Zła na siebie - głupota czy co to w ogóle było... potrzeba porada - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Zła na siebie - głupota czy co to w ogóle było... potrzeba porada

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 17 ]

1 Ostatnio edytowany przez Enfie (2019-05-21 08:37:23)

Temat: Zła na siebie - głupota czy co to w ogóle było... potrzeba porada

Witajcie. Jestem tu nowa. Mam nadzieję, że zamieszczam wątek w dobrym dziale.

Mam dylemat, problem... nie wiem w sumie jak to nazwać, ale zaraz jak tylko mogę w skrócie postaram się opisać wszystko.

Coś mnie spotkało w życiu i zaczęłam chodzić na mszę. W ławkach (są tam 2, gdzie siadam) siada również taki X (tak go nazwijmy). OD połowy września bardzo mi się podoba i zainteresował mnie sobą. Często przychodzi na mszę prosto po pracy, co jest również zaskakujące w tych czasach. Wydaje mi się, że jest nieśmiały.

Przez ten czas jakiś postęp w znajomości był. Ja się uśmiecham, puszczam oczka. Powiedziałam mu kiedyś na ulicy cześć i odpowiedział i tak potem wszystko stanęło, byly rekolekcje, on zniknął ponownie na 2 tygodnie i udawał, że tego cześć nie było. Dobry sposób jak na nieśmiałego, nie? big_smile haha

Jakiś czas temu to on zaczął podawać rękę przy znaku pokoju, z uśmiechem. Widzę, że spogląda na mnie, próbuje się odwracać lekko (stoi przede mną). A jak idę to patrzy zawsze w oczy. Zawsze się kłania na powitanie i pożegnanie. Ale nigdy jakoś nie doszło do konkretnego poznania się.

Zawsze było tak, że X wychodził jak tylko kończyła się ostatnia pieśń na zakończenie mszy. Ostatnio raz został długo po mszy, co prawda ja grubo po też wychodzę. Ale zaczęłam się zastanawiać w domu i pomyślałam, że w sumie to idealna sytuacja, jak się powtórzy, że zostanie, by zagadać. Miałam już gotowy tekst, miły i zabawny. I tak minęły dwa tygodnie na czekaniu. Pojawił sie wczoraj, został po mszy. Jak wychodziłam to siedział na ławeczce, a ja głupia nic sie nie odezwałam i poszłam do wyjścia.

Zaczęłam mówić sobie, że to masakra, że jestem głupia. Trafiła mi sie IDEALNA sytuacja, DOKŁADNIE TAKA NA JAKĄ CZEKAŁAM a ja nie byłam w stanie nawet stanąć i powiedzieć nawet zwykłego "cześć"... a może by jakoś potem poszło...

Słuchajcie, nie mogłam wczoraj zasnąć, nie mogłam spać, wstałam jak nieprzytomna. Jestem zła na siebie od wczoraj za to, że miałam dokładnie to, co chciałam a nie zrobiłam nic.

Możecie mi coś poradzić? sad

Weźcie proszę pod uwagę, że trzęsę się przy nim a serce wali jakby miało mi wyskoczyć. Ledwo idę potem. (nie, to nie orgazm tongue )

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Zła na siebie - głupota czy co to w ogóle było... potrzeba porada

Myślę, że warto zacząć od polubienia siebie.

3

Odp: Zła na siebie - głupota czy co to w ogóle było... potrzeba porada

Myślę, że on po prostu jest kulturalny, ale nie jest zainteresowany. Mieliście dużo okazji żeby chociażby zamienić ze dwa zdania, gdyby mu zależało to raczej by podszedł.

4 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2019-05-21 18:00:53)

Odp: Zła na siebie - głupota czy co to w ogóle było... potrzeba porada

Bardzo mnie ciekawi to puszczanie przez Ciebie oczek na mszy big_smile
Wyobrażam sobie to tak:
nieregulaminowy link
albo tak:
nieregulaminowy link

A tak na serio...
Ja osobiście uważam że facet zwyczajnie nie jest Tobą zainteresowany.

5

Odp: Zła na siebie - głupota czy co to w ogóle było... potrzeba porada
Enfie napisał/a:

Witajcie. Jestem tu nowa. Mam nadzieję, że zamieszczam wątek w dobrym dziale.

Mam dylemat, problem... nie wiem w sumie jak to nazwać, ale zaraz jak tylko mogę w skrócie postaram się opisać wszystko.

Coś mnie spotkało w życiu i zaczęłam chodzić na mszę. W ławkach (są tam 2, gdzie siadam) siada również taki X (tak go nazwijmy). OD połowy września bardzo mi się podoba i zainteresował mnie sobą. Często przychodzi na mszę prosto po pracy, co jest również zaskakujące w tych czasach. Wydaje mi się, że jest nieśmiały.

Przez ten czas jakiś postęp w znajomości był. Ja się uśmiecham, puszczam oczka. Powiedziałam mu kiedyś na ulicy cześć i odpowiedział i tak potem wszystko stanęło, byly rekolekcje, on zniknął ponownie na 2 tygodnie i udawał, że tego cześć nie było. Dobry sposób jak na nieśmiałego, nie? big_smile haha

Jakiś czas temu to on zaczął podawać rękę przy znaku pokoju, z uśmiechem. Widzę, że spogląda na mnie, próbuje się odwracać lekko (stoi przede mną). A jak idę to patrzy zawsze w oczy. Zawsze się kłania na powitanie i pożegnanie. Ale nigdy jakoś nie doszło do konkretnego poznania się.

Zawsze było tak, że X wychodził jak tylko kończyła się ostatnia pieśń na zakończenie mszy. Ostatnio raz został długo po mszy, co prawda ja grubo po też wychodzę. Ale zaczęłam się zastanawiać w domu i pomyślałam, że w sumie to idealna sytuacja, jak się powtórzy, że zostanie, by zagadać. Miałam już gotowy tekst, miły i zabawny. I tak minęły dwa tygodnie na czekaniu. Pojawił sie wczoraj, został po mszy. Jak wychodziłam to siedział na ławeczce, a ja głupia nic sie nie odezwałam i poszłam do wyjścia.

Zaczęłam mówić sobie, że to masakra, że jestem głupia. Trafiła mi sie IDEALNA sytuacja, DOKŁADNIE TAKA NA JAKĄ CZEKAŁAM a ja nie byłam w stanie nawet stanąć i powiedzieć nawet zwykłego "cześć"... a może by jakoś potem poszło...

Słuchajcie, nie mogłam wczoraj zasnąć, nie mogłam spać, wstałam jak nieprzytomna. Jestem zła na siebie od wczoraj za to, że miałam dokładnie to, co chciałam a nie zrobiłam nic.

Możecie mi coś poradzić? sad

Weźcie proszę pod uwagę, że trzęsę się przy nim a serce wali jakby miało mi wyskoczyć. Ledwo idę potem. (nie, to nie orgazm tongue )

Rozczuliło mnie to. Poważnie. Jakbym siebie widział lat temu sporo wcześniej. Choć ostatnie, edytowane chyba zdanie, zbędne było.
Dopowiadanie sobie czegoś o czymś, po fakcie rejterady przed "tym czymś", wcale tak rzadkim nie jest.
Uśmiech uśmiechem odwzajemnij, przedstaw się, przy okazji "przypadkowego" potrącenia w świątyni. Reszta, to wiara, ze nie gorsza jesteś od koleżanek. Tych lepszych, Twoim zdaniem. smile

6 Ostatnio edytowany przez szeptem (2019-05-21 22:50:24)

Odp: Zła na siebie - głupota czy co to w ogóle było... potrzeba porada

Przyłączam się do opinii, że ten mężczyzna nie jest Tobą, Autorko, zainteresowany. Powiedzieliście sobie cześć a on potem, przy kolejnych spotkaniach/minięciach się sam Cię nie pozdrawia?? toż to ewidentne. Jakby mu zależało, już dawno by się przedstawił. Odpuść go sobie. I faktycznie, popracuj nad samooceną.

A w kościele zacznij siadać w zupełnie innym miejscu. smile

7

Odp: Zła na siebie - głupota czy co to w ogóle było... potrzeba porada
szeptem napisał/a:

Przyłączam się do opinii, że ten mężczyzna nie jest Tobą, Autorko, zainteresowany. Powiedzieliście sobie cześć a on potem, przy kolejnych spotkaniach/minięciach się sam Cię nie pozdrawia?? toż to ewidentne. Jakby mu zależało, już dawno by się przedstawił. Odpuść go sobie. I faktycznie, popracuj nad samooceną.

A w kościele zacznij siadać w zupełnie innym miejscu. smile

I tak może być. Kto nie sprawdzi, wiedział nie będzie jednak.
A siadywanie do tego czasu "w bezpiecznej odległości" od obiektu westchnień, nie pomoże. Inny kościół do wysłuchania mszy byłby bardziej skuteczny.
A o to w tym nie chodzi przecież.
Do poprawy samooceny, ten właśnie krok, który zasugerowałem wyżej, może doprowadzić.
Nawet, gdy oczekiwania Autorki nie zostaną spełnione.
Zawsze bowiem, trening czyni mistrza.
Na przyszłość, łatwiej będzie. smile

8

Odp: Zła na siebie - głupota czy co to w ogóle było... potrzeba porada

Facet Ci się podoba,dlatego każde jego spojrzenie nadinterpretujesz. Skoro mieliście tyle okazji do nawiązania rozmowy,to dawno by do tego doszło. Uśmiechnęłaś się do niego,czy tam puszczałaś oczka,więc on zaczął się pewnie zastanawiać,czy Cię zna, a może zapomniał skąd,dlatego zaczął się przyglądać. Dobrze,że coś próbowałaś to ruszyć do przodu, zawsze warto próbować,ale wygląda na to,że ten mężczyzna nie jest zainteresowany nawiązaniem z Tobą znajomości.

9

Odp: Zła na siebie - głupota czy co to w ogóle było... potrzeba porada

Dlaczego odbieracie, drogie Panie, nadzieję, że coś z tym można byłoby zrobić?
On, nieśmiały, według sądu takiej samej pierdoły, (kolokwialnie mówiąc, oczywiście), nie ustępującej mu w tym, Autorki.
Czyż kobieta nie może zainicjować "tego czegoś"?
Konserwatysta on, bo wysłuchuje mszy?
Maminsynek, którego mamusia na pasku trzyma?
Nie dowiemy się dotąd, póki ona sama się nie przekona.
Skutek? Dowie się. Osobiście. O ile się odważy. smile

10

Odp: Zła na siebie - głupota czy co to w ogóle było... potrzeba porada

Ale ona inicjowała już 100 razy - bezskutecznie. Ileż można? a facet nie jest zainteresowany, moim zdaniem. Nawet jeśli nieśmiały, to po takiej ilości sygnałów powinien już dawno coś zrobić, jesli oczywiście by chciał. Ewidentnie nie chce.  Amen. wink

11

Odp: Zła na siebie - głupota czy co to w ogóle było... potrzeba porada
szeptem napisał/a:

Ale ona inicjowała już 100 razy - bezskutecznie. Ileż można? a facet nie jest zainteresowany, moim zdaniem. Nawet jeśli nieśmiały, to po takiej ilości sygnałów powinien już dawno coś zrobić, jesli oczywiście by chciał. Ewidentnie nie chce.  Amen. wink

"Kobieto, policję mam wezwać, byś się odczepiła?!"
Jeśli taka reakcja z jego strony będzie, to posypię moją łysą pałę popiołem. smile

12 Ostatnio edytowany przez Enfie (2019-05-28 14:02:08)

Odp: Zła na siebie - głupota czy co to w ogóle było... potrzeba porada

Co prawda wyleciało mi z głowy, że tu napisałam, ale słuchajcie. Zagadałam do niego po mszy w zeszłym tygodniu. Był bardzo miły, przedstawił się, w 5 sekund użył mojego imienia ze 2-3 razy. Podeszłam i powiedziałam "Cześć, jak masz na imię?" A potem, że już od dawna zastanawiałam sie jak ma na imię, że zawsze tylko tak "kiwamy" i że moglibyśmy zacząć siadać obok siebie. Na co on, że dobrze. Na końcu powiedziałam, że miło było go poznać. Podał rękę jak podawał swoje imię i na pożegnanie. Było niesamowicie miło, on też był miły.

Póki co nie był na mszy. Fakt, bywa rzadko ostatnio od kilku miesięcy, więc pozostaje czekać aż usiądzie na swoim stałym miejscu. Jak znów tylko kiwnie na przywitanie to odpuszczam.

Jeśli o X chodzi to on wcześniej też dawał sygnały, zerkał ukradkiem, zaczął sam się kłaniać na powitanie i pożegnanie, zaczął podawać rękę przy znaku pokoju, zaczął sie uśmiechać. Jak szłam w jego stronę to zawsze patrzy w oczy jak zahipnotyzowany i jakby zastygł w czasie. Widzę, że jest jakiś nerwowy, nieśmiały. To nie jest tak, że z jego strony nie było sygnałów. Były, ale też widzę, że jest nieśmiały.

13 Ostatnio edytowany przez gagatka0075 (2019-05-28 14:56:16)

Odp: Zła na siebie - głupota czy co to w ogóle było... potrzeba porada

W sumie chyba niczego o tym mężczyznie nie wiesz? A zwyczajnie może być z kimś w związku, nawet  jeśli nie ma obrączki to w małżeństwie lub narzeczenstwie. Zaczepki od młodej atrakcyjnej kobiety są przyjemne, więc nie ucina, ale i nie posuwa się dalej. Jako wierzącemu  i praktykujacemu może nie wypada inaczej.

14

Odp: Zła na siebie - głupota czy co to w ogóle było... potrzeba porada

Mam informacje od jego kolegi, że jest sam.

Aż tak wierzący nie jest. Znaczy, no do KOmunii nie chodzi smile

15

Odp: Zła na siebie - głupota czy co to w ogóle było... potrzeba porada

To czy jest lub nie jest zainteresowany to nie wiemy. Jest nieśmiały, może czymś zablokowany. Każdy jest inny i nie każdy facet jest taki odważny w relacjach z kobietami. Najlepsza byłaby taka rozmowa na luzie bez doszukiwania się intencji.

16

Odp: Zła na siebie - głupota czy co to w ogóle było... potrzeba porada

Aniu, dokładnie myślę tak jak ty. Wiem, od tego kolegi, że go kobiety zraniły, więc najprawdopodobniej ma gdzieś blokadę, dlatego też czekałam aż tak długo. Zagadałam bardzo neutralnie, dlatego też uważam, że powinnam zaczekać aż usiądzie na swoim miejscu i zobaczyć czy powie choćby zwykłe "cześć". W obecnej sytuacji zostaje mi czekać aż się pojawi na swoim miejscu, brak odzewu=niestety, z wielkim bólem, ale to będzie koniec.

17

Odp: Zła na siebie - głupota czy co to w ogóle było... potrzeba porada
Enfie napisał/a:

Aniu, dokładnie myślę tak jak ty. Wiem, od tego kolegi, że go kobiety zraniły, więc najprawdopodobniej ma gdzieś blokadę, dlatego też czekałam aż tak długo. Zagadałam bardzo neutralnie, dlatego też uważam, że powinnam zaczekać aż usiądzie na swoim miejscu i zobaczyć czy powie choćby zwykłe "cześć". W obecnej sytuacji zostaje mi czekać aż się pojawi na swoim miejscu, brak odzewu=niestety, z wielkim bólem, ale to będzie koniec.

Dowiedz się w końcu. Bo to "koniec" niestety, zabrzmiało  jak "Co za fujara ze mnie". W razie cóś. )

Posty [ 17 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Zła na siebie - głupota czy co to w ogóle było... potrzeba porada

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024