Hej,
Jestem z facetem prawie rok czyli koło 10 miesięcy. W niedzielę pokłóciliśmy się o to, że mnie wkurza czasem jego brak czułości, nie potrafi mi mówić, że mnie kocha i tak od słowa do słowa już byłam tak wkurzona,że wyszłam od niego bez pozeganiania. Wieczorem napisał SMS, jak się mam, ale nie odpisałam, bo po prostu miałam dość. W poniedziałek cisza, wtorek cisza, tylko zapytał czy chce to skończyć, bo byłoby szkoda to zmarnować. Po prostu ja się już sama w tym gubię. Tak na codzień jest nam razem dobrze, wspieramy się, spotykamy, dbamy o siebie, ale ja nie wiem czego on właściwie chce ode mnie. Nie mówi, że mnie kocha ani nic, nie poznał mnie że swoimi rodzicami mimo, że moich widział już dwa razy (nie, nie ma u niego patologii) znam jego siostrę i znajomych. Przytula mnie, całuję, zabiera do kina, dzwoni i pisze, ale mam wrażenie, że on na tym etapie chce już zostać. Na dodatek ciągle ma kontakt z byłą, z którą był 3 lata temu i to 5 miesięcy. Całe trzy lata przede mną i teraz ma z nią kontakt, bo się kumplują. I to też mnie wkurza i przez to się kłócimy.
I teraz już milczy i widzę, że jakbym odeszła to tylko powiedział by szkoda i cześć. Nie wiem czy jemu w ogóle na mnie zależy... Jestem rosdarta, z jednej strony chciałabym żeby było dobrze, ale nie wiem czy to możliwe.