Mam bardzo poważny problem o którym z nikim nie potrafię porozmawiać. Próbowałam już z mamą ale ona nie potrafi mi nic doradzić. Mam 24 lata. Za rok mam wziąć ślub i
po nim zamieszkać u mojego narzeczonego w jego mieszkaniu. Mieszka on razem ze swoją babcią. Na początku pomysł ten wydawał mi się rozsądny i rozmawialiśmy że w przyszłości za jakieś 4 lata wybudujemy dom , jednak im bliżej tej decyzji tym gorzej się z tym czuję. Widzę że mój partner w ogóle nie myśli budować domu. Gdy tylko zacznę temat on go urywa i ma wielkie plany związane z mieszkaniem w którym mieszka. Ja długo nad tym myślałam i widzę , że ja nie odnajde się w tym mieszkaniu. Boje się że wszystko będzie na mojej głowie- utrzymanie porządku , opieka nad babcią i inne obowiązki. Widzę też że mój partner w ogóle nie kwapi się do żadnych prac i nie pomaga swojej starszej schorowanej babci i większość czasu spędza poza domem ze znajomymi. U mnie w domu mam oparcie ze strony mamy. Wzajemnie sobie pomagamy i współpracujemy ze sobą. Boje się że w tym mieszkaniu zostane sama jak palec bo wszyscy moi znajomi i cała rodzina pozostaną w moim miejscu zamieszkania , a mój przyszły mąż się po prostu na mnie wypnie i będzie cały czas po pracy spędzał poza domem.
I tak zapewne bedzie.
I co teraz? Chyba nie myslisz, ze on sie nagle odmieni?
No dobra, ale co takiego na lepsze zmieni to, że wybudujecie ten dom ? Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że w tym domu babcia zamieszka razem z Wami, bo Twój narzeczony nie zostawi jej pewnie samej bez opieki. A utrzymanie domu, który zapewne będzie miał większą powierzchnię niż mieszkanie, to jeszcze większa praca. Więcej będzie do sprzątania. No i też będziesz sama jak palec. Więc co ma być lepiej w tej sytuacji ?
No dobra, ale co takiego na lepsze zmieni to, że wybudujecie ten dom ? Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że w tym domu babcia zamieszka razem z Wami, bo Twój narzeczony nie zostawi jej pewnie samej bez opieki. A utrzymanie domu, który zapewne będzie miał większą powierzchnię niż mieszkanie, to jeszcze większa praca. Więcej będzie do sprzątania. No i też będziesz sama jak palec. Więc co ma być lepiej w tej sytuacji ?
Dokladnie. Swietnie powiedziane bo w domu to jeszcze ciezej ogarnac.
Moglibyśmy też zamieszkać u mnie w domu. Tutaj o wiele lepiej się czuję i bardziej komfortowo. Dom mamy bardzo duży więc czulibyśmy się swobodnie. Wkurza mnie tylko to że jego mama nie chce nam pomóc a tym bardziej swojej mamie i jest obojętna. Mieszkanie też jest stare i zaniedbane. Babcia też nie chce ruszać swoich rzeczy więc ciężko będzie z remonten.
6 2019-08-27 08:35:36 Ostatnio edytowany przez Anonimowa24 (2019-08-27 08:37:26)
Chciałabym też mieć dziecko no bo na co czekać, ale mieszkanie jest zdecydowanie za małe. Proponowałam żebyśmy wynajęli coś osobnego a do babci jeździć codziennie i jej trochę pomóc, ogarnąć to co trzeba. Wiem że jest to kobieta , która lubi się powtrącać i uważa że połowa rzeczy jest nie potrzebna. Nie lubię tego i chciałabym mieć wolną rękę, ale się boje że będę czuć się jak gość a nie jak mieszkaniec bo na to mi nie pozwoli czy na tamto. Narzeczony jednak nie chce o tym słyszeć
Nie wiem czemu wyobrazasz sobie, ze jego matka ma mu pomagac czy robic cokolwiek? Jest dorosly, babcia tez.
Gdyby moj syn mieszkal z moja matka to powodzenia haha, ale ja bym tez sie w to nie mieszala.
Twoja sytuacja jest jasna jak slonce.
On nie chce zyc tak jak Ty sobie wyobrazasz. Zrob z nim dzieciaka to bedziesz sie zajmowala babcia, dzieciakiem i domem. Powodzenia.
Chciałabym też mieć dziecko no bo na co czekać, ale mieszkanie jest zdecydowanie za małe. Proponowałam żebyśmy wynajęli coś osobnego a do babci jeździć codziennie i jej trochę pomóc, ogarnąć to co trzeba. Wiem że jest to kobieta , która lubi się powtrącać i uważa że połowa rzeczy jest nie potrzebna. Nie lubię tego i chciałabym mieć wolną rękę, ale się boje że będę czuć się jak gość a nie jak mieszkaniec bo na to mi nie pozwoli czy na tamto. Narzeczony jednak nie chce o tym słyszeć
Chyba więc trzeba pomyśleć o zmianie narzeczonego. Najwyraźniej nie jesteście w kwestii tak fundamentalnej osiągnąć kompromisu. Dalej będzie więc tylko gorzej.
Ciasne ale własne - to fundamentalna zasada.
Przez mieszkanie kątem u kogoś rozpadł się już niejeden związek.
Czemu wy nie zamieszkacie razem przed ślubem sami bez babci/mamy i innych zbędnych osób?? Większość rozsądnych dorosłych ludzi tak robi więc chyba ma to jednak większy sens niż to co planujecie wy.
Czemu wy nie zamieszkacie razem przed ślubem sami bez babci/mamy i innych zbędnych osób?? Większość rozsądnych dorosłych ludzi tak robi więc chyba ma to jednak większy sens niż to co planujecie wy.
No właśnie chciałam. Jednak on jest uparty u uważa że to za duży koszt i cytuje: skoro mam gdzie mieszkać to po co drugie mieszkanie
Z tego nic dobrego nie będzie. Zostaniesz sprzątaczką kucharką, opiekunką i jeszcze jak będziesz padać ze zmęczenia to będziesz musiała wypełniać "małżeńskie obowiązki" co doprowadzi do ciąży i w ogóle będziesz miała przerabane wychowywać dziecko przy wiecznie wtrącajacej się babce i mezu, który się wypnie i na ciebie i na dziecko. Jednym słowem, uciekaj.
13 2019-08-27 21:08:14 Ostatnio edytowany przez chomik9911 (2019-08-27 21:10:06)
Anonimowa jedynym wyjściem żeby sprawdzić jak będzie jest zamieszkanie wspólne przed ślubem. Jedyne. Nierozsądnie jest i bardzo ryzykownie w Waszym przypadku zamieszkać dopiero po. Coś mi się nie wydaje żeby Twój facet dojrzał do ślubu.. jemu będzie idealnie w domu babci , bo nic się nie zmieni, poza jednym - dojdzie jeszcze jedna kucharka i sprzątaczka, czyli TY i wtedy to on już będzie miał bajlando. Zero wysiłku.
Ślub to ogromna odpowiedzialność , dziecko - o tym to już nawet nie wspomnę, a Wy trochę we dwoje jak dzieci we mgle a na tapecie - mama i babcia i u kogo tu się utkać. Nikt nie musi nikomu pomagać, to tylko dobra wola, nikt nie musi mieszkać z babcią czy rodzicami - można pomóc rodzicom czy dziadkom mieszkając oddzielnie. Trzeba zmienić myślenie i się usamodzielnić. Jak zaczniecie razem płacić rachunki, zarabiać na nie, nauczycie się wspólnie dbać o swoje gospodarstwo domowe - to Twój facet nie będzie miał czasu na latanie po znajomych każdego dnia. A jak Ty się tylko wprowadzisz do nich - to nic się nie zmieni.
Moja koleżanka wprowadziła się do rodziców męża po ślubie. Wcześniej mieszkali razem, ale gdy pojawiły się dzieci, uznali że czas zacząć budowę domu, a wygodniej będzie wynająć mieszkanie, w którym byli dotychczas sami i przenieść się do teściów na czas budowy. Mężowi tak się u mamy spodobało, że małżeństwo zaczeło się im sypać, budowa domu wcale nie ruszyła, a koleżanka czuje się jak intruz i nawet jej mąż staje po stronie teściowej. Mogłabym wiele chorych akcji przytoczyć, ale nie ma to sensu. W każdym razie koleżanka nie ma prawa głosu w domu teściów, jest pouczana nawet jak ziemniaki ma obierać, a teściowie bez skrępowania wchodzą z butami w wychowywanie jej dzieci.
Myślę, że u Ciebie będzie podobnie. Żadne obawy z powietrza się nie biorą, a Ty znasz dobrze swojego chłopaka. Lepiej zamieszkać we dwoje od razu, najlepiej jeszcze przed ślubem, żeby zobaczyć, czy wspólne życie jakoś Wam wyjdzie.
Tylko jak mam Go przekonać? On jest strasznie uparty i chce postawić na swoim czyli zamieszkanie z babcią, ewentualnie u mnie w domu byleby nic nie wynająć. Rozmowy już nie pomagają , a jak postawie ultimatum wspólne mieszkanie albo nici ze ślubu to pewno się tym w ogóle nie przejmie. Mogę też dodać że facet jest po 30 i tak straszie boi się usamodzielnić. Może ma obawy że nie zarobimy na utrzymanie mieszkania ? Nie wiem jak to tumaczyć
Tylko jak mam Go przekonać? On jest strasznie uparty i chce postawić na swoim czyli zamieszkanie z babcią, ewentualnie u mnie w domu byleby nic nie wynająć. Rozmowy już nie pomagają , a jak postawie ultimatum wspólne mieszkanie albo nici ze ślubu to pewno się tym w ogóle nie przejmie. Mogę też dodać że facet jest po 30 i tak straszie boi się usamodzielnić. Może ma obawy że nie zarobimy na utrzymanie mieszkania ? Nie wiem jak to tumaczyć
Nie widzisz jak bardzo bez sensu jest ten wasz slub?
Jak musisz przekonywac i sila namawiac i ciagac kogos to juz jestes na straconej pozycji.
Nie masz dzieci i nie jestes jego zona. Co Ty wyprawiasz?
Ja wiem, że to miłość i ślub, i spełnienie marzeń o życiu z tym jedynym. I jego babcią w ciasnym mieszkanku.
To jest bardzo zły pomysł.
Babcia może i zgadza się na ten układ, ale wprowadzi się do niej całkiem obca osoba i przewróci jej świat do góry nogami. Dodatkowe gary w kuchni, sprzęty w łazience i zmniejszenie jej prywatnego terytorium w późnym wieku.
Ty - nigdy nie będziesz u siebie. Będziesz u babci i pojawią się wobec Ciebie wymagania, żeby dostosować się do jej stylu życia. Po za tym ta intymność w ciasnym mieszkanku....
I największy problem - facet, który nie chce dorosnąć i wziąć odpowiedzialności za swoje życie na siebie. Ślub z nim, to przepis na katastrofę. Tak jak piszesz: będziesz miała na głowie babcię i jej fochy, dziecko (jeśli się urodzi), i będziesz z tym całkiem sama. Bo przecież widziały gały, co brały.
Nie dziwię się, że jego mama nie chce Wam pomagać. Nie ma takiego obowiązku.
Na Twoim miejscu nie pakowała bym się w ten związek. I nie ważne co facet obieca, żeby być z Tobą.
Tylko jak mam Go przekonać? On jest strasznie uparty i chce postawić na swoim czyli zamieszkanie z babcią, ewentualnie u mnie w domu byleby nic nie wynająć. Rozmowy już nie pomagają , a jak postawie ultimatum wspólne mieszkanie albo nici ze ślubu to pewno się tym w ogóle nie przejmie . Mogę też dodać że facet jest po 30 i tak straszie boi się usamodzielnić. Może ma obawy że nie zarobimy na utrzymanie mieszkania ? Nie wiem jak to tumaczyć
Nadal uważasz, że ślub z takim człowiekiem to dobry pomysł?
Rozbawił mnie ten temat.
Laska widzi, że facet W OGÓLE SIĘ NIE GARNIE DO POMOCY W MIESZKANIU, a jednak uparcie chce z nim wziąć ślub, mieć z nim jak najszybciej dziecko...
A potem takie jak ona ciągle płaczą, utyskują na męża no i się rozwodzą zostając same z dzieckiem.
20 2019-08-29 01:10:15 Ostatnio edytowany przez Anonimowa24 (2019-08-29 01:13:34)
Rozbawił mnie ten temat.
Laska widzi, że facet W OGÓLE SIĘ NIE GARNIE DO POMOCY W MIESZKANIU, a jednak uparcie chce z nim wziąć ślub, mieć z nim jak najszybciej dziecko...
A potem takie jak ona ciągle płaczą, utyskują na męża no i się rozwodzą zostając same z dzieckiem.
Jal zwykle hejt sie wylewa i nikogo w internecie o nic nie można zapytać. Mam taki problem więc temu zdałam takie a nie inne pytanie . Chcę to rozwiązać przed ślubem, póki jest czas na przemyślenia i podjęcie odpowiedniej decyzji.
madoja napisał/a:Rozbawił mnie ten temat.
Laska widzi, że facet W OGÓLE SIĘ NIE GARNIE DO POMOCY W MIESZKANIU, a jednak uparcie chce z nim wziąć ślub, mieć z nim jak najszybciej dziecko...
A potem takie jak ona ciągle płaczą, utyskują na męża no i się rozwodzą zostając same z dzieckiem.Jal zwykle hejt sie wylewa i nikogo w internecie o nic nie można zapytać. Mam taki problem więc temu zdałam takie a nie inne pytanie . Chcę to rozwiązać przed ślubem, póki jest czas na przemyślenia i podjęcie odpowiedniej decyzji.
Co Ty chcesz zrobic to zmienic kogos zachowanie pod swoj plan. Tylko, ze on zmieniac sie nie chce i jak myslisz kto wygra?
ja chłopaka nawet rozumiem, byle jak najtaniej, jak najmniejszym kosztem - on na wygranej pozycji - babcia placi czynsz, ty go i babcie oporządzasz, w dzien i w nocy, zasadniczo niczym sie nie musi zajmować , no super sprawa. Kasy na wynajem nie musi wydawać, może wydać na siebie i swoje jakiestam gadzety. Interesujące, że jego mama się odcina - czyzby mama jej albo teściowa za bardzo dala jej w kosć?
A może zadaj sobie, CO TY będziesz miala z tego ślubu? obrączkę na palcu i koniec docinek o starej pannie?
" jak mi nic w zyciu nie wyjdzie, to wyjdę za mąz" - może to o to chodzi?
Inna sprawa - nikt nie musi zachowywać się i dzialać tak, jak ty tego chcesz. Ale TY też nie musiasz dostosowywać sie presji otoczenia, rodziny i chłopaka
Szkoda, że choć kilka miesiecy nie mieszkaliscie razem- wiedzialabyś choc, czy on odróznia dywan od kosza na pranie ze skarpetkami...