Dotknięcie dna. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Dotknięcie dna.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 3 ]

Temat: Dotknięcie dna.

Cześć. Na portalu co prawda się nie udzielam, ale od roku obserwuje wątki, które się tu pojawiają. Anonimowo co prawda. Wiele razy Wasze słowa poprawiały mi humor, mimo że nigdy nie były skierowane do mnie. Po roku przyszedł czas i na mnie. Nie chcę Was zanudzać więc postaram się uszczuplić to z czego chciałbym się wygadać.

Mam na imię Dominik. Mam 23 lata, bez studiów, pracuję biurowo. W chwili obecnej jestem na skraju załamania. Od bodajże 16 roku życia trudno jest mi się z czegokolwiek cieszyć, wtedy nie brałem tego za depresję. Gdy miałem 18 lat też nie brałem tego za depresję bo uważałem to za młodzieńczą burzę hormonów. Teraz czuje, że psychicznie jestem wrakiem. Moja samoocena jest równa zeru. Codziennie w mojej głowie dokonywana jest eksterminacja jakiejkolwiek pozytywnej myśli. Nie umiem powstrzymać myśli o tym, że jestem nic nie wart i że generalnie to jestem nikim. Zadowolenie z czegokolwiek u mnie trwa chwilę. Nie lubię siebie, nie lubię tego jaki jestem na zewnątrz i tego jaki jestem wewnątrz. Mimo to znajomi, których mam kilku lubią spędzać ze mną czas. Wesprę ich w trudnej chwili, wiedzą, że mogą na mnie liczyć i lubią mój humor. Zakładam tą maskę i jestem w stanie się podłożyć po to by ludzie chcieli przebywać ze mną.
Nie lubię swojego wyglądu. Z pewnością moje relacje z kobietami to spory procent mojego problemu bo po prostu nie czuje się na tyle wart by móc z nimi obcować. Na dzisiejsze  wymagania jestem po prostu nietrakcyjnym chłopakiem. Łysieję, jestem niski (176) i chudy. To głupie, ale nie lubię nawet patrzeć na kobiety bo nie chcę im psuć samooceny. Nie takiego zainteresowania od mężczyzn oczekują. Mimo to jakimś cudem dziewczyna, do której większość wzdychała zechciała ze mną być. Kocham ją już 3 lata. Z wzajemnością 1.5 roku bo tyle minęło od kiedy mnie zostawiła. Ja przeżywam do dziś, a ona zapewne mnie nie pamięta. Raczej nigdy mnie nie kochała, a po prostu nie miała wtedy opcji. Nie jestem też desperatem ponieważ jakiś czas temu dziewczyna się mną zainteresowała, ale nie spodobała mi się. Teraz gdy widzę jej profil jestem zadowolony z tego, że ma chłopaka, przy którym czuje się piękna i jej nie skrzywdziłem ewentualnym jednostronnym związkiem.
Nie lubię siebie wewnątrz. Czuje się gorszy od innych. Nie lubię gdy jest za dużo ludzi bo mam wrażenie że wszyscy patrzą na mnie z pogardą. Gdy ktoś ma gorszy dzień czy humor, lub po prostu powie coś innym tonem to zakładam, że jestem temu winny. Mój umysł działa na niewyjaśnionej mi zasadzie, że gdybym miał coś fajnego to ludzie by mnie bardziej akceptowali. Na przykład widzę fajny samochód to automatycznie zakładam, że gdybym taki miał to ludzie by na mnie patrzyli przychylniej, a i może zainteresowałbym nim jakąś dziewczynę. Kupuję droższe rzeczy po to by ludzie nie zwracali na mnie uwagi. Jakimś cudem w tym wszystkim potrafiłem znaleźć swoje hobby.

Przyszedłem się wygadać, bo mimo że lekkiego pióra nie mam to na chwilę zrobiło mi się nie tyle co lepiej, a po prostu czułem się neutralnie toteż nie proszę o odpowiedź. Jeśli ktoś miał podobne doświadczenia to chętnie poczytam o tym jak z tym żyć. Zapewne macie mnie teraz za nienormalnego. Sam się za takiego zacząłem uważać. Gdyby nie fakt, że terapia wymaga wielu wizyt wiążących się z dużą ilością gotówki już bym pracował z psychologiem.

2 Ostatnio edytowany przez interfire (2019-11-26 18:57:37)

Odp: Dotknięcie dna.

Skoncentruj się! Żyłeś do tej pory niewinnie, za wygodną (budżetową?) pracą biurkową, jeszcze nie zaznawszy smaku życia (Wskazówka: postkomunistyczny), ale Ty tam czytający ten tekst przed monitorem, przebywający w bezpiecznym, ciepłym mieszkaniu, jesteś w stanie samodzielnie kreować rzeczywistość dookoła siebie! Twój biologiczny poziom rozwoju umysłowego pozwala Ci na samodzielne dokonywanie wyboru, bez konieczności powoływania się na zdanie ludzi będących wokół Ciebie!

Popatrz na świat! Te domysły pojawiające się w Twoim umyśle, są jak najbardziej prawidłowe! Twój umysł w niczym się nie myli! Zauważ, że Twe myśli kręcą się wokół tematu JAK to wszystko zdobyć (Wskazówka: zarabianie pieniędzy, praca, rozwój, stabilizacja, samodoskonalenie)!

Skoncentruj się! Właśnie opisujesz swój własny przebudzający się mechanizm uwodzenia (Wybór strony - przypadek?)! Ale stoi on(mechanizm uwodzenia) w konflikcie z dotychczasowym, wyuczonym, wygodnym bo mało wymagającym stylem życia, czego efektem jest nieprzyjemny Chaos. Ten ból, może wskazać Ci drogę na wyżyny duchowego istnienia! (Porządkując go)

Wysłuchaj mnie! Przestaniesz w końcu uciekać przed tym, co tu opisuję! Nie uciekniesz przed koniecznością dokonywania samodzielnego wyboru! Jeżeli nie jesteś w stanie nad nim(chaosem) panować, tracisz równowagę, czujesz, że pochłania Cię śmierć i zło, to wtedy pomyślisz w ten sposób: "Niechaj wszystko co się pojawia w moim umyśle, będzie podporządkowane Logice i Prawu, dla dobra wszystkich czujących istot." (Wskazówka: Thoth, Temida, Arystoteles, Budda Samantabhadra, Marek Aureliusz).

Innymi słowy, jesteś trochę jak krasnolud bogactw szukający w Ziemi. Zachowaj to dla siebie, niech to będzie tajemnica znana tylko Tobie. W ten sposób jest możliwe, że stale, dobrze rozwijając się w dobrym kierunku, pewnego dnia spotkasz podobną do siebie (???).

3

Odp: Dotknięcie dna.

Tak jest mi to bardzo bliskie co opisujesz Dominiku. Będąc w  liceum dopadło mnie coś podobnego. Czułam się gorsza, brzydsza, głupsza, nie zasługująca nic dobrego. Cierpiałam widząc jaką jestem maszkarą, a wszyscy dookoła wydawali się tak hojnie obdarzeni przez los. Wolałam się nie odzywać bo wydawało mi się wszystko bez sensu. Miałam strach przed nieobliczalnością ludzi. Nie pomagały żadne nawracania, udawania szczęśliwej, motywacyjne gadki, odcinanie się od przeszłości. .Ten stan zmienił się dopiero przed kilkoma laty. Kiedy trafiłam na tematykę "wewnętrznego dziecka", kiedy przypadkowo wpadły mi filmy YouTube z Eweliną Stepnicką i Magdaleną Szpilką. I wtedy stał się cud. Ja wręcz polubiłam siebie, zaakceptowałam siebie, zaczęłam bronić siebie. Pozwoliłam sobie być sobą, pozwoliłam sobie na niedoskonałości i doskonałości, na błędy, smutki, radości, lenistwo. Wreszcie stałam się sobą, bo wróciłam do siebie. Całe życie byłam swoim największym wrogiem, krytykiem, katem. Zrozumiałam, że odgrywam wpojone mi w dzieciństwie rytuały gnojenia mnie. Biorę przykład z dorosłych, którzy nie potrafili szanować siebie, a co dopiero mnie małej dziewuszki, nastolatki, młodej kobiety, młodej mamy, młodej partnerki. Bardzo mi szkoda siebie z tamtych lat. Byłam taka samotna mimo ludzi koło mnie. Dziś czuję ulgę, że wreszcie najważniejsza osoba w moim życiu doceniła mnie,  ja sama.

Posty [ 3 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Dotknięcie dna.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024