Kilka użytkowniczek (użytkowników) tego forum zhejtowało mnie, jak kiedyś napisałem, że w związkach liczy się dla mnie oddanie i wzajemna troska o siebie. Co kto lubi, każdego sprawa. Dzisiaj jestem w związku z kobietą, która ma właśnie takie podejście - kochamy się bardzo, znajdujemy wspólny język i wiemy, że chcemy ze sobą być. Problemem jest moja matka, która usiłuje wmówić mi, że moja kobieta chce wrobić mnie w dziecko, zakup mieszkania aby następnie wygnać mnie, znaleźć sobie innego i ściągać alimenty. Było tak z każdą moją partnerką do tej pory - sęk w tym, że o ile żadnej z nich nie ufałem, tu mam świadomość, że w końcu trafiłem na osobę, z którą chcę zbudować rodzinę. Chcę być z moją kobietą szczery, ale boję się jej powiedzieć o mojej sytuacji. Co byście doradziły (li)?
Jesteś już dużym chłopcem. :-) Mama oczywiście jest bardzo ważna w Twoim życiu, ale przyszedł czas na założenie rodziny, a tego z mamcią nie zrobisz. Uświadom to mamie. Z partnerką oczywiście porozmawiaj. Uprzedz ją, że przyszła teściowa jeszcze się nie pogodziła z tym że nie jesteś już jej małym synkiem. Mamie natomiast powiedz, że musi zaakceptować Twój wybór, szanować Twoja partnerkę. To ona będzie matką jej wnuków i nie chcesz żadnych nieprzyjemności. Napewno chce uczestniczyć w waszym życiu. Musi więc zmienić nastawienie. Koniec żartów i dziecinady.
Kilka użytkowniczek (użytkowników) tego forum zhejtowało mnie, jak kiedyś napisałem, że w związkach liczy się dla mnie oddanie i wzajemna troska o siebie. Co kto lubi, każdego sprawa. Dzisiaj jestem w związku z kobietą, która ma właśnie takie podejście - kochamy się bardzo, znajdujemy wspólny język i wiemy, że chcemy ze sobą być. Problemem jest moja matka, która usiłuje wmówić mi, że moja kobieta chce wrobić mnie w dziecko, zakup mieszkania aby następnie wygnać mnie, znaleźć sobie innego i ściągać alimenty. Było tak z każdą moją partnerką do tej pory - sęk w tym, że o ile żadnej z nich nie ufałem, tu mam świadomość, że w końcu trafiłem na osobę, z którą chcę zbudować rodzinę. Chcę być z moją kobietą szczery, ale boję się jej powiedzieć o mojej sytuacji. Co byście doradziły (li)?
Twoja matka ma najpewniej coś z głową (typ "żadna nie jest dobra dla mojego synusia" dość często występuje w przyrodzie). A Ty jesteś dorosły i powinieneś myśleć samodzielnie.
Ciężko powiedzieć jakie dokładnie intencje ma twoja matka, bo nie znam twojej aktualnej dziewczyny, jednak nie ma dymu bez ognia i dlatego uważam, że musi istnieć powód dla którego twoja mama tak negatywnie ocenia twoje wybranki.
Trochę pospekuluje.
Pierwsza rzecz to być może kwestia nieobcietej pępowiny. Twoja mama może nie potrafi pogodzić się z tym, że oto zbliża się czas, że nieuchronnie pójdziesz swoją drogą, jest zaborcza i chciałaby, żebyś jak najdłużej został z nią.
Druga rzecz- zwróciłam uwagę na to, że do poprzednich swoich dziewczyn nie miałeś zaufania. Wychodzi więc na to, że mama miała dobrego nosa. Zdarzenia i czas mocno to udowodniły.
Teraz masz dziewczynę i jesteś pewny, że to jest właśnie to, ale mama też nie pochwała twojego wyboru.
Dlaczego?
Może po prostu uważa, że jesteś naiwny, łatwowierny, dajesz się podejść różnym cwaniarom i że do takich właśnie cię ciągnie? Może ona widzi w tej dziewczynie takie rzeczy, których ty nie potrafisz dostrzec? Może idealizujesz te dziewczynę? Myślę że twoja mama nie ma zaufania do twojego oglądu sytuacji i uważa, że nie znasz się na ludziach. Dlatego właśnie pragnie otworzyć ci oczy i przestrzec, żebyś nie wpakował się w jakieś dziadostwo.
Jeśli uważasz, że ta dziewczyna jest ok, to może postaraj się o to, by twoja mama lepiej ją poznała. Nie wiem czy dziewczyna bywa w twoim domu i jak się zachowuje wobec twojej mamy i generalnie w domu.
Może twoja mama ma po prostu za mało danych na temat tej dziewczyny, by mogła wyrobić sobie obiektywne zdanie? Na twojej opinii, jak widać, nie chce polegać.
Może zaproponuj jaka wspólną wycieczkę rodzinna, wyjście gdziekolwiek?
Znam przypadek z życia, który dotyczył mojej koleżanki. Ona też miała problem z akceptacją kolejnych dziewczyn swojego syna, ciągle coś jej nie pasowało i trzeba przyznać, że słusznie się czepiała, chociaż jej syn też miał pretensje do swojej matki. Nawet inne osoby z boku uważały, że z matką jest coś nie tak i że tak naprawdę chodzi jej o zatrzymanie syna przy sobie. Tymczasem jej syn poznał kolejną dziewczynę, która praktycznie od razu skradła serce jego mamy, bo miała w sobie to coś, co sprawiało, że matka czuła, iż jej dziecko nie zostanie skrzywdzone. Związek syna z tą dziewczyną potoczył się tak, że zostali małżeństwem, mają dziecko i naprawdę fajnie sobie żyją.
Nie było więc problemu w matce. Wcześniej ona po prostu czuła, że jej syn pakuje się w tarapaty. Gdy serce matki nie czuło zagrożenia dla swojego syna wówczas nie miała żadnych problemów z zaakceptowaniem jego wybranki.
Ważniejsze co Ty sądzisz.
A mama ma jakieś argumenty konkretnie ws tej.?
Skoro sam nie wiesz jak to jest z Twoimi kobietami, to może taki głos rozsądku jest OK, może matka z in. perspektyw widzi, coś czego ty zakochany nie dostrzegasz?
Oczywiście może być też tak jak wyżej - nieodcięta pępowina, żadna kobieta nie jest wystarczająco dobra dla synusia.
Nie rozumiem skąd pomysł na aż takie problemy???
Co oznacza, że kobieta chce wrobić w dziecko? Rozmawiacie o antykoncepcji? nie jesteś pewien, możesz sam się zabezpieczyć.
Mieszkanie? Kupujesz na siebie i jak się rozstanie mieszkanie/kredyt jest twój, wolisz wspólnie - bierzecie ślub i macie wspólny majątek, wówczas jeśli się rozstaniecie masz połowę mieszkania/połowę kredytu. Rozmawiacie o finansach?
Poza tym czemu zakładasz, że nowy, fajny związek skończy się katastrofą? Nawet jeśli to nie jest partnerka idealna, to przecież oboje budujecie związek, możesz wpływać na to w jakim kierunku relacja będzie się rozwijać.
7 2019-07-03 13:06:04 Ostatnio edytowany przez Wacław666 (2019-07-03 13:09:06)
Kilka użytkowniczek (użytkowników) tego forum zhejtowało mnie, jak kiedyś napisałem, że w związkach liczy się dla mnie oddanie i wzajemna troska o siebie. Co kto lubi, każdego sprawa. Dzisiaj jestem w związku z kobietą, która ma właśnie takie podejście - kochamy się bardzo, znajdujemy wspólny język i wiemy, że chcemy ze sobą być. Problemem jest moja matka, która usiłuje wmówić mi, że moja kobieta chce wrobić mnie w dziecko, zakup mieszkania aby następnie wygnać mnie, znaleźć sobie innego i ściągać alimenty. Było tak z każdą moją partnerką do tej pory - sęk w tym, że o ile żadnej z nich nie ufałem, tu mam świadomość, że w końcu trafiłem na osobę, z którą chcę zbudować rodzinę. Chcę być z moją kobietą szczery, ale boję się jej powiedzieć o mojej sytuacji. Co byście doradziły (li)?
Pytanie czy nie jestes ciapowatym maminsynkiem, misiem bez grama stanowczosci i wlasnego zdania, ktory daje sobie wejsc na glowe kobiecie, pieskuje jej i robi wszystko zeby pandzi bylo najlepiej, Ty na dodatek zarabiasz kupe kasy, Twoja kobieta jest bezrobotna albo wiaze ledwo koniec z koncem. Wtedy gadka Twojej mamy mialaby sens. No kto jak nie Twoja mama zna Ciebie najlepiej? Myslisz ze gadalaby tak jak by Ciebie wychowala na twardego samca alfa?
8 2019-07-03 13:21:51 Ostatnio edytowany przez Grasse (2019-07-03 13:22:48)
Ciągle tylko słyszę, że to nie tak, że żadna jej się nie podoba, tylko zawsze to ja wybieram źle. A matka poznała moją dziewczynę i spotkanie wypadło pomyślnie. Dopiero potem zaczęło działać stare daj człowieka, paragraf się znajdzie.
Averyl, rozmawiamy o antykoncepcji, tylko moja matka twierdzi, że to cwaniara, która nawet to ominie.
Ciągle tylko słyszę, że to nie tak, że żadna jej się nie podoba, tylko zawsze to ja wybieram źle. A matka poznała moją dziewczynę i spotkanie wypadło pomyślnie. Dopiero potem zaczęło działać stare daj człowieka, paragraf się znajdzie.
Averyl, rozmawiamy o antykoncepcji, tylko moja matka twierdzi, że to cwaniara, która nawet to ominie.
Sam się zastanów czy to normalne. Twoja mama ma jakieś zajęcie? Ma przyjaciół? Ile ma lat?
Pytanie czy nie jestes ciapowatym maminsynkiem, misiem bez grama stanowczosci i wlasnego zdania, ktory daje sobie wejsc na glowe kobiecie, pieskuje jej i robi wszystko zeby pandzi bylo najlepiej, Ty na dodatek zarabiasz kupe kasy, Twoja kobieta jest bezrobotna albo wiaze ledwo koniec z koncem. Wtedy gadka Twojej mamy mialaby sens. No kto jak nie Twoja mama zna Ciebie najlepiej? Myslisz ze gadalaby tak jak by Ciebie wychowala na twardego samca alfa?
Oboje się szanujemy. A większość samców alfa, gdyby ich wysłać na front, robiłaby dwójeczkę z wody destylowanej.
Jesteś dorosły. Ta kobieta wyznaje takie same wartości, jak Ty. Chcesz z nią założyć rodzinę a on a z Tobą.
Kwestie majątkowe, jeśli chcesz je rozwiązać teraz można załatwić wcześniej - kup mieszkanie na siebie. Lub zdecydować się na wspólny majątek. Istnieją także intercyzy.
Dzieci... no cóż po jakimś czasie w większości związków się pojawiają. To naturalna kolej rzeczy. Chyba warto to matce uświadomić, że chce tego czy nie, kiedyś zostanie babcią.
Odetnij troszeczkę matkę od Twojego życia, bo to nie ona będzie tworzyć z Tobą związek.
Kilka użytkowniczek (użytkowników) tego forum zhejtowało mnie, jak kiedyś napisałem, że w związkach liczy się dla mnie oddanie i wzajemna troska o siebie. Co kto lubi, każdego sprawa. Dzisiaj jestem w związku z kobietą, która ma właśnie takie podejście - kochamy się bardzo, znajdujemy wspólny język i wiemy, że chcemy ze sobą być. Problemem jest moja matka, która usiłuje wmówić mi, że moja kobieta chce wrobić mnie w dziecko, zakup mieszkania aby następnie wygnać mnie, znaleźć sobie innego i ściągać alimenty. Było tak z każdą moją partnerką do tej pory - sęk w tym, że o ile żadnej z nich nie ufałem, tu mam świadomość, że w końcu trafiłem na osobę, z którą chcę zbudować rodzinę. Chcę być z moją kobietą szczery, ale boję się jej powiedzieć o mojej sytuacji. Co byście doradziły (li)?
Bywają też narcystyczne, toksyczne, zawłaszczające mamusie, dla których każda kobieta, którą obdarzy uczuciem ukochany syuś staje się rywalką i wrogiem do usunięcia.
Boże chroń od takich zaborczych matek, nie chcących by dzieci ułożyły sobie życie po swojemu. Zazwyczaj są to matki, które męża nie mają (umarł, rozwód itd.).
Syn/córka przejmuje wtedy zadania brakującego partnera; pełni więc dla nich rolę opiekuna i emocjonalnego worka.
Posłuchaj, opcje są dwie; pierwsza Twoja mama ma rację i druga: nie ma racji. Z tym, żeby to nie była samospełniająca się przepowiednia, bo jak będziecie się ciągle przez nią kłócić (mamuśka będzie mieszać) to w końcu się rozstaniecie.
Ja bym tu zalecała wspólna wycieczkę, jakiś biwak, wypad chociażby na lody, no stworzenie możliwości, by mama mogła poznać lepiej te dziewczynę.
A na forum czyta się porady typu: zajmij się dzieckiem, ono jest najważniejsze w Twoim życiu.
A na forum czyta się porady typu: zajmij się dzieckiem, ono jest najważniejsze w Twoim życiu.
To, że dziecko jest najważniejsze, nie znaczy, żeby mu utrudniać odejście z domu, gdy przyjdzie na to czas. Opieka rodziców kiedyś się kończy.
Twoja mama jest zdecydowanie osobą toksyczną. Żadna Twoja partnerka nie sprosta jej oczekiwaniom. Musisz chłopie odciąć pępowinę i uciekać gdzie pieprz rośnie. Jak zwiążesz się z jakąkolwiek kobietą i będziecie mieć dziecko to dopiero wtedy będzie się we wszystko wpierdzielać. Zawsze będziecie robić wszystko źle. Niestety Twoja mama ma charakter, jak moja teściowa, mianowicie można z nią żyć w zgodzie tylko wtedy jak się jej przytakuje i robi tak jak ona chce. Każde odstępstwo od jej zdania skutkuje obrazą majestatu, fochem z przytupem, tudzież fochem wywrotnym.
Skoro czujesz się ze swoją kobietą dobrze i nie masz wątpliwości, że to ta jedyna, poinformuj o tym matkę i postaw jej sprawę jasno. Jesteś dorosły, masz prawo ułożyć sobie życie jak chcesz i powinna to uszanować. Jeśli nie potrafi, to niech liczy się z konsekwencjami
Kilka użytkowniczek (użytkowników) tego forum zhejtowało mnie, jak kiedyś napisałem, że w związkach liczy się dla mnie oddanie i wzajemna troska o siebie. Co kto lubi, każdego sprawa. Dzisiaj jestem w związku z kobietą, która ma właśnie takie podejście - kochamy się bardzo, znajdujemy wspólny język i wiemy, że chcemy ze sobą być. Problemem jest moja matka, która usiłuje wmówić mi, że moja kobieta chce wrobić mnie w dziecko, zakup mieszkania aby następnie wygnać mnie, znaleźć sobie innego i ściągać alimenty. Było tak z każdą moją partnerką do tej pory - sęk w tym, że o ile żadnej z nich nie ufałem, tu mam świadomość, że w końcu trafiłem na osobę, z którą chcę zbudować rodzinę. Chcę być z moją kobietą szczery, ale boję się jej powiedzieć o mojej sytuacji. Co byście doradziły (li)?
Po co miałbyś o tym mówić twojej kobiecie? Tylko ją niepotrzebnie zdenerwujesz. A matkę ignoruj. A najlepiej popros ją, by spróbowała się nie mieszać w twoje sprawy, bo inaczej ... np. zerwiesz z nią kontakt.
I jednocześnie staraj się być z swoim związku fair, tak aby - gdyby co - nie było wobec ciebie żadnych zarzutów, na których twoja kobita mogłaby skorzystać. Nie mówię, ze ona kombinuje, po prostu zastanawiam się dlaczego twoja matka tak bardzo dba o twoje bezpieczeństwo.
Twoja matka Ci tak mówi bo zapewne sama wie coś na ten temat. W pewnym sensie sam się z tym zgadzam, jakby nie było w związku z kobietą w większości jest taka zasada że w pewnym stopniu Cię wykorzysta. Pole do popisu dziewczyny mają spore więc trzeba uważać by nie wpaść w ich gierki.
balin napisał/a:A na forum czyta się porady typu: zajmij się dzieckiem, ono jest najważniejsze w Twoim życiu.
To, że dziecko jest najważniejsze, nie znaczy, żeby mu utrudniać odejście z domu, gdy przyjdzie na to czas. Opieka rodziców kiedyś się kończy.
Jak można pozwolić odejść komuś najważniejszemu w naszym życiu? Powstaje pytanie: po co żyć?
22 2019-07-05 11:20:52 Ostatnio edytowany przez Benita72 (2019-07-05 11:21:38)
niepodobna napisał/a:balin napisał/a:A na forum czyta się porady typu: zajmij się dzieckiem, ono jest najważniejsze w Twoim życiu.
To, że dziecko jest najważniejsze, nie znaczy, żeby mu utrudniać odejście z domu, gdy przyjdzie na to czas. Opieka rodziców kiedyś się kończy.
Jak można pozwolić odejść komuś najważniejszemu w naszym życiu? Powstaje pytanie: po co żyć?
Naturalnym jest, ze dziecko opuszcza gniazdo rodzinne. Dziecko to nie partner, z którym chcemy przejść przez zycie.
Co nie oznacza oczywiscie, ze nie można mieć dobrego kontaktu z dorosłym dzieckiem, ważne tylko, by znac swoje miejsce w jego zyciu.
balin napisał/a:A na forum czyta się porady typu: zajmij się dzieckiem, ono jest najważniejsze w Twoim życiu.
To, że dziecko jest najważniejsze, nie znaczy, żeby mu utrudniać odejście z domu, gdy przyjdzie na to czas. Opieka rodziców kiedyś się kończy.
No właśnie nie zawsze.
Z obserwacji widzę jak kobiety w Polsce najpierw słyszą, że dziecko jest najważniejsze - ważniejsze od pracy, ważniejsze niz hobby, ważniejsze niż przyjaciółki, nawet ważniejsze niż mąż. Najpierw macierzynski, potem wychowawczy, a potem albo się uda wrócić do pracy albo nie, na hobby nie ma czasu i nie wypada, bo kto to widział, żeby mamusia np na rowerze jeździła, a dziecko z kim? PRzyjaciółki - może, jeśli same mają dzieci, kontakty z bezdzietnymi zazwyczaj się rozpadają. Z męzem się już nie śpi - płaczące dziecko trafia do sypialni rodziców, maż na kanapę - zdarza się. Potem dziecko dorasta, udaje mu się założyc własną rodzinę i wtedy ta kobieta - już babcia znów jest uwiązana, oczekuje się od niej opieki nad wnukami. Zero życia mają dzieciate polki.
W UK miałam znajomą - 60 lat, matka, babcia, a nawet juz prababcia. I jej córki musiały się o zgodę pytać, czy mogą podrzucić wnuka na jeden dzień, bo babci się zdarzyło zaplanować wypad do klubu, czy restauracji z przyjaciółką. W Polsce nie do pomyślenia! Jak to tak, w tym wieku tańce, wypady? Żeby opieki nad wnukami odmówić - kto to widział, przeciez to sama przyjemność i obowiazek.
I potem taka kobieta, która całe życie słyszała jedno - syn/córka jest najważniejszy nie ma żadnego życia poza tym synem czy córką, bo kiedy miała je sobie zbudować?
Mam nadzieję, że wychowuję dzieci dla nich samych. Moim marzeniem jest, że będą sobie radziły w życiu, gdy wyjdą z domu. Że pójdą na swoje bez lęku, czy dadzą sobie radę, bo będą pewne siebie i swoich umiejętności.
No, ale to są takie moje rozkiminy.