Jak to jest w kolejnych związkach? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Jak to jest w kolejnych związkach?

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 195 ]

Temat: Jak to jest w kolejnych związkach?

Co sądzicie o kolejnych związkach?
Czy po kilku albo kilkunastu latach w związku z jednym partnerem, to w kolejnej romantycznej relacji można doświadczać nowych wrażeń, świeżych fascynacji, czy może następny związek (następne związki) są tylko powtórką z rozrywki i zmienia się tylko twarz osoby, z którą się wiążę?
Czy jeśli się już zdobyło doświadczenia i wiedzę o relacji w jednym związku, to nie ma już niczego nowego, co można wspólnie z nowym partnerem odkrywać i doświadczać? Czy każdy związek jest inny, czy może wszystko się powtarza w każdym następnym? Czy nie ma żadnych nowości tylko wciąż odgrzewane kotlety?
Czy w ogóle związki można porównywać i wartościować, czy może jednak są to tak odrębne doświadczenia, z różną dynamiką i wzajemnym wpływem partnerów na siebie, że jakiekolwiek porównania mijają się z celem? Czy każda z osób wnosi do związku coś indywidualnego, co przekłada się na jego wyjątkowość, czy to tylko ułuda?
Jest jeszcze czas, w którym nie jesteśmy contans, zmieniamy się, rozwijamy, ewoluujemy, więc czy w związku z tym da się cokolwiek powtórzyć?

„Nic dwa razy się nie zdarza”? Czy tylko mi się wydaje?
Podzielcie się swoimi doświadczeniami, opiniami i pomóżcie mi to, proszę, zrozumieć?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

Teoretycznie to zalezy od osoby. Wszystko wokolo nas postrzegamy przez wlasny obiektyw.
Moze byc tak, ze dla kogos kazda kolejna relacja, kazdy nowy partner jest taki sam. Nie znaczy to, ze te osoby sa identyczne, ale ktos widzi je w pewien sposob.
Moze byc tak, ze wiaze sie ktos z bardzo podobnymi do siebie ludzmi, ale nie jest mozliwym by relacje byly identyczne.
Oczywiscie, ze zwiazki mozna ze soba porownywac. Czy chcemy czy nie chcemy to porownujemy zwiazki i relacje. Porownywanie to cos przez to widzimy, ze cos jest lepsze, a cos gorsze. Moze to sie dziac nieswiadomie, ale jednak zyjemy w kontekscie jakims, a nie tak jakby kazde kolejne doswiadczenie bylo osobne i nie mialo zwiazku z innym podobnym.
Czesto wrecz z kazdym kolejnym zwiazkiem wnosimy ze soba bagaz z poprzedniego.

Oczywiscie, ze mozna byc z kims dlugo, a pozniej zakochac sie i czuc sie jako taki nastolatek. Co tez nie znaczy, ze kazdy bedzie mial takie uczucia.
Niektorzy zakochuja sie co chwile i maja otwarte serce, niektorzy wcale.

3 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-08-12 09:47:06)

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

Ile osób tyle opinii :-)

Jak się spotyka ludzi na swojej drodze, ma się do czynienia z całym przekrojem relacji, czy to związkowych czy przyjacielskich. Jedni potrafią docenić doświadczenie wypływające z każdej znajomości, inni szukają pewnego wzoraca, na którym będą sie opierać, wchodząc w każdą relację. Zależy pewnie w dużej mierze od tego, jakie kto ma podejście. Intuicyjnie może się wydawać, że im dłużej z kimś byliśmy, im silniejsza i bardziej dojarzała wieź nas łączyła z tym konkretnym partnerem, tym trudniej jest się otworzyć na nowe doświadczenie. Nie znajdujemy już w kolejnym parnterze tego, czego pragnęliśmy i pragniemy nadal, pomimo, że ta nowa osoba być może byłaby w stanie spełnić nasze oczekiwania. Jednak jesteśmy niejako zapatrzeni w przeszłość, spoglądamy na nową relację przez pryzmat "doskonałości" poprzedniego partnera i nie jesteśmy w stanie zbudować nowej relacji bo stale będzie czegoś brakować. Stąd być może bierzę się u wielu ludzi syndrom pierwszej miłości, którą wspomina się po czasie z dużym sentymentem.

Czy można porównywać związki? Jeśli przyjmiemy, że każda osoba  wnosi coś do naszego życia i w każdym takim przypadku się czegoś uczymy, to będzie ciężko takie porównania stawiać. Z drugiej strony, jeśli szukamy u drugiej osoby pewnych specyficznych cech czy wartości, które są dla nas ważne, mając konkretne oczekiwania i potrzeby w życiu, to zapewne, patrząc wstecz, można dokonywać takich porównań. Możemy ocenić wtedy, która relacja i w jakim stopniu spełniła takie oczekiwania. Wydaje mi się, że jeśli nie spotykają nas w związku żadne większe lub mniejsze przykrości, to żyjąc z daną osobą, nabieramy pewnego doświadczenia życiowego i każda taka relacja może wzbogacać nasze życie.

4

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

To samo.

5

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

Pewnie każdym kolejnym związku można znaleźć podobieństwa, ale zawsze są też różnice. Podobieństwa wynikają z tego, że każdy z nas ma jakieś preferencje względem drugiej osoby, cechy, które szuka i to się niewiele zmienia w ciągu życia. Dlatego ciągnie nas i podobają nam się osoby, które mają pewne cechy wspólne. Ale oczywiście nie są takie same i z tego wynikają różnice. Sami też z wiekiem ewoluujemy. Nasze zmiany wewnątrz nas mają wpływ na to, czego oczekujemy od drugiej osoby. Im większa wewnętrzna zmiana tym radykalnie mogą się zmieniać nasze związki. To jest temat rzeka...

Czemu to Ci zaprząta głowę ?
Jest też coś takiego, że z czasem nasza ocena dotycząca przeszłości się zmienia. Ja na przykład łapałem się na tym, że w momencie największych kryzysów w małżeństwie idealizowałem (w pewnym stopniu) mój poprzedni związek. Chociaż doskonale wiem, że on idealny nie był i z moją ex do siebie nie pasowaliśmy i nigdy nie będziemy pasować. Ale były miłe chwile, wspomnienia, które zacierają te złe. Poza tym to był mój pierwszy związek, więc zawsze będzie to dla mnie pewien sentyment smile

6 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-08-12 12:09:24)

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

Dzięki za odzew :-)

Winter.Kween napisał/a:

Teoretycznie to zalezy od osoby. Wszystko wokolo nas postrzegamy przez wlasny obiektyw.

Fakt, każdy jest inny i inaczej filtruje świat i informacje do niego docierające :-)
Oglądałam taki eksperyment, że ludziom odtwarzano mecz koszykówki i proszono o policzenie uderzeń piłką konkretnej drużyny. W pewnym momencie na boisko wpadał człowiek w przebraniu goryla i skakał pomiędzy koszykarzam. Tylko jakuś niewielki procent uczestników badania go w ogóle zauważyło, bo tak byli sfokusowani na liczeniu ;-)

Moze byc tak, ze dla kogos kazda kolejna relacja, kazdy nowy partner jest taki sam. Nie znaczy to, ze te osoby sa identyczne, ale ktos widzi je w pewien sposob.

Trochę to brzmi jak sztuka dla sztuki ;-) Nic dziwnego, że traci się wówczas element wyjątkowości, skoro dla kogoś „baba to baba” albo „chłop to chłop”.

Oczywiscie, ze zwiazki mozna ze soba porownywac. Czy chcemy czy nie chcemy to porownujemy zwiazki i relacje. Porownywanie to cos przez to widzimy, ze cos jest lepsze, a cos gorsze. Moze to sie dziac nieswiadomie, ale jednak zyjemy w kontekscie jakims, a nie tak jakby kazde kolejne doswiadczenie bylo osobne i nie mialo zwiazku z innym podobnym.
Czesto wrecz z kazdym kolejnym zwiazkiem wnosimy ze soba bagaz z poprzedniego.

Ale co konkretnie można wartościować? Bo ogólne określenie „związki i relacje” brzmi enigmatycznie.
Ja byłam w dwóch związkach i one były nieporównywalne, co wyklucza ich wartościowanie na wymiarze dobry-zły. Bo były zupełnie inne.
Pierwszy bardzo powoli się rozwijał i zwijał w przeciwieństwie do drugiego. Co lepsze wolne tempo czy szybkie?
W pierwszym mieszkaliśmy razem, w drugim mieszkaliśmy na dwa domy, w dwóch miastach a nawet dwóch różnych państwach. Czy coś tu jest lepszego i gorszego, skoro jedno i drugie miało plusy i minusy.
Mogłabym tak jeszcze wymieniać masę różnic, ale jednak mam problem z wartościowaniem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

bagienni_k napisał/a:

Ile osób tyle opinii :-)

Nie da się ukryć :-)


Intuicyjnie może się wydawać, że im dłużej z kimś byliśmy, im silniejsza i bardziej dojarzała wieź nas łączyła z tym konkretnym partnerem, tym trudniej jest się otworzyć na nowe doświadczenie. Nie znajdujemy już w kolejnym parnterze tego, czego pragnęliśmy i pragniemy nadal, pomimo, że ta nowa osoba być może byłaby w stanie spełnić nasze oczekiwania. Jednak jesteśmy niejako zapatrzeni w przeszłość, spoglądamy na nową relację przez pryzmat "doskonałości" poprzedniego partnera i nie jesteśmy w stanie zbudować nowej relacji bo stale będzie czegoś brakować. Stąd być może bierzę się u wielu ludzi syndrom pierwszej miłości, którą wspomina się po czasie z dużym sentymentem.

Taki scenariusz wydaje mi się możliwy, jeśli ktoś nie zamknął w swojej głowie poprzedniej relacji i chciałby odtwarzać to, co było.
Oczywiście, jako ludzie mamy naturalny mechanizm idealizowania swojej przeszłości. Jest o tym sporo badań. Szczególnie lubi idealizować swoje dzieciństwo.
Ale co w sytuacji, gdy związek się zakończyło i formalnie, i we własnej głowie. Przecież rozstanie było czymś spowodowane (nie mówię tutaj o tragicznym końcu np. wskutek śmierci jednego z partnerów, bo znam taki przypadek), coś tam nie funkcjonowało poprawnie skoro doszło do rozejścia się dwojga.

Czy można porównywać związki? Jeśli przyjmiemy, że każda osoba  wnosi coś do naszego życia i w każdym takim przypadku się czegoś uczymy, to będzie ciężko takie porównania stawiać. Z drugiej strony, jeśli szukamy u drugiej osoby pewnych specyficznych cech czy wartości, które są dla nas ważne, mając konkretne oczekiwania i potrzeby w życiu, to zapewne, patrząc wstecz, można dokonywać takich porównań. Możemy ocenić wtedy, która relacja i w jakim stopniu spełniła takie oczekiwania. Wydaje mi się, że jeśli nie spotykają nas w związku żadne większe lub mniejsze przykrości, to żyjąc z daną osobą, nabieramy pewnego doświadczenia życiowego i każda taka relacja może wzbogacać nasze życie.

Super! Otóż to!
Przy założeniu, że SZUKAMY w drugiej stronie czegoś tam, to rzeczywiście wtedy porównujemy w jakim stopniu dana osoba spełnia wymagania, kryteria i oczekiwania. Bo jak jesteś na daną osobę otwarty i właściwie ze zdumieniem odkrywasz w niej coś nowego i inspirującego, obserwujesz i poznajesz zamiast odhaczać zgodność z wymaganiami, to nie ma miejsca na porównania a tym bardziej na wartościowanie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

balin napisał/a:

To samo.

To Twoje osobiste doświadczenie? W ilu związkach byłeś? Możesz podać jakiś konkret, przykład, jak doszedłeś do swoich wniosków?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Misinx napisał/a:

Pewnie każdym kolejnym związku można znaleźć podobieństwa, ale zawsze są też różnice. Podobieństwa wynikają z tego, że każdy z nas ma jakieś preferencje względem drugiej osoby, cechy, które szuka i to się niewiele zmienia w ciągu życia. Dlatego ciągnie nas i podobają nam się osoby, które mają pewne cechy wspólne. Ale oczywiście nie są takie same i z tego wynikają różnice. Sami też z wiekiem ewoluujemy. Nasze zmiany wewnątrz nas mają wpływ na to, czego oczekujemy od drugiej osoby. Im większa wewnętrzna zmiana tym radykalnie mogą się zmieniać nasze związki. To jest temat rzeka...

Popłyńmy :-)
Z tego, co piszesz, to niekoniecznie kolejne związki mogą się zmieniać, ale zmieniać się i ewoluować może się ten sam związek wraz z rozwojem partnerów, etapu ich życia, życiowych ról, które podejmują. To jest mi bliskie myślenie.
Ale wiadomo, że czasami, jedno z partnerów idzie do przodu, drugie nie chce nic zmieniać i dotychczasowy „układ” się rozpada, bo zaczyna brakować kompatybilności. Coś takiego przerobiłam :-(

Czemu to Ci zaprząta głowę ?

Ktoś mi coś takiego powiedział.
Smutno mi się zrobiło, bo zabrzmiało to tak, jakbym w wieku 27 lat już wszystko, co dotyczy związków przeżyła i nie czeka mnie już nic nowego.
Powiedzmy, że ten wątek to „sprawdzam” :-)

7

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?
MagdaLena1111 napisał/a:

Popłyńmy :-)
Z tego, co piszesz, to niekoniecznie kolejne związki mogą się zmieniać, ale zmieniać się i ewoluować może się ten sam związek wraz z rozwojem partnerów, etapu ich życia, życiowych ról, które podejmują. To jest mi bliskie myślenie.
Ale wiadomo, że czasami, jedno z partnerów idzie do przodu, drugie nie chce nic zmieniać i dotychczasowy „układ” się rozpada, bo zaczyna brakować kompatybilności. Coś takiego przerobiłam :-(

Czemu to Ci zaprząta głowę ?

Ktoś mi coś takiego powiedział.
Smutno mi się zrobiło, bo zabrzmiało to tak, jakbym w wieku 27 lat już wszystko, co dotyczy związków przeżyła i nie czeka mnie już nic nowego.
Powiedzmy, że ten wątek to „sprawdzam” :-)

Każdy związek ewoluuje, bo ludzie z wiekiem ewoluują. Inne są związki nastolatków, ludzi bardzo młodych, a inne już dojrzalszych. Inaczej jest jak ludzie mieszkają razem, a inaczej jak oddzielnie. W tym "równaniu" jest bardzo wiele "zmiennych". Inne są pierwsze lata związku, kiedy buzują hormony, feromony i inne "-ony" big_smile A inaczej już potem, kiedy partnera zna się już tak, że prawie niczym nas nie jest w stanie zaskoczyć. Kiedy jesteśmy już opatrzeni z drugą osobą i nie dostrzegamy już tego co się nam kiedyś podobało. Zresztą ludzkie ciało się zmienia i z tym też nie wszyscy ludzie potrafią sobie poradzić. No i całkiem się zmienia związek kiedy pojawiają się dzieci. Więc jeśli chodzi o związki to nie da się stwierdzić, że nie czeka Cię nic nowego, bo czeka. No chyba, że do końca życia będziesz unikać związków smile
Nie wiem co dokładnie "poeta" miał na myśli, mówiąc Ci to co Ci powiedział. Na tym etapie życia w którym jesteś to myślę, że "nuda związkowa" jeszcze Ci nie grozi.

8

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

Wydaje mi się, że nowe przeżycia są możliwe jeżeli wcześniej bardzo się pomylilismy i mieliśmy nieudany związek. Inaczej nie bardzo. Pierwsze poznawanie się, wszystko nowe, pierwszy seks to wspaniałe rzeczy były. Nie wyobrażam sobie, że gdybym teraz miał wchodzić w związek i być zapewne z 8-20tym facetem jakiejś kobiety, to mógłbym jej zaoferować coś nowego, poza może nieco innymi tematami do rozmów. Jednak nie ma tu podstaw na zasadzie "oni byli do dupy, że mną na pewno zostanie". Nie jestem super herosem przecież wink.

9

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

Każdy człowiek jest inny, każdy człowiek reaguje na niektóre rzeczy inaczej. Dla mnie nawet spacer z każdym partnerem był inny.
To tak samo jak z przyjaciółmi. Każdy jest inny, każdy trochę inaczej odbiera różne rzeczy.

10 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-08-12 14:30:43)

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?
Misinx napisał/a:

W tym "równaniu" jest bardzo wiele "zmiennych".

Właśnie, o to mi chodzi, że nawet jakby się chciało coś powtórzyć, to nie wydaje się to możliwe z uwagi na mnogość „zmiennych”. W tych okolicznościach, to nawet to, co podnosił bagienni_k, czyli próba odtworzenia w nowym związku, czegoś z poprzedniego związku wydaje się niemożliwa.

A inaczej już potem, kiedy partnera zna się już tak, że prawie niczym nas nie jest w stanie zaskoczyć.

Czy to w ogóle możliwe, że kogoś mam tak „prześwietlanego”, że już nie może on mnie niczym zaskoczyć? Bo nie wiem, czy to czasem nie jest tak, że to ja traktuję partnera jak stary fotel, nie interesuję się nim, nie wchodzę w jego świat i tylko żyję sobie obok.

Więc jeśli chodzi o związki to nie da się stwierdzić, że nie czeka Cię nic nowego, bo czeka. No chyba, że do końca życia będziesz unikać związków smile
Nie wiem co dokładnie "poeta" miał na myśli, mówiąc Ci to co Ci powiedział. Na tym etapie życia w którym jesteś to myślę, że "nuda związkowa" jeszcze Ci nie grozi.

:-)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Burzowy napisał/a:

Wydaje mi się, że nowe przeżycia są możliwe jeżeli wcześniej bardzo się pomylilismy i mieliśmy nieudany związek.Inaczej nie bardzo.

Mnie się wydaje, że Tobie chodzi o coś takiego jak „przebicie” poprzedniego związku, żeby kolejny wydawał się atrakcyjniejszy. Czy związki to konkurencja a satysfakcję daje tylko najlepszy? Nie wystarczy inność, odmienność? Tak samo nie wydaje mi się, żeby rozczarowanie poprzednim związkiem było warunkiem czerpania ze świeżości nowej relacji.

Pierwsze poznawanie się, wszystko nowe, pierwszy seks to wspaniałe rzeczy były. Nie wyobrażam sobie, że gdybym teraz miał wchodzić w związek i być zapewne z 8-20tym facetem jakiejś kobiety, to mógłbym jej zaoferować coś nowego, poza może nieco innymi tematami do rozmów. Jednak nie ma tu podstaw na zasadzie "oni byli do dupy, że mną na pewno zostanie". Nie jestem super herosem przecież wink.

Jak ktoś w wieku dwudziestu kilku lat ma na koncie 20 relacji, to raczej nie były związki tylko rozwiązki.I w tym przypadku wydaje się, że żadna z takich relacji mogła nie dojść do bardziej zaawansowanego etapu tzw. prozy życia, więc „o dziwo!” szanse na pierwsze wspólne przeżycia rosną, tylko trzeba najpierw przebrnąć i przetrwać etap wstępny :-D

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Lady Loka napisał/a:

Każdy człowiek jest inny, każdy człowiek reaguje na niektóre rzeczy inaczej. Dla mnie nawet spacer z każdym partnerem był inny.
To tak samo jak z przyjaciółmi. Każdy jest inny, każdy trochę inaczej odbiera różne rzeczy.

Jasne :-)
A czy z tym samym partnerem każdy spacer był/jest taki sam? Cokolwiek da się powtórzyć? Możesz powiedzieć o powtarzalności schematyczności w kolejnych swoich związkach?
Taka piosenka mi się przypomniała „Każda miłość jest pierwsza, najgorętsza, najszczersza,...” :-)

11

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?
MagdaLena1111 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Każdy człowiek jest inny, każdy człowiek reaguje na niektóre rzeczy inaczej. Dla mnie nawet spacer z każdym partnerem był inny.
To tak samo jak z przyjaciółmi. Każdy jest inny, każdy trochę inaczej odbiera różne rzeczy.

Jasne :-)
A czy z tym samym partnerem każdy spacer był/jest taki sam? Cokolwiek da się powtórzyć? Możesz powiedzieć o powtarzalności schematyczności w kolejnych swoich związkach?
Taka piosenka mi się przypomniała „Każda miłość jest pierwsza, najgorętsza, najszczersza,...” :-)

Nie, ale patrzyłam przez pryzmat różnych partnerów, a nie różnych rzeczy z jednym partnerem smile

Jakieś tam schematy się tworzą typu wspólny obiad po powrocie z pracy, wspólne odpoczywanie, jakieś wspólne rytuały. I jak dla mnie to one z każdym są inne, bo zakładają chęci dwóch różnych osobowości.

12

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

Może przesadziłabym pisząc, że każdy dzień z moim partnerem to odkrywanie czegoś na nowo (nowe spojrzenie na coś), ale często mam tak, że czuję, jakby to była pierwsza miłość, pierwszy raz. Czasem 10ty spacer z partnerem jest tym najbardziej wyjątkowym, gdy pierwszy spacer z nim nie był niczym szczególnym. Potrafię tęsknić za nim, gdy nie widzimy się 8 h przez pracę, a są dni, gdy go nie ma i nie odczuwam tęsknoty.
Wiadomo, że na pewne sprawy patrzy się inaczej, dojrzalej. Często 1szy partner w nastoletnim wieku jest naszym całym światem, mylimy miłość z zakochaniem, czy nawet obsesją, a będąc starszym rozumiemy, że partner to nie cały świat. Czy to znaczy, że ta kolejna miłość jest gorsza? Wg mnie nie, jest ona inna, dojrzalsza, w moim odczuciu piękniejsza.

13 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-08-12 14:43:05)

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?
MagdaLena1111 napisał/a:

Taki scenariusz wydaje mi się możliwy, jeśli ktoś nie zamknął w swojej głowie poprzedniej relacji i chciałby odtwarzać to, co było.
Oczywiście, jako ludzie mamy naturalny mechanizm idealizowania swojej przeszłości. Jest o tym sporo badań. Szczególnie lubi idealizować swoje dzieciństwo.
Ale co w sytuacji, gdy związek się zakończyło i formalnie, i we własnej głowie. Przecież rozstanie było czymś spowodowane (nie mówię tutaj o tragicznym końcu np. wskutek śmierci jednego z partnerów, bo znam taki przypadek), coś tam nie funkcjonowało poprawnie skoro doszło do rozejścia się dwojga.
Super! Otóż to!
Przy założeniu, że SZUKAMY w drugiej stronie czegoś tam, to rzeczywiście wtedy porównujemy w jakim stopniu dana osoba spełnia wymagania, kryteria i oczekiwania. Bo jak jesteś na daną osobę otwarty i właściwie ze zdumieniem odkrywasz w niej coś nowego i inspirującego, obserwujesz i poznajesz zamiast odhaczać zgodność z wymaganiami, to nie ma miejsca na porównania a tym bardziej na wartościowanie.

Idealizowanie pierwszych związków i dzieciństwa to chyba na tyle powszechne  zjawisko, że ciężko się z tym nie zgodzić. Chyba każdy z nas zetknął się z kimś, kto związał się w młodości ze swoim pierwszym partnerem i był ich to jedyny i udany związek. Nawet, kiedy któryś z kolei związek jest idealny i zakońćzony małżeństwem, to sentymentalnie wraca się do pierwszych miłostek czy pierwszej poważnej relacji. Tak samo dzieciństwo. Moje akurat przypadło na pierwsze 10 lat nowego systemu, więc z pewnymi zjawiskami zetknąłem się pierwszy raz a które są dzisiaj zapomniane smile

To podejście, w którym jesteśmy w stanie otworzyć się na drugą osobę, poznając ją stopniowo i odkrywając, jest najbardziej słuszne, prawidłowe i zdroworozsądkowe. Tak powinni ludzie postępować. Tylko niestety we współczesnym społeczeństwie, kultura narzuca nam działanie wg pierwszego schematu. Ludzie żyją szybko, chcą mieć jak najwięcej i jak najszybciej i są wstanie więcej osiągnąć. Dlatego poprzeczka wymagań podnosi się coraz wyżej.

14 Ostatnio edytowany przez nudny.trudny (2019-08-13 05:56:15)

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

hej Magdalena i dzięki za całościowo pozytywny udział w moim temacie;)mam dosłownie 2 minuty do wyjścia(w inny dzień postaram się napisać coś na wyższym poziomie) więc dzisiaj tylko krótka opinia na pytania z pierwszego posta

Czy jeśli się już zdobyło doświadczenia i wiedzę o relacji w jednym związku, to nie ma już niczego nowego, co można wspólnie z nowym partnerem odkrywać i doświadczać?

chciałbym tylko raz i na zawsze ale to może być zbyt idealistyczne wyobrażenie i niemożliwe do zrealizowania,według mnie jeśli pierwszy związek był nieudany w kolejnej relacji można doświadczać czegoś zupełnie nowego, czego nie było wcześniej, z inną osobą może być lepiej albo gorzej.

15 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-08-13 12:21:54)

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

Właśnie, o to mi chodzi, że nawet jakby się chciało coś powtórzyć, to nie wydaje się to możliwe z uwagi na mnogość „zmiennych”. W tych okolicznościach, to nawet to, co podnosił bagienni_k, czyli próba odtworzenia w nowym związku, czegoś z poprzedniego związku wydaje się niemożliwa.

A załóżmy taką sytuację. Poznajesz kogoś nowego w tym samym mieście. Z ex chodziliscie po knajpach i wszystkie najfajniejsze zwiedziliscie. Z nowym możesz iść już tylko w te same miejsca. Nie ma odkrywania, zastanawiania się co tam dają ciekawego, tylko idziesz w to samo miejsce znów, zupełnie inne emocje. Czyli 1 partner to całość, a kolejny to tylko detale i zmienne. Czyli jakieś 90/10.

Więc jeśli chodzi o związki to nie da się stwierdzić, że nie czeka Cię nic nowego, bo czeka. No chyba, że do końca życia będziesz unikać związków  smile
Nie wiem co dokładnie "poeta" miał na myśli, mówiąc Ci to co Ci powiedział. Na tym etapie życia w którym jesteś to myślę, że "nuda związkowa" jeszcze Ci nie grozi.

Ot ludzi może cieszyć ciągle to samo. Wiele osob bazuje na samym seksie lub pieniądzach, nawet i to może wystarczyć, ale to samo to... To samo.  Powtoreczka, tasmociag, masowa, bylejakosc i uprzedmiotowienie. Rzecz jasna kobietom z tym lżej, bo to one są obdarowywane przez facetów zasobami, mentalnie, staraniami a nie odwrotnie, to może i łatwiej zmieniać im te związki bez refleksji, bo lepiej mieć nawet ciągle te same dary niż ich nie mieć.

Mnie się wydaje, że Tobie chodzi o coś takiego jak „przebicie” poprzedniego związku, żeby kolejny wydawał się atrakcyjniejszy. Czy związki to konkurencja a satysfakcję daje tylko najlepszy? Nie wystarczy inność, odmienność? Tak samo nie wydaje mi się, żeby rozczarowanie poprzednim związkiem było warunkiem czerpania ze świeżości nowej relacji.

A jaki jest sens kończenia związku i wchodzenia w nowy jeżeli ten nowy nie jest lepszy? Właśnie między innymi o to chodzi. Ktoś z Tobą wejdzie w kolejną już relacje i będzie gorzej, ale z braku laku będziesz trwać i zlamiesz nagle tej osobie serce odchodząc do kolejnego, który da nadzieję na to, że będzie lepiej? Czy zaakceptujesz to gorsze? Tylko czemu zakończyłam to stare...

Jak ktoś w wieku dwudziestu kilku lat ma na koncie 20 relacji, to raczej nie były związki tylko rozwiązki.I w tym przypadku wydaje się, że żadna z takich relacji mogła nie dojść do bardziej zaawansowanego etapu tzw. prozy życia, więc „o dziwo!” szanse na pierwsze wspólne przeżycia rosną, tylko trzeba najpierw przebrnąć i przetrwać etap wstępny :-D

Dla Ciebie to zabawne dla mnie wręcz przeciwnie.

16

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?
Burzowy napisał/a:

Właśnie, o to mi chodzi, że nawet jakby się chciało coś powtórzyć, to nie wydaje się to możliwe z uwagi na mnogość „zmiennych”. W tych okolicznościach, to nawet to, co podnosił bagienni_k, czyli próba odtworzenia w nowym związku, czegoś z poprzedniego związku wydaje się niemożliwa.

A załóżmy taką sytuację. Poznajesz kogoś nowego w tym samym mieście. Z ex chodziliscie po knajpach i wszystkie najfajniejsze zwiedziliscie. Z nowym możesz iść już tylko w te same miejsca. Nie ma odkrywania, zastanawiania się co tam dają ciekawego, tylko idziesz w to samo miejsce znów, zupełnie inne emocje. Czyli 1 partner to całość, a kolejny to tylko detale i zmienne. Czyli jakieś 90/10.

To nie do końca tak działa.
Bo w chodzeniu po lokalach (uznajmy może mój przykład, ja chodzę na kawę) nie chodzi o odkrywanie nowego smaku kawy tylko o spotkanie się z daną osobą. Sceneria naprawdę nie jest ważna. Z każdym z moich partnerów byłam przynajmniej raz w kinie i nigdy nie mam retrospekcji kupując popcorn odnośnie tego, że już to robiłam z kimś innym. Tak samo jak spacerując skupiam się na rozmowie z daną osobą, a nie na tym, że w tym miejscu już byłam, więc nie ma dla mnie nic nowego.

A nawet jeśli chce się mieć coś nowego ciekawego to można zamówić coś innego do picia smile albo iść do tej mniej fajnej.

17

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

Aż mi się skojarzyły kapitalne słowa tej piosenki:

Pytasz, czy kogoś kochałam przed tobą?
Nie wiem - być może, że tak.
Czy to jest ważne? Pójdź, usiądź tu, obok,
wczuj się w tę chwilę, w jej smak.
Niepowtarzalna jest każda minuta,
każdy skurcz serca i oddech, i gest.
Przeszłość odeszła i nie ma jej tutaj,
jest tylko to, co jest.

Każda miłość jest pierwsza,
najgorętsza, najszczersza,
wszystkie dawne usuwa w cień.
Każda miłość jest siłą,
która burzy, co było,
zanim nastał dzisiejszy dzień.
Zostaje jeden cel, zostaje jeden sens
i ta myśl, jedna myśl, że się życie zaczyna od dziś.

Każda miłość jest pierwsza,
najgorętsza, najszczersza,
wszystko w nowy przystraja blask.
I już serce odkrywa,
że to ta jest prawdziwa,
że przeżywa ją pierwszy raz.
O nic nie pytaj więc
i ciesz się tym, jak ja,
że dla ciebie jest pierwsza,
najgorętsza, najszczersza miłość ma.

Pytasz, czy będę kochała cię długo?
Nie wiem - być może, że nie.
Może się zdarzy, że ty znajdziesz drugą,
może urzeknie ktoś mnie.
Pytasz, czy wtedy opowiem mu nas?
Miły mój - wtedy nie będzie już nas.
Powiem mu prawdę, pieszczotą przekonam,
że kocham pierwszy raz.

18 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-08-13 15:39:46)

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?
Lady Loka napisał/a:
Burzowy napisał/a:

Właśnie, o to mi chodzi, że nawet jakby się chciało coś powtórzyć, to nie wydaje się to możliwe z uwagi na mnogość „zmiennych”. W tych okolicznościach, to nawet to, co podnosił bagienni_k, czyli próba odtworzenia w nowym związku, czegoś z poprzedniego związku wydaje się niemożliwa.

A załóżmy taką sytuację. Poznajesz kogoś nowego w tym samym mieście. Z ex chodziliscie po knajpach i wszystkie najfajniejsze zwiedziliscie. Z nowym możesz iść już tylko w te same miejsca. Nie ma odkrywania, zastanawiania się co tam dają ciekawego, tylko idziesz w to samo miejsce znów, zupełnie inne emocje. Czyli 1 partner to całość, a kolejny to tylko detale i zmienne. Czyli jakieś 90/10.

To nie do końca tak działa.
Bo w chodzeniu po lokalach (uznajmy może mój przykład, ja chodzę na kawę) nie chodzi o odkrywanie nowego smaku kawy tylko o spotkanie się z daną osobą. Sceneria naprawdę nie jest ważna. Z każdym z moich partnerów byłam przynajmniej raz w kinie i nigdy nie mam retrospekcji kupując popcorn odnośnie tego, że już to robiłam z kimś innym. Tak samo jak spacerując skupiam się na rozmowie z daną osobą, a nie na tym, że w tym miejscu już byłam, więc nie ma dla mnie nic nowego.

A nawet jeśli chce się mieć coś nowego ciekawego to można zamówić coś innego do picia smile albo iść do tej mniej fajnej.

Tak, dokładnie! Ja też raczej widzę to w ten sposób, w myśl zasady: " Nie ważne gdzie i co, ważne z kim". Za każdym razem w takich przypadkach ta sama kawa smakuje inaczej, gdy ją się pije z inną osobą, ta sama trasa spacerowa inaczej wygląda z nową osobą. Jakby każdy wchodzący w nową relację stwierdzał, że już wszędzie bywał w mieście i wszystko poznał, to trzeba by było się za każdym razem przenosić gdzie indziej..
Chyba, że cierpimy po zranieniu czy rozstaniu i na początku cieżko jest odwiedzać te miejsca, które się nam kojarzą z byłym partnerem.

19

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

Facetowi może i owszem, ale baby zara znudzone bedo.

20 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-08-13 15:55:55)

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

Nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki.
Choćbym sto razy, ze stoma facetami kupowała popcorn w tej samej restauracji, za każdym razem będzie to inne.

Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

                                    /W. Szymborska/

21

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

Tylko w teorii. W praktyce widać jak kobiety non stop narzekają na nudę. Ot połowa tematów tutaj to za mało seksu lub nuda.

22

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?
Burzowy napisał/a:

Facetowi może i owszem, ale baby zara znudzone bedo.

Spoko. Jestem kobietą i nie jestem znudzona w kolejnym związku.
Ta nuda, o której piszesz w ostatnim poście nie wynika z tego, że się w związku robi to samo co w poprzednich.
Nuda wynika z tego, że się przestaje o siebie dbać, że dni kręcą się koło pracy, spania i jedzenia, nie ma wspólnych rozmów, nie ma wspólnego wychodzenia, jest monotonia.

Nawet ludzie mający ponad 20 lat stażu małżeńskiego wychodzą na randki.

23

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

Ale mimo wszystko Twój wcześniejszy związek był krótki i nieudany mocno z tego co pamiętam. Twój obecny chyba trwa dłużej, ale też nie jakoś długo. To sobie wyobraź że choćby teraz wchodzisz od razu po 2 miesiącach w kolejny i to samo...

24

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?
Burzowy napisał/a:

Tylko w teorii. W praktyce widać jak kobiety non stop narzekają na nudę. Ot połowa tematów tutaj to za mało seksu lub nuda.

Burzowy, co Ty, w biurze statystyk pracujesz? Irytująca jest ta Twoja przemądrzałość.
Nudzą się ludzie nudni. Ja nie.

25

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

Lubie statystyki i czytam to forum. Przecież nie będę udawał, że jest inaczej bo tak wypada.

26 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2019-08-13 19:09:41)

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?
Burzowy napisał/a:

Ale mimo wszystko Twój wcześniejszy związek był krótki i nieudany mocno z tego co pamiętam. Twój obecny chyba trwa dłużej, ale też nie jakoś długo. To sobie wyobraź że choćby teraz wchodzisz od razu po 2 miesiącach w kolejny i to samo...

No jak 2 lata to dla Ciebie nie jakoś długo tongue

No ale oba moje związki są w tym samym mieście. Ba, ja teraz mieszkam 15min na nogach od mojego ex. Chodzimy biegać do parku, po którym wcześniej chodziliśmy na spacery. Chodzimy jeść do tych samych restauracji, bo ja je lubię. Robimy wycieczki w podobne miejsca. A nuda i tak jest. Jeju, jak zamieszkaliśmy ze sobą rok temu to po kilku miesiącach chodziłam po ścianach i chciałam się wyprowadzać, bo do tego stopnia weszliśmy w rutynę, że nie widziałam światełka w tunelu dla ratowania tej relacji. Ale pogadaliśmy i zaczęliśmy wychodzić na randki. I żyjemy. W tym poprzednim półrocznym związku też mieliśmy etap nudy, kiedy codziennie nie robiliśmy nic poza leżeniem i oglądaniem filmów. Dramat. Czasami trochę lenistwa jest potrzebne, ale jak ludziom przestaje zależeć to jest nudno i się sypie. Jak ludziom zależy to nie ma miejsca na nudę.

Nie bez powodu przywołałam wcześniej przykład małżeństw z kilkudziesięcioletnim stażem. Mam idealny przykład moich rodziców i ich znajomych, oni nie siedzą w domu i nie oglądają TV, tylko właściwie ciągle gdzieś wychodzą, ciągle gdzieś jeżdżą razem, ciężko zastać ich w domu. Mam też porównanie i widzę małżeństwa, które odchowały dzieci i są w stagnacji i nie mają ze sobą o czym rozmawiać. A potem się rozwodzą, bo tak bardzo się rozjechali.

edit. Jak jeszcze chodziłam na randki, to w sumie każda pierwsza randka miała podobną trasę i przebieg. Nie nudziłam się.

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?
MagdaLena1111 napisał/a:

Co sądzicie o kolejnych związkach?
Czy po kilku albo kilkunastu latach w związku z jednym partnerem, to w kolejnej romantycznej relacji można doświadczać nowych wrażeń, świeżych fascynacji, czy może następny związek (następne związki) są tylko powtórką z rozrywki i zmienia się tylko twarz osoby, z którą się wiążę?
Czy jeśli się już zdobyło doświadczenia i wiedzę o relacji w jednym związku, to nie ma już niczego nowego, co można wspólnie z nowym partnerem odkrywać i doświadczać? Czy każdy związek jest inny, czy może wszystko się powtarza w każdym następnym? Czy nie ma żadnych nowości tylko wciąż odgrzewane kotlety?
Czy w ogóle związki można porównywać i wartościować, czy może jednak są to tak odrębne doświadczenia, z różną dynamiką i wzajemnym wpływem partnerów na siebie, że jakiekolwiek porównania mijają się z celem? Czy każda z osób wnosi do związku coś indywidualnego, co przekłada się na jego wyjątkowość, czy to tylko ułuda?
Jest jeszcze czas, w którym nie jesteśmy contans, zmieniamy się, rozwijamy, ewoluujemy, więc czy w związku z tym da się cokolwiek powtórzyć?

„Nic dwa razy się nie zdarza”? Czy tylko mi się wydaje?
Podzielcie się swoimi doświadczeniami, opiniami i pomóżcie mi to, proszę, zrozumieć?

Może nie jestem najlepszą osobą w tym temacie, ponieważ miałam w sumie tylko 3 partnerów (z czego ostatni to mój obecny mąż).

Jednak w żadnym ze związków nie miałam poczucia, że są powtórką z rozrywki. Może moi partnerzy byli po prostu od Ciebie różni? Z drugiej strony, wydaje mi się, że przyciągam bardzo konkretny typ mężczyzn - opiekuńczych, "misiowatych", lubiących czułości i bardzo otwartych na równy podział ról w zwiazku. Jednak nigdy bym, nie powiedziała, że cokolwiek się powtarzało. Każdego z nich musiałam się uczyć oddzielnie.

Jedyną myślą, która może się do tej kategorii nadawać, to kiedy poszłam do łóżka z drugim partnerem tongue Trochę się stresowałam, że źle wypadnę, ale kiedy przyszło do co czego to pomyślałam, że jednak zasada u wszystkich jest taka sama tongue

28

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

Jak są uczucia to nie trzeba szukać żadnych "nowości". Nawet zwykłe czynności, której wcześniej były nudne z odpowiednią osobą mogą stać się ekscytujące.

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?
Mystery_ napisał/a:

Jak są uczucia to nie trzeba szukać żadnych "nowości". Nawet zwykłe czynności, której wcześniej były nudne z odpowiednią osobą mogą stać się ekscytujące.

Dokładnie tak.

30

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?
Jesiennowiosenna napisał/a:
Mystery_ napisał/a:

Jak są uczucia to nie trzeba szukać żadnych "nowości". Nawet zwykłe czynności, której wcześniej były nudne z odpowiednią osobą mogą stać się ekscytujące.

Dokładnie tak.

A poza tym ja na przykład nie mam potrzeby życia w nieustannej ekscytacji. Zwyczajność ma wiele uroku.

31

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?
Mystery_ napisał/a:

Jak są uczucia to nie trzeba szukać żadnych "nowości". Nawet zwykłe czynności, której wcześniej były nudne z odpowiednią osobą mogą stać się ekscytujące.

O, to, to smile
Pominięta sprawa w tym wątku.

32 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-08-13 21:07:50)

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

Nom i ile to potrwa? A potem znów szukanie haju wink.

Edit : Powiedz to innym.

33

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

Haj jest przereklamowany smile

34 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-08-13 21:27:29)

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?
Lady Loca napisał/a:

Jakieś tam schematy się tworzą typu wspólny obiad po powrocie z pracy, wspólne odpoczywanie, jakieś wspólne rytuały. I jak dla mnie to one z każdym są inne, bo zakładają chęci dwóch różnych osobowości.

Pewnie, że pewne czynności są powtarzalne. W tym samym związku przecież też. Ale to chyba nie chodzi stricte o rytuały i powtarzalne czynności, ale bardziej dotyczy to przeżyć, hm? Chodzi o element ekscytacji i wspólnego zafascynowania czymś, co dwoje razem przeżywa.

Rising_Sun napisał/a:

Może przesadziłabym pisząc, że każdy dzień z moim partnerem to odkrywanie czegoś na nowo (nowe spojrzenie na coś), ale często mam tak, że czuję, jakby to była pierwsza miłość, pierwszy raz. Czasem 10ty spacer z partnerem jest tym najbardziej wyjątkowym, gdy pierwszy spacer z nim nie był niczym szczególnym. Potrafię tęsknić za nim, gdy nie widzimy się 8 h przez pracę, a są dni, gdy go nie ma i nie odczuwam tęsknoty.
Wiadomo, że na pewne sprawy patrzy się inaczej, dojrzalej. Często 1szy partner w nastoletnim wieku jest naszym całym światem, mylimy miłość z zakochaniem, czy nawet obsesją, a będąc starszym rozumiemy, że partner to nie cały świat. Czy to znaczy, że ta kolejna miłość jest gorsza? Wg mnie nie, jest ona inna, dojrzalsza, w moim odczuciu piękniejsza.

Pięknie napisane :-) Bo może chodzi o to, że:

Mystery_ napisał/a:

Jak są uczucia to nie trzeba szukać żadnych "nowości". Nawet zwykłe czynności, której wcześniej były nudne z odpowiednią osobą mogą stać się ekscytujące.

Czyli jak się ludzie kochają, lubią, cenią, szanują, to wspólne chwile są dla nich wyjątkowe i nie potrzebują dodatkowych „ozdobników”, bo cieszy wspólny czas razem. Reszta jest tylko tłem.

bagienni_k napisał/a:

To podejście, w którym jesteśmy w stanie otworzyć się na drugą osobę, poznając ją stopniowo i odkrywając, jest najbardziej słuszne, prawidłowe i zdroworozsądkowe. Tak powinni ludzie postępować. Tylko niestety we współczesnym społeczeństwie, kultura narzuca nam działanie wg pierwszego schematu. Ludzie żyją szybko, chcą mieć jak najwięcej i jak najszybciej i są wstanie więcej osiągnąć. Dlatego poprzeczka wymagań podnosi się coraz wyżej.

Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam. Czy sugerujesz, że z powodu konsumpcyjnego podejścia do życia, dzisiaj mało kto zawraca sobie głowę tym, żeby „materiał” na życiowego partnera po prostu odkrywać? Czy bardziej chodzi o to, że odprawia się kolejnych kandydatów, tudzież kandydatki, bo lista wymagań jest coraz dłuższa i zawsze znajdzie się powód do odstrzału?
Bo mnie się wydaje, że czasy dla kobiet(!!!) są bardziej sprzyjające, żeby się nie spieszyć, ale też rozszerzać listę wymagań. Mężczyźni mają pod górkę :-/

nudny.trudny napisał/a:

chciałbym tylko raz i na zawsze ale to może być zbyt idealistyczne wyobrażenie i niemożliwe do zrealizowania,według mnie jeśli pierwszy związek był nieudany w kolejnej relacji można doświadczać czegoś zupełnie nowego, czego nie było wcześniej, z inną osobą może być lepiej albo gorzej.

Dzięki nudny.trudny, że tak potrafisz sprowadzić do podstaw, żeby pomóc wyłuskać to, co istotne ;-), bo przecież jak pierwszy, czy drugi związek się zakończył, to samo już pokazuje, że nie był on udany. W związku tym w kolejnej relacji jest „pole do popisu”.

Burzowy napisał/a:

A załóżmy taką sytuację. Poznajesz kogoś nowego w tym samym mieście. Z ex chodziliscie po knajpach i wszystkie najfajniejsze zwiedziliscie. Z nowym możesz iść już tylko w te same miejsca. Nie ma odkrywania, zastanawiania się co tam dają ciekawego, tylko idziesz w to samo miejsce znów, zupełnie inne emocje. Czyli 1 partner to całość, a kolejny to tylko detale i zmienne. Czyli jakieś 90/10.

Zakładasz, że tylko raz, pierwszy raz można się zachwycić pięknym krajobrazem, uśmiać ze skaczących małpek w zoo, rozkoszować smacznym posiłkiem w danej restauracji, bawić na koncercie tej samej grupy,...?
Już nie wspominając, że towarzystwo i wspomniane wyżej emocje/uczucia, które wiążą Cię z daną osobą w pewien sposób same z siebie nadają aurę wyjątkowości doświadczeniom.

Burzowy napisał/a:

A jaki jest sens kończenia związku i wchodzenia w nowy jeżeli ten nowy nie jest lepszy? Właśnie między innymi o to chodzi. Ktoś z Tobą wejdzie w kolejną już relacje i będzie gorzej, ale z braku laku będziesz trwać i zlamiesz nagle tej osobie serce odchodząc do kolejnego, który da nadzieję na to, że będzie lepiej? Czy zaakceptujesz to gorsze? Tylko czemu zakończyłam to stare...

W nowy związek wchodzi się z nadziejami. Nadzieje albo się ziszczą, albo się rozpłyną. Ale jeżeli już na wstępnie zakłada się niekorzystny rozwój zdarzeń jako wielce prawdopodobny, to chyba lepiej sobie darować.

madoja napisał/a:

Aż mi się skojarzyły kapitalne słowa tej piosenki:

Także zanuciłam ;-) gdzieś wyżej fragment tego utworu :-)

Piegowata’76 napisał/a:

Nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki.
Choćbym sto razy, ze stoma facetami kupowała popcorn w tej samej restauracji, za każdym razem będzie to inne.

Też mi się tak wydaje :-)
Jest nas więcej ;-)

Jesiennowiosenna napisał/a:

Może nie jestem najlepszą osobą w tym temacie, ponieważ miałam w sumie tylko 3 partnerów (z czego ostatni to mój obecny mąż).
Jednak w żadnym ze związków nie miałam poczucia, że są powtórką z rozrywki. Może moi partnerzy byli po prostu od Ciebie różni? Z drugiej strony, wydaje mi się, że przyciągam bardzo konkretny typ mężczyzn - opiekuńczych, "misiowatych", lubiących czułości i bardzo otwartych na równy podział ról w zwiazku. Jednak nigdy bym, nie powiedziała, że cokolwiek się powtarzało. Każdego z nich musiałam się uczyć oddzielnie.

Dzięki za podzielenie się swoimi doświadczeniami i odczuciami :-)
To krzepiące. Tym bardziej, że podkreślasz potrzebę uczenia się każdego ze swoich partnerów. Każdego z osobna.

35 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-08-13 23:16:04)

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?
MagdaLena1111 napisał/a:

Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam. Czy sugerujesz, że z powodu konsumpcyjnego podejścia do życia, dzisiaj mało kto zawraca sobie głowę tym, żeby „materiał” na życiowego partnera po prostu odkrywać? Czy bardziej chodzi o to, że odprawia się kolejnych kandydatów, tudzież kandydatki, bo lista wymagań jest coraz dłuższa i zawsze znajdzie się powód do odstrzału?
Bo mnie się wydaje, że czasy dla kobiet(!!!) są bardziej sprzyjające, żeby się nie spieszyć, ale też rozszerzać listę wymagań. Mężczyźni mają pod górkę :-/

Dla mnie tak naprawdę dzisiejsze czasy są takie, że można mówić i o jednym i o drugim zjawisku. Choć w dużej mierze chodziło mi o to drugie. Siłą rzeczy żyjemy szybko, na coraz wyższym poziomie, mamy dostęp do zasobów i większej liczby ludzi. Często sie przemieszczamy, więc siłą rzeczy poznajemy nowe osoby. Nie mówię, że taki styl życia jest niewłaściwy, ale znacznie sprzyja takiemu zjawisku, jak właśnie przebieranie w kandydatach, wybieranie i odprawianie kolejnych, szukając tego ideału. Cały czas liczy sie na to, że znajdzie sie ktoś jeszcze lepszy od poprzedniego i możemy nie chcieć poznawać jedną osobę głębiej, poznawając ją od każdej strony. Zamiast tego szukamy kogoś, kto już na starcie wydaje się nam jak najbardziej idealny.

Natomiast w kwestii przeżywania razem wspólnych chwil, spędzania czasu na różne sposoby( choć pewne schematy z pewnością się mogą powtarzać) ludize w każym nowym związku doświadczają tego wnieco inaczej, na swój sposób.Także ciężko mówić o nudzie, która miałaby być narzucana z góry, przez samo wejśćie w następny związek.

36

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?
Burzowy napisał/a:

Właśnie, o to mi chodzi, że nawet jakby się chciało coś powtórzyć, to nie wydaje się to możliwe z uwagi na mnogość „zmiennych”. W tych okolicznościach, to nawet to, co podnosił bagienni_k, czyli próba odtworzenia w nowym związku, czegoś z poprzedniego związku wydaje się niemożliwa.

A załóżmy taką sytuację. Poznajesz kogoś nowego w tym samym mieście. Z ex chodziliscie po knajpach i wszystkie najfajniejsze zwiedziliscie. Z nowym możesz iść już tylko w te same miejsca. Nie ma odkrywania, zastanawiania się co tam dają ciekawego, tylko idziesz w to samo miejsce znów, zupełnie inne emocje. Czyli 1 partner to całość, a kolejny to tylko detale i zmienne. Czyli jakieś 90/10.

Na to wyjscie to nie mieszkac w malej miejscowosci? Lub nie mieszkac w jednej miejscowosci w kolko. Hahaha

Mowiac jednak serio, to te same miejsce z inna osoba jest calkiem inne. Z moim najlepszym przyjacielem moge isc na beznadziejny film do kina i na 100% bedziemy sie dobrze bawic, jesli z mezem pojde na ten sam to bedzie on spal, a ja bede znudzona.
Jesli pojde sama na ten sam film to bede zajadac sie slodyczami i cieszyc sie sama do siebie.

Z moim przyjacielem chodzilam na chinszczyzne do miejsca tak zle wygladajacego, ze masakra i nazywalismy to najlepsza restauracja w calym miescie. Jak tam poszlam z moim  bylym to on nie wzial jedzenia i chcial sie umyc po wyjsciu.

37

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?
Burzowy napisał/a:

Lubie statystyki i czytam to forum. Przecież nie będę udawał, że jest inaczej bo tak wypada.

A nie uważasz, że to forum nie jest obiektywne? Chodzi mi o to, że ludzie tutaj piszą o problemach, są tu, żeby się wygadać. A nie po to, żeby opisywać swój udany związek. Może to też typowo polskie, że lubimy narzekać, a gdy ktoś zapyta co u Ciebie, to opowiadamy o problemach a nie o pozytywach. To tak, jakbyś poszedł do przychodni i stwierdził, że wszyscy ludzie są chorzy.

38

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?
bagienni_k napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam. Czy sugerujesz, że z powodu konsumpcyjnego podejścia do życia, dzisiaj mało kto zawraca sobie głowę tym, żeby „materiał” na życiowego partnera po prostu odkrywać? Czy bardziej chodzi o to, że odprawia się kolejnych kandydatów, tudzież kandydatki, bo lista wymagań jest coraz dłuższa i zawsze znajdzie się powód do odstrzału?
Bo mnie się wydaje, że czasy dla kobiet(!!!) są bardziej sprzyjające, żeby się nie spieszyć, ale też rozszerzać listę wymagań. Mężczyźni mają pod górkę :-/

Dla mnie tak naprawdę dzisiejsze czasy są takie, że można mówić i o jednym i o drugim zjawisku. Choć w dużej mierze chodziło mi o to drugie. Siłą rzeczy żyjemy szybko, na coraz wyższym poziomie, mamy dostęp do zasobów i większej liczby ludzi. Często sie przemieszczamy, więc siłą rzeczy poznajemy nowe osoby. Nie mówię, że taki styl życia jest niewłaściwy, ale znacznie sprzyja takiemu zjawisku, jak właśnie przebieranie w kandydatach, wybieranie i odprawianie kolejnych, szukając tego ideału. Cały czas liczy sie na to, że znajdzie sie ktoś jeszcze lepszy od poprzedniego i możemy nie chcieć poznawać jedną osobę głębiej, poznawając ją od każdej strony. Zamiast tego szukamy kogoś, kto już na starcie wydaje się nam jak najbardziej idealny.

Natomiast w kwestii przeżywania razem wspólnych chwil, spędzania czasu na różne sposoby( choć pewne schematy z pewnością się mogą powtarzać) ludize w każym nowym związku doświadczają tego wnieco inaczej, na swój sposób.Także ciężko mówić o nudzie, która miałaby być narzucana z góry, przez samo wejśćie w następny związek.

Z jednej strony wertowanie i przebieranie, a z drugiej czytałam ostatnio w Zwierciadle rozmowę z psychologiem, do której wstępem były wyniki badań mówiące o tym, że niemal 40% Półek i kilkanaście % Polaków miało tylko jednego partnera, bo jak się okazuje spora grupa rodaków, zdecydowała się wziąć to, co się trafi, nie wybrzydzać i nie przebierać ;-)

Co do drugiej części Twojej wypowiedzi, to pełna zgoda :-))

39 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-08-15 18:25:32)

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?
MagdaLena1111 napisał/a:

Z jednej strony wertowanie i przebieranie, a z drugiej czytałam ostatnio w Zwierciadle rozmowę z psychologiem, do której wstępem były wyniki badań mówiące o tym, że niemal 40% Półek i kilkanaście % Polaków miało tylko jednego partnera, bo jak się okazuje spora grupa rodaków, zdecydowała się wziąć to, co się trafi, nie wybrzydzać i nie przebierać ;-)

Co do drugiej części Twojej wypowiedzi, to pełna zgoda :-))

Zwierciadło? Nie znam, tzn. wiedziałem, że to takie urządzenie które odbija światło smile Uczyłem się na fizyce o zwierciadłach wypukłych i wklęsłych :-)

Takie statystyki mogą wynikać z faktu, że ludzie sie boją samotności i to bardziej niż można sobie to wyobrazić. Lęk jest tak silny, że są w stanie zdecydować się na partnera, który może nie spełniać do końca wymagań danej osoby, jakie by te wymagania nie były i czego by nie dotyczyły. Obniżamy kryteria poszukiwań, tłumacząc sobie, że najważniejsze to w końcu sie ustatkować i znaleźć kogokolwiek. Poczucie szczęśliwości daje wtedy nie spełnienie w 100% oczekiwań w stosunku do partnera, tylko samo posiadanie owego partnera z pewnym minimum poszukiwanych cech. Tylko czy rzeczywiście szczęśliwymi są..?

40

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

40% Polek i 18% Polaków POWIEDZIAŁO, że mieli tylko jednego partnera. Akurat nijak by się to nie zgrywało z żadnymi statystykami, które potrafią być od siebie różne. Jak wiemy jedni i drudzy kłamią, tylko w dwie strony big_smile. Pewnie do całkowitej prawdy nikt nigdy nie dojdzie. Poza tym Magdaleno, dlaczego pierwszy wybór miałby nie być tym najlepszym? Ot choćby z czasem zmniejsza się wybór, szczególnie kobiet. Większa szansa, że dalej będzie gorzej.

41

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

Często pierwszy wybór jest dokonywany w młodym wieku, gdy człowiek nie zna sam siebie i swoich potrzeb i nie wie jakie ma oczekiwania względem związku. Poza w ciągu następnych lat dojrzeje i zmieni się, co może nie być do przyjęcia przez partnera.

42

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

No jak ktoś się bierze za zabawę w dom w wieku 14 lat to może i tak.

43

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

Raczej mało znałam dojrzałych 18-19 latków wink

44 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-08-15 21:14:16)

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

Jak to jest, że odkąd skończyłem 13 lat miałem w głowie swoją wymarzoną wizję związku i to się nie zmienia za bardzo?

Edit: Może nie.

45 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-08-15 19:02:51)

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

Tego typu ankiety czy badania opierają się raczej na dobrowolnych wypowiedziach, nikt tam nie zeznaje pod przysięgą. Wiadomo, że każdy może naściemniać co chce i ile chce. Tylko jakbym zakładał, że każdy zawsze wciska mi kit, to daleko bym nie zaszedł.
Te przypadki, kiedy ludzie biorą sobie za partnera "byle kogo", mogą dotyczyć późniejszych etapów życia, kiedy już czasu zostaje mało albo indywidualnego charakteru człowieka, który pozwala mu obniżyć nieco poprzeczkę swoich oczekiwań co do związku.W głowie rodzi się pytanie: Ile można czekać na ten "ideał"? A to wezmę pierszego z brzegu!"

EDIT: Burzowy: może zmień nieco tą wizję i obniż poprzeczkę smile

46

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

Ciekawy temat tak głębiej się zastanawiając to każdy związek to te same schematy wspólne wyjście gotowanie itd. Jednak każdy schemat się zmienia w zależności od osoby z którą w danej chwili się jest więc czy można mówić o schematach? 
Tak mi się zdaje, związek to jakiś ogólny schemat w którym są zawarte jakieś ogólne założenia jak spacery, randki, obiady wspwolne obiady jednak to co środku tego schematu jest tak wypelnione indywidualnymi cechami partnerow, że za kazdym razem bedzie wygladac to zupelnie inaczej i nie da sie powtórzyć.

Wg mnie ważniejsze jest poznanie drugiej osoby A i tak nawet po 8 czy 10 latach nie da się powiedzieć, że się kogoś poznali i będzie potrafić Cię zaskoczyć pozytywnie lub negatywnie.

Nie wiem czy jest sens stawiać jakieś wymagania co do partnera, takie to trochę sztuczne dla mnie i jakby się oczekiwali odrazu gotowego produktu ma być taki i taki i odrazu wiem czego się spodziewać to tak jakby odrazu chciecpominac etap poznawania się i docierania.

Burzowy nuda w związku to raczej zamienić powinno się na monotonie która z upływem lat pojawia się w związku z różnych powodów i tutaj najczęściej widać jak siendwie osoby bardzo poznały i jak bardzo im zależy na sobie żeby spróbować ratować to co mają. Jednak obecne czasy i promowany model życia niesprzyja temu łatwiej jest się rozstać.

47

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?
bagienni_k napisał/a:

Zwierciadło? Nie znam, tzn. wiedziałem, że to takie urządzenie które odbija światło smile Uczyłem się na fizyce o zwierciadłach wypukłych i wklęsłych :-)

Takie statystyki mogą wynikać z faktu, że ludzie sie boją samotności i to bardziej niż można sobie to wyobrazić. Lęk jest tak silny, że są w stanie zdecydować się na partnera, który może nie spełniać do końca wymagań danej osoby, jakie by te wymagania nie były i czego by nie dotyczyły. Obniżamy kryteria poszukiwań, tłumacząc sobie, że najważniejsze to w końcu sie ustatkować i znaleźć kogokolwiek. Poczucie szczęśliwości daje wtedy nie spełnienie w 100% oczekiwań w stosunku do partnera, tylko samo posiadanie owego partnera z pewnym minimum poszukiwanych cech. Tylko czy rzeczywiście szczęśliwymi są..?

Nie można wklejać tu „konkurencyjnych” dla forum linków, ale jak wrzucisz w przeglądarkę „jeden czy wielu? Kasia Miller rozprawia się z mitem latawicy”, to znajdziesz wspomniany artykuł i dużo na potwierdzenie tego, co napisałeś powyżej.
I znajdziesz nową użyteczność zwierciadła, przynajmniej jego nazwy :-)


Burzowy napisał/a:

40% Polek i 18% Polaków POWIEDZIAŁO, że mieli tylko jednego partnera. Akurat nijak by się to nie zgrywało z żadnymi statystykami, które potrafią być od siebie różne. Jak wiemy jedni i drudzy kłamią, tylko w dwie strony big_smile. Pewnie do całkowitej prawdy nikt nigdy nie dojdzie. Poza tym Magdaleno, dlaczego pierwszy wybór miałby nie być tym najlepszym? Ot choćby z czasem zmniejsza się wybór, szczególnie kobiet. Większa szansa, że dalej będzie gorzej.

Nie wiem, jaki jest sens kłamać w anonimowej ankiecie, no może jak pytanie zadaje ankieter, ale nawet jak jednym odejmiemy, drugim dodamy, to okaże się że ponad 1/4 zostaje przy pierwszym partnerze. Mało prawdopodobne, że są to w pełni trafione wybory. Ludzie trzymają się pierwszego partnera z powodu własnych lęków i kompleksów.
Burzowy, co się stało z Twoim liskiem z awatara?


dorias napisał/a:

Wg mnie ważniejsze jest poznanie drugiej osoby A i tak nawet po 8 czy 10 latach nie da się powiedzieć, że się kogoś poznali i będzie potrafić Cię zaskoczyć pozytywnie lub negatywnie.

Właśnie, Przypomnij sobie siebie sprzed tych 8-10 lat, czy nadal jesteś tą samą osobą? Nie wydaje mi się. Wszystko i wszyscy się zmieniają. Poza tym jak się trafi na drugą osobę zdolną do rozwoju, to można stałe być zaskakiwanym :-)

Nie wiem czy jest sens stawiać jakieś wymagania co do partnera, takie to trochę sztuczne dla mnie i jakby się oczekiwali odrazu gotowego produktu ma być taki i taki i odrazu wiem czego się spodziewać to tak jakby odrazu chciecpominac etap poznawania się i docierania.

Jakiś próg wymagań, to chyba musi być.

48

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?
MagdaLena1111 napisał/a:
dorias napisał/a:

Wg mnie ważniejsze jest poznanie drugiej osoby A i tak nawet po 8 czy 10 latach nie da się powiedzieć, że się kogoś poznali i będzie potrafić Cię zaskoczyć pozytywnie lub negatywnie.

Właśnie, Przypomnij sobie siebie sprzed tych 8-10 lat, czy nadal jesteś tą samą osobą? Nie wydaje mi się. Wszystko i wszyscy się zmieniają. Poza tym jak się trafi na drugą osobę zdolną do rozwoju, to można stałe być zaskakiwanym :-)

Nie wiem czy jest sens stawiać jakieś wymagania co do partnera, takie to trochę sztuczne dla mnie i jakby się oczekiwali odrazu gotowego produktu ma być taki i taki i odrazu wiem czego się spodziewać to tak jakby odrazu chciecpominac etap poznawania się i docierania.

Jakiś próg wymagań, to chyba musi być.

Przez 10 lat w życiu dużo się dzieje i wszystko co robimy ma wpływ na nas i kształtuje nas.
Dla mnie człowiek jest jak księga, która zapisuje idąc przez życie, a poznawanie drugiego człowieka to zaglądania do tej księgi.

Każdy na przestrzeni lat się zmieni smile
Tyle, że każdy związek też pozostawia coś po sobie.

Ja zauważyłem po swoim otoczeniu, że najtrwalsze zwiazki tworzą ludzie o pewnym spojrzeniu na świat, tacy którzy jak ciśnie psuje to próbują naprawić, czy jak jest ciężko to wspierać się. Zauważ teraz jak cos sie psuje to wiekszosc powie to zmień albo chyba juznczas zmienić faceta/kobietę. Coś takiego nigdy nie będzie sprzyjać tworzeniu długotrwałych związków i za jakiś czas małżeństwa o stażu 25 lat to będzie rzadkość:(

Jakoś wymagania to mi się źle kojarzą to jakby starać siano pracę nie sądzisz?

Oczekiwania już lepiej mi się kojarzą.

Jaki próg wymagań/oczekiwań co do partnera by Ci odpowiadał takie nie do obniżenia?

49

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

A ja uważam, że osoby pozostające przy pierwszym partnerze to raczej ci co są zadowoleni z siebie samych i własnego życia i nie potrzebują nic rekompensować partnerem. W moim otoczeniu jedyne pary, które jakkolwiek rokują to właśnie takie... tak sobie kminię i w sumie chyba jednak tylko jedną parę znam taką, bo jednak kobiety zawsze coś tam odstawić musiały... no cóż, co osoba to opinia.

50

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?
Burzowy napisał/a:

Jak to jest, że odkąd skończyłem 13 lat miałem w głowie swoją wymarzoną wizję związku i to się nie zmienia za bardzo?

Edit: Może nie.

Mi się wizja też nie zmieniala za bardzo. Zawsze marzyłam o rodzinnie, mężu, dzieciach, partnerstwie. Ale na pewno w wieku 13-19 nie byłam na to gotowa. Poza tym właśnie wtedy mimo całkiem konkretnej wizji wybierałam partnerów, którzy nie do końca do tej wizji pasowali ( bo nie miałam takiego doświadczenia, żeby od razu się na nich poznać). Dojrzałość osiągana z wiekiem sprawia, że jestem o wiele lepsza partnerką teraz, niż byłam z 10 lat temu.

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

Nie ma dwóch takich samych miłości........bo 18 lat ma się tylko raz w życiu
Nie ma dwóch takich samych związków.......bo w każdy następny wnosimy swój bagaż doświadczeń.
Nie ma dwóch takich samych spotkań.......bo każdy człowiek jest inny.

52

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?
zwyczajny gość napisał/a:

Nie ma dwóch takich samych miłości........bo 18 lat ma się tylko raz w życiu
Nie ma dwóch takich samych związków.......bo w każdy następny wnosimy swój bagaż doświadczeń.
Nie ma dwóch takich samych spotkań.......bo każdy człowiek jest inny.


O jak ladnie napisales!

53 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-08-15 23:34:49)

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?
dorias napisał/a:

Ja zauważyłem po swoim otoczeniu, że najtrwalsze zwiazki tworzą ludzie o pewnym spojrzeniu na świat, tacy którzy jak ciśnie psuje to próbują naprawić, czy jak jest ciężko to wspierać się. Zauważ teraz jak cos sie psuje to wiekszosc powie to zmień albo chyba juznczas zmienić faceta/kobietę. Coś takiego nigdy nie będzie sprzyjać tworzeniu długotrwałych związków i za jakiś czas małżeństwa o stażu 25 lat to będzie rzadkość:(

Eeetam, rzadkością miejmy nadzieją nie będą :-) Dopóki związek będzie wartością i celem zamiast maksymalizacji własnego szczęścia, to będą pary, które będą związki pielęgnowały i pracowały, żeby się rozwijały.
Bo czy trwałość jest taką wartością, dla której warto się męczyć np. w byle jakim związku, którego nikt nie chce pielęgnować a ludzie wiążą się, bo tak wypada, itp.


Jakoś wymagania to mi się źle kojarzą to jakby starać siano pracę nie sądzisz?

Oczekiwania już lepiej mi się kojarzą.

Jaki próg wymagań/oczekiwań co do partnera by Ci odpowiadał takie nie do obniżenia?

A ja bym pozostała przy wymaganiach, bo one są progowe. Powyżej progu już mogą być oczekiwania, które fajnie jak zostaną zrealizowane, ale nie ma musu. Nie wiem, czy to dla Ciebie jasne?
Minimalne wymagania mam jak każdy :-)


Burzowy napisał/a:

A ja uważam, że osoby pozostające przy pierwszym partnerze to raczej ci co są zadowoleni z siebie samych i własnego życia i nie potrzebują nic rekompensować partnerem. W moim otoczeniu jedyne pary, które jakkolwiek rokują to właśnie takie... tak sobie kminię i w sumie chyba jednak tylko jedną parę znam taką, bo jednak kobiety zawsze coś tam odstawić musiały... no cóż, co osoba to opinia.

Cześć na pewno jest zadowolona, choćby moi rodzice.
Trzeba byłoby sprawdzić poziom szczęścia w związku z pierwszym partnerem i porównać ze związkami z kolejnymi partnerami, czy to się jakoś zmienia.


zwyczajny gość napisał/a:

Nie ma dwóch takich samych miłości........bo 18 lat ma się tylko raz w życiu
Nie ma dwóch takich samych związków.......bo w każdy następny wnosimy swój bagaż doświadczeń.
Nie ma dwóch takich samych spotkań.......bo każdy człowiek jest inny.

:-))

54

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

Ja po latach mam tylko jedno wymaganie i minimalne i wygórowane i na pewno z niego nie zejdę:- czuć się całkowicie akceptowaną i swobodnie przy kimś.
w związku o nic "walczyć" mi się nie chce- w sensie "docierania się"

55

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

Masz rację, jest kilka takich całkowicie normalnych rzeczy, które jednak jednocześnie są wygórowane. Mi kiedyś cisnely babki, że dużo wymagam smile.

56

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?
Ela210 napisał/a:

Ja po latach mam tylko jedno wymaganie i minimalne i wygórowane i na pewno z niego nie zejdę:- czuć się całkowicie akceptowaną i swobodnie przy kimś.
w związku o nic "walczyć" mi się nie chce- w sensie "docierania się"

Jeśli chodzi o potrzebę pełnej akceptacji, to pełna zgoda.

Nie wiem, czy jest możliwy związek bez docierania się, ale nie w sensie walki, bo to bez sensu, ale związek wymaga uczenia się siebie.

57 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-08-15 23:58:42)

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

mam na myśli docieranie się w sensie upartego piłowania jakiegoś problemu, którego zalążki są od początku, a oboje myślą, że to zmienią na swoją korzyść. Poznawanie siebie przy odpowiednim nastawieniu jest raczej przyjemne i nieraniące- bo wszystko jest od razu wyjaśniane.

58

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

Machnięcie ręką na NIEDOPASOWANIE zawsze się zemści,

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?
Ela210 napisał/a:

Ja po latach mam tylko jedno wymaganie i minimalne i wygórowane i na pewno z niego nie zejdę:- czuć się całkowicie akceptowaną i swobodnie przy kimś.
w związku o nic "walczyć" mi się nie chce- w sensie "docierania się"

Problem w tym, że z wiekiem rosną przyzwyczajenia i maleje chęć akceptacji takowych u drugiej osoby.

Dlatego też Pan Bóg tak urządził świat, że pobierają się ludzie młodzi (i głupi) .....którzy nie zwracają uwagi na takie sprawy smile

60 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-08-16 00:18:41)

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

chyba z czasem tworzy się taka lista alergii- czyli czego u kogoś nie chcemy na pewno, bo nas zabija  to idzie z doświadczeniem.

61

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

A mam wrażenie, że każdy ma niemal to samo na takiej liście.

62 Ostatnio edytowany przez dorias (2019-08-16 00:38:55)

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

Magdalena polecam książkę Ericha Fromma O sztuce miłości.

W niej jest bardzo ciekawe porównanie które pokazuje coś ciekawego co sprawdza się obecnie do budowania więzi między ludzkich zacytuję Ci fragment

...większość ludzi uważa, że miłość to sprawa obiektu, a nie zdolności, pogląd taki da się porównać do stanowiska człowieka, który chce malować, ale nie uczy się sztuki malarstwa, tylko twierdzi, że musi poczekać na odpowiedni obiekt, a potem, kiedy go już znajdzie, będzie malował znakomicie.

To co mówisz pokazuje, że częściowo jesteś gdzieś przy tym pogladzie, który mówi aby stworzyć cosntrwalego i dobrego musi być odpowiednia osoba i wtedy wszystko będzie ok.

Moim zdaniem to czy stworzysz cosntrwalego i szczęśliwego zależy głównie od Ciebie a nie od partnera. Rozwinę swoją wcześniejszą myśl o trwałych i szczęśliwych związkach z moich obserwacji wynika, że osoby które mają długi staż małżeński i uczucia dalej występują w związku posiadają pewne cechy poza troską i szacunkiem do siebie. Takie osoby są otwarte na zmiany, empatyczni i autonomiczni.

Otwartość na zmiany pozwala im weryfikować swoje postawy i zmieniać je tak aby się rozwijać wspólnie.

Emaptia pozwala dostrzec stany emocjonalne partnera i wyjść mu na przeciw.

Autonomia jak to napisał M. Scott Peck w droga rzadziej wędrowania autonomia jest stanem psychiki dającym poczucie niezależności przez co staje się on głównie dawcą miłości.

Oczywiste jest, że musi być pewien próg spełnionych oczekiwań co do przyszłego partnera jednak im bardziej jest on rozbudowany tym bardziej wg mnie jest splycana relacja na starcie.

Zauważ, że obecnie w modzie nie jest opracowanie nad związkiem tylko jak coś się psuje to po co się męczyć i być w byle czym lepiej zacząć od nowa i próbować odnieść sukces w miłości.

I tu się rozmijamy w tym bo ja uważam, że tak długo jak partner będzie sam w sobie wartością dająca szczęście tak długo będą długotrwałe i szczęśliwe zwiazki. Związek nigdy nie być celem ale pochodną tego co wyżej, dwie osoby są dla siebie wartością dająca szczęście.

Edit: Ela twoja lista wymagań jest najkrótsza jaką widziałem i o jakiej słyszałem:) jdnoczesnie najbardziej racjonalna z tego wszystkiego smile

63

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

W końcu ktoś dobrze pisze...

64

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?
Burzowy napisał/a:

W końcu ktoś dobrze pisze...

Ty też trochę poczytaj Fromma na początek "Wojnę w człowieku "polecam i piszę bez złośliwości żeby nie było.

65 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-08-16 00:56:00)

Odp: Jak to jest w kolejnych związkach?

dorias, bardzo ciekawe i fajne jest to, co piszesz :-)

Jednakże trochę to idealistyczne i powiedziałabym, że „buddystyczne” jest szukanie tylko w sobie. Myślę, że środek jest gdzieś po środku, czyli ważna jest zarówno zdolność do miłości, jak i odpowiedni obiekt.
Odpowiedni obiekt dla równowagi chociażby musi mieć wymienione przez Ciebie jako kluczowe cechy, czyli empatia, otwartość na zmiany i autonomiczność. Być może te cechy stanowią właśnie próg wymagań, być może wystarczy mniej lub trzeba więcej.
Niemniej, jestem pewna, że nie każdy „obiekt” pasuje do mnie, tak samo, jak ja nie pasuję do każdego.

Prześpię się jeszcze z tym, co tu napisałeś i może jutro coś dopiszę. Dziękuję :-)

Posty [ 1 do 65 z 195 ]

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Jak to jest w kolejnych związkach?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024