Czy ktoś kto kocha... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy ktoś kto kocha...

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 92 ]

Temat: Czy ktoś kto kocha...

Czy ktoś kto twierdzi, że mnie kocha może nie mieć problemu z tym, że musi dzielić się mną z innym facetem? Czy to możliwe, żeby tak łatwo móc się z tym pogodzić? Narazie mam tylko słowa, intuicja mówi mi coraz częściej, że nie jestem jednak traktowana poważnie. Jest nim mój były chłopak z młodzieńczych lat, byliśmy naprawdę dobrymi przyjaciółmi, był bardzo zżyty z moją rodziną. Rozstaliśmy się z mojej inicjatywy. Po 20 latach znów mamy kontakt i teraz on twierdzi, że kocha a jednocześnie nie chce bym psuła swoje małżeństwo. Czy dobrze przeczuwam, że bardziej obawia się tego że może się przez to zepsuć jego własne małżeństwo? Ma spore zobowiązania, trójka dzieci, żona, kredyty. Pytam bo nie chce inwestować w relację, która może mi przynieść jedynie rozczarowanie. Napiszcie jak to widzicie, czy nie jest tak, że facet gdy naprawdę kocha to chce tylko dla siebie tą osobę czy może są jakieś wyjątki?

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-08-31 02:46:40)

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Ktoś kto kocha da Ci żyć w spokoju i szczęśliwe i  uszanuje Twoją wolność tak myślę będzie życzliwy a nie będzie wzbudzał wspomnienia emocje wpływał w jakiś niezbyt chciany oczekiwany przez Ciebie wątpliwy sposób na twoje wybory> Choć to wydaje się może dziwne to jednak możliwe że jesteś jakby obserwowana co powiesz i zrobisz on dostosuje swoje działanie do tego. Nie szuka się na przykład słabych stron drugiej  osoby w innym związku on może węszy bada co  z waszymi relacjami  czasem mała rysa wystarczy żeby odlecieć i poczuć gromy z jasnego nieba motylki albo co Ty jeszcze czujesz do niego czy może jesteś ciekawa spragniona rozczarowana to potencjalne wykorzystanie od Ciebie zależy czy dasz się wykorzystać czy się zgodzisz odpowiesz  na to czy nie Jesteś niezależna od niego nic mu już nie jesteś winna nic nie musisz wobec tego co on mówi nawet szczerze.Nikt Ci nie da gwarancji co do jego intencji motywów  i przedstawiania prawdziwości jego sytuacji.Coś nie tęgo u niego chyba skoro szuka uczuć u Ciebie.Dużo można spekulować .żeby tylko pobzykać na boku i  się pogodzić z tym że Ty masz męża chyba żaden problem wszystko zależy jak on się potencjalnie zaangażuje i czy rozwinie uczucia emocje i zazdrość i czy zacznie sobie rościć wobec Ciebie jakieś prawa. Powiedzieć można wszystko żeby osiągnąć cel może się równie dobrze zakochać na nowo lub tylko zabawić on to wie Ważne czego Ty chcesz Piszesz o inwestowaniu w relację czyli rozważasz może troszkę teoretycznie romans będąc w związku w tajemnicy przed mężem.
A co on od Ciebie chce co jest w jego związku i jak mu z tym to tylko on wie lub nie wie.Ważne w co się wierzy i w co chce uwierzyć prawda czy złudzenia mrzonki .Zmieniliście się przez te 20 lat tamto to obrazki z przeszłości rzeczywistość jest już inna ta wasza .
Co Ci to robi jak Ci mówi że kocha rożnie może być może chce romansu i przygotowuje grunt wciąga Ciebie manipuluje i próbuje sprawić abyś Ty wykazała inicjatywę i tysiąc możliwości wszystko możliwe Te sentymenty są niebezpieczne może kocha może tylko tak mówi nie Twój problem tak naprawdę masz swoje życie .
Jak Twoje małżeństwo się ma jak relacje z mężem nudzi Ci się czego chcesz i czego Ty może u niego szukasz
Możliwe że to poczciwy chłopak niezbyt szczęśliwy w swoim związku i ma zamęt w głowie bo wspomina waszą przeszłość może mu przejdzie trudno wyrokować.

Pozornie inny temat ale pozornie tak może być dalej u Ciebie choć wydaje się że droga daleka ciekawa dyskusja o takim podwójnym romansowym życiu w czworokącie a właściwie dwóch  https://www.netkobiety.pl/t119606.html
Jak Ci się marzy takie życie to Twoja sprawa niemal cała filozofia zdrady i romansu rożne spojrzenia i doświadczenia na taki układ który może rozważa Twój były lub Ty też.
Intuicja coś raczej dobrze Ci podpowiada moim zdaniem.

3

Odp: Czy ktoś kto kocha...
ChcęWiedzieć napisał/a:

Czy ktoś kto twierdzi, że mnie kocha może nie mieć problemu z tym, że musi dzielić się mną z innym facetem? Czy to możliwe, żeby tak łatwo móc się z tym pogodzić? Narazie mam tylko słowa, intuicja mówi mi coraz częściej, że nie jestem jednak traktowana poważnie. Jest nim mój były chłopak z młodzieńczych lat, byliśmy naprawdę dobrymi przyjaciółmi, był bardzo zżyty z moją rodziną. Rozstaliśmy się z mojej inicjatywy. Po 20 latach znów mamy kontakt i teraz on twierdzi, że kocha a jednocześnie nie chce bym psuła swoje małżeństwo. Czy dobrze przeczuwam, że bardziej obawia się tego że może się przez to zepsuć jego własne małżeństwo? Ma spore zobowiązania, trójka dzieci, żona, kredyty. Pytam bo nie chce inwestować w relację, która może mi przynieść jedynie rozczarowanie. Napiszcie jak to widzicie, czy nie jest tak, że facet gdy naprawdę kocha to chce tylko dla siebie tą osobę czy może są jakieś wyjątki?

Zostawiłaś go gdy byliście młodzi i chcesz wracać po 20 latach? Nie chciałaś spędzić z nim najlepszych lat swojego życia, a teraz myślisz że wszystko się magicznie naprawi? Odpowiadając na twoje pytanie, tak On Ciebie kocha, ale tego co zrobiłaś nie dźwignie. I właśnie z tej miłości nie chce Ci rozpieprzać małżeństwa bo wie, że i tak by wam nie wyszło.

4

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Nie napisałaś co dla Ciebie znaczy "dzielić się mną z innym facetem". 20 lat to bardzo długi okres czasu. Wszystko zależy od charakteru faceta, jednak mógł on się zmienić w ciągu tych 20 lat.

Interpretacja 1 :
Wydaje mi się że po prostu życzy Ci szczęścia i chce Twojego dobra. Powiedział Ci że dalej coś znaczysz w jego życiu. Jednak teraz jest to miłość platoniczna bo oboje macie rodziny i ułożone życie. Jest to taka relacja wyidealizowana, wolna od seksu i zmysłowości, przyjacielska, bezinteresowna. Tak, może naprawdę kochać platonicznie i nie chcieć niszczyć ani Twojego ani swojego małżeństwa.

Interpretacja 2 :
Nie, nie da się w pełni kochać kobiety fizycznie i akceptować by była z innym. Może jakieś tam wspomnienia wróciły, może żona mu się znudziła i facet szuka odskoczni. Jeżeli będzie dążył do zbliżenia pomimo tego że ma własną rodzinę i żonę, to znaczy że tak naprawdę Cię nie kocha.

5

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Mnie co innego uderzyło w Twoim poście - Ty nie kochasz męża. Chętnie podjęłabyś ryzyko romansu gdybyś miała przesłanki ,że jest zainteresowanie ze strony dawnego chłopaka sad
Może zamiast zastanawiać się czego chce i co myśli tamten - warto zastanowić sie nad własnym małżeństwem?
A może to już dawno przemyślałaś i Wasze małżeństwo egzystuje już tylko na papierze?
Absolutnie Cię nie atakuję - zastanawiam się tylko czy o tym myślałaś? Czy warto jeszcze próbować ratować związek?

6

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Popieram Wróbelka.
"Chciałabym, ale się boję". O zamyśle pozbycia się "wianka"  kiedyś powiedzenie to krążyło.
Zdecyduj się, Autorko na coś. Bo w przypadki po latach nie wierzę, niestety.
Pójdź na żywioł lub odetnij się na kolejne 20 lat.
Łatwo tak "doradzać'?
Łatwo. Bo półśrodków sytuacja Twoja, raczej nie przewiduje.
Zostaniecie kochankami jedynie. Bo żadne z Was nie zaryzykuje wywrócenia do góry nogami dotychczasowego życia.
W międzyczasie, Wasi partnerzy mogą podjąć decyzję za Was. Jeden, bądź oboje z nich, gdy dotrze do nich, że rogaciznę reprezentują.

7

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Ten kontakt mamy od ponad roku. Zaczynało się bardzo niewinnie, po prostu mile rozmowy. Z biegiem czasu zażyłość rosła. Niestety raz doszło między nami do zbliżenia. Po tym przez tydzień nie mogłam jeść, na samą myśl o tym co się stało ściskało mnie w żołądku i chciało mi się wymiotować, schudłam 5 kg przez tydzień. On też nie jest typem zimnego drania, który nie ma wyrzutów sumienia i tez w pewnym sensie żałował, choć pragnienie mnie było wtedy silniejsze, gdy byliśmy dawniej razem nasz związek nie był nigdy skonsumowany. Rozmawialiśmy i powiedzieliśmy sobie, że stało się i nie może się więcej po prostu powtórzyć. Kontakt nadal mamy. Nie jest mi obojętny, ale mojego męża kocham. Nie wiem czego oczekuje od tej znajomości, lubię po prostu ją mieć, lubię poczucie, że komuś na mnie zależy...

8

Odp: Czy ktoś kto kocha...
ChcęWiedzieć napisał/a:

(...) lubię po prostu ją mieć, lubię poczucie, że komuś na mnie zależy...

To kasuje wszystkie wcześniejsze twierdzenia.

9 Ostatnio edytowany przez wrobelkarolina (2019-08-31 10:09:49)

Odp: Czy ktoś kto kocha...
ChcęWiedzieć napisał/a:

Ten kontakt mamy od ponad roku. Zaczynało się bardzo niewinnie, po prostu mile rozmowy. Z biegiem czasu zażyłość rosła. Niestety raz doszło między nami do zbliżenia. Po tym przez tydzień nie mogłam jeść, na samą myśl o tym co się stało ściskało mnie w żołądku i chciało mi się wymiotować, schudłam 5 kg przez tydzień. On też nie jest typem zimnego drania, który nie ma wyrzutów sumienia i tez w pewnym sensie żałował, choć pragnienie mnie było wtedy silniejsze, gdy byliśmy dawniej razem nasz związek nie był nigdy skonsumowany. Rozmawialiśmy i powiedzieliśmy sobie, że stało się i nie może się więcej po prostu powtórzyć. Kontakt nadal mamy. Nie jest mi obojętny, ale mojego męża kocham. Nie wiem czego oczekuje od tej znajomości, lubię po prostu ją mieć, lubię poczucie, że komuś na mnie zależy...

Czy tylko ja tak mam , że jak kogoś kocham to nie zauważam nawet gdy ktoś inny robi podchody ?
Zadam Ci autorko inne pytanie - co jeśli ma z by Cię zdradził- uważasz, że to z miłości?
Smutne.

10 Ostatnio edytowany przez wrobelkarolina (2019-08-31 10:09:16)

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Przepraszam. Powieliło post.

11

Odp: Czy ktoś kto kocha...
Wielokropek napisał/a:
ChcęWiedzieć napisał/a:

(...) lubię po prostu ją mieć, lubię poczucie, że komuś na mnie zależy...

To kasuje wszystkie wcześniejsze twierdzenia.

Niestety, to prawda.
Skoro Autorka kocha, a jej ślubny w dupie to ma jednak, potrząsnąć leniem powinna. Albo zostawić z dnia na dzień, by oprzytomniał.

12

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Ale jak kocha, to nie idzie do łóżka z byłym chłopakiem.
I nie przeczytałam, że mąż cokolwiek wie o "zainteresowaniu", którym swego byłego lubego darzy żona.

13

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Oczywiście macie rację, wiem że to to zrobiłam jest naganne. Ale czasu już nie cofnę. Mojemu byłemu jak i mnie, nie układa się w małżeństwie, nie układało się też zanim my się ponownie spotkaliśmy.
Nie chcę być tylko czyjąś odskocznią, i chciałabym mieć wiedzę, jak to zweryfikować czy jemu naprawdę zależy czy tylko urozmaica sobie mną codzienność. Bo jeśli to drugie to nie chcę mieć nawet takiego przyjaciela, który nie jest ze mną szczery.

14

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Przecież sama napisałaś

(...) on twierdzi, że kocha a jednocześnie nie chce bym psuła swoje małżeństwo. (...)

On jest szczery, to Ty śnisz na jawie.

I jeszcze nie słyszałam o człowieku (płci obojga), który by kochankowi/kochance nie mówił, że jej/jego małżeństwo jest kiepskie.

15

Odp: Czy ktoś kto kocha...
ChcęWiedzieć napisał/a:

Oczywiście macie rację, wiem że to to zrobiłam jest naganne. Ale czasu już nie cofnę. Mojemu byłemu jak i mnie, nie układa się w małżeństwie, nie układało się też zanim my się ponownie spotkaliśmy.
Nie chcę być tylko czyjąś odskocznią, i chciałabym mieć wiedzę, jak to zweryfikować czy jemu naprawdę zależy czy tylko urozmaica sobie mną codzienność. Bo jeśli to drugie to nie chcę mieć nawet takiego przyjaciela, który nie jest ze mną szczery.

Jeśli się nie układa w małżeństwie to warto próbować je uzdrowić, a jeśli się nie da - wg mnie lepsze jest rozstanie niż szukanie kochanka.
Ty kochasz męża, a on Ciebie nie ? Nie zależy mu ? Nie potraficie się dogadać?
Może terapia ?

16

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Ostatni mój wpis.
Zdecyduj, którego kochasz, bo się zagubiłaś w tym. Wróciły wspomnienia z zakochania sprzed lat?
Waga by się przydała. Bo słowa, to tylko słowa, a reszta to życie. Twoje przede wszystkim, skoro Chcesz Wiedzieć. Przekonaj się zatem Bowiem, ku świecy lecisz już jakiś czas, nocny motylku. I nasze gadanie i tak niczego nie zmieni. Dla ślubnego i tak już za późno, nieprawdaż?

17

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Rok romansu , przyszedł czas podsumowań . Niektórzy mogą tak ciągnąć latami innych zaczyna uwierać życie z dwoma partnerami , bo w sumie tak naprawdę nie jesteś z żadnym z nich . Od męża przez zaangażowanie się emocjonalne w innego faceta coraz bardziej się oddalasz . Ciężko później swoje uczucia ulokować ponownie w mężu , nie ma żadnej gwarancji , że się uda.Tym bardziej jak się dowie o Twoim romansie . Od kochanka dostajesz dość jasne komunikaty abyś nie rozwalała swojego ani jego małżeństwa ma być tak jak jest . A słowa o miłości tak szybko się skończą jak zacznie się rozpierducha w waszych małżeństwach jak się wyda. Nic nie będzie takie same . Moja żona też miała takie rozterki jak Ty , od tam tych wydarzeń minęły 3 lata , ostatnio stwierdziła jezu jaka ja byłam głupia.

18

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Tak, masz rację. Nadszedł czas podsumowań. Coraz częściej myślę o zakończeniu tej relacji. Ale nadal nie czuje się na tyle silna, może inaczej i prawdziwie - jeszcze mi zależy na nim, i dlatego ciężko to skończyć. Na terapię chodzę sama w tajemnicy przed wszystkimi, z powodu właśnie moich rozterek. I choć wszystko wiem, jestem świadoma, to nie umiem tego uciąć. Z jednej strony nie porzuciła bym swojej rodziny dla niego i myślę że on dla mnie też nie, z drugiej zaś zależy mi na tej jakże toksycznej relacji.

19 Ostatnio edytowany przez Morfeusz1 (2019-08-31 15:57:27)

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Rownolegle do terapii , nie uciekaj z wątku , to też swoista terapia , możesz wygadać się z ludźmi którzy mają podobne doświadczenia . A tak na marginesie , dlaczego nie jesteś szczęśliwa z mężem ? To nie jest tak , że mimo spędzonych lat komunikacja między wami zawodzi ? Może ustalenie priorytetów co jest dla Ciebie naprawdę ważne pomoże Ci ? A co byś powiedziała na związek otwarty , dać tak swobodę też mężowi ...

20

Odp: Czy ktoś kto kocha...
Morfeusz1 napisał/a:

Rownolegle do terapii , nie uciekaj z wątku , to też swoista terapia , możesz wygadać się z ludźmi którzy mają podobne doświadczenia . A tak na marginesie , dlaczego nie jesteś szczęśliwa z mężem ? To nie jest tak , że mimo spędzonych lat komunikacja między wami zawodzi ? Może ustalenie priorytetów co jest dla Ciebie naprawdę ważne pomoże Ci ? A co byś powiedziała na związek otwarty , dać tak swobodę też mężowi ...

Twoje ostatnie zdanie - pytanie mnie zszokowało przyznam. To jest to, o czym nie chce myśleć, nie chcę mieć świadomości tego, co tak naprawdę czynię. Usprawiedliwiam się. Z mężem rzeczywiście komunikacja siada. On choleryk, krytykant, obwiniacz. Ja maruda, wiecznie niezadowolona
Myślę, że nie zadowolona, bo on nie spełnia moich oczekiwań. Priorytety? Rodzina. To na pewno, ale chciałabym mieć ciastko i zjeść ciastko. A tak wiem, że przecież się nie da.

21

Odp: Czy ktoś kto kocha...
ChcęWiedzieć napisał/a:

Priorytety? Rodzina.

Cały Twój problem zapewne ciągnący się przez lata. Gdybyś stawiała priorytet: ja i mój rozwój. Nie wyszłabyś za mąż za człowieka, którego nie kochasz i teraz nie szukała radości życia u kochanka.

22

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Kogos, z kims kiedys byliśmy blisko, zwlaszcza w mlodosci, gdy tez pewnie inaczej patrzy się na zycie, łatwo jest idealizować. Wracaja wspomninia tylko dobrych chwil, a i nas samych z czasów beztroski. To na pewno może byc pociagajace. Taka osoba nie zrzędzi, nie marudzi, ma tylko zalety i pozytywy wink
Co innego małżonek, z którym dzieli się codzienność, a wiec i obowiązki, i czasem kłopoty, jakies upierdliwosci dnia codziennego. Wszystko zaczyna przeszkadzać, wszystko denerwuje, itd.
I to nic, ze tej osoby prawie nie znamy, nie wiemy, jak wygladaloby zycie przy jego boku. Mrzonki sa..mrzonkami, ale mogą wyzwolić chęc jakiegoś działania.
Zwrocilabym uwagę tez na jego słowa -  ze niby nie chce niszczyc Twojego malzenstwa, no.. bardzo szlachetnie.. ale moim zdaniem swiadcza o tym, ze jego celem jest niezobowiazujacy romans po prostu, bez jakichś większych komplikacji.
Terapia.

23

Odp: Czy ktoś kto kocha...
ChcęWiedzieć napisał/a:

Czy ktoś kto twierdzi, że mnie kocha może nie mieć problemu z tym, że musi dzielić się mną z innym facetem? Czy to możliwe, żeby tak łatwo móc się z tym pogodzić? Narazie mam tylko słowa, intuicja mówi mi coraz częściej, że nie jestem jednak traktowana poważnie. Jest nim mój były chłopak z młodzieńczych lat, byliśmy naprawdę dobrymi przyjaciółmi, był bardzo zżyty z moją rodziną. Rozstaliśmy się z mojej inicjatywy. Po 20 latach znów mamy kontakt i teraz on twierdzi, że kocha a jednocześnie nie chce bym psuła swoje małżeństwo. Czy dobrze przeczuwam, że bardziej obawia się tego że może się przez to zepsuć jego własne małżeństwo? Ma spore zobowiązania, trójka dzieci, żona, kredyty. Pytam bo nie chce inwestować w relację, która może mi przynieść jedynie rozczarowanie. Napiszcie jak to widzicie, czy nie jest tak, że facet gdy naprawdę kocha to chce tylko dla siebie tą osobę czy może są jakieś wyjątki?

Powiem tak, moj byly dzieliby mnie z radoscia z moim obecnym mezem. Dlatego, ze moj byly mnie po prostu kochal taka czysta miloscia, ze lubil spedzac ze mna czas i mnie ogolnie taka jaka jestem.
Jednak nie mowil ani nie proponowal niczego bez mego pierwszego kroku. Bo nie chcialby sie wcinac mi w dobre zycie.
Po drugie nie mialby rodziny, ani zony.
A ten Twoj to bardziej typowy koles co chce romansu z dawnych lat i moze sam wierzy w ta milosc? Moze zycie ma nudne i nie takie super jak mial nadzieje?

24 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-08-31 21:55:03)

Odp: Czy ktoś kto kocha...
Peter4x napisał/a:

Nie napisałaś co dla Ciebie znaczy "dzielić się mną z innym facetem". 20 lat to bardzo długi okres czasu. Wszystko zależy od charakteru faceta, jednak mógł on się zmienić w ciągu tych 20 lat.

Interpretacja 1 :
Wydaje mi się że po prostu życzy Ci szczęścia i chce Twojego dobra. Powiedział Ci że dalej coś znaczysz w jego życiu. Jednak teraz jest to miłość platoniczna bo oboje macie rodziny i ułożone życie. Jest to taka relacja wyidealizowana, wolna od seksu i zmysłowości, przyjacielska, bezinteresowna. Tak, może naprawdę kochać platonicznie i nie chcieć niszczyć ani Twojego ani swojego małżeństwa.

Interpretacja 2 :
Nie, nie da się w pełni kochać kobiety fizycznie i akceptować by była z innym. Może jakieś tam wspomnienia wróciły, może żona mu się znudziła i facet szuka odskoczni. Jeżeli będzie dążył do zbliżenia pomimo tego że ma własną rodzinę i żonę, to znaczy że tak naprawdę Cię nie kocha.

Kochać się da, ale nie da się chyba chcieć bliskiej relacji wtedy. Jednak nie bardzo wierzę, że on ją po tylu latach kocha, latach, kiedy oboje mieli własne rodziny. Jakoś z tą "miłością" żył spokojnie ze swoją żoną, spłodził dzieci, nie próbował wracać do tego, co było.  A teraz nagle przypomniał sobie o autorce? Jakieś sentymenty pod wpływem kontaktu mogą odżyć, ale twierdzić, że to miłość?
Raczej bym obstawiała intertpretację drugą (mimo, że da się kochać kogoś, kto jest w związku) - coś w jego małżeństwie nie gra, szuka odskoczni, sentyment i jakieś wspólne doświadczenia ułatwiają szukanie akurat tutaj...
Mystery też napisał trafnie, trudno się spodziewać, że ktoś do nas wróci, kiedy się oddało najlepsze lata życia innej osobie. Sytuacja, gdy jest opcja takiego powrotu po latach i po innych związkach kojarzy mi się z pewną osobistą sprawą... i myślę, że też nie umiałabym wrócić, mimo, że kiedyś, u podstaw, to ja zawaliłam swój związek. Nad tymi latami wspólnego życia ex z kimś innym nie da się przejść po prostu do porządku dziennego. Byłoby to sklejanie pękniętej konstrukcji wokół wielkiej wyrwy, której nic nigdy nie zapełni. Relacja z czarną dziurą w samym środku...

25 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-08-31 23:04:10)

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Po tylu latach i tak wielu zmianach w życiu, ciężko wracać do dawnych wspomnień, nie godząc się wpierw z tym, że to już minęło i teraz wszystko toczy sie inaczej. To raczej nie taka pełna, dojrzała miłość a raczej jakiś sentyment z lat młodzieńczych, który teraz można potraktować co najwyżej jako przyjemną historię, którą możemy opowiadać w gronie przyjaciół i wspominać z rozrzewieniem.
Ciężko mi jest sobie wyobrazić istnienie dojrzałego uczucia do dwóch osób ze zbliżoną intensywnością i tym charakterem, opartym na trwałej relacji. Facet żyje i mieszka z żoną, więc cos zapewne go z nią łączy a teraz zwyczajanie sobie przypomniał Waszą relację, jako coś bardzo odmiennego od jego związku. Traktuje to nieco jako chwilowy powrót do dawnych lat, ale raczej nic trwałego z takich rzeczy nie powstaje. Bo i po co w ogóle dawać szansę na rozwój czegokolwiek? Ludzie się jednka zmieniają i nie wiadomo, jakby sie to potoczyło.

26

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Jestem ciekawa, a raczej tak szczerze to boję się, że to się kiedyś skończy jak każdy romans. Wtedy nastała by taka pustka w mojej codzienności, którą on wypełnia. Boję się, że uzależniłam się od tego jak od jakiegoś narkotyku. Od tego, że on dzwoni, rozmawiamy codziennie... Przeklinam te social media, ile związków się posypało przez nie. Jak ja się rozstawałam z byłym to nawet telefonów komórkowych nie mieliśmy, rozstanie było definitywne, mógł tylko przychodzić i prosic o jeszcze jedna szansę, co robił przez długi czas, a ja byłam nieugięta. Bardzo go wtedy tym skrzywdziłam, tak naprawdę mial tylko mnie i moją rodzinę, którą traktował jak swoją. On jest mi naprawdę bardzo bliski i nie potrafię z niego zrezygnować.

27

Odp: Czy ktoś kto kocha...
ChcęWiedzieć napisał/a:
Morfeusz1 napisał/a:

Rownolegle do terapii , nie uciekaj z wątku , to też swoista terapia , możesz wygadać się z ludźmi którzy mają podobne doświadczenia . A tak na marginesie , dlaczego nie jesteś szczęśliwa z mężem ? To nie jest tak , że mimo spędzonych lat komunikacja między wami zawodzi ? Może ustalenie priorytetów co jest dla Ciebie naprawdę ważne pomoże Ci ? A co byś powiedziała na związek otwarty , dać tak swobodę też mężowi ...

Twoje ostatnie zdanie - pytanie mnie zszokowało przyznam. To jest to, o czym nie chce myśleć, nie chcę mieć świadomości tego, co tak naprawdę czynię. Usprawiedliwiam się. Z mężem rzeczywiście komunikacja siada. On choleryk, krytykant, obwiniacz. Ja maruda, wiecznie niezadowolona
Myślę, że nie zadowolona, bo on nie spełnia moich oczekiwań. Priorytety? Rodzina. To na pewno, ale chciałabym mieć ciastko i zjeść ciastko. A tak wiem, że przecież się nie da.

A mówisz mu o swoich oczekiwaniach ? Z czasem problemy narastają a wzajemne oddalenie powoduje , że urastają do niebywałej rangi , łatwo się pogubić .Za coś kiedyś pokochałaś swojego męża , zgubiliście gdzieś to po drodze , może zwykła rutyna was zjadła . Szkoda , że sama chodzisz na tą terapię . A gdyby tak razem z mężem wygadać się tam , co wam leży na duszy ? Z tym ciastkiem mieć a zjeść , wiedz , że jak się dowie może potraktować tą sytuację jako przyzwolenie.

28 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-08-31 23:30:25)

Odp: Czy ktoś kto kocha...
ChcęWiedzieć napisał/a:

Jestem ciekawa, a raczej tak szczerze to boję się, że to się kiedyś skończy jak każdy romans. Wtedy nastała by taka pustka w mojej codzienności, którą on wypełnia. Boję się, że uzależniłam się od tego jak od jakiegoś narkotyku. Od tego, że on dzwoni, rozmawiamy codziennie... Przeklinam te social media, ile związków się posypało przez nie. Jak ja się rozstawałam z byłym to nawet telefonów komórkowych nie mieliśmy, rozstanie było definitywne, mógł tylko przychodzić i prosic o jeszcze jedna szansę, co robił przez długi czas, a ja byłam nieugięta. Bardzo go wtedy tym skrzywdziłam, tak naprawdę mial tylko mnie i moją rodzinę, którą traktował jak swoją. On jest mi naprawdę bardzo bliski i nie potrafię z niego zrezygnować.


Rozumiem twoje odczucia, ale Ty musisz zrozumieć, że ludzie się zmieniają. Nie wrócicie z byłym do punktu wyjścia, nie spotkacie się w miejscu, w którym rozstaliście się X lat temu - wszystko będzie inne. A rozwalicie swoje małżeństwa. Nie szłabym w to.

29

Odp: Czy ktoś kto kocha...
ChcęWiedzieć napisał/a:

Jestem ciekawa, a raczej tak szczerze to boję się, że to się kiedyś skończy jak każdy romans. Wtedy nastała by taka pustka w mojej codzienności, którą on wypełnia. Boję się, że uzależniłam się od tego jak od jakiegoś narkotyku. Od tego, że on dzwoni, rozmawiamy codziennie... Przeklinam te social media, ile związków się posypało przez nie. Jak ja się rozstawałam z byłym to nawet telefonów komórkowych nie mieliśmy, rozstanie było definitywne, mógł tylko przychodzić i prosic o jeszcze jedna szansę, co robił przez długi czas, a ja byłam nieugięta. Bardzo go wtedy tym skrzywdziłam, tak naprawdę mial tylko mnie i moją rodzinę, którą traktował jak swoją. On jest mi naprawdę bardzo bliski i nie potrafię z niego zrezygnować.

Nie znajac waszej relacji to ciezko wyrokowac. Mam taki przypadek w rodzinie, ze malzenstwo rozwiodlo sie, a pozniej oboje mieli kogos innego ale zaczal sie romans i trwal tak do ich starosci.
Jednak czy to jest to samo?
Nie wiem. Nie da sie wrocic do przeszlosci nigdy. Nawet relacja z ta sama osoba po latach to nie jest wracanie do przeszlosci bo oboje jestescie juz inni i w innej sytuacji. Jednak ukrywanie tego zwiazku, bycie jednoczesnie z mezem? Czy to takie super?

30 Ostatnio edytowany przez Peter4x (2019-08-31 23:47:52)

Odp: Czy ktoś kto kocha...
niepodobna napisał/a:

Kochać się da, ale nie da się chyba chcieć bliskiej relacji wtedy. Jednak nie bardzo wierzę, że on ją po tylu latach kocha, latach, kiedy oboje mieli własne rodziny. Jakoś z tą "miłością" żył spokojnie ze swoją żoną, spłodził dzieci, nie próbował wracać do tego, co było.  A teraz nagle przypomniał sobie o autorce? Jakieś sentymenty pod wpływem kontaktu mogą odżyć, ale twierdzić, że to miłość?

Gdyby to on z niej zrezygnował to ok, ale to ona z niego kiedyś zrezygnowała. Czym bardzo go skrzywdziła "Jak ja się rozstawałam z byłym to nawet telefonów komórkowych nie mieliśmy, rozstanie było definitywne, mógł tylko przychodzić i prosic o jeszcze jedna szansę, co robił przez długi czas, a ja byłam nieugięta. Bardzo go wtedy tym skrzywdziłam".

niepodobna napisał/a:

Raczej bym obstawiała intertpretację drugą (mimo, że da się kochać kogoś, kto jest w związku) - coś w jego małżeństwie nie gra, szuka odskoczni, sentyment i jakieś wspólne doświadczenia ułatwiają szukanie akurat tutaj...
Mystery też napisał trafnie, trudno się spodziewać, że ktoś do nas wróci, kiedy się oddało najlepsze lata życia innej osobie. Sytuacja, gdy jest opcja takiego powrotu po latach i po innych związkach kojarzy mi się z pewną osobistą sprawą... i myślę, że też nie umiałabym wrócić, mimo, że kiedyś, u podstaw, to ja zawaliłam swój związek. Nad tymi latami wspólnego życia ex z kimś innym nie da się przejść po prostu do porządku dziennego. Byłoby to sklejanie pękniętej konstrukcji wokół wielkiej wyrwy, której nic nigdy nie zapełni. Relacja z czarną dziurą w samym środku...

Masz rację. Mi też się to z czymś kojarzy, ale w moim przypadku jestem pewien że los ze mnie nie zakpi i nie będę miał takich dylematów i wyborów do dokonywania.

31 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-09-01 00:21:19)

Odp: Czy ktoś kto kocha...
ChcęWiedzieć napisał/a:

Jestem ciekawa, a raczej tak szczerze to boję się, że to się kiedyś skończy jak każdy romans. Wtedy nastała by taka pustka w mojej codzienności, którą on wypełnia. Boję się, że uzależniłam się od tego jak od jakiegoś narkotyku. Od tego, że on dzwoni, rozmawiamy codziennie... Przeklinam te social media, ile związków się posypało przez nie. Jak ja się rozstawałam z byłym to nawet telefonów komórkowych nie mieliśmy, rozstanie było definitywne, mógł tylko przychodzić i prosic o jeszcze jedna szansę, co robił przez długi czas, a ja byłam nieugięta. Bardzo go wtedy tym skrzywdziłam, tak naprawdę mial tylko mnie i moją rodzinę, którą traktował jak swoją. On jest mi naprawdę bardzo bliski i nie potrafię z niego zrezygnować.

Natomiast ja jestem ciekaw ile razy dziennie sobie to powtarzasz to co pogrubione?
Wiesz po co się powtarza te teksty o pustce,poczuciu braku ?
Po to żeby nie przestać,piętrzenie trudności to podstawa do kontynuowania ćpania,romansowanie itp.
Jak już się odstawi,odetnie zaprzestanie to okazuje się że nie było to takie trudne,pustka i to poczucie braku to twór wyobraźni ego
pożywka podobnie jak inne spojrzenie na męża,który coraz bardziej będzie Ci się wydawał taki zwyczajny,beznadziejny,wzmocnisz dostrzeganie jego wad,które kiedyś wcale nie były problemem znajdziesz nowiutkie też będziesz uciekać przed mężem w te wszystkie emocje wywoływane nałogowo takie "czary" ze sobą na przemian ulga, haj i przygnębienie,sentymenty i róże różności byle się umęczyć w koło Macieju aż się skończy lub wyjdzie wszystko na jaw.Przed wyrzutami też się ucieka w te "wysokie"emocje po to się wchodzi w poczucia winy czasem tak zepchnięte że niby ich nie czuć,ale one są w Tobie siedzą i mają się świetnie potem znowu ulga bo on coś powiedział zrobił dotknął.
Analogia co do uzależnienia od narkotyku jest jak najbardziej prawdziwa.
Zależy Ci na tym że masz poczucie że jemu zależy na Tobie niezły odlot sobie zafundowałaś głównie w swojej głowie facet to tylko "dawka" "stymulator żadna zdrowa inspiracja wyzwalacz tęsknot wspomnień marzeń halucynacje na jawie większość rzeczy jest złudzeniem wymyślaniem.
Prawda jest taka że wszystko zależy i pochodzi od Ciebie on tylko wychodzi na przeciw może ma pewnie tak samo może nie.
Dwa chodzące złudzenia obrazki z przeszłości z was.Ty decydujesz co uruchamiasz w sobie jaki kanał.
Najgorsze że to wszystko zastępuje rzeczywiście życie to prawdziwe a nawet bardziej.
Social media są nieistotne kiedyś ich nie było tak jak telefonów komórkowych to dziecinne zwalanie na coś z zewnątrz.
Strasznie Ci się nudzi w życiu że tego wszystkiego potrzebujesz i samotności niechęci i tego haju który i tak się skończy bo ma taką właściwość ciekawe że można tak żyć latami wmawiając sobie różne filozofie.Akurat wiem jak to jest z jednym i drugim z romansem i narkotykami.Na szczęście u mnie to przeszłość także chyba wiem co czujesz ale nieda się zaznać spokoju w takim układzie.

32

Odp: Czy ktoś kto kocha...
Peter4x napisał/a:
niepodobna napisał/a:

Kochać się da, ale nie da się chyba chcieć bliskiej relacji wtedy. Jednak nie bardzo wierzę, że on ją po tylu latach kocha, latach, kiedy oboje mieli własne rodziny. Jakoś z tą "miłością" żył spokojnie ze swoją żoną, spłodził dzieci, nie próbował wracać do tego, co było.  A teraz nagle przypomniał sobie o autorce? Jakieś sentymenty pod wpływem kontaktu mogą odżyć, ale twierdzić, że to miłość?

Gdyby to on z niej zrezygnował to ok, ale to ona z niego kiedyś zrezygnowała. Czym bardzo go skrzywdziła "Jak ja się rozstawałam z byłym to nawet telefonów komórkowych nie mieliśmy, rozstanie było definitywne, mógł tylko przychodzić i prosic o jeszcze jedna szansę, co robił przez długi czas, a ja byłam nieugięta. Bardzo go wtedy tym skrzywdziłam".

niepodobna napisał/a:

Raczej bym obstawiała intertpretację drugą (mimo, że da się kochać kogoś, kto jest w związku) - coś w jego małżeństwie nie gra, szuka odskoczni, sentyment i jakieś wspólne doświadczenia ułatwiają szukanie akurat tutaj...
Mystery też napisał trafnie, trudno się spodziewać, że ktoś do nas wróci, kiedy się oddało najlepsze lata życia innej osobie. Sytuacja, gdy jest opcja takiego powrotu po latach i po innych związkach kojarzy mi się z pewną osobistą sprawą... i myślę, że też nie umiałabym wrócić, mimo, że kiedyś, u podstaw, to ja zawaliłam swój związek. Nad tymi latami wspólnego życia ex z kimś innym nie da się przejść po prostu do porządku dziennego. Byłoby to sklejanie pękniętej konstrukcji wokół wielkiej wyrwy, której nic nigdy nie zapełni. Relacja z czarną dziurą w samym środku...

Masz rację. Mi też się to z czymś kojarzy, ale w moim przypadku jestem pewien że los ze mnie nie zakpi i nie będę miał takich dylematów i wyborów do dokonywania.

Tak naprawdę nie wiem w 100%, czy los ze mnie zakpił, bo przesłanki, które mówiły, że jest taka opcja, można (szczególnie osoba trzecia mogłaby) uznać za mgliste - tym niemniej coś się działo. To jest dziwna historia, raczej nie nadająca się na forum, choć mam przeczucie, że Ty byś ją rozumiał smile

33

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Dokładnie. Ja nie mam teraz spokoju. Ta relacja funduje mi rollercoaster emocjonalny. Raz jest dobrze, innym razem źle, a niekiedy zupełnie niepewnie. Nie wiem po co mi to. Ja potrzebuję spokoju, stabilizacji. Jestem naiwna. Nie wiem, czego oczekuje. Racja z tym, że potrzeba bycia kochaną, zauważaną, atrakcyjną w czyichś oczach, to to co napędza moje emocje. Tylko, że to daje mi tylko pozorne szczęście, tego człowieka nie ma ze mną w życiu na codzien. Źle mi z tym wszystkim. Źle robię. Jak to przerwać? Jak to skończyć? Jak uwolnić się od uczuć do byłego?

34

Odp: Czy ktoś kto kocha...
niepodobna napisał/a:

Tak naprawdę nie wiem w 100%, czy los ze mnie zakpił, bo przesłanki, które mówiły, że jest taka opcja, można (szczególnie osoba trzecia mogłaby) uznać za mgliste - tym niemniej coś się działo. To jest dziwna historia, raczej nie nadająca się na forum, choć mam przeczucie, że Ty byś ją rozumiał smile

Może mi kiedyś opiszesz smile

ChcęWiedzieć napisał/a:

Dokładnie. Ja nie mam teraz spokoju. Ta relacja funduje mi rollercoaster emocjonalny. Raz jest dobrze, innym razem źle, a niekiedy zupełnie niepewnie. Nie wiem po co mi to. Ja potrzebuję spokoju, stabilizacji. Jestem naiwna. Nie wiem, czego oczekuje. Racja z tym, że potrzeba bycia kochaną, zauważaną, atrakcyjną w czyichś oczach, to to co napędza moje emocje. Tylko, że to daje mi tylko pozorne szczęście, tego człowieka nie ma ze mną w życiu na codzien. Źle mi z tym wszystkim. Źle robię. Jak to przerwać? Jak to skończyć? Jak uwolnić się od uczuć do byłego?

Wydaje mi się że już się nie uwolnisz. Musisz się nauczyć z tym żyć i ewentualnie unikać kontaktów z byłym skoro istnieje ryzyko że to nie do końca jest miłość tylko platoniczna.

35

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Jak to się nie uwolnię? Już nigdy? Chcę sprawić, żeby stał mi się mniej bliski, bardziej obojętny. Chcę wrócić do mojego życia sprzed...

36

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Czy ktos kto kocha jest w zwiazku z innym i ma z nim dziecko ?

37

Odp: Czy ktoś kto kocha...
ChcęWiedzieć napisał/a:

Jak to się nie uwolnię? Już nigdy? Chcę sprawić, żeby stał mi się mniej bliski, bardziej obojętny. Chcę wrócić do mojego życia sprzed...

Z czasem emocje maleją, jak się nie widuje tej drugiej osoby, nie ma z nią regularnego kontaktu.

38 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-09-01 10:02:28)

Odp: Czy ktoś kto kocha...
ChcęWiedzieć napisał/a:

Jak to się nie uwolnię? Już nigdy? Chcę sprawić, żeby stał mi się mniej bliski, bardziej obojętny. Chcę wrócić do mojego życia sprzed...

Uwolnisz się jak się odetniesz być może Peter miał na myśli że nie zapomnisz,bo pamięci się nie da wymazać wykasować.
Takie zapominanie na siłę ma dokładnie odwrotny skutek tylko utrwala pamięć taki lekki obłęd z tym jest wzmaga natrętne myśli.
Tak jak napisano Ci z czasem emocje tracą energię nic już nie robią stają się mniej ważne i istotne znaczenie wspomnień traci moc
ale nie tylko z samym czasem bo sam czas to użalanie się nad sobą  dowalanie sobie rozmyślania wspominanie i rozpamiętywanie.
Jak jesteś na terapii możesz przepracować uczucia które są w Tobie .
Na początku się trochę tłumi je i ucieka w jakiś działanie ja założyłem firmę i rzuciłem się w wir pracy niebezpieczne takie znieczulanie się rozpraszanie
czasem emocje wracały z dużą siłą ale też chodziłem na terapię więc zajmowałem się uczuciami żeby w niektóre nie wchodzić nie wypierać ich .
Jesteś człowiekiem Autorko i masz prawo czuć co czujesz prawo do błędu taka prawda stało się i koniec nie zmienisz przeszłych zdarzeń nie wyprzesz ich możesz przed sobą do wszystkiego się przyznać  teraz możesz zmieniać to co czujesz wybrać spokój odpuścić sobie wybaczyć błędy masz takie prawo nie krzywdzić też siebie .Jeżeli miałaś taką reakcję na zdradę jak opisałaś to jesteś wrażliwą osobę i kompletnie nie nadajesz się do romansu zniszczysz to ci dobre w Tobie zaburzysz osobowość jak się człowiek napracuje to uwierzy we wszystko nawet w to że nic nie czuje i nie ma skrupułów sumienia niebezpieczne to jest.
Przejdą przez Ciebie emocje i miną one tak maja tylko nie uciekaj przed nimi bo stłumisz jedne innymi
Te rozkminy ,wspomnienia ,marzenia to największy nałóg natrętne myśli. są sposoby na zmienianie odwracanie myślenia wtedy i nastrój się zmieni
Dużo zmian w myśleniu przed Tobą  innego spojrzenia na siebie i swoje życie.
To że trafiłaś na to forum i masz terapię to dobrze ale nie traktuj tego jak wentyl bezpieczeństwa nabieranie sił do romansu - jak się udręczysz to spuszczasz nieco powietrza i tak w kółko to ślepa uliczka.
Zdecydowanie działanie jest skuteczniejsze zacznij uczyć się czegoś nowego wróć do zapomnianego hobby
planuj swoje dni spotykaj się z ludźmi .

39

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Na razie nawet ciężko mi jest nie sprawdzać telefonu... Jest dokładnie tak jak to opisałeś. Jest tzw. haj, potem spadek w dół i tak cały czas. Jak nie mamy dłużej kontaktu (wystarczy jeden długi dzień) to myślę cały czas o nim. Jak on jest bardziej aktywny w stosunku do mnie, to jestem spokojniejsza. I to mnie niepokoi właśnie. Jestem jakoś zależna od niego. Moje samopoczucie jest zależne od niego. To chore. Czy ktoś może po opisie nazwać to co mną kieruje? Co ja czuję? Bo ja sama tego nie wiem, odczuwam tylko objawy, których nie potrafię nazwać.

40 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-09-01 22:48:12)

Odp: Czy ktoś kto kocha...

To prawdopodobnie to poczucie pustki braków - musiało być wcześniej skąd się wzięło gdzieś było sobie i jakoś życie leciało.Przyzwyczajenie do życia i życie z przyzwyczajenia aby do jutra jakieś sukcesy radości dołki cele porażki po drodze.
Może to być to że nie za bardzo kochasz siebie i nie akceptujesz siebie wiem to takie wyświechtane określenia tylko że najczęściej to jest przyczyną szukania szczęścia po za sobą a nie w sobie to ostatnie wydaje się niewłaściwe i niemożliwe nie potrzebować to szerszy temat.Nie jesteśmy ideami i nie mamy nimi być bo to tylko wizje i wyobrażenia nawet nie wszystkie nasze jacy powinniśmy być.Rozwój i wzrost jest istotny jak "uśniemy" w życiu to cofamy się do tyłu w letarg marazm czasem jakiś odpał.Nie jest jednak tak strasznie na szczęście można oprzytomnieć taki kryzys nawet romans to może być szansa na zmiany.
Czasem potrzebujemy wsparcia i jego udzielamy największy błąd że musi według nas być tak zawsze a naturalne potrzeby i oczekiwania urastają do  rangi żądań bezwzględnych roszczeń bez litości stąd tyle urazów rozczarowań wszystko się zbiera nie ginie samo.Dochodzą też momentami i pojawiają się pod wpływem takie oczekiwanie nierealne niemożliwe do spełnienia bardzo frustrujące niektóre marzenia traktowane po cichu jak półbogowie.
Gdzieś zapodziałaś poczucie wartości samoocena padła i wszystko zależy od tego co powiedzą zrobią inni a Ty robisz wiele żeby dostać coś od innych .To nie jest nic specjalnie odkrywczego sama lub z terapeutą przyjrzyj się temu konkretnie w przeszłości precyzyjnie w sytuacjach i zdarzeniach ze swojego życia .
Przeszłość dobrze rozliczyć i odpuścić bardzo dokładnie i akceptować codziennie siebie i dobrowolnie z wszystkim co mamy w sobie.
Bez tego nic się nie zmieni - udawanie że wszystko w porządku i ucieczki przed skrytym bólem.
Trochę ponure - wiem.

41

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Gdzieś zapodziałaś poczucie wartości samoocena padła i wszystko zależy od tego co powiedzą zrobią inni a Ty robisz wiele żeby dostać coś od innych


W samo sedno. Moje samopoczucie zależy od innych. Nawet nie wiesz, jak bardzo pragnę znaleźć szczęście w samej sobie, żeby do tego nie był mi ktoś potrzebny. Ja przed odnowieniem kontaktów z byłym byłam bardzo smutną, zmęczoną kobieta. Małżeństwo zupełnie mnie zniszczyło, ściągnęło w dół. Mój mąż nie jest złym człowiekiem, tylko ma czasami paskudny charakter. Pojawił się on, który mnie szanuje, adoruje, interesuje się mną, rozmawia ze mną. Zaczęłam dbać o siebie, nabrałam niesamowitej energii. Chodziłam szczęśliwa, uśmiechnięta. Mąż nie zauważył żadnej zmiany. Byłam przezroczysta. Teraz gdy motyle minęły wszystko jakby wróciło do normy, z tym że pewne zmiany we mnie pozostały, dbam o siebie bardziej niż kiedykolwiek. Do normy, poza tym, że teraz jestem tym romansem umęczona. Umęczona świadomością co robię, i tym, że facet zwyczajnie nie jest mój. A ja nie jestem jego. Teraz nasze rozmowy są już bardziej neutralne niz kiedyś.

42

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Bo chęć posiadania kogoś na własność męczy mocno i z miłością nie ma nic wspólnego- szybciej już z pożądaniem..
Jak jesteś tak nieszczęśliwa w małżeństwie to może pora coś z tym zrobić? Szukać przyczyn, poprawiać lub odejść lub pogodzić się z tym co masz i uzyskać spokój? Ile myślisz tak żyć.?
Pojawienie się byłego kochanka to był dla Ciebie impuls- lecz wybacz, jakbyś czekała na księcia co Cię wybawi i da gwarancję wiecznej miłości

43

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Oboje jesteście żonaci i zajmijcie się swoimi rodzinami a nie bzdurnymi rozmyślaniami co by było gdyby ...Czy warto rozbijać dwie rodziny i krzywdzić dzieci to absurd !!!!!!

44

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Witajcie po dłuższej przerwie. Sytuacja u mnie, w mojej głowie chwilowo wymknęła się spod kontroli. Rozmawialiśmy ostatnio, i temat niepotrzebnie zszedł na naszych małżonków. On mnie pytał jaki jest mój mąż dla mnie, jak mnie traktuje. Ja nie chciałam mu o tym opowiadać, jakoś mam takie poczucie że nie chce żeby zbyt dużo wiedział o moich relacjach z mężem, może jest to spowodowane moim zakłopotaniem, że przecież mam męża a jednak utrzymuje relacje z nim, dość bliską, i jest mi dziwnie, źle, o tym z nim rozmawiać. Więc odpowiedziałam mu wymijająco. On się przyznał, że choć seks z żoną ma rzadko, to wczoraj był. A mnie się tak dziwnie wtedy zrobiło, przecież wczoraj rozmawialiśmy. I zaczęłam się w myślach zastanawiać, czy dzwonił przed czy może po. I po co w ogóle. Mówi, że mnie kocha. Właśnie, tylko mówi. Kocha mnie, a nie przeszkadza mu uprawiać seks z żoną, wiedząc że jakoś mnie to jednak boli. On zapytał, czy u mnie nie ma seksu? Ja mu nie odpowiedziałam. Wytknął mi, że jestem z nim nieszczera, że on mi mówi wszystko a ja milczę, gdy pyta i że jest mu bardzo przykro i że myślał, że jest dla mnie kimś ważnym. Jestem w tym momencie skołowana, ale to jest chyba moment żeby się znów zdystansować.

45

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Myślę, że on nie kocha żadnej z Was, tylko Was ''używa''. Wedle własnego życzenia, kiedy chce i jak chce.
Naprawdę nie rozumiem, dlaczego pakujesz się w coś takiego. Uważasz, że nie zasługujesz na normalny związek?

46

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Nie wiem co naprawdę czuje on. Nasza relacja (odnowiona, bo dawniej byliśmy kawał czasu razem) trwa jak się nie mylę teraz 1,5 roku. Do zbliżenia doszło raz między nami, odchorowalam to strasznie. Nie zamierzam powtórzyć. Mamy nadal kontakt, rozmawiamy. Uważam, że stać mnie na normalny związek. Mam go tak naprawdę. I wiem co jest dla mnie najważniejsze. Jednak mimo to, nie chcę stracić tej relacji. Wiem, jestem dorosła i powinnam z czegoś zrezygnować. Niestety nie udaje mi się to narazie.

47

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Co za beznadziejny facet. Nie ogarniam co Cię do niego ciągnie, ja bym wyśmiała.

48

Odp: Czy ktoś kto kocha...
ChcęWiedzieć napisał/a:

Witajcie po dłuższej przerwie. Sytuacja u mnie, w mojej głowie chwilowo wymknęła się spod kontroli. Rozmawialiśmy ostatnio, i temat niepotrzebnie zszedł na naszych małżonków. On mnie pytał jaki jest mój mąż dla mnie, jak mnie traktuje. Ja nie chciałam mu o tym opowiadać, jakoś mam takie poczucie że nie chce żeby zbyt dużo wiedział o moich relacjach z mężem, może jest to spowodowane moim zakłopotaniem, że przecież mam męża a jednak utrzymuje relacje z nim, dość bliską, i jest mi dziwnie, źle, o tym z nim rozmawiać. Więc odpowiedziałam mu wymijająco. On się przyznał, że choć seks z żoną ma rzadko, to wczoraj był. A mnie się tak dziwnie wtedy zrobiło, przecież wczoraj rozmawialiśmy. I zaczęłam się w myślach zastanawiać, czy dzwonił przed czy może po. I po co w ogóle. Mówi, że mnie kocha. Właśnie, tylko mówi. Kocha mnie, a nie przeszkadza mu uprawiać seks z żoną, wiedząc że jakoś mnie to jednak boli. On zapytał, czy u mnie nie ma seksu? Ja mu nie odpowiedziałam. Wytknął mi, że jestem z nim nieszczera, że on mi mówi wszystko a ja milczę, gdy pyta i że jest mu bardzo przykro i że myślał, że jest dla mnie kimś ważnym. Jestem w tym momencie skołowana, ale to jest chyba moment żeby się znów zdystansować.

No to odpowiedź masz prostą. Moim zdaniem nie kocha. Podzielam zdanie Cyngli "że on nie kocha żadnej z Was, tylko Was ''używa''. Jeżeli by Cię naprawdę kochał to nie chwaliłby się seksem ze swoją żoną, wydaje mi się że w ogóle by go z nią nie uprawiał. Przykre, ale facet chyba szuka rozrywki.

49

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Czyli jednak facet chce się dobrać też do Twojej głowy Twoich myśli - uważaj taka jego szczerość to prostacka manipulacja i w dodatku próba wpędzenia Ciebie w jakiś rodzaj poczucia winy zobowiązanie do wzajemności.

50

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Teraz to i tak mam już większy dystans do niego i tego wszystkiego. Potrafię coraz częściej myśleć o niekorzystnym wpływie na mnie tej sytuacji. Już nie jest mu tak łatwo mną manipulować jak wcześniej, widzę jego gierki i próby manipulacji, nie poddaje się temu. Pewnie nie ma to znaczenia, ale nie chwalił się seksem z żoną, tylko wyszło w rozmowie, z dużym zakłopotaniem przyznał się że był ten seks. Więc ja teraz mam otwarte oczy bardziej. Bo jednak coś ich łączy oprócz dzieci i kredytów, jest seks, jest więź. Widocznie ona go nadal pociąga i na odwrót. Ze mną szuka codziennie kontaktu, nie może liczyć na seks bo to jest w tej chwili fizycznie nie możliwe, jesteśmy daleko od siebie. A jednak codziennie dzwoni, rozmawiamy. I jeszcze taki wniosek pcha się na siłę do mojej głowy, ja to wiem, jestem tego swiadoma, że gdyby naprawdę kochał to chciałby czynić mi dobro. Że liczyłby się z moimi uczuciami. Kiedyś też powiedział mi, że moja przyjaciółka mi być może zazdrości odradzając wszelkie kontakty z nim. Dobre to było. Przyjaciółki jestem w 100% pewna, jego niestety nawet w 50 nie jestem.

51

Odp: Czy ktoś kto kocha...

I jeszcze jedno. Z moich obserwacji wynika, że jedno żona jest chłodna, wulgarna, nie ma w niej delikatności itp. Ode mnie on otrzymuje zupełnie co innego. Właśnie sympatię, ciepło, miło nam się rozmawia. Ja go zawsze wysłucham, czasem pochwale. Czy o to może mu chodzic?

52

Odp: Czy ktoś kto kocha...
ChcęWiedzieć napisał/a:

I jeszcze jedno. Z moich obserwacji wynika, że jedno żona jest chłodna, wulgarna, nie ma w niej delikatności itp. Ode mnie on otrzymuje zupełnie co innego. Właśnie sympatię, ciepło, miło nam się rozmawia. Ja go zawsze wysłucham, czasem pochwale. Czy o to może mu chodzic?

To nie Twój interes, jaka jest jego żona.
A chodzi mu o to, żeby się zabawić z Tobą, a w domu mieć ugotowane, uprane i ogarnięte.

53 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-09-14 15:08:46)

Odp: Czy ktoś kto kocha...
Cyngli napisał/a:
ChcęWiedzieć napisał/a:

I jeszcze jedno. Z moich obserwacji wynika, że jedno żona jest chłodna, wulgarna, nie ma w niej delikatności itp. Ode mnie on otrzymuje zupełnie co innego. Właśnie sympatię, ciepło, miło nam się rozmawia. Ja go zawsze wysłucham, czasem pochwale. Czy o to może mu chodzic?

To nie Twój interes, jaka jest jego żona.
A chodzi mu o to, żeby się zabawić z Tobą, a w domu mieć ugotowane, uprane i ogarnięte.

To faktycznie nie Twoje zmartwienie Autorko nie jesteś doradcą w ich związku,żeby stwierdzić jakie jest ich małżeństwo
musiała być i żyć z nimi na co dzień
To co on Tobie opowiada jest wybiórcze a Ty w Twoim stanie widzisz i wierzysz w to co chcesz i jest Tobie potrzebne on o tym wie i wykorzystuje to do swoich celów.
Tak nie robi prawdziwy przyjaciel.Moja żona zna wszystkie moje kumpele wszystko jest jawne żadnych tajemnic i sekretów .Z przyjaciółkami się nie sypia i nie chce seksu po kryjomu wśród kłamstw - straszny lawirant z niego jest taki pogubiony prześladowany nierozumiany biedny miś - klasyczny.
Jest takie powiedzenie "jesteśmy tak chorzy ile mamy tajemnic skrywanych"

54

Odp: Czy ktoś kto kocha...
ChcęWiedzieć napisał/a:

Czy ktoś kto twierdzi, że mnie kocha może nie mieć problemu z tym, że musi dzielić się mną z innym facetem? Czy to możliwe, żeby tak łatwo móc się z tym pogodzić? Narazie mam tylko słowa, intuicja mówi mi coraz częściej, że nie jestem jednak traktowana poważnie. Jest nim mój były chłopak z młodzieńczych lat, byliśmy naprawdę dobrymi przyjaciółmi, był bardzo zżyty z moją rodziną. Rozstaliśmy się z mojej inicjatywy. Po 20 latach znów mamy kontakt i teraz on twierdzi, że kocha a jednocześnie nie chce bym psuła swoje małżeństwo. Czy dobrze przeczuwam, że bardziej obawia się tego że może się przez to zepsuć jego własne małżeństwo? Ma spore zobowiązania, trójka dzieci, żona, kredyty. Pytam bo nie chce inwestować w relację, która może mi przynieść jedynie rozczarowanie. Napiszcie jak to widzicie, czy nie jest tak, że facet gdy naprawdę kocha to chce tylko dla siebie tą osobę czy może są jakieś wyjątki?


Jesteś jak kisiel. Puścić wolno, to się rozpełznie po wszystkich kątach.
Nie patrz na to co jakiś tam były chłopak, tylko patrz na siebie. Aha, i na twojego męża też by wypadało.
Tylko można współczuć temu twojemu mężowi. Bidok nawet nie może użyć smyczy, ani obroży, bo od razu będzie wielkim agresorem, itp. Rzucić cię w cholerę też nie może, bo zapewne o niczym nie wie.

55

Odp: Czy ktoś kto kocha...
marakujka napisał/a:
ChcęWiedzieć napisał/a:

Czy ktoś kto twierdzi, że mnie kocha może nie mieć problemu z tym, że musi dzielić się mną z innym facetem? Czy to możliwe, żeby tak łatwo móc się z tym pogodzić? Narazie mam tylko słowa, intuicja mówi mi coraz częściej, że nie jestem jednak traktowana poważnie. Jest nim mój były chłopak z młodzieńczych lat, byliśmy naprawdę dobrymi przyjaciółmi, był bardzo zżyty z moją rodziną. Rozstaliśmy się z mojej inicjatywy. Po 20 latach znów mamy kontakt i teraz on twierdzi, że kocha a jednocześnie nie chce bym psuła swoje małżeństwo. Czy dobrze przeczuwam, że bardziej obawia się tego że może się przez to zepsuć jego własne małżeństwo? Ma spore zobowiązania, trójka dzieci, żona, kredyty. Pytam bo nie chce inwestować w relację, która może mi przynieść jedynie rozczarowanie. Napiszcie jak to widzicie, czy nie jest tak, że facet gdy naprawdę kocha to chce tylko dla siebie tą osobę czy może są jakieś wyjątki?


Jesteś jak kisiel. Puścić wolno, to się rozpełznie po wszystkich kątach.
Nie patrz na to co jakiś tam były chłopak, tylko patrz na siebie. Aha, i na twojego męża też by wypadało.
Tylko można współczuć temu twojemu mężowi. Bidok nawet nie może użyć smyczy, ani obroży, bo od razu będzie wielkim agresorem, itp. Rzucić cię w cholerę też nie może, bo zapewne o niczym nie wie.

Nie musisz mnie ani obrażać, ani pouczać. Gdyby spływało to po mnie, to nie pisalabym tutaj o tym. Ani nie brała udziału w terapii, żeby się z tego wyplątać. Jest to rodzaj uzależnienia, nie byłaś zapewne w takiej sytuacji więc łatwo ci oceniać.

56

Odp: Czy ktoś kto kocha...

ale skoro rozstaliście się z Twojej inicjatywy mimo że byliście świetnymi przyjaciółmi z dobrym kontaktem z rodziną, to nie wiem skąd teraz pomysł na powrót.

57

Odp: Czy ktoś kto kocha...
ChcęWiedzieć napisał/a:

Nie musisz mnie ani obrażać, ani pouczać. Gdyby spływało to po mnie, to nie pisalabym tutaj o tym. Ani nie brała udziału w terapii, żeby się z tego wyplątać. Jest to rodzaj uzależnienia, nie byłaś zapewne w takiej sytuacji więc łatwo ci oceniać.

Jeżeli zdajesz sobie już sprawe, ze ta znajomość zle na Ciebie wplywa, to czemu tego nie zakończysz?
Ja mysle, ze masz na tyle kiepskie malzenstwo, ze te mrzonki w jakiś sposób Cie dowartościowują, dlatego tego potrzebujesz.
Wydaje Ci się tez, ze tylko Tobie "trafilo się" takie zauroczenie, cos niezwykłego, niespotykanego, wiec pewnie przy okazji możesz się czuc lepiej także wobec osob, które tu piszą ("co one tam wiedza, nikt nie przezyl tego co ja...").

Tymczasem historia jest dosyć banalna..

58

Odp: Czy ktoś kto kocha...
Benita72 napisał/a:
ChcęWiedzieć napisał/a:

Nie musisz mnie ani obrażać, ani pouczać. Gdyby spływało to po mnie, to nie pisalabym tutaj o tym. Ani nie brała udziału w terapii, żeby się z tego wyplątać. Jest to rodzaj uzależnienia, nie byłaś zapewne w takiej sytuacji więc łatwo ci oceniać.

Jeżeli zdajesz sobie już sprawe, ze ta znajomość zle na Ciebie wplywa, to czemu tego nie zakończysz?
Ja mysle, ze masz na tyle kiepskie malzenstwo, ze te mrzonki w jakiś sposób Cie dowartościowują, dlatego tego potrzebujesz.
Wydaje Ci się tez, ze tylko Tobie "trafilo się" takie zauroczenie, cos niezwykłego, niespotykanego, wiec pewnie przy okazji możesz się czuc lepiej także wobec osob, które tu piszą ("co one tam wiedza, nikt nie przezyl tego co ja...").

Tymczasem historia jest dosyć banalna..

Trafiłaś tylko w jednej kwestii. Tak, mam dość kiepskie małżeństwo, i dlatego potrzebuje się dowartościować. Reszta pudło. Akurat mam świadomość banalności i powtarzalności mojej sytuacji.

59 Ostatnio edytowany przez Benita72 (2019-09-15 12:10:46)

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Wiec nie lepiej skupic się na przygladnieciu swojemu związkowi?
Po co być w kiepskim związku, i musiec się dowartosciowywac poza nim?
Nie lepiej przynajmniej probowac zabaczyc, co w nim jest nie-halo?

(sama widzisz, ze tamta znajomosc tez nie do końca zapelnia deficyty)

60 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-15 12:38:37)

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Zawsze powtarza się ten sam schemat... Skoro pojawiają się jakiekolwiek problemy, z czyjekolwiek strony to od razu trzeba się dowartościowywać na zewnątrz, poza związkiem, zamiast zastanowić, czy można coś zmienić we wzajemnej relacji, żeby choć trochę się poprawiło. Rozwiązanie najprostsze bywa skuteczne, ale chyba nie w kwestiach związkowych...

61

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Rozwiazanie najprostsze bywa czasem najtrudniejsze, zdarza sie ze 2 strona nie chce rozmawiac, sa klopoty z komunikacja, malzenstwo-rodzina jakos tam funkcjonuje (trwa?) pomimo deficytow i kiepskiej komunikacji... a problemy nierozwiazane, podziwiam ze autorka i tak poszla na terapie.. sama.. Oby dalo to efekty smile

62

Odp: Czy ktoś kto kocha...
cześka8 napisał/a:

Rozwiazanie najprostsze bywa czasem najtrudniejsze, zdarza sie ze 2 strona nie chce rozmawiac, sa klopoty z komunikacja, malzenstwo-rodzina jakos tam funkcjonuje (trwa?) pomimo deficytow i kiepskiej komunikacji... a problemy nierozwiazane, podziwiam ze autorka i tak poszla na terapie.. sama.. Oby dalo to efekty smile

Dziękuję. Masz dokładnie rację. Małżeństwo trwa 12 lat, mąż agresor slowny, z komunikacją ciężko. Jakoś ciągniemy ten wózek, jest dość małe dziecko które jest strasznie za ojcem. Bywają lepsze momenty. I ktos wyżej także ma rację, że ten drugi także jest pełen deficytów. Nie idealizuje go. Ba! Ma sporo wad, ale jednym się różni od mojego męża, jest łagodny w obyciu, nie taki wybuchowy.

63

Odp: Czy ktoś kto kocha...
ChcęWiedzieć napisał/a:
marakujka napisał/a:
ChcęWiedzieć napisał/a:

Czy ktoś kto twierdzi, że mnie kocha może nie mieć problemu z tym, że musi dzielić się mną z innym facetem? Czy to możliwe, żeby tak łatwo móc się z tym pogodzić? Narazie mam tylko słowa, intuicja mówi mi coraz częściej, że nie jestem jednak traktowana poważnie. Jest nim mój były chłopak z młodzieńczych lat, byliśmy naprawdę dobrymi przyjaciółmi, był bardzo zżyty z moją rodziną. Rozstaliśmy się z mojej inicjatywy. Po 20 latach znów mamy kontakt i teraz on twierdzi, że kocha a jednocześnie nie chce bym psuła swoje małżeństwo. Czy dobrze przeczuwam, że bardziej obawia się tego że może się przez to zepsuć jego własne małżeństwo? Ma spore zobowiązania, trójka dzieci, żona, kredyty. Pytam bo nie chce inwestować w relację, która może mi przynieść jedynie rozczarowanie. Napiszcie jak to widzicie, czy nie jest tak, że facet gdy naprawdę kocha to chce tylko dla siebie tą osobę czy może są jakieś wyjątki?


Jesteś jak kisiel. Puścić wolno, to się rozpełznie po wszystkich kątach.
Nie patrz na to co jakiś tam były chłopak, tylko patrz na siebie. Aha, i na twojego męża też by wypadało.
Tylko można współczuć temu twojemu mężowi. Bidok nawet nie może użyć smyczy, ani obroży, bo od razu będzie wielkim agresorem, itp. Rzucić cię w cholerę też nie może, bo zapewne o niczym nie wie.

Nie musisz mnie ani obrażać, ani pouczać. Gdyby spływało to po mnie, to nie pisalabym tutaj o tym. Ani nie brała udziału w terapii, żeby się z tego wyplątać. Jest to rodzaj uzależnienia, nie byłaś zapewne w takiej sytuacji więc łatwo ci oceniać.

Poczułaś się obrażona tym, że opisałam ci jak to wygląda? Cóż, to już nie moja wina, że się tak poczułaś. - Skonsultuj to ze swoim psychologiem, jak również cały ten wątek pełen twojego pitolenia trzy po trzy.

64

Odp: Czy ktoś kto kocha...
cześka8 napisał/a:

Rozwiazanie najprostsze bywa czasem najtrudniejsze, zdarza sie ze 2 strona nie chce rozmawiac, sa klopoty z komunikacja, malzenstwo-rodzina jakos tam funkcjonuje (trwa?) pomimo deficytow i kiepskiej komunikacji... a problemy nierozwiazane, podziwiam ze autorka i tak poszla na terapie.. sama.. Oby dalo to efekty smile

Jeżeli sa problemy z komunikacją, i druga strona nie chce rozmawiać, to tym bardziej warto zastanowić się nad sensem bycia w takim związku.
A na terapię nie wystarczy chodzic, trzeba jeszcze dojrzeć do zmian.
Ale - oby.

65

Odp: Czy ktoś kto kocha...

Witajcie. Od wczoraj mam gorsze samopoczucie. Z zakłopotaniem odkryłam, że jestem zazdrosna o niego, o to, że jest bliskość intymna z jego żoną, że ją dotyka a ona jego... Mega to wszystko toksyczne. Wiem, widzę, czuję to. Przecież ma prawo, przecież to z nią jest i mieszka. Sama także tak łatwo nie zrezygnowałabym ze swojego dotychczasowego życia, a jednak chciałabym być jedyną kobietą w jego życiu, tymczasem jestem ta drugą, mniej ważną. Kiedy mi to przejdzie do cholery...

Posty [ 1 do 65 z 92 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy ktoś kto kocha...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024