SilverLeaf napisał/a:tak drastyczna zmiana zachowania po wspólnej drzemce jest co najmniej podejrzana. Może film jej się nie spodobał?
A może odczytała sms od kolegi, który wydaje się być fajniejszą opcją, więc potrzebuje przerwy na przetestowanie go sobie w spokoju
i w razie jeśli jednak nie zaskoczy, to szybki odwrót na z góry upatrzone pozycje. Pałętający się pod nogami partner psuje całą zabawę,
bo wszystko utrudnia i komplikuje, a jak nie jest debilem i się zorientuje co jest grane, to jej plan awaryjny pójdzie się paść na łąkę,
a sprytna pańcia zostanie sama z palcem w tyłku. Zamiast niepotrzebnie ryzykować, postanawia zastosować najstarszy numer świata "na małpę"
i będzie się bujać na nowej gałęzi trzymając wciąż starą, dopóki się nie upewni, że już może ją puścić. Toż to klasyka w czystej formie i postaci
Może akurat twój przypadek był trochę inny, ale tak naprawdę różnice tkwią w detalach, bo główny zamysł był podobny,
zamiast cierpieć katusze związane z dzielącą was odległością, może lepiej będzie to zakończyć i znaleźć sobie kogoś na miejscu,
no ale jak się okaże, że to nie takie proste i zachce Ci się wrócić do tego z którym obecnie jesteś... Forma trochę inna, ale treść ta sama
Przerwa zawsze w perspektywie oznacza jego zakończenie i albo przejście do kogoś nowego, albo stworzenie sobie takiej możliwości,
nigdy nie ma to nic wspólnego z jakimiś przemyśleniami czy innymi bzdurami opowiadanymi partnerowi, który praktycznie jest już na wylocie.
No przynajmniej ja sobie tego nie wyobrażam, że jestem z kobietą którą kocham i chcę z nią być (gdybym nie chciał, to bym nie był, proste)
a nagle w niedzielę po południu coś mi przeskakuje w głowie i proszę o przerwę na przemyślenie i poukładanie sobie wszystkiego...
po czym robię co, wracam do siebie, zamykam się na cztery spusty, wyłączam telefon i medytuję w samotności szukając rozwiązania?
Co to są za banialuki
Naprawdę ktoś w to wierzy? Oczywiście, że wcale tak nie robię, tylko zbieram ekipę i idziemy w melanż wyrywać lachony,
a w tak zwanym międzyczasie mam odpalone w telefonie wszystkie portale randkowe działające w Polsce i sobie szukam, przebieram, wybieram...
Ewentualnie mam już kogoś na oku, nie wiem, nową sąsiadkę, dziewczynę z piekarni, obojętnie tam kogo, ale nie do końca jestem pewny
czy coś z tego będzie na dłuższą metę, dlatego zamiast palić za sobą mosty i zrywać z aktualną dziewczyną, wybieram rozsądniejsze rozwiązanie
w postaci tak zwanej przerwy, podczas której ja wiem co będę robił, ale ona niekoniecznie musi to wiedzieć, prawda? No 