Witajcie. Jestem tu nowa. Mam nadzieję, że zamieszczam wątek w dobrym dziale.
Mam dylemat, problem... nie wiem w sumie jak to nazwać, ale zaraz jak tylko mogę w skrócie postaram się opisać wszystko.
Coś mnie spotkało w życiu i zaczęłam chodzić na mszę. W ławkach (są tam 2, gdzie siadam) siada również taki X (tak go nazwijmy). OD połowy września bardzo mi się podoba i zainteresował mnie sobą. Często przychodzi na mszę prosto po pracy, co jest również zaskakujące w tych czasach. Wydaje mi się, że jest nieśmiały.
Przez ten czas jakiś postęp w znajomości był. Ja się uśmiecham, puszczam oczka. Powiedziałam mu kiedyś na ulicy cześć i odpowiedział i tak potem wszystko stanęło, byly rekolekcje, on zniknął ponownie na 2 tygodnie i udawał, że tego cześć nie było. Dobry sposób jak na nieśmiałego, nie? haha
Jakiś czas temu to on zaczął podawać rękę przy znaku pokoju, z uśmiechem. Widzę, że spogląda na mnie, próbuje się odwracać lekko (stoi przede mną). A jak idę to patrzy zawsze w oczy. Zawsze się kłania na powitanie i pożegnanie. Ale nigdy jakoś nie doszło do konkretnego poznania się.
Zawsze było tak, że X wychodził jak tylko kończyła się ostatnia pieśń na zakończenie mszy. Ostatnio raz został długo po mszy, co prawda ja grubo po też wychodzę. Ale zaczęłam się zastanawiać w domu i pomyślałam, że w sumie to idealna sytuacja, jak się powtórzy, że zostanie, by zagadać. Miałam już gotowy tekst, miły i zabawny. I tak minęły dwa tygodnie na czekaniu. Pojawił sie wczoraj, został po mszy. Jak wychodziłam to siedział na ławeczce, a ja głupia nic sie nie odezwałam i poszłam do wyjścia.
Zaczęłam mówić sobie, że to masakra, że jestem głupia. Trafiła mi sie IDEALNA sytuacja, DOKŁADNIE TAKA NA JAKĄ CZEKAŁAM a ja nie byłam w stanie nawet stanąć i powiedzieć nawet zwykłego "cześć"... a może by jakoś potem poszło...
Słuchajcie, nie mogłam wczoraj zasnąć, nie mogłam spać, wstałam jak nieprzytomna. Jestem zła na siebie od wczoraj za to, że miałam dokładnie to, co chciałam a nie zrobiłam nic.
Możecie mi coś poradzić?
Weźcie proszę pod uwagę, że trzęsę się przy nim a serce wali jakby miało mi wyskoczyć. Ledwo idę potem. (nie, to nie orgazm )