Jestem osoba po wielu przejsciach i mam wielokrotny zespol stresu pourazowego tzw. PTSD. Jestem obecnie w sytuacji, ktora zmusza mnie do rozpoczecia nowego zycia, wlasciwie nawet ciesze sie z tego powodu. Jednak nie jestem w stanie sie "pozbierac" i zrobic cokolwiek. Najchetniej calymi dniami siedzialabym w domu. Nie mam nawet do kogo sie zwrocic z tym. Bylam u wielu psychologow/psychoterapeutow/psychiatrow i kazdy z nich twierdzil, ze najlepszym rozwiazaniem bylaby dla mnie wielomiesieczna terapia w osrodku szpitalnym/klinice, zaden nie chcial sie podjac leczenia niestacjonarnego ze wzgledu na drastycznosc moich przezyc. Niestety z uwagi na niestabilna sytuacje prywatna (musze sie przeprowadzic itd.) nie moge sobie w tej chwili na taka terapie pozwolic. Nie musze pracowac, gdyz mam na chwile obecna wystarczajaca ilosc srodkow do zycia na nastepne miesiace, byc moze lata.
Nawet wykonanie glupiego telefonu do lekarza w celu zrobienia terminu sprawia mi problem, nie moge sie do tego zebrac i odkladam. To samo jest z wyslaniem listu.
Nie wiem od czego zaczac, jak mam sama siebie zmotywowac, aby zrobic cokolwiek. To nie jest pierwszy raz w moim zyciu, ze dochodzi do takiej sytuacji, jednak wczesniej mialam mozliwosc wyjazdow, takie wyjazdy zawsze bardzo mi pomagaly i wyprowadzaly mnie na prosta. Zmiana otoczenia zawsze miala dobry wplyw. Jednak w chwili obecnej nie mam takiej mozliwosci.
Nie chce dokladnie opisywac dlaczego mam PTSD., gdyz to i tak nie ma znaczenia, jednak mam nadzieje, ze znajdzie sie tutaj ktos kto moglby mi doradzic jak zaczac zycie od nowa i wydobyc sie z tego marazmu. Tak, abym mogla "normalnie" zyc i cieszyc sie tym zyciem, niespedzajac calych dni w mieszkaniu.
Jakie kroki powinnam zrobic, jak sama sie zmotywowac? Od czego zaczac?