Witam, dziś chciałabym się podzielić moją historią, która nie jest jeszcze skończona.
Chcę to napisać, ponieważ może to dać nadzieję innym kobietom albo przestrogę dla rodziców.
Byłam molestowana seksualnie w dzieciństwie przez bliską mi osobę - kuzyna. Miałam wtedy 12 lat, nie wiedziałam konkretnie co się dzieje. Trwało to parę miesięcy.
Oczywiście, próbowałam się postawić, ale on mną manipulował i czułam się winna temu, co mi robi. Miałam poczucie, że sama się na to zgodziłam. Po 12 latach wyszło ze mnie wszystko.
Mam na myśli nerwicę lękową plus nerwicę natręctw.
Na początku myślałam, że poradzę sobie z tym sama. Nie udało się, poszłam do psychologa. Trafiłam na świetną Panią, która od razu doszła od czego się to zaczęło. W tamtym okresie odcięłam swoje ciało od głowy (czyli żyje sobie, ale tylko na poziomie myśli, z ciałem póki co nie mam jeszcze kontaktu) i już tak zostało. Obecnie dużo ćwiczę, żeby przywrócić swoje czucie i stać się jednością.
Ostatnio po terapii nastąpił przełom. Pierwszy raz w życiu osiągnęłam orgazm. Uczę się stawiać swoje granice. Terapia trwa już około 4 miesiące i jest duży postęp. Objawy nerwicy ustąpiły prawie do zera (nie u każdego tak szybko to nastąpi). Polecam każdym kobietom które mają problem. Trochę potrzeba czasu, żeby widzieć efekty ale naprawdę warto. Trzeba dużo w swoim życiu zmienić. W skrócie to wsłuchiwanie się w swoje potrzeby, dieta, specjalistyczne ćwiczenia relaksujące, masaże, aromaterapia i wiele, wiele innych. Ja nawet nie potrafię prawidłowo oddychać .
Jeśli chodzi o przestrogę dla rodziców: moi rodzice są i byli bardzo dobrzy i opiekuńczy. Ja mimo wszystko nie powiedziałam nic nikomu. Możliwe ale nie pewne, że gdyby chociaż raz ze mną o molestowaniu porozmawiali, to bym się przyznała. Warto zwracać uwagę na swoje dzieci i ich zachowanie, czy się nie zmienia. Moja mama dowiedziała się o tym dopiero niedawno a i tak wstydziłam się jej o tym powiedzieć.