cześć, chciałam wam przybliżyć moją historię , może bedzie ktoś umiał dać mi jakąś radę lub przynajmniej wysłuchać. Pierwsza informacja dosyć istotna to taka , że to mój drugi związek (pierwszy trwał ok.4 lata) wiec mam jakieś doświadczenie w budowaniu relacji z drugą osobą. Jestem teraz z mężczyzną od roku to tak naprawde najpiekniejszy rok w moim życiu,kocham go bardzo i bardzo wiele bym była w stanie dla niego zrobić, kocham go jego wad. Jest on ode mnie starszy kilka lat ja mam 24 lata on 29. Prawda jest taka , że od 6 miesięcy jestem przekonana , że chcę zostać jego żoną wiem , ze wiele osob może tu pomyślec ze to pochopna decyzja , ale mi to nie przechodzi od 6 miesiecy i już nie przejdzie. Oboje się bardzo kochamy , ale on mi się wciąż nie oświadcza i nie do konca to rozumiem, bardzo tego pragnę , on mnie zapewnia ze również tego pragnie i ma wyznaczoną konkretną datę na ten dzień...ja jednak to odczuwam jakby nie był tego pewien, jak go o to pytam to prosi mnie , żebym tak nie mysłała bo to nie prawda. Według niego wszystko biegnie dobrym torem i (jego słowa) jesteśmy na początku w budowaniu wspólnej rodziny, będę czekać bo ufam mu i wierzę , że to kiedyś nastąpi. Piszę jednak w innej sprawie chciałąm tylko naszkicować naszą historię. Czasem jest mi cięzko tłumaczę mu rózne rzeczy związane z relacją damsko-męską nie jestem pewna czy mnie rozumie i troche mnie to dołuję ,z biegiem związku czuje , że jest mi cięzej tlumaczyc pewne sprawy. To jego pierwszy związek z kobietą nie wiem czy być dla niego bardziej wyrozumiała czy rzucać go nagłęboką wodę, nie chcę też zbyt często narzekać , żeby go tym nie przytłoczyć. Napiszcie co myślicie.
Ty masz za sobą jeden związek, on żadnego. I po tym jednym związku ty czujesz się powołana do pouczania i nauczania swojego faceta jak należy budować relacje, jaki powinien być związek i inne prawdy objawione?
Masz rację że on cię bardzo kocha, bo inaczej pani nauczycielka dostała by kwiatka na pożegnanie i adieu.
Oj uważam z tym, że Ci nigdy nie przejdzie chęć zostania jego żoną. To on tu pokazuje więcej rozsądku niż Ty. Nie budujecie jeszcze wspólnej rodziny. Daj sobie na wstrzymanie czas dużo weryfikuje. Tak, wiem, że nie wierzysz, ale ja też po 6 miesiącach związku chciałam wychodzić za mąż i chwała mojemu partnerowi, że się wtedy nie oświadczył. Robisz wszystko pod wpływem emocyjki, bo tym się kierujesz teraz. Więc w sumie to on może uczyć Ciebie. Nie Ty jego.
Po co Ty mu to wszystko tłumaczysz? Niech się chłopak uczy na własnych błędach. Co się stanie jak skończy Ci się materiał do nauki, napotkacie na problem, którego wcześniej nie miałaś?
Jestes od roku z mezczyzna, wedlug Ciebie to najlepszy rok w zyciu. To raczej swiadczy o ttm, ze intuicyjnie dobrze sibie radzie w relacjach.
Czego chcesz fo nauczyc ?
5 2019-10-29 11:40:05 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-10-29 12:06:33)
Jeśli on nigdy nie był z nikim związany a Ty jedynie masz za sobą jeden związek, to jesteście przecież praktycznie na tym samym etapie.
Po tak krótkim okresie, już planujecie wspólną przyszłość? No odważnie, nie powiem. Może lepiej dać sobie więcej czasu na głębsze rozwinięcie się tej relacji...
Czasem jest mi cięzko tłumaczę mu rózne rzeczy związane z relacją damsko-męską nie jestem pewna czy mnie rozumie i troche mnie to dołuję ,z biegiem związku czuje , że jest mi cięzej tlumaczyc pewne sprawy. To jego pierwszy związek z kobietą nie wiem czy być dla niego bardziej wyrozumiała czy rzucać go nagłęboką wodę, nie chcę też zbyt często narzekać , żeby go tym nie przytłoczyć. Napiszcie co myślicie.
Wydaje mi się to wręcz nieprawdopodobne, że dorosły facet nie rozumie niuansów relacji damsko-męskich, nawet jeśli wcześniej nie był w żadnym związków. To wygląda jakby on był dzikusem, nigdy nie żył w rodzinie, gdzie jest kobieta i mężczyzna, nigdy nie obserwował relacji pomiędzy partnerami w swoim otoczeniu. Czyli podsumowując, jakby żył w dziczy. Jeśli bezpośrednio przed poznanie Ciebie żył wśród ludzi a nie w dżungli bez kontaktu z parami, to zaczęłabym mu się przyglądać pod kątem zaburzeń że spektrum autyzmu.
Ciężko powiedzieć, czy chodzi Ci tutaj o jakieś poważniejsze aspekty, czy takie właśnie "niuanse" drobnostki. Jeśli gośc nie miał wcześniej żadnego doświadczenia z kobietami, jestem w stanie zrozumieć, żę pewne rzeczy mogą mu przychodzić z trudem. Pytanie, czy jesteś w stanie to znosić i czy chcesz go niejako wprowadzić w ten świat, na miarę swoich możliwości? Czego takiego nie jest w stanie ogarnąć?
Zejdź na ziemie. Jesteście razem DOPIERO rok. Dla wielu, ślub to decyzja na całe życie. Skoro jest między wami dobrze, ciesz się z tego. Pozwól relacji rozwijać się swoim tempem.
To, że facet nie ma doświadczenia uważam, że nie ma znaczenia.
To jego pierwszy związek z kobietą nie wiem czy być dla niego bardziej wyrozumiała czy rzucać go nagłęboką wodę, nie chcę też zbyt często narzekać , żeby go tym nie przytłoczyć.
Facet by chciał to by Ci się oświadczył nie chce tego teraz zrobić to nie robi. Za to Ty swoje pragnienia projektujesz na niego. Wiecej mu o to susz głowę to albo ucieknie albo uda Ci się wymusić te oświadczyny tylko po co ? Skoro jest wam tak super i Ty wiesz że on ten jedyny to po co Ci te deklaracje ?
Byś musiała przytoczyć konkretne sytuacje bo dla mnie jest niezrozumiałe nad czym masz takie dylematy że aż musisz być dla niego wyrozumiała i wrzucać go na głęboką wodę? Bo skoro narzekasz mu to raczej on względem Ciebie musi być wyrozumiały .
To nie przypadek że jesteś jego pierwszą dziewczyną takie były jego wybory życiowe i pewnie miał okazje wchodzić w związki ale podejmował takie a nie inne decyzje . Rok czasu dla 29 latka to jest nic i dziwne by było jak by tak od razu się wyrywał z oświadczynami. Po co mu to ?
Jeśli on nigdy nie był z nikim związany a Ty jedynie masz za sobą jeden związek, to jesteście przecież praktycznie na tym samym etapie.
Po tak krótkim okresie, już planujecie wspólną przyszłość? No odważnie, nie powiem. Może lepiej dać sobie więcej czasu na głębsze rozwinięcie się tej relacji...
Ja tam wspólną przyszłość z partnerem zaczęłam planować mniej więcej po miesiącu bycia razem. Mniej więcej wtedy omówiliśmy ślub (że na pewno będzie, ale że nam się nie spieszy), a dwa tygodnie później podjęliśmy radosną decyzję wydania mniej więcej 30 tys. zł - cena częstszych kontaktów, wspólny wyjazd na 3 miesiące (do miejsca oddalonego o ok. 30 km xDDD), inaczej widywalibyśmy się tylko na moment wieczorami. Fakt, że to nie ślub, ale takich pieniędzy nie wywala się, jeśli się nie ma pewności co do przyszłości. Znaczy, może ktoś wywala, ale dla mnie jednak to dużo. No i wtedy też - czyli jakieś 1,5 miesiąca później - opracowaliśmy ogólny plan na najbliższe parę lat. A po powrocie od razu zamieszkaliśmy razem i tak sobie to trwa.
I jest to dla nas obojga pierwszy poważny związek (każde z nas miało na koncie po związku z czasów nastoletnich + ewentualnych adoratorów, od których nie chcieliśmy nic poza ewentualnym wypadem na piwo). Tak że tego, ja tam autorki za pewność nie potępiam.
Co do tej "nauki" partnera, to też mnie to trochę dziwi. Tzn. co on takiego może zrobić źle? Jakaś nieporadność może być, jasne, ale to chyba dość szybko mija? Trudno powiedzieć, nie wiadomo, co autorka miała na myśli. Na pewno natomiast mogę doradzić autorce, żeby odpuściła temat ślubu, skoro partner mówi, że coś planuje. Mój kolega był w podobnej sytuacji, też po roku związku. Wybierał pierścionek, planował i omawiał z nami w pracy możliwe niespodzianki, wybierał idealną datę (kilka pomysłów miał, rocznica pierwszego wyznania miłości np.), kombinował, powiedzmy, rekwizyty, ustalał szczegóły z rodzicami przyszłej narzeczonej (potrzebował ich pomocy w dwóch kwestiach)... a to wszystko w towarzystwie lekkich foszków (rzadkich i uroczych) i super przebiegłych podchodów (jeszcze bardziej uroczych) dziewczyny, która chciała już koniecznie wszystko wiedzieć. Więc jasne, jest szansa, że Cię zbywa, ale daj mu szansę oświadczyć się kiedy chce i jak chce.