Lady Loka, sto procent mojej zgody.
Niepodobna, jestem przeciwniczką uogólnień. Są jednak indywidualne różnice, choć nie da się ukryć, że my, kobiety za często przypisujemy mężczyznom nasze myślenie i odczuwanie.
Jednak nie zgodzę się ze sprowadzaniem facetów wyłącznie do roli seksualnych maszynek. Zdarzało mi się spotykać takich, którzy jednak szukali po prostu kontaktu, przyjaźni, towarzystwa i zdziwieni byli, gdy oświadczałam wprost, że na żadne romanse się nie "piszę", że przyszło mi to do głowy. Jasne jest dla mnie, że na pewne poufałości, naturalne w związku, z kolegą sobie nie pozwolę, że są granice i to ja sama jestem ich świadoma, nikt nie musi mnie "pilnować", ale są, o dziwo faceci, którzy potrafią po prostu się przyjaźnić, a płeć przyjaciela to już inna sprawa. Mój kolega, o którym wspomniałam kilka postów wyżej sprowadził się do naszego miasta, gdzie nikogo nie znał i poszukiwał po prostu towarzystwa. A że jest otwarty, przedsiębiorczy, głowę ma na karku zabrał się do sprawy konkretnie: najpierw poznal przez internet moją koleżankę, potem ona wciągnęła do paczki mnie. Nikt nigdy nikogo nie podrywał, choć obiektywnie stwierdzam, że jego dziewczyna ma naprawdę fajnego faceta. Ten kolega nieraz wspominał, że przez całe życie jakoś lepiej dogadywał się z dziewczynami, choć jest stuprocentowym mężczyzną. Taka osobowość, taki typ.
Gdy czasami czytam na ten temat, obserwuję, odnoszę wrażenie, że faceci bywają jescze bardziej spętani normami obyczajowymi niż my, kobiety. "Nie wypada" im dzieilć się emocjami, rozmawiać od serca itd., "muszą" trzymać fason przed kolegami, a z kobietami jest inna rozmowa. Wmawia się i im, i nam, że facet myśli jedną częścią ciała, a przecież oni też czują i myślą, choć pewnie ciut inaczej.
Nie jestem oczywiście znawczynią, ale tak mi się wydaje.
Ja tam lubię sobie z mądrym facetem pogadać, choć bardzo długo byłam wobec nich chorobliwie nieśmiała. Potrafią jasno i konkretnie postawić sprawy, gdy kobiety dzielą włos na czworo i na moje pytanie o stół, opowiadają o... kapeluszu
Nie znaczy to, ze nie cenię i nie lubię kobiet, bo choćby dzisiejszej nocy doświadczałam pięknej kobiecej przyjaźni (koleżanka rozstała się z chłopakiem i nie chciała spać w pustym domu) wieczór spędziłam w czysto babskim gronie i było super.
Uzupełniamy się i to jest fantastyczne 