trudne rozstanie, 6 mcy później.... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » trudne rozstanie, 6 mcy później....

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 22 ]

Temat: trudne rozstanie, 6 mcy później....

Witam wszystkich forumowiczów.

Postanowiłam podzielic się tu swoja historią w nadziei, że ktoś pomoże mi się zdystansować i popatrzeć (być może z innej perspektywy) na mój problem.

Jestem po dość trudnym dla mnie rozstaniu. Sytuacja miała miejsce pół roku temu a byliśmy w sumie 2 lata razem.

Mieszkaliśmy razem a ja liczyłam na to, że któregoś pięknego dnia On mi się oświadczy i mimo różnych trudnych dla mnie sytuacji w tym związku czułam, że to właśnie Ten Jedyny.

Zamiast oświadczyn jednak, na kilka dni przed naszą rocznicą, on nagle oznajmił: 'Zbliza się nam druga rocznica związku, to czas pewnych decyzji, podsumowań, wiem, że pragniesz rodziny, dzieci, a ja tego nie czuje....'. Po tych słowach byłam w takim szoku, że nie wiedziałam, co powiedziec ani zrobic. Siedzielismy razem na kanapie, godzine wczesniej wrocilam z pacy, a on zrobił mi kolacje, a potem od slowa do słowa z jakiejs głupiej gadki o tym co u kogo w pracy, on oznajmił mi coś takiego. W ogole się tego nie spodziewałam, kilka dni wczesniej mielismy udany weekend na rowerach i dobry jedzeniu. W dniu rozstania jedlismy razem sniadanie i nic nie zapowiadalo takiej rozmowy, a godzine przed rozstaniem wysylal mi jeszcze smsa na jaki program ma wstawic pranie, takze mozecie sie domyslec jaki szok przezylam...

Nie mielismy jakies glebszej rozmowy, po tych slowach siedzialam w milczeniu przez dluzszy czas a potem wybieglam z mieszkania pytajac tylko na odchodne czy dobrze rozumiem,ze to koniec. On pokiwal glowa, ze tak.
Potem jeszcze przez tydzień musialam u niego mieszkac (mieszkanie bylo jego) do czasu, az nie znalazlam dla siebie nowego mieszkania. Obylo się bez jakis kłótni i wiekszych dramatów w tym czasie, chociaż jak tylko się dalo unikalismy siebie i swojej obecnosci razem. Pomogl mi przewiezc kilka rzeczy w trakcie przeprowadzki i od tamtej pory nie rozmawialismy ze soba ani się nie widzielismy razem.

Bardzo przezylam to rozstanie, czulam jakby zawalil mi się caly świat i do tej pory jeszcze cięzko mi się z tego wszystkiego pozbierac.
Mineło wlasnie pół roku, liczyłam na to, ze w tym czasie zapomne, zdystansuje się, przestanę za tym plakac a byc moze bede nawet w stanie otworzyc sie na cos nowego. Zamiast tego z etapu ogromnej zlosci i zalu w stosunku do niego, ktora trwala wiele miesiecy, teraz znow jestem na etapie tesknoty i chciałabym, zeby to się nigdy nie wydarzylo...Strasznie tez korci mnie, zeby się do niego odezwac, chociaz wiem, ze to najglupszy pomysl na swiecie, po tym jak mnie potraktowal. W tym czasie po-rozstaniowym, zgodnie ze wszystkimi poradnikami w tej kwestii strałąm się zrobić jak najwiecej rzeczy wzgledem wlasnego rozwoju i troche się w tej materii zadziało, kilka rzeczy rozwinelam w swojej karierze zawodowej, wyjechałam na samotny urlop i potestowalam duzo nowych aktywnosci. Rozpoczelam tez terapie, w ktorej jestem juz od kilku mcy, jednak nie bardzo widze jakies spekatkularne efekty...


Dodatkowo jakies 3 tygodnie temu miała miejsce sytuacja, ktora chyba jeszcze bardziej zachwiała moim spokojem w tej kwestii i sprawila, ze znow zaczelam za nim tesknic. Tak jak wspomnialam wyzej nie mialam z nim kontaktu od momentu wyprowadzki, ani ja ani on nie wykazywal takiej inicjatywy, bylo mi ciezko, ale wiedzialam, ze nie moge sie zlamac. On tez nie kontaktowal sie ze mna, poza tym, ze w dniu moich urodzin urodzin napisal na mojej fejsbukowaej tablicy "zyczenia", chyba najgorsze jakie w zyciu dostałam: "Sto lat!". Widze tez, ze oglada kazda moja relacje na insta (od czasu do czasu cos tam wrzucam).

I tak 3 tygodnie temu, zupełnie przypadkiem, zamiast wyslac wiadomosc do pewnej osoby, omsknął mi się palec na klawiaturze i zamiast napisc do tej innej osoby, kliknelam w ikonke 'machajacej lapki' u mojego Eks i niestety łapka została wysłana...

Byłam jednak wtedy na etapie złosci do niego i takiej jakby obojetnosci (wszystko jedno co sobie o mnie pomysli, nie bede tego prostowac i pisac mu, ze to pomylka), wiec po prostu postanowilam ta fatalna pomylke zignorowac. On jednak 'odmachal mi' wtedy. Nic nie odpowiedzialam, ale kilka dni pozniej dostalam od niego wiadomosc 'Co slychac, [moje imie]'?. Wahałam się długo co, co mu odpisac i czy w ogole cos odpisac, nadal bylam w stanie ostrej zlosci i zalu na niego, ale po 2 dniach odpisalam mu bardzo oschle i lakonicznie 'u mnie wszystko ok, dziekuje.' On jak sie nietrudno domyslec, nic na to nie odpisal, ja sie na poczatku cieszylam, ze bylam tak twarda i nie pokazalam mu swojego zainteresowania ( i tak juz glupio wyszlo z ta "łapką"), z drugiej strony chcialam mu pokazac, ze czuje do niego ta zlosc i zal. Ale jakos chyba w glebi sreca liczylam na to, ze on sie jeszcze jakos odezwie (chociazby w swieta), a tu tymczasem totalna cisza. Ja z kolei zamiast machnąć na to wszystko ręką, zaczęłam coraz bardziej się motać, nagle przeszła mi złość i żal w stosunku do niego a pojawiła się na nowo tęsknota i teraz bije się z myślami czy dobrze zrobilam i czy moze jednak nie powinnam sie do niego odezwac. Wiem, ze racjonalnie jest to zły pomysł, ale serce samo się do tego wyrywa sad

Proszę doradzcie mi cos, bo czuje, ze nadmiar mysli dzisiaj mnie zniszczy, tym bardziej, ze akurat tegorocznego sylwestra spedzam sama w domu, chorując i boję się, że nie wytrzymam i do niego napiszę...:(

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: trudne rozstanie, 6 mcy później....

I dlatego właśnie jedną z pierwszych rzeczy, którą się powinno robić po rozstaniu, jest wykasowanie konwersacji, smsów i historii połączeń i zablokowanie byłego w telefonie i w mediach społecznościowych. Dla własnego dobrego samopoczucia.

3 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2019-12-31 17:59:04)

Odp: trudne rozstanie, 6 mcy później....

Rozumiem jak się czujesz i jakie skrajne emocje tobą targają. Przechodzisz wszystkie etapy wychodzenia z traumy po fatalnie zakończonym związku. Jest etap w którym czujesz, że już zaczynasz panować nad sytuacją, zaczynasz zapominać i żyć własnym zyciem, a potem przychodzi nie wiadomo kiedy i jak chwila, że wracają wspomnienia (niestety te dobre) i zaczyna się  walka z samą sobą, aby się do niego nie odezwać, choćby tylko po to, aby usłyszeć jego głos przez chwilę.
Wiem, jak ciężko taką walkę z samą sobą wygrać, ale pomyśl tylko o tym ile już osiagnęłaś aby dojśc do równowagi. Facet powiedział ci jasno, że nie jesteś kobietą z którą chce być, nie wiąże z tobą żadnych planów na przyszlość i w trybie ekspresowym pozbył się ciebie z domu i z życia. Wyrzucił jak zużytą rzecz, jak najdalej od siebie, bez prawa do sprzeciwu, czy nawet dyskusji. Myślisz, że to byłby dobry kandydat na życiowego partnera? Jestem pewna, że w wielu innych sytuacjach w życiu postąpiłby podobnie. Po prostu pewnie taki jest, bierze ile chce a potem aut, najlepiej jak najdalej.

Masz wiele szcęscia, że nie zrobił tego po wielu latach związku z toba, a ty jesteś jeszcze młoda, samodzielna i masz przed sobą szansę na dobre, szczęsliwe życie.
Nie upokarzaj się, nie dzwoń do niego i nie próbuj powrotów, bo tylko stracisz szacunek do siebie samej. Przyjdzie taki dzień, że będziesz się sobie dziwila gdy przeczytasz ten list, który dzisiaj napisalaś, bo będziesz już lata świetlne do przodu i nawet go dobrze nie będziesz pamiętać. Tego ci zyczę i wiem, że tak będzie. Przynajmniej ze mną tak było smile

4 Ostatnio edytowany przez ccoco.loco90 (2019-12-31 18:50:59)

Odp: trudne rozstanie, 6 mcy później....
Lady Loka napisał/a:

I dlatego właśnie jedną z pierwszych rzeczy, którą się powinno robić po rozstaniu, jest wykasowanie konwersacji, smsów i historii połączeń i zablokowanie byłego w telefonie i w mediach społecznościowych. Dla własnego dobrego samopoczucia.


Lady Loka, Hmm...no tak, pewnie masz racje....Jesli chodzi o historie polaczeń, konwersacji, zdjecia to jakos latwiej mi poszlo i poasowalam dosc szybko...ale wyrzucic go z mediow nie mialam odwagi i tak zostalo.... sad

Dziękuję Ci też Salomonka za słowa otuchy i wsparcia. To zdanie o tym, ze on wyrzucił mnie ze swojego życia jak zuzyta rzecz dało mi do dużo myślenia...

Ogólnie było  kilka sytuacji w tym związku, które sprawiały, że czułam się fatalnie traktowana, tak lekceważaco, niby o tym pamiętam, ale teraz chwilowo pamięc o dobrych chwilach to przyćmiła. Ale postaram się być twarda, za dużo mam już do stracenia, tyle czasu milczałam...

5

Odp: trudne rozstanie, 6 mcy później....

Myślę, że lepiej wszystko uciąć od razu, szybko. Ostre i szybkie cięcie. Są mężczyźni, co latami męczą swoją kobietę, robią dziecko a potem odchodzą. Możesz więc mówić o pewnym szczęściu.
Z jakiego powodu weszłaś w ten związek? Czy oboje chcieliście ślubu/rodziny? Czy on się nie określił?
Tak jak dziewczyny wyżej radzą, odetnijgo/zablokuj gdzie się da, szukaj i zdobywaj nowych znajomych. Zajmij się sobą

Odp: trudne rozstanie, 6 mcy później....

Jeśli chcesz się poniżać, łasić jak psiak, odbierać sobie własną godność, żebrać o uwagę itd., to pisz do niego.
Natomiast jeśli kochasz samą siebie, to nie krzywdź się dziewczyno.
Wybór należy do Ciebie.

7

Odp: trudne rozstanie, 6 mcy później....
Lady Loka napisał/a:

I dlatego właśnie jedną z pierwszych rzeczy, którą się powinno robić po rozstaniu, jest wykasowanie konwersacji, smsów i historii połączeń i zablokowanie byłego w telefonie i w mediach społecznościowych. Dla własnego dobrego samopoczucia.

Chyba najlepsza porada pod warunkiem że jest się w miarę dojrzałym emocjonalnie i społecznie ( chodzi mi o sposób, rozumienie sensu i potrzeby komunikacji na różnego rodzajach portalach netowych). Zauważyłem jednak że duża ilość osób myli świat wirtualny z rzeczywistym. Duża liczba kobiet zawiedzionych dalej śledzi w internecie ruchy byłego, gdzie, z kim i jak się układa. Część jest wręcz "zobligowana" do stworzenia fejk kont i mieszania w jego otoczeniu. Mam wrażenie że wielką radość sprawiają im porażki exa i nieodparta chęć przesłania mu informacji "miałeś chamie złoty róg".

8 Ostatnio edytowany przez ccoco.loco90 (2020-01-01 15:13:12)

Odp: trudne rozstanie, 6 mcy później....
Gitta napisał/a:

Myślę, że lepiej wszystko uciąć od razu, szybko. Ostre i szybkie cięcie. Są mężczyźni, co latami męczą swoją kobietę, robią dziecko a potem odchodzą. Możesz więc mówić o pewnym szczęściu.
Z jakiego powodu weszłaś w ten związek? Czy oboje chcieliście ślubu/rodziny? Czy on się nie określił?
Tak jak dziewczyny wyżej radzą, odetnijgo/zablokuj gdzie się da, szukaj i zdobywaj nowych znajomych. Zajmij się sobą

Gitta, z jakiego powodu weszłam w ten związek?
Mieliśmy duzo wspólnych pasji podobne poglądy i wartości. Poznałam go niedługo po poprzednim moim rozstaniu, z obcokrajowcem, z korym scieralismy sie na wielu frontach, a moj drugi eks okazal się byc totalnym jego przeciwieństwem. Ujał mnie tez swoim spokojem, rzadko się kłócilismy.

On pochodzil z dosc licznej rodziny, zawsze mowil, ze fajnie jak jest tyle dzieci w domu itp, byl wierzący, wiec nic nie wskazywalo na to, ze ma inne poglady w tej kwesti, z jakis rozmów takich bardziej ogólnych na początku znajomości padało, ze chciałby mieć dzieci i ślub tak w ogóle.

Fakt, faktem, ze jakies moje wczesniejsze proby badania terenu w temacie naszej wspolnej przyszlosci wskazywaly, ze unikal i nie chcial podejmowac tego tematu. Myslalam, ze po prostu nie jest jeszcze gotowy (chociaz byl juz po 30tce).

Cięzko mi go tak całkiem odciąć, ale postaram się to zrobić, zostały tylko te media społecznosciowe, mam też jego rodzine w znajomych, bardzo ją lubiłam, oni mnie, troche głupio mi ich tak potraktować.
Z drugiej strony nie mam z nim ani z nimi żadnego kontaktu od rozstania...

9

Odp: trudne rozstanie, 6 mcy później....
słaba kobietka napisał/a:

Jeśli chcesz się poniżać, łasić jak psiak, odbierać sobie własną godność, żebrać o uwagę itd., to pisz do niego.
Natomiast jeśli kochasz samą siebie, to nie krzywdź się dziewczyno.
Wybór należy do Ciebie.


Udało mi się wytrwać wczoraj i tego nie zrobiłam. Myślę, że jak już wytrwałam tyle czasu lus święta i sylwestra to teraz już tym badziej się do niego nie odezwę.
Niestety to nadal boli...

10

Odp: trudne rozstanie, 6 mcy później....

Wydaje mi się, że się niepotrzebnie izolujesz od ludzi, żyjesz gdzies na marginesie, nie angażujesz się w sprawy innych, a to by ci bardzo pomogło. Spędzilas Sylwestra sama w domu, a naprawdę nie mialaś gdzie pójść? Pisałaś, że jestes chora ale to chyba nie jest choroba zakaźna, żebyś nie mogla się kontaktować z innymi? Dobrze byłoby, gdybyś oderwała mysli od niego, zajęła się czymś innym, nawet wtedy gdy naprawdę nic ci się nie chce. Masz jakś przyjaciółkę, taka od serca? Gdy masz jakieś "glupie myśli", to wygadaj się własnie jej. Znajdź swoj wlasny sposób, aby radzić sobie z tęsknotą i chęcią kontaktu z nim.
Jesteś w trakcie terapii, to bardzo fajne smile Ale potrzeba ci kogoś, do kogo możesz zadzwonić o każdej porze, a w wolnej chwili gdzieś razem wyjśc, np. do kina, kawiarni czy na piwo. Od takich spraw są przyjaciółki smile

11

Odp: trudne rozstanie, 6 mcy później....

Autorko, bardzo Ci współczuję, a jednocześnie mam wrażenie, że doskonale rozumiem jak się czujesz. Dobrze zrobiłaś, że tu napisałaś smile Wylanie tutaj swoich żali, radzenie się pomoże Ci przetrwać trudny czas.
Jestem z Ciebie dumna, że wytrwalas Święta i Sylwestra bez odezwania się do niego. Brawo! Będziesz teraz przeżywać rozstanie, nie będzie lekko, ale to przetrwasz. Dorosły człowiek przeżywa średnio co najmniej kilka rozstan.
Moje rady: po pierwsze, uświadom sobie, że to koniec. Nie jesteś w stanie kochać za dwojga. On Cię nie chciał. Tak się zdarza. Równie dobrze, Ty mogłabyś się z czasem odkochac. Po drugie, nie przywołuj dobrych chwil. Myśl o tych wszystkich rozczarowaniach, niedociagnieciach, o jego wadach. Po trzecie, jeśli nie jesteś w stanie na dzień dzisiejszy wywalić go ze znajomych, to chociaż przestań go obserwować na komunikatorach. Nie śledź jego aktywności. Nawet jeśli Cię "polubi", czy ogląda na jakimś portalu, to nic nie znaczy. Najważniejsza rada jaką przeczytałam tutaj: potraktuj wszystkie myśli o nim jak fale, które przyplywaja, ale przelatuja przez Ciebie i odplywaja. To Ty wybierasz jakie mysli zaprzataja Twoja głowę.
Polecam aktywnośc fizyczną, nawet jesli nie lubisz. Zmus się. Kazdy lubi co innego: jogę, bieganie, rowery. Cokolwiek. Brzmi banalnie, ale naprawdę dziala. Dotlenisz sie, przyplyw endorfin. Będziesz tez zmęczona i znajdziesz zajecie, co odciagnie Cię myslami od exa.
Otaczaj sie pozytywnymi ludzmi, ktorzy wprowadzaja Cię w dobry nastrój.
I pisz co u Ciebie smile Pomozemy Ci przez to przejsc.

12

Odp: trudne rozstanie, 6 mcy później....
ccoco.loco90 napisał/a:

Proszę doradzcie mi cos, bo czuje, ze nadmiar mysli dzisiaj mnie zniszczy, tym bardziej, ze akurat tegorocznego sylwestra spedzam sama w domu, chorując i boję się, że nie wytrzymam i do niego napiszę...:(

Czytając ciebie odniosłam wrażenie, że byłaś mocno zdeterminowana na zakładanie rodziny/dzieci i takich tam. Jemu to nie pasowało, co w pewnym momencie tobie wytłumaczył i tyle. Pisałaś też, że rankiem nic nie wskazywało na taki bieg zdarzeń, no ale chyba do posiadania swojej opinii nie trzeba być kłótliwym? Na moje, to jako tako pasowało mu życie z tobą, ale już nie dalsza perspektywa. Może próbował przez czas związku bardziej co poczuć czy nabrać chęci na te same rzeczy, jednak mu nie wyszło, nie czuł tego, a wcale nie musiał.
Od momentu zerwania nie kontaktowaliście się ze sobą, teraz wyszła jakaś łapka, więc on po prostu nawet z czystej kurtuazji się spytał co tam u ciebie. Za tym raczej nic się nie kryje. Możesz mu coś odpisać, równie kurtuazyjnego.
6 miechów przeżywania to sporo.
W dodatku mam wrażenie, że bardziej, niż strata tego faceta boli cię to, że pokrzyżowały się twoje plany.

13

Odp: trudne rozstanie, 6 mcy później....
Salomonka napisał/a:

Wydaje mi się, że się niepotrzebnie izolujesz od ludzi, żyjesz gdzies na marginesie, nie angażujesz się w sprawy innych, a to by ci bardzo pomogło. Spędzilas Sylwestra sama w domu, a naprawdę nie mialaś gdzie pójść? Pisałaś, że jestes chora ale to chyba nie jest choroba zakaźna, żebyś nie mogla się kontaktować z innymi? Dobrze byłoby, gdybyś oderwała mysli od niego, zajęła się czymś innym, nawet wtedy gdy naprawdę nic ci się nie chce. Masz jakś przyjaciółkę, taka od serca? Gdy masz jakieś "glupie myśli", to wygadaj się własnie jej. Znajdź swoj wlasny sposób, aby radzić sobie z tęsknotą i chęcią kontaktu z nim.
Jesteś w trakcie terapii, to bardzo fajne smile Ale potrzeba ci kogoś, do kogo możesz zadzwonić o każdej porze, a w wolnej chwili gdzieś razem wyjśc, np. do kina, kawiarni czy na piwo. Od takich spraw są przyjaciółki smile

Ciężko nagle gdzieś się wbić, jeśli człowiek żyje i poświęca się tylko dla jednej osoby, a ona potem zniknie.
Ja też nie mam takiej osoby, takiego swojaka. Ciężko tak żyć.

14

Odp: trudne rozstanie, 6 mcy później....
Salomonka napisał/a:

Wydaje mi się, że się niepotrzebnie izolujesz od ludzi, żyjesz gdzies na marginesie, nie angażujesz się w sprawy innych, a to by ci bardzo pomogło. Spędzilas Sylwestra sama w domu, a naprawdę nie mialaś gdzie pójść? Pisałaś, że jestes chora ale to chyba nie jest choroba zakaźna, żebyś nie mogla się kontaktować z innymi? Dobrze byłoby, gdybyś oderwała mysli od niego, zajęła się czymś innym, nawet wtedy gdy naprawdę nic ci się nie chce. Masz jakś przyjaciółkę, taka od serca? Gdy masz jakieś "glupie myśli", to wygadaj się własnie jej. Znajdź swoj wlasny sposób, aby radzić sobie z tęsknotą i chęcią kontaktu z nim.
Jesteś w trakcie terapii, to bardzo fajne smile Ale potrzeba ci kogoś, do kogo możesz zadzwonić o każdej porze, a w wolnej chwili gdzieś razem wyjśc, np. do kina, kawiarni czy na piwo. Od takich spraw są przyjaciółki smile

Salomonka, z tymi przyjaciółmi i innymi ludzmi wokół to troche osobna historia. Sylwestra spędziłam sama w domu (chyba pierwszy raz w życiu, ale nałożyło się na to kilka kwestii), dodatkowo grypa jelitowa, ktorą złapałam przekresliła jakiekolwiek plany, ale i tak na nic innego w tym roku się nie zapowiadało.

Nie izoluję się jakoś specjalnie od ludzi, ale faktem jest, ze tych ludzi wokół mnie, takich na które mogę liczyc poza rodziną tez nie ma dużo. Mam 29 lat, więc jak się możesz domyślec większość moich znajomych jest zajęta swoim życiem w parze lub z rodziną (niektorzy mają już dzieci, męzów, żony itp), więc znajomych, z którymi mogę się w ostatniej chwili "skrzyknąć" na jakąś imprezę praktycznie nie mam. Poprzednie Sylwestra spędzałam z Eksami, ewentualnie na jakiś imprezach w gronie zaprzyjaźnionych par. Moi znajomi albo spędzali tegorocznegi Sylwestra na romantycznych wieczorkach we dwojkę w domu albo na romantycznych wyjazdach, więc nie bardzo miałam możliwosc sobie coś zorganizować wspólnie.

Co do przyjaciółki, do której mogę zadzwonić o kazdej porze dnia i nocy....no niestety też takiej nie posiadam.
Niestety, ale w ciągu ostatnich kilku lat od czasu skończenia studiów, potraciłam wiele relacji, część znajomosci naturalnie ewoluowała w taką stronę, że przestało nam być po drodze, na części osob niestety bardzo się zawiodłam w swoim zyciu. Okazało się, że nie mogłam na nie liczyć w trudnych momentach swojego życia, mimo, że sama zawsze starałam się być dla nich wsparciem.

Uprzedzając pytania, czy nie pokończyłam jakiś relacji ze względu na bycie w związku, to nie były te powody, jeszcze przed wejsciem we wspomniane związki odczuwałam brak bliskiej przyjaciółki/przyjaciół.
Też 2 krotnie w swoim życiu zmienialam miasto zamieszkania, a to nie sprzyja utrzymywaniu relacji.

Nie mam o to żalu do losu, czasem tak się dzieje, zdążyłam się z tym już oswoić, gorzej, że ciężko mi teraz zawiązać jakies nowe znajomości, zaczynam odczuwać brak chociazby kolezanek. Mam jakies kolezanki w pracy lub takie ktore się "uchowaly" z dawnych czasów, ale zmeczona jestem tym, że to zawsze ja cos proponuje, a potem, ktos w ostatniej chwili i tak odwoluje przyjscie a do tego kina czy na jakies wspolne jedzenie a ja finalnie ide sama....

15 Ostatnio edytowany przez ccoco.loco90 (2020-01-01 21:31:56)

Odp: trudne rozstanie, 6 mcy później....
extravaganza napisał/a:

Autorko, bardzo Ci współczuję, a jednocześnie mam wrażenie, że doskonale rozumiem jak się czujesz. Dobrze zrobiłaś, że tu napisałaś smile Wylanie tutaj swoich żali, radzenie się pomoże Ci przetrwać trudny czas.
Jestem z Ciebie dumna, że wytrwalas Święta i Sylwestra bez odezwania się do niego. Brawo! Będziesz teraz przeżywać rozstanie, nie będzie lekko, ale to przetrwasz. Dorosły człowiek przeżywa średnio co najmniej kilka rozstan.
Moje rady: po pierwsze, uświadom sobie, że to koniec. Nie jesteś w stanie kochać za dwojga. On Cię nie chciał. Tak się zdarza. Równie dobrze, Ty mogłabyś się z czasem odkochac. Po drugie, nie przywołuj dobrych chwil. Myśl o tych wszystkich rozczarowaniach, niedociagnieciach, o jego wadach. Po trzecie, jeśli nie jesteś w stanie na dzień dzisiejszy wywalić go ze znajomych, to chociaż przestań go obserwować na komunikatorach. Nie śledź jego aktywności. Nawet jeśli Cię "polubi", czy ogląda na jakimś portalu, to nic nie znaczy. Najważniejsza rada jaką przeczytałam tutaj: potraktuj wszystkie myśli o nim jak fale, które przyplywaja, ale przelatuja przez Ciebie i odplywaja. To Ty wybierasz jakie mysli zaprzataja Twoja głowę.
Polecam aktywnośc fizyczną, nawet jesli nie lubisz. Zmus się. Kazdy lubi co innego: jogę, bieganie, rowery. Cokolwiek. Brzmi banalnie, ale naprawdę dziala. Dotlenisz sie, przyplyw endorfin. Będziesz tez zmęczona i znajdziesz zajecie, co odciagnie Cię myslami od exa.
Otaczaj sie pozytywnymi ludzmi, ktorzy wprowadzaja Cię w dobry nastrój.
I pisz co u Ciebie smile Pomozemy Ci przez to przejsc.

Dziękuję extravaganza za słowa otuchy i wsparcia. Z tym wysiłkiem fizycznym, to coś tam działam czasem smile Chodziłam nawet czasem na zajęcia na siłowni i na jogę, ale niezbyt regularnie. Rozleniwilam się przez ostatni miesiąc z powodu nadgodzin w pracy, ale jak tylko wygrzebie się z choroby to muszę wrócić. Faktycznie odkąd przestałam chodzić na siłkę, a zaczęłam dłuzej zostawać w pracy to dopadl mnie 'gorszy okres' no i zbieglo się to w czasie z tą wiadomością od eksa.
Obym w tym nowym roku nabrała więcej energii na zmiany w swoim mysleniu, liczę mocno na to...
Jeszcze raz dzięki! smile

16

Odp: trudne rozstanie, 6 mcy później....
marakujka napisał/a:

Czytając ciebie odniosłam wrażenie, że byłaś mocno zdeterminowana na zakładanie rodziny/dzieci i takich tam.

W dodatku mam wrażenie, że bardziej, niż strata tego faceta boli cię to, że pokrzyżowały się twoje plany.

Marakuja, czy miałam duże cisniene na zakładanie rodziny/dzieci? Hmm wydaje mi się, ze nie jakieś szczególnie większe niz inne moje równieśniczki w  związku.
To nie było tak, że wchodząc w ten związek od pierwszych tygodni zastanawiałam się czy by na pewno on mi sie oswiadczy, ale tez nie chcialam wchodzic w cos co nie rokuje i bardzo nie chcialam tracic swojego czasu na mało poważne relacje.

Mój poprzedni zwiazek ze wspomnianym obcokrajowcem zakończyl się tez z tego względu (poza roznicami, ktore się uwidocznily pod koniec związku), że on miał inną wizję wspólnej przyszłosci, z goła odległą od mojej, a ja wchodzac w ten 1wszy związek w ogole się nad takimi kwestiami początkowo nie zastanawiałam, bo byłam młodsza i mi na tym nie zalezało. Ale wiadomo, z biegiem czasu trzeba bylo ojsc do jakis konkluzji po obydwu stronach...

Mając to doświadczenie z pierwszej relacji, nie chciałam juz wchodzić przy tej drugiej relacji w coś, co od początku w tej kwestii skazane byloby na porazke. Dość szybko jednak zdążyłam się jednak zorientować, że 'idealogicznie' jestesmy na 1 poziomie, więc nie spędzało mi to jakoś bardzo snu z powiek. Inną sprawą było jego słabe zaanagzowanie w ten związek i budowanie relacji ze mną. Dostrzegam i uzmyslawiam sobie to jednak dopiero teraz. Jak tak teraz patrze z perspektywy czasu na tą relacje, to zgodnosc charakterów, pasji, poglądów i do pewnego momentu oczekiwan od zycia byla podoba....tylko On byl w tej relacji "jedną nogą", a na poziomie uczuc czułam jakby odgradzał go ode mnie "mur", którego on nie chciał zburzyć.
Wiele razy z tego powodu odczuwałam frustracje w tym związku, bo to ja byłam stroną, ktorej zalezalo bardziej.
Z drugiej strony, on wysylal tez calą masę sprzecznych komunikatów, które trzymały mnie "przy nadziei" i przy tej relacji.
Myslę też, ze tak ciężko mi przezyc to rozstanie z 2 powodów:

1. Kocha(ła)m go i wierzyłam, że to naprawde jest ta Własciwa osoba.
2. Miałam w swoim życiu wiele samotnych (singielskich) lat i zawsze cieżko mi było poznać drugą połówkę, która by mnie zainteresowała i była kompatybilna w wielu kwestiach ze mną.

Teraz cięzko mi sie otworzyć na nowe relacje, byłam na kilku randkach z neta, ale po jednej np. praktycznie wrocilam z płaczem, bo facet zaczął mnie dość mocno wypytywac o mojego eks i okolicznosci w jakich się rozstalismy a ja caly czas (jak sie okazuje) nie potrafie mowic o tej sytuacji bez emocji... sad

17

Odp: trudne rozstanie, 6 mcy później....

Coco.loco90 - bardzo proszę, nie pisz nowych postów, pod swoimi poprzednimi postami - jest to niezgodne z regulaminem naszego forum.
Zawsze jeśli chcesz coś dodać do opublikowanej już wypowiedzi - możesz to zrobić korzystając z funkcji "edytuj".

18

Odp: trudne rozstanie, 6 mcy później....
ccoco.loco90 napisał/a:

1. Kocha(ła)m go i wierzyłam, że to naprawde jest ta Własciwa osoba.
2. Miałam w swoim życiu wiele samotnych (singielskich) lat i zawsze cieżko mi było poznać drugą połówkę, która by mnie zainteresowała i była kompatybilna w wielu kwestiach ze mną.

Teraz cięzko mi sie otworzyć na nowe relacje, byłam na kilku randkach z neta, ale po jednej np. praktycznie wrocilam z płaczem, bo facet zaczął mnie dość mocno wypytywac o mojego eks i okolicznosci w jakich się rozstalismy a ja caly czas (jak sie okazuje) nie potrafie mowic o tej sytuacji bez emocji... sad

Twoja historia jest mi bliska, bo jest trochę podobna do mojej. Domyślam się jak się czujesz i jakoś chciałabym Ci pomóc. Do tej pory mam mieszane uczucia odnośnie internetowych randek po rozstaniu. Czasem wydaje mi się, że nie ma co się umawiać jak się jeszcze nie jest gotowym na nową znajomość. Z drugiej strony, bywa, że spotykanie się z wieloma osobami otwiera oczy na nowe, wartościowe znajomości. Każdy rozstanie przeżywa inaczej. Dla jednych pół roku po rozstaniu to sporo, dla innych jeszcze nie minął czas "żałoby". Nie mnie oceniać, kto ma rację. Każdy odczuwa inaczej.
Sama widzisz, że to nie był związek taki jak powinien być, czyli obustronny. Twojej atencji, zabiegania było więcej.
Nie bój się być sama. Ja też jestem z tych osób, które nie wskakiwały nigdy ze związku w związek. Dlatego po rozstaniu miałam takie myśli: "O nie, znowu szukać odpowiedniej osoby, przejeżdżać się, a na końcu okaże się, że to i tak nie wyjdzie". Nigdy tego nie wiemy, czy wyjdzie, czy nie.
Ja mam teraz taką świadomość, że nic i nikt nie jest dane nam na zawsze. Trzeba cieszyć się tym, co jest, a nie myśleć, czego nie mamy. Mam znajomego, który obiektywnie rzecz biorąc ma wiele, ale jego nic nie cieszy w życiu. Jak spełni jakieś swoje marzenie, np. o własnym M, to tęskni za czymś innym.
Polecam Ci na Youtubie kanał dziewczyny o nazwie SoSpecial. Dziewczyna o wesołym usposobieniu, w fajny sposób opisuje jak wieść ciekawe życie singielskie smile Lubię jej posłuchać np. przy porannym makijażu do pracy.

19 Ostatnio edytowany przez marakujka (2020-01-02 00:05:38)

Odp: trudne rozstanie, 6 mcy później....

Ccoco.loco90
Gdy piszesz o odbieraniu tych sprzecznych komunikatów, trwającym przez 2 lata, to przychodzi mi tylko na myśl, jak bardzo musisz być zdesperowana na bycie z kimś. - Rozumiem problem zainteresowania i kompatybilności, ale jeśli po 6 miesiącach tak bardzo to wszystko jeszcze przeżywasz, to nie wróży dobrze da ciebie samej. - Gdybyś weszła w kolejny związek, to też czekałabyś 2 lata unikając w tym czasie zastanowienia się nad negatywnymi znakami?
Chyba lepiej być samej, niż w związku obarczonym niejasnymi intencjami.

20

Odp: trudne rozstanie, 6 mcy później....
marakujka napisał/a:

Ccoco.loco90
Gdy piszesz o odbieraniu tych sprzecznych komunikatów, trwającym przez 2 lata, to przychodzi mi tylko na myśl, jak bardzo musisz być zdesperowana na bycie z kimś. - Rozumiem problem zainteresowania i kompatybilności, ale jeśli po 6 miesiącach tak bardzo to wszystko jeszcze przeżywasz, to nie wróży dobrze da ciebie samej. - Gdybyś weszła w kolejny związek, to też czekałabyś 2 lata unikając w tym czasie zastanowienia się nad negatywnymi znakami?
Chyba lepiej być samej, niż w związku obarczonym niejasnymi intencjami.

Każdy przeżywa rozstanie na swój sposób. Ja nie przeżywałam zakończonego prawie 6-letniego związku, a dość często wracam myślami do kilkumiesięcznego związku z facetem, którego opisywałam kiedyś w swoim temacie. To nie musi być desperacja. Kiedyś przeczytałam, że porzucenie boli dlatego, bo zwykle się go nie spodziewamy. Osoba rzucająca przygotowuje się psychicznie do rozstania już jakiś czas, dojrzewa do decyzji o rozstaniu. Strona rzucana nie zawsze umie sobie z tym poradzić. Próbuje zrozumieć, objąć myślami, zracjonalizować, ale czasami się nie da. Po prostu niektórym podjęcie decyzji o pójściu dalej zajmuje trochę więcej czasu niż innym. Myślę, że u autorki kluczowe jest, aby odciąć się od ex partnera, choćby nią targały wielkie uczucia. Jej przeżycia są normalne po rozstaniu. Najpierw był bunt, złość na exa, że ją zostawił i niedowierzanie. Przez pół roku zapomniała o złych chwilach, na ich miejsce pojawiły się miłe wspomnienia. To bardzo zgubne. Ja obrzydzam sobie exa w każdy możliwy sposób. Mimo, że czasem jeszcze pojawia się w moich myślach (myślę o tym co robiliśmy w zeszłym roku i jakie mieliśmy plany), to robię z tych myśli własny użytek, czyli myślę o wszystkich jego wadach, a nie wspominam jakby to mogło być pięknie.
Poza tym, autorko uważam, że wszystko w naszym życiu jest po coś. Osoby, które się w naszym życiu pojawiają także. Może po prostu Twój ex musiał odejść, by za jakiś czas mógł pojawić się KTOŚ dla Ciebie smile

21 Ostatnio edytowany przez marakujka (2020-01-02 01:18:15)

Odp: trudne rozstanie, 6 mcy później....

Extravaganza, jasne, racja, każdy przypadek może być inny.
Jednak tutaj pojawiły się zdania o jej frustracji w związku, staniu jedną nogą, sprzecznych komunikatach, ptaszku na portalu, czy samotnych singielskich latach choćby - bardziej stąd mój wniosek o jej zdesperowaniu i przeżywaniu takich spraw. smile
Najlepiej chyba jest, tak jak piszesz - sobie obrzydzać. Albo zrobić listę "plusy i minusy bycia w związku z tym konkretnym człowiekiem oraz bycia singielką".  O. I porównać. smile

22

Odp: trudne rozstanie, 6 mcy później....
słaba kobietka napisał/a:

Ciężko nagle gdzieś się wbić, jeśli człowiek żyje i poświęca się tylko dla jednej osoby, a ona potem zniknie.

Haha znowu schemat kobieta ofiara, facet ten zły. A co piszesz do męża, którego żona odeszła?

słaba kobietka napisał/a:

Wybacz, ale małżeństwa nie rozpadają się z dnia na dzień. Tobie było pięknie. A żonie? Dlaczego odeszła?

Posty [ 22 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » trudne rozstanie, 6 mcy później....

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024