Witam,
Jestem w związku małżeńskim od roku.
Jako, że się przeprowadziłem do żony (250km od domu, znajomych rówieśników itd) to staram się odwiedzać rodzinę raz w miesiącu.
Z różnych przyczyn stało się tak, że żona nie lubi mojej najbliższej rodziny.
Tak z grubsza to pochodzimy z 2 zupełnie różnych rodzin. Ja z twardo podchodzącej do życia itd a żona z "słodko pierdzącej".
No i żonie się nie podoba jak ją ktoś o coś wypytuje , zwróci na cokolwiek uwagę itp jak to powiedziała : Czuje się zaszczuta .
Więc ustaliliśmy, że ja jej nie będę zabierał do mojej rodziny jak nie chce i tylko wtedy gdy musi tego wymagać sytuacja czyli jakieś rodzinne uroczystości i wtedy wypadało by się pokazać.
Problem w tym, że już nie pierwszy raz gdy chcę i mam ochotę jechać do rodziny, a żonie wtedy kręci nosem. Przykładowe sytuacje:
JA: "A wypadało by bratu zawieść prezent urodzinowy (miał w tym tygodniu)" na co żona "Ale chyba nie w tym tygodniu ? " przez co zauważyłem że jej się to nie spodobało i odpowiedziałem że może jednak nie na co żona "Oh dzięki bogu" i wielce uradowana.
Najgorsze jest to, że mam ochotę jechać odwiedzić rodzinę a z drugiej strony nie chce unieszczęśliwiać żony i zawsze mimo wszystko przekładam odwiedziny.
Już nie jedną taką sytuacje miałem i nie jedne odwiedziny w ten sposób przekładałem .
Czy to podlega pod przemoc psychiczną ?