Niebieska856 napisał/a:Za bardzo mi zależało.To znaczy zwracałam mu nieraz uwagę,mówiłam żeby tak nie robił.Obiecywał poprawę i mówił,że tak nie zrobi i się poprawi. Jednak na słowach się kończyło, w sumie o to mieliśmy zgrzyty. Mimo tego,czego żałuję byłam za bardzo zaangażowana emocjonalnie w związek i chciałam być z nim mimo wszystko,mając naiwną wiarę.
Zmianę zauważyłam kiedy poszedł do nowej pracy i tam poznał te znajome,z którymi miał,ma kontakt. Ale to dosłownie ,po paru dniach pracy miałam doczynienia z inną osobą.
No niestety. Prawdopodobnie gdybyś go kopnęła w tyłek może by przemyślał i się otrząsnął. Miałam na koncie taki zwiazek, kłamstwa, wyzwiska, awantury o byle co. Dosłownie na palcach już chodziłam koło niego, by się kolejny raz nie pokłócić, ale zrobiłam odwrotnie od Ciebie. To ja zakończyłam związek, nie on, chociaż myślałam, że serce mi pęknie. Na tamten czas wydawało mi się, że po nim to spłynęło, co mnie bardzo bolało, że poświęciłam mu 2 lata, a on nawet nie zawalczył, nie zadzwonił, nie napisał. 2 bite tygodnie się zalewałam łzami, a potem zrozumiałam, że jemu na mnie po prostu nie zależało. Korciło mnie coś napisać, ale powstrzymałam się. Po miesiącu poszłam na randkę z kolegą, by choć na chwilę się wyrwać z tego bagna rozpaczy. Gdy mój były się o tym dowiedział po prostu oszalał. Totalnie mu odwaliło. Nagle chciał się spotkać, błagał bym przyjechała do niego, płakał, prosił, nawet samobójstwem straszył. Usłyszałam wtedy wszystkie słowa, jakie chciałam wcześniej usłyszeć. Było ciężko jak cholera, biłam się z myślami co robić, ale nie wróciłam do niego. Było mi po prostu głupio przed rodziną, przed znajomymi, którzy pocieszali mnie przez ten miesiąc, ja też im na niego nadawałam, oni na nim psy wieszali, że tak mnie źle potraktował. Nie chciałam wyjść na naiwną idiotkę, która nagle uslyszy 3 miłe słowa i poleci w jego ramiona. Stare czasy. To było 15 lat temu. Z perspektywy czasu nie żałuję, bo jak go kiedyś na drodze spotkałam to sie sama siebie w duchu zapytałam "coś Ty w nim widziała".