Wczoraj rano przeprowadziłam nerwową rozmowę z moim TZ. Pakował się na wyjazd i szukał białej koszuli, a jako że ma ich kilka i prawie żadna się nie nadaje bo jest za mała/nie da się doprać/pożółkła itd, powiedziałam, żeby zostałwił jedną najnowszą a pozostałe przeznaczył do wyrzucenia. Rzucił je na krzesło z innymi rzeczami do wyrzucenia, po czym powiedziałam pół żartem pół serio, że jak wyjdzie to wezmę wór i wyrzuce to na śmietnik. Oburzył się i powiedział, że można to przecież oddać potrzebującym i że niedaleko w parku często śpi bezdomny i że na pewno chociażby jemu się przyda. Ja powiedziałąm, że takich brudnych i zniszczonych rzeczy się nie oddaje, że nie można komuś oddać koszuli która ma na kołnierzyku żółte zacieki i została wyciągnięta z kąta pokoju ze sterty brudnych rzeczy, przy czym nie mam zamiaru jej doczyszczać aby oddać bezdomnemu. Obruszył się, powiedział że temu panu na pewno się przyda dodatkowa warstwa odzieży i nie będzie istotne jak wygląda.
Czy tylko dla mnie ta sytuacja jest oczywista? Kto ma racje?
Może i to błahe i śmieszne ale ja już nie wiem kto gada głupoty.
Co Ty masz do jego koszul? Skoro nie da się w nich już chodzić, to faktycznie podarowanie ich bezdomnemu, może być dobrym pomysłem. Jak dla mnie czepiasz się głupot.
Z punktu widzenia bezdomnego to faktycznie to, co nam się wydaje być nie na miejscu jest pewnie bez znaczenia. Choć sama mam opory przed oddawaniem bardzo zajechanych rzeczy, raczej oddaję te w dobrym stanie.
Można oddać do skrzyni z odzieżą, ostatnio czytałam że te ciuchy przejmuje firma, która po prostu utylizuje i jakiś procent zysku idzie na PCK. Mam nadzieję, że nic nie przekręciłam.
To są jego rzeczy, ma prawo z nimi zrobić, co chce.
Problem w tym, że może i ma prawo robić z nimi co chce, jednak wyjechal na tydzień i zostawił je na krześle w salonie, zresztą ubrania te leżały w różnych miejscach (w koszu na pranie, w kącie pokoju itp) ok 2 lata. Mierzy je w podobnych sytuacjach (poszukiwania ubioru) ale one w dalszym ciągu nie wydluzyly się ani nie rozszerzyły.
Problem w tym, że może i ma prawo robić z nimi co chce, jednak wyjechal na tydzień i zostawił je na krześle w salonie, zresztą ubrania te leżały w różnych miejscach (w koszu na pranie, w kącie pokoju itp) ok 2 lata. Mierzy je w podobnych sytuacjach (poszukiwania ubioru) ale one w dalszym ciągu nie wydluzyly się ani nie rozszerzyły.
Włóż je do szafki, albo połóż tam, gdzie nie będą przeszkadzać, wróci, to zdecyduje, co z nimi zrobić.
I nie problemów z niczego.
A ja autorkę wątku rozumiem. Też szlag by mnie trafił gdyby mi się walały po domu ubrania męża które się nie nadają do noszenia i tylko robią bałagan lub zawalają miejsce w szafach (którego ile tych szaf by nie było jest zawsze za mało). Po prostu złożyłabym te nieużywane ciuchy jedno miejsce i spytałabym się faceta, czy będzie jeszcze w nich chodził. Zaznaczając, że są za małe, za bardzo zużyte itp. I dałabym mu powiedzmy trzy dni na przejrzenie ich (znając życie, i tak tego by nie zrobił). Po tym czasie wrzuciłabym to wszystko do pojemnika na używaną odzież. Niech się tak do końca nie zmarnują . W międzyczasie kupiłabym facetowi nowe koszule, czy co tam z ubrania potrzebuje. Albo wysłała po zakupy, żeby sam sobie kupił (w zależności jak takie zakupy są w związku realizowane).
Taka mi się przypomniała historyjka - mój tata nie za bardzo lubił nowe ubrania. Jeden ze swetrów nosił aż do przetarcia się rękawów ze starości i zrobienia się dziur na łokciach. Mimo to protestował przeciwko zamianie go na jakiś nowszy model. Mama któregoś dnia jednak wyrzuciła ten sweter sprzedając tacie wersję, że dała do do pocerowania. Jakiś czas w to wierzył I takie powiedzenie , że "coś się daje do pocerowania" funkcjonuje w mojej rodzinie jako synonim wyrzucenia do śmieci lubianej przez kogoś rzeczy, która nie nadaje się już kompletnie do użytkowania. Więc może też powiedz swojemu chłopakowi, że koszule zaniosłaś do pralni lub krawcowej
W takich wypadkach zastanawiam się, jaka byłaby reakcja, gdyby to mąż dał żonie ultimatum, a później wyrzucił jej rzeczy. Czy przeszłaby nad tym do porządku dziennego?
9 2019-09-03 05:24:37 Ostatnio edytowany przez Excop (2019-09-03 05:31:48)
Według mnie, ta "błahostka", wcale tak błahą nie jest.
Wydaje się, że tylko o znoszone odzienie chodzić może?
O coś więcej, moim zdaniem.
Coś się psuje, a garderoba, niezbyt przemyślanym, przyznam, pretekstem była po prostu.
On wyjeżdża na tydzień, Autorka zaś, zostaje sama przez ten czas. I obawia się, co ten tydzień przyniesie wraz z jego powrotem.
Nie muszę mieć racji, bo jasnowidzem i inną wróżką nie jestem, ale doradzałbym poważną rozmowę. Nie o ciuchach jedynie.
Rozumiem autorkę.
Niektórzy (wielu?) męzczyzni wynieśli z domu bałaganiarstwo, bo byli wyręczani przez swoje matki, potem zona ma biednie z takimi..
Bo nie dość, ze nie sprząta po sobie, to nie pozwala swoich rzeczy ruszyc, mimo, ze nie sa polozone w miejscu do tego przeznaczonym.
Wierzę, ze to może być mega wkurzające.. :8:
Ja nie bardzo rozumiem pytanie o to, kto ma rację, skoro ubrania należą do męża autorki. Skoro on je chce oddać (a nie rozwłóczyć malowniczo po chałupie), to niech odda. Zgadzam się, że mogą przeszkadzać, kiedy leżą na wierzchu, ale to wystarczy wyegzekwować usunięcie ich stamtąd - sposób niech należy do właściciela. Nawet niech sobie złożone w kosteczkę upchnie w szafie, jego sprawa.
Kobieta mówi: muszę sobie kupić nowe buty, bo nie mam w czym chodzić! Facet odpowiada: przecież pół garderoby jest zawalone pudełkami z twoimi butami.
- No ale to są stare buty!
- To znaczy, że mogę te wszystkie pudełka wywalić na śmietnik?
- ….????!!!!
Kurtyna zapada...
Ubrania zwinęłam w kłębek i włożyłam w siatkę z bliżej nieokreśloną zawartością leżącą od dwóch lat obok kosza na pranie. Facet oczywiście po powrocie o sprawie zapomniał.
Ja go nie zmuszam do wyrzucania ubrań. Ale to do mnie przychodzi zapytać, czy dany ciuch się nadaje, czy nie, więc wyrażam swoją opinię, że koszule z żółtym od potu kołnierzykiem oraz za krótkie nie nadają się do noszenia. Jeśli wziąłby je i zaniósł bezdomnemu z parku to byłoby super, jednak znam go i wiem, że tego nie zrobi i faktycznie nie zrobił. Podejrzewam, że sądził, że ja je zaniosę do tego pana, co jest sprzeczne z moją opinią, że nawet bezdomnemu nie oddaje się brudnych i zniszczonych ubrań.
Torba z rzeczami nie-wiadomo-co-to-i-co-z-tym-zrobić leży sobie w najlepsze i pewnie poleży aż ją po cichutku wyrzucę albo skończy się awanturą.
@Excop - może i chodzi o coś więcej, ale nie o wyjazd, ponieważ do towarzysza dołączyłam i wracaliśmy już wspólnie.
Starajcie się zachować ubrania jak najdłużej. Tyko 1% ubrań jest poddawany recyklingowi. Postarajcie się to wykorzystać w jakiś sposób.
Starajcie się zachować ubrania jak najdłużej. Tyko 1% ubrań jest poddawany recyklingowi. Postarajcie się to wykorzystać w jakiś sposób.
Serio?! Jeśli to prawda to jest to straszne... Lumpex 4ever!