Podejście do życia - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 215 ]

Temat: Podejście do życia

Nie chciałem robić offtopu w temacie użytkowniczki Rossanka, dlatego postanowiłem podjąć polemikę w nowym temacie.

Mój komentarz dotyczy posta autorstwa użytkownika Rumuńskiego Żołnierza (swoją drogą ciekawi mnie ten wybór)

Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Najważniejsze to sobie uświadomić, że nie każdy może mieć wszystko smile
Nie każdy będzie bogaty, zdrowy, mądry, inteligentny, zakochany itp.
Cały pakiet potrzebny do szczęścia mają tylko ludzie na filmie albo naprawdę fartowne jednostki.

Trzeba się pogodzić z tym, że się będzie samemu
Ale nie na zasadzie: ojoj jaki ja beznadziejny
Tylko na takiej zasadzie, że nie każdemu los rozdaje po równo i tyle smile

Jeden się rodzi w bogatej rodzinie i na start ma to na co drugi musi pracować 35 lat po 10 godzin dziennie.
Jeden ma tyle kobiet, że przestał już liczyć w szkole średniej a drugi umrze nigdy nie mając nawet koleżanki.

No tak to wygląda, niestety wink trzeba przyjąć na klatę, że wszystkiego mieć nie można - chociaż jest to ciężkie bo tak właśnie wygląda prawdziwe, realne życie i różni się od tego na ekranie TV gdzie ładni aktorzy mają wszystko.

Człowiek dostaje dokładnie tyle, na ile sobie wypracuje.
Dlatego jedni zaczynają pierwsze biznesy w wieku dwudziestu paru lat, a inni będą pracować owe 35 lat po 10 godzin nie ruszając się z miejsca.
I potem to słabi chcąc próbować obejmować silnych, którzy mieli i mają na tyle ambicji, żeby się wybijać.
Życie nie daje po równo i nigdy nie będzie dawać, ale ostatecznie to jednostka decyduje o tym, w którym kierunku idzie i jakie dziedzictwo po sobie pozostawi.

Mam pytanie do Ciebie użytkowniku, czy według Ciebie pogodzenie się z pewnymi faktami oznacza to, że nie mamy o to walczyć?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Podejście do życia

cześć:)

Lucyfer666 napisał/a:

Mam pytanie do Ciebie użytkowniku, czy według Ciebie pogodzenie się z pewnymi faktami oznacza to, że nie mamy o to walczyć?

nie, można się pogodzić ale nadal dążyć do zmian na lepsze:D

3

Odp: Podejście do życia
Lucyfer666 napisał/a:

Mam pytanie do Ciebie użytkowniku, czy według Ciebie pogodzenie się z pewnymi faktami oznacza to, że nie mamy o to walczyć?

Moi rodzice zaczęli wspólne życie mieszkając w 2 pokojach z dziadkami, mając dziecko w drodze. Kolejne 10 lat mieszkaliśmy w jednym pokoju rodzice + ja i moja siostra.
Teraz, 17 lat później moi rodzice tańczą tango i średnio 2xmiesiąc wyjeżdżają gdzieś na weekend + tak z 3-4x na rok wyjeżdżają na zagraniczne wycieczki.
Ludzie, którzy 20 lat temu prosili babcię, żeby kupiła mi buty zimowe, bo ich nie było na to stać nie mają teraz problemu, żeby sprowadzać sobie buty do tanga z Argentyny.

Wybaczcie wstęp, ale jak patrzę na moich rodziców, to widzę, że da się zmienić swoje życie na takie, jakie się chce mieć. Jasne, nie przeskoczę kwestii tego, jak wyglądam czy jaki mam charakter i uzdolnienia, ale wszystko inne jestem w stanie zmienić. Mogę się uczyć, mogę się przeprowadzić, mogę tak naprawdę wszystko. Jedynym ograniczeniem dla mnie jestem ja sama i to jest ogromne ograniczenie czasami wink
Przede wszystkim nie ma co się porównywać z innymi. Jedynym punktem odniesienia dla mnie jest to, co chcę zrobić i co chcę zobaczyć. Bo po co mam myśleć o tym, że ktoś mając tyle lat co ja miał już na koncie pierwszy milion? Po to, żeby się zdołować? Ktoś inny ma inne uzdolnienia i inne warunki. Ja nie chcę dobijać do czyichś warunków, chcę zrobić z własnymi tyle ile się da.

Mając 14 lat chciałam nauczyć się grać na gitarze. Pożyczyłam gitarę od koleżanki i męczyłam, dopóki się nie nauczyłam. Mając 20 lat w ten sam sposób nauczyłam się śpiewu klasycznego. Mając 23 lata nauczyłam się grać na flecie poprzecznym. Mówię w 4 językach obcych, bo wymyślałam sobie, że chcę się ich nauczyć, więc się zapisałam na lekcje.
Ograniczenia narzucamy sobie sami. Ja wolę spełniać swoje marzenia wink nawet jeżeli z czegoś zrezygnuję w połowie bo nie dam rady, to spróbowałam i już wiem, że coś nie jest dla mnie.

Ja obecnie mam takie podejście do życia, że chcę zobaczyć tak dużo rzeczy jak tylko się da. Zawsze było mi żal kasy na wyjazdy, na koncerty, na jakieś wyjścia, a potem stwierdziłam, że po co mi kasa tylko po to, żeby ją mieć? Za 50 lat nie będę opowiadać wnukom ile miałam kasy big_smile ale będę mogła im opowiedzieć gdzie pojechałam i co zobaczyłam, kogo poznałam itd. To jest dla mnie miarą dobrze przeżytego życia na tym etapie, na którym obecnie jestem. Chociaż podejrzewam, że pewnie za kilka lat mi się zmieni, ale to już po prostu będzie inny etap smile

4

Odp: Podejście do życia

Lady Loka, a z ciekawości zapytam. Znasz może Japoński, albo znasz dobre materiały do nauki.
W swoim czasie zacząłem naukę, ale z powodu nieszczęśliwego wypadku wszystkie materiały straciłem, a powróciłbym do tego wink

Pozdrawiam koleżankę gitarzystkę. U mnie miłość do strun przerodziła się w miłość do klawiszy i w przyszłym roku w końcu owe marzenie zrealizuję smile

5

Odp: Podejście do życia
Lucyfer666 napisał/a:

Lady Loka, a z ciekawości zapytam. Znasz może Japoński, albo znasz dobre materiały do nauki.
W swoim czasie zacząłem naukę, ale z powodu nieszczęśliwego wypadku wszystkie materiały straciłem, a powróciłbym do tego wink

Pozdrawiam koleżankę gitarzystkę. U mnie miłość do strun przerodziła się w miłość do klawiszy i w przyszłym roku w końcu owe marzenie zrealizuję smile

Niestety nie smile w tamte rejony mnie językowo nie ciągnie, za to chciałabym bardzo nauczyć sie norweskiego i arabskiego.

Klawisze też są super smile mnie jeszcze klucz basowy przerasta, bo wiolinowy spokojnie zagram:) ale w przyszłości w domu chcę mieć jakieś pianinko i wreszcie będę mieć warunki do ćwiczenia smile ciągnie mnie też do wiolonczeli, pewnie kiedyś sobie kupię big_smile

6 Ostatnio edytowany przez Benita72 (2019-05-18 14:13:34)

Odp: Podejście do życia

Pewien zestaw cech dostaje się na starcie (nie każdy to samo, oczywiście), i co się potem z tym zrobi, to już od człowieka zależy.
Na pewno nie warto porownywac się z innymi, to prowadzi do frustracji.

7 Ostatnio edytowany przez Mordimer (2019-05-18 16:08:54)

Odp: Podejście do życia
Lady Loka napisał/a:
Lucyfer666 napisał/a:

Mam pytanie do Ciebie użytkowniku, czy według Ciebie pogodzenie się z pewnymi faktami oznacza to, że nie mamy o to walczyć?

Moi rodzice zaczęli wspólne życie mieszkając w 2 pokojach z dziadkami, mając dziecko w drodze. Kolejne 10 lat mieszkaliśmy w jednym pokoju rodzice + ja i moja siostra.
Teraz, 17 lat później moi rodzice tańczą tango i średnio 2xmiesiąc wyjeżdżają gdzieś na weekend + tak z 3-4x na rok wyjeżdżają na zagraniczne wycieczki.
Ludzie, którzy 20 lat temu prosili babcię, żeby kupiła mi buty zimowe, bo ich nie było na to stać nie mają teraz problemu, żeby sprowadzać sobie buty do tanga z Argentyny.

Wybaczcie wstęp, ale jak patrzę na moich rodziców, to widzę, że da się zmienić swoje życie na takie, jakie się chce mieć. Jasne, nie przeskoczę kwestii tego, jak wyglądam czy jaki mam charakter i uzdolnienia, ale wszystko inne jestem w stanie zmienić. Mogę się uczyć, mogę się przeprowadzić, mogę tak naprawdę wszystko. Jedynym ograniczeniem dla mnie jestem ja sama i to jest ogromne ograniczenie czasami wink
Przede wszystkim nie ma co się porównywać z innymi. Jedynym punktem odniesienia dla mnie jest to, co chcę zrobić i co chcę zobaczyć. Bo po co mam myśleć o tym, że ktoś mając tyle lat co ja miał już na koncie pierwszy milion? Po to, żeby się zdołować? Ktoś inny ma inne uzdolnienia i inne warunki. Ja nie chcę dobijać do czyichś warunków, chcę zrobić z własnymi tyle ile się da.

Mając 14 lat chciałam nauczyć się grać na gitarze. Pożyczyłam gitarę od koleżanki i męczyłam, dopóki się nie nauczyłam. Mając 20 lat w ten sam sposób nauczyłam się śpiewu klasycznego. Mając 23 lata nauczyłam się grać na flecie poprzecznym. Mówię w 4 językach obcych, bo wymyślałam sobie, że chcę się ich nauczyć, więc się zapisałam na lekcje.
Ograniczenia narzucamy sobie sami. Ja wolę spełniać swoje marzenia wink nawet jeżeli z czegoś zrezygnuję w połowie bo nie dam rady, to spróbowałam i już wiem, że coś nie jest dla mnie.

Ja obecnie mam takie podejście do życia, że chcę zobaczyć tak dużo rzeczy jak tylko się da. Zawsze było mi żal kasy na wyjazdy, na koncerty, na jakieś wyjścia, a potem stwierdziłam, że po co mi kasa tylko po to, żeby ją mieć? Za 50 lat nie będę opowiadać wnukom ile miałam kasy big_smile ale będę mogła im opowiedzieć gdzie pojechałam i co zobaczyłam, kogo poznałam itd. To jest dla mnie miarą dobrze przeżytego życia na tym etapie, na którym obecnie jestem. Chociaż podejrzewam, że pewnie za kilka lat mi się zmieni, ale to już po prostu będzie inny etap smile

No tak tylko nie każdy będzie miał tak, że pójdzie na lekcje i nauczy się 4 języków obcych. Nie każdemu to tak łatwo przyjdzie jak tobie. Nie każdy ma takie predyspozycje i potencjał jak ty. Dlatego pisanie, że wszystko zależy od ciebie jest nie na miejscu bo tak wcale nie jest. Ktoś urodzi się w patologi i będzie miał spaprane wzorce do końca życia. Ktoś urodzi się z jakąś ciężką i nieuleczalną chorobą i też nie będzie w pełni kowalem własnego losu. I to nie my sobie narzucamy ograniczenia tylko genetyka.
Teraz tak mówisz ale jak będziesz miała kredyt na dom i dzieci to tak łatwo już nie będzie. Dlatego korzystaj z życia ile się da bo życie to nie jest bajka.

Nie warto porównywać się do innych bo to rodzi frustracje i kompleksy. Warto porównywać się do samego siebie a raczej do wcześniejszej wersji samego siebie. Samodoskonalić się i robić swoje.

8

Odp: Podejście do życia
Benita72 napisał/a:

(...) i co się potem z tym zrobi, to już od człowieka zależy. (...)

Niekoniecznie. Jest też i tak, że warunki, czas i miejsce, skutecznie uniemożliwiają tę zależność.




Mordimer napisał/a:

(...) Warto porównywać się do samego siebie a raczej do wcześniejszej wersji samego siebie. Samodoskonalić się i robić swoje.

Nic dodać, nic ująć. smile

9

Odp: Podejście do życia
Mordimer napisał/a:

No tak tylko nie każdy będzie miał tak, że pójdzie na lekcje i nauczy się 4 języków obcych. Nie każdemu to tak łatwo przyjdzie jak tobie. Nie każdy ma takie predyspozycje i potencjał jak ty. Dlatego pisanie, że wszystko zależy od ciebie jest nie na miejscu bo tak wcale nie jest. Ktoś urodzi się w patologi i będzie miał spaprane wzorce do końca życia. Ktoś urodzi się z jakąś ciężką i nieuleczalną chorobą i też nie będzie w pełni kowalem własnego losu. I to nie my sobie narzucamy ograniczenia tylko genetyka.
Teraz tak mówisz ale jak będziesz miała kredyt na dom i dzieci to tak łatwo już nie będzie. Dlatego korzystaj z życia ile się da bo życie to nie jest bajka.

Nie warto porównywać się do innych bo to rodzi frustracje i kompleksy. Warto porównywać się do samego siebie a raczej do wcześniejszej wersji samego siebie. Samodoskonalić się i robić swoje.

No bo nie każdy musi się uczyć języków. Może być matematykiem, programistą, architektem. Może być świetnym budowlańcem. Chodzi o to, żeby właśnie nie porównywać się z innymi tylko robić to, co się robić chce i gdzie Cię życie prowadzi.
Poza tym ja w żadnym miejscu nie napisałam, ile zajęło mi opanowanie tych języków i ile na to poświęciłam czasu.

Ludzie z ciężkimi nieuleczalnymi chorobami też walczą i też wygrywają. Najprostszy przykład - Nick Vujicic.

Widzisz, ja mówię o jednym, Ty o czymś zupełnie innym i ciągle porównujesz. Zupełnie nie zrozumiałeś mojego przekazu.
Bierzesz swoje warunki, swoją genetykę, siebie i to udoskonalasz. A nie zastanawiasz się czy niepełnosprawni mogą osiągnąć szczęście. Mogą. I w większości dużo bardziej je docenią niż my.
Pomijając fakt, że pojęcia nie masz, kto siedzi po drugiej stronie monitora. Nie wiesz czy ja nie mam jakiejś niepełnosprawności, która mi przeszkadza w codziennym życiu wink jasne, że chciałabym się urodzić bogata, mieć już własny dom, rodzinę, samochód i jeździć na wczasy za granicę. Ale to jeszcze nie jest mój etap. I zamiast narzekać, że życie nie dało mi tego, co dało innym, biorę to co mam, to co lubię i to udoskonalam. Nawet jeżeli to będzie nauczenie się 10 języków. Bo to mnie kręci.

Jak będę mieć kredyt na dom i dzieci to dalej będę robić to, co robić lubię, dalej będę się uczyć, dalej będę się doskonalić. Jakoś do tej pory mi się to udawało będąc nastolatką, studentką i nie mając za dużo kasy. Nie widzę żadnych przeszkód, żebym nie mogła spełniać moich marzeń z dziećmi.

10

Odp: Podejście do życia
Lady Loka napisał/a:
Mordimer napisał/a:

No tak tylko nie każdy będzie miał tak, że pójdzie na lekcje i nauczy się 4 języków obcych. Nie każdemu to tak łatwo przyjdzie jak tobie. Nie każdy ma takie predyspozycje i potencjał jak ty. Dlatego pisanie, że wszystko zależy od ciebie jest nie na miejscu bo tak wcale nie jest. Ktoś urodzi się w patologi i będzie miał spaprane wzorce do końca życia. Ktoś urodzi się z jakąś ciężką i nieuleczalną chorobą i też nie będzie w pełni kowalem własnego losu. I to nie my sobie narzucamy ograniczenia tylko genetyka.
Teraz tak mówisz ale jak będziesz miała kredyt na dom i dzieci to tak łatwo już nie będzie. Dlatego korzystaj z życia ile się da bo życie to nie jest bajka.

Nie warto porównywać się do innych bo to rodzi frustracje i kompleksy. Warto porównywać się do samego siebie a raczej do wcześniejszej wersji samego siebie. Samodoskonalić się i robić swoje.

No bo nie każdy musi się uczyć języków. Może być matematykiem, programistą, architektem. Może być świetnym budowlańcem. Chodzi o to, żeby właśnie nie porównywać się z innymi tylko robić to, co się robić chce i gdzie Cię życie prowadzi.
Poza tym ja w żadnym miejscu nie napisałam, ile zajęło mi opanowanie tych języków i ile na to poświęciłam czasu.

Ludzie z ciężkimi nieuleczalnymi chorobami też walczą i też wygrywają. Najprostszy przykład - Nick Vujicic.

Widzisz, ja mówię o jednym, Ty o czymś zupełnie innym i ciągle porównujesz. Zupełnie nie zrozumiałeś mojego przekazu.
Bierzesz swoje warunki, swoją genetykę, siebie i to udoskonalasz. A nie zastanawiasz się czy niepełnosprawni mogą osiągnąć szczęście. Mogą. I w większości dużo bardziej je docenią niż my.
Pomijając fakt, że pojęcia nie masz, kto siedzi po drugiej stronie monitora. Nie wiesz czy ja nie mam jakiejś niepełnosprawności, która mi przeszkadza w codziennym życiu wink jasne, że chciałabym się urodzić bogata, mieć już własny dom, rodzinę, samochód i jeździć na wczasy za granicę. Ale to jeszcze nie jest mój etap. I zamiast narzekać, że życie nie dało mi tego, co dało innym, biorę to co mam, to co lubię i to udoskonalam. Nawet jeżeli to będzie nauczenie się 10 języków. Bo to mnie kręci.

Jak będę mieć kredyt na dom i dzieci to dalej będę robić to, co robić lubię, dalej będę się uczyć, dalej będę się doskonalić. Jakoś do tej pory mi się to udawało będąc nastolatką, studentką i nie mając za dużo kasy. Nie widzę żadnych przeszkód, żebym nie mogła spełniać moich marzeń z dziećmi.

Czas moja droga czas. Czy uda Ci się znaleźć czas na nauczenie się kolejnych języków, gry na intrumencie gdy będziesz mieć na głowie wychowanie dziecka bądź dzieci ?

11

Odp: Podejście do życia
Mordimer napisał/a:

Czas moja droga czas. Czy uda Ci się znaleźć czas na nauczenie się kolejnych języków, gry na intrumencie gdy będziesz mieć na głowie wychowanie dziecka bądź dzieci ?

Zobaczę jak będę mieć dzieci. Może nie wygospodaruję tyle czasu co teraz, ale odpowiednio do możliwości.

12

Odp: Podejście do życia
Lucyfer666 napisał/a:

Mam pytanie do Ciebie użytkowniku, czy według Ciebie pogodzenie się z pewnymi faktami oznacza to, że nie mamy o to walczyć?

Lucek, znasz cytat z Marka Aureliusza?
”Panie, daj mi cierpliwość, abym umiał znieść to, czego zmienić nie mogę; daj mi odwagę, abym umiał konsekwentnie i wytrwale dążyć do zmiany tego, co zmienić mogę; i daj mi mądrość, abym umiał odróżnić jedno od drugiego”
;-)

Wg mnie ostatnia fraza o mądrości w odróżnieniu tego, co muszę zaakcptować oraz tego, o co warto walczyć (bez zabijania siebie), jest kwintesencją podejmowania działań.
Wiadomo, że pewnych swoich własnych indywidualnych ograniczeń nie przeskoczę, ale na wiele rzeczy mam realny wpływ i mogę kształtować swoje życie podług moich potrzeb.

13 Ostatnio edytowany przez Jesiennowiosenna (2019-05-19 10:15:38)

Odp: Podejście do życia
Lucyfer666 napisał/a:

Życie nie daje po równo i nigdy nie będzie dawać, ale ostatecznie to jednostka decyduje o tym, w którym kierunku idzie i jakie dziedzictwo po sobie pozostawi.

Myślę, że życie nie jest czarno-białe, a podejście "jestem kowalem swojego losu" jest taką samą skrajnością jak "nie mam na nic wpływu".

Trzeba walczyć zawsze i się nie poddawać, zamieniać swoje marzenia w cele i dążyć do nich. Ale jednocześnie należy też zdawać sobie sprawę, że jednak to nie my o wszystkim decydujemy, bo inaczej wpadniemy w coś, co nazywa się "paradoksem merytokracji" i zaczniemy gardzić ludźmi, którym się w życiu nie udało, bo przecież "sami są sobie winni".

14 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-05-19 10:57:46)

Odp: Podejście do życia
Jesiennowiosenna napisał/a:

(...) jednocześnie należy też zdawać sobie sprawę, że jednak to nie my o wszystkim decydujemy, bo inaczej wpadniemy w coś, co nazywa się "paradoksem merytokracji" i zaczniemy gardzić ludźmi, którym się w życiu nie udało, bo przecież "sami są sobie winni".

Nie znałam tego pojęcia. Zaczęłam się nawet zastanawiać, czy nie przejawiam merytokracji, bo np. często jest mi trudno pojąć bierność osób, narzekających na swoją sylwetkę, podczas gdy tak łatwo jest zadbać o siebie poprzez odpowiednią dietę i ruch/ćwiczenia.

Odp: Podejście do życia

"Paradoks merytokracji" to w ogóle szersze pojęcie, które odnosi się m.in. do tego, że osoby wierzące w istnienie merytokracji i zasiadające na kierowniczych stanowiskach według badań przeprowadzonych przez E. J. Castillę i S. Benard znacznie częściej dopuszczały się dyskryminacji - m.in. płacąc wyższą stawkę mężczyznom (mimo że wyniki były dokładnie takie same u zatrudnionych kobiet i u mężczyzn). Wynikać ma to z tego, że osoba, która swoim zdaniem zawdzięcza wszystko sobie jednocześnie zaczyna uważać się za nieomylną i zaczyna szukać usprawiedliwienia dla własnych uprzedzeń.

16 Ostatnio edytowany przez nudny.trudny (2019-05-19 12:47:04)

Odp: Podejście do życia

też nie znałem pojęcia:) Magdalena Ty i "merytokracja" chyba w tym przypadku nie, bo odżywianie i ćwiczenia to sprawa w wielu przypadkach zależąca tylko od danej osoby (z pominięciem skrajności np. niesprawność fizyczna, ogrom obowiązków prowadzący do braku czasu, ubóstwo zmuszające do odżywiania się produktami niskiej jakości) natomiast o rynku pracy trudno byłoby mówić że sytuacja zależy wyłącznie od danej osoby

Jesiennowiosenna napisał/a:

osoby wierzące w istnienie merytokracji i zasiadające na kierowniczych stanowiskach według badań przeprowadzonych przez E. J. Castillę i S. Benard znacznie częściej dopuszczały się dyskryminacji - m.in. płacąc wyższą stawkę mężczyznom

czasem wydaje się jakby był to inny świat, takich stanowisk jest może 1% w skali całego rynku pracy i wiążą się z bardzo atrakcyjnymi warunkami zatrudnienia oraz finansowymi, ogólnie na swoich możliwościach skupiam się myśląc o sobie, natomiast jeśli chodzi o większą zbiorowość np. osoby długotrwale bezrobotne to jest to bardziej skomplikowane

17 Ostatnio edytowany przez rossanka (2019-05-19 12:54:51)

Odp: Podejście do życia

Moim zdaniem na większość rzeczy ma się wpływ.
Pomijając choroby i urodzenie sie w somalijskiej wiosce- w dzisiejszych czasach ludzie mają bardzo duże możliwości,  trzeba tylko chcieć.  Nie masz głowy do nauki jezykow? Może jesteś dobry w naukach ścisłych.  Nie masz zdolności do nauk scislych? Może masz głowę,  do handlu? Nie idzie Ci handel?  Może będziesz nauczycielem. Może księgową. A może będziesz ukladal  glazure.  Albo założysz punkt  ksero..... itd.

Po znajomych patrzę,  że dużo zależało od ich podejścia.  Ludzie różnymi rzeczami sie zajmowali,  w różnych miejscach pracowali i pracują,  niektórzy mają mgr przed nazwiskiem,  inni dr. Jeszcze inni mają ukończone samo technikum albo szkole zawodowa.  Naprawdę różnie im się wiedzie, ale głodem nikt nie przymiera,  pozakladali rpdziny,  pobudowali domy, pokupowali mieszkania,  pracują u prywqciarza, albo na budżecie,  albo pozakladali własne biznesy (i to wszyscy począwszy od wykształcenia średniego do doktorow). I wszystko zależało od ich chęci i pracowitosci.

Pare osób jednak (tu też począwszy od tych z wykształceniem średnim,  a skończywszy na wyzszym) i te 15 czy 20 lat temu miało słabą pracę i płace i przez te 15-20lat nic się u nich nie zmieniło.  Zauważyłam,  że osoby te miały jeden mianownik- ich wspólnym myśleniem była dewiza, że nie ma sprawiedliwości w życiu,  że nie wszyscy mogą wszystko mieć,  że nie wszyscy mają zdolni do matematyki czy nauki francuskiego. Efekt był taki, że przez te lata nie zrobiły kompletnie nic, w myśl zasady, że nie przyda mi się to, że i tak nie mam zdolności,  po co mam się uczyć,  czy zmienić pracę,  czy co tam innego, jak i tak nic mi to nie da. I tym osobom rzeczywiście "wiedzie sie"najgorzej, ale tu akurat wiem,że na własne życzenie. W wieku 25 lat zawodowo były dokładnie w tym samym miejscu co wieku lat 40.  Co ciekawe, osoby te żyją w zwiazkach na odległość,  albo w konkubinatach,  albo wplało się w romans z żonatymi itd. Dzieci nikt nie ma.

Co do życia w związku,  tu myślę,  że ta zasada nie obowiązuje.  Jeśli chodzi o pracę,  wykształcenie,  czy nabywa nie umiejetności,  zależy to od osoby, jej checie,  predyspozycji.  Jeden nauczy się więcej a inny mniej, ale zawsze cokolwiek. Jak nic nie robisz to nic nie masz.
W zwiazkach jednak nie jest się samemu, ale jest też druga osoba, a jak ona nie chce, to jej nie zmusisz. Tu sklanialabym się więc do odpuszczenia,  jak widać,  że relacja zmierza ku upadkowi, albo osoba jest  nami nie zainteresowana, albo coś tam jeszcze innego. Podobnie jak z przyjaźnią,  jesli ktoś się nie chce przyjaźnić,  nie ma co zabiegać o koleżeństwo,  ale odpuścić.

18 Ostatnio edytowany przez Lucyfer666 (2019-05-21 02:09:24)

Odp: Podejście do życia
Jesiennowiosenna napisał/a:
Lucyfer666 napisał/a:

Życie nie daje po równo i nigdy nie będzie dawać, ale ostatecznie to jednostka decyduje o tym, w którym kierunku idzie i jakie dziedzictwo po sobie pozostawi.

Myślę, że życie nie jest czarno-białe, a podejście "jestem kowalem swojego losu" jest taką samą skrajnością jak "nie mam na nic wpływu".

Trzeba walczyć zawsze i się nie poddawać, zamieniać swoje marzenia w cele i dążyć do nich. Ale jednocześnie należy też zdawać sobie sprawę, że jednak to nie my o wszystkim decydujemy, bo inaczej wpadniemy w coś, co nazywa się "paradoksem merytokracji" i zaczniemy gardzić ludźmi, którym się w życiu nie udało, bo przecież "sami są sobie winni".

Zycie jest szare. Każdy widzi inne odcienie.
Takiego zjawiska nie spotkałem. Jakąkolwiek pogardę widziałem w stosunku do osób, które narzekały na swój stan, ale nic nie robiły, żeby ten stan zmienić.

MagdaLena1111 napisał/a:
Lucyfer666 napisał/a:

Mam pytanie do Ciebie użytkowniku, czy według Ciebie pogodzenie się z pewnymi faktami oznacza to, że nie mamy o to walczyć?

Lucek, znasz cytat z Marka Aureliusza?
”Panie, daj mi cierpliwość, abym umiał znieść to, czego zmienić nie mogę; daj mi odwagę, abym umiał konsekwentnie i wytrwale dążyć do zmiany tego, co zmienić mogę; i daj mi mądrość, abym umiał odróżnić jedno od drugiego”
;-)

Wg mnie ostatnia fraza o mądrości w odróżnieniu tego, co muszę zaakcptować oraz tego, o co warto walczyć (bez zabijania siebie), jest kwintesencją podejmowania działań.
Wiadomo, że pewnych swoich własnych indywidualnych ograniczeń nie przeskoczę, ale na wiele rzeczy mam realny wpływ i mogę kształtować swoje życie podług moich potrzeb.

Nie mój okres historyczny, ale cytat warty zanotowania smile

rossanka napisał/a:

Pare osób jednak (tu też począwszy od tych z wykształceniem średnim,  a skończywszy na wyzszym) i te 15 czy 20 lat temu miało słabą pracę i płace i przez te 15-20lat nic się u nich nie zmieniło.  Zauważyłam,  że osoby te miały jeden mianownik- ich wspólnym myśleniem była dewiza, że nie ma sprawiedliwości w życiu,  że nie wszyscy mogą wszystko mieć,  że nie wszyscy mają zdolni do matematyki czy nauki francuskiego. Efekt był taki, że przez te lata nie zrobiły kompletnie nic, w myśl zasady, że nie przyda mi się to, że i tak nie mam zdolności,  po co mam się uczyć,  czy zmienić pracę,  czy co tam innego, jak i tak nic mi to nie da. I tym osobom rzeczywiście "wiedzie sie"najgorzej, ale tu akurat wiem,że na własne życzenie. W wieku 25 lat zawodowo były dokładnie w tym samym miejscu co wieku lat 40.  Co ciekawe, osoby te żyją w zwiazkach na odległość, albo w konkubinatach,  albo wplało się w romans z żonatymi itd. Dzieci nikt nie ma.

W życiu wygrywa najsilniejszy. Sam zaryzykowałem we wczesnych latach 20 co ostatecznie dużo mi dało... oczywiście kosztem wielu rzeczy, jak chociażby jeszcze ostatniego okresu luzu i niezależności, jednocześnie bogatszy o masę innych doświadczeń.
W biznesie nauczyłem darwinizmu. Trzeba robić, dbać, ulepszać, starać się być krok przed innymi. Oczywiście nie da się przewidzieć wszystkiego, ale wyrabia to świetną umiejętność myślenia na szerszym polu.

rossanka napisał/a:

Co do życia w związku,  tu myślę,  że ta zasada nie obowiązuje.  Jeśli chodzi o pracę,  wykształcenie,  czy nabywa nie umiejetności,  zależy to od osoby, jej checie,  predyspozycji.  Jeden nauczy się więcej a inny mniej, ale zawsze cokolwiek. Jak nic nie robisz to nic nie masz.
W zwiazkach jednak nie jest się samemu, ale jest też druga osoba, a jak ona nie chce, to jej nie zmusisz. Tu sklanialabym się więc do odpuszczenia,  jak widać,  że relacja zmierza ku upadkowi, albo osoba jest  nami nie zainteresowana, albo coś tam jeszcze innego. Podobnie jak z przyjaźnią,  jesli ktoś się nie chce przyjaźnić,  nie ma co zabiegać o koleżeństwo,  ale odpuścić.

Prawdę powiedziawszy ten aspekt życia odpuściłem. Za późno się za niego zabrałem, a porażki wywołują frustrację. Nie ma korzyści, tylko straty. Kiedyś myślałem, że faktycznie uda się założyć z kimś rodzinę, ale obecnie widzę, że to były czcze marzenia naiwnego umysłu.
W relacjach międzyludzkich nie ma nic gorszego od faktu, że człowiek tyle na siebie pracuje, a pasożyty przychodzą i chcą zabrać część tego co człowiek sobie wypracował.

19

Odp: Podejście do życia

Dobrze iż jeszcze jest ostoja wolnosci jak to forum oebcnie system zabija całą internetową działalnosć komercyjnym chłamem(facebook ze swoimi likami). Prawda zawsze należy walczyć o swoje. Bunt indywidualizm to oznaka człowieczeństwa.

20

Odp: Podejście do życia
Anarchista napisał/a:

Dobrze iż jeszcze jest ostoja wolnosci jak to forum oebcnie system zabija całą internetową działalnosć komercyjnym chłamem(facebook ze swoimi likami). Prawda zawsze należy walczyć o swoje. Bunt indywidualizm to oznaka człowieczeństwa.

Najlepsze jest to, że światopoglądowo bardzo się różnimy, a na wielu polach jakże byśmy się dogadali.

21

Odp: Podejście do życia
Lucyfer666 napisał/a:
rossanka napisał/a:

Co do życia w związku,  tu myślę,  że ta zasada nie obowiązuje.  Jeśli chodzi o pracę,  wykształcenie,  czy nabywa nie umiejetności,  zależy to od osoby, jej checie,  predyspozycji.  Jeden nauczy się więcej a inny mniej, ale zawsze cokolwiek. Jak nic nie robisz to nic nie masz.
W zwiazkach jednak nie jest się samemu, ale jest też druga osoba, a jak ona nie chce, to jej nie zmusisz. Tu sklanialabym się więc do odpuszczenia,  jak widać,  że relacja zmierza ku upadkowi, albo osoba jest  nami nie zainteresowana, albo coś tam jeszcze innego. Podobnie jak z przyjaźnią,  jesli ktoś się nie chce przyjaźnić,  nie ma co zabiegać o koleżeństwo,  ale odpuścić.

Prawdę powiedziawszy ten aspekt życia odpuściłem. Za późno się za niego zabrałem, a porażki wywołują frustrację. Nie ma korzyści, tylko straty. Kiedyś myślałem, że faktycznie uda się założyć z kimś rodzinę, ale obecnie widzę, że to były czcze marzenia naiwnego umysłu.

No dobra nie wyszło Ci, ale czy wiesz co było powodem porażek?

22

Odp: Podejście do życia
Mystery_ napisał/a:
Lucyfer666 napisał/a:
rossanka napisał/a:

Co do życia w związku,  tu myślę,  że ta zasada nie obowiązuje.  Jeśli chodzi o pracę,  wykształcenie,  czy nabywa nie umiejetności,  zależy to od osoby, jej checie,  predyspozycji.  Jeden nauczy się więcej a inny mniej, ale zawsze cokolwiek. Jak nic nie robisz to nic nie masz.
W zwiazkach jednak nie jest się samemu, ale jest też druga osoba, a jak ona nie chce, to jej nie zmusisz. Tu sklanialabym się więc do odpuszczenia,  jak widać,  że relacja zmierza ku upadkowi, albo osoba jest  nami nie zainteresowana, albo coś tam jeszcze innego. Podobnie jak z przyjaźnią,  jesli ktoś się nie chce przyjaźnić,  nie ma co zabiegać o koleżeństwo,  ale odpuścić.

Prawdę powiedziawszy ten aspekt życia odpuściłem. Za późno się za niego zabrałem, a porażki wywołują frustrację. Nie ma korzyści, tylko straty. Kiedyś myślałem, że faktycznie uda się założyć z kimś rodzinę, ale obecnie widzę, że to były czcze marzenia naiwnego umysłu.

No dobra nie wyszło Ci, ale czy wiesz co było powodem porażek?

Tak, oczywiście, że wiem i o ową wiedzę jestem mądrzejszy.

23 Ostatnio edytowany przez UżytkownikForum (2019-05-21 21:50:56)

Odp: Podejście do życia
Lucyfer666 napisał/a:
Mystery_ napisał/a:

No dobra nie wyszło Ci, ale czy wiesz co było powodem porażek?

Tak, oczywiście, że wiem i o ową wiedzę jestem mądrzejszy.

A możesz napisać co było przyczyną tych porażek? Jeśli nie chcesz tutaj to zapraszam na priv.

24

Odp: Podejście do życia
Mystery_ napisał/a:
Lucyfer666 napisał/a:
Mystery_ napisał/a:

No dobra nie wyszło Ci, ale czy wiesz co było powodem porażek?

Tak, oczywiście, że wiem i o ową wiedzę jestem mądrzejszy.

A możesz napisać co było przyczyną tych porażek? Jeśli nie chcesz tutaj to zapraszam na priv.

Nic bardziej nie załatwia relacji społecznych, niż wymuszona sztuczna empatia wobec ludzi smile

------------------------

Warto zaakceptować to, kiedy jest się popsutą jednostką. Dla łatwiejszego, pozbawionego złudzeń życia.

25 Ostatnio edytowany przez Rumunski_Zolnierz (2020-08-23 01:11:02)

Odp: Podejście do życia
Lucyfer666 napisał/a:

Nie chciałem robić offtopu w temacie użytkowniczki Rossanka, dlatego postanowiłem podjąć polemikę w nowym temacie.

Mój komentarz dotyczy posta autorstwa użytkownika Rumuńskiego Żołnierza (swoją drogą ciekawi mnie ten wybór)

Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Najważniejsze to sobie uświadomić, że nie każdy może mieć wszystko smile
Nie każdy będzie bogaty, zdrowy, mądry, inteligentny, zakochany itp.
Cały pakiet potrzebny do szczęścia mają tylko ludzie na filmie albo naprawdę fartowne jednostki.

Trzeba się pogodzić z tym, że się będzie samemu
Ale nie na zasadzie: ojoj jaki ja beznadziejny
Tylko na takiej zasadzie, że nie każdemu los rozdaje po równo i tyle smile

Jeden się rodzi w bogatej rodzinie i na start ma to na co drugi musi pracować 35 lat po 10 godzin dziennie.
Jeden ma tyle kobiet, że przestał już liczyć w szkole średniej a drugi umrze nigdy nie mając nawet koleżanki.

No tak to wygląda, niestety wink trzeba przyjąć na klatę, że wszystkiego mieć nie można - chociaż jest to ciężkie bo tak właśnie wygląda prawdziwe, realne życie i różni się od tego na ekranie TV gdzie ładni aktorzy mają wszystko.

Człowiek dostaje dokładnie tyle, na ile sobie wypracuje.
Dlatego jedni zaczynają pierwsze biznesy w wieku dwudziestu paru lat, a inni będą pracować owe 35 lat po 10 godzin nie ruszając się z miejsca.
I potem to słabi chcąc próbować obejmować silnych, którzy mieli i mają na tyle ambicji, żeby się wybijać.
Życie nie daje po równo i nigdy nie będzie dawać, ale ostatecznie to jednostka decyduje o tym, w którym kierunku idzie i jakie dziedzictwo po sobie pozostawi.

Mam pytanie do Ciebie użytkowniku, czy według Ciebie pogodzenie się z pewnymi faktami oznacza to, że nie mamy o to walczyć?

Ale mi nie chodziło o to, żeby położyć się plackiem na ziemi i powiedzieć: ,,życie jest do dupy, na nic nie mam wpływu, sąsiad ma nowego passata a mnie nie stać na rower, życie jest niesprawiedliwie i poleżę na tej wersalce patrząc się w sufit przez następne 45 lat do emerytury."

Jak ktoś będzie mieć 150 cm wzrostu to powiesz mu, że wszystko może w życiu zmienić (również swój wzrost) i żeby nie mówił, że inni są wyżsi/niżsi?
No przecież kompletny debilizm, prawda?
Przecież są osoby, które w wieku 10 lat otrzymują taki spadek, na który ich kolega ze szkoły będzie musiał pracować przez następne 35 lat - napisałem kłamstwo?

Nigdzie nie napisałem, że nie mamy walczyć. Strasznie zmanipulowałeś moją wypowiedź. Trzeba walczyć o wszystko co korzystne dla nas i dla innych ludzi (o ile jest to w zasięgu możliwości)

Napisałem, że nie można mieć wszystkiego i trzeba to przyjąć na klatę. Chłopak 148 cm wzrostu z garbem i zakolami nie sprawi, że miss szkoły się w nim zakocha, nawet jakby stanął na rzęsach.
Nawet jakby poświęcił całe swoje życie na samodoskonalenie to i tak nie sprawi, że ta dziewczyna, która sypia tylko z Chadami nagle poczuje do niego pociąg seksualny.

Jest to nierealne. Tak samo jak nierealne jest zjedzenie księżyca i żadne kołczowskie gadanie, że ,,możesz wszystko" nic nie zmieni.

P.S. Poczytajcie tematy innych ludzi na tym forum. Użytkownicy prawie 40 lat na głowie stawali by znaleźć miłość swojego życia i teraz wypisują rzeczy typu ,,wiecznie sama" itp. - no co można wszystko? da się? No może w wieku 60 lat przed emeryturą się uda i wtedy mi będziecie pisać ,,haha byłeś w błędzie, jednak po 60 latach szukania Pan Zdzisiu znalazł swoją pierwszą miłość" - jeżeli tak to nie marnujcie czasu nawet.

P.S. 2 Jeżeli uważacie, że wszystko jest realne, że wszystko da się zrobić, że Człowiek dostaje dokładnie tyle, na ile sobie wypracuje. itp. itd. itp.

To uprzejmie proszę Was abyście zjedli księżyc. No przecież da się! Serio jest jakiś mało ambitny nieudacznik życiowy, który twierdzi, że się nie da?

26 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2020-08-23 08:43:02)

Odp: Podejście do życia

Rumuński, w Krakowie mieszka facet, dosyć mocno upośledzony, jeźdzu na wózku. Kilka lat temu się ożenił. Całkiem ładną ma żonę smile
Nick Vujicic? Gość bez rąk i nóg, a przecież jego żona jest naprawdę ładna. Jakos im się udało i udaje.

Jak ktoś się zafiksuje na dwóch rzeczach:
1. Nikt mnie nie kocha, nikt mnie nigdy nie zechce
2. Mam defekt X i przez to nikt mnie nigdy nie zechce
To to zadziała jak samospełniająca się przepowiednia.

Tymczasem i Vujicic i inni ludzue z naprawdę dużymi problemami (bo jak ustawusz gościa 150cm obok gościa, który nie ma rąk i nóg, to chyba nie powiesz, ze ten 150cm ma gorzej...) podkreślają, że po prostu przeszli drogę zaakceptowania siebie takimi jacy są z takimi ograniczeniami jakie mają i nie zrzucają wszelkich niepowodzeń życiowych na ten jeden czynnik. Dopiero w momencie, kiedy oni sami to zaakceptowali, to mogli realnie otworzyć się na drugiego człowieka.

Dopóki człowiek tego nie przepracuje, to ludzie będą wyczuwać, że coś jest nie teges. Pomijając już te momenty, kiedy człowiek bojkotuje siebie sam nawet nieświadomie.

Są naprawdę gorsze rzeczy w życiu niż niski wzrost.

Nie wszystko jest realne, ale jeżeli coś zależy od nas i od naszej pracy, to jest w naszym zasięgu.

27

Odp: Podejście do życia
Lady Loka napisał/a:

Rumuński, w Krakowie mieszka facet, dosyć mocno upośledzony, jeźdzu na wózku. Kilka lat temu się ożenił. Całkiem ładną ma żonę smile
Nick Vujicic? Gość bez rąk i nóg, a przecież jego żona jest naprawdę ładna. Jakos im się udało i udaje.

Jak ktoś się zafiksuje na dwóch rzeczach:
1. Nikt mnie nie kocha, nikt mnie nigdy nie zechce
2. Mam defekt X i przez to nikt mnie nigdy nie zechce
To to zadziała jak samospełniająca się przepowiednia.

Tymczasem i Vujicic i inni ludzue z naprawdę dużymi problemami (bo jak ustawusz gościa 150cm obok gościa, który nie ma rąk i nóg, to chyba nie powiesz, ze ten 150cm ma gorzej...) podkreślają, że po prostu przeszli drogę zaakceptowania siebie takimi jacy są z takimi ograniczeniami jakie mają i nie zrzucają wszelkich niepowodzeń życiowych na ten jeden czynnik. Dopiero w momencie, kiedy oni sami to zaakceptowali, to mogli realnie otworzyć się na drugiego człowieka.

Dopóki człowiek tego nie przepracuje, to ludzie będą wyczuwać, że coś jest nie teges. Pomijając już te momenty, kiedy człowiek bojkotuje siebie sam nawet nieświadomie.

Są naprawdę gorsze rzeczy w życiu niż niski wzrost.

Nie wszystko jest realne, ale jeżeli coś zależy od nas i od naszej pracy, to jest w naszym zasięgu.

Irytuje mnie podawanie Vujicica jako przykładu/dowodu, że można pokonać wszystkie trudności i jeszcze tłumaczenie twgo tym, że ma piękną żonę, bo wreszcie przepracował swoje kalectwo i pretensje do losu.
Jest jeden Vujicic na miliony inwalidów, którym się nie udało i wegetują. Którzy nie mają ani żony, ani pracy, ani pieniędzy, ani przyjaciół, ani nie są znani, ani nawet nie mogą wyjść z domu.

28

Odp: Podejście do życia
niepodobna napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Rumuński, w Krakowie mieszka facet, dosyć mocno upośledzony, jeźdzu na wózku. Kilka lat temu się ożenił. Całkiem ładną ma żonę smile
Nick Vujicic? Gość bez rąk i nóg, a przecież jego żona jest naprawdę ładna. Jakos im się udało i udaje.

Jak ktoś się zafiksuje na dwóch rzeczach:
1. Nikt mnie nie kocha, nikt mnie nigdy nie zechce
2. Mam defekt X i przez to nikt mnie nigdy nie zechce
To to zadziała jak samospełniająca się przepowiednia.

Tymczasem i Vujicic i inni ludzue z naprawdę dużymi problemami (bo jak ustawusz gościa 150cm obok gościa, który nie ma rąk i nóg, to chyba nie powiesz, ze ten 150cm ma gorzej...) podkreślają, że po prostu przeszli drogę zaakceptowania siebie takimi jacy są z takimi ograniczeniami jakie mają i nie zrzucają wszelkich niepowodzeń życiowych na ten jeden czynnik. Dopiero w momencie, kiedy oni sami to zaakceptowali, to mogli realnie otworzyć się na drugiego człowieka.

Dopóki człowiek tego nie przepracuje, to ludzie będą wyczuwać, że coś jest nie teges. Pomijając już te momenty, kiedy człowiek bojkotuje siebie sam nawet nieświadomie.

Są naprawdę gorsze rzeczy w życiu niż niski wzrost.

Nie wszystko jest realne, ale jeżeli coś zależy od nas i od naszej pracy, to jest w naszym zasięgu.

Irytuje mnie podawanie Vujicica jako przykładu/dowodu, że można pokonać wszystkie trudności i jeszcze tłumaczenie twgo tym, że ma piękną żonę, bo wreszcie przepracował swoje kalectwo i pretensje do losu.
Jest jeden Vujicic na miliony inwalidów, którym się nie udało i wegetują. Którzy nie mają ani żony, ani pracy, ani pieniędzy, ani przyjaciół, ani nie są znani, ani nawet nie mogą wyjść z domu.

Ale do tego nie trzeba być niepełnosprawnym.  Jest mnóstwo ludzi fizycznie zdrowych, mają wie ręce,  dwie nogi. Z twarzy przeciętni, nie straszą  wyglądem, nie za chudzi  ani grubi a też są samotni, ni mogą sobie znaleźć kobiety czy mężczyzny i latami, albo zawsze są  sami.
Kurde, przypomniała mi się jedna babka z osiedla obok, niepełnosprawna,  kuleje , ma jeszcze jedna rękę krótsza,  i palce w dłoni ma jakby nie wyksztalcone  , takie podwinięte,  a ma dziecko w wieku szkolnym, męża,  a daleko jej do okazu zdrowia.

29 Ostatnio edytowany przez Lovelynn (2020-08-23 10:21:09)

Odp: Podejście do życia
niepodobna napisał/a:

Irytuje mnie podawanie Vujicica jako przykładu/dowodu, że można pokonać wszystkie trudności i jeszcze tłumaczenie twgo tym, że ma piękną żonę, bo wreszcie przepracował swoje kalectwo i pretensje do losu.
Jest jeden Vujicic na miliony inwalidów, którym się nie udało i wegetują. Którzy nie mają ani żony, ani pracy, ani pieniędzy, ani przyjaciół, ani nie są znani, ani nawet nie mogą wyjść z domu.

Mnie również. I nie chodzi o to, żeby mu ujmować osiągnięć. Ale tutaj obiektywnie ziarno padło na podatny grunt i tylko na tym gruncie miało szanse wyrosnąć.
Czytałam książkę Nicka i wyłania się z niej obraz, iż był dzieckiem inteligentnych i rezolutnych rodziców, którzy byli w stanie i chcieli dać mu dobry start. Urodził się w zamożnym kraju, z dobrą opieką medyczną, gdzie obywatele mają wiele tolerancji i zrozumienia dla sytuacji ludzi niełnosprawnych, których w pełni integrują w tzw. "normalne" życie. I wreszcie - całe życie spędził i pracował w kręgach chrześcijańskich, gdzie najważniejszy jest duchowy, niematerialny aspekt życia oraz wszystkie problemy i trudności składa się w zaufaniu w ręce Boga. Mogę pójść o zakład, że w kręgach świeckich, gdzie panuje materialistyczne rozumienie życia, nie znalazłaby kobiety chętnej do zamążpójścia wcale.
Nick wyciągnął maximum z tego, co dostał, ale zrobił to też przy wsparciu otoczenia, które było mu podporą i oparciem i od urodzenia niosło mu pomoc w imię wartości humanitarnych i chrześcijańskich. Gdyby przyszedł na świat np. w Turkmenistanie, to pewnie nawet nie pozwolonoby mu żyć. Może,  w ramach łaski, wykorzystanoby jego kalectwo do pracy jako żebraka.

30 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2020-08-23 10:30:23)

Odp: Podejście do życia

I dlatego podałam też drugi przykład, który gładko ominęłyście tongue

Vujicic jest takim najbardziej medialnym przykładem, ale to tylko pokazuje, że każdy z nas tak naprawdę powinien wyciągać z życia maksymalnie ile się da czy to przy pomocy innych czy bez niej.
Jakby był marudą i nie chciał nic robić tylko narzekał, to nikt by mu nie pomagał.

Są ludzie z karłowatością i jakoś też znajdują sobie zdrowych partnerów.

31 Ostatnio edytowany przez Lucyfer666 (2020-08-23 12:29:04)

Odp: Podejście do życia
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Ale mi nie chodziło o to, żeby położyć się plackiem na ziemi i powiedzieć: ,,życie jest do dupy, na nic nie mam wpływu, sąsiad ma nowego passata a mnie nie stać na rower, życie jest niesprawiedliwie i poleżę na tej wersalce patrząc się w sufit przez następne 45 lat do emerytury."

Życie jest do dupy, to jasne.
Problem zaczyna się wtedy, kiedy zaczynamy się w niej zadamawiać.

Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Jak ktoś będzie mieć 150 cm wzrostu to powiesz mu, że wszystko może w życiu zmienić (również swój wzrost) i żeby nie mówił, że inni są wyżsi/niżsi?
No przecież kompletny debilizm, prawda?
Przecież są osoby, które w wieku 10 lat otrzymują taki spadek, na który ich kolega ze szkoły będzie musiał pracować przez następne 35 lat - napisałem kłamstwo?

Dlatego napisałem, że życie nie jest sprawiedliwe i nigdy nie było.

Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Nigdzie nie napisałem, że nie mamy walczyć. Strasznie zmanipulowałeś moją wypowiedź. Trzeba walczyć o wszystko co korzystne dla nas i dla innych ludzi (o ile jest to w zasięgu możliwości)

Zgoda. Hej napisałem to rok temu. Ja już nawet kontekstu nie pamiętam. big_smile Jedynie co mogę to przeprosić za swoje przeszłe ja.
Poza tym z pewnością należy walczyć o wszystko co korzystne dla nas

Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Napisałem, że nie można mieć wszystkiego i trzeba to przyjąć na klatę. Chłopak 148 cm wzrostu z garbem i zakolami nie sprawi, że miss szkoły się w nim zakocha, nawet jakby stanął na rzęsach.
Nawet jakby poświęcił całe swoje życie na samodoskonalenie to i tak nie sprawi, że ta dziewczyna, która sypia tylko z Chadami nagle poczuje do niego pociąg seksualny.

Zdefiniuj Chada. Nie wiem czy zauważyłeś, ale słynne Chady zwykle nic nie reprezentują i są społecznymi śmieciami zwykle.

Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Jest to nierealne. Tak samo jak nierealne jest zjedzenie księżyca i żadne kołczowskie gadanie, że ,,możesz wszystko" nic nie zmieni..

Porównaj przebieg zmian ostatnich 3 pokoleń w Polsce i Chinach, po czym powiedz "nierealne". Wszystko jest kwestią czasu.
Kiedyś nierealny było dostęp do tysiąca nagich kobiet, a teraz proszę... dwa kliknięcia i przebierasz w czym chcesz.
Ale owszem sporo pozostanie w sferze fantazji wink

Rumunski_Zolnierz napisał/a:

P.S. Poczytajcie tematy innych ludzi na tym forum. Użytkownicy prawie 40 lat na głowie stawali by znaleźć miłość swojego życia i teraz wypisują rzeczy typu ,,wiecznie sama" itp. - no co można wszystko? da się? No może w wieku 60 lat przed emeryturą się uda i wtedy mi będziecie pisać ,,haha byłeś w błędzie, jednak po 60 latach szukania Pan Zdzisiu znalazł swoją pierwszą miłość" - jeżeli tak to nie marnujcie czasu nawet.

Znasz definicję szaleństwa Legionisto? smile
Polecam się z tym zapoznać, bo zwykle właśnie tam znajduje się źródło niepowodzeń.

Rumunski_Zolnierz napisał/a:

P.S. 2 Jeżeli uważacie, że wszystko jest realne, że wszystko da się zrobić, że Człowiek dostaje dokładnie tyle, na ile sobie wypracuje. itp. itd. itp.

To uprzejmie proszę Was abyście zjedli księżyc. No przecież da się! Serio jest jakiś mało ambitny nieudacznik życiowy, który twierdzi, że się nie da?

Wszystko jest kwestią czasu i realnych obecnych możliwości.
Postawiłeś na skrajny fantastyczny przykład, kiedy mówimy o czymś (relacje międzyludzkie) co jest sprawą natury i co od samego początku istnienia życia rozwiniętego ma miejsce w przyrodzie.

32

Odp: Podejście do życia
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Ale mi nie chodziło o to, żeby położyć się plackiem na ziemi i powiedzieć: ,,życie jest do dupy, na nic nie mam wpływu, sąsiad ma nowego passata a mnie nie stać na rower, życie jest niesprawiedliwie i poleżę na tej wersalce patrząc się w sufit przez następne 45 lat do emerytury."

Jak ktoś będzie mieć 150 cm wzrostu to powiesz mu, że wszystko może w życiu zmienić (również swój wzrost) i żeby nie mówił, że inni są wyżsi/niżsi?
No przecież kompletny debilizm, prawda?
Przecież są osoby, które w wieku 10 lat otrzymują taki spadek, na który ich kolega ze szkoły będzie musiał pracować przez następne 35 lat - napisałem kłamstwo?

Nigdzie nie napisałem, że nie mamy walczyć. Strasznie zmanipulowałeś moją wypowiedź. Trzeba walczyć o wszystko co korzystne dla nas i dla innych ludzi (o ile jest to w zasięgu możliwości)

Napisałem, że nie można mieć wszystkiego i trzeba to przyjąć na klatę. Chłopak 148 cm wzrostu z garbem i zakolami nie sprawi, że miss szkoły się w nim zakocha, nawet jakby stanął na rzęsach.
Nawet jakby poświęcił całe swoje życie na samodoskonalenie to i tak nie sprawi, że ta dziewczyna, która sypia tylko z Chadami nagle poczuje do niego pociąg seksualny.

Jest to nierealne. Tak samo jak nierealne jest zjedzenie księżyca i żadne kołczowskie gadanie, że ,,możesz wszystko" nic nie zmieni.

P.S. Poczytajcie tematy innych ludzi na tym forum. Użytkownicy prawie 40 lat na głowie stawali by znaleźć miłość swojego życia i teraz wypisują rzeczy typu ,,wiecznie sama" itp. - no co można wszystko? da się? No może w wieku 60 lat przed emeryturą się uda i wtedy mi będziecie pisać ,,haha byłeś w błędzie, jednak po 60 latach szukania Pan Zdzisiu znalazł swoją pierwszą miłość" - jeżeli tak to nie marnujcie czasu nawet.

P.S. 2 Jeżeli uważacie, że wszystko jest realne, że wszystko da się zrobić, że Człowiek dostaje dokładnie tyle, na ile sobie wypracuje. itp. itd. itp.

To uprzejmie proszę Was abyście zjedli księżyc. No przecież da się! Serio jest jakiś mało ambitny nieudacznik życiowy, który twierdzi, że się nie da?

Mi się wydaje, że tu trzeba na tyle działać, ile się jest w stanie. Żyjesz w takim czasie i takim kraju, masz inne możliwości niż potomekbogatych Kalifornijczyków ale i inne niż potomek rodziny gdzieć w lepiance z krowiej kupy w Afryce. A teraz zobacz, na przykład taki Kalifornijczyk z bogatej rodziny, będzie miał dom 200m2, samochód za 80 tys zł, o będzie miał sklep wędkarski - toż to na warunki jego  otoczenia, tych bogaczy, to on będzie biedak i nieudacznik.  A weź takiego biednego mieszkańca tej afrykańskiej wioski. Będzie miał 10 krów, 3 rowery i 40 metrowy dom z cegły - toż to on będzie bogacz w ich wiosce. Dużo więc zależy od otoczenia jeśli chodzi o osiągniecia. W Polsce i tak masz bardzo dobrze, po pierwsze to jedt jakby nie mówić rozwinięty kraj, masz i prąd i ciepłą wodę, internet, jesteś biały (niby teraz rasy się zrównują, ale jednak biały to biały, przez sam kolor skóry masz przewagę). Mozesz się uczyć ( a nie np pasać kozy i nie umieć się nawet podpisać). Rodzina nie wydaje Cię za mąż w wieku 12 lat za 45 latka w zamian za 20 owiec. Możesz podróżować, kształcić się, nikt Cię w domu nie więzi - to już jest bardzo dużo.

Co do związków - to nie wiem. WIdzisz, jedna ma 28 lat męża, dwoje dzieci, inna jak zauważyłeś 40 lat dzieci zero, męża żadnego - co ja poradzę, nie znam odpowiedzi na te pytania. Moze to ruletka, może trochę cech własnych a może i kwestia szczęścia.

Myślę też, że tu chodzi o rzeczy osiąglane, w tym powiedzeniu, ze wszystko można.  Na przykład mogę zostać księgową (jakbym się uparła), bo dlaczego nie. Ale już nie zostanę zawodową baletnicą - przecież wszyscy mamy rozum i nie jesteśmy szaleni - właśnie o to tu chodzi. To tak jakby powiedzić: wszystko jest możliwe, więc będę myśleć, ze za tydzień polecę na Marsa, bo jest to możliww- no ale przecież Ty, Ja . ludzie na forum wiemy, ze to jest szaleństwo. Tak jakbyś powiedział, możeliwe jest, ze od jutra język polski będzie zastąpiony przez chiński - no przecież to jest niemożliwe.

33

Odp: Podejście do życia

Co do związków to pozwolę sobie na małą gdybologię
W 2015 roku na 100 kobiet przypadało 94.06 mężczyzn.
Tak wiec średnio na każde 100 kobiet przypada 6 samotnych mężczyzn. Dodajmy do tego kwestie drabiny wiekowej, struktury społecznej i można pewne teorie tworzyć.

34 Ostatnio edytowany przez Lovelynn (2020-08-23 13:21:29)

Odp: Podejście do życia

Myślę, że w ocenianiu cudzego sukcesu nie docenia się roli, jaką gra tak zwany przypadek.
Ci, którzy osiągneli zwycięstwo w jakiejś dziedzinie, będą starali się przedstawić ścieżkę własnego rozwoju tak, aby stworzyć wrażenie, iż są bardziej utalentowani, zdeterminowani, zawzięci, w skrócie: lepsi od innych. Studiowanie czyjegoś życiorysu post factum może rzeczywiście sprawiać wrażenie, iż zaistniała pewna linearna ciągłość racjonalnych i zawsze trafnych wyborów i że za tą ciągłość jednostka została wynagrodzona sukcesem i społecznym uznaniem.
Termin, który mi tutaj pasuje to merytokracja.
Czyli system, zakładający, że wysiłek się opłaca i że zawsze możliwe jest wystartowanie z pozycji pomywacza talerzy, a zakończenie kariery jako milioner: self-made-man, "każdy jest kowalem własnego losu".
Pomija się rolę przypadku, szczęśliwych okoliczności, zupełnie niezależnych od indywiduum.
Oraz tego, co aktualnie akurat definiuje się jako sukces. Nie można zostać znanym youtuberem w czasach, kiedy nie istnieje youtube, albo w obecnych czasach zostać okrzykniętym bohaterem za to, że stosuje się drobrowolnie biczowanie całego ciała raz na dzień ( dla wielu był to odpowiednik sukcesu w średniowieczu - aby zostać świętym).
To nie tak, że każdy, kto będzie się bardzo, bardzo starał, może osiągnąć wszystko i to wszystko zawdzięczać będzie jedynie sobie. Te kariery modelek, gdzie biedna, ale urodziwa Ukrainka została zauważona podczas sprzedawania warzyw na wiejskim targu. Jej koleżanka może była bardziej zdeterminowana i brała udział w tysiącu castingów, ale światowego sukcesu nie osiągnęła, choć nie była mniej urodziwa czy pracowita. Po prostu nie wpadła w oko odpowiednim ludziom w odpowiednim czasie, ot cała historia.
Nie oznacza to, że nie należy podążać za pewnymi celami. Tylko z większym sceptycyzmem odnosić się do idei, że wszystko jest możliwe, wszystko zależy od nas - just do it. No nie. Czasem do takiego konceptu próbują nas przekonać ludzie, którzy mają narcystyczne usposobienie i przypisują samym sobie to, czego nigdy nie osiągneliby bez zwykłego przypadku.

35 Ostatnio edytowany przez rossanka (2020-08-23 13:25:10)

Odp: Podejście do życia
Lovelynn napisał/a:

Myślę, że w ocenianiu cudzego sukcesu nie docenia się roli, jaką gra tak zwany przypadek.
Ci, którzy osiągneli zwycięstwo w jakiejś dziedzinie, będą starali się przedstawić ścieżkę własnego rozwoju tak, aby stworzyć wrażenie, iż są bardziej utalentowani, zdeterminowani, zawzięci, w skrócie: lepsi od innych. Studiowanie czyjegoś życiorysu post factum może rzeczywiście sprawiać wrażenie, iż zaistniała pewna linearna ciągłość racjonalnych i zawsze trafnych wyborów i że za tą ciągłość jednostka została wynagrodzona sukcesem i społecznym uznaniem.
Termin, który mi tutaj pasuje to merytokracja.
Czyli system, zakładający, że wysiłek się opłaca i że zawsze możliwe jest wystartowanie z pozycji pomywacza talerzy, a zakończenie kariery jako milioner: self-made-man, "każdy jest kowalem własnego losu".
Pomija się rolę przypadku, szczęśliwych okoliczności, zupełnie niezależnych od indywiduum.
Oraz tego, co aktualnie akurat definiuje się jako sukces. Nie można zostać znanym youtuberem w czasach, kiedy nie istnieje youtube, albo w obecnych czasach zostać okrzykniętym bohaterem za to, że stosuje się drobrowolnie biczowanie całego ciała raz na dzień ( dla wielu był to odpowiednik sukcesu w średniowieczu - aby zostać świętym).
To nie tak, że każdy, kto będzie się bardzo, bardzo starał, może osiągnąć wszystko i to wszystko zawdzięczać jedynie sobie. Te wszystkie kariery modelek, gdzie biedna, ale urodziwa Ukrainka została zauważona podczas sprzedawania warzyw na wiejskim targu. Jej koleżanka może była bardziej zdeterminowana i brała udział w tysiącu castingów, ale światowego sukcesu nie osiągnęła, choć nie była mniej urodziwa czy pracowita. Po prostu nie wpadła w oko odpowiednim ludziom, ot cała historia.
Nie oznacza to, że nie należy podążać za pewnymi celami. Tylko z większym sceptycyzmem odnosić się do idei, że wszystko jest możliwe  wszystko zależy od nas - just do it. No nie. Czasem do takiego konceptu próbują nas przekonać ludzie, którzy mają narcystyczne usposobienie i przypisują samym sobie to, czego nigdy nie osiągneliby bez zwykłego przypadku.

To tak, ale ci ludzi ktorym się tzw udało,  robili coś.  A nie siedzieli i pewnego razu okazało się,  że nagle zostali znanymi aktorami. To tak nie działa
Miałam kiedyś taka koleżankę,  która właśnie mówiła,  że nie wszystko można,  nie wszystkim się udaje., nawet jak próbują.  Efekt był taki, że ona nic nie próbowała,  niczego się nie uczyła latami bo twierdziła,  że nie ma szczęścia i jej się nie uda,  a poza tym nie ma gwarancji, że jak np skończy studia, kurs, nauczy się czegoś,  że jej się to przyda w życiu.  W reziustawie nigdy nic nie robiła,  lepszej pracy nie znalazła,  stanęła w miejscu na lata. No ale nadal twierdzi, że to przez brak szczęścia.
Nawet jak się nie osiągnie w danej dziedzinie nic spektakularnwgo,  to liczy sie też droga, nabywanie umiejętności,  może z czegoś wyniknie coś innego, albo nowe znajomości.  Jak się wyjdzie z założenia,  że nie wszystko można,  to też spoko, można nic nie robić i nic się nie zmieni, ja już trochę żyje i widzę jak to działa.

36 Ostatnio edytowany przez rossanka (2020-08-23 13:26:23)

Odp: Podejście do życia

.

37

Odp: Podejście do życia
rossanka napisał/a:

To tak, ale ci ludzi ktorym się tzw udało,  robili coś.  A nie siedzieli i pewnego razu okazało się,  że nagle zostali znanymi aktorami. To tak nie działa.
Miałam kiedyś taka koleżankę,  która właśnie mówiła,  że nie wszystko można,  nie wszystkim się udaje., nawet jak próbują.  Efekt był taki, że ona nic nie próbowała,  niczego się nie uczyła latami bo twierdziła,  że nie ma szczęścia i jej się nie uda,  a poza tym nie ma gwarancji, że jak np skończy studia, kurs, nauczy się czegoś,  że jej się to przyda w życiu.  W reziustawie nigdy nic nie robiła,  lepszej pracy nie znalazła,  stanęła w miejscu na lata. No ale nadal twierdzi, że to przez brak szczęścia.
Nawet jak się nie osiągnie w danej dziedzinie nic spektakularnwgo,  to liczba e też droga, nabywanie umiejętności,  może z czegoś wyniknie coś innego, albo nowe znajomości.  Jak się wyjdzie z założenia,  że nie wszystko można,  to też spoko, można nic nie robić i nic się nie zmieni, ja już trochę żyje i widzę jak to działa.

Zostańmy przy słynnej zasadzie Pareto: 20% działań odpowiada za 80% osiąganych efektów.

38

Odp: Podejście do życia
Lovelynn napisał/a:
rossanka napisał/a:

To tak, ale ci ludzi ktorym się tzw udało,  robili coś.  A nie siedzieli i pewnego razu okazało się,  że nagle zostali znanymi aktorami. To tak nie działa.
Miałam kiedyś taka koleżankę,  która właśnie mówiła,  że nie wszystko można,  nie wszystkim się udaje., nawet jak próbują.  Efekt był taki, że ona nic nie próbowała,  niczego się nie uczyła latami bo twierdziła,  że nie ma szczęścia i jej się nie uda,  a poza tym nie ma gwarancji, że jak np skończy studia, kurs, nauczy się czegoś,  że jej się to przyda w życiu.  W reziustawie nigdy nic nie robiła,  lepszej pracy nie znalazła,  stanęła w miejscu na lata. No ale nadal twierdzi, że to przez brak szczęścia.
Nawet jak się nie osiągnie w danej dziedzinie nic spektakularnwgo,  to liczba e też droga, nabywanie umiejętności,  może z czegoś wyniknie coś innego, albo nowe znajomości.  Jak się wyjdzie z założenia,  że nie wszystko można,  to też spoko, można nic nie robić i nic się nie zmieni, ja już trochę żyje i widzę jak to działa.

Zostańmy przy słynnej zasadzie Pareto: 20% działań odpowiada za 80% osiąganych efektów.

Ważne by działać i pracować.  A czy coś wyjdzie  tego, a kto to wie? Jak natomiast nie robisz nic, to nic też się nie zmieni.

39

Odp: Podejście do życia

Ależ nikt nie zaprzecza, że przypadek nie gra tutaj roli.
Jednak również i jemu trzeba pomóc, żeby się pojawił wink
Gdyby wymieniona wcześniej Ukrainka miała inny zawód, pracowała w bardziej zamkniętym środowisku to prawdopodobnie nie zostałaby zauważona.

40

Odp: Podejście do życia
Lucyfer666 napisał/a:

Ależ nikt nie zaprzecza, że przypadek nie gra tutaj roli.
Jednak również i jemu trzeba pomóc, żeby się pojawił wink
Gdyby wymieniona wcześniej Ukrainka miała inny zawód, pracowała w bardziej zamkniętym środowisku to prawdopodobnie nie zostałaby zauważona.

Niektórzy niczemu nie musieli pomagać, tylko niejako od urodzenia są skazani na sukces. Przykład Kai Gerber, córki słynnej Crawford. Aby osiągnąć sukces musiała:
1. Urodzić się w odpowiedniej rodzinie i odziedziczyć geny po matce.
2. Yyyyy... to by było na tyle.
Nie brakuje karier w rodzaju "z zawodu syn".

41

Odp: Podejście do życia
Lovelynn napisał/a:
Lucyfer666 napisał/a:

Ależ nikt nie zaprzecza, że przypadek nie gra tutaj roli.
Jednak również i jemu trzeba pomóc, żeby się pojawił wink
Gdyby wymieniona wcześniej Ukrainka miała inny zawód, pracowała w bardziej zamkniętym środowisku to prawdopodobnie nie zostałaby zauważona.

Niektórzy niczemu nie musieli pomagać, tylko niejako od urodzenia są skazani na sukces. Przykład Kai Gerber, córki słynnej Crawford. Aby osiągnąć sukces musiała:
1. Urodzić się w odpowiedniej rodzinie i odziedziczyć geny po matce.
2. Yyyyy... to by było na tyle.
Nie brakuje karier w rodzaju "z zawodu syn".

No łał, a inny za to zdobył sprawę drąc się i kręcąc pseudośmieszne scenki podczas grania w horrorki na Youtube wink
W tym czasie ktoś inny urodzi się paraliżem...

42

Odp: Podejście do życia

Czyms innym jest mieć w sobie akceptację tego, że czegos mozna w zyciu nie mieć, a czym innym załozenie, ze czegos w zyciu nie bedzie się na pewno mieć. Bobto drugie ma moc programującą jakby i zadziala na zasadzie samospelniającej się przepowiedni.

43 Ostatnio edytowany przez polis (2020-08-23 19:14:49)

Odp: Podejście do życia

Na pewno warto zauważyć, że pewnym osobom ze względu na okoliczności jest łatwiej osiągnąć sukces niż innym. Np. osoba urodzona w mieście, zwłaszcza w dużym mieście, ma więcej możliwości niż osoba urodzona na wsi, chociażby pod względem możliwości wyboru zajęć poza lekcyjnych i dostępu do kultury. Na dalszym etapie nauki większe szanse na skończenie dobrego liceum, a potem uniwersytetu czy politechniki.

Osoba urodzona w bogatej rodzinie może mieć większe wsparcie w naukę, opłacone korepetycje, zajęcia dodatkowe z języków, itd. Może dostawać ciekawe pomoce naukowe, na które biedną rodzinę nie będzie stać.

Osoba urodzona w rodzinie inteligenckiej, ma większe szanse na obycie z kulturą i większe szanse, że rodzice będą mogli pomóc z zadaniami szkolnymi.

Osoba urodzona we względnie normalnym domu bez ciężkiej patologi, będzie mieć łatwiejszy start w życie niż osoba z domu patologicznego.

Na pewno nie należy popadać też w skrajność z drugiej strony i kompletnie nic nie robić i tylko użalać się nad sobą, ale też nie jest tak, że każdy ma równy start.

44 Ostatnio edytowany przez Rumunski_Zolnierz (2020-08-24 00:20:04)

Odp: Podejście do życia

.
Lady Loka
Podawanie Pana Nick Vujicica jako przykład sukcesu, to trochę tak jakby spośród całej stodoły siana znaleźć jedną igłę i szczycić się tym przez pół roku.
Ten Pan jest w pewien sposób osobą publiczną, jakby celebrytą, więc nic dziwnego, że ma piękną żonę.

Ten Krakowianin w Twoim przykładzie również jest ową igłą w stogu siana. Wiesz ile ludzi z upośledzeniem na wózku jest samotnych przez całe życie?

niepodobna
Bardzo fajnie napisałaś, że:

niepodobna napisał/a:

Jest jeden Vujicic na miliony inwalidów, którym się nie udało i wegetują. Którzy nie mają ani żony, ani pracy, ani pieniędzy, ani przyjaciół, ani nie są znani, ani nawet nie mogą wyjść z domu.

Bardzo dobrze napisane.

Lucyfer666
Chad to nic innego jak mokry sen kobiety. Facet 190cm wzrostu, sportowa sylwetka, białe proste zęby, gęste włosy, brunet, bardzo silne rysy szczęki. Spojrzenie gangsterskie, tatuaże, kryminalista po wyrokach za pobicie i kradzieże itp.

Lucyfer666 napisał/a:

W 2015 roku na 100 kobiet przypadało 94.06 mężczyzn.
Tak wiec średnio na każde 100 kobiet przypada 6 samotnych mężczyzn. Dodajmy do tego kwestie drabiny wiekowej, struktury społecznej i można pewne teorie tworzyć.

Coś mi tu nie pasuje big_smile
Pierwsze zdanie: 100 kobiet = 94 mężczyzn (każdy mężczyzna zajęty, 6 kobiet bez mężczyzny)
Drugie zdanie: Na 100 kobiet przypada 6 samotnych mężczyzn
? big_smile

rossanka
Bardzo fajny post z Kalifornijczykiem. Jak sama widzisz nie wszystko jest możliwe, tak więc to kołczowskie gadanie, że ,,da się wszystko, tylko zależy od chęci" można sobie wsadzić w buty.
Zobacz, że przeciętny Polak musi średnio pracować x4 więcej niż taki przeciętny Niemiec (różnice kursowe EUR - PLN). Dla przykładu w Polsce samochód za 90 000 PLN kupiony za gotówkę jest nie lada wyczynem, podczas gdy za naszą zachodnią granicą taki samochód będzie wart ok. 20 000 €, co prawda nie jest to mała kwota ale taki Niemiec na 20 000 EUR będzie pracował tyle samo czasu co Polak na 20 000 PLN. Jak byłem w Niemczech i poszedłem do sklepu spożywczego to za głowę się złapałem, bo u Nich (przykładowo) przy zarobkach 2000€ kupi się x4 więcej niż w naszym kraju przy 2000 PLN.
W Polsce TV: 1500 PLN, taki sam w DE będzie kosztował 330 EUR, a na Ukrainie to już w ogóle 1 lub 2 wypłaty.

Samo miejsce urodzenia sprawia, czy mamy łatwiej bądź trudniej. Ktoś kto się urodzi w Hiszpanii/Niemczech i nauczy się dodatkowo 1 języka angielskiego będzie znał 2 bardzo cenne języki na arenie międzynarodowej (Angielski + Niemiecki lub Hiszpański jako native speaker). Jak ktoś się urodzi na Słowacji i nauczy się np. Angielskiego to będzie znał tylko 1 cenny język na arenie międzynarodowej (Angielski).

Czyli taki Słowak musi się nauczyć EXTRA drugiego języka obcego, aby być tak samo wartym na międzynarodowym rynku pracy, co Niemiec/Hiszpan, który umie tylko 1 obcy język - Angielski.

Lovelynn
Wspaniały przykład z tą Ukrainką.
Obecnie najbogatszym człowiekiem na naszym globie jest Jeff Bezos.
Ciekawe czy jakby urodził się w zapadłej Somalijskiej dziurze to czy odniósłby identyczny sukces? No przecież człowiek ma dokładnie tyle, na ile sobie wypracuje i nic innego nie może się składać na jego sukces, prawda? smile

45

Odp: Podejście do życia

Te opisy problemow ze startami sa moim zdaniem przesadzone duzo. Jestesmy z Unii Europejskiej, bez wizy mozemy wyjechac do innych krajow. Mamy swietna sytuacje. Moim zdaniem jak czlowiek jest dorosly, sam i zdrowy w miare fizycznie (moze sam sie umyc, sam chodzic, sam mape przeczytac i tak dalej) to zycie w Europie jest dziecinnie proste. Nie podobalo mi sie, ze zycie w Polsce, ze nie jest uslane rozami to wyjechalam i tyle.
To zalezy glownie od tego do czego ktos jest zdolny by dostac to czego chce.
Chyba, ze ktos jest bardzo malo inteligentny i ma problemy z nauka, zrozumieniem otoczenia i nie lapie rzeczy szybko. Tylko, ze wiekszosc ludzi nie jest taka glupia.
Nie wiem. Ja nie widze tak zycia, widze zycie (jezeli chodzi o finanse i takie rzeczy o jakich tu mowa) jako jeden wielki system i tysiac w nim roznych dziur do ktorych mozna wlozyc reke i cos wyciagnac. Jak jakis wielki plac zabaw. Nie podchodze do tego tak ciezko i dlatego od razu moje zycie inaczej wyglada, wiec to jest tez kwestia podejscia.
Oczywiscie, ze nie ma rownych szans. Jednak co z tego? Zyjemy w najlepszych czasach mozliwych, jezeli ktos ceni sobie zdrowie i edukacje i wolnosc. Jestesmy Europejczykami, pod nosem mamy wiele roznych kultur i innych miejsc i nie musimy sie prosic o to by tam wjechac.
Nasze szkoly maja znaczenie na swiecie.
Tym bardziej widze to z perspektywy zycia w Meksyku. Mokry sen Meksykanow to zycie jakie my mamy. Wrecz dla nich to jest niewyobrazalne, ze mozna zyc w tak bezpiecznym otoczeniu i w takiej wygodzie.

Co do tego 'sypiania tylko z Chadami' to nie bardzo rozumiem jaki jest sens tego calego watku?
Nie kazdy na swiecie bedzie z nami chcial spac.
Czy to jest mokry sen kobiety, to nie wiem. Moze dla niektorych i jest.
Jak dla mnie do seksu to facet musi byc sympatyczny, spokojny i ladny.
Do zwiazku z kolei musi miec wszystko. Urode, charakter, intelekt i doswiadczenie.

46

Odp: Podejście do życia

W ten sposób można sobie usprawiedliwjć wszystko, a każde niepowodzenie zrzucić na okoliczności. Tymczasem ciągle są ludzie, którzy w tych samych lub gorszych okolicznościach sobie radzą, znajdują partnera/partnerkę i zarabiają większe pieniądze.

Tylko to jest dalej kwestia zmiany myślenia, bo jak od razu założymy, że się nie da, to się w życiu nie uda.

Mój tata urodził się na obrzeżach Krakowa, gdzie 90% ludzi pracowało w tamtym czasie w fabryce zamków błyskawicznych, która się tam znajdowała. Jak mówił, że chce od życia więcej, to nawet jego własna rodzina go wyśmiewała. Jak poszedł na studia, to własny ojciec go nie wspierał.
A teraz ma stanowisko dyrektorskie w dużej firmie i 5 cyfrowe wypłaty.

Tez mógł stwierdzić, ze jest skazany na zamki błyskawiczne i nie robić nic więcej.

47

Odp: Podejście do życia

Mam wrażenie, że chodzi tylko o to, że nie na wszystko mamy wpływ i są czynniki poza kontrolą człowieka, które mogą albo pomóc albo nie, bogaci/inteligentni/zaradni/dojrzali emocjonalnie rodzice, urodzenie w dużym mieście, gdzie łatwiej o pracę/urodzenie w bogatym kraju, itd. To są wszystko czynni poza kontrolą człowieka, bo nikt sobie przecież rodziców i miejsca urodzenia nie wybiera, a od tego może zależeć choćby wsparcie w edukacji czy możliwość poznania odpowiednich ludzi. Oczywiście należy dążyć do poprawienia swojego losu, a nie użalania się nad sobą, ale nie jest tak, że każdy wkłada jednakowy wysiłek w sukces. Niektórzy muszą włożyć więcej wysiłku niż inni albo poradzić sobie z problemami, których inna osoba ze względu na urodzenie mieć nie będzie (patologia w rodzinie, bieda, itd.) A jeśli masz więcej przeszkód do pokonania, to prawdopodobieństwo odniesienia takiego samego sukcesu jak osoba z lepszą sytuacją spada.

48

Odp: Podejście do życia

Rodzice i ich podejscie chociazby do edukacji dziecka ma znaczenie

Ale miejsce urodzenia to juz bzdura jesli chodzi o Polskę.
Ja się w Krakowie nie urodzilam. I wielu obecnych 40, 50 letnich Krakusów tez smile
Z kazdej zapadlej nawet dziury w Polsce w max 3 godziny dojezdza sie do duzego miasta, z większosci do 1,5 godziny.

49 Ostatnio edytowany przez polis (2020-08-24 11:07:34)

Odp: Podejście do życia

Jak miejsce urodzenia to bzdura, uważasz, że dzieciaki z mniejszych miejscowości mają takie same możliwości wyboru zajęć poza lekcyjnych jak dzieciaki z dużych miast?

No nie mają, po pierwsze musiałby ktoś zwłaszcza z tymi młodszymi dojeżdżać regularnie do tego większego miasta jakby miały tam chodzić na zajęcia, jeśli w ich miejscowości możliwości takich zajęć jak chcą nie ma. Już nie mówiąc o tym, że kto będzie jeździł z dzieckiem 3 godziny, żeby mogło pójść na takie zajęcia pozalekcyjne?

Po drugie w mniejszych miejscowościach jest mniej opcji znalezienia pracy, o dobrze płatnej nie wspominając, więc może być, że dla rodziny to zbyt duży wydatek tak sobie jeździć.

Po trzecie wiele połączeń w mniejszych miejscowościach i wsiach polikwidowano, więc jak nie masz samochodu to może być kaplica, bo autobus jeździ rzadko, we wsi może być nawet tylko dwa razy dziennie albo i w ogóle nie jeździ.

Proponuję poczytać o wykluczeniu komunikacyjnym. 

https://r.dcs.redcdn.pl/http/o2/tvn/web-content/m/p187/i/ff7d0f525b3be596a51fb919492c099c/1ef3b389-2b63-4a60-b527-60cb8aeb549f.jpg
https://r.dcs.redcdn.pl/http/o2/tvn/web-content/m/p187/i/ff7d0f525b3be596a51fb919492c099c/14b9d277-2573-4d24-bbd4-b8a638d7e416.jpg

50 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-08-24 12:11:16)

Odp: Podejście do życia

Proponuję sobie wybrać lepszy samorząd, zamiast interesowac się prezydentami duzych miast.
Na studiach jest wiele osob z malych miast, często prymusów.
Ich rodzice wydawali kasę na książki/ internet zamiast na inne rzeczy.
Na to powinno isc 500 + a nie na fryzjera mamy.

51

Odp: Podejście do życia

Niektórzy zadają sobie sprawę, którędy prowadzi droga do awansu społecznego i starają się go osiągnąć.

Co do samorządów. Jeśli rząd ogranicza działanie samorządów i nie daje środków, to z pustego i Salomon nie naleje. Upadek tych miejscowości miał miejsce od czasu transformacji ustrojowej i tam transformacja często wiązała się z największym dramatem. Do większych miast sprowadzały się chociaż zachodnie firmy, w których można było robić karierę. Do małych miast i wsi nie sprowadzał się nikt, jeśli już to firmy upadały i co szerzyło co raz większą biedę i bezrobocie. W tej chwili są to miasta, z których kto mógł to uciekł albo do większego miasta albo za granicę, bo w swoim nie miał czego szukać.

Więc jest tak, że jeśli ktoś np. mógł rozmawiać z przyjaciółmi rodziców po angielsku w latach 90, to może być pewny, że miał możliwość, której nie miało wtedy ponad 90% Polaków. Jeśli ktoś mieszka w dużym mieście, to ma możliwości, które są trudno dostępne albo w ogóle niedostępne w mniejszych miejscowościach. Np. możliwość uczenia się niszowego języka obcego jak szwedzki. Jeśli ktoś urodził się w rodzinnie inteligenckiej, to ma kapitał kulturowy, którego nie będzie mieć osoba, z rodzinny nie inteligenckiej.

Jak wskazywał Bourdieu, kapitał kulturowy jest jedną z podstawowych, a często ukrytych barier na drodze awansu społecznego. Typową formą selekcji w oparciu o jego zasoby są różnego rodzaju egzaminy, w szczególności egzaminy wstępne do prestiżowych szkół wszelkich szczebli.

Jest coś takiego jak współczynnik Giniego zwany też wskaźnikiem nierówności społecznej. Bada się tym jakie szanse mają osoby urodzone w danym kraju dostać awans społeczny i w którym kraju jest to najłatwiejsze od pucybuta zostać milionerem. Okazało się, że w US nie jest tak różowo, a o amerykański sen najłatwiej w Dani i krajach Skandynawskich, gdzie jest państwo opiekuńcze pomagające ludziom. W tych krajach wysiłek danej osoby dużo bardziej się przekłada na rezultaty, z kolei w USA dużo ważniejsze znaczenie w tym czy się będzie bogatym czy biednym ma po prostu urodzenie się w biednej czy bogatej rodzinie, czyli czynnik, na który nie ma się wpływu.

52 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-08-24 14:15:19)

Odp: Podejście do życia

polis, to prawda, że nierówności rodzą się z nierówności.

W ogóle bliskie temu, co napisałaś jest to, co nawet słyszałam w swoim domu, bo moi rodzice (rocznik 69) twierdzą, że karierę zrobili tylko dlatego, że w tym czasie kiedy oni skończyli studia, czyli na początku lat 90tych, wystarczyło właśnie mieć skończone studia i znać język obcy (nawet nie fluently), żeby przebierać w możliwościach. Już 10-15 lat później było to dużo trudniejsze, więc czasami gra rolę szczęście, że znalazło się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie, a do tego wcześniej podjęło się pewien wysiłek studiowania i nauki języka, co wcale wówczas nie było tak popularnym i niemalże oczywistym działaniem i etapem kształcenia jak ma to miejsce dzisiaj.

Jak dla mnie jednak tym, co wyrównuje szanse jest właśnie edukacja. To też szanse edukacyjne i bezpłatna edukacja są konsensusem, bo z jednej strony możemy powiedzieć, że faktycznie dzieci nie są odpowiedzialne za własne życie, więc możemy w nie inwestować po to, żeby mogły potem stać się odpowiedzialne za własne życie, a z drugiej strony wiemy, że edukacja jest wartością samą w sobie. Nie wiem, możemy narzekać na nasz system edukacji, ale jeśli spojrzymy na niego z perspektywy historycznej, z takiej perspektywy, że 300 lat temu nikomu nie przyszloby do głowy, żeby np, kształcić dzieci chłopskie. Bo też była eugeniczna filozofia, że one nigdy się nie nauczą, bo są z gruntu niezdolne, a z drugiej strony, z bardziej praktycznej perspektywy, że po co kształcić, przecież i tak ich życie jest zdeterminowane, więc nie potrzebują dyplomu, żeby orać ziemię. Więc jeśli spojrzymy na takie rzeczy z perspektywy kilkuset lat, a nie tylko z perspektywy ostatnich kilkudziesięciu at i problemów systemu edukacji, będzie to całkiem niezwykłe. Osiągnęliśmy konsensus, w którym fundujemy, dajemy za darmo milionom ludzi edukację i w ten sposób dajemy ludziom szansę.
Teraz, jaki to ma związek z nierównościami. Mianowicie edukacja to jest jeden z przypadków w naszym życiu, kiedy dochodzimy do konsensusu, że ludzie zasługują na pomoc, bo nie każdy ma równe szanse i ma taki sam wpływ na własne życie, więc warto to wyrównywać. Ale to dotyczy dzieci, młodych ludzi, a w niektórych krajach, to zaczyna przyjmować formę patologiczną i wspiera się przez całe życie dorosłych ludzi niezaradnych, albo wręcz świadomie wykorzystujący systemy wsparcia. No i odbywa się to kosztem tych bardziej zaradnych, którzy wkładają wysiłek własny inie czekają biernie aż im ktoś da.

53 Ostatnio edytowany przez Winter.Kween (2020-08-24 23:29:21)

Odp: Podejście do życia

Tylko, ostatecznie co z tego?
Jestem z malej miejscowosci i wychowana w rodzinie, ktora kasa nie sypala. Na start dostalam uzywany laptop i 500 funtow. Za co jestem bardzo wdzieczna mojemu ojcu bo w tamtym momencie musial wlozyc w to ekstra kombinacje zeby mi te pieniadze dac.
Chodzilam tylko raz na zajecia poza lekcyjne, byl to 'klub europejski'. Jakies tam gazetki sie robilo i takie tam.
Jako dziecko zapisalam sie do biblioteki miejskiej, malutkiej i starej. Czytalam praktycznie ciagle, ogladalam filmy na kasetach.
Jak bylam nastolatka podlaczylismy internet. Bylam juz wtedy w bibliotece 'dla doroslych' i potrafilam siedziec w domu caly dzien i czytac ksiazki. Robic research na internetcie. Doslownie olewalam szkole, zeby zajac sie swoimi zainteresowaniami.
Majac 18 lat spakowalam swoj dobytek, ojciec kupil mi latop, bilet lotniczy i dal mi te 500 funtow. I wyjechalam, zostawiajac matke we lzach na wiele dni.
Jezyk znalam dobrze, bo siedzac w domu uczylam sie na wlasna reke (bez zajec dodatkowych), wiedzialam dobrze co chce robic bo spedzilam czas na tym na wlasna reke.
Po co byly mi zajecia dodatkowe? Skoro sa cale kursy na internetach za darmo? Skoro mozna kazda informacje znalezc? Mozna zrobic kursy z uni na futurelearn?
Internet to dostep do darmowych i stacjonarnych zajec domowych, teraz jeszcze bardziej niz kiedys.
Doswiadczenie sobie wymyslilam w swoim CV, zgodne z tym czego chce. Wiedzialam, ze z praca sobie poradze bo mam umiejetnosci i nikt nigdy nie zauwazy.
Zycie nie jest takie straszne i nie trzeba pelno oficjalnych zajec dodatkowych. Nie w dobie internetu. Wystarczy chciec i miec zainteresowanie.
Wszystko sie jakos da rozwiazac, trzeba rozumiec, ze kazdy kraj ma inne mozliwosci i mozna wyjechac do takiego, ktory ma.
Moj kolega na stopa pojechal, bo na wyjazd nie mial. I tez jakos zaczal.
Inny znajomy i jego matka razem wyjechali i razem squattowali bo mieli marzenie by sobie na jakies wyspie kawalek ziemi kupic i tam pensjonacik prowadzic. Nie mieli kasy na to i nie dawali rady odlozyc u siebie w kraju (ukraina) to przyjechali do kraju gdzie nie tylko wiecej zarobili, ale jeszcze nie placili na czynsz i jedzenie bo squatowali.

Zreszta czy to kazdy musi latac za pieniedzmi wielkimi? Przeciez mozna zyc fajnie i miec co trzeba i sie nie martwic bez wielkiej pozycji spolecznej.
Moj inny kupel z Moldawii kupil sobie dobry rower i z tym rowerem jezdzi sobie. Jezdzil rowerem po Francji. Spal na polu z winogronami, wlasciciel zaprosil go zeby sobie zrobil miejsce na werandzie i dal mu jedzenie i wino. 

Wydaje mi sie, ze czasami ludzie, tacy co nie podrozowali za wiele albo nie mieli za duzych kontaktow z ludzmi to nie rozumieja jakie sa mozliwosci.
Ludzie sa pomocni za granica. Jak raz przenosilismy sie ze squatu do squatu to ludzie widzac nas z rzeczami przychodzili do nas, dawali nam rzeczy, jedzenie, ktos ze swojego domu przyniusl nam kawe.
Kiedy podrozowalam na couchsurfingu to facet w Irlandii w deszczu wyszedl na przerwie z pracy zeby dac mi i koledze klucz do jego mieszkania, gdzie czekala na nas suszarka do naszych przemoczonych ubran i zupa do podgrzania. Podczas gdy on sam musial wrocic do pracy caly mokry. I nie mial zadnych pretensji. Znajomej w trakcie podrozy rozwalil sie samochod i przejezdzajaca obok starsza para wziela ja i jej psa do swojego domu na kilka dni.
Jak ktos sie przeprowadza i nie ma gdzie isc, nie ma na start to sa cale grupy na facebooku, ktore przyjma osoby. Pomoga stanac na nogi, pomoga w nowym miejscu.
To nie jest tak, ze czlowiek jest z jakies tam Ukrainy czy Moldawii i teraz musi pracowac az padnie bo nie mial kasy na dodatkowe lekcje i taka sytuacja. Samemu sie nauczyc jezykow obcych i to wystarczy, wtedy mozna juz kombinowac bo opcji jest wiele.

Moim mottem jest, po polsku, cos w stylu 'Poswiece swoja uwage by zobaczyc okno tam gdzie inni widza zamkniete drzwi'

Nie twierdze, ze kazdemu sie moze udac. Bo trzeba miec rozum i odwage. Jezeli ktos tego nie ma to nie poradzi sobie.
Poprzez 'udac' mam na mysli godne zycie lub osiagniecie swoich celow. Jezeli ktos ma cele, ktore sa nie adekwatne do umiejetnosci i sytuacji to potrzebuje terapii, a nie tego by swiat sie zmienil.

Odp: Podejście do życia

.polis
Super, że napisałaś swoje wypowiedzi, ponieważ się z nimi całkowicie zgadzam smile

Zgodzę się również z tym, że w dobie internetu można się nauczyć wszystkiego na własną rękę.
Chciałbym jednak powrócić do tego co napisałem wcześniej:

,,Czyli taki Słowak musi się nauczyć EXTRA drugiego języka obcego, aby być tak samo wartym na międzynarodowym rynku pracy, co Niemiec/Hiszpan, który umie tylko 1 obcy język - Angielski."

To jest prawda, nie ważne czy obaj korzystają z internetu czy też nie. W tym wypadku miejsce urodzenia sprawia, że ktoś na ,,sukces" będzie musiał pracować o wiele krócej, niż ktoś inny i to są już fakty.

55

Odp: Podejście do życia

No dobrze moi drodzy, ale gdzie jest napisane, że życie jest sprawiedliwe i równe dla każdego.
Nigdy nie było tak i nie będzie.

A moje obliczenia to efekt wcześniejszej akcji pt. było pite wink
Trzymało jeszcze trochę

56

Odp: Podejście do życia
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

.polis
Super, że napisałaś swoje wypowiedzi, ponieważ się z nimi całkowicie zgadzam smile

Zgodzę się również z tym, że w dobie internetu można się nauczyć wszystkiego na własną rękę.
Chciałbym jednak powrócić do tego co napisałem wcześniej:

,,Czyli taki Słowak musi się nauczyć EXTRA drugiego języka obcego, aby być tak samo wartym na międzynarodowym rynku pracy, co Niemiec/Hiszpan, który umie tylko 1 obcy język - Angielski."

To jest prawda, nie ważne czy obaj korzystają z internetu czy też nie. W tym wypadku miejsce urodzenia sprawia, że ktoś na ,,sukces" będzie musiał pracować o wiele krócej, niż ktoś inny i to są już fakty.

Nie wiem czy wiesz, ale ludzie psychicznie radza sobie lepiej jezeli maja wyzwania niz jezeli nie maja.
Mialam takiego kochanka/przyjaciela. Chlopak przystojny, z bogatej rodziny w UK, dobre studia i tak dalej... I nic. Depresja ciagle, czuje sie wylaczony ze swiata. Jego zycie jest puste. Nie ma satysfakcji z niczego, wszystko jest mu podane.
Dlaczego tacy ludzie czesto albo wchodza w jakies spirytualia, albo sa hipisami nagle, albo pija i cpaja?

Nie moge sobie za nic przypomiec teraz nazwiska. Jednak pamietam dokument o Szwecji i ich spoleczenstwie i wplywie na psychike. I tam wypowiadal sie socjolog, bardzo starszy pan o tym, ze czlowieka psychika podupada jezeli nie pokonuje trudnosci i nie ma trudnosci.

Nigdy w zyciu nie chcialabym byc na miejscu tego kochanka. Bardzo mu wspolczulam. Moja odwaga, moja pewnosc siebie, moja sila sa zbudowane na wielu przygodach wynikajacych z tego, ze nie byl przede mna rozwiniety dywan czerwony do sukcesu.
Ile smiechu bylo, ile lez bylo.

Nie da sie by byly rowne szanse bo ludzie nie sa rowni. Nie sa, nie zaleznie od tego co sie mowi.
Sukces to jest zyc w zgodzie soba i nie w biedzie. Wystarczy wyjechac za granice by to osiagnac, jezeli ktos nie daje rady w Polsce.
Ludzie nie maja rownych szans, ale my Polacy, eurpejczycy mamy dobre szanse. I w takim gronie tutaj rozmawiamy.
Mamy szanse miec latwo to o czym inni tylko marza. Wiec, tak. Nawet po tym widac, ze szanse na swiecie nie sa rowne. Bo jako europejczycy mamy je duzo lepsze niz np ludzie z Guatemali.

Odp: Podejście do życia
Lucyfer666 napisał/a:

No dobrze moi drodzy, ale gdzie jest napisane, że życie jest sprawiedliwe i równe dla każdego.
Nigdy nie było tak i nie będzie.

A moje obliczenia to efekt wcześniejszej akcji pt. było pite wink
Trzymało jeszcze trochę

Dobrze, w takim razie fajnie by było nie pić następnym razem przed napisaniem posta big_smile Bo potem różne cyrki wychodzą smile

58 Ostatnio edytowany przez Lucyfer666 (2020-08-25 00:55:23)

Odp: Podejście do życia
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
Lucyfer666 napisał/a:

No dobrze moi drodzy, ale gdzie jest napisane, że życie jest sprawiedliwe i równe dla każdego.
Nigdy nie było tak i nie będzie.

A moje obliczenia to efekt wcześniejszej akcji pt. było pite wink
Trzymało jeszcze trochę

Dobrze, w takim razie fajnie by było nie pić następnym razem przed napisaniem posta big_smile Bo potem różne cyrki wychodzą smile

Czasami trzeba sobie ubarwiać rzeczywistość wink
Zwłaszcza, jak się świętuje urodziny.

Winter.Kween napisał/a:

Nie moge sobie za nic przypomiec teraz nazwiska. Jednak pamietam dokument o Szwecji i ich spoleczenstwie i wplywie na psychike. I tam wypowiadal sie socjolog, bardzo starszy pan o tym, ze czlowieka psychika podupada jezeli nie pokonuje trudnosci i nie ma trudnosci.

Właśnie obecnie przechodzę przez coś takiego. Za łatwo idzie ostatnio wszystko, a przez to brak satysfakcji w życiu.

59

Odp: Podejście do życia
Lucyfer666 napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
Lucyfer666 napisał/a:

No dobrze moi drodzy, ale gdzie jest napisane, że życie jest sprawiedliwe i równe dla każdego.
Nigdy nie było tak i nie będzie.

A moje obliczenia to efekt wcześniejszej akcji pt. było pite wink
Trzymało jeszcze trochę

Dobrze, w takim razie fajnie by było nie pić następnym razem przed napisaniem posta big_smile Bo potem różne cyrki wychodzą smile

Czasami trzeba sobie ubarwiać rzeczywistość wink
Zwłaszcza, jak się świętuje urodziny.

Winter.Kween napisał/a:

Nie moge sobie za nic przypomiec teraz nazwiska. Jednak pamietam dokument o Szwecji i ich spoleczenstwie i wplywie na psychike. I tam wypowiadal sie socjolog, bardzo starszy pan o tym, ze czlowieka psychika podupada jezeli nie pokonuje trudnosci i nie ma trudnosci.

Właśnie obecnie przechodzę przez coś takiego. Za łatwo idzie ostatnio wszystko, a przez to brak satysfakcji w życiu.

Jezeli Twoje urodziny to wszystkiego najlepszego!

60

Odp: Podejście do życia

Nie moje big_smile
Ale przyznaję, że moje będą wkrótce. Jednak ja nie świętuję.

61

Odp: Podejście do życia
niepodobna napisał/a:

Irytuje mnie podawanie Vujicica jako przykładu/dowodu, że można pokonać wszystkie trudności i jeszcze tłumaczenie twgo tym, że ma piękną żonę, bo wreszcie przepracował swoje kalectwo i pretensje do losu.
Jest jeden Vujicic na miliony inwalidów, którym się nie udało i wegetują. Którzy nie mają ani żony, ani pracy, ani pieniędzy, ani przyjaciół, ani nie są znani, ani nawet nie mogą wyjść z domu.

Jest też wielu, którym się udało, tyle że dopóki nie będzie to sukces medialny, nikt o tym nie usłyszy.
Znam pana - pracuje jako przewodnik na wycieczkach objazdowych, pięknie opowiada, ma żonę. Niewidomy.
Znam panią - niepełnosprawna fizycznie, pracuje jako trener pewnej dyscypliny sportowej, sama wyniki ma genialne, mimo że jej niepełnosprawność akurat na tę dyscyplinę wpływ ma duży. Mąż i córka.
Znam pana - niepełnosprawny, ze względu na ograniczenia płynące z jego choroby odpadała większość normalnych karier; znalazł sposób na prowadzenie swojego życia zawodowego, nauczył się wszystkiego sam, zarabia bardzo dobrze, do tego ma mnie, która by się dała za niego pokroić. wink Co najlepsze, znajomi, którzy są świadomi jego sytuacji zdrowotnej, dalej potrafią wypalić, że ma szczęście, bo to tak fajnie pracować w domu przy komputerze i mieć z tego pieniądze. A to nie szczęście, to konieczność - on już jako nastolatek uświadomił sobie, że a) będzie miał trudności z normalną pracą i b) będzie potrzebował pieniędzy więcej niż przeciętna osoba, więc zaczął szukać rozwiązania. Ile osób - nawet niekoniecznie niepełnosprawnych - może powiedzieć to samo o sobie?

62 Ostatnio edytowany przez polis (2020-08-25 10:09:27)

Odp: Podejście do życia

Internet faktycznie dużo pomaga i sama z niego korzystam, żeby się uczyć. Akurat w nauce języka obcego, jak ktoś się uprze to się nauczy i bez nauczyciela jak ma Internet. Choć osobiście sądzę, że z dobrym nauczycielem albo na dobrym kursie może być łatwiej i to też już coś.

Ale myślę, że nie jest to takie proste w każdym przypadku, np. nauka jakiegoś tańca, zwłaszcza jeśli to taniec w parach, nie jest ułatwiona przez Internet. Praktyka i tak musi mieć miejsce na żywo.

Zresztą miałam tylko na celu pokazać, że nie mamy równego startu w życie, a przez to zależenie od tego w jakim kraju się urodzimy, nasze wysiłki mają większe lub mniejsze znaczenie i że wysiłek włożony w zdobycie sukcesu jest różny. W Europie szczęśliwie nasz wysiłek ma całkiem spore znaczenie, choć np w UK już to aż tak różowo nie wygląda, bo dobra szkoła oznacza tam często płatną szkołę, więc bogata rodzina może sobie na taką szkołę pozwolić, biedna już nie. Niemniej faktem jest, że system edukacji w Europie jest powszechny i tak ustawiony, że daje szanse sporej liczbie osób, tylko to nie jest reguła dla całego świata.

W dodatku w Polsce nasza obecna klasa średnia i inteligencja jest relatywnie nowa, ponieważ spora część inteligencji została wyrżnięta w czasie wojny przez Niemców, co potem jeszcze poprawili Rosjanie, więc ten kapitał kulturowy też ma pewnie mniejsze znaczenie niż w krajach, gdzie przeżyło więcej inteligencji/klasy średniej.

MagdaLena1111 dlatego jestem za tym, żeby patrzeć na kraje, gdzie to pomaganie dorosłym ludziom działa. Nigdy się w to nie wgłębiałam, ale z tego co wiem Norwegia jest chwalona za dawanie dorosłym możliwości edukacyjnych i podnoszenia kwalifikacji.

Winter.Kween A żaden psycholog nie proponował mu zaangażowanie się w jakieś pomaganie np. w domu dziecka? Z tego co słyszałam, tak się robi, z bogatymi ludźmi, którzy mają czas i brak poczucia sensu. Jak zaczynają pomagać i widzieć, że są komuś potrzebni, to się im poprawia.

63

Odp: Podejście do życia
polis napisał/a:

Internet faktycznie dużo pomaga i sama z niego korzystam, żeby się uczyć. Akurat w nauce języka obcego, jak ktoś się uprze to się nauczy i bez nauczyciela jak ma Internet. Choć osobiście sądzę, że z dobrym nauczycielem albo na dobrym kursie może być łatwiej i to też już coś.

Ale myślę, że nie jest to takie proste w każdym przypadku, np. nauka jakiegoś tańca, zwłaszcza jeśli to taniec w parach, nie jest ułatwiona przez Internet. Praktyka i tak musi mieć miejsce na żywo.

Zresztą miałam tylko na celu pokazać, że nie mamy równego startu w życie, a przez to zależenie od tego w jakim kraju się urodzimy, nasze wysiłki mają większe lub mniejsze znaczenie i że wysiłek włożony w zdobycie sukcesu jest różny. W Europie szczęśliwie nasz wysiłek ma całkiem spore znaczenie, choć np w UK już to aż tak różowo nie wygląda, bo dobra szkoła oznacza tam często płatną szkołę, więc bogata rodzina może sobie na taką szkołę pozwolić, biedna już nie. Niemniej faktem jest, że system edukacji w Europie jest powszechny i tak ustawiony, że daje szanse sporej liczbie osób, tylko to nie jest reguła dla całego świata.

W dodatku w Polsce nasza obecna klasa średnia i inteligencja jest relatywnie nowa, ponieważ spora część inteligencji została wyrżnięta w czasie wojny przez Niemców, co potem jeszcze poprawili Rosjanie, więc ten kapitał kulturowy też ma pewnie mniejsze znaczenie niż w krajach, gdzie przeżyło więcej inteligencji/klasy średniej.

MagdaLena1111 dlatego jestem za tym, żeby patrzeć na kraje, gdzie to pomaganie dorosłym ludziom działa. Nigdy się w to nie wgłębiałam, ale z tego co wiem Norwegia jest chwalona za dawanie dorosłym możliwości edukacyjnych i podnoszenia kwalifikacji.

Winter.Kween A żaden psycholog nie proponował mu zaangażowanie się w jakieś pomaganie np. w domu dziecka? Z tego co słyszałam, tak się robi, z bogatymi ludźmi, którzy mają czas i brak poczucia sensu. Jak zaczynają pomagać i widzieć, że są komuś potrzebni, to się im poprawia.

Jego nie cieszy bycie potrzebnym (podobnie jak mnie), tylko czuje on brak sensu w zyciu, brak zadnych emocji. Zycie idzie wytyczonym, prostym torem. On tez trzyma sie linii tego jak sie zachowywac, jaka miec prace.

64

Odp: Podejście do życia
Winter.Kween napisał/a:
polis napisał/a:

Internet faktycznie dużo pomaga i sama z niego korzystam, żeby się uczyć. Akurat w nauce języka obcego, jak ktoś się uprze to się nauczy i bez nauczyciela jak ma Internet. Choć osobiście sądzę, że z dobrym nauczycielem albo na dobrym kursie może być łatwiej i to też już coś.

Ale myślę, że nie jest to takie proste w każdym przypadku, np. nauka jakiegoś tańca, zwłaszcza jeśli to taniec w parach, nie jest ułatwiona przez Internet. Praktyka i tak musi mieć miejsce na żywo.

Zresztą miałam tylko na celu pokazać, że nie mamy równego startu w życie, a przez to zależenie od tego w jakim kraju się urodzimy, nasze wysiłki mają większe lub mniejsze znaczenie i że wysiłek włożony w zdobycie sukcesu jest różny. W Europie szczęśliwie nasz wysiłek ma całkiem spore znaczenie, choć np w UK już to aż tak różowo nie wygląda, bo dobra szkoła oznacza tam często płatną szkołę, więc bogata rodzina może sobie na taką szkołę pozwolić, biedna już nie. Niemniej faktem jest, że system edukacji w Europie jest powszechny i tak ustawiony, że daje szanse sporej liczbie osób, tylko to nie jest reguła dla całego świata.

W dodatku w Polsce nasza obecna klasa średnia i inteligencja jest relatywnie nowa, ponieważ spora część inteligencji została wyrżnięta w czasie wojny przez Niemców, co potem jeszcze poprawili Rosjanie, więc ten kapitał kulturowy też ma pewnie mniejsze znaczenie niż w krajach, gdzie przeżyło więcej inteligencji/klasy średniej.

MagdaLena1111 dlatego jestem za tym, żeby patrzeć na kraje, gdzie to pomaganie dorosłym ludziom działa. Nigdy się w to nie wgłębiałam, ale z tego co wiem Norwegia jest chwalona za dawanie dorosłym możliwości edukacyjnych i podnoszenia kwalifikacji.

Winter.Kween A żaden psycholog nie proponował mu zaangażowanie się w jakieś pomaganie np. w domu dziecka? Z tego co słyszałam, tak się robi, z bogatymi ludźmi, którzy mają czas i brak poczucia sensu. Jak zaczynają pomagać i widzieć, że są komuś potrzebni, to się im poprawia.

Jego nie cieszy bycie potrzebnym (podobnie jak mnie), tylko czuje on brak sensu w zyciu, brak zadnych emocji. Zycie idzie wytyczonym, prostym torem. On tez trzyma sie linii tego jak sie zachowywac, jaka miec prace.

Szczerze to z biegiem czasu czuję coraz większą awersję do ludzi, społeczeństwa, do tego co ludzkie.
Ten rok mnie złamał.

65

Odp: Podejście do życia
Lucyfer666 napisał/a:

Szczerze to z biegiem czasu czuję coraz większą awersję do ludzi, społeczeństwa, do tego co ludzkie.
Ten rok mnie złamał.

Ale chyba sie nie poddasz ??

Posty [ 1 do 65 z 215 ]

Strony 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024