Cześć. Mam 23 lata i od roku spotykałam się z facetem, który ma 34. Pomimo dużej różnicy wieku świetnie się dogadywaliśmy. Ostatnio jednak przestał się starać, widywaliśmy się raz na dwa tygodnie albo i nie. Zrobił się niemiły, a ja coś zaczęłam podejrzewać. Napisałam wiec do jego byłej dziewczyny, czy do siebie wrócili(była osoba która bardzo kochał)-on nie powiedziałby mi prawdy. Ona odpisała „Jakie wrócili, przecież my od 16 lat jesteśmy razem”. Obwiniła mnie o to, ze to moja wina ze ja zdradził. Powiedziala, ze zrobi wszystko, żebym nigdy już nie miała normalnego życia. Potem przyjechał do mnie on. Od progu zaczął krzyczeć ze jestem zwykła szmata i ze chce rozwalić jego związek. Powiedział, ze nie wiem co sobie wyobrażałam, ale był ze mną tylko dla seksu. Uslyszalam, ze jestem dla niego nikim, ze zrobi wszystko żebym nie dostała żadnej pracy w moim miescie(jest w stanie to zrobić). Ze sprawi ze rozsypie się każdy mój związek, gdziekolwiek na świecie bym nie była.Ja stałam i nie mogłam wydusić z siebie słowa. Bardzo się do niego przywiązałam, zakochałam się, on mówił ze czuje to samo, a tutaj przyjeżdża i mówi ze byłam dla niego nikim? Powiedział jeszcze ze ma nadzieje ze przytrafi mi się w życiu wszystko to, co najgorsze i ze sama je zakończę bo jestem tak żałośnie słaba ze pewnie tego nie wytrzymam a on wtedy będzie przeszczęśliwy. Od tego czasu minął tydzień. Nie mogę żyć bez uspokajających. Leżę i gapie się w sufit, wymiotuje z nerwow. Nie mogę przeżyć tego, co od niego usłyszałam, ze jedna z najważniejszych osób w moim życiu była mi w stanie życzyć śmierci i wszystkiego najgorszego. Wiem tez, ze on nie rzuca słów na wiatr i ze mogę pożegnać się z praca w moim mieście, bo to człowiek, który jest bardzo szanowany. Ma opinie uprzejmego i kulturalnego, nikt by mi nie uwierzył, ze zrobił takie coś. Jestem załamana, jak poradzić sobie z tym stanem? Przeżyłam szok, nie mogę poradzić sobie z tym ze ona mnie obwinia o zdradę oraz z tym, ze człowiek którego kochałam tak mnie potraktował. Napisałam do niej bo podejrzewałam ze coś jest nie tak. On kłamał ze nie są razem, a jej powiedział, ze o wszystkim wiedziałam, ze żadnej zdrady nie było i ze mszcze się za to, ze nie chciał ze mną być. Nie uwierzyła nawet w screeny rozmów z Facebooka gdzie ewidentnie było widać ze coś między nami jest. Na fb nie mieli wspólnych zdjęć etc. Jak mam się pozbierać po tym wszystkim i zacząć normalnie żyć? Przez rok mnie okłamywał, potem zmieszał z błotem i jeszcze chce się mscic
1 2019-08-27 08:25:53 Ostatnio edytowany przez thunderthunder (2019-08-27 11:40:00)
Mysle, ze musisz sobie uswiadomic, ze czlowiek, ktorego kochalas nie istnieje.
Ten czlowiek nie istnieje wiec nie kochasz go. To byla iluzja, jak ogladanie serialu.
Ten czlowiek, ktory tak Cie potraktowal z kolei jest jego prawdziwym obliczem.
No wiec zaszla pomylka. Taka jaka by zaszla gdyby whisky stala w kubku i bys popila bo bys myslala, ze to herbata.
Nie ma w tym upokorzenia. Po prostu z informacji jakie mialas to wydwalo sie, ze tak jest i nie moglas znac prawdy.
Teraz musisz pogodzic sie z ta pomylka mimo, ze to trudne.
A co do miasta to mozesz miasto zmienic?
Szok, że takie szuję po tym świecie chodzą.
Szkoda, że nie nagrałaś tej ostatniej rozmowy. A może go jeszcze raz sprowokować do rozmowy i nagrać.
Będziesz mieć argument gdyby się chciał mścić.
P.S.
Pozytywne jest to, że czas goi rany.
WK zgadzam się, ale dlaczego miałaby uciekać?
Przez takiego gnojka..
Autorko- Ty jesteś kobietą, która była w porządku- On palantem bez klasy, który wyłudził seks.
Nagrywaj te jego grożby karalne- taki furiat pewnie coś z siebie wyrzuci. Jak Ci będzie brużdził, idż do jakiejś prawniczki.
Dosłownie i w przenośni masz do wyrzygania ten brud- bo to nie TWÓJ brud.
Odrodzisz się nie martw się.
5 2019-08-27 10:20:01 Ostatnio edytowany przez puchaty34 (2019-08-27 10:25:43)
Pamiętaj, nie szukaj odpowiedzi na pytanie. Dlaczego? Sama nie znasz odpowiedzi, on też Ci jej nie udzieli. To ważne, byś nie próbowała nawiązywać ponownego kontaktu. A jeśli ten nastąpi z jego strony, nie odpowiadała. Nie pisz też nic do jego kobiety, odetnij się od tematu. Wiem jak smakuje ten owoc, gdy osoba, którą kochasz okazuje się do szpiku zła. Nie jest twoją winą, że on jest złym człowiekiem. Że z takim się związałaś, że uwierzyłaś. Miałaś pecha, od co. Tak do tego podejdź.
A i nie szukaj zemsty, jak tu ktoś sugeruje. Spalisz się tylko w tej zemście, zatracisz, a efektem końcowym będzie wewnętrzna pustak. Najlepsze co możesz zrobić, to żyć dalej. Będziesz jeszcze szczęśliwa, daje Ci słowo.
6 2019-08-27 10:32:10 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-08-27 10:32:27)
Pamiętaj, nie szukaj odpowiedzi na pytanie. Dlaczego? Sama nie znasz odpowiedzi, on też Ci jej nie udzieli. To ważne, byś nie próbowała nawiązywać ponownego kontaktu. A jeśli ten nastąpi z jego strony, nie odpowiadała. Nie pisz też nic do jego kobiety, odetnij się od tematu. Wiem jak smakuje ten owoc, gdy osoba, którą kochasz okazuje się do szpiku zła. Nie jest twoją winą, że on jest złym człowiekiem. Że z takim się związałaś, że uwierzyłaś. Miałaś pecha, od co. Tak do tego podejdź.
A i nie szukaj zemsty, jak tu ktoś sugeruje. Spalisz się tylko w tej zemście, zatracisz, a efektem końcowym będzie wewnętrzna pustak. Najlepsze co możesz zrobić, to żyć dalej. Będziesz jeszcze szczęśliwa, daje Ci słowo.
Jakiej zemsty? Chodzi o zabezpieczenie siebie, gdyby chciał jej życie utrudniać, jak się odgrażał- o tym pisaliśmy.
do tej kobiety już nie ma sensu pisać i tak.
Usłyszałam, ze to moja wina, ze sama siebie skrzywdzilam wierząc mu i ze on nic nie zrobił. Po prostu jestem w jakimś transie, ja go kochałam a on ma całkowicie gdzieś, ze ja z tego bólu ledwo teraz żyje. Powiedział ze jego kobieta wiele dla niego robiła, ze ja bardzo szanuje a mnie nie. Nie mam motywacji do czegokolwiek, do wstania z lozka
WK zgadzam się, ale dlaczego miałaby uciekać?
Przez takiego gnojka..
W sercu mam taki odruch zeby nie odpuszczac i chodzic tam z glowa wysoko.
Jednak jezeli on naprawde (bo nie wiadomo czy on serio ma az takie wplywy) moze jej tak utrudnic prace i zycie to moj rozum mowi: Swiat jest duzy, jest pelno wspanialych miejsc i po co tracic zycie na tupanie noga, na unoszenie sie, na noszenie glowy wysoko?
Moze ja patrze na to z perspektywy kogos kto przeniosil sie wiele razy i mieszka 10 tysiecy kilometrow od rodzinnego miasta. Po prostu szkoda by mi bylo calkowicie czasu na szczypanie sie.
Wstawaj już! wyjdż z domu, mieszkanie przemebluj.
Jemu życz życia w tym jego raju- co z niego do Ciebie uciekł.
Nie bierz sobie do serca tej jego gadki- pewnie ze strachu przed utratą profitów z tamtego związku trzęsie portkami
Nie myślał tak- spokojnie.
Ale pokazał podłość i małość.
Zwykła żałosna gnida. Za kilka miesięcy będziesz dziękować losowi, że ominęło Cię to"szczęście" bycia z nim. Pozbierasz się, musisz przeżyć swojego rodzaju "żałobę". Popłacz, poużalaj się i wstawaj z wysoko uniesioną głową do góry. Nie bój się jakiegoś zastraszania. To jest "pan" swojego osiedla, śmieszą mnie tacy ludzie co to niby "zniszczą życie a Ty nie znajdziesz pracy w miasteczku". Błagam.
Nieuczciwy mały człowiek, dziwię się że tamta laska jeszcze chce z nim w ogóle rozmawiać. No cóż ich problem. Poradzisz sobie. Dobrze, że to był tylko rok i nie macie dziecka.
11 2019-08-27 20:13:41 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-08-27 20:16:26)
Tak, jak zostało powiedziane: nie zadręczaj się pytaniami, zrób rachunek zysków i strat. Widać, po Twojej historii, że gość nie darzył Cię ani odrobiną szacunku, więc czy jest sens rozpaczać po kimś takim? Nigdy nie byłaś mu bliska i zbyt późno pokazał swoją prawdziwa twarz. Zwyczajnie się pomyliłaś. Musisz teraz się otrząsnąć z tej pomyłki, wytrzymać ten czas i z godnością iść dalej, pokazując mu że dasz sobie radę. Szczęście w nieszczęściu, że ktoś taki znika z naszego życia wcześniej niż np po ślubie.
Facet nie jest bogiem ani carem, więc w ostateczności wyjzd z miasta czy podjęcie innej pracy wydaje się skutecznym rozwiązaniem:)
Powodzenia!
Idź do psychologa. Nie tylko z powodu rozstania przyda Ci się terapia, ale i z powodu ogólnie Twojej psychiki, w końcu sama takie gunwo sobie wybrałaś na faceta i to z pełną świadomością, że nie możesz mu ufać.
Fakt, że autorka wybrała sobie kogoś takiego do związku, do tego dalej jest do niego przywiązana i go kocha... wcale nie świadczy to o niej dobrze.
A jeśli uprawiała z nim seks bez prezerwatywy, to lepiej niech zrobi kompleks badań z testem na HIV na czele.
Idź do psychologa. Nie tylko z powodu rozstania przyda Ci się terapia, ale i z powodu ogólnie Twojej psychiki, w końcu sama takie gunwo sobie wybrałaś na faceta i to z pełną świadomością, że nie możesz mu ufać.
Nie bardzo rozumiem z jaka 'pelna swiadomoscia'?
Przeciez jest napisane, ze ukladalo im sie dobrze az do momentu sprzed kilku tygodni.
Fakt, że autorka wybrała sobie kogoś takiego do związku, do tego dalej jest do niego przywiązana i go kocha... wcale nie świadczy to o niej dobrze.
A jeśli uprawiała z nim seks bez prezerwatywy, to lepiej niech zrobi kompleks badań z testem na HIV na czele.
Przeciwnie- gdyby od razu jej przeszło, bez wyrzygania- to byłoby niepokojące.
Nie widzę nic dziwnego w jej zachowaniu, zwłaszcza że młoda i niedoświadczona.
Autorka nie wspomniała chyba nic, że go dalej kocha. Nie dziwię się, że to mocno przeżywa i jest zdruzgotana. Podejrzewam, że to nie przez zranione uczucia, bo tak, jak ktoś napisał, ten człowiek nie jest w ogóle osobą, w której się zakochała, ale trudno po czymś takim dojśc do siebie, on jej grozi, kłamie na jej temat. Bardzo współczuję... Pomysł ze sprowokowaniem rozmowy i nagraniem wydaje mi się dobry, jeśli rzeczyście istnieje ryzyko, że facet będzie próbował zniszczyć Ci życie. Najbardziej jednak irytuje mnie ślepota partnerek tego typu facetów na takie akcje i wmawianie sobie i innym, że to ta druga jest winna, a nie jej misio. Z własnego wyboru decydują się trwać przy takich szujach. Na pewno każda kobieta na niego czycha i zmusza do seksu, tworzy fałszywą korespondencję i inne ceregiele, błagam! Jak wiele kobiet obwinia inne za swawolność własnego faceta, który przecież w ich mniemaniu jest chyba bezbronnym chłopcem bez mózgu, to aż niesamowite. No i ta jego hipkryzja, gdy twierdzi, że tak niby kocha i szanuje swoją partnerkę. Gdyby ją szanował, to nie szukałby sobie "worka na spermę" na boku.
X77 napisał/a:Fakt, że autorka wybrała sobie kogoś takiego do związku, do tego dalej jest do niego przywiązana i go kocha... wcale nie świadczy to o niej dobrze.
Przeciwnie- gdyby od razu jej przeszło, bez wyrzygania- to byłoby niepokojące.
Nie widzę nic dziwnego w jej zachowaniu, zwłaszcza że młoda i niedoświadczona.
Czyli jest słaba i wadliwa pod tym względem. Prawdziwa doskonałość to w tym przypadku szybkie przetrawienie tego syfu i jeszcze szybsze jego wydalenie.
To, o czym piszesz to podobna głupota, jak powiedzenie o tym, że lepiej się nieszczęśliwie zakochać bez wzajemności, niż wcale. Jedno i drugie trąci jakimś psychicznym masochizmem.
Serio, jeśli kiedykolwiek zechcę cierpieć, to potnę się nożem i posypię sobie rany pieprzem i solą.
Prawidłowo to powinno się dążyć do tego, żeby dymać życie, a nie być przez nie dymanym.
Ela210 napisał/a:X77 napisał/a:Fakt, że autorka wybrała sobie kogoś takiego do związku, do tego dalej jest do niego przywiązana i go kocha... wcale nie świadczy to o niej dobrze.
Przeciwnie- gdyby od razu jej przeszło, bez wyrzygania- to byłoby niepokojące.
Nie widzę nic dziwnego w jej zachowaniu, zwłaszcza że młoda i niedoświadczona.Czyli jest słaba i wadliwa pod tym względem. Prawdziwa doskonałość to w tym przypadku szybkie przetrawienie tego syfu i jeszcze szybsze jego wydalenie.
To, o czym piszesz to podobna głupota, jak powiedzenie o tym, że lepiej się nieszczęśliwie zakochać bez wzajemności, niż wcale. Jedno i drugie trąci jakimś psychicznym masochizmem.Serio, jeśli kiedykolwiek zechcę cierpieć, to potnę się nożem i posypię sobie rany pieprzem i sola.
Prawidłowo to powinno się dążyć do tego, żeby dymać życie, a nie być przez nie dymanym.
Prawidlowo wedle Ciebie co wlasciwie znaczy tyle co nic. Jako, ze to subiektywne zdanie. Ani dymanie zycia nie jest normalne ani szukanie zranienia.
Trzeba miec choral psychike by byc nie wzruszonym w takiej sytuacji.
X77 napisał/a:Ela210 napisał/a:Przeciwnie- gdyby od razu jej przeszło, bez wyrzygania- to byłoby niepokojące.
Nie widzę nic dziwnego w jej zachowaniu, zwłaszcza że młoda i niedoświadczona.Czyli jest słaba i wadliwa pod tym względem. Prawdziwa doskonałość to w tym przypadku szybkie przetrawienie tego syfu i jeszcze szybsze jego wydalenie.
To, o czym piszesz to podobna głupota, jak powiedzenie o tym, że lepiej się nieszczęśliwie zakochać bez wzajemności, niż wcale. Jedno i drugie trąci jakimś psychicznym masochizmem.Serio, jeśli kiedykolwiek zechcę cierpieć, to potnę się nożem i posypię sobie rany pieprzem i sola.
Prawidłowo to powinno się dążyć do tego, żeby dymać życie, a nie być przez nie dymanym.Prawidlowo wedle Ciebie co wlasciwie znaczy tyle co nic. Jako, ze to subiektywne zdanie. Ani dymanie zycia nie jest normalne ani szukanie zranienia.
Trzeba miec choral psychike by byc nie wzruszonym w takiej sytuacji.
Prawidłowo nie warto się poświęcać dla czegokolwiek i kogokolwiek co nie jest tego warte i to powinna być obiektywną opinią. Każdy powinien na pierwszym miejscu stawiać siebie i swoje dobro, bo nikt za niego życia nie przeżyje, a tym bardziej nikt za niego nie umrze. Lepiej się bronić, niż się komuś dać zranić - inaczej mówiąc, lepiej kopnąć w dupę kogoś, kto na to zasługuje, niż dać się kopać jemu.
Moralizować teoretycznie co jest złe i co nie dobre to sobie można i jest łatwo. Ale będąc w podbramkowej sytuacji, bardziej liczy się instynkt samozachowawczy niż moralność na wyrost/na siłę.
I o ile co do kogoś dobrego, kto rzeczywiście jest tego wart można i powinno się zastanowić, o tyle w przypadku takiego śmiecia jak partner autorki wątku nawet nie ma nad czym się zastanawiać.
Z drugiej zaś strony, gdyby jej partner rzeczywiście byłby kimś normalnym i wartościowym to tego tematu by nawet nie było, gdyż nie byłoby żadnej sprawy.
Poza tym, gdyby to facet założył podobny wątek odnoście jego partnerki, to sądzę, że odpowiedzi tutaj byłyby inne - od wyśmiewania się z niego, po zarzuty o "użalanie się nad sobą".