angora123 napisał/a:Nie było zdrady fizycznej , nie poszli do łóżka to wiem na 100 % od niej i od niego , ale przez pół roku pisał z nią ( miał drugi numer) , spotykali się , całowali namiętnie , kupował jej kwiaty , oczerniał mnie , wyśmiewał się ze mnie, mówił mi że chodzi na kurs na jezdził do niej na całe popołudnia , pisał do niej jaką trudną jestem żoną , że go nie pociągam , ostanio byliśmy na wakacjach i przeczytałam jego smsy do NIEJ z normalnego numeru ( tamtego chyba zapomniał):
codziennie jej pisał że tęskni, że nie może się doczekać aż ja zobaczy ,
mnóstow buziaków czułych smsów po nocach... wiem że jej obiecywał że ode mnie odejdzie , ale gdy wszystko się wydało , zadzwoniłam do niej wszystko mi opowiedziała nie kryła nic , zresztą wszystko przeczytałam w smsach więc to był tylko pikuś , on teraz błaga , beczy przeprasza że to była pomyłka że on nigdy więcej , wyrzuciłam go z domu i na odchodne usłyszałam że byłam najgorszym co go w życiu spotkało. Pozniej przepraszał , znowu błaga o wybaczenie ?
co ja mam zrobić mamy dwoje dzieci ?
dać mu szanse ?
on mówi że już nigdy więcej, ja wiem jestem naiwna ale kocham go dalej
czy on zasługuje na drugą szansę? wiem że to moja decyzja , ale co byście zrobiły na moim miejscu ?
Nie czytałam odpowiedzi, więc jeśli się powtórzę, to z góry przepraszam.
Ad rem:
Po pierwsze, jeśli przez całe miesiące nie zauważyłaś, że Twój mąż „buja w obłokach”, to śmiało można wykluczyć, że w Twoim małżeństwie była namiastka bliskości. Tam, gdzie jest miłość, ludzie się znają, więc zauważają zmiany i reagują na siebie. Zatem nawet zauroczenie nie przejdzie niezauważone, a co dopiero regularny romans ze spotkaniami i pisaniem. No way! To oznacza, że zdrada była kolejnym krokiem w procesie Waszego oddalania się od siebie. Sam powrót niewiernego małżonka na łono rodziny niewiele zmieni, a już na pewno nie na lepsze.
Po drugie, nie ma znaczenia, czy seks był, czy go nie było. Zdrada jest zdradą i czy masturbowanie się cudzym ciałem miało miejsce tylko w myślach, czy zaistniało także w rzeczywistości, to już mniejsza sprawa, przede wszystkim złamana została podstawowa zasada, na której związek się opiera, czyli zaufanie.
Po trzecie, żeby wybaczyć, to trzeba mieć ku temu podstawę. Facet, któremu pali się grunt pod nogami, bo jego wygodna rzeczywistość znika w oddali więc rzuca się do kolan z błaganiami o wybaczenie, to słaba przesłanka, żeby przymknąć oko na niegodziwości. Człowiek, który gładko przełknie i strawi zdradę, przyjmie wszystko. Przygotuj się zatem na dalsze oznaki braku szacunku, jak tylko sytuacja się unormuje i mąż poczuje się bezpiecznie.
Imponują mi osoby, które potrafią wybaczyć, ale nie naiwnie wierzące, że samo się ułoży. Wybaczyć tak, ale najpierw wspólna terapia i próba dotarcia do tego, co się z WAMI i Waszym związkiem stało, że znaleźliście się dokładnie w tym miejscu. Wszystko to po to, żeby wspólnie ustalić, czy nadal Wam obojgu po drodze.