Witam serdecznie Piszę, gdyż chciałabym tak po prostu poznać opinię kogoś z "boku"!
Jestem z gościem od 3mc, od samego początku podczas naszych spotkań, które miały miejsce przeważnie wieczorem, gdyż oboje pracujemy, odbierał po kilka telefonów od członków swojej rodziny, a to co u niego, co robi, z kim, a to zaczynały się opowiadania jak im minął dzień itp. Za każdym razem przepraszał, że musi odebrać telefon i szczerze to kilka razy starałam się to zrozumieć. Oczywiście później to zaczęło być trochę irytujące, rozmowy nic nie dały.. Przykładowa sytuacja, mamy jedyny wspólny wieczór w sobotę, jesteśmy w domu, bo na zewnątrz kiepska pogoda, jest miło oglądamy film, nagle telefon od jego taty i rozmowa po 20 min, pomijając to iż kilka godzin wcześniej się widzieli na dłuugiej kawie. Kolejna sytuacja, jego kuzyn rozciął sobie przy pracy rękę i mój facet mówi do mnie, że spotkamy się trochę później, bo musi jechać i sprawdzić czy może w czymś mu nie pomóc - "ok" mówię, może faktycznie jest tak źle, że potrzebuje pomocy. Dwa dni później to ja w pracy rozcinam sobie dłoń, pracuję w branży florystycznej i podczas zamykania sklepu muszę przestawiać i nosić ciężkie wazony, przez to, że mam szwy jest mi trudno to ogarnąć, mówię mu o tym a on "oj przestań poradzisz sobie" i żadnej oferty pomocy .... "ok" odpowiadam i robie to co robić muszę. Notorycznie spóźnia się na nasze spotkania, gdy mu wytknęłam i jasno postawiłam sprawę, że nie będę tego tolerować to powiedział mi, że to nie jego wina, że jego mama za nim tęskni i to dlatego się spóźnia bo musi z nią trochę posiedzieć, i że od kiedy zaczął się ze mną spotykać to ma dla niej mniej czasu, że mam przestać się czepiać, bo on się czuje jak pomiędzy młotem a kowadłem. Powiedział mi, że jestem zazdrosna o jego rodzinę, a tak nie jest. W tym momencie czuję się tak, jakbym nie miała nic do gadania, jak bym była na drugim planie. Rozumiem, że ma rodzinę, że mają dobry kontakt, ale ludzie! widują się po kilka razy dziennie a wieczorem gdy mamy dla siebie chwilę wolnego to i tak do siebie wydzwaniają! Non stop telefonuje do swojej mamy, czy już jest w pracy, czy juz wyszła z pracy, czy wszystko ok, czy ma na coś ochotę. Każdemu ze swojej rodziny jest w stanie w środku nocy pojechać i pomóc nie patrząc na mnie. W ten weekend mamy wolną sobotę, zaproponowałam, że pojedziemy pod namiot, spędzimy trochę czasu razem, ale oczywiście jak zawsze nie może, bo rodzina i jakiś grill chciał, abym jechała z nim, ale kurde ile razy w ciągu tygodnia można tam jeździć? Na tych rodzinnych spotkaniach czuję się obco, nie mam wspólnych tematów, on mnie w te rozmowy jakoś nie próbuje wciągnąć, czasem siedzę tam jak słup soli i słucham jak sobie plotkują. Nie wiem czy to ja popadam w jakąś paranoję, może to ze mną jest nie halo... dlatego bardzo Was proszę o opinię!