Cześć,
fajne forum.
Zastanawiam się, dlaczego kobiety ukrywają cele wiązania się w związki. W związkach jednym z podstawowych celów jest seks. Podczas zupełnie szczerej rozmowy, powiedziała mi to moja trzecia partnerka z którą byliśmy w łóżku.
Miałem 19 lat, kiedy poznałem dziewczynę też 19letnią, ale nie chciałem jej zmuszać do niczego, ani niczego przyspieszać. Nasz pierwszy raz przydarzył nam się po około roku znajomości mimo iż okazja do wcześniejszej inicjacji była już dużo dużo wcześniej.
Druga partnerka to była dziewczyna starsza odemnie, może 3 może 5 lat ale to była wakacyjna przygoda podczas wakacji. Nie odnoszę wrażenia, abym to ja ją zachęcał. Byłem w kolegami i koleżankami nad morzem, gdzie poznaliśmy inną grupę młodych ludzi i razem spędzaliśmy wesoło czas. Jedna z nich, wydaje mi się, że mnie zachęcała i przydarzyło nam się 3 razy.
Teraz mam dziewczynę, dla której jestem drugim partnerem, bo z tego co mi powiedziała poprzedni był dupkiem, a ja według niej mam fajny styl bycia. Opowiedziałem jej moje historie, a ona po którejś naszej łóżkowej przygodzie, powiedziała mi, ze dziewczyny łączą się z chłopakami po to, aby uprawiać seks.
Dlatego stawiam pytanie postawione na wstępie:
Zastanawiam się, dlaczego kobiety ukrywają cele wiązania się w związki ?
Szczególnie chodzi mi o kobiety w wieku 20+.
Seks jest jednym z powodów, ale nie najważniejszym.
Nie trzeba wchodzić w związki, żeby uprawiać seks. Związek to coś więcej.
a związek bez seksu to związek ?
a związek bez seksu to związek ?
A związek bez rozmów to związek?
A związek bez wspólnego spędzania czasu to zwiążek?
A związek bez miłości to związek?
A związek bez wspólnych planów na przyszłość to związek?
A związek, w którym nie chce się ze sobą przebywać to związek?
A związek, w którym nie czujesz się dobrze z drugą osobą to związek?
Można tak jeszcze długo.
Seks jest tylko jednym z elementów. Na pewno nie najważniejszym, bo są przecież pary, które czekają z seksem do ślubu i żyją.
Ba, są też "białe małżeństwa", oni też żyją i są szczęśliwi.
Chyba nie wytrzymałabym w białym małżeństwie. Znam swojego chłopaka 7 lat, dopiero od 2 miesięcy początkujemy w sexie, ale podniecenie i chęci na sex to tak odczuwałam już około rok temu, ale masz rację, nie przyznałam się, że chcę seksu
Kamil_F Ty musisz się dużo jeszcze uczyć o kobietach. Niestety u wielu kobiet sex to narzędzie, a nie jak myślisz cel.
Cześć,
. W związkach jednym z podstawowych celów jest seks.
A nie dzidzia?
Domek z białym płotkiem?
I prywatny wyrobnik?
9 2019-07-06 16:06:21 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-07-06 16:06:52)
Kamil_F Ty musisz się dużo jeszcze uczyć o kobietach. Niestety u wielu kobiet sex to narzędzie, a nie jak myślisz cel.
Hmm..może cel do zbliżania się też? ale chyba w aspekcie tego, że dla mężczyzn seks to seks po prostu głównie dla rozładowania się, to narzędzie nienadające się do tego celu- budowania więzi- więc zwykle się nie udaje i panna idzie dalej używając tej samej łopatki.
Czy może faktycznie 19 latka to rozbudzona i wiedząca czego chce w tej sferze kobieta?
Czy robi to, co koleżanki?
takich mocno swobodnych maturzystek 20 parę lat temu było mało raczej..
Ale może to inne czasy..?
Seks jest jednym z powodów, ale nie najważniejszym. Nie trzeba wchodzić w związki, żeby uprawiać seks. Związek to coś więcej.
Kamil_F Ty musisz się dużo jeszcze uczyć o kobietach. Niestety u wielu kobiet sex to narzędzie, a nie jak myślisz cel.
Jakie narzędzie ?
Chodziłam do 3 klasy liceum, spotykałam się z kolegą raz u mnie raz u niego po lekcjach. Sex był dla nas kolejnym etapem naszej znajomości, po prostu nam się zdarzył. Nie planowaliśmy. Po tym, jak już pierwszy raz mieliśmy za sobą, to trudno było nie uprawiać sexu, gdy tylko była do tego okazja. Nie było okazji dość często, średnio raz w miesiącu.
Hmm..może cel do zbliżania się też? ale chyba w aspekcie tego, że dla mężczyzn seks to seks po prostu głównie dla rozładowania się, to narzędzie nienadające się do tego celu- budowania więzi- więc zwykle się nie udaje i panna idzie dalej używając tej samej łopatki..
Dla niego własnie tak zapewne było, pozwalałam mu rozładowywać napięcie seksualne. Mi także to sprawiało przyjemność.
Z partnerem z którym mieszkałam to wiązałam jakieś długoterminowe nadzieje, ale nic z tego nie wyszło.
A związek bez rozmów to związek?
A związek bez wspólnego spędzania czasu to zwiążek?
A związek bez miłości to związek?
A związek bez wspólnych planów na przyszłość to związek?
A związek, w którym nie chce się ze sobą przebywać to związek?
A związek, w którym nie czujesz się dobrze z drugą osobą to związek?
6 razy NIE
Autorze, widocznie te laski, ktore tak twierdziły podchodziły przedmiotowo do związkow i uważały, że druga osoba jest wyłącznie od spełniania potrzeb partnera. W związku najważniejsze jest zaufanie, wierność, wspolne rozwiązywanie problemow. Jak ktoś mi mowi, że seks buduje więzi to śmiać mi się chce. Seks nie ma NIC wspolnego z miłością, kojarzy mi się raczej z jej zaprzeczeniem.
Znow te zle kobiety, ciągle cos ukrywają.
Znow te zle kobiety, ciągle cos ukrywają.
Nooo i cynicznie wykorzystują seks. Kobieta, to nie może chcieć się ruchać, tak po prostu, skąd.
To raczej faceci cynicznie wykorzystują seks. Wciskają bajeczki o budowaniu więzi, a potem są setki tematow w stylu "wykorzystał mnie", "chodzi mu tylko o jedno".
To raczej faceci cynicznie wykorzystują seks. Wciskają bajeczki o budowaniu więzi, a potem są setki tematow w stylu "wykorzystał mnie", "chodzi mu tylko o jedno".
Pewnie, wianek zabrał. Nie chcesz seksu uprawiać, to nie rób tego, a jeśli chcesz, to nie płacz potem, że ktoś Cię "wykorzystał".
To raczej faceci cynicznie wykorzystują seks. Wciskają bajeczki o budowaniu więzi, a potem są setki tematow w stylu "wykorzystał mnie", "chodzi mu tylko o jedno".
beacia, od tego masz swój rozum, żeby wciskanych bajeczek nie brac na poważnie.
Nie zamierzam brać ich na poważnie. Teraz zamierzam dokładnie testować facetow przed poznaniem. Jeśli nie będzie umiał utrzymać rączek przy sobie, to do widzenia
No i pięknie
To raczej faceci cynicznie wykorzystują seks. Wciskają bajeczki o budowaniu więzi, a potem są setki tematow w stylu "wykorzystał mnie", "chodzi mu tylko o jedno".
Znowu ta narracja o bezwolnych i naiwnych lalach.
beacia96 napisał/a:To raczej faceci cynicznie wykorzystują seks. Wciskają bajeczki o budowaniu więzi, a potem są setki tematow w stylu "wykorzystał mnie", "chodzi mu tylko o jedno".
Znowu ta narracja o bezwolnych i naiwnych lalach.
Chyba nikt nie mówił o "bezwolności".
No, przymusu wiązania się z kimś nie ma.
Z drugiej strony, żeby podjąć naprawdę wolną decyzję, to trzeba mieć wystarczające informacje. Mowa o przypadkach, kiedy tego nie ma, bo ktoś zostaje celowo wprowadzony w błąd. Podejmuje decyzję na podstawie błędnych przesłanek.
Więc może każdy człowiek, który został w jakiś sposób oszukany, jest "bezwolny i naiwny", a skoro nie jest tak, to problem nie istnieje, albo wina leży po stronie oszukanego. Hm?
balin napisał/a:beacia96 napisał/a:To raczej faceci cynicznie wykorzystują seks. Wciskają bajeczki o budowaniu więzi, a potem są setki tematow w stylu "wykorzystał mnie", "chodzi mu tylko o jedno".
Znowu ta narracja o bezwolnych i naiwnych lalach.
Chyba nikt nie mówił o "bezwolności".
No, przymusu wiązania się z kimś nie ma.
Z drugiej strony, żeby podjąć naprawdę wolną decyzję, to trzeba mieć wystarczające informacje. Mowa o przypadkach, kiedy tego nie ma, bo ktoś zostaje celowo wprowadzony w błąd. Podejmuje decyzję na podstawie błędnych przesłanek.
Więc może każdy człowiek, który został w jakiś sposób oszukany, jest "bezwolny i naiwny", a skoro nie jest tak, to problem nie istnieje, albo wina leży po stronie oszukanego. Hm?
I dlatego nie można wierzyc slepo, tylko poznawać się stopniowo i chcieć dostrzegac sygnaly ostrzegawcze - chęc bycia w związku nie może przeslaniac zdrowego rozsądku.
Po prostu, dla własnego dobra trzeba zdawać sobie sprawę, ze oszuści także istnieją na swiecie.
balin napisał/a:beacia96 napisał/a:To raczej faceci cynicznie wykorzystują seks. Wciskają bajeczki o budowaniu więzi, a potem są setki tematow w stylu "wykorzystał mnie", "chodzi mu tylko o jedno".
Znowu ta narracja o bezwolnych i naiwnych lalach.
Chyba nikt nie mówił o "bezwolności".
A jak nazwiesz zachowanie kobiet opisane przez beacię? Tam kobiety podejmują jakieś decyzje? Przecież są bezwolne. Przyszedł nabajerował i wziął co chciał. A biednej lali pozostaje tylko smutek i żal w forumowych wątkach.
Z resztą taki nurt myślowy rozwija się pięknie w mediach. Ostatnio jakaś pani psycholog powiedziała: za wszystko winny jest facet. Ale już nie dopowiada tego co ja powiedziałem. A przecież taka jest logika jej wypowiedzi. Bezwolna lala, za nic przecież nie może odpowiadać.
To co piszesz o ofierze, to żenujące jest. Zwłaszcza, że urąga inteligencji kobiet i rzeczywistości związków zrównanych do relacji: ofiara i jej oprawca.
23 2019-07-11 14:41:53 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-07-11 14:43:25)
niepodobna napisał/a:balin napisał/a:Znowu ta narracja o bezwolnych i naiwnych lalach.
Chyba nikt nie mówił o "bezwolności".
A jak nazwiesz zachowanie kobiet opisane przez beacię? Tam kobiety podejmują jakieś decyzje? Przecież są bezwolne. Przyszedł nabajerował i wziął co chciał.
A biednej lali pozostaje tylko smutek i żal w forumowych wątkach.
![]()
Z resztą taki nurt myślowy rozwija się pięknie w mediach. Ostatnio jakaś pani psycholog powiedziała: za wszystko winny jest facet. Ale już nie dopowiada tego co ja powiedziałem.A przecież taka jest logika jej wypowiedzi. Bezwolna lala, za nic przecież nie może odpowiadać.
To co piszesz o ofierze, to żenujące jest. Zwłaszcza, że urąga inteligencji kobiet i rzeczywistości związków zrównanych do relacji: ofiara i jej oprawca.
Interpretujesz tak, jak Ci to odpowiada...
Nie "zrównuję związków do relacji: oprawca i jej ofiara", zastanawiam się jedynie, czy w każdym przypadku, w którym ktoś został oszukany, będziesz sobie kpić, że przecież nie był bezwolny. Czy tylko w tym, w którym facet oszukuje kobietę, że chodzi mu o coś więcej niż zaspokojenie popędu i tworzy iluzję więzi, które nie istnieją.
Napisałam tak ze względu na twoją dość automatyczną i schematyczną reakcję. Naprawdę nie mniej schematyczną, niż tej pani psycholog.
Nie, facet nie jest "winny za wszystko" (co to w ogóle znaczy?). Jest winny, kiedy jest winny, jeśli ja kogoś okłamię, obojętnie w jakiej sprawie, to też winna jestem ja, a nie jego naiwność.
Próby zrobienia z takiego prostego komunikatu, zrównywania związków do relacji kat i ofiara, dowodzi zupełnego niezrozumienia, albo złej woli, tym bardziej, że kontekst mojej wypowiedzi był szerszy niż tylko związki.
Posty beaci to tylko punkt zaczepienia.
Dla mnie, do tego, żeby zauważyć pewien mechanizm.
>>>>A jak nazwiesz zachowanie kobiet opisane przez beacię? Tam kobiety podejmują jakieś decyzje? Przecież są bezwolne. Przyszedł nabajerował i wziął co chciał<<<<
Mógł to zrobić, bo okłamał, czyli druga strona nie miała właściwych informacji ; ) Nie była bezwolna, bo nikt jej nie zmuszał. Podjęła decyzję, tak. Bazując na błędnych przesłankach. A były błędne, bo ktoś ją przekonał do nieprawdy...
"Chcę się tylko zabawić, ale będzie fajnie, idziesz na to? " - taki powinien być komunikat.