Założyłam ten temat dlatego, że właśnie kwitnie sezon weselny, otóż jakiś rok temu odmówiłam jednego z 3 wesel, bo nie mialam juz na przyslowiowy talerzyk, obraza byla taka, ze hej! czy ludzie nie rozumieja, ze raz nie kazdy lubi imprezy, dwa nie stac mnie na rzucanie 600zl, bo z dziecmi powinnismy zwrocic za talerzyki ale 3 razy do roku to juz nie, to samo jeszcze sobota jak cie moge, ale w niedziele poprawiny, to najgorsza czesc imprezy bo nigdy nie spie, mecze sie i wyglądam jak psia kupa dosłownie, wlasnie jestesmy po kolejnym weselu, na szczescie ostatniem, skutek jest taki ze ciotka niepijąca akoholiczna wlasnie sie rozpila i jest jedno wielkie pieklo, wydane 80tys na wesele kuzynki a mlodzi pojechali do slonecznej Italii. bardzo chetnie za to uczestnicze w malych kameralnych przyjeciach od 15-22 np po cywilniakach ktore nie wymagaja zarwanych nocy, sa bezalkoholowe i nie ma glosnego Disco Polo
1 2019-05-21 07:07:32 Ostatnio edytowany przez nokiaaa (2019-05-21 07:10:18)
2 2019-05-21 07:25:31 Ostatnio edytowany przez Jazzmine (2019-05-21 07:25:41)
Ale no i co w związku z tym? Czego od nas oczekujesz?
Ale wiesz, ze nie musisz dawac 600zl? Dajesz tyle ile mozesz. Wiadomo, ze czasami nie ma i nikt nie powinien o to sie burzyc.
Nie chcesz to nie pij. Nikt tez nie nakazuje Ci siedziec do rana. Mozesz isc spac o polnocy. Sama sobie wymyslasz problemy.
4 2019-05-21 09:32:23 Ostatnio edytowany przez nokiaaa (2019-05-21 09:33:59)
Niestety nie mam prawka zeby wrocic sto kilimetrow od domu a w hotelu nie zasnęłam bo grali do szostej. Dzieci i maz bardzo lubia a on jak pojedzie to tak sie napije ze potem nie wrocimy samochodem. Tyle wsadzil maz do koperty ze swojej wyplaty. Nie musze?pewno nie tyko kazde zwraca za siebie bo tak wypada. Obecnie mamy pieklo bo ciocia pije, jej syn wydzwania do mojej mamy z ktora mieszkamy. Ona sie denerwuje i wyzywa na nas. Juz 10dzien zepsuty bo tyle minelo od wesela. Wygadalan sie;(
Niestety nie mam prawka zeby wrocic sto kilimetrow od domu a w hotelu nie zasnęłam bo grali do szostej. Dzieci i maz bardzo lubia a on jak pojedzie to tak sie napije ze potem nie wrocimy samochodem. Tyle wsadzil maz do koperty ze swojej wyplaty. Nie musze?pewno nie tyko kazde zwraca za siebie bo tak wypada. Obecnie mamy pieklo bo ciocia pije, jej syn wydzwania do mojej mamy z ktora mieszkamy. Ona sie denerwuje i wyzywa na nas. Juz 10dzien zepsuty bo tyle minelo od wesela. Wygadalan sie;(
No to uswiadom meza ze nie musi. Chodzi o obecnosc, do koperty wkladasz tyle ile jestes w stanie. I moze warto z mezem pogadac zeby nie pil tylko wrocil samochodem?
Nie chcesz jezdzic na wesela to nie jezdzij. Nikt Ci nie nakazal. Ale nie szukaj durnych wymowek.
ja znam problem obrazy majestatu - jakby ktoś miał jakiś sposób wytłumaczenia niektórym odpornym, że ich wesele nie jest moim życiowym sensem i mogę nie chcieć uczestniczyć w tej imprezie to bardzo poproszę. Mogę przyjść do kościoła, ucieszyć się ich szczęściem, pogratulować itp ale kilkugodzinna impreza to nie dla mnie.
Powoli kończą mi się już pomysły na wymówki a nie chce zacząć uśmiercać członków rodziny
Dla mnie to bardziej wygląda na szukanie wymówek i jakieś usprawiedliwianie się. Przecież na wesele nie jedzie się dla disco polo , tylko cieszyć się obecnością rodziny i świętować ten szczęśliwy dzień młodej pary. Mówisz, że odmówiłaś wesela- też nie raz odmawiałam i nie miałam piekła z tego powodu. Mam jedną zasadę - do bliskiej rodziny i takiej z którą mam kontakt, idę. Co do kopert- wiesz jak miałam dawałam 600 zł a jak nie miałam to bywało że dałam i 200. Dałam tyle ile mogłaś, nie interesuje mnie to ile się POWINNO dawać. Twój mąż lubi wesela , Ty nie - ustalcie kompromis. Powiedzmy, że co drugie Twój mąż po prostu jest kierowcą. A jak śpicie w hotelu to kup stopery. Alkoholu pić nie musisz, wiadomo że wiele osób na co dzień nie słucha disco polo, ale co za problem te kilka godzin tego posłuchać? Wyluzuj, nie traktuj wesela z góry jak zła koniecznego. Można porozmawiać z bliskimi, pojeść dobrych rzeczy i wrócić o północy do domu. Nie szukaj problemów.
Wiesz jak nie lubisz czegoś to automatycznie wszystko ci przeszkadza:D A też osobiście uważam że lepiej odmówić i nie iść wcale jeśli nie bawią nas takie imprezy. Liczba miejsc w końcu jest ograniczona i może młodzi zaproszą kogoś innego kto rzuci 600 do koperty zamiast 200 i będzie z radością świętował ich wesele a nie cierpiał i odliczał do północy.
na dwa i tak nie poszlismy, bo wymyslilam jakies wymowki, panna mloda plakala:( co mialam powiedziec?, ze cala wyplate wydaje na nianię i mnie nie stac na to zeby jechac do nich, nawet i 200zl bylo wtedy dla mnie duzo.
obraza majestatu? tak ich wesele nie jest sensem mojego zycia.
na dwa i tak nie poszlismy, bo wymyslilam jakies wymowki, panna mloda plakala:( co mialam powiedziec?, ze cala wyplate wydaje na nianię i mnie nie stac na to zeby jechac do nich, nawet i 200zl bylo wtedy dla mnie duzo.
obraza majestatu? tak ich wesele nie jest sensem mojego zycia.
tak tak, płacz panny młodej też znam nie wiem czemu (z mojego doświadczenia) większość ludzi jest przewrażliwiona na punkcie swojego wesela i już nie mam pomysłu jak odmawiać żeby nikogo nie urazić.
Ja jade i nie daje nic jak mnie nie stac. albo tylko kupuje prezent. Znajomi sie nie obrazili jak nie dalam kasy.
Najgorsze wesele bylo we wrzesniu rok temu, zmieniala mi sie szefowa na pania nowa i bardzo ostra. Bylysmy niezle spanikowane, potrzeba byla taka ze chcialam poukladac sobie w ten ostatni wekend wszystkie rzeczy w glowie. Niestety. Pojechalam na wesele na ktore nie chcialam i byla obraza majestatu. Nie spalam dluzej jak godzinę potem na poprawinach do 18bylismy. Do wtorku bylam nieprzytomna. Lubie tych ludzi ale mam ochote im powiedziec co mysle.
Ale to Twoje decyzje wiec czemu chcesz je zrzucac na innych. Nikt nie kazal Ci tyle na tych imprezach siedziec, serio. Do stolu Cie przeciez nie przywiazali.
Ale to Twoje decyzje wiec czemu chcesz je zrzucac na innych. Nikt nie kazal Ci tyle na tych imprezach siedziec, serio. Do stolu Cie przeciez nie przywiazali.
Niby twoja decyzja ale też trzeba brać pod uwagę rezultaty tej decyzji. Jak masz do wyboru pójść odsiedzieć albo nie pójść i stawiać czoła rozpaczy panny młodej, focha i bóg wie jeszcze co to taki hmmm słaby wybór
Ja się wcale autorce nie dziwie że wybrała opcję pójść i narzekać na to że się poszło. W końcu nie zawsze możemy robić w życiu to co chcemy więc nie broń się wyżalić
Lady Loka napisał/a:Ale to Twoje decyzje wiec czemu chcesz je zrzucac na innych. Nikt nie kazal Ci tyle na tych imprezach siedziec, serio. Do stolu Cie przeciez nie przywiazali.
Niby twoja decyzja ale też trzeba brać pod uwagę rezultaty tej decyzji. Jak masz do wyboru pójść odsiedzieć albo nie pójść i stawiać czoła rozpaczy panny młodej, focha i bóg wie jeszcze co to taki hmmm słaby wybór
Ja się wcale autorce nie dziwie że wybrała opcję pójść i narzekać na to że się poszło. W końcu nie zawsze możemy robić w życiu to co chcemy więc nie broń się wyżalić
Ja nie rozumiem opcji "zgadzac sie na fochy panny mlodej".
Panna Mloda nie jest Bogiem. Ja jak nie moge isc to mowie ze nie moge isc. Czemu? Bo nie moge. Raz doswiadczylam focha i to nie ze strony mlodych tylko ze strony matki mojego faceta ze jak mozemy nie chciec isc na wesele jego kuzynki.
Ciut asertywnosci, serio.
Minęło trzy lata od mojego przyjęcia weselnego które zrobiliśmy tylko dla najbliższej rodziny.Nie jesteśmy młodzi dlatego uznaliśmy ,że nie chcemy wielkiej imprezy , rozmawiałam z ciotkami , kuzynostwem i wydawało się ,że wszyscy to rozumieją mówiąc "pewnie, macie rację itd"Jednak czas pokazał ,ze jest inaczej nasze relacje znacznie się ochłodziły, nie ma już propozycji spotkania a jak ja zapraszam to tysiąc wymówek (oczywiście nie wszyscy sie tak zachowują ale jest kilka osób).Jest mi trochę przykro , ale trudno to był nasz dzień i zaplanowaliśmy go tak jak chcieliśmy.Gdybyśmy mieli zaprosić cała rodzinę moją i mojego męża to byłoby ok 150 osób a tak nie chcieliśmy.
Myślę ,że nie powinno być wywieranej presji bo to WASZ WIELKI DZIEŃ i zróbcie tak jak uważacie za stosowne
krolowachlodu87 napisał/a:Lady Loka napisał/a:Ale to Twoje decyzje wiec czemu chcesz je zrzucac na innych. Nikt nie kazal Ci tyle na tych imprezach siedziec, serio. Do stolu Cie przeciez nie przywiazali.
Niby twoja decyzja ale też trzeba brać pod uwagę rezultaty tej decyzji. Jak masz do wyboru pójść odsiedzieć albo nie pójść i stawiać czoła rozpaczy panny młodej, focha i bóg wie jeszcze co to taki hmmm słaby wybór
Ja się wcale autorce nie dziwie że wybrała opcję pójść i narzekać na to że się poszło. W końcu nie zawsze możemy robić w życiu to co chcemy więc nie broń się wyżalićJa nie rozumiem opcji "zgadzac sie na fochy panny mlodej".
Panna Mloda nie jest Bogiem. Ja jak nie moge isc to mowie ze nie moge isc. Czemu? Bo nie moge. Raz doswiadczylam focha i to nie ze strony mlodych tylko ze strony matki mojego faceta ze jak mozemy nie chciec isc na wesele jego kuzynki.Ciut asertywnosci, serio.
Ja jestem bardzo asertywna pod względem wesel i odmawiam praktycznie każdego może dlatego tak bliskie są mi te fochy i obraza majestatu. Serio część ludzi nie radzi sobie z odmową i ich histeryczne reakcje łącznie z płaczem to nie jest jakiś ewenement.
Część ludzi dostaje jakiejś choroby umysłu i tak się wkręca w to wesele że nie ogarnia rzeczywistości, inaczej nie umiem sobie tego wytłumaczyć - nie byłam chyba na 10 weselach a oni i tak sie pchają z tym zaproszeniem do mnie i jeszcze są w szoku że do nich też nie przyjdę :DDD Nasłuchają się tych haseł o najważniejszym dniu w życiu, zaplanują go do perfekcji i potem jest rozpacz jak im się ktoś z ich idealnego planu wyłamuje Ja nie mówię że wszyscy i bardzo ci zazdroszczę, że na nikogo takiego nie trafiłaś ale tacy ludzie żyją i się hajtają
Siostra panny mlodej rok temu nam przygadala ze ona byla na siedmiu i w kazdej imorezie za siebie zwracala. Jej zdaniem 600to za malo.
Ale nie o to chodzi bym teraz wygadywala. Moi rodzice chcieli zrobic mi wesele to kazalam im zrobic dach. Na jednym weselu kupilam prezent za 285 i to byl jakis agd. Potem powiedzialam ze ja juz wiecej kasy nie daje i teraz do koperty wklada maz.
nokiaaa wychodzi na to, że na znajomych powybierałaś sobie buraków.
Bo sorry, ale ja bym nie pozwoliła na to, żeby ktoś mi takimi tekstami walił, a ja stoję i słucham i grzecznie potakuję.
Może ja serio jestem dziwna, ale za to mam normalnych znajomych. Mojemu najbliższemu przyjacielowi do koperty dałam 100zł, bo więcej nie miałam. Ale dostał ładny prezent. Na ostatnim weselu dałam 400zł, bo już pracuję, ale też więcej to już dla mnie byłby mocniejszy wydatek.
W przyszłym tygodniu jadę na wesele kuzynki mojego partnera i nie dajemy do koperty nic. Nie chcieliśmy na to wesele jechać, odmówiliśmy, zrobiła się awantura, w której najbardziej uczestniczyła matka mojego partnera i matka panny młodej (bo młodzi zaakceptowali bez problemu), więc ostatecznie powiedzieliśmy, że jedziemy, ale jedyne, co kupujemy to wino w prezencie.
Gdyby ktoś mi walił tekstami, ile to ja mam dać na wesele to bym wprost powiedziała, dlaczego nie pójdę. Gdybym nie mogła/nie chciała/nie dałą rady przyjść to też bym powiedziała, że nie i fochy panny młodej by mnie nie przekonały. Zresztą panna młoda powinna się zająć przygotowaniem ślubu, a nie fochami. Zresztą, wesele i tak się im nie zwróci i para młoda zawsze musi się z tym liczyć. Ja już bym wolała nie dostawać kasy, a żeby były ze mną te osoby, które bym chciała mieć obok w takim dniu. O obecność chodzi, nokio.
Btw. Skoro to Twój mąż daje do koperty to czemu to Ty ciągle narzekasz?
Jesteście małżeństwem no to chyba razem dajecie do koperty Utrudniasz sobie życie. Przecież nie musisz podpisywać kopert, możesz dać sto złotych, możesz nie dać nic, możesz dać tysiąc. Nie rozumiem tego problemu. Po prostu ciężko musi się żyć osobom , które tak jak Ty uważają że muszą. Możesz nie chodzić na wesela , też Twoja wola.
21 2019-05-26 06:01:49 Ostatnio edytowany przez nokiaaa (2019-05-26 06:18:28)
słuchajcie dziewczyny, od dwudziestu lat kombinuję jak odmówić wesela i jak ułozyc sobie życie z piętnem złego spojrzenia panny młodej, np jesteśmy kolezankami, chodzimy na wspólne imprezy i ona robi wesele-w Pipidówku Małym, koło Zadupia Dużego-500km, przyjedz i juz. nie ma pytania-ze nie mam na bilet autobusowy, nie mam na prezent, nie przychodze, koniec przyjazni, po pięciu latach inna kolezanka robi w Warszawie-ty masz tam siostrę to masz gdzie spać i trele morele- nie mam na bilet, kwiaty , pomijam prezenty. w międzyczasie mam repetę roku, musze zaplacic duzą kwotę, sprzedaje wiec w komisie moj telefon i place egzaminy, z internetu wysylam wiadomosc ze nie idę na wesele. w telefonie cisza.
ciotkę Krysię widujemy rzadko, gdy mijamy się w Lidlu pogadamy na chwilę, ale jej dzieci wlasnie biorą sluby, jestesmy im niezbędni, odmawiamy wlasnie dlatego ze nie utrzymujemy kontaktu, ciocia i jej corka-placz, mamo ich nie będzie. slub bierze dwojka ich dzieci, pracuje na pol etatu i zarabiam 800zl, nianka bierze 650. nie kupię butów, sukienki nawet gdybym dala tylko mikser z lidla w prezencie slubnym.
w koncu sytuacja z 2018-sluby się sypią, ileż mozna chodzic. jak na zlosc nasze ksiezniczki wynajmują hotele daleko od mojego domu, 3letni okres pracy przeznaczaja na ten jeden wieczor, a ojciec innej od paru dobrych lat pracuje za granica zeby pozenic corki a na stole byla dobra wodka i slonina. z 3 wesel wybucha w domu niezla awanturka-mowie mezu, nie dam ci do koperty na wesele konczy mi sie umowa ide na kuroniowke, z czego wykupie sobie chocby te paczkę mentoli bo lubie zapalic 3 wieczorem, z czego kupie sobie magnez, witaminy na wlosy no wszystko co powoduje ze mam zobowiazania, maz sie wkurza-na pierwsze kupujemy jakis mikres z lidla(zart) no prezent za 300zl, na kolejne wklada on sam. na tegoroczne ja nie daje ze swojej pensji nic, daje on. wypięlam się, mlodych nie interesuje dlaczego nie mam w koperty i dlaczego mam ochotę codziennie wieczorem isc spac a nie tancowac. poronilam w kwietniu, wydalam duzo a badania i konsultacje, jakies 900zl, nie jest mi do smiechu chocby dlatego ze wiekszosc gosci to zdrowe jak rzepa 30stki ktore wlasnie noszą urocze brzuszki. wracamy z wesela, czuje sie zle, piorę 6razy pralkę bo padalo i wygladamy jak prosiaczki-to znaczy troche wszystko brudne. bylo diabelnie zimno,spalam w plaszczu weselnym i nadal mi zeby dygotaly. do srody prasuję marynarki i koszule, chowam, 5 dni zajelo mi sprzatanie po weselu i odsypianie tej szopki i jaselek.
corka ciotki krysi jest damą kosiniakowego, portfel rodzinny warty 2500, ale nie przeszkadza im to jechac bryczką i wynając golębie i 4 delfiny, nie wiem nie ide, widze zdjecia, do jasnej anielki Lady Diana takiego wesela nie miala, wujek odlozyl ma przeciez gospodarke, stac bo sie pobawic, mlodzi choc biedni to nie widac, rodzice dadza.
okolo trzeciej rano jeden z gosci wracal do domu, prawie juz z torba bieglam do tego jego samochodu bo nawet maz i dzieci wiedzialaly ze chcialam ,zatrzymala mnie moja matka gadaniem ze jest za mnie zaplacone w hotelu, po co ja szlam, teraz im marudze i to gorzej chyba jakbym nie poszla wcale
Nokia - masz rację. Nie idź na te wesela, po co. Jak Ty tylko narzekasz. Serio nie chce mi się już tego słuchać i wiem że nie muszę, ale jednak napiszę. Szukasz wymówek - daj sobie spokój i ludziom. Mam mnóstwo wydatków, kredyty, firmę na głowie, dziecko, wydatki związane z dzieckiem itp itd. chodzę na wesela, żyję, nie niszczy mi to życia. Nie wyobrażam sobie nie pójść na wesele do osoby z którą jestem blisko. Nie musisz iść do Kryśki, ale nie oszukujmy się na wesela od 20 lat nie zapraszają Cię tylko Kryśki które widzisz raz na sto lat w Lidlu. Problem żaden jak dla mnie. Nie zależy Ci na relacjach z ludźmi to po co przeżywasz te odmowy i takie szopki odstawiasz z ucieczkami z wesel? miałaś hotel, dzieci i mąż chciały zostać a Ty z jakimś obcym człowiekiem chcesz jechać? wesela nie są co weekend.
24 2019-05-28 16:40:32 Ostatnio edytowany przez McMiodek (2019-05-28 16:41:05)
Nokia, pokaż wszystkim, którzy Cię zapraszają w dobrej wierze (bo Cię lubią, czy chcą z Tobą dzielić jeden z najważniejszych dni ich życia), ten wątek. Gwarantuję Ci, że jeszcze będą Ci wdzięczni.
W sumie już nie wiadomo o co ci chodzi- o te brzuszki, o pieniądze czy o to, że mąż i dzieci lubią a ty nie. Masz pretensje do garbatego, że ma dzieci proste, że ludzie wyprawiają wesela, jakby robili to co najmniej za Twoje pieniądze.
Nie chcesz, to zrób wszystkim tą przysługę i nie idź, zamiast psuć wieczór wszystkim i zachowywać się jak rozkapryszona księżniczka.
25 2019-05-30 16:53:37 Ostatnio edytowany przez tajemnicza75 (2019-05-30 16:59:29)
Ja trochę nokię rozumiem. Też mam czasami takie obiekcje, zwłaszcza gdy się wszystkie imprezy kumulują. Miałam tak 2 lata temu. Wesele za weselem, po drodze komunia, chrzciny, okrągła rocznica i urodziny jak co roku. Myślałam, że będę się musiała zapożyczyć. Też miałam tego dość, bo jak się wyraził mój mąż... człowiek haruje cały m-c na obcych ludzi . Też uwielbiam być wyspana, nie piję, nie lubię disco polo i nie tańczę (bo nie umiem). Też wolałabym zostać w domu...naprawdę.
Jednak staram się zawsze znaleźć coś pozytywnego, bo nigdy nie jest tak żeby było tylko negatywnie . To jest mimo wszystko integracja rodzinna. Kiedyś moja córka będzie chciała mieć ślub i będzie jej zależało na obecności rodziny.
Jeżeli zaś chodzi o to nielubienie imprez, to muszę się jakoś przemęczyć. Akurat wesela nie odbywają się co m-c.
W kwestii finansów: dzięki temu, że o 1 weselu, komunii i chrzcinach wiedziałam wcześniej to mogłam odkładać. Właśnie tak, odkładałam do specjalnej koperty co m-c, po tyle ile dałam radę. Zaczęłam już 2 lata wcześniej. Natomiast pół roku szybciej szukałam okazji, by kupić sukienkę i dodatki. Rozglądałam się po wyprzedażach, promocjach. Podobnie z prezentem. Byłam czujna i gdy tylko trafiła się okazja, by kupić niedrogo coś nadającego się na prezent, to kupowałam. To jeść nie woła i może poleżeć nawet rok.
Ja po prostu bacznie obserwuję i gdy widzę okazję to z myślą o przyszłej imprezie korzystam z niej. Poza tym widzę, że młodzi chodzą ze sobą kilka lat, to domyślam się, że być może niedługo będzie wesele. Czasem wiem o ślubie, bo młodzi uprzedzą, że jest za 2 lata. Widzę jak rosną dzieci, co oznacza, że zbliża się komunia oraz że szwagierka jest w ciąży więc i chrzest się szykuje. Mam więc dużo czasu, aby się przygotować finansowo.
dziekuje za zrozumienie, ja nie bede odkladalam dwa lata wczesniej bo z mojej pensji 1500zl moge odlozyc co najwyzej na blender z lidla:)
zarty zartami ale mam dziury finansowe chocby aparat ortodontyczny, ale chyba na kolejne wesele wloze 100zl i mam w czapce co inni powiedza
Lady Loka napisał/a:krolowachlodu87 napisał/a:Niby twoja decyzja ale też trzeba brać pod uwagę rezultaty tej decyzji. Jak masz do wyboru pójść odsiedzieć albo nie pójść i stawiać czoła rozpaczy panny młodej, focha i bóg wie jeszcze co to taki hmmm słaby wybór
Ja się wcale autorce nie dziwie że wybrała opcję pójść i narzekać na to że się poszło. W końcu nie zawsze możemy robić w życiu to co chcemy więc nie broń się wyżalićJa nie rozumiem opcji "zgadzac sie na fochy panny mlodej".
Panna Mloda nie jest Bogiem. Ja jak nie moge isc to mowie ze nie moge isc. Czemu? Bo nie moge. Raz doswiadczylam focha i to nie ze strony mlodych tylko ze strony matki mojego faceta ze jak mozemy nie chciec isc na wesele jego kuzynki.Ciut asertywnosci, serio.
Ja jestem bardzo asertywna pod względem wesel i odmawiam praktycznie każdego może dlatego tak bliskie są mi te fochy i obraza majestatu. Serio część ludzi nie radzi sobie z odmową i ich histeryczne reakcje łącznie z płaczem to nie jest jakiś ewenement.
Część ludzi dostaje jakiejś choroby umysłu i tak się wkręca w to wesele że nie ogarnia rzeczywistości, inaczej nie umiem sobie tego wytłumaczyć - nie byłam chyba na 10 weselach a oni i tak sie pchają z tym zaproszeniem do mnie i jeszcze są w szoku że do nich też nie przyjdę :DDD Nasłuchają się tych haseł o najważniejszym dniu w życiu, zaplanują go do perfekcji i potem jest rozpacz jak im się ktoś z ich idealnego planu wyłamuje Ja nie mówię że wszyscy i bardzo ci zazdroszczę, że na nikogo takiego nie trafiłaś ale tacy ludzie żyją i się hajtają
haha, córka mi właśnie opowiada dokładnie to samo, bo jest akurat w wieku, kiedy wszystkie koleżanki dookoła się chajtają (rok po studiach). Mówi, że już się tego nie da słuchać, bo to jedyny temat w przerwach na zajęciach od jakiegoś czasu.
Większość ludzi, Których znam, nie cierpi wesel! Ja z kolei opuściłam już z 5 wesel, ale chętnie bym poszła, bo bardzo lubię swoją rodzinę ze strony mamy, tylko że niestety mieszkam na przeciwległym krańcu Polski i naprawdę nie uśmiecha mi się stracić 2 dni na podróż i telepać taki kawał drogi. Na szczęście nikt z nich się nie obraża, a w każdym razie nic mi o tym nie wiadomo, bo kontakt mamy tylko na fejsie
nokiaaa- doskonale Cię rozumiem, że w Twojej sytuacji finansowej jest to dla Ciebie wielkie obciążenie, nie do przeskoczenia. Nie szłabym na te wesela wcale, informując wcześniej, nie ukrywając powodów. Obrażą się, to trudno, Twoje własne dobro jest ważniejsze.
Lady Loca
"W przyszłym tygodniu jadę na wesele kuzynki mojego partnera i nie dajemy do koperty nic. Nie chcieliśmy na to wesele jechać, odmówiliśmy, zrobiła się awantura, w której najbardziej uczestniczyła matka mojego partnera i matka panny młodej (bo młodzi zaakceptowali bez problemu), więc ostatecznie powiedzieliśmy, że jedziemy, ale jedyne, co kupujemy to wino w prezencie."
nie chcieliście, ale jednak jedziecie, taka to asertywność
Lady Loka
"W przyszłym tygodniu jadę na wesele kuzynki mojego partnera i nie dajemy do koperty nic. Nie chcieliśmy na to wesele jechać, odmówiliśmy, zrobiła się awantura, w której najbardziej uczestniczyła matka mojego partnera i matka panny młodej (bo młodzi zaakceptowali bez problemu), więc ostatecznie powiedzieliśmy, że jedziemy, ale jedyne, co kupujemy to wino w prezencie."nie chcieliście, ale jednak jedziecie, taka to asertywność
Nie moja strona rodziny, to nie ja odmawiałam. Najlepsze jest to, że para młoda zrozumiała i nic nie mówiła. Zreszta co mieli mowic, jak ja ich widzialam raz w zyciu, a moj facet spotyka ich 1-2x na rok. Największą awanturę robiła przez 2 tygodnie moja przyszła teściowa, która gotowa byla potwierdzic nasze przyjscie za naszymi plecami.
Wiec odpuscilismy, bo po co sie kopac z koniem.
Ale korzystamy z tego wyjazdu, bo wesele jest w Warszawie, my jedziemy z poludnia Polski, dzisiaj od rana zwiedzanie, potem przerwa na slub i wesele, po polnocy zmywamy sie spac i w niedziele pol dnia zwiedzanie. Para mloda placi za noclegi, do koperty nie dajemy, woec w sumie wychodzi nam taniej niz gdybysmy mieli sami sobie organizowac taka wycieczke.
Wykorzystujemy to perfidnie i wrednie i i jestesmy tego w 100% swiadomi, ale zadne z nas na to wesele jechac nie chcialo, informowalismy o tym kilkukrotnie, ale niektorych sie nie da przegadac. Tour po Warszawie jest jedyną rzeczą, ktora sprawia, ze ten wyjazd jest znosny.
Rozumiem, że można nie lubić wesel i nie chcieć w nich uczestniczyć, zwłaszcza jeśli mowa o uroczystości osób, z którymi nie ma się na co dzień kontaktu. Jednak złość bijąca, nokiaaa, z Twoich postów, sprawia wrażenie, jakbyś się oburzała na sam fakt, że ktoś wesele urządza i Cię na nie zaprasza. Przecież to nie wina żadnej z par młodych, że akurat w jakimś okresie tych wesel zdarzyło się więcej. I dziwi mnie, że nie chcesz uczestniczyć w tym choćby dla tych bliższych osób. Zresztą, rad okołofinansowych pojawiło się tu sporo, nie trzeba wywalać milionów, żeby uczcić czyjś ślub, ale takie nastawienie, sądzę, wyklucza jakiekolwiek załatwienie sprawy. Łatwiej się złościć.
30 2019-06-01 11:21:33 Ostatnio edytowany przez mallwusia (2019-06-01 11:28:46)
mallwusia napisał/a:Lady Loka
"W przyszłym tygodniu jadę na wesele kuzynki mojego partnera i nie dajemy do koperty nic. Nie chcieliśmy na to wesele jechać, odmówiliśmy, zrobiła się awantura, w której najbardziej uczestniczyła matka mojego partnera i matka panny młodej (bo młodzi zaakceptowali bez problemu), więc ostatecznie powiedzieliśmy, że jedziemy, ale jedyne, co kupujemy to wino w prezencie."nie chcieliście, ale jednak jedziecie, taka to asertywność
Nie moja strona rodziny, to nie ja odmawiałam. Najlepsze jest to, że para młoda zrozumiała i nic nie mówiła. Zreszta co mieli mowic, jak ja ich widzialam raz w zyciu, a moj facet spotyka ich 1-2x na rok. Największą awanturę robiła przez 2 tygodnie moja przyszła teściowa, która gotowa byla potwierdzic nasze przyjscie za naszymi plecami.
Wiec odpuscilismy, bo po co sie kopac z koniem.Ale korzystamy z tego wyjazdu, bo wesele jest w Warszawie, my jedziemy z poludnia Polski, dzisiaj od rana zwiedzanie, potem przerwa na slub i wesele, po polnocy zmywamy sie spac i w niedziele pol dnia zwiedzanie. Para mloda placi za noclegi, do koperty nie dajemy, woec w sumie wychodzi nam taniej niz gdybysmy mieli sami sobie organizowac taka wycieczke.
Wykorzystujemy to perfidnie i wrednie i i jestesmy tego w 100% swiadomi, ale zadne z nas na to wesele jechac nie chcialo, informowalismy o tym kilkukrotnie, ale niektorych sie nie da przegadac. Tour po Warszawie jest jedyną rzeczą, ktora sprawia, ze ten wyjazd jest znosny.
Skoro to teściowej tak bardzo zależało, to powinna dać wam na tę kopertę, inaczej w żadnym wypadku bym nie poszła. I nie, nie jest to asertywność, której brak tak tutaj mocno zarzucasz komuś innemu, jest to przeciwieństwo asertywności.
Rozumiem, że można nie lubić wesel i nie chcieć w nich uczestniczyć, zwłaszcza jeśli mowa o uroczystości osób, z którymi nie ma się na co dzień kontaktu. Jednak złość bijąca, nokiaaa, z Twoich postów, sprawia wrażenie, jakbyś się oburzała na sam fakt, że ktoś wesele urządza i Cię na nie zaprasza. Przecież to nie wina żadnej z par młodych, że akurat w jakimś okresie tych wesel zdarzyło się więcej. I dziwi mnie, że nie chcesz uczestniczyć w tym choćby dla tych bliższych osób. Zresztą, rad okołofinansowych pojawiło się tu sporo, nie trzeba wywalać milionów, żeby uczcić czyjś ślub, ale takie nastawienie, sądzę, wyklucza jakiekolwiek załatwienie sprawy. Łatwiej się złościć.
A mnie właśnie dziwi, że kogoś innego dziwi, że czegoś tam nie znosimy. Znam ludzi, których wołami na żadną imprezę się nie zaciągnie, są skrajnymi introwertykami i mają do tego święte prawo. Dziwi mnie wyłącznie negatywna reakcja zapraszających, którzy nie potrafią zrozumieć, że ktoś nie lubi robić czegoś na siłę.
Mallwusia, ale ja napisałam, że niechęć rozumiem. Nie rozumiem, dlaczego w przypadku bliskich (!) osób nie chce się sprawić im przyjemności swoją obecnością w ważnym dla nich dniu (niezależnie od tego, jak by ten "najważniejszy dzień w życiu" wyśmiewać). Praktycznie na każdym weselu, na którym byłam, pojawiały się osoby, które musiały imprezę opuścić wcześniej, czy to już po obiedzie, czy wcześniejszym bądź późniejszym wieczorem. Z różnych powodów. I zawsze para młoda wyrażała zadowolenie, że choć na tyle udało im się pojawić. Ba, można wymówić się bólem głowy i wcześniej zawinąć do spania. Po prostu uważam, że jeśli ktoś jest mi bliski, to z tak ważnego powodu mogę zrobić dla niego coś, co generalnie nie sprawi mi przyjemności. Choćby przez parę godzin.
Jeśli są to naprawdę bliskie osoby, to się je zna i wie, jaki mają charakter oraz jaką mają sytuację i się ich nie zmusza do uczestniczenia w imprezach, których te osoby nie znoszą.
Wszelka presja ze strony zapraszającego, fochy i obrażanie się nie ma NIC wspólnego z bliskością i szczerą serdecznością w rodzinie.
A nie, no fochów o nieprzyjście to ja też nie rozumiem i nie popieram. Po prostu ilość jadu w poście o serii wesel w 2018 roku trochę mnie przytłoczyła - że księżniczki robią daleko, że ojciec na to zarabiał, że to, że tamto - a o samym fochu niewiele. Więc tak jakoś odniosłam wrażenie, że złość się pojawiła jeszcze przed próbą odmowy (o ile ta w ogóle nastąpiła, bo nokiaaa pisała tylko, że odmówiła dołożyć się do koperty, że mąż dawał sam) i jest trochę niesprawiedliwa wobec par młodych - brali ślub, zaprosili na wesele, a zostali dosłownie opluci jadem na jakimś forum, bo jak śmieli w ogóle zaprosić. Jakoś tak... nieprzyjemnie.
no jak to Saro, przecież autorka już w pierwszym poście napisała:
"otóż jakiś rok temu odmówiłam jednego z 3 wesel, bo nie mialam juz na przyslowiowy talerzyk, obraza byla taka, ze hej!"
Teściowa traktuje nas jak dzieci 5letnie, ktore same nic nie potrafią zrobić, więc tym bardziej nie będziemy brać od niej kasy, żeby jej w tym przekonaniu nie utwierdzać. Skomplikowane.
Jednego, a na moje oko oberwało się wszystkim po równo. Zresztą po prostu mam wrażenie, że tu jakoś stosunkowo mało jest o samych obrazach, a więcej o zaproszeniach vs powodach autorki, dla których na wesela nie chce chodzić. I najbardziej mnie dziwią fragmenty o funduszach - tzn. ja rozumiem, że to jest dobry powód, ALE nie wiem, ktoś ma jej przez to nie zaprosić? To by dopiero dziwnie wyglądało: zapraszamy X, Y, a Z nie, bo jej nie stać. No przecież takie coś odpada.
Czasem się idzie do bliskich, czasem mniej bliskich, roznie bywa.
Jeśli ktos jednak nie chce, z jakiegoś powodu, to chyba wystarczy podziekowac za zaproszenie, i wytlumaczyc, ze się nie będzie. Wszystko inne to już chyba tworzenie sobie samemu problemów.
najlepsze jest jak ktos mi mowi ze pewnie zazdroszcze bo sama bym takie chciala miec, fantastycznie zazdroszcze tej glosnej imprezy i wydanych pieniedzy, za ktore bym kupila kawalerkę w modnej dzielnicy miasta naszego powiatowego:)
Sara jestem zlosliwa,bo przypomina mi się jak Zmartwychwstalam o 7.30 w tym hotelu, dookola darly sie dzieci(roczniaki) z trzech pokojow. ja z moim dwulatkiem odmowilam wlasnie jednego z wesel w 2014 roku i pamietam jak sie obrazili a mąz wypomina do tej pory. impreza byla z efektem specjalnym, z bryczką w deszcz i ziąb, wszyscy zmarzli. ale wracając do Zmartwychwstania czulam sie jak Jonasz po 3 dniach w rybie z pieśni Wielkanocnej "Na cud Jonasza", wiem wiem smieszne, ale i tak najlepsze bylo jak musialam sie wymowic od panienskiego ktory mialam 3 tyg po poronieniu.
wracam do tematu-nic na sile, ktos nie lubi to niech nie jedzie, najgorsze jest ze mąz lubi jezdzic i umoczyc.
najgorsze jest ze mąz lubi jezdzic i umoczyc.
nokia, a może to tu jest glowny problem?
nokiaaa napisał/a:najgorsze jest ze mąz lubi jezdzic i umoczyc.
nokia, a może to tu jest glowny problem?
no właśnie, to chyba jest clou problemu, jedno chce, a drugie się zmusza i narasta frustracja.
Ja dziś też jestem zła przez wesele. Nowi sąsiedzi zrobili wczoraj imprezę w domu. Do teraz mi huczy w głowie " a teraz idziemy na jednego"... Jestem niewyspana i rozbita, mam zepsutą przepiękną niedzielę.
Benita72 napisał/a:nokiaaa napisał/a:najgorsze jest ze mąz lubi jezdzic i umoczyc.
nokia, a może to tu jest glowny problem?
no właśnie, to chyba jest clou problemu, jedno chce, a drugie się zmusza i narasta frustracja.
.
No, ja akurat trochę inaczej to odebralam, ale skoro nokiaa nie podtrzymuje tematu, to zostawmy to.
Zeby nie bylo. Na kilku weselach przyjeciach bylam i mi sie podobalo.tylko ze to byly obiady o 17.
A nie możesz zmyć się z imprezy dużo wcześniej? Wymawiając się bólem głowy, ciężkim okresem czy czymkolwiek? Jeśli te wesela były daleko, to chyba mieliście zapewniony nocleg, więc Ty myk do pokoju, stopery w uszy i spokój, a mąż niech się bawi dalej sam, skoro lubi. Taki zalążek kompromisu.
ale wracajac do tematu jestem ciekawa czy was ktos zmusil do wesela?rodzina,ciotki,tesciowie?
ale wracajac do tematu jestem ciekawa czy was ktos zmusil do wesela?rodzina,ciotki,tesciowie?
No ja wcześniej dawałam przykłąd jedynego wesela, na które zmusiła mnie teściowa
wyszliśmy o 22:30, nikt nie zauważył, że nas nie ma, a taka awantura była, że musimy tam być. Bilans taki, że oni za nas zapłacili 800-1000zł za talerzyk i nocleg, a od nas dostali wino za 30zł. Normalnie transakcja życia
Btw. To też tak odnośnie tego, jak wesela się niby zwracają. Kij, a nie zwracają, nie znam nikogo, komu by się zwróciło.
Nokia, to jest naprawdę bardzo proste. Jesteś dorosłą kobietą, jak nie chcesz iść na wesele to niech Twój mąż sam idzie i sobie tam pije.
nokiaaa napisał/a:ale wracajac do tematu jestem ciekawa czy was ktos zmusil do wesela?rodzina,ciotki,tesciowie?
No ja wcześniej dawałam przykłąd jedynego wesela, na które zmusiła mnie teściowa
wyszliśmy o 22:30, nikt nie zauważył, że nas nie ma, a taka awantura była, że musimy tam być. Bilans taki, że oni za nas zapłacili 800-1000zł za talerzyk i nocleg, a od nas dostali wino za 30zł. Normalnie transakcja życia
Btw. To też tak odnośnie tego, jak wesela się niby zwracają. Kij, a nie zwracają, nie znam nikogo, komu by się zwróciło.Nokia, to jest naprawdę bardzo proste. Jesteś dorosłą kobietą, jak nie chcesz iść na wesele to niech Twój mąż sam idzie i sobie tam pije.
Ty tak na poważnie? Nie widzisz swojej hipokryzji nadal?
"zmusiła mnie teściowa" vs "to jest naprawdę bardzo proste. Jesteś dorosłą kobietą, jak nie chcesz iść na wesele to niech Twój mąż sam idzie i sobie tam pije"
Znam pary,którym wesele się zwróciło i jeszcze na dobrą wycieczkę wystarczyło... Wystarczy, że nie ma się w rodzinie osób, które nie robią cyrku i nie dają pustej koperty... Powiedziałabym teściowej by te 1000zł wydane na mnie lepiej by do koperty włożyła dla młodych...
btw, tu nie masz problemu jak ktoś Ci funduje wycieczkę? nie czujesz się utrzymanką? ;p
Lady Loka napisał/a:nokiaaa napisał/a:ale wracajac do tematu jestem ciekawa czy was ktos zmusil do wesela?rodzina,ciotki,tesciowie?
No ja wcześniej dawałam przykłąd jedynego wesela, na które zmusiła mnie teściowa
wyszliśmy o 22:30, nikt nie zauważył, że nas nie ma, a taka awantura była, że musimy tam być. Bilans taki, że oni za nas zapłacili 800-1000zł za talerzyk i nocleg, a od nas dostali wino za 30zł. Normalnie transakcja życia
Btw. To też tak odnośnie tego, jak wesela się niby zwracają. Kij, a nie zwracają, nie znam nikogo, komu by się zwróciło.Nokia, to jest naprawdę bardzo proste. Jesteś dorosłą kobietą, jak nie chcesz iść na wesele to niech Twój mąż sam idzie i sobie tam pije.
Ty tak na poważnie? Nie widzisz swojej hipokryzji nadal?
"zmusiła mnie teściowa" vs "to jest naprawdę bardzo proste. Jesteś dorosłą kobietą, jak nie chcesz iść na wesele to niech Twój mąż sam idzie i sobie tam pije"Znam pary,którym wesele się zwróciło i jeszcze na dobrą wycieczkę wystarczyło... Wystarczy, że nie ma się w rodzinie osób, które nie robią cyrku i nie dają pustej koperty... Powiedziałabym teściowej by te 1000zł wydane na mnie lepiej by do koperty włożyła dla młodych...
btw, tu nie masz problemu jak ktoś Ci funduje wycieczkę? nie czujesz się utrzymanką? ;p
Dokladnie Marta. Czytam i nie dowierzam, że można iść na wesele w rodzinie " na krzywy ryj" i jeszcze się tym chwalić, a do tego innych pouczać, jacy to są nieasertywni. Żenada roku.
48 2019-06-04 09:26:35 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2019-06-04 09:35:52)
Nie znam sie, a sie wypowiem. Klasyk.
Marta, dlugo jeszcze bedziesz lazic za mna w kazdym temacie?
Odmowilismy, pisalam wczesniej. Zrobila sie awantura. Powiedzielismy, ze nie mamy kasy na koperte. Powiedzieli, ze ok, nir musimy. Nie chcielismy i stawialismy sprawe jasno. I to nie tesciowa za nas placila, wiec jak miala niby 1000zl do koperty wsadzic?
Jakim cudem to jest na krzywy ryj skoro praktycznie od samego poczatku wszystkim zainteresowanym mowilismy, ze isc nie chcemy?:P dla mne glupotą jest to, ze przez 2 tygodnie sie znami awanturowali, ze mamy przyjsc i juz. Łącznie z teściową, ktora chciala za naszymi plecami potwierdzać naszą obecnosc. Serio nie wiem po co taki cyrk, skoro Mloda Para przez cale wesele nie zamienila z nami ani slowa. Tak wyglada zapraszanie rodziny bo wypada. I nie, nikt nie robil cyrku i to nie przez nas mlodym braknie do wycieczki. Nie potwierdzilismy perfidnie po to, zeby ich wykorzystac i miec wycieczke, a koperte dla beki dac pusta.
Zresztą ja tu akurat bylam osobą towarzyszącą, bo to nie moja część rodziny. Więc nie ja decydowałam jaki będzie prezent, jaka koperta itd. Też nie ja bylam odpowiedzialna za odmowienie obecnosci!!! (Tu wazny fragment, Marta!)
W maju byliśmy na weselu mojego znajomego i wtedy ja do koperty dawałam. I nie miałam z tym najmniejszego problemu.
Serio nie widzicie tutaj roznicy?
Ja w sumie nauczylam sie tyle, ze na drugi raz przy takich awanturach po prostu nie bede odbierac od nich telefonu.
Na forum sie pisze z wlasnych doswiadczen. A ja z wlasnych doswiadczen tego wesela mowie, ze jak sie isc nie chce to najlepiej nie isc.
A dlaczego w takich sytuacjach, gdy nie chcecie dziewczyny iść na wesele, nie pojedziecie na sam ślub? Wtedy wystarczy dać telegram i wino, na uroczystości będziecie a przecież to uroczystość jest najważniejsza.
Nie wiem, jakos trudno mi sobie wyobrazić sytuacje, ze komus się robi awanturę, ze nie chcę isc na wesele - moim zdaniem, albo chodzi o sposób odmowy, albo jest tu w tym jakas przesada.
Nie wyobrażam soebie, ze grzecznie odmawiam, bo cos tam, a ktoś robi awanturę.
Nie wiem, jakos trudno mi sobie wyobrazić sytuacje, ze komus się robi awanturę, ze nie chcę isc na wesele - moim zdaniem, albo chodzi o sposób odmowy, albo jest tu w tym jakas przesada.
Nie wyobrażam soebie, ze grzecznie odmawiam, bo cos tam, a ktoś robi awanturę.
Szczerze to mi rowniez. Pary mlodej nie rozumiem bo skoro zaproszenie to tylko pozory (i tak sie nie interesowali Lady Loka i jej partnerem w trakcie przyjecia) to juz je zachowali, wysylajac zaproszenie.Spotkali sie z odmowa i sprawa jest jasna, konwenanse zostaly dopelnione a ze goscie sie nie pojawia to juz ich broszka. Matki partnera Lady Loka tez nie rozumiem, jaki miala biznes w tym zeby zmuszac syna do uczestnictwa w przyjeciu weselnym. No chyba ze chodzilo o samo zawiezienie jej ale to wtedy tez moglaby isc sama a mlodzi mieliby czas na zwiedzanie a nie isc na sile na te pare godzin.
kurde starymi ciotkami sie robimy, imienin, wesela, fryzjer, nie zawsze mozna odmowic, dla niektorych to impreza i sens naszego wakacyjnego jestestwa.
Nie znam sie, a sie wypowiem. Klasyk.
Marta, dlugo jeszcze bedziesz lazic za mna w kazdym temacie?
Tu chyba piszesz o sobie. Bo wypowiadasz się w każdym temacie... każdym... Musisz się znać więc na wszystkim I nie łażę za tobą, tylko nie ma żadnego tematu, w którym się nie wypowiadasz. Forum jest dla każdego, nie tylko dla ciebie... i mam prawo pisać jak ty o sprzecznościach i bzdurach, które zauważam w wypowiedziach innych.
Z tym chodzeniem na wesele to jest proste jak jeb... ie. Nie chcesz - nie idziesz. Ja bym sobie nie życzyła takich gości na swoim weselu, po co mi są? Łaski mi nie robią. I nikt by mnie nie zmusił, ani teściowa, ani ciotka, a już tym bardziej nie przekupiliby mnie tym, że za mnie zapłacą. W tam tym roku spotkałam się z sytuacją na weselu, gdzie przy moim stoliku dwie żony zostawiły swoich partnerów na weselu około 22, jeden to nawet nie wiedział i przez chwilę jej szukał. Można i tak. Mój przyjaciel poszedł raz z koleżanką żony, bo żona bardzo nie chciała iść. Jak 2 tygodnie temu byłam na weselu to było 4 facetów, którzy przyszli sami, mimo, że mają partnerki. Rozwiązań jest na prawde wiele. Sama nie lubię wesel, a teraz przez ostatnie 2 lata mam niemal co miesiąc, jak nie wesele, to 50tki ciotek, wujków itp. Jak jestem zmęczona to wychodze z imprezy i o 21, nic na siłę.
Ja uważam, że gdy ktoś mnie zaprasza to chce mojej obecności na tej imprezie [wesele, chrzciny, komunia itp.].
I jeśli ja kogoś zapraszam na jakąś imprezę to też dlatego, że chciałabym żeby uczestniczyli w ważnym dla mnie wydarzeniu. I jeśli ktoś by odmówił to może nie byłabym wielce obrażona ale byłoby mi przykro. Gdyby to był ktoś dla mnie bardzo ważny to może i bym się obraziła, w sumie nie wiem jak bym zareagowała. Często jest tak, że ludzie odmawiają wesel a później gdy robią swoje to chcieliby żeby wszyscy przyszli.
Ja odmówiłam w swoim życiu udziału tylko w 2 weselach a było ich bardzo dużo, często kilka w roku. Odmówiłam tylko dlatego, że te koleżanki wyskoczyły po kilku latach nieodzywania się z zaproszeniami na wesele. Gdyby nasze relacje były lepsze pewnie bym poszła, ale nie lubię gdy ktoś mnie olewa a później nagle się pojawia.
Ja na szczęście mam rodzinę i bliską i daleką, taką która lubi chodzić po różnego typu imprezach, dobrze się bawi. Znajomych też mam pod tym względem ok, nie odmawiają tylko dlatego, że się nie wyśpią... Jeśli kiedykolwiek brałabym ślub to chyba nie byłoby takich problemów. Mam nadzieję
Może inaczej napiszę, bo wesele owszem jest już sporą atrakcją. My znamy swoich gości, wiemy co lubią, jak się bawią i co sprawdziło się na weselach rodziny i znajomych więc oprócz świetnego DJ, super jedzenia i klimatu - drink bar, fotobudka, animator dla dzieci i balony z helem dla dzieci, mieliśmy również gazetę weselną, wachlarze, "papcie do tańca", galerię naszych zdjęć.
Skontaktujcie się rowineż z tą hurtownią alkoholi w Krakowie:
http://www.alkoparty.pl/wodki
Na miejscu powinni dobrać odopwiednie alkohole na wesele
Wiem o czym mówisz. Był rok gdzie miałam 4 wesela w ciągu 2 miesięcy. Teraz po prostu selekcjonuję, jakie mam relację z młodymi, czy to bliska czy dalsza rodzina itd. Jak stwierdzę, że do tych nie idę, to po prostu nie idę i mam w dupie, że się ktoś obrazi
57 2024-02-16 20:39:45 Ostatnio edytowany przez Ewe131 (2024-02-16 20:50:24)
.
58 2024-02-17 10:15:16 Ostatnio edytowany przez Klaryssa (2024-02-17 10:18:26)
ja w tym roku mam wesele kuzynki, ale ostatnie miałam w 2017. Bardzo się cieszę, ale tak czy inaczej będzie to duży wydatek więc rozumiem osoby, które odmawiają kiedy maja kilka zaproszeń na dany rok. Na szczęście nie pije już alkoholu więc jedynie wiem, ze ewentualnie kolejnego dnia będę się zle czuła przez brak odpowiedniej ilości snu.
59 2024-02-17 19:50:12 Ostatnio edytowany przez yessa (2024-02-17 19:52:19)
Normalnie odmawiasz, nie idziesz i tyle. Nie masz obowiązku ani się tłumaczyć ani mieć wyrzutów sumienia. A jak Ci bardzo zależy żeby to przeszlo „łagodniej” zamawiasz fajny kosz podarunkowy z życzeniami dla młodych i z doręczeniem na sale weselna w trakcie imprezy. Ty unikniesz męki związanej z imprezka, wyjdzie Ci taniej a im będzie miło i się może nie obraża na wieki.
Ja uwielbiam wesela, bawię się do rana i korzystam ile mogę ale to ja