Od pół roku spotykam się z chłopakiem dwa lata młodszym , ja mam 20 Od pierwszych spotkań bylismy jak magnesy, bratnie dusze, taka przyjaźń że szok, on jest osobą bardzo czułą, wysłuchuje, ciągle pyta jak się czuję. Później miałam wrażenie że między nami iskrzy, jednak nie byłam pewna co jest... Dodam że zawsze trafiałam na złych chłopców, tzn szantażowali mnie lub "karali" milczeniem, byli zazdrośni nawet o koleżanki. Więc po pierwszym "zbliżeniu" coś nie grało. Całowaliśmy się, przytulaliśmy i w tamtym momencie byłam pewna tego co robię, czułam się bezpieczna, na następny dzień od rana dostałam kołatania serca, było mi niedobrze, nie mogłam jeść, byłam wredna dla wszystkich, nawet nie chciałam aby o nim wspominano w domu. I stwierdziliśmy że tak nie może być zostajemy na przyjaźni, sytuacje te się powtarzały, próbowałam zachowywać sie jak partnerka ale zawsze to samo później wyrzuty, jakieś lęki. od niedawna stwierdziłam że zasługuje na kogoś lepszego, że ja mogłabym go zostawić dla innego ( choć nigdy to nie miało miejsca) i miotam się , wiem że nikogo lepszego nie spotkam, dookoła mi wmawiali że miłość z czasem przyjdzie...Nie potrafię się związać a pożegnać ciężko gdy COŚ jest między nami, on zawsze przezywa to że mamy stracić kontakt ... Nawet po tych akcjach go przepraszam a on na to że nic się nie stało, ja mu pomagam, rozweselam każdy dzień, mogę być kim chce do niego byle bym była. Wiem że może być masę złych komentarzy no cóż, ja nawet sama siebie nie ogarniam , dziękuję za przeczytanie
A co do pytania, mieliście coś podobnego w odczuciach? Jak to rozegrać? (napisałam to samo na innym forum, brak konkretnego odzewu)
Bo napisałaś tak niekonkretnie że nie wiadomo o co chodzi.. Napisz po kolei co się działo, jak chcesz pomocy
Bo napisałaś tak niekonkretnie że nie wiadomo o co chodzi.. Napisz po kolei co się działo, jak chcesz pomocy
Chodzi o to czy warto wchodzić w taką relację. Wszystko starałam się jasno napisać
Słuchaj swojego ciała, szczególnie, gdy masz mętlik w głowie. Twoje ciało Ci mówi, że nie jest gotowe na tą relację. A przecież związek jest oparty również na fizyczności. Jak zmuszasz ciało do zbliżeń to ono później reaguje kołataniem serca, niepokojem, złością. Robisz coś wbrew sobie i dlatego złościsz się na siebie i jesteś niemiła dla innych. Nie lekceważ tego. Rozumiem, że nie chcesz krzywdzić chłopaka, że rozum mówi, ze to dobry partner. Ale nie rób nic wbrew sobie.
Nie pakuj chłopaka w szufladkę "friendzone". Lepiej skończyć to raz, a dobrze. On trochę pocierpi, ale mu przejdzie, gdy pozna kogoś, kto będzie go chciał takiego, jakim jest, tak o. Po prostu
Rozstając się z nim dasz szansę zarówno jemu, jak i (tym bardziej) sobie na znalezienie kogoś, przy kim nogi będą miękły od samego spojrzenia
Nie kochasz go, nie kręci Cię, ot cała tajemnica.
Zakończ to jak najszybciej, póki chłopak się jeszcze konkretnie nie wkręcił.
Może za szybko chcieliście by coś więcej z tego było?
Takie trochę zmuszanie się do miłości a to co między Wami jest hm to w jakimś stopniu przyjaźń, pociąga Cię fizycznie? Przepraszam za zwrot, masz mokro na myśl o tym jak to robicie? Jak nie, to nic z tego nie będzie. Odpuście sobie i chyba najlepiej zerwać całkowicie kontakt by z np Jego strony nie było nadzieji.
To jest normalne u 20letnich dziewczyn. Niby dorosła, ale niedojrzała. Trwałe związki w tym wieku zdarzają się baaaardzo rzadko.