Witam mam 21 lat i 3 letnia córkę (X) ojciec dziecka płaci tylko alimenty i nie interesuje się córka jak reszta jego rodziny, mieszkam z rodzicami, i dorabiam weekendami.
Mój partner ma 30 lat jest 5 lat po rozwodzie i ma 8 letnia córkę(S) , która od 3 miesięcy mieszka z nim a mamę odwiedza sporadycznie.
Znamy się od dziecka.
Zacznę od sytuacji początkowej, na początku spotykaliśmy się w 4, my jako przyjaciele a nasze córki super się rozumialy. Przyszedł czas ze coś nas do siebie zbilzylo bardzo go kocham. Jest naprawdę przykładem ojca jakich mało. Moja córka kocha go jak tatę i tak samo uwielbia z nim spędzać czas.
Jestemy razem 7miesiecy, przez te pierwsze 4 miesiące było to tak że jezdzilismy po jego córkę w piątek a wniedziele ja odwozilismy do mamy całe feriie przerwy świąteczne, nowy rok wszystko siedziala z nami. Bylo przyjemnie, on zabierał mnie do kina czy też kupił mi róże. Jego córka nie do końca była swiadoma że Jestemy razem. Choć przyszedł i czas i się dowiedziała, akceptuję mnie niby w całości ale no właśnie ale.
3miesiace temu zawozac ja do mamy nagły płacz i lamet że nie chce mieszkać z mama że boi się partnera matki(faktycznie było tak że uderzył jej mamę)
Jej mama ma ja 8lat drugiego syna 4letniego ojciec nie wiadomo gdzie. I za 2 miesiace będzie miała kolejne dziecko z tym wujkiem którego jego córka się boi. Tylko on nigdy na nią nie krzyczał ani jej nie uderzył, ponad to (S) często opowiadała jak z wujkiem i mama i bratem byli na basenie, lodach, placach zabw i że go lubi.
Partner jak to ojciec odrazu zgłosił policje i zabrał na stałe (S) która zamieszkała z nim, matka dziewczynki nie daje za wygraną, ponad to opowiada (S) na mój temat nie stworzone historie. Partner oczywiście odrazu złożył pismo o odebranie praw rodzicielskich. Pierwszej rozprawy jeszcze nie było. Partner ma pieniądze i własny dom. Jest bardzo porządny i radzi sobie sam doskonale we wszystkim. Często czuje się nie potrzebna.
Wracając do senda sprawy.
Moja córka od 2 miesięcy jest negatywnie nastawiona na jego córkę nie chce tm jedzic a na widok skrętu w stronę jego miejscowosi płaczę każe mi nawrócić (mało mówi niestety) nie chce wyjść z auta, jak już ją wyciagne na widok partnera bardzo się cieszy ale by pozostać z jego córka gdziekolwiek na sekundę sama nie ma szans. Wszędzie na ogródek muszę siedzieć na ławce na którą mnie ciągnie i każe mi siedziec i cały czas patrzeć. Wydaje mi się że wydarzyło się coś, że ona boi się z jego córka być sama.
Jest to dla mnie bardzo ciezkie bo gdy Jestemy tam nie mogę odejść na krok nawet sama do łazienki.
Partner tak jak wspomniałam ma pieniądze, ja takich kwot nie mam niestety. A jak jedno dziecko widzi coś u drugiego to też by Chcialo mieć. Staram się by moja corka nie czuła się gorsza nie zawsze się tak da, boję się że za chwilę zacznie bardziej rozumieć i będzie gorzej. Partner nie żałuję na nią pieniędzy i nigdy nie żałował 4 pary nowych oryginalnych butów w miesiącu, tatuś dasz stowke na ciuchy to ma, nowy rower, teraz robi jej full wypas pokój nad którym już tydzień po pracy codziennie siedzi. (S) chce pizze ma chce McDonald ma, chce kino ma, chce telefon ma, jakieś byle gówna w sklepie też ma. Nie wspomnę że naprawdę nie szanuje butów ani cichow czy drogich zabawek. Buty z 2tyg ponoszone i nadają się do wyrzucenia buty za 150zl..
Nie podoba mi się też fakt że najpierw ustala coś z nią później mnie uświadamia o fakcie dokonanym lub gdy już odwrotu nie ma. Np. Zabrał ją i jej przyrodniego brata oraz jej mamę do parku rozrywki dla dzieci. Oczywiście dowiedziałam się w trakcie. Ale przebolalam zrozumiałam. Nie wazne że nie widziałam go wtedy tydzień bo był na wyjeździe, i pojechał zaraz tam. Przecież ja mogłam poczekać ok. Boli mnie fakt też że nie mogę nic powiedzieć jego córce nawet gdy robi źle, bo ta Zaraz mówi mamie i zaczynają sie kolejne SMS z obrażaniem mnie i mojej córki. Partner nie przytuli mnie, nie chwyci za rękę, zwraca się normalnie po imieniu i traktuje jak koleżankę przy swojej córce, usprawiedliwiajac to faktem że do czasu zakończenia rozprawy, bo (S) będzie rozmawiac z psychologiem, ale co nasz związek ma do tego, skoro my byliśmy juz 5miesiecy razem przed tą sytuacja. Ostatnio spytał mnie czy pojedziemy w 4 nad morze, no jasne bardzo jestem za no ale. Wybrał już termin i domek na 4 dni za 1500zl, niestety odmówiłam nie stać mnie by moja córka tam korzystała z tych wszystkich atrakcji co jego córka i bym jej kupywala wszystko to co on jej. Bo jak wiadomo dziecko jak widzi u dziecka tez chce. Partner już tak nauczył swoja córkę że co chce to praktycznie ma. Nie chcę by było mojej córce przykro, partner też mojej nie kupi, bo nawet nie pozwalam na to ponieważ już kilka razy padły słowa z ust jej mamy że jestem z nim dla kasy że sponsora szukam, a (S) to wszystko też słucha, i później tata a czemu ty kupiłeś jej ona ma mamę. Różnica spora bo ja mam 1500zl a on o zero więcej nieraz nawet lepiej.
Nie czuje się jak jego partnerka życiowa, tylko jak piąte koło u wozu gdy jego córka jest obok, zaczynam czuć dyskomfort, by nie powiedzieć czegoś źle lub nie wykonać nie prawidłowego ruchu. Wczoraj poklocilismy się właśnie o to że coś musiało się stać że moja córka nie chce do nich jeździć. To powiedział mi "to nie przyjeżdżaj z (X) do nas" i to powiedział przy swojej córce też. Jest mi cholernie przykro, próbuję go w jakiś sposób zrozumieć, za każdym razem to ja przepraszam choć już sama niekiedy nie wiem za co.
Gdy śpimy ja i moja córka u niego to ja z moją mala na dole, a on z córką w łóżku bo ona sama się boi, musi bóg wie do której ja drapac po plecach i leżeć koło niej. Nie opuszcza go na krok gdy ja z moją córka przyjadę, ale gdy nas nie ma to rządzi z jego siostrzenicami po mieście sklepach, lata po dworze. Rozumiem że może być zazdrosna o tatę, on jej podobno wszystko tłumaczy a ona to rozumie. I nie pokazuje zazdrości, a jednak Wiele się zmieniło.
Poświęcam się dla nich bardzo cały dzień sprzatalam pomagałam mu w remontach robiłam pranie, naczynia wszystkie do skrzynek, bo po pokoju dla niej robi remont całego domu. Moja mama została mi z córką cały dzień, bym mogła mu pomóc. Kocham go bardzo chciałabym stworzyć z nim szczęśliwa rodzinę ale coś psuje wszystko... Tylko co to jest. Nie potrafię ocenić tej sytuacji. Czy to ja za wiele wymagam, przesadzam czy poprostu my to dwa inne światy i powinnam dać sobie spokój.