Z góry przepraszam za długość wpisu. Mój mąż jest lekarzem w jednym z warszawskich szpitali. W tym roku zawnioskował do szpitalu w Monachium o dokumentację przypadku chorobowego, który leży w kręgu jego zainteresowań. Zawnioskował też jego koleżanką z pracy, również dostała zgodę. Byliśmy umówieni że pojadę razem z mężem, na dwa dni tzn. jeden dzień odbiór dokumentacji, drugi dzień zwiedzanie. koleżanką męża też miała jechać z nami, w czym nie widziałem niczego złego, w końcu jak jest w podobnej sytuacji to czemu ma nie jechać. Wypisał urlop na trzy dni i czekałam na wyjazd
Przed wyjazdem mąż oznajmił mi, że koleżanką nazwijmy ją X wpadła na pomysł żeby jechać na 5 dni, bo tak jej to odpowiada wpisze sobie staż. Pomyślałam że to nawet nie źle wypisałem dodatkowy urlop i pojechalismy,. W czasie pobytu w Monachium X nie odstępowała nas na krok, my wychodziliśmy z pokoju ona z nami. Byłam wściekła, ale moj mąż zrobił że mnie wariatkę. W czasie tego pobytu dowiedziałam się że X jedzie z nami do Włoch bo ma wykład na tej samej jednodniowej konferencji na której wykład ma mój mąż, my wyjazd zaplanowaliśmy na 5 dni ona też. Wyjazd był totalna katastrofa. Ona cały czas była z nami. Zmarnowałam kolejne 5dni urlopu, a mój mąż uznał że histeryzuję. W między czasie miałam urodziny o których mój mąż zapomniał, rocznicę ślubu, o której również zapomniał
Cały szereg sytuacji np.zepsuł mi się nawiew w aucie, ponieważ pracujemy z mężem w odległości ok 4 km poprosiłam, żeby mnie podwiózł do pracy. On się wydarł, że jak się ma zepsute auto to trzeba go naprawić, i nie będzie stał w korkach. Na następny dzień okazał się, że podwozi X do pracy. Myślałam że mnie szlag trafi, on tłumaczył się że to było może 2-3 razy, i nie rozumie problemu. Wiem, se X jest członkinią jakiej komisji. Dziwnym trafem mój mąż w domu tylko.kowi o tym jak ciężka jest praca w tejże komisji. Jesteśmy 22 lata po ślubie, oboje przed 50. X jest samotna panna, także przed 50. Nie wiem co robić.
Z góry przepraszam za długość wpisu. Mój mąż jest lekarzem w jednym z warszawskich szpitali. W tym roku zawnioskował do szpitalu w Monachium o dokumentację przypadku chorobowego, który leży w kręgu jego zainteresowań. Zawnioskował też jego koleżanką z pracy, również dostała zgodę. Byliśmy umówieni że pojadę razem z mężem, na dwa dni tzn. jeden dzień odbiór dokumentacji, drugi dzień zwiedzanie. koleżanką męża też miała jechać z nami, w czym nie widziałem niczego złego, w końcu jak jest w podobnej sytuacji to czemu ma nie jechać. Wypisał urlop na trzy dni i czekałam na wyjazd
Przed wyjazdem mąż oznajmił mi, że koleżanką nazwijmy ją X wpadła na pomysł żeby jechać na 5 dni, bo tak jej to odpowiada wpisze sobie staż. Pomyślałam że to nawet nie źle wypisałem dodatkowy urlop i pojechalismy,. W czasie pobytu w Monachium X nie odstępowała nas na krok, my wychodziliśmy z pokoju ona z nami. Byłam wściekła, ale moj mąż zrobił że mnie wariatkę. W czasie tego pobytu dowiedziałam się że X jedzie z nami do Włoch bo ma wykład na tej samej jednodniowej konferencji na której wykład ma mój mąż, my wyjazd zaplanowaliśmy na 5 dni ona też. Wyjazd był totalna katastrofa. Ona cały czas była z nami. Zmarnowałam kolejne 5dni urlopu, a mój mąż uznał że histeryzuję. W między czasie miałam urodziny o których mój mąż zapomniał, rocznicę ślubu, o której również zapomniał
Cały szereg sytuacji np.zepsuł mi się nawiew w aucie, ponieważ pracujemy z mężem w odległości ok 4 km poprosiłam, żeby mnie podwiózł do pracy. On się wydarł, że jak się ma zepsute auto to trzeba go naprawić, i nie będzie stał w korkach. Na następny dzień okazał się, że podwozi X do pracy. Myślałam że mnie szlag trafi, on tłumaczył się że to było może 2-3 razy, i nie rozumie problemu. Wiem, se X jest członkinią jakiej komisji. Dziwnym trafem mój mąż w domu tylko.kowi o tym jak ciężka jest praca w tejże komisji. Jesteśmy 22 lata po ślubie, oboje przed 50. X jest samotna panna, także przed 50. Nie wiem co robić.
Próbowalas z mężem rozmawiać, czy tylko ograniczyłaś się do okazania mu swojego niezadowolenia?
Próbowałam niejednokrotnie rozmawiać. Pierwszy raz po 3 dniach pobytu w Monachium, zażartowałam, że chciałbym trochę wolności, bo w końcu nie jesteśmy na koloniach. Myślałam, że to zrozumiał, ale na następny dzień zeszliśmy do pobliskiej knajpy na kolację, cieszyłam się bardzo na ten wieczór, a on zadzwonił po X, żeby nie była sama. Potem powiedziałam mu wprost, że spędzanie urlopu w jakim dziwnym trójkącie mi nie odpowiada. On tłumaczył, że razem współpracują, i nie może ja tak zostawić. W międzyczasie wydało się że X jedzie z nami do Włoch. Uspokoiłam się, powiedzialam, że ok, że razem pracują w jednym szpitalu i niczym wyjątkowym nie jest że jedzie razem z nami tylko żeby nie było powtórki pobytu w Monachium. Niestety była powtorka. Dosłownie X siedziała na tarasie i czekala, aż wyjdziemy z pokoju. Była to dla mnie co najmniej niezręczna i dziwna sytuacja. We Włoszech puściły mi nerwy i spytałam męża czy się w niej zakochał. On się obraził i przestał się do mnie odzywać. Po przyjeździe jeszcze raz próbowałam wrócić do tych dziwnych sytuacji, ale mój mąż nie rozumie o co mi chodzi i choć wprost mi tego nie powiedział, myślę, że uważa mnie za histeryczkę.
Próbowałam niejednokrotnie rozmawiać. Pierwszy raz po 3 dniach pobytu w Monachium, zażartowałam, że chciałbym trochę wolności, bo w końcu nie jesteśmy na koloniach. Myślałam, że to zrozumiał, ale na następny dzień zeszliśmy do pobliskiej knajpy na kolację, cieszyłam się bardzo na ten wieczór, a on zadzwonił po X, żeby nie była sama. Potem powiedziałam mu wprost, że spędzanie urlopu w jakim dziwnym trójkącie mi nie odpowiada. On tłumaczył, że razem współpracują, i nie może ja tak zostawić. W międzyczasie wydało się że X jedzie z nami do Włoch. Uspokoiłam się, powiedzialam, że ok, że razem pracują w jednym szpitalu i niczym wyjątkowym nie jest że jedzie razem z nami tylko żeby nie było powtórki pobytu w Monachium. Niestety była powtorka. Dosłownie X siedziała na tarasie i czekala, aż wyjdziemy z pokoju. Była to dla mnie co najmniej niezręczna i dziwna sytuacja. We Włoszech puściły mi nerwy i spytałam męża czy się w niej zakochał. On się obraził i przestał się do mnie odzywać. Po przyjeździe jeszcze raz próbowałam wrócić do tych dziwnych sytuacji, ale mój mąż nie rozumie o co mi chodzi i choć wprost mi tego nie powiedział, myślę, że uważa mnie za histeryczkę.
Mąż uważa cię za histeryczkę? A jak uklada się między wami oprócz tych nieszczęsnych wyjazdów z panią X?
Co do pobytu w Monachium to raczej rozumiem twojego męża. Przyjechali razem, w konkretnym celu i to był ich wyjazd służbowy. To ty zrobiłas sobie wolne i pojechałaś z nimi na urlop. Spójrz na to obiektywnie; gdybyś ty była na wyjeździe ściśle służbowym, z kolegą z pracy z którym temat i cel wyjazdu jest waszym wspólnym, też byś go zostawiała samego?
Natomiast nie jest wykluczone, że koleżanka męża po prostu lubi jego towarzystwo i tutaj to już zaczyna być maleńki problemik.
No niestety mam te same odczucia. Np. w czasie pobytu w Monachium okazał się że jadą na konferencję do Wrocławia w październiku, X zaproponowała mu żeby pojechali na całe 3 dni bo będzie zwiedzanie Wrocławia. I to może być ciekawe Jakoś dziwnie to wtedy zabrzmiało (ostatecznie pojechali razem na dzień). Wyjazd w Monachium był służbowy ale tylko w jeden dzień. Ja z nimi nie pojechałam do szpitala. Gdy oni załatwili sprawy służbowe,j do wieczora byłam sama. I uważam że tak było dobrze, grubym nietaktem z mojej strony byłoby mieszanie się w sprawy służbowe. Co do naszych relacji niby jest dobrze, ale te urodziny, rocznica, samochód. Nie wiem ale coś dla mnie nie gra. Może jestem po prostu przeczulona.Dlatego napisałam, żeby ktoś spojrzał na tą sytuację z boku
Verka, ale Ty właśnie mieszasz sprawy służbowe i prywatne. Jak oni mają wyjazd służbowy to nie jadą tam na plażę czy na chodzenie po knajpach. Tutaj tak naprawdę to Ty się wtrącasz, jedziesz z nimi i to Ty jesteś piątym kołem u wozu w momencie, kiedy oni mogliby pracować. Co z tego, że nie idziesz z nimi na konferencję? Zachowujesz się tak, jakbyś nie mogła męża puścić samego na 5 dni bo się boisz, że coś wywinie.
Jedźcie zwiedzać miasta w innych terminach, wtedy, kiedy on nie ma konferencji i wyjazdów służbowych. Wtedy może nie będzie musiał ich przedłużać na zwiedzanie i będziecie razem, a nie w trójkę.
Przez swoje zachowanie stajesz się mało atrakcyjna dla męża. Musisz mu zaufać, a jeżeli nie umiesz, to trzeba się rozejść. Myślę, że powinnaś zadbać o swoją przestrzeń, w ten sposób pokażesz mężowi, że spokojnie możesz się bez niego dobrze bawić.
Ale te wyjazdy oprócz dnia pobrania dokumentów i wykładu polegały właśnie na chodzeniu po knajpach, zwiedzanie, plaziwaniu.Sluzbowo był tylko dzień. Planowaliśmy te wyjazdy od zimy.
Ale te wyjazdy oprócz dnia pobrania dokumentów i wykładu polegały właśnie na chodzeniu po knajpach, zwiedzanie, plaziwaniu.Sluzbowo był tylko dzień. Planowaliśmy te wyjazdy od zimy.
Ty planowalś urlop, ale to był tylko i wyłacznie wyjazd służbowy dwoch kolegów z pracy. Rozumiem, ze odebrałaś to za jej jakieś nachalne pchanie się między ciebie i męża, ale może ona nie chciala być po prostu sama w obcym mieście?
Dajesz mężowi powód do myslenia o tobie jak o zazdrośnicy, nie wskórasz tym nic dobrego. Lepiej zaplanuj wasz zwykły urlop, gdzie wyjedziesz tylko z mężem i cieszcie się sobą. Mam nadzieję, że wtedy pani X już z wami nie pojedzie.
Macie rację nie powinnam jechać. Na moje wytłumaczenie tylko napisze, że prowadze wasną firmę, mam 28 pracowników, mamy 3 dzieci, najmłodsze 13 lat. Przy takim natłoku obowiązków chciałem po prostu wykorzystać okazje, odpocząć i pobyć trochę sam na sam z mężem. Ale się nie udało.
Macie rację nie powinnam jechać. Na moje wytłumaczenie tylko napisze, że prowadze wasną firmę, mam 28 pracowników, mamy 3 dzieci, najmłodsze 13 lat. Przy takim natłoku obowiązków chciałem po prostu wykorzystać okazje, odpocząć i pobyć trochę sam na sam z mężem. Ale się nie udało.
Verka, nie musisz się tłumaczyć, bo tutaj wszyscy rozumiemy, że chciałaś tylko pobyć sam na sam z mężem, że cieszyłas się na ten wyjazd i wiązałas nadzieje, że będzie romantycznie i zjawiskowo. Jednak gdy sie jedzie z drugą połowką w jego podroż służbową, to można się cieszyć nim tylko wieczorami i to późno. Poza tym on ma wiele obowiązków, nawet jesli wyklad był tylko przed południem, a ty sobie z wielu jego obowiązków nie zdajesz sprawy.
Jesteś wrażliwą i pozytywną osobą, tylko więcej uśmiechu, wiary w siebie i męża ci życzę. A wam obojgu naprawdę udanego urlopu, tylko we dwoje
Verko, czy Twój mąż był w przeszłości niewierny?
Dzięki za odpowiedzi. Jesteście super. Problem polegał na tym że nie mogłam się cieszyć z męża wieczorami bo do 24, każdego wieczoru towarzyszyła nam x, jak również przy śniadaniu, po śniadaniu na plaży, na obiedzie , na drinku, na spacerze , przy zwiedzaniu, zawsze i wszędzie. Nie powiem że w nocy
Cóż. Służbowy wyjazd to służbowy.
Może mąz glupio się czuł zostawiając koleżankę samą. Wprawdzie niejedna by się zorganizowała sama. Ale nie ta.
Jakby mieli romans to któraś z was by nie jechała
Mój mąż zawsze był mi wierny. Ja po prostu nie mogę się znaleźć w tej sytuacji. Nie miałam nic przeciwko temu żeby ona poszła z nami pozwiedzać na obiad czy coś w tym stylu. Rozumie że to nic przyjemnego siedzieć samej w knajpie. Ale to był też mój urlop, a musiałam znosić jej towarzystwo non stop, jeszcze okraszone uwagami typu cyt. " Ja cię podziwiam ile ty możesz zjeść", " a myślałam że jesteś starsza" itp. To naprawdę mnie wmurowało w fotel i przytkało język. Nie rozumie postawy mojego męża, stąd podejrzenie o jakiś związek.
Wolna koleżanka z pracy nie odstępuje twojego męża ani na krok. Wszyscy twierdzą, że to normalne bo wyjazd służbowy, ale czy na takich wyjazdach jest obowiązek spędzania czas z koleżanką do 24?
Pracuje się w określonych godzinach, potem jest wolne dla rodziny.
Oczywiście, że nie dziwi mnie twoje zaniepokojenie. To już 3 wyjazdy służbowe z ową koleżanką, nie ma tam facetów lekarzy?
Być może mąż chce być miły, ale koleżanka zdecydowanie przesadza.
Też tak myślę, niepokoje się tym bardzo. Z mojej perspektywy ona nie zachowała się normalne, wyjazd służbowy oczywiście, ale większość czasu to były po prostu wakacje. Nie wiem co mam zrobić
"Przed wyjazdem mąż oznajmił mi, że koleżanką nazwijmy ją X wpadła na pomysł żeby jechać na 5 dni, bo tak jej to odpowiada wpisze sobie staż. Pomyślałam że to nawet nie źle wypisałem dodatkowy urlop i pojechalismy,"
jak widać wypad na 5 dni to była jej inicjatywa, a wy na nią przystaliście. widocznie ona jest z tych mało samodzielnych albo bardzo towarzyskich, że chciała ciągle z wami. minęłaś się oczekiwaniami względem urlopu i tyle.
Nie wiem czy można to nazwać " rozminieciem". Zresztą chyba nie tylko wyjazd jest tu problemem. Ta sytuacją z samochodem i cala reszta jest dla.mjie problemem. Tak naprawdę muszę sama przyznać że sobie z tym nie radzę.
20 2019-12-30 19:20:35 Ostatnio edytowany przez Janix2 (2019-12-30 19:21:08)
Od kiedy autorko zauważyłaś "nadopiekuńczość" męża w stosunku do znajomej, czy kiedykolwiek wydarzyła się podobna sytuacja?
Ta "nadopiekuńczość" zauważyłam pierwszy raz właśnie w Monachium. Wcześniej nie było takich sytuacji
Niestety nie wygląda to dobrze. Pani X jest chyba zadurzona w twoim mężu a jemu najwyraźniej to odpowiada. A tak na marginesie to naprawdę niezła z niej bezszczelna zołza, sądząc po wypowiedziach.
Hmm ja bym chyba jasno postawiła sprawę i mężowi, i "koleżance" - zapytałabym ją dlaczego nie daje Wam ani chwili oddechu i ciągle musi towarzyszyć? zaś mężowi zadałabym pytanie, jakby on się czuł w analogicznej sytuacji, gdybyś to Ty miała kolegę który ciągle by z Wami przebywał? daj mu do zrozumienia, że to nie jest normalne i nie chcesz aby on tak wiele czasu poświęcał obcej kobiecie.
Popełniasz błąd za błędem i robisz niepotrzebne sceny.
Nawet jak ta kobieta zachowuje się złośliwie czy bez wyczucia to jednak robienie o to afery mężowi jest głupotą.
Wyjazd z inicjatywy koleżanki.więc nie mógł się od niej odciąć.
Chcesz mieć męża dla siebie kupcie zwykłą wycieczkę.
Balin ma rację .Twoje zachowanie jest nieatrakcyjne.
Też tak zrobiłam,powiedziałam mężowi wprost, że bardzo źle się z tym czuję, ale on stwierdził, że przecież ona mi nic nie zrobiła to dlaczego miałabym mieć do niej jakieś pretensje. Żałuję ze nie powiedziałam czegoś X
A Ty uwazasz że zachowujesz się jak przystało ba dojrzałą kobietę?
Dobrze ze nie wdawalas się w utarczki słowne. bo jak ktoś nie panuje nad emocjami, tylko się skompromituje
a jak wg was autorka powinna się zachować w tej sytuacji?
bo wszyscy jej tu piszecie, że zachowuje się nieatrakcyjnie.
ale to jak ma o tym pogadać z męże żeby było wystarczająco "atrakcyjnie"?:P
28 2019-12-30 22:35:52 Ostatnio edytowany przez SamotnaWtlumie (2019-12-30 22:40:13)
Wolna koleżanka z pracy nie odstępuje twojego męża ani na krok. Wszyscy twierdzą, że to normalne bo wyjazd służbowy, ale czy na takich wyjazdach jest obowiązek spędzania czas z koleżanką do 24?
Pracuje się w określonych godzinach, potem jest wolne dla rodziny.
Oczywiście, że nie dziwi mnie twoje zaniepokojenie. To już 3 wyjazdy służbowe z ową koleżanką, nie ma tam facetów lekarzy?
Być może mąż chce być miły, ale koleżanka zdecydowanie przesadza.
Wkoncu jakiś komentarz który popieram.
Jeżeli jest wyjazd służbowy 1 dniowy to się jedzie na jeden dzień a nie na 5 dni z koleżanką. Wcale się autorce nie dziwie, kolacje spokojnie mogli zjeść sami jednego dnia. Tymbardziej że mieli rocznicę ślubu.
Proponuję na spokojnie porozmawiać z mężem ale nie mówić "ty" bo to wygląda jak atak tylko "ja". Jeżeli nie potraficie rozmawiać to może warto skorzystać z terapi zanim nie jest za późno.
Dzięki sosenka za ten komentarz. Szczerze mówiąc nie bardzo wiem co to znaczy nie atrakcyjne zachowanie. Ma szczerzyc zeby udawać słodka idiotkę, kiedy czuję się poniżana i upokorzona, żeby zachowywać się atrakcyjnie. I żeby mój maz czasem nie poczuł się urażony. Mam 50 lat na karku, od 30 lat jesteśmy razem, na pewno nie będę udawała głupiej gęsi. Jestem żoną a nie koleżanką zza biurka.
30 2019-12-30 23:11:21 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-12-30 23:21:01)
Masz rację Sosenek, w sumie nie wiemy co dla jej męża jest atrakcyjne, może lubi jak się babki za łby biorą z jego powodu?:)
Ja bym taki służbowy wyjazd potraktowała jako wyjazd we trójkę. była mila i swobodna przy tej Pani, a jakby mi dokuczala to bym się odgryzla boleśnie. Ale bez afery.
Dla męża zostałyby noce. też nie do pogardzenia.
A teraz przeprosiła go za aferę .
Ale to moja wersja.
I przyznam że nie moglabym się czuć z takiego powodu upokorzona.
Znam za to mężczyzn którzy czuliby się upokorzeni takim malostkowym zachowaniem żony.
Po pierwsze ani mi do głowy nie przyszło branie się za łeb z X, po drugie byłam dla X miła i sympatyczna, a jej złośliwe uwagi pozostawilam bez komentarz nie chcąc po prostu wywoływać niepotrzebnych animizji, po trzecie mężowi nie robiłam afery tylko normalnie próbowałam z nim porozmawiać o tej dziwacznej sytuacji.
32 2019-12-30 23:24:54 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-12-30 23:36:47)
Po pierwsze ani mi do głowy nie przyszło branie się za łeb z X, po drugie byłam dla X miła i sympatyczna, a jej złośliwe uwagi pozostawilam bez komentarz nie chcąc po prostu wywoływać niepotrzebnych animizji, po trzecie mężowi nie robiłam afery tylko normalnie próbowałam z nim porozmawiać o tej dziwacznej sytuacji.
Nieprawda
Gotowalas się w środku i przed chwilą napisalas ze zalujesz ze niczego jej nie powiedzialas
Męża zapytalas czy się zakochał..
Pomysl na kogo bylas najbardziej zła w tej sytuacji: na meza. na X czy może na siebie.?
W sumie nie uchybiloby to grzecznemu zachowaniu, gdybys któregoś wieczoru wprost zakomunikowała X. ze chcialabys obejrzeć zachód słońca Tylko z mężem w miłym miejscu.
Ja będąc w wieku autorki też stwierdzam że zachowanie męża i koleżanki jest nie na miejscu. Jaki cel ma kobieta aby towarzyszyć koledze z pracy w podróży kiedy jedzie z nim Żona. I czy to wyjazd służbowy czy nie to nie włazi się między wódkę a zagrychę. Jest wolna, może sobie spokojnie znaleźć partnera wolnego do podróży. Tym bardziej że dłuższe wypady to pomysły z reguły koleżanki. Nie zwraca uwagi na to że małżonkowie może mają jakieś wspólne plany i jej obecność może ich krępować np. chcieli by poopalać się nago przez cały dzień na plaży korzystając z samotności i anonimowości. Może chcieli by zorganizować sobie romantyczną kolację, lub przedyskutować ważne sprawy w ich związku? Nie wyobrażam sobie abym jechał na parę dni z żoną a wraz z nami jej kolega. Chodzi po głowie mi coś takiego jak kryzys wieku średniego i przeżywanie drugiej młodości. I dziwię się niektórym wypowiedziom że autorka niepotrzebnie się rzuca bo nic się nie dzieje. Według mnie dzieje się i ma prawo zastanawiać się dlaczego ktoś obcy próbuje mieszać w moim ognisku domowym. Chyba że czegoś nie wiem np. w łóżku ostatnio się nie układało albo inne konflikty. Ileż taki historii słyszałem które podobnie się zaczynały, od koleżanek, wyjazdów a po pewnym czasie wszystko leżało w gruzach.
34 2019-12-30 23:39:52 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-12-30 23:41:34)
Masz rację. Ale jak koleżanka niedomyslba to mąz co miał zrobić? Odganiac tamtą?
35 2019-12-30 23:48:19 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2019-12-31 00:32:03)
Tak jestem zła na siebie, że nie zareagowałam. Ale niestety już tak mam, takie głupie ugrzecznienie.
Janix dziękuję za zrozumienie.
36 2019-12-31 00:01:18 Ostatnio edytowany przez Janix2 (2019-12-31 00:25:18)
Ja bym przy ewentualnej następnej propozycji podróży we trójkę delikatnie lecz stanowczo stwierdził iż niestety ale nie jadę gdyż się źle czuję w takim towarzystwie czyli z kołem zapasowym albo balastem jak ktoś woli. Ciekawe jak by małżonek zareagował?
Masz rację. Ale jak koleżanka niedomyslba to mąz co miał zrobić? Odganiac tamtą?
Jak nic nie łączy go z koleżanką to oczywiście że tak. Powiedział bym: sorry pani X ale tą podróż od dawna zaplanowałem i obiecałem żonie że będziemy tylko we dwoje i nie chcę zawieść.
Czy w pracy są w jakiś sposób od siebie zależni np. szef-podwładny?
BTW, Verka, nie pisz postów jeden pod drugim, użyj opcji edytuj.
37 2019-12-31 00:09:19 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2019-12-31 00:32:39)
Już mu to powiedziałam, że nie odpowiadają mi wyjazdy w trójkę.
Nie są zależni. Pracują na tych samych stanowiskach, ale zajmują się ta samą dziedzina.
Nie są zależni. Pracują na tych samych stanowiskach, ale zajmują się ta samą dziedzina.
A czy zauważyłaś autorko jakieś zmiany w zachowaniu męża na krótko przed Monachium po powrocie z Monachium? Np. inny seks (lepszy, gorszy, częstotliwość) zmiana w garderobie, oschłość w stosunku do Ciebie lub niespotykane dotąd okazywanie uczuć?
Koleżanka męża robi sporo aby pokazać się z dobrej strony jednocześnie dokopując Tobie . Tymi wyjazdami z nimi myślę , że ugrałaś trochę czasu zanim dojdzie do zdrady. Czeka was poważna rozmowa , bez owijania , rozmowa o granicach w związku , o dalszej przyszłości , czy musi mieć kogoś aby dowartościować się ? Jak daleko w to jeszcze wejdzie
Już mu to powiedziałam, że nie odpowiadają mi wyjazdy w trójkę.
Nie są zależni. Pracują na tych samych stanowiskach, ale zajmują się ta samą dziedzina.
Wyjazd służbowy to nie piknik, tutaj raczej nie ma możliwości manewru kiedy się jedzie i z kim. Jesli mąż ma taką mozliwość, to możesz mu następnym razem zasugerować, żebyście pojechali tylko we dwoje. Jeśli jednak nie ma takiej możliwości, to zrozum że oni pracuję razem i ich wyjazdy służbowe wspólne nie są niczym nie z tej planety.
Raczej nie wałkuj ciągle tego tematu z mężem, bo tylko zrobisz między wami złą atmosferę. Powiedzialąś już, że źle się czujesz podczas tych wyjazdów i mąż już o tym wie. Naprawdę myślisz, że jeśli ta kobieta "zagięła parol" na twojego męża, to tylko podczas wspólnych wyjazdów twoje malżeństwo jest w niebezpieczeństwie?
Raczej myśl pozytywnie, bo narazie nie masz konkretnych sygnałów, że twój mąż jest nią zainteresowany jako kobietą, nie masz nic, co mogłabyś w formie zarzutu wytoczyć przeciwko mężowi. W dzisiejszym świecie ludzie pracują razem, mężczyźni i kobiety i nikogo to ani nie dziwi ani nie bulwersuje. Wzięłaś sobie do serca jakieś jej slowa, zamist śmiać się z tego. Może miała coś zlego na mysli, a może po prostu jest nietaktowna i tak ma, nie znasz jej.
Nie sprawisz, że mąż przestanie z nią pracować ani się z nią widywać, więć bądź ostrożna, bo szybko wyrobisz sobie opinię żony zazdrośnicy i hetery, ktora nie pozwala mężowi na kontakty z kobietami w pracy, a wierz mi, wtedy już przestaniesz mieć wpływ na cokolwiek w kwestii jego wyjazdów.
Poza tym, jesli mąż mialby inny niż tylko koleżeński zamysł wobec tej kobiety, ty byś na pewno ani do Monachium, ani gdzie tam póżniej jechaliście, na pewno nie pojechala. To, że z taką chęcią cię w tę podróż zabrał świadczy tylko o tym, że jestes dla niego ważna i jedyna, więć się nie katuj domysłami i wyobrażeniami o tym, czego nie ma.
Raczej zaplanuj wakacje z mężem tylko we dwoje i wtedy daj czadu Niech będzie romantycznie i tak, by długo tych wakacji nie zapomniał
41 2019-12-31 03:29:32 Ostatnio edytowany przez Winter.Kween (2019-12-31 03:33:22)
Na Twoim miejscu bylabym wkurzona.
Nie lubie towarzystwa.
Na miejscu Twojego meza, nigdy w zyciu bym sie tak nie zachowywala. Moj maz bylby wsciekly w takiej sytuacji. Bo lubi spedzac czas tylko ze mna.
Poza tym jak maz jedzie ze mna gdzies z powodu pracy. Jest ze mna kilka dni, a praca trwa jeden? Oczywiscie, ze ma prawo chciec spedzic czas sam na sam.
Z kolei na miejscu tej kolezanki... Bylam na jej miejscu tez i wiem, jako osoba dorosla i kulturalna, ze ludzie w malzenstwie podrzebuja czasu dla siebie. Dlatego swoje zwiedzanie i sniadanie jadlam sama.
Kolezance brak kultury, mezowi rozumu i postawienia granic.
Pomijajac cala kwestie romansow to namolni ludzie sa wkurzajacy. Ich towarzystwo jest gorsze niz romans.
Co do calego tego myslenia, ze kobieta:
Nie moze okazywac zlosci
Musi myslec czy wyrazanie siebie jest atrakcyjne
Musi byc cicha i rozsadna.
To zwykly seksizm i stereotypy.
Zwiazek nie jest po to by udawac i ukrywac co sie mysli.
Mąż mógł czuć się postawiony w niezręcznej sytuacji, między młotem a kowadłem, za to koleżance zabrakło elementarnego wyczucia. Moim zdaniem każdy rozgarnięty, taktowny człowiek wiedziałby, że jest czas wspólny, ale potem należy zająć się samym sobą, dając w ten sposób osobom będącym w związku choć trochę swobody.
Nie wiem czy przypadkiem między Wami nie pojawiła się bardziej lub mniej uświadomiona rywalizacja, stąd z Twojej strony emocje, a z jej bezpardonowe wciskanie się ze swoim towarzystwem. Mimo wszystko mąż mógł jakoś zareagować, a jednak nazwał Cię histeryczką, zaś Twoje odczucia zignorował - wierzę, że to mogło zaboleć.
43 2019-12-31 07:20:48 Ostatnio edytowany przez Witek7 (2019-12-31 07:23:36)
Reakcja Werki jest calkiem zrozumiała. Ci, ktorzy uważają, że nie, to po prostu trują. Może sami mają coś za uszami. Ponoć są nawet tacy, co uważają, że gdyby koleżanki w swej samotności położyla się do ich łóżka, to też nic strasznego i Werka powinna podejść do tego z empatią.
Kobiety ... podobno boli was, że idący z wami partner ogląda się za atrakcyjną laską, nieprawdaż? A tu zachodzi dużo gorsza sytuacja.
Że mąż Werki tak postępuje - dziwię się. Może przechodzi andropauzę, może odzywa się męskie ego, może parabolą rośnie samoocena?
Mnie, jako faceta osobiście irytowalaby taka namolna koleżanka.
Bardzo zabolało mnie zachowanie męża. Odnośnie tego wyjazdu pomyślałam, że machnę ręką na te namolne zachowanie i pewnie by tak bylo, gdyby nie reakcji męża na moje słowa. Coś jest nie tak. Uważam, że jest nie lojalny w stosunku do mnie. Staram się już nie wałkować tego tematu, ale coś we mnie się zmieniło, pękło. I nie wiem co mam zrobić.
Bardzo zabolało mnie zachowanie męża. Odnośnie tego wyjazdu pomyślałam, że machnę ręką na te namolne zachowanie i pewnie by tak bylo, gdyby nie reakcji męża na moje słowa. Coś jest nie tak. Uważam, że jest nie lojalny w stosunku do mnie. Staram się już nie wałkować tego tematu, ale coś we mnie się zmieniło, pękło. I nie wiem co mam zrobić.
To sa Twoje uczucia i one sa wazne. My tutaj nie wiemy czy przesadzasz czy nie.
Wszystko czego czlowiek nie wie to sobie dopowiada czyms co zna.
Spojrz na swoje zachowanie i nie przez pryzmat forum czy tego co maz gada. Maz ma tez wlasna agende. Czy masz paranoje? Co bys zrobila na miejscu meza?
Takie zachowanie jest moim zdaniem wkurzajace, nawet jezeli nie chodzi tutaj o zadne romanse. Dlatego, ze ciagle towarzystwo kogos mnie irytuje.
Jezeli wiesz, ze Twoje uczucia nie sa przesadzone lub chorobliwe. To nie zagluszaj intuicji. Nie, nie musisz byc zoneczka, ktora godzi sie na wszystko.
Nie, nie musisz tolerowac jakies osoby od rana do nocy bo maz pracowal JEDEN dzien. Nic nie musisz.
Jedyne co powinnas to nie zduszac wlasnych uczuc i intuicji.
Jest takie powiedzienie: if it costs you your peace it's too expensive
46 2019-12-31 08:35:27 Ostatnio edytowany przez Verka74 (2019-12-31 08:43:40)
Na miejscu męża powiedziałby kolezance wprost, że chce pobyć z żoną.Tak mam że męczy mnie ciągle towarzystwo, od rana do nocy. Ale niestety mąż nie rozumie.
Na miejscu męża powiedziałby kolezance wprost, że chce pobyć z żoną.Tak mam że męczy mnie ciągle towarzystwo, od rana do nocy. Ale niestety mąż nie rozumie.
To, ze on nie rozumie to nie znaczy, ze Ty musisz udawac, ze to Ci sprawia przyjemnosc.
To prawda, dlatego powiedziałam mu wprost. Niestety reakcja bylw jaka była. Mam do siebie pretensje, że w jakiś sposób nie zareagowałam przy X, tylko udawałam. Niestety dla samej siebie ma tak że czyjąś bezczelność mnie po prostu zatyka.Dopiero po jakimś czasie jestem w stanie zareagować.
To prawda, dlatego powiedziałam mu wprost. Niestety reakcja bylw jaka była. Mam do siebie pretensje, że w jakiś sposób nie zareagowałam przy X, tylko udawałam. Niestety dla samej siebie ma tak że czyjąś bezczelność mnie po prostu zatyka.Dopiero po jakimś czasie jestem w stanie zareagować.
To warto zmienic.
Nie mowie, ze musisz robic scene. Krzyczec czy wyzywac. Jednak bycie w sytuacji jaka Ci nie odpowiada i udawanie... Nie jest to dobra opcja.
To czlowieka meczy.
W moim zyciu zwykle zaluje, ze czegos nie zrobilam niz, ze zrobilam. Nawet jak zachowalam sie bardzo niegrzecznie.
Nie wiem, nikt nie wie, co jest dla Ciebie najlepsze. Jednak udawanie, jak widac, nie dziala.
Z kolei gdybym byla na Twoim miejscu to zostawilabym ich samych i sobie zorganizowala czas. I tyle.
Teraz widzę, że mogłam tak zrobić. Zawalilam to niestety. Najgorzej jest teraz bo to siedzi we mnie głęboko
51 2020-01-01 10:17:13 Ostatnio edytowany przez KGB (2020-01-01 10:18:47)
Teraz widzę, że mogłam tak zrobić. Zawalilam to niestety. Najgorzej jest teraz bo to siedzi we mnie głęboko
Verka, zareagowałaś tak, jak najlepiej umiałaś w tej sytuacji. Tak sobie myślę, że warto się zastanowić czy jest sens koncentrować się nad tym co się już wydarzyło czy może lepiej skupić swoje myśli jak takich sytuacji uniknąć ?
Wiesz, jak to działa jest rozmowa i rozmowa. Widać po reakcji twojego męża, że gdzieś się rozmineliście w komunikacie. To trochę tak jest przy długim małżeńskim stażu, że ludzie zapominają czasami wrócić i ustalić na nowo jak się teraz sprawy mają. Dotyczy to zarówno kwestii seksualnych ( akurat tym aspektem zajmuje się klinicznie,naukowo wiec stąd przykład ) bo to co podobało się komuś 10 lat wstecz nie znaczy, że dalej się podoba. I to że być może wcześniej nie miałaś czasu zainteresować się przy 3 dzieci, co mąż robi na konferencji poza czasem konferencji to nie znaczy, że nie zainteresujesz się teraz. Nie twierdzę, że tak jest - odniosłam się do przykładu. Reasumując, Verka moim zdaniem czas na tzw. małżeńską rozmowę oczyszczającą ( kolokwialnie rzecz ujmując:co komu gra, a co komu nie gra).
Ps. Tak wogóle to tyle ostatnio przerabiam o rozwodach, że naprawde pomimo trudności z która się wzmagasz, to miło się czyta, że przy takim stażu małżeńskim towarzyszą takie emocje . Z tego to akurat małżonek się cieszyć powinien !
Można byłoby się tu pokusić o rozmowę na temat pożądania między wami ( mówię o szerokim aspekcie tego pojęcia ), ale to chyba na osobny wątek
Pozdrawiam noworocznie i trzymam kciuki !
Dzięki za rzeczowa podpowiedz,pozwolilo mi to spojrzeć na problem z innej perspektywy. Co mąż na myśli wspominając o potrzebie rozmowy na temat pożądania?
Dzięki za rzeczowa podpowiedz,pozwolilo mi to spojrzeć na problem z innej perspektywy. Co mąż na myśli wspominając o potrzebie rozmowy na temat pożądania?
Myślę że chodzi o to czy układa wam się jeśli chodzi o seks i całą otoczkę wokół niego. Czy się zgrywacie i nie ma żadnych nieporozumień w tym temacie. A tak przy okazji piszesz bardzo wyważone i spokojne posty, idąc tym tokiem myślenia nie powinnaś mieć problemów z rozmową z mężem praktycznie na każdy temat dotyczący waszego związku, oczekiwań i analizy sytuacji które się wydarzyły ( chodzi mi o asertywność).
54 2020-01-01 12:46:03 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-01-01 12:50:27)
No niektórzy się cieszą z takich scen, bo uznają je za wyraz zaangażowania. Ale mąz autorki do takich nie należy. A to jego ma za męża.
Stwierdzenie żeby się cieszyć ze w ogóle są emocje w wieloletnim związku uważam za przesadzone. Wbrew pozorom nie jest normą ich wygaśnięcie po latach.
I czy w ogóle są jakiekolwiek podstawy by sądzić ze w jej małżeństwie jest coś nie tak? poza tym wyjazdem?
Jeżeli z taką sytuacją spotkalas się pierwszy raz, mogłas nie umieć zareagować i sobie to wybacz w końcu.
Na koleżankę nie masz wpływu, a mąż mógł się czuć jak miedzy młotem a kowadłem, bo wyjazd był służbowy. Myślę że więcej Cię na to nie narazi.
Ps. Wiem co czujesz, bo dawno temu jedna Pani "pożyczyła " sobie mojego narzeczonego wówczas w świetle reflektorów w sytuacji gdzie wypadało mieć partnera a ona była sama.
Część towarzystwa zorientowana ze to mój narzeczony była oburzona i zaskoczona, Ci którzy nie wiedzieli, oklaskiwali zakochaną parę
Można było to przerwać robiąc scenę, albo sobie darować i przełknąć Żabę..
Ps. Wiem co czujesz, bo dawno temu jedna Pani "pożyczyła " sobie mojego narzeczonego wówczas w świetle reflektorów w sytuacji gdzie wypadało mieć partnera a ona była sama.
Część towarzystwa zorientowana ze to mój narzeczony była oburzona i zaskoczona, Ci którzy nie wiedzieli, oklaskiwali zakochaną parę
Można było to przerwać robiąc scenę, albo sobie darować i przełknąć Żabę..
"Fajna" sytuacja, nie zazdroszczę. Możesz napisać jak on się potem tłumaczył i jak to się skończyło?
W sferze intymniej układa nam się super, raczej nigdy nie mieliśmy z tym problemów. Problemem dla mnie było nawet nie zachowanie X, ale reakcja mojego męża na moje słowa. Gdyby powiedział, że X zachowuje się namolne i niegrzecznie, ale delikatnie coś jej tam powie, to naprawdę byłoby po sprawie. Robienie że mnie histeryczki po prostu mnie rozwaliło
Wiesz co, Verka74, ja Ci się w ogóle nie dziwię. O ile przy pierwszym wyjeździe można by ewentualnie uznać, że po prostu nie dogadaliście szczegółów i mąż zaplanował raczej coś w rodzaju wypadu ze znajomymi, a nie romantycznego wyjazdu, więc - nawet kiedy okazałaś już swoje niezadowolenie - nie bardzo wiedział co z tym zrobić, bo nagłe olanie koleżanki z pracy mogło mu się wydawać niegrzeczne (jeżeli, jak napisałam, zakładał wcześniej i być może rozmawiał z nią o wspólnym, koleżeńskim spędzaniu czasu), o tyle drugiego wyjazdu już nic nie tłumaczy. Wiedział, jakie jest Twoje zdanie, wiedział, że nie odpowiada Ci spędzanie czasu we troje, a mimo to miał to gdzieś. I moim zdaniem sprawy zawodowe niczego nie tłumaczą, jak podnoszono wyżej, bo przecież to nie załatwianie spraw zawodowych Ci przeszkadza, a spędzanie czasu wolnego, który miał być przeznaczony dla Was. Generalnie trudno coś doradzić, jeśli mąż nie widzi w tym problemu, ale ja bym jednak zaczęła od (ponownych) prób przekazania mu, co i dlaczego Ci nie odpowiada. Dopóki on nie zrozumie, to właściwie nie masz co z tym zrobić.
Inna sprawa to w ogóle sens wyjazdów w większym gronie, zwłaszcza we troje, jeśli chce się spędzić czas tylko we dwoje. Nigdy nie wierzyłam w standardowe zapewnienia, że ktoś znajomy sobie będzie tylko w tym samym miejscu, a my sobie będziemy osobno. Jeżeli mamy być osobno, to przecież możemy jechać osobno. Wyjazdy we trójkę? Tylko jeśli wiem, że nie będzie mi przeszkadzać czyjeś towarzystwo, nawet jeśli nie jestem z góry w stanie oszacować czasu tego towarzystwa. Bo niestety bardzo często będzie dochodzić do tego, że każdy sobie inaczej wyobraża "trochę razem, trochę osobno", a później może być niezręcznie pożegnać tego, co by tego "razem" chciał za dużo, szczególnie jeśli są tylko trzy znajome osoby i nie ma możliwości cichego odseparowania się od reszty, bo tę resztę stanowi jeden ludzik.
58 2020-01-01 13:34:48 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-01-01 14:37:53)
Jak się skończyło?
Zamiarem wyjścia przełykaniem złości i zamiarem awantury, ale opanowaniem się gdy zobaczyłam że naprawdę mu przykro. Jak ja odpuściłam, on , zaczął się zastanawiać czy mógł coś zrobić inaczej. W końcu doszliśmy do wniosku że nie mógł i tyle.
Werka mężczyźni zwykle nie odczuwają takiego spektrum emocji jak kobiety..
Dla niego nie ma problemu, bo tego nie brał za wielką sprawę.
Musiałabyś mu spokojnie o rozumowo wyłożyć w czym rzecz. Może nawet z wyobrażeniem sobie odwrotnej sytuacji z jakimś kolegą.. który łazi wszędzie za wami a na lunchu do męża rzuca że za chudy jest chociaz tak dużo je..
Tymczasem nie psulabym sobie noworocznego dnia.
Współczuję. Męża. Jest obojętny na Twój ból i obawy. Obawy, które wraz z jego obojętnością mają prawo w Tobie rosnąć.
Całkiem możliwe, że mąż faktycznie nie ma złych zamiarów, faktycznie traktuje koleżankę jako tylko koleżankę a Ty niepotrzebnie się denerwujesz.
Ale!
Nie wierz nigdy kobiecie! Samotna, przed 50tką , raptem znalazła sobie towarzystwo w postaci Twojego męża. Zapewniam Cię, że jeśli nadaży się okazja, ona uderzy. A to po alkoholu, a to w przypływie szampańskiego nastroju, a to jako pocieszycielka strapionych.
Znam to z autopsji. Zawsze kończy się tak samo.
On raptem odkrywa (dzięki niej), że jest umęczony przez żonę i jeden skok w bok nikomu nie zaszkodzi.
Co bym zrobiła na Twoim miejscu?
Z mężem nic. Nie widzi problemu, więc bez sensu kopać się z koniem.
Z nią bym zrobiła porządek. Zawstydziła. Powiedziała że nie odpowiada mi taki układ. Jeśli się boisz reakcji męża, zwal swoją szczerość na alkohol. Że po procentach Ci się powiedziało. Ale powiedz. Niech ma z tyłu głowy że jesteś czujna i taka sytuacja Ci nie odpowiada.
Witam.Ja uważam,że masz rację.Każdy człowiek a przede wszystkim każda kobieta posiada własną intuicję.I słusznie przeczuwasz,że coś jest nie tak jak powinno.Nie mówię,że to odrazu musi być zdrada.Ale Twój mąż nie zachowuje się dobrze względem Ciebie narzucając Ci koleżankę z pracy 24 godziny na dobę.Nie jest to też normalne,że ona towarzyszy wam krok w krok.Mnie by to za przeproszeniem wkurzało jak nie wiem co.
61 2020-01-01 18:12:07 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2020-01-01 18:54:19)
Dzięki za rzeczowa podpowiedz,pozwolilo mi to spojrzeć na problem z innej perspektywy. Co mąż na myśli wspominając o potrzebie rozmowy na temat pożądania?
Verka, miałam na myśli aspekty dotyczące waszych relacji na płaszczyźnie zaspokajania wzajemnych potrzeb. Nie tylko w aspekcie samego aktu seksualnego, ale całej seksualności w waszym związku. Jednak tak jak wspomniałam to raczej temat już wychodzący poza ten post.
No niektórzy się cieszą z takich scen, bo uznają je za wyraz zaangażowania. Ale mąz autorki do takich nie należy. A to jego ma za męża.
Stwierdzenie żeby się cieszyć ze w ogóle są emocje w wieloletnim związku uważam za przesadzone. Wbrew pozorom nie jest normą ich wygaśnięcie po latach.
Tak, na szczęście to nie jest normą. A właśnie każda taka sytuacja w której mogę być świadkiem, że nie wygasają napawa mnie nadzieją .
I czy w ogóle są jakiekolwiek podstawy by sądzić ze w jej małżeństwie jest coś nie tak? poza tym wyjazdem?
Elu, nigdzie nie napisałam że istnieje problem w małżeństwie.
Co ma dać tą jej czujność, oprocz nerwów i zabierania czasu?
Jak ktoś chce być nielojalny i łamać ustalone zasady to i tak będzie.
Ma odstraszać każdą babę co się zainteresuje Panem doktorem?
A ja Cię doskonale rozumiem Verka74. Mam wrażenie, że na te wyjazdy byłaś zabierana bo tak wypada, bo jesteś żoną swojego męża. A oni po prostu chcą sobie miło spędzać razem czas. Babka jest moim zdaniem bezczelna, ale problemem jest podejście Twojego męża. To on powinien zrozumieć, że chcesz z nim spędzić więcej czasu sama, że przeszkadza Ci notoryczne towarzystwo jego koleżanki. A nazywanie Ciebie histeryczką to tylko manipulacja. Porozmawiaj z nim.
A ja Cię doskonale rozumiem Verka74. Mam wrażenie, że na te wyjazdy byłaś zabierana bo tak wypada, bo jesteś żoną swojego męża. A oni po prostu chcą sobie miło spędzać razem czas. Babka jest moim zdaniem bezczelna, ale problemem jest podejście Twojego męża. To on powinien zrozumieć, że chcesz z nim spędzić więcej czasu sama, że przeszkadza Ci notoryczne towarzystwo jego koleżanki. A nazywanie Ciebie histeryczką to tylko manipulacja. Porozmawiaj z nim.
Sorry ale głupoty.. 2 dorosłe pracujące ze sobą osoby mogą sobie bez trudu zorganizować czas sam na sam. A nie jechać w tym celu za granicę z małżonkiem..
Cały szereg sytuacji np.zepsuł mi się nawiew w aucie, ponieważ pracujemy z mężem w odległości ok 4 km poprosiłam, żeby mnie podwiózł do pracy. On się wydarł, że jak się ma zepsute auto to trzeba go naprawić, i nie będzie stał w korkach. Na następny dzień okazał się, że podwozi X do pracy. Myślałam że mnie szlag trafi, on tłumaczył się że to było może 2-3 razy, i nie rozumie problemu. Wiem, se X jest członkinią jakiej komisji. Dziwnym trafem mój mąż w domu tylko.kowi o tym jak ciężka jest praca w tejże komisji. Jesteśmy 22 lata po ślubie, oboje przed 50. X jest samotna panna, także przed 50. Nie wiem co robić.
Opisana wyżej sytuacja, też daje do myślenia. Całkowity brak empatii i agresywny ton wobec żony, na który z pewnością nie zdobyłby się wobec koleżanki np wykrzykując do tamtej, że jak nie ma czym dojechać do pracy, to niech wezwie taksówkę!
Żonę zostawił z problemem, a w tym czasie wyświadczał przysługę tamtej pani.
Zrobił problem z 4 km! Napadł na żonę, bo być może był już umówiony z koleżanką.
Zastanawiające jest to, że na uwagi żony reaguje agresywnie. Może dlatego, że porusza ona czułe struny, zwraca uwagę na sytuacje, które są dla niego niewygodne i mogłyby obnażyć coś, co bardzo chce ukryć?
Ja także uważam, że na te wyjazdy zabrał żonę, bo tak wypadało, a towarzystwo koleżanki od świtu do nocy po prostu sprawiało mu przyjemność.
Nie wiem, czy na ten moment jest sens rozmowy i ponowne rozgrzebywanie tematu wyjazdów, jeśli miały one miejsce już jakiś czas temu. Rozmowa z pewnością jest potrzebna, może wtedy, gdy Verkę znowu zaniepokoi zachowanie męża w związku z ową koleżanką. Wtedy jako kontrargument można by przytoczyć, te wszystkie niepokojące i przykre dla autorki sytuacje.
Jednak, jak znam życie, a także podobne opisane na tym forum historie, gdy nagle (lub powoli, lecz skutecznie)w życie małżeństwa wkraczała "tylko koleżanka" męża, to problem robi się poważny i patowy. Taki mąż na ogół do ostatniej kropli krwi zapiera się, że przecież nic złego nie robi.
Pozostaje mieć nadzieję, że w przypadku Verki jest to tylko zbieg okoliczności.