzić, że on próbuje mnie własnie wytresować pod siebie. Czuję coraz większą złość i normalnie już dawno bym powiedziała mu co myślę na temat jego oczekiwań i ich egzekwowania. Tylko nie mam odwagi, nie wiem czego się boję. Mam w głowie to, że on ma tą depresję, że miał problemy w pracy a u ojca podejrzewali raka. Wszystko to sobie na mnie odbijał. Po czym oczywiście przepraszał i prosił o to bym go przez to nie skreślała i dała czas a będzie idealnie.

Wczoraj przyjechał, oglądaliśmy filmy, byliśmy na pokazie fajerwerków. Było niby ok, jednak czułam, że znów ma jakiegoś focha. Wówczas nie patrzy wtedy na mnie jak mi odpowiada, czy coś mówi. Gdy dostałam informację od dobrego znajomego, że dziś ma im się rodzić córka, ucieszyłam się ich szczęściem i mu o tym powiedziałam, to przez zęby szybko między zdaniami wykrzusił "a co mnie to".
Gdy zwróciłam mu bez czepialstwa uwagę, że chyba się uzależnił od forum gitarowego, bo non stop gdy tylko gdzies wychodzę bierze telefon do ręki to "odczep się, powiedziałabyś coś miłego a nie tylko "ale albo się czepiasz". Ja na to w głowie tylko WTF. Nie chcąc sobie samej psuć humoru w takich sytuacjach często nie komentuję, nie brnę, tylko robię swoje dalej. Dlatego też zaczęłam myśleć, że to może i ze mną coś jest nie tak, że może to ja powoduję w nim takie zachowania. Może powinnam zupełnie inaczej się zachowywać w takich sytuacjach. Mam straszny mętlik w głowie.

Jadę dziś do rodziców na kilka dni. Przemyślę na chłodno jak to wszystko rozegrać. Dziękuję Wam za odpowiedzi:) Dużo mi dają. Musi to wszystko jeszcze do mnie dojść.
Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku Wam życzę:)

15

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?

W ciągu pobytu u rodziców zapytaj siebie o przyczyny pozostawania z nim w związku lub jakimkolwiek kontakcie. Dlaczego mimo takich zachowań wobec siebie z nim jesteś? Dlaczego zamiast zerwać - używając Twego zwrotu -  "spowalniasz związek"?
Co musi się stać, by dotarła do Ciebie rzeczywistość?


Przytomności życzę. smile

16

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?

Mam wątpliwą przyjemność znać pewnego gościa, który wręcz chwali się jak to potrafi doskonale manipulować innymi ludźmi. Aż upaja się swoją "wiedzą". Że wie jakich słów, gestów użyć w danej sytuacji itd. I jak czytam ten temat, jakoś nasuwa mi się myśl o nim.
Jako ciekawostkę dodam, że kiedy ujawniłam temu człowiekowi, że doskonale rozpracowuję jego techniki, ucieka w podskokach. Nie uwierzycie w jakie towarzystwo - takich, którzy jego zdaniem nie "kapną się". Ot, samo życie.

17 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-01-01 14:11:38)

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?
QueenOfWinter napisał/a:

Nie chcąc sobie samej psuć humoru w takich sytuacjach często nie komentuję, nie brnę, tylko robię swoje dalej. Dlatego też zaczęłam myśleć, że to może i ze mną coś jest nie tak, że może to ja powoduję w nim takie zachowania. Może powinnam zupełnie inaczej się zachowywać w takich sytuacjach. Mam straszny mętlik w głowie.

Jadę dziś do rodziców na kilka dni. Przemyślę na chłodno jak to wszystko rozegrać. Dziękuję Wam za odpowiedzi:) Dużo mi dają. Musi to wszystko jeszcze do mnie dojść.
Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku Wam życzę:)

Nie zdajesz sobie sprawy, jakie spustoszenie w twojej psychice zrobił ten człowiek do tej pory i wciąż robi. Jeśli nie dopuścisz do dzialania instynktu samozachowawczego i nie zerwiesz wszelkich kontaktów z nim jak najszybciej, poniesiesz fatalne konsekwencje. Możesz w późniejszym życiu mieć traumę, która nie pozwoli ci normalnie funkcjonować w związku, wiele tu na portalu historii dziewczyn po podobnych przejściach.
Skutków jego działania na twoja psychikę nie cofniesz, ale możesz je zminimalizować przez  ucieczke od tego gościa gdzie pieprz rośnie. W tej chwili przechodzisz swoiste "pranie mózgu", które jest  pewnym etapem w przemocy psychicznej. Terminem tym okresla sie szereg zabiegów agresora by zmienić czyjeś przekonania, światopogląd, system wartości i wpłynąć na zmianę  przekonań, zachowań i  postaw w taki sposób, aby osoba manipulowana działała zgodnie z oczekiwaniami manipulatora. W związku opartym na kontroli i podporządkowywaniu za pomocą przymusu, prześladowca staje się najpotężniejszą osobą w życiu ofiary, jej jedynym punktem odniesienia.

Ratuj się i czym prędzej odetnij się od tego gościa, a nawet szukaj wsparcia i pomocy na terapii, bo niewykluczone że poniosłas już wielkie straty, gdyż trwanie w takim związku wskazuje na to. Nie potrafisz, albo nie chcesz postawić zdrowych i bezpiecznych granic, a to już wymaga z twojej strony sporej pracy aby uniknąc tego w przyszlości.

18

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?

W jaki konkretnie sposób spowalniasz ten związek? Skoro nadal się z nim spotykasz, oglądacie filmy, chodzicie na fajerwerki itd. Nadal wysluchujesz jego tyrad i krytyki pod Twoim adresem, padasz ofiarą jego humorów - unikanie kontaktu wzrokowego, fochy, cedzenie przez zęby.

Okłamujesz sama siebie.

19

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?
QueenOfWinter napisał/a:

Nieco spowalniałam związek i nadal to robię. Jakbym czuła podskórnie, że on nie pokazuje mi swojego prawdziwego siebie i czekam aż pokaże cały swój wachlarz zachowań.

Jesteś strasznie przez niego zmanipulowana. Rzeczywistość jedno, Ty piszesz drugie. Mówisz spowalniasz związek - podczas gdy nadskakujesz, proponujesz, załatwiasz, tłumaczysz sięze swoich zachowań, myślisz jak tu go zadowolić. Piszesz, że on nie pokazuje prawdziwego siebie - wszystko już ci pokazał i kręci tobą jak tylko mu się chce.

20

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?

Przypominam stare powiedzenie Do tanga trzeba dwojga..
Nie odbierajmy autorce współudziału w opisanym przedsięwzięciu, gdyby nie jej zgoda bohater wątku mógłby jedynie kręcić swym palcem w bucie, nie nią.

21 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2020-01-01 15:34:53)

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?

Autorka, z Twoim facetem jest cos nie tak i to grubo ale z Toba bardziej. Jego to jeszcze mozna jakos zrozumiec ze mu jest wygodnie bo ma tresowana malpke w Twojej osobie, ktora trzyma dodatkowo na krotciutkiej smyczy i ktora spelnia jego wszystkie zyczenia mimo ze 99% z nich jest aburdalna! Dodatkowo kaze sie non stop domyslac o co chodzi, kaze milczeniem albo obelgami (bo sorry ale on Ci daje non stop do zrozumienia, ze jestes durna niedomyslna baba). Ale tak jak pisze sa ludzie ktorzy lubia tresowac i maja z tego satysfakcje wiec ok jestem w stanie zrozumiec korzysci, ktore on czerpie ze swoich chorych akcji. Nie jestem natomiast kompletnie w stanie zrozumiec co Ciebie trzyma jeszcze chocby przez sekunde w tym chorym ukladzie??
Przy pierwszej akcji z wymienieniem  moich "nowych obowiazkow" typu masz nigdy nie rozmawiac z zadnym facetem, nie wspominac o swoich problemach i latac na wysokosci lamperii powiedzialabym ze chyba mu sie lejce  popierdzielily i zabila szyderczym smiechem a potem podziekowala za znajomosc. Ty natomiast przystalas na te chore warunki i jeszcze tlumaczysz sie nawet nam na forum ze Ty sie naprawde staralas przestrzegac tych "zasad". Na glowe upadlas Kobieto?? Odcinasz sie powoli od waznych ludzi w Twoim zyciu, szefa za chwile zaczniesz olewac i narobisz sobie syfu w pracy bo psychomis tak sobie zyczy... Powtorze.. Gorzej Ci?? On ma w tylku Twoje uczucia i potrzeby a Ty zero refleksji na ten temat tylko karnie dygasz przed paniczem i drzysz zeby znowu go nie zdenerwowac a gdy Cie gnoi i tresuje to Twoja jedyna reakcja na to jest taka:"przykro mi sie zrobilo". No doprawdy umiesz zawalczyc o siebie niczym zakladnik przetrzymywany w bunkrze przez terrorystow. Finalnie Ty spowalniasz relacje zamiast dawno ja skonczyc w diably. Na co Ty liczysz?? Ze on sie cudownie zmieni? Czy może na to ze tak juz przywykniesz do tej jego tresury ze przestanie Ci przeszkadzac i wrecz zaczniesz uwazac ze tak wyglada "zdrowy zwiazek"??
Ty powinnas juz dawno to skonczyc i bron boze nie zaczynac nowych zwiazkow bo ewidentnie masz jakies nieprzepracowane deficyty, ktore pchaja Cie w chore relacje z toksykami. Zapewniam Cie ze jak tego nie ogarniesz na jakiejs porzadnej terapii to historia sie powtorzy z kolejnymi panami. Zreszta to jak piszesz i co piszesz juz pokazuje ze wchodzisz latwo w role popychadla i bedziesz przyciagac popaprancow ktorzy lubia takie partnerki-popychadla. I nie kochana oni ich nie kochaja mimo ze daja sie one tresowac, oni nimi tak naprawde gardza ale potrzebuja ich jednoczesnie bo zaspokajaja ich potrzebe manipulowania i ponizania. A ze takie popychadlo do "bicia" (w niedoslownym znaczeniu) nielatwo znalezc to dlatego tak zazdrosnie strzega Tych swoich popychadel coby nie poznaly kogos normalnego i nie oprzytomnialy ze mozna zyc inaczej, normalnie. Wiadomo ze czasem treser musi dac "nagrode" zeby tresowany obiekt chetniej spelnial polecenia wiec i w takiej relacji bywaja "slodkie momenty" ale to tylko cisza przed burza. Inna sytuacja gdy treser robi sie tez na slodkiego misia to wtedy gdy czuje ze mu sie popychadlo z rak wymyka. Wtedy jest lament, blagania, obietnice, przeprosiny, przeplatane grozbami, obelgami wbijaniem w chore poczucie winy.
Dlatego naprawde Dziewczyno wiej natychmiast i odetnij sie calkiem od swira zeby  Cie nie urobil a potem pracuj nad soba bo zycie sobie zniszczysz calkiem.

22

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?

co się z tymi ludźmi dzieje że godzą się na takie traktowanie, stawianie warunków i tkwienie w takich toksycznych związkach ?! Tak rozpaczliwie potrzebujecie miłości ?

Po pierwszym zakazie od niego czy po akcji w górach albo zwróceniu uwagi już by mnie przy nim nie było... Zostaw tego psychola dziewczyno. Swoją drogą może udaj się też do psychologa bo to jest dziwne żeby po tylu sygnałach zastanawiać się jeszcze nas sensem tego związku.... Zresztą to nie związek bo tak związek nie wygląda.

23 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2020-01-01 16:03:37)

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?

To nie jest 'toksyk', tylko ciężki świr. A depresja, którą ponoć ma, służy mu tylko jako zasłona dymna dla patologii osobowości. Uciekaj, bo za niedługo nie starczy Ci siły nawet na to.

24

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?

Kopnij go w d....ę.

25

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?
CatLady napisał/a:
QueenOfWinter napisał/a:

W czasie związku co najmniej raz w tygodniu, mówił mi co robię źle, i czego ode mnie oczekuje:
1. mam nie mówić nic o facetach, nie opowiadać o żadnym, czy to kolega, sąsiad, szef.
2. nie mogę przebywać w towarzystwie gdzie jest jakiś facet; u mnie w domu też nie może żaden meżczyzna przebywać, np stolarz, hydraulik itp
3. mam nie mówić o pracy, go to nie interesuje
4. mam najlepiej o nikim nie mówić, bo go inni ludzie nie interesują
5. życzy sobie tylko rozmów na poziomie, o nauce, muzyce, filmie
6. nie lubi cebuli, pod żadnym pozorem nie mogę jej dodawać do jedzenia
7. mam nie mówić, jak coś nieprzyjemnego mi się w pracy stało, bo to jest marudzenie, a on nie będzie mnie pocieszał,
8. mam mówić mu tylko pozytywne rzeczy
9. oczekuje komplementów na swój temat, głaskania po główce, przytulania

Nie wiem, czy się śmiać czy płakać...

Ten facet jest nienormalny. Jeden z ciekawszych przypadków na tym forum, ekstremalny - a Ty się pytasz, czy to toksyk. Co on musiałby robić, żebyś pozbyła się tych wątpliwości? yikes

Dokładnie, już w tym momencie stwierdziłam, że to wariat. Dodatkowo egoista i manipulant, który trzęsie się nad swoim samopoczuciem i tylko to go interesuje. Weź go rzuć w diabły, przecież tylko się z nim męczysz.

26

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?
CatLady napisał/a:

W jaki konkretnie sposób spowalniasz ten związek? Skoro nadal się z nim spotykasz, oglądacie filmy, chodzicie na fajerwerki itd. Nadal wysluchujesz jego tyrad i krytyki pod Twoim adresem, padasz ofiarą jego humorów - unikanie kontaktu wzrokowego, fochy, cedzenie przez zęby.

Okłamujesz sama siebie.

Tak, jestem tego świadoma, że siebie okłamuję. Usprawiedliwiam się sama przed sobą. Między innymi temu odważyłam się napisać tu na forum. Podczytywałam inne tematy, myślę, że niektórzy trafnie potrafią postawić "diagnozę" związku. Troszkę bałam się opinii innych. I słusznie bo, ciężko być tu "bohaterką" wątku i czytać gorzką prawdę o sobie;) Aż musiałam wziąć proszki na migrenę;)

Spowalniałam związek w ten sposób, że trzymałam go na dystans przez pierwsze pół roku. Szybko chciał wejść ze mną w związek i zamieszkać razem. Tłumiłam jego zapędy mimo, że podobał mi się bardzo. WOW, taki kulturalny, taki empatyczny.... cholera! no ideał wink Jednak szłam za głosem rozsądku. Nie popłynełam jak nastolatka. Chciałam czasu. Nie chciałam się przed nim od razu otworzyć. Zwłaszcza po ubiegłorocznym Sylwestrze. Powiedziałam mu wówczas, że mnie przeraził i chcę to zakończyć. On starał się mnie odzyskać. Widziałam, że autentycznie mu głupio i bardzo tego żałuje. Obiecałam sobie, że jeszcze raz taki numer i to kończę. No i spotykaliśmy się dalej. Do łóżka poszliśmy w czwartym miesiącu znajomości. Nasz seks wyglądał i nadal wygląda tak,że to ja jestem stroną, która ma więcej z tego przyjemności.

Po pół roku bycia taką zamkniętą królową lodu postanowiłam się otworzyć. Zacząć też dawać coś więcej od siebie. Od niego usłyszałam, że jeśli potrzebuję wiecej czasu na otworzenie się to nie ma problemu będzie czekał, jednak zaczyna tracić już nadzieje i nawet zaczyna sądzić, że jestem bez emocji.

I tak otwierałam się, otwierałam i z plusa stałam się minusem w tym związku. Zaczął mówić co mu się nie podoba. I ok, trzeba mówić i ze sobą rozmawiać by do czegoś dojść.

Przez fochy i granie w kalambury oddaliłam się od niego. Było mi obojętne, jest czy nie jest. Miał trudny czas, dałam mu spokój. Skupiłam się na pasji. Zaczęłam pracować wieczorami. Starałam się mieć czas dla siebie samej. Teraz spotykam się z nim dwa razy, max trzy razy w tygodniu. Kontakt z kolegami mam nadal. Nie mówię mu o tym ani też zbytnio nie ukrywam, a gdy zapyta mnie z kim piszę, bądź kto dzwonił odpowiadam zgodnie z prawdą. I focha nie ma. Foch zaczyna się gdy zaczynam mówic co piszą. Nie mogę tego zachowania zrozumieć.

Jego trudny czas się skończył a nic się nie zmieniło. Jest gorzej. Zakończę to na pewno.

27

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?
Wielokropek napisał/a:

W ciągu pobytu u rodziców zapytaj siebie o przyczyny pozostawania z nim w związku lub jakimkolwiek kontakcie. Dlaczego mimo takich zachowań wobec siebie z nim jesteś? Dlaczego zamiast zerwać - używając Twego zwrotu -  "spowalniasz związek"?
Co musi się stać, by dotarła do Ciebie rzeczywistość?


Przytomności życzę. smile

To chyba przez tą jego depresję. Nie mam siły i odwagi podjąć ostatecznego kroku. Gdy zaczyna się fochać i mnie krytykować to momentalnie staję się wściekła, ucinam dyskusję, rzucam słuchawką. Nie odzywam się. Chcę żeby sam mi dał spokój, sobie poszedł i nie odzywał się więcej. Boje się mu napisać, jesteś wariatem - idź w cholerę. A jak się uspokoję to on wyciąga rękę. Jest kochany, przeprasza, tłumaczy się, wie, że przesadził. Mi jest już wszystko obojętne więc jak chce to ok. Więc trwa to dalej. Jest sielanka i mnóstwo komplementów z jego strony. Mija tydzien, dwa i nagle foch i pół dnia wysyła mi smsy. Bo już telefonów w takich sytuacjach nie odbieram. A smsy też już czytam po paru godzinach. Przestalam na nie odpisywać. Bądź krótko "nie masz racji, mylisz się". On odpuszcza i znów jest sielanka.

Nie umiem jeszcze sobie na to pytanie odpowiedzieć, dlaczego właściwie z nim jeszcze jestem. Na pewno przez to, że w momentach, w których jest ta sielanka on daje mi bardzo dużo z siebie jakby sam zapominał o tych swoich oczekiwaniach i zakazach... Dlatego tak bardzo mi się wszystko miesza w głowie. Bo jednego dnia normalnie mu opowiadam o pracy, a drugiego już o to samo się focha.

28 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2020-01-01 23:44:30)

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?
QueenOfWinter napisał/a:

(...) Nie mam siły i odwagi podjąć ostatecznego kroku. (...)

Podejmując decyzję o trwaniu w tym związku (taką podjęłaś, bo brak decyzji jest decyzją), wykazujesz, iż siły masz "od groma". Tylko od Ciebie zależy na co ją wykorzystujesz.
Jesteś wolnym człowiekiem, nikt Ci nie zabroni żyć na emocjonalnej karuzeli. Tylko nie dziw się torsjom.


(...) i znów jest sielanka. (...)

Inaczej rozumiem słowo "sielanka".


(...) Nie umiem jeszcze sobie na to pytanie odpowiedzieć, dlaczego właściwie z nim jeszcze jestem. (...)

Bo masz z tego powodu korzyści.



***
Wpisz w wyszukiwarkę hasło "Cykle przemocy w rodzinie", znajdziesz tam informację o swym związku.

29

Odp: Czy to jest toksyczny człowiek, związek?

Po co w ogóle wchodzisz, wolno ale wchodzisz, w coś co ewidentnie jest dla Ciebie szkodliwe? Czy nie widzisz jak ten facet ewidentnie manipuluje swoją "depresją" by wywołać w Tobie poczucie winy?

Posty [ 29 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy to jest toksyczny człowiek, związek?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024