Cześć,
Przyszedłem się tutaj wygadać i zapewne dostać od Was po uszach, bo popsułem coś co zapowiadało się bardzo obiecująco.
W lutym tego roku zacząłem pisać z pewna dziewczyna. Zaprosiłem ja po miesiącu takiego pisania na „randkę”. Napisała mi po randce, że raczej nic z tego nie będzie. Dostałem przysłowiowego kosza. Nie odpuściłem. Dalej do niej pisałem, spotkaliśmy się drugi raz, a trzeci był w kwietniu u niej w domu. Rozmowa, film dodatkowo alkohol i pojawił się seks.
Jeszcze tego samego miesiąca, a może w maju powiedziała mi, że mnie kocha, a w czerwcu koleżance wspólnej, że mogłaby być moja żona. Ja się w tym momencie przestraszyłem. Niestety jestem facetem po przejściach. Dwukrotnie zdradzonym i ze złymi doświadczeniami związanymi ze zbyt szybkim zaangażowaniem się. Po prostu podświadomie się bałem. Stwierdziłem ,że będę z nia zupełnie szczery i powiedziałem jej wtedy o tym. Poprosiłem, żeby było wolniej, że potrzebuje więcej czasu, żeby powiedzieć, że kocham i mam nadzieje, że skończy się to pięknym związkiem. Oczywiście spotykaliśmy, wychodziliśmy, wspólnie wyjeżdżaliśmy, rozmawialiśmy, po prostu poznawaliśmy się. Na to chciałem postawić akcent. Owszem, byłem mniej zaangażowany i bardziej chłodny niż ona. Powiedziała, że da mi więcej swobody, ale w rzeczywistości było tak, że naciskała coraz mocniej. Do dziś pamiętam rozmowę, kiedy w płaczu powiedziała „Ja kocham i potrzebuje być kochana…” lub kiedy stawiała sprawę na ostrzu noża. „Albo związek tu i teraz albo koniec”. Było mi z tym bardzo ciężko, jej też.
W październiku, czyli 5 miesięcy od tego, kiedy się bardziej do siebie powiedzmy zbliżyliśmy poczułem, że to jest ten moment. Przepracowałem swoje, poczułem że już znam na tyle, że chce wejść w to całkowicie. Przestałem się bać. Puściły mi hamulce. Chciałem jej to „oczekiwanie” wynagrodzić, wiec to miał być wyjątkowy dzień, wyjątkowe miejsce. W końcu powiedziałem, że kocham i chce z nia tworzyć coś pięknego.
To co usłyszałem rozerwało mi serce. „Gdybyś mi to powiedział 1,5 miesiąca temu to płakałabym ze szczęścia. Dziś już nie czekam na Ciebie, poznałam kogoś, ten człowiek mi się spodobał i chce się z nim spotykać regularnie. Nie chciałabym teraz zacząć z Tobą związku, który już ma bardzo wadliwe podstawy i przykre początki. Podjęłam decyzje, ze chce zacząć prędzej cos zupełnie nowego niż mieć zawsze w pamięci, ze przez długi czas nie byłeś do mnie przekonany, cokolwiek Tobą powodowało”
Dzięki za poświecenie czasu,
M