bagienni_k, wciąż zmieniam coś w swoim życiu i czynię je lepszym. Ludzie podziwiają mnie za to. Ale ja tak mam - chcę zbliżyć się do swojego ideału życia. Jeśli chodzi o tą opisywaną tu parę, są tylko znajomymi z pracy. A że środowisko małe, znamy się.
Olinka, nie zgodzę się z Tobą. Chodzi o coś innego. Zazdrość odpada. Nie rażą mnie takie sytuacje poza miejscem pracy, a znam wiele takich przypadków. Od wielu lat pracuje w tej firmie, natomiast w tym dziale niedługo. I nie ma tu zasad wpojonych mi przez tyle lat. Nauczono mnie pracować w pracy, a nie tak jak obserwuję u tych ludzi, porzucania co chwilę swoich obowiązków dla swoich przyjemności. Nauczono mnie szacunku dla starszych, dla nauczycieli zawodu. A ja tu nie widzę takich zachowań. Przyzwala się na wszystko, byle pracownicy nie odeszli - takie mam wrażenie. Nie wiem jak mam funkcjonować.
Cyngli, jestem jedyną osobą, która w pracy wyłącznie pracuje. Co jakiś czas słyszę o swojej solidności, niezawodności. Przysłano mi ową opisywaną tu dziewczynę, kiedy była na ostatniej prostej do wylotu z pracy. Że podobno tylko ja jestem w stanie empatycznie i fachowo ją nauczyć pracy. Nauczyłam merytorycznie, ale o postawie nie ma mowy. Postawie jaką ja reprezentuję i jaka jest wpisana w wartości firmy. Mało tego, dopiero co kierownik prosił abym regularnie informowała go o zachowaniach tej dziewczyny, bo doszły go słuchy... i się potwierdzają...itd. Nie wiem czy i jak z nim rozmawiać o tym co widzę. Jeśli chodzi o życie prywatne, wierz mi, choć dzieci już dorosłe, nadal wszystko na mojej głowie. Nie nudzę się.
Wielokropek, jestem silną kobietą, mimo a może dzięki temu co przeżyłam. Znamy się z tego forum od lat i jestem Tobie wdzięczna za wiele rad. Do niektórych pewnie dopiero dorosnę. Zmieniam wciąż swoje życie, uczę się siebie aby zbliżyć się do tego idealnego ja. Raz upadam, raz się podnoszę. Nie mam przewodnika, a jedynie bagaż wleczony od dzieciństwa. Podjęłam kolejną bardzo ważną decyzję dotyczącą mojego życia. Impulsem były słowa pewnego nowo poznanego człowieka. Zapewne w zupełnie innym wątku będę prosić o rady i wskazówki. Gdybym mogła Ciebie słuchać codziennie, jak Matkę, byłoby mi lżej i lepiej. Bo potrafisz celnie zadawać pytania i to one zmuszają mnie do innego myślenia. Dziękuję Tobie za to. Ten temat po raz kolejny uświadomił mi ile rzeczy robię niepotrzebnie i ile energii życiowej tracę na to, zamiast posprzątać u siebie.
bagienni_k, uważam że nie mam więcej grzechów śmiertelnych prócz tego, że nie kochałam nigdy swojego męża. I że pragnę być kochaną i szczęśliwą. Poza tym uważana jestem za osobę dobrą, miłą, ciepłą, empatyczną, solidną, odważną, zaradną, mądrą(tak wiele, wiele, wiele razy słyszałam od ludzi). Mam zasady wpojone przez rodzinę, nie byłam nikomu nic dłużna, mówię prawdę, pomagam ludziom, wychowuję dzieci na dobrych ludzi. Mam tez wady - za bardzo ufam ludziom, nie potrafię rozzłościć się kiedy trzeba, lubię słodycze i spać zamiast cos robić.
Cyngli, tak, nazywano mnie Matką Teresą z Kalkuty. Coś jest na rzeczy. Pewnie uciekam przed swoimi problemami w świat innych, bo to łatwiejsze. A może cos innego.
bagienni_k, nadal nie wiem co zrobię odnośnie tych ludzi. Ona chce być moją koleżanką, więc jeśli już, z nią porozmawiam pierwszą. Jednak wszystko co piszecie uświadamia mi i potwierdza, że za dużo energii tracę na innych ludzi, zamiast zużyć ją na ulepszanie własnego życia. Warto założyć czasem taki, wydawać by się mogło, niepotrzebny temat, aby wyciągnąć z niego dla siebie coś dobrego.
balin, gratuluję Tobie i trochę zazdroszczę. Obiecuję poprawić się. W kierunku ja idealnego.
Dziękuję Wam wszystkim za dyskusję. Warto być na tym forum. Mam nadzieję pomożecie kochani również w kolejnych moich przeprawach przez życie, a szczególnie w tej najtrudniejszej, co do której już podjęłam decyzję.