Usuwam temat w miare mozliwosci.
Troche nie fajnie robię
Dzieki i pozdrawiam
1 2019-06-17 01:27:14 Ostatnio edytowany przez Zamyslona.ona (2019-06-17 17:15:56)
Witam.
potrzebuje spojrzenia "z boku" i ewentualnego doradzenia
(nie wiem jak to ujac).
W skrocie: on 35lat, ja 38. Razem 8 lat, w malzenstwie 5, dwoje dzieci(blizniaki 4latka).
Poznalismy sie na czacie. Dlugo pisalismy, potem spotkanie, miłość i wspolne zycie.
On przezyl traume w dzieciństwie, mial depresje, terapeuty szukal w eterze(kiedy mial dołek psychiczny-ja tez bylam jego "pomocą").
Dom, dzieci, obowiązki, wszystko przygniata.
On nie chcial isc do pracy, uciekal do domu rodzinnego gdy sie denerwowalam. Potrafil baaardzo brzydko do mnie mowic.
Po dłuższym czasie i ja zaczęłam zachowywac sie tak jak i on. Znienawidzilam go wrecz. Bylam zla na siebie, na to co mowilam bo nigdy w zyciu do nikogo nie potrafilam sie odezwac w taki sposob, tylko do meza....
Seks umarl. Po tak wielu oskarzeniach, wyzwiskach etc umarlam emocjonalnie. Dla mnie moglby nie istniec.
Wszystko zmienilo sie 3msc temu.
Byl w delegacji 3tyg. Przez ten czas odzylam, usmiechalam sie etc.
Dwa dni po jego powrocie odkrylam, ze z kims pisze.
(Sporo mlodsza, mieli obydwoje ciezkie dziecinstwo). Twierdził, ze ona go rozumie etc. (Zaznacze, ze nigdy wczesniej tak czesto nie wracal myslami do swojego dziecistwa jak po rozmowach z nia -raz sie widzieli potem tylko smsy).
Moje uczucie wrocilo. Kiedy myslalam, ze jest z kims innym to zalala mnie zazdrosc.
Przepraszal, blagal. Zakonczyl to.....
Tak mi powiedzial.
Kolejny wyjazd i czulam, ze cos nie tak.
Po 2tyg wrocil i odkrylam, ze nawet nie przestal z nia pisac.
Blaganie, placz, ze ona go rozumie bla bla bla. I ogolnie zaczal sporo pic.
Po dwoch latachch otworzyl sie w koncu.
Odezwalo sie zranione 8letnie dziecko, ktore nigdy nie pogodzilo sie z sytuacja, ktorej byl świadkiem (smierc rodzica). Przeogromne wyrzuty sumienia.
Przyznal sie, ze odpychal mnie bo nie potrafi rozmawiac, przyznac sie do tych glebokich uczuc żalu i bólu .
Probowal dwa razy zrobic glupote(raz tabletki, drugi raz co innego ale powstrzymalam go- byl jak w amoku). Ogolnie, pozwalam mi myslec, ze jest zwyczajnie ble....
Niby wyjaśnił, niby mialo byc lepiej. Ublagalam aby poszedl w koncu na terapie-prawdziwa....
I bum. Probuje sie z nia kontaktowac.
Sam przyznal, ze traktuje to jako terapie, ze latwiej mu pisac.
Powiedzial, ze chyba sie zakochal. Potem, ze nie ale to byla taka relacja oparta na zrozumieniu(moja wina ze mialam fajne dziecistwo).
Ogolnie przyznal, ze mbie odtracil.
Wczoraj nie popuscilam i wyblagalam aby w koncu powiedzial co czuje. Ja czulam od niego dystans.
Nie czuje milosci, serce mowi, ze sie wypalilo.
Nie jestem mu obojętna, ze cos czuje mimo wszystko
Ok.
W kazdym razie dzisiaj inny czlowiek.
Mily, usmiechniety, przytula sie, zrobil sniadanie jak kiedys....
Nie rozumiem tego. Wszystko takie sprzeczne.
Nie kocha, a zachowuje sie jakby kochał.
Kochamy się jak nigdy wczesniej(seks).I Nie wiem co robic? Jak to wszystko tlumaczyc?
Jest w okropnym stanie psychicznym(internetowa terapeutka rozkopala wszystkie rany a on jeszcze posolil).
Nie wiem czy czekac az zacznie sobie w glowie układać? Az w koncu uspokoi tego malego chlopca co mu w duszy placze? Czy wierzyc ze faktycznie nie kocha? Moze sie pogubil?
Nie wiem..... Jak Wy to widzicie?
Będę wdzieczna za kazde odpowiedzi.Pozdrawiam
Mnóstwo żalu, zazdrości, rozgoryczenia - z obu stron. Mnóstwo uczuć skrzętnie ukrywanych - z obu stron.
Oboje, bo nie tylko on, macie sporo do układania i ułożenia sobie w głowie i sercu (ze wskazaniem na serce). Dacie sobie (oboje) szansę?
3 2019-06-17 08:53:56 Ostatnio edytowany przez Zamyslona.ona (2019-06-17 17:16:25)
.
4 2019-06-17 09:19:39 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-06-17 09:21:13)
Jego wspiera terapeutka, przyjaciółka/kochanka, i..Ty, żona
On i On w świetle zainteresowania i Jego emocje.
I On się Tobą nie zaopiekuje. Więc sama o te emocje dbaj.
A On ma coś do naprawienia? Jak myślisz?
Czujesz się ważna dla niego?
Jak masz się zachowywać? Naturalnie. Dość już gry, dość udawania, dość interpretowania.
Oboje, jak wynika z Twych postów, potrzebujecie pomocy. Mąż, namawiany przez Ciebie, podjął terapię. Dlaczego nie zrobisz tego i Ty?
6 2019-06-17 09:41:46 Ostatnio edytowany przez Zamyslona.ona (2019-06-17 17:16:45)
.
7 2019-06-17 09:52:38 Ostatnio edytowany przez Zamyslona.ona (2019-06-17 17:17:12)
.
"Samo się" nie poskleja. To od was dwojga zależy, czy naprawicie związek, czy też nie.
Myślisz o rozpoczęciu własnej terapii. Dlaczego jeszcze się na nią nie zdecydowałaś?
Cały czas zastanawiasz się nad nim, a nie nad sobą.
Kiedy jemu dobrze, co się z nim dzieje?
Co było super w terapii?
10 2019-06-17 10:24:08 Ostatnio edytowany przez Zamyslona.ona (2019-06-17 17:17:33)
.
11 2019-06-17 10:26:40 Ostatnio edytowany przez Zamyslona.ona (2019-06-17 17:17:52)
.
A czy Ty nie widzisz, że posadziłaś Księcia Pana na tronie i świat Ci się wokół niego kręci.?
A odkąd to terapia jest od odświeżania wspomnień?
To ciężka harówka nad sobą, wywalanie g.. stanie nago przed lustrem.
ALe może inni Cię pochwalą z to że taka dobra żona z Ciebie..
A mnie się wydaje, że mąż Ci nawija makaron na uszy i w dobre prowadzi, wcale nie platoniczny, romans, za Twoimi plecami. Są tego klasyczne znaki: postawa typu "biedny żuczek", zwalanie wszystkiego na dzieciństwo, dawanie Ci znać, że jesteś odpowiedzialna za jego uczucia, nadużywanie alkoholu i teksty pt "ona mnie rozumie". Urządził się truteń jak pączek w maśle- wszyscy latają na skienienie jego małego paluszka, włączając w to kochanicę, co też pewnie wysłuchuje jaka to żona jest zła.
Nie twierdzę, że rany z dzieciństwa nie mają znaczenia. Mają. Sama jestem z dusfunkcyjnego domu i wiem ile to pracy kosztuje, by wyjść na ludzi. Ale... niepoważne jest, jako dorosła osoba, chowanie się za etykietką DDA/DDD.
14 2019-06-17 11:40:01 Ostatnio edytowany przez Zamyslona.ona (2019-06-17 17:18:18)
.
To są nic nie znaczące ogólniki, działające jako usprawiedliwienie dla jego, ohydnego, w moim odczuciu, zachowania. To nie on stara się Ci pokazać, że Cię skrzywdził i że szuka przebaczenia. To Ty za nim latasz i za wszelką cenę starasz się udowodnić jak strasznie go kochasz. Przecież to jest szurnięte.
16 2019-06-17 11:51:47 Ostatnio edytowany przez Zamyslona.ona (2019-06-17 17:18:39)
.
17 2019-06-17 12:54:55 Ostatnio edytowany przez Medulla (2019-06-17 13:03:36)
Jaki cwaniak. wszystkie wokół niego skaczą, bo bierze je na koszmarne dzieciństwo. Jeśli mu tak źle, to już dawno powinien pójść się leczyć na terapię a nie urządzać piekło z życia innym (Tobie, kochance, dzieciom). Jest nieodpowiedzialnym gówniarzem, który owija sobie naiwniary takie jak Wy wokół palca. Wywaliłambym fagasa na kopach z życia i przebaczyła sobie, że taka naiwna byłam i obiecała sobie, że już nie popełnię tego błedu. Nigdy, żadna kobieta - żona czy kochanka nie będzie i nie powinna być terapeutą dla chorego. Od tego są specjaliści!
Jeśli chce naprawić to pod warunkiem, że pojdzie na terapię indywidualną i zacznie ciężko nad sobą pracować.
Ela210 napisał/a:Jego wspiera terapeutka, przyjaciółka/kochanka, i..Ty, żona
On i On w świetle zainteresowania i Jego emocje.
I On się Tobą nie zaopiekuje. Więc sama o te emocje dbaj.
A On ma coś do naprawienia? Jak myślisz?
Czujesz się ważna dla niego?Ja go nie wspieralam bo nie wiedziałam co się z nim dzieje. On potrzebuje rozmawiać (najlepiej tylko pisac bo w oczy bardzo ciezko-aczkolwiek w koncu zaczął) i tym sposobem zapomina o przezyciach.
Moje uczucia tez umarły i do momentu kiedy nie odkryłam, ze pisze z inna nic nie czułam.
Później nagłe orzezwienie i serce zabilo bo jednak naprawde go tracilam.
Nie chcę grac, nie chcę uzywac infantylnych sztuczek typu poflirtuje z innym to moze tez zrozumie(jak ja).
Jego zachowanie, wszystko wskazuje, ze jednak kocha(sam mowi, ze wygaslo ale jest cos jeszcze etc).
Powtarzam sie ale nie ogarniam tego.
Pytalam dlaczego tak jesr? Sam nie wie.
Czuje potrzebe bliskosci, przytulania etc.
Jestem pewna, zevporzadek musi zaczac od siebie bo w nim ciagle siedzi zranione, odrzucone dziecko.Kurcze.... zalezy mi na nim.
Ale jsk podejsc do tego wszystkiego?
Nie mam dobrego pomysłu a też mnie to zastanawia, jak z biegiem lat zatrzymywać to, źe partner na poziomie bieżących myśli staje się nieobecny, tak jak to miało miejsce na początku związku, kiedy to każda myśl i każde działanie jest jakby przesycone obecnością w nich ukochanej osoby. W końcu o powietrzu, które jest nam niezbędne do życia też nie myślimy dopóki go nie zaczyna brakować.
Wydaje mi się, że nuda i zapomnienie o tym, jak bardzo ważny jest partner w życiu pojawiają się wtedy, gdy nic się nie dzieje. I nie mam na myśli tego całego zamieszania związanego z życiem, bo praca, dzieci, obowiązki, etc...robią ruch, ale jest to ruch jakby na zewnątrz, a w środku nic się nie dzieje, emocjonalna pustka.
19 2019-06-17 13:29:26 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-06-17 13:36:48)
U niej to chyba nie nuda- "po oskarźeniach, wyzwiskach- umarłam emocjonalnie"- wg mnie to odcięcie się od toksyka było- a nie wypalenie.
On w romans i wszystko odżyło.
Ja bym mu nie ufała.
Wg mnie jest jak Beyond pisze. Stąd czujesz się dziwnie.
Co do pytania Magdy: wydaje mi się- ze niektóre relacje mają swoje dno po prostu. A inne są jak głęboke jezioro, coraz głębsze i ciekawsze..To czynnik doboru partnera
Ale też może i dobrze dobrane związki mają swoją dynamikę i 2 musi mieć jakiś cel wspólny. Czyli co się nie rozwija to się zwija.
20 2019-06-17 13:36:32 Ostatnio edytowany przez Zamyslona.ona (2019-06-17 17:19:22)
.
A ja, z uporem, zadaję pytanie o Twoją terapię. O to, dlaczego mając problemy, których nie umiesz rozwiązać, nie skorzystasz z metody, która ewidentnie pomaga i na którą tak skutecznie namawiałaś męże.
Odpowiedzi, rzecz jasna, są ważne dla Ciebie.
22 2019-06-17 13:47:20 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-06-17 13:53:54)
U niej to chyba nie nuda- "po oskarźeniach, wyzwiskach- umarłam emocjonalnie"- wg mnie to odcięcie się od toksyka było- a nie wypalenie.
On w romans i wszystko odżyło.
Ja bym mu nie ufała.
Wg mnie jest jak Beyond pisze. Stąd czujesz się dziwnie.
Co do pytania Magdy: wydaje mi się- ze niektóre relacje mają swoje dno po prostu. A inne są jak głęboke jezioro, coraz głębsze i ciekawsze..To czynnik doboru partnera
Ale też może i dobrze dobrane związki mają swoją dynamikę i 2 musi mieć jakiś cel wspólny. Czyli co się nie rozwija to się zwija.
Mam czasami wrażenie, że ludzie tu na forum nie są obiektywni w prezentowaniu swoich związków ;-) Kobiety „lubią” robić z siebie ofiary.
Czemu nie odeszła, skoro umarły w niej emocje do męża po jego oskarżeniach i wyzwiskach? Brak szacunku to za mało?
No dobrze, jeśli założymy, że została fizycznie, bo dzieci itd., ale odcięła się emocjonalnie, a obecne emocje to nie tyle miłość i pragnienie bycia z nim jako wartościowym, bliskim człowiekiem, to zostaje nam
-strach przed pozostaniem samej
-rozpacz spowodowana utratą tego, co stanowiło pewnik w życiu,
-pożądanie „kogoś”, kto stał się nagle atrakcyjniejszy tylko dlatego, że znalazła się inna chętna - coś na zasadzie „jak dla innej jest atrakcyjny to dla mnie też powinien”
Słabe.
W takim razie tu pomóc może tylko całkowite rozczarowanie mężem jako partnerem i człowiekiem.
PS
A co możliwości pogłębiania relacji, to zgadzam się jak najbardziej. Tak, to na pewno jest kwestia doboru partnera. Trzeba trafić na kogoś odpowiedniego, kompatybilnego, zdolnego do rozwoju.
Tylko weź tu traf ;-)
23 2019-06-17 13:55:43 Ostatnio edytowany przez Zamyslona.ona (2019-06-17 17:19:46)
.
24 2019-06-17 13:58:24 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-06-17 13:58:55)
rozczarowanie nastąpi o ile trafi się dobry terapeuta.
Bo obawiam się, patrząc na stopień nieświadomości autorki która niby jest po terapii, że to było wielkie partactwo.
Terapia małżeńska wg mnie ma sens jedynie przy problemach komunikacyjnych, nie wtedy gdy ktoś ma indywidualny problem ze sobą.
Powinno to być na terapii zauważone przez uczciwego terapeutę nie naciągacza czy kogoś z góry ustalonym założeniem że związek ma przetrwać w imię np. religii.
25 2019-06-17 14:03:33 Ostatnio edytowany przez Zamyslona.ona (2019-06-17 17:20:05)
.
26 2019-06-17 14:10:23 Ostatnio edytowany przez Zamyslona.ona (2019-06-17 17:20:25)
.
Jak Cię tu czytam, to najbardziej kojarzysz mi się z "kobietą kochającą za dużo". Zwykle takie osoby wybierają na partnera człowieka trudnego, po przejściach lub też uwikłanego w uzależnienia, bo wierzą, że będą mogły mu pomóc. Takie "pomaganie" może trwać latami, podczas których ten partner sobie spokojnie żyje, baluje, żeruje na tej kobiecie, pije/ ćpa, bo i tak ma pełną świadomość, że może sobie na to pozwolić. Ona zaś, zamiast się zorientować co kaman, tylko podwaja swoje próby "pomocy". I tak wkołomacieju.
Autorko, nie jest usprawiedliwieniem dla dorosłego chłopa, że miał trudne dzieciństwo. Dorosły człowiek zajmuje się swoimi problemami, a nie zwala je na żonę/ kochankę/ mamusię czy kogo tam jeszcze, udając biednego żusia.
Ela210 napisał/a:rozczarowanie nastąpi o ile trafi się dobry terapeuta.
Bo obawiam się, patrząc na stopień nieświadomości autorki która niby jest po terapii, że to było wielkie partactwo.
Terapia małżeńska wg mnie ma sens jedynie przy problemach komunikacyjnych, nie wtedy gdy ktoś ma indywidualny problem ze sobą.
Powinno to być na terapii zauważone przez uczciwego terapeutę nie naciągacza czy kogoś z góry ustalonym założeniem że związek ma przetrwać w imię np. religii.Sory ale zaczynasz mnie irytowac
Właśnie dlatego tam wylądowaliśmy-komunikacja etc.
Skąd moglam wiedziec, ze go cos dusi w srodku jak wolal atakowac niz sie przyznac?
Jak terapeuta mial cos zauwazyc jak moj mąż sam żył w pewnej nieświadomości i zwyczajnie grał.
I chyba juz tak sie w to wszystko zapedzil, ze przegial w kazdej dziedzinie.Ja nie jestem jakąś głupią gąską.
Zwyczajnie jest to dla mnie nowa, trudna sytuacja.
A gdzie pisałam, że jesteś głupią gąską? To była terapeuty rola, coś rozpoznać- a nie Twoja. Za rozpoznawanie grania mu płacą
29 2019-06-17 14:23:20 Ostatnio edytowany przez Zamyslona.ona (2019-06-17 17:20:45)
.
30 2019-06-17 14:42:09 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2019-06-17 14:43:08)
Kto zdiagnozował, jeśli zdiagnozował, u męża depresję.
31 2019-06-17 14:44:31 Ostatnio edytowany przez Zamyslona.ona (2019-06-17 17:21:02)
.
MagdaLena1111 napisał/a:Mam czasami wrażenie, że ludzie tu na forum nie są obiektywni w prezentowaniu swoich związków ;-) Kobiety „lubią” robić z siebie ofiary.
Czemu nie odeszła, skoro umarły w niej emocje do męża po jego oskarżeniach i wyzwiskach? Brak szacunku to za mało?
No dobrze, jeśli założymy, że została fizycznie, bo dzieci itd., ale odcięła się emocjonalnie, a obecne emocje to nie tyle miłość i pragnienie bycia z nim jako wartościowym, bliskim człowiekiem, to zostaje nam
-strach przed pozostaniem samej
-rozpacz spowodowana utratą tego, co stanowiło pewnik w życiu,
-pożądanie „kogoś”, kto stał się nagle atrakcyjniejszy tylko dlatego, że znalazła się inna chętna - coś na zasadzie „jak dla innej jest atrakcyjny to dla mnie też powinien”
Słabe.W takim razie tu pomóc może tylko całkowite rozczarowanie mężem jako partnerem i człowiekiem.
PS
A co możliwości pogłębiania relacji, to zgadzam się jak najbardziej. Tak, to na pewno jest kwestia doboru partnera. Trzeba trafić na kogoś odpowiedniego, kompatybilnego, zdolnego do rozwoju.
Tylko weź tu traf ;-)I chyba sama przed sobą boję się do tego przyznać....
To może spróbuj oswoić te emocje, które teraz w Tobie buzują i które Tobą kierują na prawdopodobnie niezbyt dobrą dla Ciebie drogę.
Czego się boisz? Że sama sobie nie dasz rady? W obowiązkach nad dziećmi? Finansowo? Organizacyjnie?
Wyobraź sobie życie bez męża u boku.
Podejrzewam, że już teraz większość obowiązków i logistyki wisi nad Tobą, dzieci chodzą do przedszkola albo zaraz pójdą, są we dwójkę, więc pewnie coraz więcej mają wspólnych zabaw, dzięki czemu Ty masz trochę luźniej. Może nawet zyskasz czasami wolny weekend, gdy mąż zaopiekuje się dziećmi i weźmie do siebie. Odpadnie Ci też sprzątanie po jeszcze jednej osobie ;-) A jeśli chodzi o finanse, to nie będzie tylko Twój obowiązek lecz także ojca, żeby utrzymać dzieci.
Rozpaczasz, bo nie tak miało być, ale czy było i jest tak, jak byś chciała? Czy to naprawdę jest warte tego, żeby chcieć to utrzymać i to jeszcze idąc na kompromisy z samą sobą? Może się okazać, źe bez marudzącego, skupionego na sobie mężu będzie Ci się żyło lżej.
Pożądanie. To częsty motyw na forum, gdy osoba zdradzona chce jakby sobie udowodnić, że jest lepsza niż tamta czy tamten drugi. Ale jak sytuacja wróci do normy i widmo odrzucenia Ciebie na czyjąś rzecz, wróci do normy, to zostaniesz z tym samym facetem. A czy on byłby taki atrakcyjny dla tej drugiej osoby, gdyby poznała go od tej strony, którą Ty znasz już bardzo dobrze? A czy tamta osoba ogarniając to wszystko, co Ty ogarniasz i znosząc to wszystko, co Ty znosisz byłaby wciąż tak atrakcyjna jak teraz, będąc trochę tajemniczą niespodzianką.
Pomyśl sobie, czy warto tak się podkładać, jak Ty to robisz teraz. Wyobraź sobie sytuację po, z nim, i bez niego.
(...) Dorosly facet powinien myśleć i dzialac a nie sie wręcz uzalac i niszczyc wszystko wokol.
Jeśli mąż choruje na depresję, to zacytowane oczekiwania są nierealne.
34 2019-06-17 14:52:11 Ostatnio edytowany przez Zamyslona.ona (2019-06-17 17:21:30)
.
35 2019-06-17 14:54:00 Ostatnio edytowany przez Zamyslona.ona (2019-06-17 17:21:45)
.
Depresja jest paskudną chorobą. Poczytaj, choćby wyszukując w internecie, na jej temat. Jednym z możliwych objawów jest agresja. Biorąc pod uwagę diagnozę lekarską byłabym ostrożna w wyrokowaniu co z zachowań męża jest, jak sugerowano wyżej, świadomą grą, co skutkiem choroby.
37 2019-06-17 15:16:46 Ostatnio edytowany przez Zamyslona.ona (2019-06-17 17:22:01)
.
38 2019-06-17 15:18:55 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2019-06-17 15:19:52)
Gdyby Twój mąż był moim mężem, to zmusiłabym go do wizyty u psychiatry, który by albo potwierdził wcześniejszą diagnozę, albo ją zanegował.
***
Sama nie stawiałabym diagnozy.
Depresja jest paskudną chorobą. Poczytaj, choćby wyszukując w internecie, na jej temat. Jednym z możliwych objawów jest agresja. Biorąc pod uwagę diagnozę lekarską byłabym ostrożna w wyrokowaniu co z zachowań męża jest, jak sugerowano wyżej, świadomą grą, co skutkiem choroby.
Powszechny obraz osoby chorej na depresje jest właśnie często mylny to nie tylko osoba nic nie robiąca w smutku i przygnębieniu są różne rodzaje depresji do tego osoby chore na depresje również mają różne charaktery/osobowości jedno wpływa na drugie.
40 2019-06-17 15:21:44 Ostatnio edytowany przez Zamyslona.ona (2019-06-17 17:22:25)
.
41 2019-06-17 15:22:02 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2019-06-17 15:22:39)
Powszechny obraz osoby chorej na depresje jest właśnie często mylny to nie tylko osoba nic nie robiąca w smutku i przygnębieniu są różne rodzaje depresji do tego osoby chore na depresje również mają różne charaktery/osobowości jedno wpływa na drugie.
Dlatego, mym zdaniem, konieczna jest konsultacja psychiatryczna.
Zamyslona.ona, szybką jesteś.
42 2019-06-17 15:26:10 Ostatnio edytowany przez Zamyslona.ona (2019-06-17 17:22:42)
.
Jeśli okaże się, że to charakter, to masz w odwodzie swą terapię.
Jeśli okaże się, że to depresja, także.
Stawialabym tu raczej na ChAD. Te marne, ale jednak epizody samobójcze, uzależnienie, szukanie emocji... cokolwiek by to było, zdrowy psychicznie na pewno nie jest. Psycho- i farmakoterapia raczej konieczne.
45 2019-06-17 16:59:58 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-06-17 17:03:45)
To jak przy kochance depresji nie miał, to Ona była lekarstwem, czy żona trucizną?
Nie wszystko da się usprawiedliwić depresją. Myślę że to jednak lanie wody na młyn kochającej za bardzo żony..
Z opisu wynika, że On ma wieczną depresję poporodową.
Ale nie jestem psychiatrą- On umówiony- a TY?
Usuwam temat w miare mozliwosci.
Troche nie fajnie robię
Dzieki i pozdrawiam
Nie trochę.
To Twój temat. możesz tu wrócić jak bedziesz potrzebować kiedyś.
Zadbaj o siebie. Bo jak nie Ty, to kto?