Cześć dziewczyny, chyba muszę się komuś wygadać i usłyszeć rady od osób trzecich. Mam 24 lata, mieszkam w domu z mamą, mój tata pracuje za granicą. Z chłopakiem jestem już jakiś czas, planujemy w niedalekiej przyszłości się razem wyprowadzić ( oboje pracujemy i studiujemy ). Zawsze uważałam, że mam fajnych rodziców, wiem, że chcą dla mnie jak najlepiej ale ostatnie zachowania mojej mamy przekraczają chyba moje granice cierpliwości. Od początku jak tylko zaczęłam być z moim chłopakiem moja mama wyśmiewała się z jego hobby ( jest wędkarzem nie wiem co w tym śmiesznego ). Na początku "żartowała" (chociaż te żarty były zabawne tylko dla niej) gdy mojego chłopaka nie było w pobliżu i tylko do mnie albo do taty. Wiele razy mówiłam jej, że nie uważam tego za zabawne i jestem pewna, że jej samej w takiej sytuacji nie byłoby przyjemnie. Po kilku miesiącach i w sumie dość niedawno zaczęła dla żartów przekręcać jego nazwisko. Znowu uważała to za niebywale zabawne i mój chłopak delikatnie dał do zrozumienia, że nie jest to dla niego przyjemne. Ostatnio pojechałam z nią do ciotki w odwiedziny, ciotka zapytała mnie jak mi się układa w związku, moja mama oczywiście musiała wtrącić, że jest " hehe rybakiem ". Po powrocie do domu na spokojnie z nią porozmawiałam, że nie jest to zabawne a na pewno jest krzywdzące nawet jeśli tego nie słyszy i nie ma go w pobliżu. Powiedziała, że mam racje i, że już tak nie będzie. Następnego dnia mój chłopak nas odwiedził a moja mama zaczęła naśmiewać się ( bo nie wiem jak to inaczej nazwać ) z jego hobby przy nim, przedrzeźniać, mówić " no tak przecież zapomniałam, że mamy tutaj fachowca od ryb" i teksty typu " A jak przyjedziesz na święta to dasz nam wykład o rybach?". Wszystko było mówione z ironią i przekąsem, widziałam, że mojemu chłopakowi jest po ludzku przykro chociaż do bardzo uczuciowych i przejmujących się ludzi nie należy. Zwróciłam jej grzecznie uwagę, że przesadza i aby przestała non stop dogryzać. Wyszliśmy na spacer a gdy wróciłam i poruszyłam z nią ten temat na osobności stwierdziła, że " on sie nie zna na żartach" i że " te ryby to chyba jakiś jego czuły punkt". Szczerze nie wiem co zrobić w takiej sytuacji. Chciałabym, żeby mój chłopak czuł się dobrze odwiedzając mnie dopóki nie wyprowadzimy się na swoje. Mam wrażenie, że moje prośby nie działają na moją mamę, ma je krótko mówiąc w dupie. Niby rozumie, że sprawia komuś przykrość ale następnego dnia naśmiewa się prosto w twarz. Nie bardzo wiem czym jest to spowodowane, pytałam czy go po prostu nie lubi, przecież nie wszyscy muszą się lubić ale szanować należy. Stwierdziła, że nic przecież do niego nie ma i ze złością rzuciła " to ja sie już nie będę w ogóle odzywać" . Typowe dla niej zagranie na emocjach. Powiedzcie mi co zrobić w takiej sytuacji? Na wyprowadzkę musimy jeszcze chwilę poczekać, nie chce też nie przyprowadzać chłopaka do domu tylko dlatego, że moja mama ma głupie i kąśliwe uwagi. Mój chłopak jest dobrym człowiekiem, wiele razy nam pomagał gdy trzeba było coś naprawić, jest miły i kulturalny, bardzo o mnie dba, uwielbia mojego tatę. Zawsze też pytam czy nie będzie mamie przeszkadzało, że chłopak przyjdzie, sam się nie wprasza. Naprawdę nie wiem skąd to się może brać i jak sobie z tym poradzić. Dodam, że sama jestem bardzo nerwowych i uczuciowym człowiekiem, bardzo przejmuje się takimi rzeczami.
Pozdrawiam