Witam Szanowne Forumki i Forumowiczow.
Podoba mi sie facet, ktory choruje na depresje. Bardzo lubie z nim rozmawiac. On ze mna tez. Poznalismy sie na terapii. trafilam z zalamaniem nerwowym i stanem depresyjnym z powodu rozwodu, a on leczy sie kolejny rok z powodu wymienionego. (Dodam, ze trafienie na terapie bylo bardzo do rym doswiadczeniem i ciesze,sie z tego. zamierzam isc jeszcze by porzadkowac glowe). Moje pytanie brzmi, jakie sa szanse na rozwiniecie znajomozsci w relacje? Jak sie czujecie ciezko depresyjni gdy ktos Was podrywa? Nieinwazyjnie, jakkolwiek to brzmi. Czuje sie z nim swobodnie, on tez. Ale umowienie sie na spotkanie z nim jest trudne. Ma trudnosci z wysciem z domu. Jezeli.ktos odpowie na moj post bedzie super. Drugie jezeli: gdy uznacie, ze,za malo danych by wyciiagnac wnioski, dopisze.
Umawianie sie z kims z jednej grupy terapeutycznej to slaba opcja. Najpierw skoncz terapie.
A druga sprawa jest taka, ze skoro on leczy sie kolejny rok to pytanie czy chcesz kogos z napadami depresji. To ciezka choroba i ciezko zyc z czlowiekiem, ktory jest na nią chory.
To jest bardzo indywidualne jak ktos zachowuje sie w depresji. Tak naprawde nie ma recepty ani odpowiedzi na Twoje pytanie.
Dlatego, ze depresja to nie cecha charateru.
Myślę, że stan, w jakim on się znajduje, nie jest odpowiedni do podejmowania decyzji typu założenie nowej relacji.
Skończcie terapię, a wtedy droga wolna.
Mojej żonie też się kiedyś spodobał facet z depresją I potem wyszła za niego za mąż. Tylko, że w jej przypadku problem polega na tym, że ona tak naprawdę nigdy tej depresji nie rozumiała i pewnie już nie rozumie. Kiepsko u niej z empatią. W Waszym przypadku pod tym względem pewnie byłoby lepiej. Oczywiście, że jest szansa na rozwinięcie tej znajomości. Może to jednak wymagać więcej cierpliwości, bo mogą się pojawiać problemy, "zacięcia". Związki z ludźmi z depresją niestety nie są łatwe.
Ciesze sie, ze odpowiedzieliscie. Potrzebuje neutralnego spojrzenia z boku. Rozum mowi, by nie wkrecac, bo wspolna terapia, bo depresja. A wiem z czym to sie je. a emocje swoje, "podoba Ci sie, sprobuj", ciagnie.
Zdaje sobie sprawe, ze taka relacja, bo co tu mowic o zwiazku, jest trudna, pewnie, ze lepszy bylby "normals" wspierajacy. Tylko znalezc nielatwo.Terapie skonczylismy.
Ciesze sie, ze odpowiedzieliscie. Potrzebuje neutralnego spojrzenia z boku. Rozum mowi, by nie wkrecac, bo wspolna terapia, bo depresja. A wiem z czym to sie je. a emocje swoje, "podoba Ci sie, sprobuj", ciagnie.
Zdaje sobie sprawe, ze taka relacja, bo co tu mowic o zwiazku, jest trudna, pewnie, ze lepszy bylby "normals" wspierajacy. Tylko znalezc nielatwo.Terapie skonczylismy.
"Normalsy" chyba często ciężko rozumieją te klimaty i raczej słabi z nich wspieracze. Ale może się mylę.
8 2019-12-20 11:38:49 Ostatnio edytowany przez Amethis (2019-12-20 11:40:23)
Ciesze sie, ze odpowiedzieliscie. Potrzebuje neutralnego spojrzenia z boku. Rozum mowi, by nie wkrecac, bo wspolna terapia, bo depresja. A wiem z czym to sie je. a emocje swoje, "podoba Ci sie, sprobuj", ciagnie.
Zdaje sobie sprawe, ze taka relacja, bo co tu mowic o zwiazku, jest trudna, pewnie, ze lepszy bylby "normals" wspierajacy. Tylko znalezc nielatwo.Terapie skonczylismy.
pośrednio chodzi o to jaki ten ktoś będzie, zadaj sobie pytanie, po co CI ktoś taki, Tobie do czego jest potrzebny?
depresyjny, to nie obecny, wyłączający się, popadający w myślenie, nie aktywny, ale i potrzebujący kierowania, zastępowania w działaniu, można tu mnożyć i tworzyć opisy
po co Ci to? nie mówię tu o osobie, a zespole doznań które temu będą towarzyszyć w ewentualnej relacji
szkoda sobie mydlić oczy, ze to zrozumienie będzie i wsparcie, bo to się wyklucza tak na prawde
Karolinencja napisał/a:Ciesze sie, ze odpowiedzieliscie. Potrzebuje neutralnego spojrzenia z boku. Rozum mowi, by nie wkrecac, bo wspolna terapia, bo depresja. A wiem z czym to sie je. a emocje swoje, "podoba Ci sie, sprobuj", ciagnie.
Zdaje sobie sprawe, ze taka relacja, bo co tu mowic o zwiazku, jest trudna, pewnie, ze lepszy bylby "normals" wspierajacy. Tylko znalezc nielatwo.Terapie skonczylismy."Normalsy" chyba często ciężko rozumieją te klimaty i raczej słabi z nich wspieracze. Ale może się mylę.
Nie mylisz się.
Karolinencja napisał/a:Ciesze sie, ze odpowiedzieliscie. Potrzebuje neutralnego spojrzenia z boku. Rozum mowi, by nie wkrecac, bo wspolna terapia, bo depresja. A wiem z czym to sie je. a emocje swoje, "podoba Ci sie, sprobuj", ciagnie.
Zdaje sobie sprawe, ze taka relacja, bo co tu mowic o zwiazku, jest trudna, pewnie, ze lepszy bylby "normals" wspierajacy. Tylko znalezc nielatwo.Terapie skonczylismy.pośrednio chodzi o to jaki ten ktoś będzie, zadaj sobie pytanie, po co CI ktoś taki, Tobie do czego jest potrzebny?
depresyjny, to nie obecny, wyłączający się, popadający w myślenie, nie aktywny, ale i potrzebujący kierowania, zastępowania w działaniu, można tu mnożyć i tworzyć opisy
po co Ci to? nie mówię tu o osobie, a zespole doznań które temu będą towarzyszyć w ewentualnej relacji
szkoda sobie mydlić oczy, ze to zrozumienie będzie i wsparcie, bo to się wyklucza tak na prawde
Nie wyklucza się. Depresja bywa naprawdę różna. Nie wiemy jakie problemy ma ze sobą ten facet, jaki wpływ ma na niego depresja. To, że poznali się na terapii daje pewną płaszczyznę zrozumienia, a to już sporo. Nie wiem, czy to była terapia grupowa, czy po prostu poznali się w poczekalni do gabinetu. Jeśli to ta pierwsza wersja, to myślę, że jeszcze lepiej, bo wzbudza wzajemne większe zaufanie i szczerość, bo poznali już pewne swoje sekrety. W przypadku "depresyjniaków" reguła, o przyciągających się przeciwieństwach bardzo słabo działa. Osoba o przeciwnych cechach może być dla osoby z depresją dość szybko źródłem większych kompleksów, wyrzutów wobec siebie, może być przytłaczająca swoją osobowością.
Nie polecam. Z dużym prawdopodobieństwem oboje sobie możecie bardziej zaszkodzić, niż pomóc. Z podwójnego smutku nie rodzi się raczej pojedyncza radość.
Poza tym, związek to jak jazda na rowerze i nie wsiada się na rower z połamanymi nogami. Najpierw niech on tą depresję uleczy, a potem zastanawiaj się nad pakowaniem w związek z nim.
za chwile swieta, wiec jak ci na nim naprawde zalerzy to zrob mu present, kup zestaw: witamina k2+d3, witaminy z grupy b, b1, b2, b62, b12 do tego magnez, pomagaj mu kilka dni brac tego nawet w nadmiarze, a chlopak bedzie ci wdzieczny po wsze czasy jak bardzo mu to pomoglo
Między podobaniem się i byciem dobrym rozmówcą/słuchaczem a byciem w związku droga daleka. To samo dotyczy tworzenia związku przez dwie pokiereszowane osoby.
W dodatku przyznajesz, że Twa terapia jest niezakończona, więc konia z rzędem temu, kto przewidzi zmiany, które poczynisz w swym myśleniu i zachowaniu. Zdecydowanie się w takim momencie na tworzenie związku, w dodatku z osobą z "czynną" depresją, to rozpoczęcie tańca na linie wysoko umieszczonej nad przepaścią. Może uda wam się zatańczyć bez obrażeń. Może. Skoro jednak do tej pory taki taniec był wam obcy, prawdopodobieństwo spadnięcia w przepaść wydaje się bardzo realne.
Amethis napisał/a:Karolinencja napisał/a:Ciesze sie, ze odpowiedzieliscie. Potrzebuje neutralnego spojrzenia z boku. Rozum mowi, by nie wkrecac, bo wspolna terapia, bo depresja. A wiem z czym to sie je. a emocje swoje, "podoba Ci sie, sprobuj", ciagnie.
Zdaje sobie sprawe, ze taka relacja, bo co tu mowic o zwiazku, jest trudna, pewnie, ze lepszy bylby "normals" wspierajacy. Tylko znalezc nielatwo.Terapie skonczylismy.pośrednio chodzi o to jaki ten ktoś będzie, zadaj sobie pytanie, po co CI ktoś taki, Tobie do czego jest potrzebny?
depresyjny, to nie obecny, wyłączający się, popadający w myślenie, nie aktywny, ale i potrzebujący kierowania, zastępowania w działaniu, można tu mnożyć i tworzyć opisy
po co Ci to? nie mówię tu o osobie, a zespole doznań które temu będą towarzyszyć w ewentualnej relacji
szkoda sobie mydlić oczy, ze to zrozumienie będzie i wsparcie, bo to się wyklucza tak na prawde
Nie wyklucza się. Depresja bywa naprawdę różna. Nie wiemy jakie problemy ma ze sobą ten facet, jaki wpływ ma na niego depresja. To, że poznali się na terapii daje pewną płaszczyznę zrozumienia, a to już sporo. Nie wiem, czy to była terapia grupowa, czy po prostu poznali się w poczekalni do gabinetu. Jeśli to ta pierwsza wersja, to myślę, że jeszcze lepiej, bo wzbudza wzajemne większe zaufanie i szczerość, bo poznali już pewne swoje sekrety. W przypadku "depresyjniaków" reguła, o przyciągających się przeciwieństwach bardzo słabo działa. Osoba o przeciwnych cechach może być dla osoby z depresją dość szybko źródłem większych kompleksów, wyrzutów wobec siebie, może być przytłaczająca swoją osobowością.
Nie o tym pisałem
Tu bardziej wyobrażenie podobieństwa działa
Po Wielokropek, nie mam co dopisać, jak tylko wysłać
Karolinencja napisał/a:Ciesze sie, ze odpowiedzieliscie. Potrzebuje neutralnego spojrzenia z boku. Rozum mowi, by nie wkrecac, bo wspolna terapia, bo depresja. A wiem z czym to sie je. a emocje swoje, "podoba Ci sie, sprobuj", ciagnie.
Zdaje sobie sprawe, ze taka relacja, bo co tu mowic o zwiazku, jest trudna, pewnie, ze lepszy bylby "normals" wspierajacy. Tylko znalezc nielatwo.Terapie skonczylismy.pośrednio chodzi o to jaki ten ktoś będzie, zadaj sobie pytanie, po co CI ktoś taki, Tobie do czego jest potrzebny?
depresyjny, to nie obecny, wyłączający się, popadający w myślenie, nie aktywny, ale i potrzebujący kierowania, zastępowania w działaniu, można tu mnożyć i tworzyć opisy
po co Ci to? nie mówię tu o osobie, a zespole doznań które temu będą towarzyszyć w ewentualnej relacji
szkoda sobie mydlić oczy, ze to zrozumienie będzie i wsparcie, bo to się wyklucza tak na prawde
Depresja to nie cecha osobowosci. Na depresje moze byc chory kazdy czlowiek.
Sama bylam w stanie zalamania i depresji.
Nie zmienilo to mojej dominujacej osobowosci, tendencji do wyreczania innych i checi podejmowanja decyzji.
Nie obecna zawsze bylam i bede troche bo mam taki charakter, ze duzo rozmyslam nie koniecznie nad soba sama.
Nigdy w zyciu nie potrzebowalam kierowania.
Nigdy nikt nie Musial mnie zastepowac.
Charakter sie nie musi koniecznie odmieniac, odmienia sie samopoczucie.
Jest takie powiedzenie : nie sypiaj z kimś kto ma więcej problemów niż Ty.
Może masz w sobie coś z ratownika, ciągnie Cię do osób słabszych od Ciebie którym będziesz mogła pomagać. Moim osobistym zdaniem to zły pomysł, ale oczywiście to Twoje życie i zrobisz jak uważasz
Jest takie powiedzenie : nie sypiaj z kimś kto ma więcej problemów niż Ty.
Może masz w sobie coś z ratownika, ciągnie Cię do osób słabszych od Ciebie którym będziesz mogła pomagać. Moim osobistym zdaniem to zły pomysł, ale oczywiście to Twoje życie i zrobisz jak uważasz
"kontrolować" co może prowadzić do podtrzymywania "depresji"
Charakter sie nie musi koniecznie odmieniac, odmienia sie samopoczucie.
dzięki interakcji z czymś np takim
nie obecny, wyłączający się, popadający w myślenie, nie aktywny, ale i potrzebujący kierowania, zastępowania w działaniu, można tu mnożyć i tworzyć opisy
Przeczytalam wszystko, wiec macie racje. Zrozumialam, ze nic z tego nie bedzie, nic sie nie rozwinie. Zrezygnowalam. Moze czasem sobie moze porozmawiam I to wszystko. Oprocz depresji ma inne rzeczy I te dziaja mocno w dol. Nie chwalil sie cala diagnoza. Widze wahania nastroju, stany lekowe, wycofanie, zawieszenie. Nic nie poradze na to. Czytalam w "Guardianie" haslo "She is not your rehab” . Tu pomyslalam o sobie. Kobieto, nie zmienisz drugiej osoby chocbys pekla. podsumuje Tuwimem z wiersza "Lokomotywa"
"Lecz choćby przyszło tysiąc atletów
I każdy zjadłby tysiąc kotletów,
I każdy nie wiem jak się wytężał,
To nie udźwigną, taki to ciężar." Amen
20 2019-12-28 23:46:04 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-12-28 23:52:22)
A moim zdaniem za wczesnie skreśliłaś tego faceta i to pod wpływem paru komentarzy z forum i jakiegoś artykułu w necie. Depresja depresji nierówna. Nie każdy człowiek z jakimkolwiek zaburzeniem psychicznym nie nadaje się do związku. Słyszałaś o "uśmiechnętej depresji"? trudno w ogóle z zewnątrz rozpoznać, że ktoś jest chory, to tylko on cierpi. Ale nawet gdy depresja objawia się wyraźniej, nie znaczy, że ktoś taki jest niezdolny do uczuć, tworzenia partnerskich relacji, odpowiedzialności itd. Nie każdy człowiek z depresją też jest wyłączony z normalnych aktywności.
Nie wiem, jakie jeszcze problemy ma ten gość, ale na podstawie tego co piszesz - 'wahania nastroju, stany lekowe, wycofanie, zawieszenie' to ważniejszym pytaniem, niż czy to wynika z choroby, jest to, czy odpowiada Tobie ktoś o jego "profilu" osobowościowym czy stylu bycia. Wycofanie i zawieszenie nie muszą być nawet objawami choroby, a indywidualnymi cechami zachowania, natomiast stany lękowe (jak wspomniany strach przed wyjściem z domu) się leczy i po to on chodzi na terapię i zapewne bierze leki, żeby rozwiązać ten problem i lepiej funkcjonować. Ostatecznie chyba sama też trafiłaś na terapię i chyba nie bez powodu?
Odnosząc się do twojego pierwszego posta: tak, danych jest za mało.
Ale mogę Ci doradzić, żebyś obserwowała go nie przez pryzmat tego, że wiesz o jego depresji, tylko bez filtra: czy podoba Ci się jako facet, jak się z nim czujesz (napisałaś, że dobrze), czy jego codzienne zachowanie jest dla Ciebie akceptowalne, czy drażni, czy lubisz jego sposób bycia, czy też "czegoś ci brak", czy potrafiłabyś się pogodzić z tym, że niektórego jego problemy mogą zniknąć, a inne zostać mimo terapii? Czy umiesz sobie wyobrazić wspólne życie z NIM - tym konkretnym facetem, a nie "człowiekiem chorym na depresję", bo oni nie są równi. To wszystko wymaga czasu. Przecież nie musicie się od razu deklarować. Czy coś Ci przeszkadza ten czas na poznanie się poświęcić? A może już teraz wiesz, że Ci nie pasuje i jego depresja to tylko racjonalizacja? Przemyśl to i nie spiesz się.
Edit: oczywiście, że nie można wchodzić w rolę terapeuty partnera. Ale terapeutę to on chyba ma.
Piszesz bardzo slusznie Niepodobna, przeanalizuje sobie, na co zwrocilas uwage. Nie skreslilam go pod wpywem komentarzy. Tylko nie moge sie z nim spotkac. Nie chce, nie ma sily wyjsc z domu (to z choroby). A bardzo dobrze sie czuje w jego towarzystwie, on tez. Tak mowil, tez sie mu podobam, on mi sie podoba. Czyli na start sa spelnione warunki, moglo by sie cos rozkrecic, no ale. Otwiera sie, a potem zamyka. Lubie bardzo z nim rozmawiac, on tez. Przez tel schodzi nam do 2 godzin. I tylko przez tel. Ale to ja musze zadzwonic, bo ma trudnosci z dzwonieniem, pisaniem smsow, mowi o tym. Sylwester zaraz, tez nie chce wyjsc z domu, choc mieszka z rodzicem toksycznym. Wydawalo mi sie, ze byloby mu milo byc z kims z "branzy". No nie chce, "nie ma weny". Sila nie wyciagne. Od pazdziernika probuje sie z nim umowic. I nie udaje. Przykro mi sie robi, jak kolejny raz mi odmawia. mowie sobie, to z choroby. Ja jestem osoba aktywizujaca, mialam swoja paczke, jak powiedzieli terapeuci, zorganizowalam 4 wyjscia z ludzmi z grupy. I chca ze mna wychodzic. Z nim probowalam 9 razy. (Mowi, ze jak sie spotkamy, to omowimy jakis temat lepiej, po czym nie moze wyjsc bo sie zle czuje, jest w niedoczasie). Zaczyna to zle na mnie wplywac. Dlatego rezygnuje. Chyba mnie zalezy bardziej, "film sobie krece" jak to mowiono na terapii.