10 000 km pomiedzy rodzicami a chlopakiem - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » 10 000 km pomiedzy rodzicami a chlopakiem

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 18 ]

1

Temat: 10 000 km pomiedzy rodzicami a chlopakiem

Kochani,

chcialabym zapytac o porade, bo czuje, ze to decyzja, ktora moze zmienic moje zycie.

Ostatni rok spedzilam 10 000 km od Polski.. i ok. 20h samolotem.

I juz na poczatku poznalam chlopaka. Opiekunczy, pomocny, cierpliwy. Juz od 1. spotkania spedzalismy ze soba kazdy weekend, po kilku miesiacach sie do niego przeprowadzilam. Bardzo sie staral, zebym czula sie w jego kraju jak najlepiej. Bardzo mi pomagal, nawet sama swiadomosc, ze mam tam kogos na kogo moge liczyc i kto mi zawsze pomoze byla kojaca. Niestety, chociaz bedac z nim bylam szczesliwa i czulam sie bezpiecznie, to jego kraj sam w sobie nie jest miejscem, w ktorym moglabym zyc. Nie lubie tamtejszego jedzenia, wszedobylskiego robactwa, ekstremalnych warunkow pogodowych i wrazenia, ze wszystko tam jest brudne/niehigieniczne... Czesto mialam ataki paniki, nie moglam sie uspokoic przez 1-2 godziny, zaczynalam plakac bez wiekszego powodu, ciagle zylam w poczuciu zagrozenia (przezylam tam kilka trzesien ziemi, jaszczurki w pokoju, a chodzenie pieszo bylo tragedia, poniewaz w wielu miejscach nie ma chodnikow a kierowcy nie zwracaja uwagi na zasady ruchu).

Moj chlopak ma nadzieje, ze ja w lutym wroce do niego na stale a ja.. nie potrafie sobie tego wyobrazic. Mieszkalam w wielu krajach (ale zawsze w Europie) i zawsze umialam sie dostosowac do miejsca w ktorym zylam i byc zadowolona a tam... Ja nie moge, boje sie tam wracac, wpadam tam w depresje, nie umiem, nie umiem tam zyc. Nie dostrzegam zalet o ktorych mowia inni "zagraniczni" mieszkajacy tam.

Moj chlopak jest lekarzem i uwaza, ze jego licencja pozwala mu pracowac tylko w jego kraju. Nie ma szans na prace w Polsce/gdziekolwiek w Europie. Ja jestem jedynaczka, nie chce zostawiac rodzicow samych na starosc. Jego rodzice sa starsi od moich, maja ok. 65 lat.. On ma siostre, ktora zostanie w ich kraju, moze ich dogladac..

Dzisiaj o tym rozmawialismy, on widzi, ze ja nie chce tam mieszkac.. Mowi, ze moglibysmy jezdzic do Polski, albo ja moglabym przylatywac co np. 3 miesiace, zeby odwiedzic rodzicow. Ale bede miala te swiadomosc, ze zeby sie dostac do domu w razie jakiejs niefajnej sytuacji, to to nie bedzie kwestia kilku godzin, tylko ok. 1 dnia (jesli bede miala szczescie i beda dostepne bilety).
Spytalam, czy gdyby jednak byla taka opcja, ze on jednak mialby mozliwosc pracowania w Europie, to czy by ja rozwazyl... Odpowiedzial po dlugej przerwie, niepewnie, ze moglby sprobowac, ale.. on tam jednak ma rodzicow. No i jestesmy w sytuacji, gdzie jedno z nas musialoby "poswiecic" swoich rodzicow. I z powodu jego pracy wydaje sie, ze to ja musaialabym sie tam przeprowadzic, zostawic moich rodzicow samych sobie, zyc w kraju, w ktorym popadam w rozpacz.. Ale kocham go, czuje sie przy nim bezpieczna. Wiadomo, on nie jest idealny, nikt nie jest. Ale to pierwszy facet ktoremu bardzo ufam. I nawet nie balabym sie miec z nim dzieci, tylko.. ten cholerny dystans.

Co ja mam zrobic?
Pomozcie..

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Ein (2019-11-03 22:46:17)

Odp: 10 000 km pomiedzy rodzicami a chlopakiem

To nie odległość jest problemem czy rodzice.
Problem jest, że nie czujesz się komfortowo. Teraz są motylki to jest wszystko super. A co jak przyjdą gorsze chwilę?
Jeżeli teraz przeszkadza Ci tam mieszkać to później będzie tylko gorzej.

Swoją drogą to Ty masz zostawić rodziców, bo przecież możesz co jakiś czas przylatywać w odwiedziny ale w drugą stronę to już nie...

3

Odp: 10 000 km pomiedzy rodzicami a chlopakiem

Drogi Ein,

dziekuje za opinie ! On argumentuje to tym, ze u nas nie bedzie mogl pracowac ze wzgledu na brak licencji.

4

Odp: 10 000 km pomiedzy rodzicami a chlopakiem

Nostryfikacje dyplomow przeprowadza sie na calym swiecie, wiec to slaba wymowka

5

Odp: 10 000 km pomiedzy rodzicami a chlopakiem
gogo7r napisał/a:

Nostryfikacje dyplomow przeprowadza sie na calym swiecie, wiec to slaba wymowka

On mi mówi, że a) musiałby powtarzać studia w Europie
b) mówić w języku kraju, w którym by pracował (oprócz ojczystego zna tylko angielski.. A że z Brexitem sprawa jest niepewna, to nie wiem gdzie jeszcze mógłby mieszkać w EU.. )

6

Odp: 10 000 km pomiedzy rodzicami a chlopakiem
allla1 napisał/a:
gogo7r napisał/a:

Nostryfikacje dyplomow przeprowadza sie na calym swiecie, wiec to slaba wymowka

On mi mówi, że a) musiałby powtarzać studia w Europie
b) mówić w języku kraju, w którym by pracował (oprócz ojczystego zna tylko angielski.. A że z Brexitem sprawa jest niepewna, to nie wiem gdzie jeszcze mógłby mieszkać w EU.. )

W Irlandii ? Jego Brexit nie dotyczy powniewaz nie jest z kraju Unii.
Moim zdaniem jest to duzy problem z powodu jego charakteru.
Moj maz jest z Meksyku, mieszkamy w tej chwili w Meksyku. Ladnie tutaj jest, ale jest niebezpiecznie i ludzie sa beznadziejni. Nie wyobrazam sobie tutaj zostawac. Maz nie ma zadnych problemow z wyjazdem stad, nie ma problemu zeby rozstac sie z rodzina. Dla niego to ja jestem rodzina.
To jest ta roznica. W Twojej sytuacji? Nie sadze, ze to wypali.

7

Odp: 10 000 km pomiedzy rodzicami a chlopakiem

Kiepsko to widzę.

Facet kombinuje tak, by jemu było wygodnie, czyli to Ty do niego masz przyjechać, to Ty masz opuścić rodziców, przyjaciół itd., to Ty masz co 3 miesiace latać 20h w jedną stronę - ciekawe, co z kosztami takich lotów? Do tego ściemnia, bo jak ktoś wyżej pisał - dyplom można nostryfikować, to nie jest prawda, że musiałby znów studia kończyć w Europie!

Po angielsku mówi się nie tylko w Anglii.

Nie wyobrażam sobie zamieszkania w jakimś brudnym, śmierdzącym kraju, gdzie nikogo nie znam. Znasz chociaż lokalny język, czy po ewentualnym przyjeździe zdana byś była tylko na niego, jako na Twoje jedyne towarzystwo, Twoją jedyną pomoc?

Mówię Ci, nie pchaj się w to.

Odp: 10 000 km pomiedzy rodzicami a chlopakiem

A Ty masz szansę na pracę i rozwój w jego kraju?

9

Odp: 10 000 km pomiedzy rodzicami a chlopakiem
Winter.Kween napisał/a:
allla1 napisał/a:
gogo7r napisał/a:

Nostryfikacje dyplomow przeprowadza sie na calym swiecie, wiec to slaba wymowka

On mi mówi, że a) musiałby powtarzać studia w Europie
b) mówić w języku kraju, w którym by pracował (oprócz ojczystego zna tylko angielski.. A że z Brexitem sprawa jest niepewna, to nie wiem gdzie jeszcze mógłby mieszkać w EU.. )

W Irlandii ? Jego Brexit nie dotyczy powniewaz nie jest z kraju Unii.
Moim zdaniem jest to duzy problem z powodu jego charakteru.
Moj maz jest z Meksyku, mieszkamy w tej chwili w Meksyku. Ladnie tutaj jest, ale jest niebezpiecznie i ludzie sa beznadziejni. Nie wyobrazam sobie tutaj zostawac. Maz nie ma zadnych problemow z wyjazdem stad, nie ma problemu zeby rozstac sie z rodzina. Dla niego to ja jestem rodzina.
To jest ta roznica. W Twojej sytuacji? Nie sadze, ze to wypali.


W kraju mojego chlopaka panuje przekonanie, ze dzieci powinny sie opiekowac rodzicami. U niego jest ten plus, ze ma  siostre, ktora moglaby sie nimi zajmowac. Z drugiej strony siostra ma beznadziejny kontakt z ich matka (tradycjonalistka,zrzedzi, ze chcialaby juz miec wnuki i dlaczego tamta nie ma faceta etc..). Ja za to jestem jedynaczka i mialabym potezne wyrzuty sumienia zostawiajac rodzicow samych sobie (moi maja po 50., jego sa starsi, ok. 65 lat)

10

Odp: 10 000 km pomiedzy rodzicami a chlopakiem
CatLady napisał/a:

Kiepsko to widzę.

Facet kombinuje tak, by jemu było wygodnie, czyli to Ty do niego masz przyjechać, to Ty masz opuścić rodziców, przyjaciół itd., to Ty masz co 3 miesiace latać 20h w jedną stronę - ciekawe, co z kosztami takich lotów? Do tego ściemnia, bo jak ktoś wyżej pisał - dyplom można nostryfikować, to nie jest prawda, że musiałby znów studia kończyć w Europie!

Po angielsku mówi się nie tylko w Anglii.

Nie wyobrażam sobie zamieszkania w jakimś brudnym, śmierdzącym kraju, gdzie nikogo nie znam. Znasz chociaż lokalny język, czy po ewentualnym przyjeździe zdana byś była tylko na niego, jako na Twoje jedyne towarzystwo, Twoją jedyną pomoc?

Mówię Ci, nie pchaj się w to.

Powiedzial, ze kosztami on by sie zajal. (W ogole czesto mowi, ze ja nie musialabym pracowac mieszkaja z nim, bo on poradzilby sobie z utrzymaniem mnie i ew. dzieci - chociaz ja nie pozwolilabym sobie na zostanie na czyims utrzymaniu, nigdy.)

Jezyk znam jako tako, chcialabym go podszlifowac, a mieszkanie tam by mi na pewno w tym pomoglo. Natomiast wolalabym operowac tym jezykiem w Europie, gdzie mialabym lepsze mozliwosci zatrudnienia. Tam tez bym cos pewnie znalazla, ale bez szalu.

Mam tam kilku znajomych, ale nie sa mi jakos bardzo bliscy.  Ale tak, to prawda. Poki co liczylam na niego w zalatwianiu spraw w urzedach itd. Nie to, ze bym sobie sama nie poradzila, ale jakos czulam sie bezpieczniejsza gdy on rozumial w 100% co urzednicy mowili..

11 Ostatnio edytowany przez allla1 (2019-11-05 23:43:33)

Odp: 10 000 km pomiedzy rodzicami a chlopakiem
terazszczesliwa napisał/a:

A Ty masz szansę na pracę i rozwój w jego kraju?

Cos tam bym znalazla. Gdybym opanowala naprawde dobrze jego jezyk, to pewnie znalazloby sie cos fajnego, ale nauczenie sie go w takim stopniu tez by  troche zajelo

Ale fajna praca nie zrekompensowalaby mi tego, ze mieszkam w miescie, ktorego nie znosze. (Tam wszystkie miasta sa brzydkie, bez wyjatku. Przyrode maja ladna, ale przeciez w dziczy 100 km od biura mieszkac nie bede)

12

Odp: 10 000 km pomiedzy rodzicami a chlopakiem
allla1 napisał/a:
Winter.Kween napisał/a:
allla1 napisał/a:

On mi mówi, że a) musiałby powtarzać studia w Europie
b) mówić w języku kraju, w którym by pracował (oprócz ojczystego zna tylko angielski.. A że z Brexitem sprawa jest niepewna, to nie wiem gdzie jeszcze mógłby mieszkać w EU.. )

W Irlandii ? Jego Brexit nie dotyczy powniewaz nie jest z kraju Unii.
Moim zdaniem jest to duzy problem z powodu jego charakteru.
Moj maz jest z Meksyku, mieszkamy w tej chwili w Meksyku. Ladnie tutaj jest, ale jest niebezpiecznie i ludzie sa beznadziejni. Nie wyobrazam sobie tutaj zostawac. Maz nie ma zadnych problemow z wyjazdem stad, nie ma problemu zeby rozstac sie z rodzina. Dla niego to ja jestem rodzina.
To jest ta roznica. W Twojej sytuacji? Nie sadze, ze to wypali.


W kraju mojego chlopaka panuje przekonanie, ze dzieci powinny sie opiekowac rodzicami. U niego jest ten plus, ze ma  siostre, ktora moglaby sie nimi zajmowac. Z drugiej strony siostra ma beznadziejny kontakt z ich matka (tradycjonalistka,zrzedzi, ze chcialaby juz miec wnuki i dlaczego tamta nie ma faceta etc..). Ja za to jestem jedynaczka i mialabym potezne wyrzuty sumienia zostawiajac rodzicow samych sobie (moi maja po 50., jego sa starsi, ok. 65 lat)

Co...? Rodzice Twoi sa w wieku moich okolo. Tez jestem jedynaczka. Nie rob z ludzi w normalnym wieku staruszkow jakis.
Moja tesciowa ma 61 lat i normalnie zyje, nawet ma partnera. To nie jest jakis starczy wiek w tych czasach.
Dla mnie takie przejmowanie sie doroslymi ludzmi (rodzicami) jest powodem do wielu problemow w zyciu. Ludzie sami sobie robia komplikacje. Tak jak w wypadku Twego faceta. On ma w glowie jakies bezsensowne myslenie i dlatego zamiast zyc swoim zyciem to bedzie zyc rodzina.
Dlatego ludzie sa ograniczeni ciagle i sami siebie zamykaja w klatce.

Ten zwiazek nie ma sensu. Ty nienawidzisz tego miejsca gdzie on mieszka (i ja to rozumiem), a on musi siedziec tam bo tak sobie wmowil. To sie pozniej nazywa 'kulturowe roznice'. Dla mnie pytanie o prace w jego kraju nie ma sensu. Czlowiek nie zyje zwiazkiem, czlowiek ma przyjaciol, ma miejsca swoje.
Nie ma sensu byc gdzies bo mozna pracowac i miec tego faceta. Praca i zwiazek nie sa w zyciu najwazniejsze.

13

Odp: 10 000 km pomiedzy rodzicami a chlopakiem

Dziekuje za wszystkie odpowiedzi.

Sobota mija mi na dzwonieniu do niego bez odpowiedzi, wyszedl z kolega i od paru godzin nie dbiera telefonu, nie ma go online.. Ja chyba tego nie wytrzymam. Tu jest 17, tam juz 24 a ja nie wiem czy mu sie cos stalo czy wszytsko ok... Ja chyba nie wytrzymam. Tak sie zastanawiam, czy moze on byl po prostu TAM dla mnie taka oaza, jakas przystania, gdzie czulam sie bezpiecznie. Umilaczem czasu w miejscu, ktorego w pojedynke bym nie zniosla.. Wiecie, bylam tam od wrzesnia 2018, potem w styczniu wrocilam na kilka tygodni do Polski i tak bardzo nie chcialam tam wracac. Wlasciwie to on byl jedynym powodem dla ktorego tam wrocilam. Naprawde bylam gotowa zerwac umowe, zwrocic koszty i nigdy tam nie wracac..

Nie chce sie tak czuc, kurde. Moze ja mu nie ufam. Ludzie mowia, ze trzeba sluchac instynktu a bylo kilka sytuacji, ktore nie byly more jakimis stricte powodami do klotni, ale sprawily, ze teraz "wszystko mi w nim pasuje" tak na.. 99%. Ten jeden procent jakos nie daje mi spokoju.

Ja wiem, ze to sie wielu wydaje bezsensowne.. I dzisiejszy wieczor tak bardzo mnie irytuje. Ale zrozumcie. Zycie tam to bylo.. Wielu sie tam podoba, ale ja nie wytrzymywalam psychicznie, a gdy bylam z nim to wszystko wydawalo sie takie.. prostsze, bardziej znosne, bardziej swojskie.. I tesknie tez do tego poczucia, ze mam tego kogos, ze sobie razem zyjemy i nie jestem sama.. Ale jezeli po skonczeniu studiow w lutym bede chciala wrocic do tego uczucia i do tamtego miejsca, to bedzie tez oznaczalo, ze zostawiam - tak jak komentarz nade mna glosi - moje miejsca, moje wspomnienia, moja rodzine, wszystko co znam i co daje mi poczucie przynalezenia... A tam ludzie sie na mnie patrza na ulicy, zwracam soba uwage, inaczej wygladam, wielu rzeczy kulturowo i jezykowo nie ogarniam.. Boze. Ciezko mi no. W dodatku mam 26 lat, czuje, ze musze powoli zaczac ukladac sobie zycie tak, zeby mi sie w nim dobrze zylo..

14

Odp: 10 000 km pomiedzy rodzicami a chlopakiem
allla1 napisał/a:

Dziekuje za wszystkie odpowiedzi.

Sobota mija mi na dzwonieniu do niego bez odpowiedzi, wyszedl z kolega i od paru godzin nie dbiera telefonu, nie ma go online.. Ja chyba tego nie wytrzymam. Tu jest 17, tam juz 24 a ja nie wiem czy mu sie cos stalo czy wszytsko ok... Ja chyba nie wytrzymam. Tak sie zastanawiam, czy moze on byl po prostu TAM dla mnie taka oaza, jakas przystania, gdzie czulam sie bezpiecznie. Umilaczem czasu w miejscu, ktorego w pojedynke bym nie zniosla.. Wiecie, bylam tam od wrzesnia 2018, potem w styczniu wrocilam na kilka tygodni do Polski i tak bardzo nie chcialam tam wracac. Wlasciwie to on byl jedynym powodem dla ktorego tam wrocilam. Naprawde bylam gotowa zerwac umowe, zwrocic koszty i nigdy tam nie wracac..

Nie chce sie tak czuc, kurde. Moze ja mu nie ufam. Ludzie mowia, ze trzeba sluchac instynktu a bylo kilka sytuacji, ktore nie byly more jakimis stricte powodami do klotni, ale sprawily, ze teraz "wszystko mi w nim pasuje" tak na.. 99%. Ten jeden procent jakos nie daje mi spokoju.

Ja wiem, ze to sie wielu wydaje bezsensowne.. I dzisiejszy wieczor tak bardzo mnie irytuje. Ale zrozumcie. Zycie tam to bylo.. Wielu sie tam podoba, ale ja nie wytrzymywalam psychicznie, a gdy bylam z nim to wszystko wydawalo sie takie.. prostsze, bardziej znosne, bardziej swojskie.. I tesknie tez do tego poczucia, ze mam tego kogos, ze sobie razem zyjemy i nie jestem sama.. Ale jezeli po skonczeniu studiow w lutym bede chciala wrocic do tego uczucia i do tamtego miejsca, to bedzie tez oznaczalo, ze zostawiam - tak jak komentarz nade mna glosi - moje miejsca, moje wspomnienia, moja rodzine, wszystko co znam i co daje mi poczucie przynalezenia... A tam ludzie sie na mnie patrza na ulicy, zwracam soba uwage, inaczej wygladam, wielu rzeczy kulturowo i jezykowo nie ogarniam.. Boze. Ciezko mi no. W dodatku mam 26 lat, czuje, ze musze powoli zaczac ukladac sobie zycie tak, zeby mi sie w nim dobrze zylo..

Jestes z kraju Unii. Europa to najlepsze miejsce na swiecie.
Ukladanie zycia to nie jest stawianie na faceta, pamietaj o tym.

15

Odp: 10 000 km pomiedzy rodzicami a chlopakiem

Czesc wszystkim, updatuje temat.

Wzielam sobie do serca slowa Winter.Kween o tym, ze Europa to najlepsze miejsce na Ziemii. Poczytalam o poziomie zycia, okazuje sie, ze z 10 najwyzej ocenianych krajow pod wzgledem jakosci zycia 6 znajduje sie w Europie.

Poza tym jestem jedynaczka jak juz wspomnialam, nie moge zostawic rodzicow, a on ma siostre, ktora mieszka w ich kraju i gdyby co bylaby na zawolanie rodzicow.

W dodatku nie moge sobie wyobrazic, ze nasze (przyszle/ewentualne) dzieci mialyby tam chodzic do szkoly - tam 12-latki ucza sie po kilkanascie godzin dziennie, po zajeciach albo ida spac albo odrabiaja lekcje. Zero dziecinstwa.

Wiec wczoraj rzucilam w mojego chlopaka bomba.
Powiedzialam wprost, ze nie chce mieszkac w Azji. Jedyny powod dla ktorego bym tam zamieszkala, to moj chlopak. Ale jego kraj tak zle na mnie dziala (przez cale zycie chyba nie naplakalam sie tyle co w rok tam), ze pobyt tam na pewno mialby wplyw na nasz zwiazek. Chyba teraz to od niego zalezy decyzja.

Jest jeszcze jedna sprawa, ktora daje mi do namyslu. Po naszej 2. albo 3. randce pytal mnie ile w Polsce zarabiaja lekarze, przebakiwal, ze moze przeprowadzilby sie do Polski - i tutaj nasuwaja sie dwie sprawy: 1. troche bylo dla mnie dziwne, ze facet snuje takie plany po 2 spotkaniach; 2. teraz mowi, ze to jest niemozliwe bo - jak juz mowilam - musialby sie nauczyc polskiego i isc jeszcze raz na studia.*

Dodam, ze wydaje mi sie, ze jego matka ma na niego duzy wplyw. Ona chce, zeby on zostal u nich w kraju, powtarza, ze powinnismy to przemyslec, bo to dwie rozne kultury... i ze moze w Europie spotkam jakiegos innego chlopaka? (tak, powiedziala mi to w restauracji przy stole. Przy wszystkich.  Tak mi sie przykro zrobilo, ze az musialam wyjsc)

*Przyjaciolka nasunela mi mysl, ze moze to ona mu przegadala, zeby on tam jednak zostal, chociaz on sam chcialby stamtad wyjechac?

Chcialam jeszcze dodac, ze jego matka teraz tak bardzo chce zeby on zostal tam, a swoja corke (wtedy trzynastoletnia!!) bez problemow wyslala do USA zeby tam SAMA mieszkala i sie uczyla (czy to tylko dla mnie szok? Nie mam dzieci, ale nie wyobrazam sobie wyslac dziecka hen hen na samopas. Rozumiem, na studia, ale 13 lat?! )

Macie jakies zdanie na ten temat? Ktos byl w podobnej sytuacji?
Kocham Europe, to jest moj dom. Tutaj jest najlepszy system socjalny, jest bezpiecznie i mozna zyc na dobrym poziomie.  Powiedzialam, ze moge sie przeprowadzic gdziekolwiek, ale w obrebie kontynentu.

16

Odp: 10 000 km pomiedzy rodzicami a chlopakiem
allla1 napisał/a:

Czesc wszystkim, updatuje temat.

Wzielam sobie do serca slowa Winter.Kween o tym, ze Europa to najlepsze miejsce na Ziemii. Poczytalam o poziomie zycia, okazuje sie, ze z 10 najwyzej ocenianych krajow pod wzgledem jakosci zycia 6 znajduje sie w Europie.

Poza tym jestem jedynaczka jak juz wspomnialam, nie moge zostawic rodzicow, a on ma siostre, ktora mieszka w ich kraju i gdyby co bylaby na zawolanie rodzicow.

W dodatku nie moge sobie wyobrazic, ze nasze (przyszle/ewentualne) dzieci mialyby tam chodzic do szkoly - tam 12-latki ucza sie po kilkanascie godzin dziennie, po zajeciach albo ida spac albo odrabiaja lekcje. Zero dziecinstwa.

Wiec wczoraj rzucilam w mojego chlopaka bomba.
Powiedzialam wprost, ze nie chce mieszkac w Azji. Jedyny powod dla ktorego bym tam zamieszkala, to moj chlopak. Ale jego kraj tak zle na mnie dziala (przez cale zycie chyba nie naplakalam sie tyle co w rok tam), ze pobyt tam na pewno mialby wplyw na nasz zwiazek. Chyba teraz to od niego zalezy decyzja.

Jest jeszcze jedna sprawa, ktora daje mi do namyslu. Po naszej 2. albo 3. randce pytal mnie ile w Polsce zarabiaja lekarze, przebakiwal, ze moze przeprowadzilby sie do Polski - i tutaj nasuwaja sie dwie sprawy: 1. troche bylo dla mnie dziwne, ze facet snuje takie plany po 2 spotkaniach; 2. teraz mowi, ze to jest niemozliwe bo - jak juz mowilam - musialby sie nauczyc polskiego i isc jeszcze raz na studia.*

Dodam, ze wydaje mi sie, ze jego matka ma na niego duzy wplyw. Ona chce, zeby on zostal u nich w kraju, powtarza, ze powinnismy to przemyslec, bo to dwie rozne kultury... i ze moze w Europie spotkam jakiegos innego chlopaka? (tak, powiedziala mi to w restauracji przy stole. Przy wszystkich.  Tak mi sie przykro zrobilo, ze az musialam wyjsc)

*Przyjaciolka nasunela mi mysl, ze moze to ona mu przegadala, zeby on tam jednak zostal, chociaz on sam chcialby stamtad wyjechac?

Chcialam jeszcze dodac, ze jego matka teraz tak bardzo chce zeby on zostal tam, a swoja corke (wtedy trzynastoletnia!!) bez problemow wyslala do USA zeby tam SAMA mieszkala i sie uczyla (czy to tylko dla mnie szok? Nie mam dzieci, ale nie wyobrazam sobie wyslac dziecka hen hen na samopas. Rozumiem, na studia, ale 13 lat?! )

Macie jakies zdanie na ten temat? Ktos byl w podobnej sytuacji?
Kocham Europe, to jest moj dom. Tutaj jest najlepszy system socjalny, jest bezpiecznie i mozna zyc na dobrym poziomie.  Powiedzialam, ze moge sie przeprowadzic gdziekolwiek, ale w obrebie kontynentu.


Wydaje mi sie, ze ta matka moze miec wplyw na jego decyzje. I to jest kolejny powod by nie wchodzic w ta relacje.
Rodzina gdzie matka rzadzi wszystkim i wszyscy licza sie z jej zdaniem jest duzym problemem. Priorytetem powinna byc wlasna rodzina (zona, dzieci), a nie matka i rodzice. Zawsze bedziesz mniej wazna i na drugim planie.
Pozniej mamusia moze wtracac sie w wiele innych rzeczy.

Zgaduje, ze on mowi po Angielsku? Moze warto sie sprowadzic do anglo jezycznego kraju? Wielu jest lekarzy zagranicznych z Azji lub Ameryki Lacinskiej.

17

Odp: 10 000 km pomiedzy rodzicami a chlopakiem

Aaaah, maminsynkowania chyba ciag dalszy.

W tamtym tygodniu znalazlam swiatelko w tunelu, pojawila sie mala szansa, ze moze jednak moglby pracowac w Europie.. No i opowiedzialam mu o tym, on nie wyrazil jakiegos jasnego zdania, raczej cos w stylu "hmm.. no.. hmm.. moznaby ewentualnie sie zastanowic". No i pojechal do rodziny na weekend, wraca i jak chcialam podpytac co z ta nowa opcja, co o niej mysli, czy probujemy wiecej sie dowiedziec o tym chociaz, to on od razu "ja nie mam szans na znaezienie pracy w Europie". Bez zastanowienia, bez poprzedniego researchu, tak po prostu, "on nie ma szans".

Po pierwszych randkach (czyli pewnie jak mamusia o mnie jeszcze nie wiedziala) to sam mowil, ze moze by sie do Polski albo chociaz do Europy przeprowadzil, pytal o zarobki tralalala, potem zaczal sie z tego jakos wycofywac (mamusia juz wiedziala, kiedys rozmawiali na glosnomowiacym i mowila mu, zeby sobie mnie "przemyslal") a teraz juz zupelnie idzie w zaparte "o nie znajdzie w Europie pracy". Nawet po tym jak rzeczywiscie jest jakas mala nadzieja.

Nie przeprowadze sie tam, po paru miesiacach juz mialam dosc, jeszcze jakbym miala miec z nim dziecko TAM.. i jego matke do pomocy. Matko Boska!

On chce przyleciec do mnie na Sylwestra, poznalby rodzicow.. A ja coraz mniej chce, zeby kupil ten bilet.

Dobry z niego facet, mam wspaniale wspomnienia dzieki niemu i on byl jedynym powodem, dla ktorego jakos sie tam psychicznie trzymalam, ale czy to znaczy, ze to to?
I co myslicie o tym naglym zaostrzeniu zdania co do przeprowadzki?

Odp: 10 000 km pomiedzy rodzicami a chlopakiem

na 95% nie przyleci. Ja osobiście tez bym nie przyleciał. Po pierwsze widać, że mu to nie na ręke, w koncu to drugi koniec świata. Decyzję już podiął, ale gra na czas bo sie boi ci to powiedzieć, może nawet liczy na to, że ty się ugniesz.
Z tego jak go opisujesz, nie wydaje sie być zbyt "przebojowy" plus jest urabiany przez rodzinę, także zapomnij. Jednak jesli by sie zdecydował, to po pierwsze, przy pierwszych probemach, bedzie ciebie o wszystko obwiniał i sumie mu sie dziwić nie bede. Z czasem nabierze do ciebie resentymentu i tyle z tego bedzie. Tak jak ty sie zle czulas tam, tak on sie bedzie zle czul tu.

Posty [ 18 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » 10 000 km pomiedzy rodzicami a chlopakiem

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024