Dzień dobry
Proszę, poradźcie. Czy muszę odwiedzać rodzinę męża, kiedy oni ciągle nam dokuczają? Każda wizyta u nich kończy się awanturą a mój mąż nie widzi żadnego problemu. Za każdym razem są chamskie docinki, obrażanie, podśmiewanie i jakieś ironiczne tekściki. Kolejny problem to namolne namawianie męża do picia. Ostatnio nie wytrzymałam i delikatnie zasugerowałam, że może dosyć tego picia bo mąż jechał rano do pracy samochodem i że może coś się stać to skończyło się wyśmianiem mnie, bo przecież żonka może mężusia podwieźć do pracy... Tylko że mąż jeździ w delegację i wraca tylko na weekendy więc niby jak. Teksty typu "a z tej twojej pracy to są jakieś pieniądze?" są na początku dziennym, albo dziwne że ten twój samochód jeździ. Mnie skręca w środku a mój mąż tylko głowę spuści i nic, zero reakcji... Próbowałam z nim rozmawiać ale skończyło się tym, że to ja się na żartach nie znam. No na takich się nie znam jak się kogoś traktuje jak śmiecia. Jesteśmy małżeństwem od 10 lat. Zaraz po ślubie poszliśmy "na swoje" bo teściowa strasznie nam dokuczała. Za to że się wyprowadziliśmy nastawiła na nas całą rodzinę. Przez 7 lat żadne z rodzeństwa męża nawet do niego nie zadzwoniło żeby zapytać czy wszystko oki, przypomnieli sobie o bracie jak trzeba było kostkę brukową zrobić a mój mąż się tym zawodowo zajmuje. I teraz niby super rodzinka... Jak mąż w szpitalu leżał nikt nawet nie zadzwonił tylko moi rodzice ciągle pomagali i się interesowali. Proszę o Wasze opinie czy to ze mną jest coś nie tak, że nie chcę mieć kontaktu z taką rodziną czy powinnam się przełamać ze względu na męża...