No, jak co roku, musi wybrać się na urlop, moja terapeutka. Przed ostatnią sesją już zaczęłam się źle prowadzić - dieta w kąt, faja za fają, wino. A tak mi ze wszystkim już dobrze szło. To chore, zaczęłam mieć myśli samobójcze, ledwo chodzę do pracy, jestem jak zombie. Wczoraj zostawiłam włączony palnik na kuchence indukcyjnej. Całą noc się grzał...
To jest nieprawdopodobne, że już 3 rok terapii, coraz zdrowsza a tu taki regres. Na rozum ja wiem, że nic się nie dzieje itp. to z podświadomości, na emocjach jakoś leci. Męczarnia nieziemska. Miał ktoś tak?
To jesteś coraz zdrowsza, czy po prostu terapia daje Tobie sztuczne bariery, które okazały się tak nietrwałe, że wracasz do punktu wejścia?
Moim zdaniem to raczej dobry powód do zastanowienia się czy wybrana terapia jest dobra. 3 lata to szmat czasu i zapewne jeszcze prywatna.
Sumując chodzę na terapię 3 lata. 3 różne nurty. Ostatni trwa rok i 8 miesięcy. W zeszłym roku gorzej przechodziłam jej urlop, więc jakiś progres jest, ale... no nie fajnie jest. Tak prywatnie. Może to normalne, że takie rzeczy dzieją się na podświadomości?
A to nie jest tak, że wiedząc, że terapeuta idzie na urlop sama podświadomie się bojkotujesz? Przecież powinnaś spokojnie dać radę przetrzymać kilka tygodni bez terapeuty będąc już w czasie terapii.
Pamiętaj, że terapia nie jest do końca życia. W końcu trzeba będzie zacząć żyć po swojemu, oderwać się od terapeuty,
5 2019-08-13 14:34:17 Ostatnio edytowany przez Lucyfer666 (2019-08-13 14:35:00)
Sumując chodzę na terapię 3 lata. 3 różne nurty. Ostatni trwa rok i 8 miesięcy. W zeszłym roku gorzej przechodziłam jej urlop, więc jakiś progres jest, ale... no nie fajnie jest. Tak prywatnie. Może to normalne, że takie rzeczy dzieją się na podświadomości?
No pewnie, że tak. Podświadomość w końcu też czasami luzuje łańcuch.
To jak z nałogiem - wszystko fajnie, dopóki gdzieś nie przekroczy się linii i wszelkie negatywne zachowania wracają ze zdwojoną siłą.
No i zastanów się, jak będziesz funkcjonować bez terapeuty, bo po 3 latach takie zachowania i tak czy siak nie są pozytywnym symptomem.
Senshi napisał/a:Sumując chodzę na terapię 3 lata. 3 różne nurty. Ostatni trwa rok i 8 miesięcy. W zeszłym roku gorzej przechodziłam jej urlop, więc jakiś progres jest, ale... no nie fajnie jest. Tak prywatnie. Może to normalne, że takie rzeczy dzieją się na podświadomości?
No pewnie, że tak. Podświadomość w końcu też czasami luzuje łańcuch.
To jak z nałogiem - wszystko fajnie, dopóki gdzieś nie przekroczy się linii i wszelkie negatywne zachowania wracają ze zdwojoną siłą.No i zastanów się, jak będziesz funkcjonować bez terapeuty, bo po 3 latach takie zachowania i tak czy siak nie są pozytywnym symptomem.
To co według Ciebie powinnam zrobić? Zmienic terapie>?
Senshi, a masz w ogóle zamiar kiedyś skończyć terapie? Czy do śmierci planujesz być pod okiem terapeutów?
Lub terapeutę. Sam z doświadczenia wiem, że podejście terapeuty robi dużo. Wystarczy, że masz przypadek, który zwęszył łatwy zarobek, przy powolnym procesie i to się ciągnie. Stety-niestety tacy ludzie też się zdarzają. Obecnie po 3 latach w okresie przerwy masz nawrót wszystkiego.
Przemyśl to, czy na pewno robisz duże postępy z obecnym lekarzem.