Hej pisze tutaj, bo głowę mam pełną różnych myśli i sama nie wiem co mam zrobić.
Może zacznę od początku.
Jestem ze swoim narzeczonym od 4 lat w zwiazku. Zawsze mieliśmy fajne życie towarzyskie, ale tylko w gronie najlepszych przyjaciół. Wyprowadzilismy soe ze swojego rodzinnego miasta i w tym samym miescie mieszka przyjaciel narzeczonego z technikum. Odkad sie przeprowadzilismy zawsze mamy ze soba staly kontakt i tak min raz w miesiacu sie widzimy. Wczesniej widywalismy się we 4 czyli ja, mój narzeczony, kolega z dziewczyną. Ale 7 miesięcy temu oni się rozstali i teraz wpisujemy się zazwyczaj u nas we 3. Od jakiegoś czasu zauważyłam zmianę w jego zachowaniu. Jakieś dogryzanie (na żarty), uśmiechy, ale ostatnio to juz przeszedl samego siebie, mowi mi ze mnie tak kocha (mowi to przy narzeczonym pół żartem pół serio) narzeczony nie zwraca na to uwagi bo sądzi że to takie braterskie wyznania, ale mi się zapaliła czerwona lampka. Jak narzeczony poszedł do łazienki, ja stałam w kuchni to podszedł do mnie i mi dał buzi w głowę, niby nic takiego ale jednak, usłyszałam od niego że zaje**ście pachne, dotyka mnie w dłonie (niby przypadkiem). Nie reagowalam na to zbytnio bo myślałam że się ogarnie, ale niestety było coraz gorzej. Wyszliśmy sami na papierosa (narzeczony szedł rano do pracy i poszedł spac) i zaczął mówić że jest glupi, bo caly czas o niej myśli, że ja kocha (bylam świecie przekonana że mówi o swojej byłej dziewczynie) i powiedziałam, żeby jej to powiedział w prost, żeby spróbował, to on stwierdził że "A co jeśli ona tego nie czuje?" I złapał mnie za rękę. Dziwne uczucie, bo traktuje to jak brata i wtedy nie przyszło mi do głowy że on może traktować mnie w inny sposób, do momentu, kiedy siedział załamany, A ja go pocieszalam żeby się nie przejmowal że wszystko się ułoży, przytuliłam go i nagle poczułam że się do mnie dziwnie zbliza, gdybym się w ostatniej chwili nie odsunela to by mnie pocałował... głupio mi się zrobiło A zwłaszcza że jak wstałam i przechodził obok mnie to poczułam, że mu stoi... masakra. Zaklopotana szybko poszłam spać (czesto u nas nocuje), on też tak jakby nigdy nic położył się i zasnął. Następnego dnia nie powiedział nic tylko się dziwnie na mnie patrzył. I powiedzci mi co mam zrobić? Czy powiedzieć narzeczonemu o tym i popsuć ich przyjaźń? Czy pogadać z nim, mimo że w sumie to kompletnie nie mam pojęcia jak miałabym zacząć taka rozmowę ? Czy po prostu udawać że tego nie było i zobaczyć jak będzie się zachowywał następnym razem ( chociaż boję się następnego spotkania)? A może to tylko chwila słabości i przesadzam?
2 2019-09-01 00:53:22 Ostatnio edytowany przez Istotka6 (2019-09-01 00:54:09)
Przy następnym takim razie, porozmawiaj z nim i postaw sprawę jasno.
Powiedz jakie odnosisz wrażenie i powiedz, żeby sobie dał spokój i nie jesteś nim zainteresowana
A narzeczonemu powiedz o sprawie wtedy gdy jego ehem "przyjaciel" nie odpuści
Ja mam jakieś takie dziwne wrażenie że po prostu szuka kogoś bliskiego (był z dziewczyną 7 lat i nie potrafi żyć sam) i to dlatego mógł się "zakochać". Bo wiem że jakbyśmy spotkali się gdzieś przypadkiem na imprezie to nawet by na mnie nie spojrzał. "Nie jestem w jego typie" on woli szczupłe, wytapetowane dziewczyny, A ja niestety nie zaliczam się ani do jednej ani do drugiej kategorii.
Na twoim miejscu porozmawiałabym przy następnej okazji z przyjacielem i nagrała rozmowę na telefon. Tak ostrożnie, żeby się nie wyparł od razu, że sobie coś wymyśliłaś z oburzenia, że go odrzucasz. Nagranie na wypadek, gdyby jednak dalej czegoś próbował i gdyby przyszło się mierzyć słowo przeciwko słowu. Niestety ludzie są podli, i choć zbieranie takich dowodów jest słabe to często koniecznie.
Przyjaźnią wielką bym się nie przejmowała, gdyby taka była, to nie byłoby tych prób.
Dodam tylko, że mąż mojej siostry też miał takiego przyjaciela. Jak bracia, poznali się na studiach. Był bardzo toksycznym człowiekiem, o czym wszyscy wiedzieli, ale i duszą towarzystwa. Trzeba było na niego po prostu uważać i wszystko co mówi dzielić na 10, ale akceptowali go takiego jakim jest. W pewnym momencie zaczął do siostry właśnie uderzać, z tym, że jemu nie chodziło o wielką miłość, a o seks. Mieli po 27 lat, nie wiem jak jest u was.
Kiedyś na imprezie kompletnie zalany zaproponował jej, że jak go nie będzie, to mogą się kochać i nigdy się nie dowie.
Powiedziała (wtedy jeszcze) narzeczonemu.
I zawiodła się brakiem reakcji.
W takim szoku był, że zajęło mu to kilka tygodni aby ogarnąć co się stało. W ciągu kilku miesięcy z braci stali się ludźmi którzy raz w miesiącu na messengerze pytają co tam.
5 2019-09-01 07:30:44 Ostatnio edytowany przez Excop (2019-09-01 07:33:45)
Radzę pilnie z partnerem porozmawiać.
By zawczasu zapobiec kolejnym dwuznacznym sytuacjom.
Gdy po pysku dostanie ów "przyjaciel", pohamuje ciągoty do dziewczyny kolegi z technikum. Podobno przyjaciela.
6 2019-09-01 07:46:40 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-09-01 07:46:58)
Dla własnego zdrowia psychicznego proponuję autorce nie interesowanie się erekcjami kolegów męża, jak również przeniesienie chęci przytulania na inne obiekty, względnie uwagi na zakup szkolnych zeszytów.
7 2019-09-01 07:54:22 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2019-09-01 07:55:31)
Hej pisze tutaj, bo głowę mam pełną różnych myśli i sama nie wiem co mam zrobić.
Może zacznę od początku.
Jestem ze swoim narzeczonym od 4 lat w zwiazku. Zawsze mieliśmy fajne życie towarzyskie, ale tylko w gronie najlepszych przyjaciół. Wyprowadzilismy soe ze swojego rodzinnego miasta i w tym samym miescie mieszka przyjaciel narzeczonego z technikum. Odkad sie przeprowadzilismy zawsze mamy ze soba staly kontakt i tak min raz w miesiacu sie widzimy. Wczesniej widywalismy się we 4 czyli ja, mój narzeczony, kolega z dziewczyną. Ale 7 miesięcy temu oni się rozstali i teraz wpisujemy się zazwyczaj u nas we 3. Od jakiegoś czasu zauważyłam zmianę w jego zachowaniu. Jakieś dogryzanie (na żarty), uśmiechy, ale ostatnio to juz przeszedl samego siebie, mowi mi ze mnie tak kocha (mowi to przy narzeczonym pół żartem pół serio) narzeczony nie zwraca na to uwagi bo sądzi że to takie braterskie wyznania, ale mi się zapaliła czerwona lampka. Jak narzeczony poszedł do łazienki, ja stałam w kuchni to podszedł do mnie i mi dał buzi w głowę, niby nic takiego ale jednak, usłyszałam od niego że zaje**ście pachne, dotyka mnie w dłonie (niby przypadkiem). Nie reagowalam na to zbytnio bo myślałam że się ogarnie, ale niestety było coraz gorzej. Wyszliśmy sami na papierosa (narzeczony szedł rano do pracy i poszedł spac) i zaczął mówić że jest glupi, bo caly czas o niej myśli, że ja kocha (bylam świecie przekonana że mówi o swojej byłej dziewczynie) i powiedziałam, żeby jej to powiedział w prost, żeby spróbował, to on stwierdził że "A co jeśli ona tego nie czuje?" I złapał mnie za rękę. Dziwne uczucie, bo traktuje to jak brata i wtedy nie przyszło mi do głowy że on może traktować mnie w inny sposób, do momentu, kiedy siedział załamany, A ja go pocieszalam żeby się nie przejmowal że wszystko się ułoży, przytuliłam go i nagle poczułam że się do mnie dziwnie zbliza, gdybym się w ostatniej chwili nie odsunela to by mnie pocałował... głupio mi się zrobiło A zwłaszcza że jak wstałam i przechodził obok mnie to poczułam, że mu stoi... masakra. Zaklopotana szybko poszłam spać (czesto u nas nocuje), on też tak jakby nigdy nic położył się i zasnął. Następnego dnia nie powiedział nic tylko się dziwnie na mnie patrzył. I powiedzci mi co mam zrobić? Czy powiedzieć narzeczonemu o tym i popsuć ich przyjaźń? Czy pogadać z nim, mimo że w sumie to kompletnie nie mam pojęcia jak miałabym zacząć taka rozmowę ? Czy po prostu udawać że tego nie było i zobaczyć jak będzie się zachowywał następnym razem ( chociaż boję się następnego spotkania)? A może to tylko chwila słabości i przesadzam?
Bohater wątku, jak twierdzisz, zakochał się w Tobie. Nie chcesz popsuć jego przyjaźni z Twym narzeczonym. O czym myślisz/mówisz/piszesz? Gdyby ów mężczyzna faktycznie był przyjacielem narzeczonego, to nawet będąc zakochanym w Tobie nie czyniłby jakichkolwiek dwuznacznych uwag, nie dążyłby do fizycznej bliskości. A tak... .
I nie rozmydlaj tego, co się wydarzyło. Nie usprawiedliwiaj zachowania "przyjaciela", nazywając je "chwilą słabości".
Poinformuj narzeczonego o zachowaniu jego "przyjaciela" wobec Ciebie, nie tyle po to, by zapobiec jednoznacznym już sytuacjom, ale po to, by był świadomy kim jest człowiek, którego uważa za swego przyjaciela.
***
Pomysł z kupnem zeszytów - przedni.
Przyjaźń z tym kolegą musicie uciąć oboje. Dlatego trzeba porozmawiać z narzeczonym i podjąć razem odpowiednie decyzje.
Widzę, że notowania bukmacherów idą w stronę prawdziwości tego wątku jednak..
Złym pomysłem jest informowanie narzeczonego, bo w teen sposób to wielu mężczyzn potraciłoby najlepszych kumpli bo często z ich strony te umizgi odchodzą.
Normalnie bierze się to za wybryk i nie reaguje- a z kumplami męża unika kontaktów fizycznych.
Kiepska przyjaźń, jeśli gość się przystawia do dziewczyny "przyjaciela", dobrzy kumple sobie takich rzeczy nie robią, nawet, jeśli postrzegają to prymitywnie, przez pryzmat nietykalności "własności" kolegi
Niepodobna.. robią.. I to nie znaczy że nie mogą przez lata być dobrymi kumplami na których można w sytuacjach życiowych liczyć
Robią - na imprezach po alkoholu, w okolicznościach gdy los zetknie ich sam na sam z dziewczyną czy żoną kolegi.
Sama miałam moment zapytania w głowie kiedyś czy istnieje męska przyjażń?
Tak istnieje- a takie rzeczy wrzucasz w niebyt- schładzając Pana i nie bawiąc się w przytulanki- wszystko wraca do normy.
o ile jestes uczciwa wobec narzeczonego postaw mu sprawe jasno, bo predzej czy pozniej dojdzie do sytuacji, kiedy narzeczony was ,,nakryje w intymnej akcji" a wtedy nie bedzie to takie proste sie wytlumaczyc, powiedz narzeczonemu ze masz ze strony jego przyjacielea ostre zaloty, I nie wiesz co jeszcze zrobic aby sie odczepil
13 2019-09-04 00:54:50 Ostatnio edytowany przez Miśka001 (2019-09-04 00:56:11)
Może warto porozmawiać z narzeczonym, powiedzieć o zachowaniu przyjaciela. Bo jeśli go odrzucisz, może spróbować coś wykombinować, żeby popsuć wasze relacje. Ludzie dla miłości zrobią wszystko!
niech narzeczony wie o zalotach ,,przyjaciela", w razie niezrecznej sytuacji nie bedziesz musiala nic udowadniac
Proponuję nagrać wideo, na którym wszystko opowiadasz co się dzieje, jak zachowuje się Wasz kumpel. Potem proponuję pogadać z kumplem. Dlaczego video? Bo kumpel może z jakiegos powodu powiedzieć Twojemu narzeczonemu, że to Ty się przymilasz, a nie odwrotnie i w takiej sytuacji zawsze masz już jakieś dowody z dokładną datą powstania wideo na obronę.
Generalnie gdyby o mnie chodziło to, ja bym raczej od razu powiedziała mojemu chłopakowi o sytuacji jeszcze zanim bym pogadała z kumplem, ale tylko dlatego, ze wiem, że mój chłopak nie rozwalałby sobie przyjaźni przez takie coś. Mamy luźne podejście i rozumiemy, że każdemu zdarza się zadurzyć, porobić trochę głupot, a potem żałować. Miewaliśmy już sytuacje, że jakas jego koleżanka wgapiała maślane oczy w niego, przytulała się chwilę za długo, dawała jakieś sugestie, a nawet proponowała nocleg po imprezie, ale jakoś mnie to nie ubodło i nie mam problemu z tym, by oni dalej się kumplowali. Chyba po prostu zbyt pewna jestem mojego chłopaka.