Cześć,
Jestem Olga i mam 24 lata. Chciałam po krótce opisać historię, która wydarzyła się w moim krótkim związku, a przy tym poznać opinię osób trzecich, niekoniecznie tych, które mnie znają
Jesteśmy ze sobą od kilku miesięcy. Poznaliśmy się dzięki mojej przyjaciółce. On od razu mi się spodobał, jest bardzo przystojny - na pierwszy rzut oka zaiskrzyło. Rozmawiając z nim też czułam się dobrze, wspólnie chodziliśmy do kina, spędzaliśmy wieczory razem, ogólnie wszystko idealnie - rodem z komedii romantycznych... Jednak nie do konca. Przedwczoraj będąc u niego pokłóciliśmy się o dla mnie nieistotną rzecz, a dla niego bardzo ważną (nie chciałabym wdawać się w szczegóły tej kłótni) Ja byłam raczej na luzie, mówiłam do niego spokojnie, bo dla mnie ta rzecz nie miała takiego znaczenia jak dla niego i w pewnym momencie stojąc przed nim on wręcz rzucił mną tak że upadłam na ziemię. Zaczęłam płakać a on wyszedł po czym wrócił i przepraszał mnie. Poprosiłam aby odwiózł mnie do domu, gdyż było już późno i nie miałam jak inaczej wrócić. Zrobił to. Od tamtego czasu on dzwoni i przeprasza mnie cały czas, bo póki co nie jestem w stanie się z nim spotkać, poza tym mam pracę. Powiedział, że zdarzyło mu się to pierwszy raz bo tak bardzo mu zależy, że gdy coś takiego się dzieje (jak ta kłótnia) to wyszły z niego takie emocje. On na prawdę był dla mnie idealny, dobry, pochodzi z dobrej rodziny - jego rodzice są lekarzami, są bardzo uprzejmi dla mnie i było tak super do tego momentu. Nie wiem teraz co myśleć, powiedzcie - czy ja przesadzam ? co o tym sądzicie ?
Będę wdzięczna za odpowiedzi.