Ostatnio w moim zyciu dzieją się sytuacje, nad którymi nie jestem w stanie zapanować, a które strasznie demotywują i spychają mnie na dno.
Zacznę od początku.
Mam 23 lata, jestem bardzo niezdecydowaną osobą, posiadam natomiast duszę romantyka i miekkie serce. Dla innych jestem w stanie zrobić więcej niż dla siebie samej, co chyba co niektórzy potrafią wykorzystać.
Wszystko zaczęło się ponad rok temu. Odezwał się do mnie kolega z podstawówki. Notabene, osoba która wiele dla mnie znaczyła. Dużo ze sobą pisaliśmy, on pracował za granicą, ja byłam w Polsce. Nie było dnia żebyśmy ze sobą nie rozmawiali. Bardzo się do niego przywiązałam i poczułam chęć życia, której wcześniej nie miałam. On prawil mi komplementy, pisał czułe słowa. Po pewnym czasie spotkaliśmy się. Rozmawiało nam się świetnie, spędziliśmy miło czas. Oczywiście nie obyło się bez czułości. Dzień przed jego wyjazdem także się spotkaliśmy, wymieniliśmy czułe pocałunki, uściski, trzymanie za rękę itp. Na drugi dzień, on stwierdził, że to było niepotrzebne. Bardzo mnie to zabolało. Czułam się wykorzystana, nie otrzymałam nawet wyjaśnień. Stwierdził tylko, że to wszystko stało za szybko. Urwał się nam kontakt, a ja nie mogłam sobie poradzić z jego stratą, dlatego po pewnym czasie do niego napisałam. Znowu był okres uśmiechu, ponieważ pisaliśmy codziennie. Stwierdziłam, że co ma być to będzie, ale w głębi serca wiedziałam że strasznie mi na nim zależy. Po pewnym czasie znów się spotkaliśmy, nie obyło się oczywiście bez przytulanek, calowania. Zaczęłam sobie wyobrazac, że moglibyśmy być razem, ponieważ mówił do mnie w bardzo czuły sposób, jakbym była jego dziewczyną, nawet mnie o to zapytał, na co ja odpowiedziałam twierdzaco. Nie mogliśmy się sobą nacieszyć. Następnego dnia, stwierdził że to znowu stało się za szybko i nie możemy mieć kontaktu. Oznajmił mi, że to wina alkoholu który spożył przed naszym spotkaniem. Urwał nam się kontakt całkowicie
Sama stwierdziłam, że on niewłaściwie postąpił. Bardzo cierpiałam. Nie było dnia, w którym nie myślalabym o nim. Poczułam się skrzywdzona i wykorzystana.
W między czasie pojawił się inny chłopak, z którym miło mi się rozmawiało. To on poniekąd pomógł mi zapomnieć o wcześniejszej sytuacji. Po pewnym czasie zaczął do mnie pisać dwuznaczne wiadomosci, a gdy zapytałam go o co mu tak właściwie chodzi, stwierdził że rozstał się z dziewczyną i to dlatego do mnie tak pisze bo mu to pomaga. Traktowałam go jak kolegę, spędzaliśmy trochę czasu razem. Na nasze nieszczęście, zaczęło się plotkowanie o naszym 'związku'. On stwierdził, że wszystko jest moją winą, bo ja go prowokuje. Urwałam z nim kontakt natychmiast.
Gdy już powoli zaczynałam nabierać pewności siebie, pojawił się ktoś inny. Podeszłam do tego jak do normalnej znajomości. Nie rozmawialiśmy prawie wcale, on poprosił mnie o pomoc. Pewnego dnia postanowiłam do niego napisac, czy skorzystał z mojej rady. Okazało się że nie, że sam sobie poradził. Zapytał natomiast co słychać u mnie. Tak zaczęła się rozmowa która trwała bardzo długi czas (kilka dni). On powiedział, że niedawno rozstał się z dziewczyną i nie radzi sobie z tą sytuacją. Ja nie naciskałam w żaden sposób. Poczułam natomiast, że jestem potrzebna, znów odzyskałam radość życia, taką jak wcześniej. Wysyłał mi nawet dwuznaczne wiadomości, z całuskami, miłymi słówkami, podtekstami. Bardzo mnie zaskoczyła ta sytuacja, ale jednocześnie ucieszyła. Zaproponował spotkanie, do którego niestety nie doszło, ponieważ odwołał je tego samego dnia. Na pytanie o powód, odpowiedział że źle się czuje. Od tego czasu nie mamy kontaktu, a ja pogrążam się w coraz większym smutku.
Powiedzcie mi, czy to coś ze mną jest nie tak ? Dlaczego ludzie potrafią mnie tak wykorzystać ? Dlaczego ja im daje na to przyzwolenie ? Jest mi tak strasznie źle i czuję się przez to zupełnie niepotrzebna. Co powinnam zrobić ? Co powinnam zrobić ze swoim życiem? Mam strasznie złe myśli i na dodatek podupadłam psychicznie przez te wszystkie sytuacje. Szukam wsparcia gdziekolwiek, pomocy, co mam zrobić w związku z tą ostatnią sytuacja? Bardzo polubiłam tego chłopaka. Nie zrobiłam nic złego, ale też nie chciałabym być nahalna i wypisywać do niego masę wiadomości. Boję się że już się do mnie nie odezwie. Pomocy.