Piszę tu, bo nie mam się komu wygadać. Mam 25 lat. Od 2 miesięcy bezskutecznie szukam pracy. Pracowałam wcześniej w biurze, ale mnie zwolnili. Starałam się, wkładałam w prace całe serducho, ale szefostwo nie było zadowolone, bo popełniłam sporo błędów. Kończą mi się odłożone pieniądze. Mieszkam sama w duzym miescie, ale nie mam nikogo. Znam parę osób, ale oni mają pracę, życie, nie chce ich zanudzać problemami. Całymi dniami wysyłam cv, jeżdżę na rozmowy. Albo mnie odrzucają, albo nie odzywają się wcale. Jestem powaznie załamana, myślę, żeby ze sobą skończyć. Wiem, marudzę i powinnam wziąć sie w garsc, ale juz nic nie ma dla mnie sensu. Sama nie wiem, po co to piszę. Może ktos miał podobnie, albo też jest w takiej sytuacji.
lidl, biedronka, rossman itp.? tam zawsze szukają pracowników.
3 2019-11-25 22:05:39 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2019-11-25 22:06:32)
Coś musi być nie tak, skoro "popełniasz wiele błędów" i nikt nie jest zainteresowany, aby cię zatrudnić. Faktycznie tak jak napisała Sosenek, idź do jakiejś pracy aby tylko przetrzymać najgorsze i weź się w tym czasie za podnoszenie swoich kwalifikacji i wykształcenia. Nie wiem.. Studia, studia podyplomowe, jakaś szkoła dla sekretarek, nie napisalaś jakie masz wykształcenie i jakiej pracy szukasz więc trudno ci coś doradzić. Może też zastanów się nad zmianą oczekiwań dotyczących pracy i się przekwalifikuj. To, że pracowalas w biurze nie znaczy, że musi tak być do końca twoich dni. Tymczasem nie czekaj aż popadniesz w tarapaty finansowe, tylko weź pracę jaką dają, byleby nie zostać z reką w nocniku.
Coś musi być nie tak, skoro "popełniasz wiele błędów" i nikt nie jest zainteresowany, aby cię zatrudnić. Faktycznie tak jak napisała Sosenek, idź do jakiejś pracy aby tylko przetrzymać najgorsze i weź się w tym czasie za podnoszenie swoich kwalifikacji i wykształcenia. Nie wiem.. Studia, studia podyplomowe, jakaś szkoła dla sekretarek, nie napisalaś jakie masz wykształcenie i jakiej pracy szukasz więc trudno ci coś doradzić. Może też zastanów się nad zmianą oczekiwań dotyczących pracy i się przekwalifikuj. To, że pracowalas w biurze nie znaczy, że musi tak być do końca twoich dni. Tymczasem nie czekaj aż popadniesz w tarapaty finansowe, tylko weź pracę jaką dają, byleby nie zostać z reką w nocniku.
Jestem po studiach, mam magistra (2 języki, specjalizacja tłumacz). Na pracę w zawodzie nie mam najmniejszych szans. Pracowałam trochę w korpo, przez rok. Potem poszłam do zwykłego biura, tam miałam mnóstwo obowiązków, ledwo się wyrabiałam, a byłam jedna na swoim stanowisku. Po 4 miesiącach mnie zwolnili. Nie pracuję długo. Chyba miałam zbyt wysokie oczekiwania co do samej siebie. Łatwiej mi będzie, jesli pójdę do prostej pracy, typu sprzątaczka, pomywaczka, pomoc kuchenna. Pomimo wykształcenia, nie błyszczę inteligencją. Bardzo kiepsko radze sobie ze stresem. Pod presją czasu wszystko leci mi z rąk. Chyba jestem beznadziejnym przypadkiem.
5 2019-11-25 22:52:14 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2019-11-25 22:53:30)
Może nie musisz pracować w korpo ani w biurze, ale możesz pomysleć, co mogłabyś robić ze swoim wykształceniem? Znasz języki, może wystarczy nieco się "przekwalifikować", czegoś się douczyć, z czegos zrezygnować i znajdziesz pracę mniej stresujacą niż w tym biurze? Naprawdę zacznij myśleć i działać. Po pierwsze odwiedź lekarza, weź się za siebie i ogarnij tę depresję, a potem idź do pracy abyś nie dołożyła sobie problemów finansowych. Cokolwiek, aby tylko płacili i będziesz mogła płacić swoje rachunki. Dumę włóż do kieszeni, naprawde nią się nie najesz. W tym czasie trochę się ogarniesz i pomyślisz... Czasem trzeba czasu, żeby się przyjrzeć samej sobie i zdecydować co robić dalej.
Jeśli nie będziesz sobie folgować i liczyć na cud, to wszystko się ułoży. Przeszkody w życiu są po to, aby je pokonywać, a co nas nie zabije to nas wzmocni.
I więcej optymizmu, bo naprawdę nic wielkiego się nie dzieje, to wszystko jest do ogarnięcia.
Trzeba chcieć się ogarnąć.. Wiem, biadolę bez sensu do ludzi, których nie znam. Tak, jak mówiłam, nie mam znajomych (zadziwiające, prawda?). Prawdą jest, że się już poddałam. Próbuję jeszcze walczyć, żeby może sobie coś udowodnić, choćby to, że nie jestem aż tak beznadziejna, jak o sobie uważam, ale niestety - jestem.
Dziewczyno, nie poddawaj sie! Jestes młoda i masz wykształcenie, a to juz sporo! Na pewno gdzies znajdzie sie dla Ciebie praca. W jakim mieście mieszkasz? Moze będę w stanie pomoc ci cos znaleźć na start.
Dziewczyno, nie poddawaj sie! Jestes młoda i masz wykształcenie, a to juz sporo! Na pewno gdzies znajdzie sie dla Ciebie praca. W jakim mieście mieszkasz? Moze będę w stanie pomoc ci cos znaleźć na start.
Warszawa. Brałam dziś udział w rozmowie kwalifikacyjnej. Jutro dowiem się, czy mnie zatrudnią. Jest to bardzo stresujące, bo na to stanowisko jest kilka kandydatek. Rozmowa poszła mi dobrze, usłyszałam od potencjalnego przełożonego miłe słowa pod swoim adresem, oraz zapewnienie, że mogę być spokojna. Cos mi jednak mówi, że wybiorą kogoś innego, skoro moja zła passa się ciągnie. Jestem zdesperowana, zaczynam przeglądać oferty pracy sprzątania klatek schodowych, zmywania w restauracjach, byle coś zarobić. Mój narzeczony dobrze zarabia,ale jestesmy b.daleko od siebie. I szczerze - wolę mieć najbardziej ''brudną'' pracę, niż być kiedyś na jego utrzymaniu.
masz bardzo zakrzywione spojrzenie na rzeczywistość, nie myślałaś o tym, żeby pogadać o tym np. z psychologiem?
trzymam kciuki za znalezienie pracy, ale skoro mieszkasz w warszawie to naprawdę nie wiem jak możesz mieć problem z pracą...
masz bardzo zakrzywione spojrzenie na rzeczywistość, nie myślałaś o tym, żeby pogadać o tym np. z psychologiem?
Chodziłam do trzech psychologów. Zaden nie pomógł. Najdłuzsza terapia - 6 miesiecy. Czy mam zakrzywione spojrzenie na rzeczywistosc? Nie wiem. Sama nie umiem/nie chcę dać sobie pomóc. Niby zyjemy w takim świecie, że każdy za czymś goni, są możliwości, ludzie się rozwijają, spełniają się, a ja sie poddałam. Kompletnie, jakbym nie żyła w wieku 25 lat.
Warszawa daje ogromną mozliwość wyboru, ale tez konkurencja jest ogromna. Ja na rozmowie jestem przebojowa, a potem jak idę do pracy stres i presja mnie paraliżują.
Mam znajomego co pracy szukał chyba z kilka miesięcy, potem dostał informacje, że go zatrudnią w jakiejś firmie ale dopiero za 1,5 miesiąca, kolega zadowolony bo nie musiał już szukać pracy tylko czekał na swój pierwszy dzień.
Około 1 tydzień przed rozpoczęciem szef mu powiedział, że jakiś dział nie zatwierdził jego przyjęcia do pracy i jednak go nie zatrudnią.
Czyli niedługo mu pyknie pół roku szukania pracy w jego zawodzie (a dalej nie znalazł)
tyle miesięcy musi się utrzymywać sam, bez jakiegokolwiek dochodu.
a Ty szukasz roboty 2 miesiące i już płacz?
Właśnie tyle ludzie średnio szukają pracy, po kilka miesięcy, nie raz okres rekrutacyjny w jednej firmie potrafi trwać bardzo długo.
Wystawiają ogłoszenie o pracę; wysyłasz swoje CV; po 2 tyg się odzywają z zaproszeniem na rozmowę za 2 tygodnie; i po rozmowie jeszcze czekasz tydzień na odpowiedź i po odpowiedzi (pozytywnej) rozpoczynasz pracę za 2 tygodnie.
Tak to wygląda.