Hej,
Chciałem podzielić się, z Wami tak zlożona historią, że już nie wiem co mam o tym myśleć oprócz tego, żeby odpuscić.
Poznaje dziewczynę - marzec. Jak zwykle przepiekną, fascynującą standard.
Miałem dla niej propozycje biznesową a skończyło się na tym, że sie zakochaliśmy w sobie.
Ona młodsza ode mnie o 8 lat. Ostatnie jej 1,5 roku to zerwanie slubu, krótko przed nim samy, wyjazd ucieczka, a potem dwa nie udane krótkie zwiazki.
Ona z syndromem DDD, nie wiedzaca czego chce od zycia. Ja tez poraniony, ale juz wyleczony zakochuje sie. Zaczynamy od tego, ze jej byly ktory mial z nia brac slub czekal na nia i ona nie wiedziala co robic. Potem poznala mnie i...na miescie widzi nas razem. Ja oblewa drinkiem mnie pobil. Teraz sytuacja jest juz czysta - jej slowa. Wtedy mialem to gdzies choc zal mi bylo goscia. Co jakis czas ona mi zarzuca ze jestesmy tacy sami jak lustra i ze boli ja jak widzi we mnie swoje wady - chodzilo o male rzeczy, z ktorymi chciala walczyc.
Jedziemy na cale wakacje w pewne miejsce gdzie mielismy cos razem robic, ale wyszlo z tego ze ona nie musi, tylko ja (dodam, ze nie pracowala wtedy dlatego ze mna byla tam). Bylo bajecznie, slowa ze nigdy z nikim nie mialam takiego seksu i orgazmow, ze laczy nas niewytlumaczalna wiez, ze z nikim przedtem nie spedzala tak czasu i nikt jej tak nie rozsmieszal utwierdzaly mnie w tym co sam czuje.
Jednak co jakis czas pretensje o male rzeczy. Doszlo do tego, ze ustalilismy co zmieniamy. Ja zaczalem dbac o porzadek o jakies swoje nawyki itd.
Po drodze dowiadujemy sie, ze jej ojciec ma nieuleczalnego guza mozgu. Przezywalem to bo mial moj brat, a rodzina ze strony matki umierala na nowotwory.
Moj brat ma nawrot guzka w glowie. Ide z nim na badania i pierwszy raz w wieku 34 lat ide sie na cokolwiek zbadac. Okazuje sie ze mam chloniaka pierwsza faza. Postanawiam jej nie mowic, zeby nie troszczyla sie o mnie, jednak mam to w podswiadomosci zaczynam o tym duzo myslec. Gdy ona jest przy mnie nie mysle, gdy nie ma jej jest mi gorzej.
Wrzesien, ona ode mnie odchodzi. Mowi, ze musi byc sama, ze jestem za bardzo sfocusowany na jej osobie. Zmieniam sie dla niej a nie dla siebie (wierzcie mi, ze bdzura), ze ona w to nie wierzy, ze robie to tylko po to zeby nie odeszla. Duzo placzu z obu stron. W koncu dajemy sobie czas. Poleciala na kilka dni do znajomych do Madrytu i po tygodniu pisze, ze jest w szpitalu - toksykologia nie bede rozwijal tematu, ale kazdy sie moze domyslic. Pomagam jej z ubzepieczeniem, przebookowuje lot, az w koncu wsiadam i lece. Laduje i wszystko jest ok. Mowie, ze przylecialem i dostaje odpowiedz ze nie chce mnie widziec, ze to nieszczere co zrobilem. Upijam sie i mowie, jak mnie to boli plus jeszcze jakies glupoty po pijaku. Jade na lotnisko na najblizszy lot do Monachium nie zdazylem choc napisalem jej juz w trasie. Spotykamy sie na lotnisku i ona nie chce mnie znac. Nie gada ze mna w samolocie.
Poblokowala mnie wszedzie. Napisalem do jej przyjaciolki prawde, ze polecialem bo sam moge byc w szpitalu, ze ukrywalem to przed nia. Wszystko mi siada mowiac kolokowialnie. Moj przyjaciel probuje do niej pisac w moim imieniu, ale ona uwaza ze chcialem litosci. Wierzcie mi ze nie chcialem litosci tylko zrozumienia niektorych zachowan.
Po powrocie tydzien temu musze isc do szpitala jestem w rozsypce, ze wszystko zostalo zrozumiane na opak. Moja matka bez mojej wiedzy pisze do niej, ze przezywam, ze ide do szpitala. Po drodze trace prace zeby bylo smiesznie. Kolejny gwozdz do trumny.
Probuje tlumaczyc swoje zachowanie, ale ona mi mowi, ze ulatwiam jej odejscie, ze w moim stanie emocjonalno-psychicznym nie moze sie ze mna spotkac, ze te sytuacje sprawily, ze jestem niepoczytalny. Nie, jestem po prostu przybity kumulacja wydarzen. Pierwszy raz w zyciu choruje na cos powazniejszego niz zapalenie pluc.
Nie wiem co mam robic. Wiem, ze ona ma problem sama z soba i wszystko sie zlozylo w czasie. Teraz nie chce mnie znac bo uwaza, ze ja osaczylem.
Tak to moze wygladac, ale gdy postawicie sie na moim miejscu to zrozumiecie, ze chcialem dobrze.
Bardzo bym chcial zeby opadly emocje i zrozumiala pewne kwestie, ktore dla mnie sa logiczne.
Czy jak sie czulo cos takiego pierwszy raz w zyciu to po czasie mozna sprobowac odbudowac te relacje?
Czy sa na to szanse?